Noc. Pora
kiedy nasze zmysły się wyostrzają. Kiedy, niektóre rzeczy
przybierają zupełnie innego znaczenia. A w głowach pojawiają się
tysiące myśli nie pozwalając zasnąć pomimo zmęczenia, czy
najszczerszych chęci. Mia mimo wszystko lubiła ten czas. Ciemne
niebo pokryte złotymi gwiazdami, cisza dookoła... Była prawdziwą
romantyczką, marzycielką. Zwykle przed snem potrafiła spędzić
godziny na rozmyślaniu, tworzeniu jakichś nowych fantazji. Dzięki
czemu udawało jej się często zasypiać z uśmiechem na twarzy.
Jednak nie zawsze jest łatwo przysłonić rzeczywistość swoimi
marzeniami. Od pewnego czasu noc jest dla niej prawdziwą katorgą.
Przede wszystkim kojarzy jej się z ciemną, zimną piwnicą, gdzie
unosi się jakiś nieznany jej zapach, który sama w swojej głowie
nazywa zapachem krwi. I na niewiele zdaje się tu jej rozsądek, który
stara się podpowiedzieć, że przecież krew nie pachnie. Nie
potrafi wybić sobie z głowy tego obrazu. Próbuje myśleć o samych
miłych rzeczach. Szczególnie w ostatnich dniach, kiedy spędziła z
Tomem tyle dobrych chwil. Miała powody, aby być szczęśliwa. I
taka też była. Do czasu, aż zostawała sama w swoim pokoju i
nastawała noc, a ona musiała położyć się spać. Każdego
wieczora leżąc w łóżku za wszelką cenę starała się wybić
sobie z głowy jeden, jedyny dzień z jej życia. Bardzo chciała
zapomnieć o wydarzeniach ze szkoły. Jednak za każdym razem
wydawało jej się to coraz bardziej niewykonalne. Ciągle przed
oczami przesuwały jej się różne sceny, jakby ktoś puścił jej
film. Dręczyła się tym, płakała w poduszkę, aż w końcu padała
ze zmęczenia. Zdawać by się mogło, że wtedy ogarniał ją
spokój. Wkraczała do krainy Morfeusza i w końcu mogła
odetchnąć... Nawet to nie było takie proste. Nie było dnia, żeby
nie zbudziła się w środku nocy, czy nad ranem przez jakiś
koszmar. Zawsze były takie realne i wysysały z niej tyle emocji.
Gdy nastawał ranek czuła się bardziej zmęczona niż po ciężkim,
aktywnym dniu. Noc przestała być dla niej czymś przyjemnym. Czasem
wypoczynku i momentów, kiedy mogła do woli marzyć o nieznanym...
^^^
- To ty jesteś tą nową? - brunetka odwróciła się słysząc za
sobą kobiecy, niezbyt uprzejmy głos. Nie bardzo wiedziała o co
chodzi. Po raz pierwszy była w tym miejscu i próbowała właśnie
odnaleźć drogę do studia, gdzie przebywali jej przyjaciele.
Tymczasem stała przed nią jakaś nieznajoma kobieta w burzy
czerwonych loków i wpatrywała się w nią swoimi ciemnozielonymi
oczami w tak przenikliwy sposób, że odbierało jej to mowę.- Ja
nie wiem czego was uczą w tych szkołach, ale na pewno nie
punktualności – skwitowała nawet nie czekając na odpowiedź
dziewczyny. Mia była natomiast totalnie zdezorientowana tą całą
sytuacją i przeklinała się w duchu, że w ogóle zatrzymała się
na tym korytarzu. Mogła po prostu zapytać kogoś na portierni i iść
prosto do celu, a nie błądzić i wysłuchiwać teraz dziwnych
ludzi. - Ubrać też mogłabyś się jakoś elegancko. Chyba widzisz,
gdzie pracujemy? To nie jest stragan z owocami.
- Przepraszam, ale ja nie wiem o czym pani mówi – odezwała się w
końcu zaczynając się też już powoli denerwować tym zajściem.
Nie lubiła, gdy ktoś w ten sposób oceniał ludzi. W dodatku
zupełnie bezpodstawnie. - Musiała mnie pani z kimś pomylić.
- Czyżby? - kobieta zmierzyła ją swoim dociekliwym spojrzeniem. -
W takim razie co tu robisz? Tutaj nie wolno przychodzić byle komu.
- Ależ pani jest okropnie niemiła – oburzyła się nastolatka
marszcząc przy tym brwi. - Nawet mnie pani nie zna, a z góry
ocenia. Jak można tak traktować ludzi?
- No na pewno ty nie będziesz mi mówiła, jak mam ich traktować, a
jak nie – zaznaczyła dobitnie wyraźnie niezadowolona, że Mia
postanowiła jej się stawiać. - Już ja znam takie dziewczyny.
Przychodzicie tu, udajecie, że kogoś szukacie, albo, że tutaj
pracujecie! A tak naprawdę szpiegujecie.
- Kogo niby mam szpiegować? Proszę dać mi spokój. Przyszłam
tutaj do przyjaciół – oznajmiła zdenerwowana i już chciała
odejść, aby zakończyć te bezsensowną, jak dla niej dyskusję,
lecz kobieta chwyciła ją za przedramię zatrzymując.
- O nie moja droga...
- Angela! - zagrzmiał nagle męski głos przerywając wypowiedź
kobiety, która wydawała się zadrżeć na ten dźwięk, który Mii
zresztą wydał się bardzo znajomy. - Widzę, że poznałaś już
moją dziewczynę – po krótkiej chwili dołączył już do nich
Gitarzysta, dzięki czemu nastolatka poczuła wielką ulgę.
- Y... - rudowłosa zawahała się, a jej oczy przybrały
nienaturalnych rozmiarów. - Tak właśnie chciałam zaprowadzić...
Ją do ciebie – rzekła z szerokim uśmiechem i objęła dziewczynę
przyjaźnie ramieniem zupełnie, jakby nic wcześniej nie miało
miejsca.
"Świetnie. Masz szczęście, że mam dobre serce, bo bym cię
wydała! Kto to w ogóle jest... Może jeszcze się podkochuje w moim
Tomie? Boże, tego tylko mi brakuje..."
- To dobrze – mruknął przyglądając jej się podejrzliwie. - Nie
mogłem wcześniej zejść, przepraszam – zwrócił się do Mii,
która zdawała się być wciąż lekko zagubiona. Wyswobodziła się
jednak subtelnie z objęć nowo poznanej dziewczyny i stanęła po
stronie Toma nabierając przy tym znacznie więcej pewności.
- Nie szkodzi, poradziłabym sobie jakoś...
- To ja wracam do swoich obowiązków – rzuciła Angela starając
się przy tym nie zwracać zbytnio na siebie uwagi i czym prędzej
zniknęła im z pola widzenia.
- Czy ty tu wszystkich zastraszasz? - Mia spojrzała na swojego
chłopaka z wielkim zaciekawieniem, na co ten się roześmiał.
- Skąd ten pomysł?
- A widziałeś jej minę? - odpowiedziała pytaniem, a chłopak
objął ją rękoma w pasie ustawiając przodem do siebie.
Uśmiechnęła się do niego, co było wyrazem jej zadowolenia z
przebiegu sytuacji.
- Czy ja wyglądam na kogoś kto zastrasza kobiety? - wymruczał
swoim seksownym głosem i zbliżył się do niej oblizując przy tym
swoje pełne wargi. Dziewczyna westchnęła cicho czując, jak nogi
jej się uginają. Gdyby nie jego silne ramiona zapewne wylądowałaby
już na tych błyszczących kafelkach.
- Nie – pokręciła przecząco głową jednocześnie wpatrując się
w niego, jak zahipnotyzowana. Gitarzysta wykorzystał ten moment i
musnął delikatnie jej usta swoimi zwilżonymi wargami. Nastolatka
czując to, automatycznie zamknęła oczy rozkoszując się tą
drobną pieszczotą. Wtedy poczuła, jak chłopak rozchyla powoli jej
malinowe wargi pogłębiając tym samym słodki pocałunek, pod którego wpływem cała się rozpływała. Całował ją z takim
wyczuciem i taką czułością, że sama nie wiedziała, czy dzieje
się to naprawdę. O rzeczywistości uświadamiał ją jednak jego
ciepły dotyk dłoni, które wciąż spoczywały na jej talii.
- Żałuję, że nie mogę cię teraz złapać za rękę i porwać,
gdzieś daleko stąd – wyznał, gdy tylko się od niej oderwał. To
zabrzmiało, jak wyznanie niepoprawnego romantyka, którym stawał
się chyba zupełnie nieświadomie. Nie miał się jednak czym
martwić, bo Mii to całkowicie odpowiadało. A jeżeli ona nie miała
z tym problemu to on tym bardziej. Mógł do woli ujawniać swoją
romantyczną naturę, którą niegdyś skrywał bardzo głęboko.
- Na razie możesz mnie złapać za rękę i zaprowadzić do swojej
pracy – uśmiechnęła się do niego rozczulona.
- W takim razie chodźmy, zobaczysz jak spędzam ostatnio większość
swojego czasu. Mam nadzieję, że się nie zanudzisz...
- Wolę to, niż szkołę.
- Fakt... Ale jak twoi rodzice się o tym dowiedzą na pewno będę
zgubiony!
- Spokojnie, biorę to na siebie – zapewniła i cmoknęła go w
policzek. - Poza tym jestem już prawie dorosła...
- Prawie... - powtórzył zamyślając się na chwilę. - Boże, jaki
ja jestem stary w porównaniu do ciebie! Jesteś pewna, że chcesz
chodzić z takim dziadkiem? - spojrzał na nią z całkowicie
poważnym wyrazem twarzy. Mia uniosła jedną brew przypatrując mu
się z uwagą. Nie wiedziała już sama, czy żartował, czy mówił
serio. Bez względu na to jednak bawiło ją tą.
- Przestań. Rzucę cię, jak tylko nasz związek skończy trzy
miesiące – odparła z udawaną powagą.
- Pf, i to jest ta twoja miłość!? - oburzył się robiąc przy tym
bardzo zabawną minę.
- Jestem tylko nastolatką! Czego ty się spodziewasz? Uczucia
nastolatek są niestabilne! - ciągnęła ze swoim teatralnym
przejęciem. - Powinieneś się cieszyć, że w ogóle będę z tobą
te trzy miesiące.
- Jeszcze chwila i zacznę w to wierzyć – ostrzegł tym razem na
poważnie, a taka wizja przyszłości zdecydowanie mu się nie
uśmiechała.
- Tom – spojrzała na niego z śmiertelnie patetycznym wyrazem
twarzy. - Widziałeś mnie w piżamie. Myślisz, że po tym z tobą
zerwę? Albo pozwolę ci odejść?
- A co to ma właściwie do rzeczy? - zmarszczył brwi zdziwiony.
- Musiałabym cię zabić – powiedziała cicho i musnęła szybko
jego policzek. - Chyba pójdę do szkoły teatralnej – dodała
zamyślając się na chwilę.
- Ej nie... To jest bardzo zły pomysł – pokręcił przecząco
głową uświadamiając sobie, co to znaczy. - Aktorki całują się
z obcymi! Rozbierają! I robią różne inne, czasem dziwne rzeczy.
To w ogóle mi się nie podoba – stwierdził w ogóle nie
przekonany do jej pomysłu.
- Zazdrosny?
- Pf... Ja? Gdzie tam – parsknął starając się zachować swoją
twarz. - Po prostu to nie jest dobry zawód dla ciebie. Ty będziesz
sławną tekściarką, czy coś... - rzekł z przekonaniem i chcąc
zakończyć dyskusję pociągnął ją w kierunku windy, która
akurat nadjechała. Wysiadło z niej kilka bliżej nieznanych mu
osób, które jedynie zmierzyły ich swoimi ciekawskimi spojrzeniami
i zaraz pognały załatwiać własne sprawy. Gitarzysta, jako
dżentelmen, puścił swoją dziewczynę przodem po czym dołączył
do niej od razu wybierając numer piętra, na którym znajdowało się
studio.
- Nikt z twojej ekipy nie ma nic przeciwko, że tam będę? -
zapytała chcąc się upewnić, że jej wizyta nie będzie problemem
dla nikogo.
- Przecież wiesz, że wszyscy cię uwielbiają – odparł z
uśmiechem powodując, że jej twarz oblały słodkie rumieńce.
Wiedziała, że przyjaciele darzą ją sympatią, w innym wypadku
przecież by się z nią nie przyjaźnili... Ale jednak słyszeć, że
jest uwielbiana od kogoś trzeciego, wydawało się znaczyć o wiele
więcej. - Jestem pewien, że umilisz nam czas swoim towarzystwem w
czasie przerw.
- Ty naprawdę musisz mnie bardzo kochać – stwierdziła nagle
czując przyjemne ciepło rozlewające się na jej sercu.
- Wiem, to szalone – westchnął z lekkim rozmarzeniem. - Nie
pamiętam, kiedy się tak czułem... Cóż, może dlatego, że nigdy?
- dodał ze śmiechem i objął ją swoim ramieniem. Mia nie
odpowiedziała już nic, uśmiechnęła się jedynie i przytuliła do
niego marząc, aby tak było między nimi zawsze. O takiej miłości
nawet nie śniła, to była największa i najpiękniejsza
niespodzianka, jaką sprawił jej los. Wiedziała, że to naiwnie
sądzić, że to uczucie jest wielkie i tak wyjątkowe, że będzie
trwało wiecznie. Nawet w serialach związki nigdy nie są „na
zawsze”. Mimo wszystko ona chciała mieć nadzieję, że to co
tworzy się między nią, a Tomem jest czymś poważnym, trwałym i
jak najbardziej prawdziwym.
Jakiś
czas później...
Przestronne,
jasne pomieszczenie wypełniała cisza przerywana jedynie miarowym
tykaniem zegara wiszącego na jednej z brzoskwiniowych ścian.
Nastolatka już od dłuższego czasu siedziała wygodnie na
skórzanej, białej kanapie z laptopem na kolanach przeglądając
przypadkowe strony w internecie. Czas dłużył jej się
niesamowicie, gdy nie miała żadnego konkretnego zajęcia ani nie
mogła też z nikim porozmawiać. Niemal od razu kiedy tylko przyszła
z Tomem, menadżer Tokio Hotel zabrał chłopaków do innego
pomieszczenia i tyle ich widziała. Tom zdążył jedynie
poinstruować ją, gdzie co się znajduje i powiedzieć, aby czuła
się, jak u siebie. To akurat nie było dla niej problemem, gdy była
sama czuła się całkowicie swobodnie. Trochę w sumie liczyła, że
będzie mogła co nieco podsłuchać jednak nic z tego. Musiała
obejść się smakiem, a przynajmniej na razie.
Drgnęła
lekko zaskoczona, gdy nagle drzwi wejściowe otworzyły się, a jej
oczom ukazał się wysoki, bardzo dobrze znany jej blondyn.
Westchnęła cicho wywracając teatralnie oczami na jego widok i
odłożyła laptopa na bok następnie krzyżując ręce na piersiach.
„Świetnie.
Jeszcze jego mi tu brakowało... Serio! Zawsze muszę mieć takiego
pecha!”
-
A ty co tu robisz? - zapytał wyraźnie zdziwiony obecnością swojej
siostry w tym miejscu. - Nie wychodziłaś dziś rano do szkoły? -
drążył, gdy ta milczała patrząc na niego spod byka.
-
Śmiało, leć powiedzieć rodzicom – rzuciła ironicznie nie
przejmując się zbytnio możliwymi konsekwencjami. Było już jej
wszystko jedno.
-
Nie zamierzam – mruknął jakby lekko urażony i zrobił kilka
kroków w jej stronę stając znacznie bliżej niż by tego chciała.
- Więc jednak Tom nie jest, aż takim cudotwórcą i nie wyleczył
twojej traumy...
-
Nie mam żadnej traumy – burknęła pod nosem nie wykazując
zbytniej chęci na jakiekolwiek rozmowy. Obecność Andreasa
irytowała ją. Wiedziała, że na pewno nie wyniknie z tego nic
dobrego. Znowu się pokłócą, a nie miała na to najmniejszej
ochoty. Już zbyt wiele sobie powiedzieli.
-
Jasne. W końcu na twoich oczach jakiś psychol rozstrzelał pół
szkoły – wypalił bez ogródek, a dziewczyna momentalnie poczuła,
jak robi jej się słabo na samo to wspomnienie. Jej twarz zbladła
przez co i jej brat mógł zauważyć w jaki sposób to na nią
działa. - Mia – podszedł jeszcze bliżej i przykucnął przed nią
próbując odnaleźć jej spojrzenie, którym za wszelką cenę
próbowała gdzieś uciec. - Myślisz, że nie słyszę cię w nocy?
-
Pogratulować ci dobrego słuchu? - wbiła w niego swój zaszklony
wzrok wciąż wypełniony żalem i pretensjami. - Czy przeprosić, że
cię budzę?
-
Potrzebujesz psychologa, a nie przeczekiwania lekcji w studiu z Tomem
– odparł rzeczowo.
-
Ty sam potrzebujesz psychologa! - fuknęła zdenerwowana. - Spójrz
na siebie. Jesteś tak samo rozwalony, jak ja. Jedyna różnica
między nami, to dwa różne powody.
-
Nie mówimy teraz o mnie...
-
Tak! Bo zawsze mówimy o mnie! Zawsze wszystko jest o mnie! A potem
masz pretensje, że wszystko kręci się wokół mnie – przerwała
mu niemal podskakując. Wszystkie emocje budziły się w niej na
nowo, nie było mowy o zachowaniu nawet odrobiny spokoju. - To
jest... Chore! Sam ciągle o mnie gadasz, a potem masz z tym problem.
Jakbyś sam sobie tworzył problemy, które tak naprawdę nie
istnieją. I to jest twój problem – kontynuowała nie dając mu
nawet dojść do słowa. Mało ją teraz interesowało co miał jej
do powiedzenia, musiała najpierw wyrzucić z siebie to, co czuła za
potrzebne. - Jak możesz uważać mnie za problem w swoim życiu!?
Jestem twoją siostrą, a nie rywalką. W dodatku największą
sierotą! To właśnie sobą reprezentuję! Sieroctwo! O to jesteś
zazdrosny!? O to, że jestem taka beznadziejna? Że nie radzę sobie
z życiem? Że nie jestem NORMALNA!? Taka, jak wszyscy!? Że ciągle
odstaję! Jak ostatni dziwak! To jest powód, żeby tak mnie
nienawidzić? - wykrzyczała nie zważając już na nic. Znowu jej
oczy wylały potok łez, czego nawet nie była w stanie kontrolować.
Andreas nie spodziewał się nawet, że ta rozmowa może tak zmienić
swój tor. Nie przygotował się na to w ogóle. W końcu nie mógł
przewidzieć, że zastanie tu swoją siostrę. Inaczej sobie
wyobrażał ich konfrontację... Jak zwykle życie postanowiło
zrobić po swojemu i musiał znowu stawić temu czoła bez żadnego
przygotowania. Właściwie dopiero dzisiaj dotarł do niego sens jej
słów. Tego, co starała się przekazać mu od bardzo dawna. Jak
bardzo cierpi z powodu tego, jaka jest. W dodatku żyje w
przekonaniu, że jej własny brat ją nienawidzi z tego powodu. Nawet
sobie nie był w stanie wyobrazić, jak bardzo to wszystko musiało
ją boleć. I on sam ranił ją od tylu lat... Dla niego wszystko
było, albo czarne, albo białe. Do dziś.
Długo
milczał tkwiąc wciąż w tej samej pozycji, a ona nawet gdyby
chciała nie mogła już z siebie nic wydusić. Niemal dławiła się
swoimi łzami, choć bardzo się starała nie umiała się uspokoić.
Chciała uciec stąd jak najdalej. Schować się gdzieś, aby nikt
jej nie zobaczył. I żeby on już dłużej nie musiał widzieć,
jaka jest słaba. Jak bardzo sobie nie radzi. Dopiero, gdy próbowała
wstać wrócił na ziemię powstrzymując ją od tego. Złapał ją
mocno za kolana przyciskając z powrotem do siedzenia. Dziewczyna
jednak dalej próbowała się wydostać z marnym skutkiem. Obydwoje
byli zaparci, ale w tym przypadku to on miał więcej siły. -
Wypuść mnie – wykrztusiła ledwo łapiąc powietrze. - Muszę
stąd wyjść.
-
Wcale nie musisz – zaprzeczył dobitnie nie pozwalając jej się
nawet ruszyć. Dla pewności chwycił ją za przedramię, a sam
podniósł się, żeby zająć miejsce obok. Bez słowa objął ją
swoim ramieniem przyciągając jednocześnie do siebie. Mia
początkowo opierała się temu, co go wcale nie zdziwiło, ale
szybko sobie odpuściła pozwalając się w końcu porządnie
przytulić. Gdy miał ją w swoich ramionach czuł, jak bardzo
drżała. Gdyby nie to, że znajdowali się w studiu, pomyślałby,
że jest jej zimno. Wzmocnił swój uścisk opierając brodę na jej
głowie, która teraz spoczywała w zagłębieniu jego szyi. Zaczął
kołysać nią lekko pozwalając się powoli uspokoić. Siedziała
spokojnie patrząc gdzieś w bok co jakiś czas pociągając tylko
nosem. Jej oddech i bicie serca powoli się normowały dzięki czemu
mogła wrócić do siebie.
Dokąd
uciekam w każdą noc?
Dokąd
uciekam w każdy dzień?
W
poszukiwaniu życia chwil... Życia chwil.
Super odcinek i Tomuś jaki romantyk no po prostu słodziak :P. W ogóle nie spodziewałam się takiej akcji między Mia a Andreasem, w końcu wykrzyczała mu prosto w twarz... Mam nadzieję że teraz będzie tyko lepiej. Czekam na nexta. Caroline
OdpowiedzUsuńJakoś nie szczególnie ruszył mnie taki Tom xd Za słodkoo xd
OdpowiedzUsuńAle za to starszy brat zawsze mnie rozczuli <3
Fajny jeest xD Lubię ich tak razem.
Ale ja czekam na ciąg dalszy, chcę już te ciekawsze wątki... xD
Dobra, co ja się będę produkować.
Piiiiisz Kocie ;D
:*
Oj dlaczego ANGELA no?! Pf xD
OdpowiedzUsuńOdcinek jak zwykle genialny, słodki i zakochany Tom jest taki mrrr <3 No i Andreas... w końcu do niego dociera jak ranił Mię! o! i mam nadzieję, że teraz będzie coraz lepiej i lepiej <3
CZEKAM na nexta! ;D
BuŹka! ;*
Odcinek cudowny! Kocham to opowiadanie ♥ będzie następny odcinek? :D
OdpowiedzUsuńDziękuję. Będzie :) 24 stycznia :D
UsuńWspółczuję Mii. Przeżyła koszmar i nie dziwię się jej, że wciąż przeżywa go na nowo. Z pewnością to będzie długo w niej tkwić i już nigdy tego nie zapomni, ale czas leczy rany i mam nadzieję, że za niedługo dojdzie do siebie i Tom jej w tym pomoże.
OdpowiedzUsuńTom jako romantyk... Wyższa szkoła jazdy :) Nie wiem, czy potrafiłabym go sobie takiego wyobrazić w rzeczywistości, ale muszę przyznać, że bardzo miło się to czyta.
Zastanawia mnie jedno - zanim Andreas zapoznał swoją siostrę ze swoją paczką Mia była szarą myszką, nie miała przyjaciół, była cicha (w tej materii to akurat wiele się nie zmieniło), zawsze siedziała sama zawładnięta własnymi myślami i była dla innych przeźroczysta, a teraz, kiedy poznała przyjaciół brata stała się oblubienicą wszystkich (pomijają brata oczywiście)!
Zachowanie Andreasa jak do tej pory było karygodne, ale cieszę się, że jego dziewczyna zdjęła mu klapki z oczu. On ma rację - Mia potrzebuje psychologa, fachowej pomocy. Sama sobie z tym nie poradzi - nawet jeśli będzie przy niej Tom, nie pozbędzie się tego przemienia, którym obarczył ją "szkolny kolega".
Pojednanie rodzeństwa było słodkie, oby wszystko między nimi się ułożyło i braterska pomoc pomogła Mii w zażegnaniu traumy. Wierzę, że od teraz między nimi będzie już tylko lepiej. Bądź co bądź rodzeństwo powinno się trzymać razem, pomagać sobie, albo chociaż nie kłócić przez cały czas i nie nienawidzić się (wiem z autopsji).
Pozdrawiam i do przeczytania.
P.S. Przepraszam za długą nieobecność na twoim blogu, ale obiecuję, że od teraz będę komentować na bieżąco.
P.S. 2 Za chaos w komentarzu też przepraszam :)
To co Mia przeżyła było straszne, współczuje jej, ale przecież ma Toma i teraz Andreasa. Przecież jej pomogą. Ogólnie fajnie, że w końcu Andreas usłyszał całą prawdę i mam nadzieje, że się zmieni. A sytuacja z Tomem jest słodka, ale czasami za słodka, brakuję troszkę takiej pikanterii :D.
OdpowiedzUsuńP.S wiem jestem okropną czytelniczką bo tyle mnie nie było, ale obiecuję, że już teraz będę na bieżąco i na pewno będę komentować. Przeczytałam wszystkie odcinki między wykładami ale niestety zabrakło czasu na komentarz. To już się więcej nie powtórzy.
Całuję :*
Love
Jestem głupia, ale TRZY MIESIĄCE <3
OdpowiedzUsuńA co do odcinka, to mam nadzieje, że Mia poradzi sobie ze swoimi lękami. Teraz, gdy Andy wie co jej leżało na sercu, powinien jakoś podtrzymać tę nić porozumienia i samą siostrę na duchu. A co do Toma to słodko, że jest tak słodko xd Bo chociaż dzięki temu Mia nie myśli tylko o swojej traumie.
Mam nadzieje, że jakoś wyjdzie na prostą. Z utęsknieniem czekam na 24 stycznia. ;)
QB
P.S. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, dużo weny do opowiadań, a prywatnie - samych sukcesów i radości ;)
Ja to jak zwykle jestem ogarnięta, dodając komentarz po taki czasie, gdzie odcinek został dodany już tydzień temu...
OdpowiedzUsuńPrzechodząc do rzeczy. Tom jest tak cholernie przemiły, że aż rozbraja mnie radość, iż potrafi być taki dla Mii. Dziewczyna ma niesamowite szczęście, że po tym co przeszła i jaka jest, potrafi przekonać do siebie ludzi - w tym Toma, który jest dla niej wspaniałym facetem. Uważam, że nasza bohaterka powinna dostać nagrodę za to, że potrafiła zaufać ludziom, którzy w tej chwili są dla niej najlepszymi przyjaciółmi. Tak trzymać!
Z Andreasa też jest bardzo dumna. W końcu chłopak przejrzał na oczy. Szkoda tylko, że dopiero po takim czasie zrozumiał, jak bardzo krzywdził swoją siostrę, która nie jest niczemu winna.
Czekam na kolejny :)
Pozdrawiam!
Dokładnie minutę temu, po tygodniu czytania po nocach, skończyłam autostradę uczuć! Yes!
OdpowiedzUsuńPowiem ci tak, Ka: twoje opowiadania należą do tych, które na mojej półce stoją baaaaardzo wysoko. I zawsze kocham je czytać.
Ogółem: opowiadanie mi się baaaaardzo podoba. Mia+ Tom -->najslodsza para ever!
Wgl Tom jest taki słodki, romantyczny, kochany po prostu... nie do wiary aż!
A co do tej masakry w szkole to albo nasluchalas sie o Breiviku albo nwm co, ale nie podejrzewalam cię o taką wyobraźnię xD
W kazdym razie: mozesz mnie wziąć za stała czytelniczke od tej pory!
Pozdrówka i jak masz ochotę to zapraszam na mojego bloga, nie tego którego znasz, tylko drugiego, na raze zawieszony, ale nie na długo :)