Piknik
na łonie natury, jak się okazało był świetnym pomysłem. Świeże
powietrze oraz odpowiednie towarzystwo wpłynęło pozytywnie na
samopoczucie Mii, a przy okazji i Toma. Cieszyło go, że dziewczyna
w końcu po tygodniu wraca do życia i to właśnie dzięki jego
zasługom. Gdyby wcześniej wiedział, że ma na nią, aż taki
wpływ, wyciągnąłby ją z tego dołka znacznie szybciej. Ale nie
ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Teraz przynajmniej ma już
jakieś doświadczenia i będzie wiedział, jak postępować w
podobnych sytuacjach na przyszłość. Z każdym dniem poznawał Mię
coraz lepiej, ale jej natura wciąż go fascynowała. I każdy
poznany szczegół tylko zachęcał, aby brnąć w to jeszcze dalej.
Był pewien, że nigdy nie pozna jej w zupełności. Ale przecież
nie o to chodziło. Pragnął przy niej być, kochać ją, chronić,
dawać poczucie bezpieczeństwa i odkrywać każdego dnia coś
nowego. To wszystko działało w obydwie strony. Mia również
wiedziała o nim coraz więcej i była już pewna, że jeszcze nie
raz ją czymś zaskoczy. Uszczęśliwiali siebie nawzajem i naprawdę
niewiele im było do tego potrzebne.
-
Wiem, że nie chcesz o tym mówić... Ale co z twoją szkołą? Nie
zamierzasz już do niej wracać? - odezwał się w pewnej chwili
bardzo niepewnie. Nie chciał na nią naciskać, ale z drugiej strony
nie mógł też cały czas udawać, że nic się nie stało. Spędzali
ze sobą naprawdę miło czas i nie chciał tego w żaden sposób
zepsuć... Jednak nie potrafił tak po prostu pominąć pewnych
kwestii. Tym bardziej, że zdeklarował się mamie Mii, że spróbuje
coś zdziałać, nie tylko z jej nastrojem, ale i szkołą. Sam
uważał, że dziewczyna powinna jak najszybciej tam wrócić.
Czekała ją matura i nie może sobie nagle odpuszczać... A
przynajmniej nie powinna. To nawet nie było w jej stylu.
Brunetka
westchnęła cicho prostując się przy tym. Udało jej się przez
pewien czas o tym wszystkim nie myśleć, ale mogła się spodziewać,
że Tom prędzej, czy później wróci do tematu. Nie miała mu tego
wcale za złe choć nie czuła się najlepiej wspominając o tym.
Wiedziała, że to tylko i wyłącznie troska z jego strony i bardzo
to sobie ceniła.
-
Według mnie nikt już nie powinien nigdy wracać do tego miejsca po
tym co się stało – wyznała stanowczo, jak nigdy dotąd. -
Powinni po prostu zamknąć ten budynek. Myślą sobie, że co?
Posprzątają... Zetrą z posadzek krew i będzie w porządku? Nie.
Nic nie będzie, już nigdy. Zawsze to miejsce będzie kojarzyło się
już z jednym... Mi z chłopakiem, który wylądował w moich
ramionach cały we krwi.... Nigdy wcześniej nawet go nie widziałam.
Nie znałam... - mówiła ze spuszczonym wzrokiem. Przed jej oczyma
znowu pojawiały się obrazy z tamtego dnia. Ciężko było nawet
tego słuchać, a co dopiero jej o tym mówić. Tom chciał już
powiedzieć, że nie musi do tego wracać, ale nastolatka o dziwo nie
pozwoliła mu na to unosząc na niego swoje spojrzenie i ponownie
otwierając usta. - Nigdy wcześniej nie widziałam tyle krwi. Ja
nawet horrorów nie oglądam, więc gdzie miałabym widzieć... I
nagle miałam ją na ubraniu, na rękach... Nagle była wszędzie. I
ten cały chaos... I ten chłopak... Nie wiedziałam co mam z nim
zrobić, nie mogłam go utrzymać, uginałam się pod jego ciężarem.
Spanikowałam. A z drugiej strony, ten morderca... W każdej chwili
mógł wrócić i zacząć strzelać do mnie. Ta myśl dopiero mnie
zmobilizowała do zrobienia czegokolwiek... Zaciągnęłam tego
chłopaka w bezpieczne miejsce, nie miałam tyle siły, żeby zabrać
go ze sobą do piwnicy... Nikt też nie mógł mi pomóc, bo wszyscy
gdzieś uciekali, krzyczeli... Nikt nawet mnie nie zauważał! Jak
zawsze zresztą... - ostatnie słowa wypowiedziała nieco ciszej
dochodząc do wniosku, że to nie było nic nowego. Niestety. - Potem
uciekłam i zadzwoniłam do ciebie. Resztę już znasz... I jak ja
mam teraz tam wrócić? - spojrzała na niego, a w jej oczach mógł
dostrzec jedynie niezrozumienie dla tego wszystkiego, co się
wydarzyło. I nie dziwiło go to wcale. Nie wiedział, co
odpowiedzieć, ale wcale tego wbrew pozorom nie oczekiwała. - Nie
chcę żadnych psychologów, psychiatrów i co tam jeszcze wymyślą.
-
Chcesz zmienić szkołę?
-
Nie wiem... To chyba nie najlepszy pomysł na ostatni rok... Na
razie nie chcę o tym myśleć. Nie mogłabym po prostu trochę po
wagarować? - zwróciła się do niego z zapytaniem chociaż
wiedziała, że to zdecydowanie nie on powinien o tym decydować.
Jednak teraz był dla niej kimś bardzo ważnym i z jego zdaniem
liczyła się najbardziej. - Mogłabym na przykład posiedzieć z
wami w studiu? Jeśli to w ogóle możliwe... Nie wiem, nie chcę
robić wam kłopotu... Z drugiej strony nie mogę też siedzieć w
domu, bo rodzice się denerwują...
-
Mi to nawet na rękę, chciałbym mieć cię blisko... Ale nie wiem,
czy dobrze tak wagarować?
-
Oj tylko troszeczkę – stwierdziła z przekonaniem robiąc przy tym
całkiem niewinną minę, co zdecydowanie działało na Kaulitza. Nie
tylko on wpływał swoim zachowaniem na Mię, ona też potrafiła
sprawić, że miękł.
-
Troszeczkę? - zmrużył oczy przyglądając jej się z uwagą, a ta
skinęła głową. - A potem? Wrócisz do szkoły?
-
Chyba tak – przygryzła niepewnie wargę. - Przecież mnie
wyleczysz z tej fobii, prawda? - uśmiechnęła się do niego słodko.
-
Chciałbym – przyznał zbliżając się do niej. - Co ze mną
zrobiłaś? Nie umiem nawet już ci niczego odmówić – powiedział
cicho wpatrując się w jej oczy. Poczuła, jak po jej ciele
przechodzi przyjemny dreszcz. Znowu atmosfera między nimi stała się
znacznie przyjemniejsza.
-
Gdybym tylko wiedziała co, zaczęłabym to jakoś wykorzystywać w
życiu – odparła z uśmiechem, a Tom w odpowiedzi musnął
delikatnie jej usta.
^^^
Blondynka podniosła się
energicznie z miejsca, a obserwujący ją chłopak uniósł brwi ze
zdziwienia dla tego, w jak szybkim tempie znalazła się po drugiej
stronie pokoju. Nie wiedział jeszcze o co chodzi, bo przed momentem
jeszcze była zupełnie spokojna, a przynajmniej sprawiała takie
wrażenie. Pozory jednak mylą, jak się okazuje już po raz kolejny.
Prawda była taka, że dziewczyna nie mogła dłużej znieść tego
napięcia, jakie się w niej skumulowało przez ostatnie dni. Czuła,
że za chwilę wybuchnie jeżeli szczerze z nim nie porozmawia i w
tej chwili naprawdę mało interesowały ją konsekwencje tej
rozmowy.
- Nie zniosę tego dłużej
Andreas – rzekła dobitnie wbijając w niego swoje spojrzenie. -
Starałam się, naprawdę się starałam. Ale widocznie nie
potrafię...
- Ale o czym ty mówisz? -
wtrącił nie mając pojęcia do czego to wszystko w ogóle zmierza.
- O tobie – westchnęła
nerwowo. - Wiem, że ci się to nie spodoba. Miałam się nie
wtrącać... Ale przykro mi. Nie umiem tak po prostu na to wszystko
patrzeć! Nie umiem... Nie umiem być z kimś takim...
- Słucham? - ponownie jej
przerwał doznając szoku. Zupełnie nie wiedział, co miały
oznaczać jej słowa. Nie spodziewał się czegoś takiego nawet w
najgorszych snach. - Chcesz ze mną zerwać? Co to ma znaczyć „z
kimś takim” w ogóle?!
- Twoje zachowanie... Zmieniłeś
się. Kiedyś myślałam, że nie możesz już być większym
dupkiem. Ale możesz... Jesteś nim. To wszystko, co stało się w
tobie lepsze... Przysłaniasz tą gorszą stroną siebie. Nie
pozwalasz sobie też pomóc. Więc, ja tak nie potrafię. Duszę się
w tym związku, bo nie mogę zwrócić ci uwagi na pewne rzeczy,
które, aż cisną się na usta. Nie umiem cię zrozumieć Andreas...
Myślałam, że miłość pozwoli znieść wszystko, ale widocznie
moja nie jest jeszcze, aż tak dojrzała... - zamilkła spuszczając
wzrok. Nie było jej łatwo mówić mu tego wszystkiego choć od
zawsze była z każdym szczera, nawet jeśli ta szczerość miała
zadać komuś ból. Chłopak był w takim szoku, że nawet nie mógł
wydobyć z siebie głosu. Co więcej, nie wiedział, co miałby jej
odpowiedzieć. Czuł się potwornie, jakby coś właśnie rozrywało
mu serce.
- Co zrobiłem nie tak? -
wykrztusił po chwili spoglądając na nią z zawodem. - Czy tobie
wciąż chodzi o moją siostrę? - dodał stwierdzając, że to jest
najbardziej prawdopodobny powód. Nie przypominał sobie, aby
ostatnio cokolwiek innego miało jakiś wpływ na ich związek.
Przeciwnie, było przecież idealnie. Jak nigdy... Widocznie tylko
dla niego. - Wiesz, że jak mnie teraz przez to zostawisz, to tylko
pogorszy sytuację?
- Zamierzasz mnie szantażować?
- spojrzała na niego zaskoczona.
- Nie, stwierdzam tylko fakt –
odparł siadając na łóżku i skrył twarz w dłoniach wzdychając
przy tym ciężko. - Przecież ja nawet z nią nie rozmawiam...
- Ze mną też nie – wytknęła
krzyżując ręce na piersi. - Wiesz, sytuację pogarsza jeszcze to,
że jestem twoją dziewczyną i jednocześnie przyjaźnie się z Mią.
Powiedz mi, po której stronie mam stać? Próbowałam po twojej, aż
w końcu zdałam sobie sprawę, że nie mogłam wesprzeć
przyjaciółki w trudnym dla niej momencie. Ja taka nie jestem
Andreas... My wszyscy nigdy tacy nie byliśmy i nie będziemy. Zawsze
się wspieramy... We wszystkim. Na tym polega nasza przyjaźń. Ty
też zawsze możesz na nas liczyć... Spójrz na Toma. Kocha twoją
siostrę, jak szaleniec.... A mimo tego, jak ją traktujesz, nie
odwrócił się od ciebie. Ja na jego miejscu obiłabym ci mordę i
nie chciała na oczy widzieć.
- Może chciałabyś być na
jego miejscu? - zapytał ze złośliwością.
- Przestań. Bo za chwilę
możemy nie dokończyć tej rozmowy – zagroziła tracąc powoli już
cierpliwość. Nie podobało jej się, jak Andreas ciągle coś jej
sugerował. - Nie chcę cię zostawiać. Choćby dlatego, że się
przyjaźnimy i to bez znaczenia, czy z tobą zerwę. I tak będziemy
się widywać...
- Czego ode mnie oczekujesz?
- Że zaczniesz szanować swoich
bliskich – powiedziała bez ogródek. - Począwszy od swojej
siostry rzecz jasna... Ja mogę się w to nie wtrącać, ale na pewno
nie będę stała z boku i udawała ślepą.
- Boże, dlaczego się tak
wszyscy uparliście! - uniósł się zdenerwowany. - Czemu nie możemy
po prostu być szczęśliwi razem? Dlaczego inni ludzie muszą mieć
wpływ na nasz związek? - podszedł do niej i złapał za ramiona. -
Przecież wiesz, jak bardzo cię kocham. Ty jesteś dla mnie
najważniejsza, a nie... Moje relacje z siostrą.
- Andreas... - westchnęła
cicho opierając głowę o jego ramię. - Czemu musisz tak wszystko
utrudniać? Mógłbyś po prostu jej odpuścić... Skoro ci tak
wszystko jedno, to czemu nie możesz mieć z nią dobrych
kontaktów...
- Przytul się – objął ją
przyciskając tym samym do swojego torsu. Dziewczyna nie opierała
się temu i już bez zbędnych słów spełniła to polecenie. Nie
chciała wcale się z nim rozstawać, to wszystko wydawało się być
takie skomplikowane. Próbowała tylko przemówić mu do rozumu. Nie
wychodziło jej to jednak najlepiej... - Przepraszam – wymruczał
jej do ucha, co wywołało u niej niemałe, jak i również pozytywne
zaskoczenie. Odsunęła się odrobinę od niego, aby obdarzyć go
swoim pytającym spojrzeniem. Chłopak uśmiechnął się do niej
lekko. - Za to, że cię zdenerwowałem. I, że stawiam cię w
trudnej sytuacji. Nie myślałem o tym w sposób, że może być ci z
tym ciężko. Jestem egoistą... Ale staram się zmienić. Dobrze, że
mówisz mi o takich rzeczach... Otwierasz mi oczy.
- Ej, to akurat było bardzo
słodkie – dźgnęła go palcem w klatkę nie wierząc własnym
uszom. Rzadko kiedy mogła słyszeć od Andreasa wyznania tego typu,
ale musiała przyznać, że jeśli już się na to zdobędzie, to
naprawdę potrafi sprawić, że od razu robi się cieplej na sercu. I
przede wszystkim, jest nadzieja! Nadzieja, którą dał sam z siebie.
- Myślę, że już wcale nie będę musiała cię szantażować –
dodała z uśmiechem. - Zobacz, jaki jesteś kochany... Czemu nie
będziesz taki zawsze? Dla wszystkich? Nie zakładaj tej swojej
obleśnej maski... Nie musisz się już ukrywać – pogłaskała go
dłonią po policzku.
- Zastanowię się – odparł z
tajemniczym uśmiechem. - Mam rozumieć, że jednak mnie nie
opuszczasz?
- Zastanowię się –
powtórzyła po nim odwzajemniając ten sam gest i odsunęła się od
niego. - Tymczasem lecę do Vanessy. Zobaczymy się wieczorem... Może
– rzekła na koniec po czym cmoknęła go w policzek na pożegnanie.
Chłopak westchnął jedynie odprowadzając ją wzrokiem, aż
zniknęła za drzwiami. Znowu został sam ze swoim mętlikiem w
głowie i nie ma innego wyjścia, jak w końcu znaleźć jakieś
rozwiązanie swoich problemów.
Popołudnie,
dom Hertzbergów.
Mężczyzna w średnim wieku
uniósł swój wzrok znad gazety słysząc dochodzące głosy z
przedpokoju. Doznał niemałego zaskoczenie, gdy w jednym z nich
rozpoznał głos swojej córki. Był przekonany, że Mia wciąż
siedzi samotnie w swoim pokoju. Tymczasem jego córka cała w
skowronkach świergotała z kimś przed wejściem do salonu.
Mężczyzna spojrzał z zapytaniem na swoją żonę, która właśnie
wyszła z kuchni wycierając ręce o swój fartuch.
- No co? - zmarszczyła brwi nie
rozumiejąc o co mu chodzi, a ten w odpowiedzi wskazał głową w
stronę przedpokoju. - Hah, to taki starodawny trik na zdołowane
nastolatki – rzekła wesoło jednocześnie nasłuchując, co się
tam dzieje. - Mia?! - zawołała w pewnej chwili robiąc kilka kroków
w kierunku małego pomieszczenia. Nastolatka stała wraz ze swoim
chłopakiem przy drzwiach wyjściowych już właściwie się z nim
żegnając, tylko jakoś nie mogli się rozstać. A głos jej matki
tylko to przedłużał.
- Tak mamo? - odwróciła się w
kierunku rodzicielki, która zjawiła się w progu.
- Zaproś Toma na obiad –
posłała uśmiech w ich kierunku po czym w szybkim tempie zniknęła
z powrotem w salonie pozostawiając ich samych sobie. Mia uniosła
brwi zaskoczona nagłą propozycją mamy, ale osobiście uważała, że
to całkiem dobry pomysł i mogłaby nawet sama na to wpaść. Tylko,
jak skoro Tom ciągle ją tak czaruje, że w ogóle przestaje
racjonalnie myśleć!
- Zostaniesz? - spojrzała na
chłopaka z nadzieją. Jego wyraz twarzy był dość niepewny.
Najwyraźniej trochę się zmieszał. Nic dziwnego, wspólny posiłek
wiązał się zapewne z rozmową z rodzicami Mii. To było dosyć
przerażające, jak dla niego. Nie spodziewał się, że tak szybko
będą chcieli go poznawać... Właściwie nigdy o tym wcześniej nie
myślał i teraz tak nagle to na niego spadło. To był dla niego
duży stres, ale z drugiej strony nieładnie było odmówić. Tym
bardziej, że nie bardzo potrafił oprzeć się prośbie swojej
dziewczyny. Patrzyła na niego w taki sposób... - Hm? - wyciągnęła
w jego kierunku rękę zachęcając go tym samym. Nie zwlekając już
dłużej chwycił ją decydując się zaryzykować. Dziewczyna
przyjęła to z wielką radością o czym świadczył jej uśmiech na
twarzy. Od razu pociągnęła go w kierunku salonu, gdzie wciąż
przebywał jej ojciec.
- Dzień dobry – Tom przywitał
się natychmiast nawet na moment nie puszczając ręki nastolatki.
Wręcz przeciwnie, brunetka miała wrażenie, że ściska ją coraz
mocniej.
- Witaj Tom – pan Hertzberg
przywitał go ze swoją standardową uprzejmością. Zawsze był
miły, ale zwykle Tom zaglądał tu w charakterze przyjaciela jego
syna i to tylko od czasu do czasu na, krótką chwilę. Teraz jednak
jest chłopakiem jego córki, więc to z pewnością wiele zmienia w
sposobie patrzenia na jego osobę. - Siadajcie proszę do stołu,
mama zaraz poda obiad – wskazał im duży stół w jadalni, do
którego też Mia zaraz zaprowadziła Gitarzystę, gdzie zajęli
miejsca obok siebie. Stół był już przygotowany, zupełnie, jakby
zaproszenie Toma na ten obiad nie było wcale przypadkowe. Po chwili
zjawiła się mama Mii niosąc ze sobą dużą wazę z zupą.
- Miło, że zostałeś Tom. W
końcu będziemy mogli bliżej się poznać – zwróciła się do
chłopaka z przyjaznym uśmiechem. - Jonathan zostaw już te gazetę
i chodź tu! - zawołała w kierunku męża i sama zajęła miejsce
przy stole.
- Dziękuję za zaproszenie –
odezwał się Gitarzysta uznając, że to najlepsze, co może w tej
chwili powiedzieć. I chyba jedyne, co zdoła z siebie wydusić.
Naprawdę nie rozumiał, dlaczego, aż tak bardzo się stresuje.
Nigdy wcześniej tak nie przeżywał spotkań z rodzicami swoich
dziewczyn... Właściwie nie było tego zbyt wiele. A może nie było
tego wcale... Bo przecież nigdy nie był w poważnych związkach. Na
pewno nie, aż tak poważnych, aby jeść obiad z rodziną, którejś
z nich. To było zupełnie coś nowego. Chciał też wypaść przed
rodzicami Mii, jak najlepiej. Napięcie podniosło się znaczniej,
gdy do stołu zasiadł też pan Hertzberg. Jakoś bardziej obawiał
się zawsze ojców, niż matek. W końcu nie raz słyszy się o
„córeczkach tatusia”. Nie wątpił, że Mia jest również
ukochaną córką swojego taty i wcale się temu nie dziwił. Sam by
chronił swoje dziecko za wszelką cenę, gdyby owe posiadał.
Szczególnie córkę. Tylko, czemu tak bardzo się boi? I właściwie
czego? Przecież nie zamierza skrzywdzić w żaden sposób Mii. Sobie
prędzej by coś zrobił niżeli jej.
- To jak wam minął dzień
dzieciaki? - zagadnął mężczyzna podczas, gdy jego żona rozlewała
zupę do talerzy.
- Byliśmy na długim spacerze.
Tom przygotował nawet piknik – odparła dziewczyna będąc
wyraźnie dumna ze swojego ukochanego, czego też nie dało się nie
zauważyć.
- Dobrze, że udało ci się
wyciągnąć ją z domu Tom – przyznał spoglądając z
wdzięcznością na chłopaka.
- To nie było takie trudne –
Tom uśmiechnął się delikatnie. Pod stołem wciąż trzymał Mię
za rękę i jakoś nic nie skłaniało go ku temu, aby ją puścić.
Czuł się znacznie pewniej, gdy ich dłonie były splecione ze sobą.
- No wiesz dla nas to było
nieosiągalne – zaśmiał się.
- Jon, daj już spokój. Powiedz
lepiej, jak tam z waszym zespołem. W sumie niewiele wiem o Tokio
Hotel – wtrąciła pani Hertzberg siadając obok swojego męża. -
Chyba teraz nie koncertujecie?
- Zgadza się, mieliśmy urlop.
A teraz pracujemy nad płytą – wyjaśnił rzeczowo Muzyk. To był
przynajmniej jeden temat, w którym czuł się pewnie. Przywykł do
rozmów na temat zespołu, więc nie stanowiło to dla niego żadnego
problemu. Jednak zdawał sobie sprawę, że przed nimi jeszcze dużo
czasu nim obiad dobiegnie końca...
- To pewnie, jak wyjedziecie w
trasę nie będziecie mieli zbyt wiele wolnego czasu.
- No niestety trasa się zwykle
wiąże z brakiem wolnego czasu – potwierdził zgodnie z prawdą.
- Andreas wspominał, że nie
jesteś raczej zbyt stały w uczuciach jeśli chodzi o dziewczyny –
wypalił nagle pan Hertzberg przez, co jego córka, aż się
zakrztusiła zupą nie wierząc własnym uszom. Wszyscy spojrzeli na
nią zaniepokojeni, ale widząc, że nic jej nie jest ponownie
skupili się na Tomie, który natomiast wydawał się być lekko
zagubiony. I jedyne co mu chodziło w tym momencie po głowie, to
tysiąc sposobów, na które mógłby zabić Andreasa.
- Tato, naprawdę nie masz już
innych tematów? - odezwała się dziewczyna wyraźnie oburzona
słowami ojca. Cokolwiek nim kierowało, nie podobało jej się to.
Nie widziała powodu, dla którego Tom miałby się tłumaczyć z
takich rzeczy. I to jeszcze przed jej tatą! Było jej za niego
wstyd.
„Jeszcze tego brakowało!
Boże naprawdę... Andreas zawsze musi dorzucić swoje trzy grosze,
nawet jak go nie ma! Kiedyś mu coś zrobię... Nie wytrzymam i mu
zrobię. Co to za człowiek w ogóle!”
- A co z tym jest nie tak? Mówię
tylko, to co słyszałem od twojego brata. To chyba dosyć istotne?
- Nie sądzę – mruknęła
wciąż niezadowolona.
- Powiedziałbym raczej, że
jest odwrotnie – Tom postanowił przejąć inicjatywę, w końcu to
do niego były kierowane te słowa i od niego raczej oczekiwano
jakiejś reakcji. Musiał więc stanąć na wysokości zadania i
schować swoją dumę do kieszeni. Choć nie mógł ukryć przed
samym sobą, że poczuł się trochę tym dotknięty. Cała trójka
teraz patrzyła na niego z zainteresowaniem, Mia nawet z lekkim
zaskoczeniem, że w ogóle się odezwał. - Jestem raczej bardzo
stały w uczuciach. Nie byłem w żadnym związku od bardzo dawna,
jeśli to pana interesuje. Trudno spotkać kogoś wyjątkowego... Tym
bardziej w mojej sytuacji, gdy jestem sławny.
- To prawda. A Mia jest bardzo
wyjątkowa – rzekł spoglądając na swoją córkę, która już
ledwo siedziała przy stole mając ochotę jedynie zapaść się pod
ziemię.
„Co to w ogóle ma być do
cholery... DLACZEGO MI TO ROBISZ TATO?! I tak jestem sama
wystarczająco dziwna, nie potrzebuję jeszcze dziwnych rodziców...
SERIO?! Przecież ten chłopak zostawi mnie po tym obiedzie jak nic!
I wcale się temu nie zdziwię....”
- Proszę się nie martwić,
wiem o tym doskonale. Zdaję sobie sprawę, jakie szczęście mnie
spotkało, że mogłem poznać Mię... Doceniam, że mam przy sobie
taki Skarb...
- Tom... - tym razem nastolatka
przerwała swojemu chłopakowi czując już, jak robi jej się
gorąco. Naprawdę miło było jej słyszeć takie rzeczy z jego ust,
ale to było niezwykle krępujące. Zdecydowanie wolała jak mówił
jej takie słodkości, gdy byli tylko we dwoje.
- No nie przerywaj mu! Przecież
dobrze mówi – oburzyła się jej mama, która wyglądała, jakby
miała za chwilę się rozpłynąć słuchając tego wszystkiego.
- Zupa wam stygnie – rzuciła
rodzicom wymowne spojrzenia z nadzieją, że w końcu zamilkną.
- Racja, jeszcze drugie danie
przecież – pani Hertzberg, jakby dopiero co oprzytomniała i
wstała szybko od stołu udając się do kuchni. Mia odetchnęła
głęboko czując lekką ulgę. Jednak wciąż była zawstydzona tą
całą sytuacją. Nie sądziła, że to wszystko się tak potoczy.
Myślała, że spędzą ze sobą normalnie czas przy obiedzie...
Owszem, nie wykluczała rozmów. Tyle, że liczyła na nieco inne
tematy. Tymczasem wszystko niemal skupiło się na jej osobie. Na
szczęście nikt już nie wracał do żadnego z tych niewygodnych
tematów, a ona sama do końca obiadu siedziała ze wzrokiem wbitym w
swój talerz przysłuchując się tylko kolejnym rozmową, jakie
prowadzili jej rodzice z Tomem. Przynajmniej nie musiała już
interweniować i Tom też wyraźnie się rozluźnił. A przynajmniej
jego uścisk dłoni na to wskazywał. To był zdecydowanie
najdłuższy obiad w życiu ich obojga.
- Przepraszam cię za nich, w
ogóle nie wiem co im odbiło – powiedziała cicho dziewczyna, gdy
już odchodzili od stołu.
- Daj spokój, to chyba normalne
– stwierdził niezrażony. Mimo wszystko miło było poznać jej
rodziców nieco bliżej i wcale nie był jakoś specjalnie
niezadowolony z przebiegu ich rozmowy. - Pewnie też bym tak się
troszczył o swoją córkę. Zwłaszcza, gdyby była tak wspaniała,
jak ty...
- Oj tak, już chyba mi
wystarczająco dziś na słodziłeś – pokręciła głową z
rozbawieniem. - Zostaniesz jeszcze chwilkę? - po raz kolejny tego
dnia spojrzała na niego tymi swoimi kocimi oczami. Gdyby jej nie
znał, pomyślałby, że to jej nowy chwyt. Jednak pewnie była tego
nieświadoma... I dlatego wydawało się to jeszcze słodsze.
- Chwilkę?
- Wiem, że miałeś już dawno
iść... Ale może jeszcze chwileczka? - uśmiechnęła się do niego
niewinnie. - Potem obiecuję, że cię wypuszczę...
- Hm, obiecujesz? - objął ją
rękoma w talii przyciągając do siebie, a ona skinęła głową na
potwierdzenie swoich słów. - Myślę, że jeszcze chwileczka nie
zaszkodzi. I tak już pewnie na mnie nie czekają – skwitował po
chwili i cmoknął ją w nos.
- W takim razie chodź, tutaj
nie jesteśmy bezpieczni – szepnęła do niego mając na myśli
swoich rodziców i złapała go za rękę następnie prowadząc na
górę prosto do swojego pokoju.
Cdn.
W prawej kolumnie na górze pojawiła się informacja odnośnie pojawienia się kolejnego odcinka. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Dodatkowo od pewnego czasu mam konto na Twitterze, dlatego jeśli kogoś interesuje może taka forma informacji o nowych odcinkach, zapraszam do obserwacji: KLIK.
Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt :D
Tom i Mia są tacy słodcy. Normalnie idealnie do siebie pasują. Czekam na część dalszą i pozdrawiam :3 :)
OdpowiedzUsuńJutro skomentuję xD
OdpowiedzUsuńKamilaaa! xD
To musi być dziewczynka! xD
Moja chrześnica miała być chłopcem :(
UsuńA mój od początku miał być chłopcem xD
UsuńBartek też miał być Bartkiem xD
A teraz będzie dziewczynka. Kasiaaa xD
Dobra. Ta cała Mia to się chyba rozkręca, ja w niej widzę potencjał. Tylko jej nie zmarnuj! xD
Ja jej nadal nie lubię, ale zdecydowanie robi postępy.Może kiedyś się zaprzyjaźnimy xD
Tom jest słodki, ale niech on robi coś więcej nooo! Bo się staje nijaki xD Chociaż jak tak się stresował i ściskał jej rękę... Eh xD
Dobra, ja spadam grać w Fruitninja z młodym xD
:**
Super odcinek taki słodki, a co do szablonu to genialny naprawdę, no i nie mogę się doczekac kolejnego odcinka :)... Cala ja ale dobra może trzeba byłoby w końcu napisac coś dłuższego niż zawsze...a więc tak może jakaś akcja by sie zdarzyła co? ja wiem że teraz między nimi jest tak słodko ale fajnie jakby się coś wydarzyło... no i to z Andreasem geniaolne w końcu może pogada ze swoją siostra. To chyba wszystko papa Caroline :*
OdpowiedzUsuńzajebisty jest ten szablon, boże zakochałam się ;DD zresztą w odcinku również ;) Tom i Mia są tacy słodcy. I w sumie chciałabym, żeby Andreas w końcu zmądrzał i traktował lepiej Mię, bardzo współczuję jej, że ma takiego brata. Ale to już twoja w tym decyzja czy on się zmieni w stosunku do niej ;)
OdpowiedzUsuńNo w końcu przeczytałam! ^.^ Ah... Słodziutko <3 Kochany Andreas.. mam nadzieję, że coś zrobi z tą swoją wrogością :) Dodatkowo Tomi jak jej nasłodził xD kochany chłopak. haha xD Nagłówek zajebisty! Patrzyłam na niego dobre parę minut. ahahahha xD Bosko <3
OdpowiedzUsuńCZEKAM na nexta (który ma już datę publikacji jak widzę xD)
BuŹka! ;*
Świetny odcinek, a Tom jest taki słodki jak się stresuje :D Aa no i szablon jest boski <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i również życzę Wesołych Świąt! :) Klaudia
Ojejciu jaki słodki odcinek. Normalnie, jak go czytałam to uśmiech nie schodził mi z twarzy. Oby więcej takich odcinków ♥ Matko jaki Tom jest słodziakiem. I jak jeszcze trzymał rękę Mai ze zdenerwowania to już w ogóle słodycz. Mmmmm i ten piknik, i jak wyciągnął Mai, i w ogóle nooo słodko ♥ Czekam na kolejny odcinek z niecierpliwością. Pisz, pisz, pisz ♥
OdpowiedzUsuńAż mi ciężko uwierzyć, że Tom może być taki uroczy ;). Miło z jego strony, że tak opiekuje się Mią. I, że nawet nie zraża go ''wygadany'' ojciec.
OdpowiedzUsuńMia zasługuje na wyjątkowe traktowanie ze strony Toma. Zaufanie (a szczególnie u niej), to podstawa tego związku. Oby żadne z nich nigdy tego nie straciło.
Czekam na kolejny i przepraszam, że tak późno komentuje (świąteczna gorączka przed świętami).
Pozdrawiam!
Fantastyczny odcinek, zresztą jak zawsze :* nie mogę się doczekać kolejnego odcinka ;) Przy okazji zapraszam cię na bloga mojego i przyjaciółki dziś dodałyśmy nowy pierwszy odcinek :) http://niespelnione-marzenia-th.blog.onet.pl/ ;)
OdpowiedzUsuńHej trafiłam tu dzisiaj przypadkiem, ale nie jest to pierwszy blog Twojego autorstwa, który przeczytałam. Wybacz, że napiszę co myślę w jednym komentarzu, ale historia mnie tak wciągnęła, że nie chciałam tracić czasu na pisanie komentarzy pod każdym postem wolałam czytać. Obserwuję Cię na przestrzeni lat i nie mogę wyjść z podziwu, że z roku na rok jesteś coraz bardziej genialna. Co do tego opowiadania bardzo podoba mi się, że Mia jest siostrą Andreasa a nie fanką zapoznaną po koncercie. A jednocześnie bardzo przykry jest stosunek brata do siostry. Interesujący jest też wątek "ukochanej" Billa. Bardzo podoba mi się również, że zespół jest pokazany z tzw. "ludzkiej" strony, a nie jak w większości opowiadań ze strony gwiazdorów. Podsumowując kolejne genialne opowiadanie, które z pewnością będę śledzić. Bardzo gratuluję Ci, pomysłów, wyobraźni i talentu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
dzumaak
PS. Od tej pory będę już komentować każdy kolejny odcinek.