piątek, 24 stycznia 2014

39. Miłość.

Kilka dni później...



Piątkowy, jesienny wieczór był świetną okazją na rozerwanie się w niewielkim klubie po ciężkim, pracowitym tygodniu. Tym bardziej, że już dawno nie byli w tym miejscu. Właściwie od ostatniego nieprzyjemnego wydarzenia z Andreasem, gdy się upił i uderzył przypadkowo swoją siostrę. Teraz jednak każdy z nich miał ochotę wyskoczyć na mocnego drinka w towarzystwie swoich dziewczyn. Nawet Mia była bardzo chętna na to wyjście, a jeszcze chętniej opróżniała szklanki z różnymi drinkami, które to za każdym kolejnym razem smakowały jej bardziej. Jej brat przyglądał się temu z niemałym zdziwieniem, podobnie jak Rebecca. Raczej utkwiło im w pamięci, że nastolatka stroniła od alkoholu, a tymczasem nie mogła się od niego oderwać. Tom natomiast nie wydawał się być jakoś specjalnie tym przejęty. Cieszył się, że jego ukochana tak dobrze się dziś bawi i może się trochę rozerwać. Zdecydowanie jej się to należało po ostatnich przejściach.
- Kiedy Bill przyjdzie z tą swoją striptizerką? - zniecierpliwiona blondynka spojrzała pytająco na Gitarzystę, który jako jedyny posiadał jakieś informacje na temat swojego brata.
- Powinni niedługo być... Tylko nie nazywaj jej tak przy nich! - upomniał przyjaciółkę, mając przy tym lekko przerażony wyraz twarzy. Doskonale wiedział, jaką alergię ma jego bliźniak na słowo „striptizerka”. Chyba trochę przerastały go fakty. W każdym razie lepiej było go nie drażnić w ten sposób.
- Eh... No nie będę. W ogóle chyba nawet jej nie poznam, bo my zaraz się zmywamy – westchnęła głośno opierając się wygodniej o skórzane oparcie kanapy. - Jakoś nie najlepiej się czuję. Idziesz ze mną, nie? - zerknęła na Andreasa, który tylko skinął twierdząco głową w odpowiedzi.
- Szkoda, najwyżej innym razem. Zorganizujemy jakieś większe spotkanie, ze wszystkimi już...
- Właśnie, tak będzie najlepiej – zgodził się blondyn. - A tobie... To ja radzę jej do domu w takim stanie nie przyprowadzać – dodał spoglądając znacząco na swoją siostrę, która milczała już od dłuższego czasu. Tom spojrzał na nią zaskoczony nie wiedząc zupełnie, o co chodzi Andreasowi. Przecież Mia była w zupełnie normalnym stanie! Ona zawsze mało mówi...
- Ale, że ja? - brunetka ocknęła się dopiero, gdy dotarł do niej sens słów brata i poczuła na sobie trzy przeszywające spojrzenia. - Przecież mi nic nie jest! - zaprotestowała oburzona. Co prawda trochę odpłynęła myślami, ale przecież to nie znaczy, że od razu jest coś z nią nie tak. Miała ochotę dzisiaj po prostu wypić trochę więcej, niż zwykle i zbytnio się nie wyróżniać.
- No nie byłbym tego taki pewien, ciągle coś pijesz, niewiele się ruszasz – rzekł sceptycznie Andy. Gitarzysta dopiero teraz zaczął trochę się obawiać możliwych konsekwencji. Właściwie najbardziej przerażała go myśl, że przyprowadzi pijaną Mię do domu i będzie musiał spojrzeć w twarz jej ojcu! To skłoniło go, aby odebrać swojej dziewczynie jej trunek.
- Ej! No nie rusz tego! - zgromiła go natychmiast swoim spojrzeniem i sięgnęła z powrotem po swoją własność. Rebecca parsknęła śmiechem obserwując to wszystko z uwagą. - W ogóle nie przesadzajcie. Wcale dużo nie wypiłam i nic mi nie jest! Andreas spadaj!
- Spoko, ja już nic nie mówię. I tak się zbieramy – uniósł ręce w geście obronnym. - Tylko chciałem ostrzec Toma, żeby nie przyprowadzał cię do domu nim nie wytrzeźwiejesz – uśmiechnął się niewinnie i podniósł się z miejsca. - Chodź piękna, lecimy – wyciągnął rękę w kierunku siedzącej obok blondynki, którą ta z przyjemnością chwyciła, również wstając. Jedyne, o czym teraz marzyła to ciepłe łóżko i długi sen. - To trzymajcie się i przeproś Billa. Zobaczymy się innym razem.
- No nie ma sprawy, do zobaczenia – rzucił Tom, posyłając im krótki uśmiech, a następnie przeniósł swoje spojrzenie na Mię, która siedziała obrażona. Po chwili byli już sami, a brunetka wciąż milczała. - Obraziłaś się na mnie?
- Nie – zaprzeczyła opróżniając swoją szklankę z drinkiem do końca. - Muszę iść do łazienki – oznajmiła, jednocześnie podnosząc się z miejsca, przy czym bardzo zakręciło jej się w głowie. Nie chciała dać tego po sobie poznać, co wcale nie było takie proste. Okazuje się, że jest jednak zbyt dumna, aby przyznać się do tego, że zwyczajnie się upiła. Co prawda niechcący, ale jednak...
- Iść z tobą?
- Do damskiej toalety? - niemal pisnęła spoglądając na niego, jak na wariata. - Możesz... Mnie odprowadzić – dodała po chwili namysłu. Tom westchnął tylko cicho i już bez słowa wstał obejmując ją w pasie. Naprawdę nie mieściło mu się w głowie, jak mógł nie zauważyć, że jego własna dziewczyna wlewa w siebie za dużo alkoholu. Zdecydowanie za dużo! Ciekawe, co on teraz z nią zrobi. Już widział przed oczami wyraz twarzy jej ojca... O nie! Na pewno nie odprowadzi jej do domu!
Dosyć żwawo udało im się przecisnąć przez tłum i bez większych problemów dotarli pod toalety. Niestety nie mógł wejść z nią do środka, to rzeczywiście byłoby nie na miejscu i mogłoby wzbudzić oburzenie u pań.
- Poradzisz sobie sama?
- A co ty sobie myślisz w ogóle? - oburzyła się. Wciąż starała się udawać, że nic jej nie jest... Ale zupełnie jej to nie wychodziło. Wydawała się przez to tylko jeszcze bardziej pijana niż była w rzeczywistości. To w sumie było nawet trochę zabawne... - Umiem siku zrobić... Nie trzeba mi nic trzymać tak, jak tobie na przykład! - skwitowała bardzo przemądrzałym tonem, co w ogóle było największym dowodem jej nietrzeźwego stanu. W normalnej sytuacji, nigdy w życiu z jej ust nie padłyby takie słowa.
- Dobrze, zaczekam tu na ciebie – ucałował ją w czoło i pozwolił wejść do toalety. Obserwował przez moment, jak sobie radzi. Nie wyglądało to wcale tak tragicznie. Jakoś udało jej się utrzymać równowagę, przynajmniej dopóki nie zniknęła za drzwiami. Potem nie wiedział już, co się z nią działo. Zaśmiał się cicho pod nosem, kręcąc przy tym z niedowierzaniem głową. Naprawdę nie sądził, że kiedykolwiek zobaczy Mię w podobnej sytuacji. W ogóle w takim stanie! Potrafi go jeszcze zaskakiwać. Może to i dobrze? Może właśnie było jej to potrzebne. Taka długa chwila zapomnienia. Bardzo długa...
Korzystając z chwili wolnego wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i zapalił jednego stając pod ścianą. Domyślał się, że wizyta Mii w toalecie trochę potrwa, zważywszy na jej ograniczone przez alkohol we krwi ruchy. Delektując się smakiem papierosa, zaczął myśleć o tym, jak doprowadzić Mię do stanu trzeźwości. W końcu musiał ją jakoś oddelegować do domu... To zdecydowanie nie będzie takie proste. Najchętniej przechowałby ją u siebie do rana. Co wcale nie wydawało mu się być takim głupim pomysłem...
Drgnął lekko przestraszony, gdy nagle ktoś wyrwał mu papierosa z ręki. I nie był to nikt inny, jak jego własna dziewczyna, która właśnie rozgniatała jego przyjemność o ścianę. Zadziwiała go dzisiaj, aż odbierało mu mowę.
- Nie pal tego świństwa, bo będziesz śmierdział – zamruczała obejmując go rękoma w pasie i wpiła się w jego usta obdarowując go krótkim, ale namiętnym pocałunkiem. To było zdecydowanie lepsze od papierosa, nie mógłby zaprzeczyć. Coraz bardziej podobała mu się taka dominująca Mia. - Chcę jeszcze drinka. Tego dobrego! - rzekła, gdy tylko oderwała się od jego ust.
- Może lepiej pójdziemy już do domu?
- Nie pójdę dopóki go nie wypiję – zastrzegła łapiąc go za rękę i sama pociągnęła go w kierunku baru. Mało ją obchodzili ludzie, których po drodze szturchała. Tom nie miał zbyt wiele do powiedzenia w tym momencie, lecz obiecał sobie, że to będzie jej ostatni drink po którym zabierze ją prosto do swojego mieszkania. Niestety spotkanie z Billem i Kathariną będzie musiało odbyć się w innym terminie... Tak będzie chyba lepiej dla wszystkich.


^^^






Mijała już dwudziesta trzecia godzina, a towarzystwo przy stoliku w kącie baru nieco się wyciszyło. Od dłuższego czasu nie szaleli na parkiecie, siedzieli popijając drinki i wspominali najbardziej żenujące momenty swojego życia. Ich śmiech ginął w głośnej klubowej muzyce. Nikt nie zauważył, kiedy przy stoliku zatrzymało się dwóch nieznajomych mężczyzn. Dopiero, gdy Katharina poczuła na sobie przeszywające spojrzenie zwróciła na nich uwagę. Zamilkła przy tym przez co i siedzący naprzeciwko Wokalista odwrócił głowę w bok spoglądając z zapytaniem na nieproszonych gości. Nie wyglądali zbyt przyjaźnie, tym bardziej, że z łatwością można było wyczuć od nich woń alkoholu. Zdecydowanie zbyt mocną.
- O co chodzi panowie? - odezwał się grzecznie blondyn.

- Chyba ukradłeś nam tancereczkę z klubu – rzekł jeden z nich przyglądając się cały czas dziewczynie z głupim uśmiechem na twarzy. Czarnowłosa od razu spuściła wzrok przeczuwając, że miły wieczór właśnie dobiegł końca. - Ile bierzesz za prywatne spotkania? - zwrócił się bezpośrednio do niej, co wyprowadziło już lekko Billa z równowagi.

- Przepraszam, ale jak już pan raczył zauważyć... To prywatne spotkanie. Proszę więc to uszanować i zostawić nas w spokoju – polecił wciąż ze stoickim spokojem choć w środku zaczynał się już powoli gotować. Nie dość, że ci faceci przerwali im rozmowę, to jeszcze stoją i bezczelnie gapią się na jego dziewczynę. Dodatkowo ją obrażają.
- Dobra, wyluzuj. Takie jak ona nie mogą mieć prywatnego życia – skwitował z przekonaniem mężczyzna. - Chciałbym zaprosić cię na prywatny pokaz w mojej sypialni. Ile za to weźmiesz? - rzucił do dziewczyny wyjmując przy tym z kieszeni portfel, co okazało się być ostatecznym czynnikiem powodujący wybuch złości u Billa. Podniósł się gwałtownie niemal wywracając przy tym stolik, a stojące na nim szklanki zadrżały niebezpiecznie.
- Bill – Katharina spojrzała na niego błagalnie, ale ten zignorował to. Czuła się okropnie wiedząc, że to z jej winy za chwilę rozpęta się tutaj piekło. Z drugiej strony jednak nikt jeszcze nigdy nie stawał w jej obronie... Przecież zawsze była tylko głupią striptizerką. Nikt nie musiał jej wcale szanować... Często porównywano jej zawód nawet do prostytucji. A ona sama nie miała na to większego wpływu.
- Zabieraj te swoje grosze i wypierdalaj stąd – wysyczał prosto w twarz faceta. W ogóle nie przejmował się tym, że był dość postawny i miał równie postawne towarzystwo. Choćby miał wyjść stąd z podbitym okiem, czy rozwalonym nosem, nie pozwoli, aby ktoś ją obrażał. Nikt nie będzie obrażał żadnej kobiety w jego towarzystwie, a już na pewno nie tej, na której mu zależy.
- Kolego, chyba cię ponosi – roześmiał się szyderczo. - Masz kilka mięśni, ale rozwalę cię jednym ruchem.
- Bill, chodźmy stąd – dziewczyna wstała natychmiast, gdy tylko usłyszała pierwszą groźbę z ust nieznajomego. Nie mogła pozwolić, żeby Bill ucierpiał w jakikolwiek sposób. Do tego wszystkiego jest osobą medialną, wszystkie gazety zaraz by o tym pisały. - To wszystko jest niepotrzebne, proszę – podeszła do niego żwawo i chwyciła go za dłoń.
- Zakochana striptizerka, jaka piękna historyjka się szykuje... Złotko, chyba trochę bujasz w obłokach nie sądzisz? - zakpił z niej lustrując ich swoim pijanym spojrzeniem. Blondyn nie rzucił się na niego jedynie dlatego, że powstrzymywała go od tego ręka Kath, która mocno go ściskała, a on już telepatycznie wyczuwał, jak bardzo dziewczyna chce stąd wyjść. Nie zamierzał jej dłużej zmuszać, aby musiała znosić to wszystko. Sam też nie mógł słuchać tych pijackich bredni. Starał się zachować z klasą i postanowił po prostu opuścić to miejsce i nigdy więcej do niego nie wracać. Ignorując słowa prowokatorów, a właściwie jednego, wyminęli ich bez słowa zmierzając do wyjścia. To jednak wcale nie sprawiło, że złość Billa zelżała. Wręcz przeciwnie. Wciąż cały buzował w środku.
Tuż przy wyjściu, gdy Katharina miała już odetchnąć z ulgą, poczuła nagle jak Wokalista puszcza jej rękę cofając się. Spojrzała na niego przestraszona, a ten żwawo przemieścił się między stolikami znajdując się z powrotem obok dwóch mężczyzn, którzy nawet nie zdążyli jeszcze odejść. Szturchnął tego, który jeszcze niedawno miał tak wiele do powiedzenia, a gdy tylko ten odwrócił się w jego stronę, nie czekając na nic zacisnął dłoń w pięść i uderzył go prosto w nos z całej siły, jaką tylko w sobie zdołał zebrać przez te kilka minut. Mężczyzna zatoczył się upadając w kierunku stolika, na którym też się zatrzymał. Bill natomiast wyprostował się i jak gdyby nigdy nic wrócił do swojej zdumionej towarzyszki otwierając jej od razu drzwi.

^^^




- Boże, ale się roztyłam! - zawołała nastolatka próbując ściągnąć z siebie sukienkę, co jej kompletnie nie wychodziło. W rezultacie utknęła ściśnięta w materiale i wylądowała na łóżku. Wyglądała niczym motyl w kokonie, gdy Tom wszedł do pokoju sprawdzić, co się dzieje. Z trudem powstrzymał wybuch śmiechu widząc, jak dziewczyna szamota się na łóżku próbując uwolnić się od ubrania. Jedyne co widział to jej zgrabne nogi przysłonięte cienkimi rajstopami... - Utknęłam! Jak mogłam tak przytyć przez jeden wieczór! - jęknęła rozpaczliwie. Gitarzysta nie zwlekając dłużej podszedł do niej żwawym krokiem i pomógł jej najpierw wstać, a następnie naciągnął z powrotem sukienkę, jak należy.
- Nie roztyłaś się wcale – rzekł, gdy tylko ujrzał przed sobą parę świecących oczu, po czym odwrócił ją do siebie tyłem, aby rozpiąć zamek znajdujący się na materiale opinającym jej plecy. Dziewczyna od razu poczuła, jak ubranie ustępuje niemal samo, zsuwając się z jej ciała na podłogę. Mia westchnęła cicho czując, jak chłopak składa czuły pocałunek na jej nagim ramieniu. W innej sytuacji czułaby się skrępowana, a jej policzki już dawno by płonęły. Teraz jednak w ogóle się nie przejmowała, że stoi przed nimi taka rozebrana. Wcale nie zwracała na to uwagi. 
- Mój bohater - stanęła ponownie do niego przodem i zawiesiła mu ręce na szyi wpatrując się w jego oczy. - Jesteś taki męski – wymruczała całując go lekko w usta, a następnie schodząc coraz niżej po brodzie i całej szyi. Nawet nie miała pojęcia, co w tej chwili działo się w jego wnętrzu. Tak bardzo na niego działała. Stała przed nim w samej bieliźnie, w dodatku taka odważna i namiętna. Byli zupełnie sami i gdyby chciał, mógłby to wykorzystać. Spełnić swoje najskrytsze pragnienia, a ona nie miałaby nic przeciwko temu. Wydawała się nawet być bardzo chętna na dalszy rozwój tego wieczoru. Kleiła się do niego, jak nigdy prawiąc przy tym różne komplementy. Może gdyby był inny... Może, gdyby mu na niej nie zależało, gdyby jej nie kochał. Tak, wtedy byłby w stanie wykorzystać jej niepełną świadomość sytuacji. Jej niewinność... - Przystojny i pociągający... Ehh... Kocham cię całego – kontynuowała dotykając przy tym jego umięśniony tors. Wciąż walczył sam ze sobą. Ze swoim mętlikiem w głowie, emocjami i uczuciami... Z podnieceniem, jakie w nim wzbudzała swoim zachowaniem. Ona jednak była tego nieświadoma. Totalnie odleciała pozwalając się ponieść. To było zupełnie nie w jej stylu, ale w tym momencie o tym nie myślała.
- Ja też cię kocham, Skarbie – odparł w końcu i odsunął ją lekko od siebie, aby następnie podejść do łóżka i odsunąć kawałek kołdry. - Chodź tutaj – polecił wskazując jej miejsce. Nastolatka posłusznie weszła na łóżko, nim jednak się położyła ściągnęła jeszcze rajstopy, które widocznie nie pozwoliłby jej spokojnie zasnąć. Dopiero potem ułożyła się wygodnie na poduszce, a Tom nakrył ją szczelnie kołdrą. - Słodkich snów – pocałował ją czule w usta i odsunął się, żeby pozbierać z podłogi jej ubrania. Odłożył je na kanapę i zgasił światło sam przechodząc do salonu. Tak, właśnie tam zamierzał spędzić tą noc. Jak najdalej od swojej ukochanej, aby nic go nie kusiło. Znał siebie, ale i tak nie mógł być pewien, czy zdołałby się jej oprzeć. A nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby ją w jakikolwiek sposób skrzywdził. Nawet jeżeli była pod wpływem alkoholu i zachowywała się nieco inaczej niż zwykle, wciąż była jego słodką, niewinną Mią...
Wyciągnął z szafy dodatkową pościel i pościelił sobie na kanapie nawet jej nie rozkładając. Uznał, że jakoś się przemęczy jedną noc. Rozebrał się do bokserek, nie miał siły już na prysznic, więc pogasił wszystkie światła i położył się wzdychając przy tym ciężko. To był wieczór pełen wrażeń, nawet nie przewidział takich atrakcji. W każdym razie, po tym czuł tylko, że kocha tą dziewczynę jeszcze bardziej, niż wczoraj. O ile to w ogóle jest możliwe... Na samą myśl o niej przechodził go przyjemny dreszcz, a w żołądku czuł znajome mrowienie. Uśmiechnął się do siebie i odwrócił na lewy bok układając się na tyle wygodnie, na ile to było możliwe. Zamierzał już oddać się w objęcia Morfeusza, kiedy doznał niemal zawału, dostrzegając nagle przed oczami czyjąś postać. Sięgnął szybko ręką do włącznika od lampy stojącej przy kanapie i od razu poczuł ulgę widząc Mię. Jednocześnie jednak nie miał pojęcia skąd się tu wzięła, skoro przed chwilą zasypiała w jego łóżku!
- Mia? Stało się coś? - zapytał zaniepokojony, lecz dziewczyna bez słowa podeszła do niego i wcisnęła mu się pod kołdrę nie przejmując się zbytnio, że w ogóle nie ma miejsca dla drugiej osoby. Gitarzysta zaśmiał się tylko cicho i obejmując ją, ostrożnie przekręcił ich tak, aby to brunetka leżała od strony oparcia. Tym także się nie przejęła. Przytuliła się do jego torsu mrucząc coś cicho pod nosem i od razu zamykając oczy. Tom zgasił jeszcze lampkę i ponownie tej nocy nakrył swoją dziewczynę kołdrą. W tym momencie jego miłość do niej wzrosła kolejny raz, choć dobrze wiedział, że to już po prostu nie jest możliwe.

Cdn.

Osobiście jestem zachwycona tym odcinkiem xD I pomyśleć, że prawie zapomniałam, że dziś mam publikować -.-
Brak błędów i przecinki w odpowiednich miejscach zawdzięczacie Sparkle mojej kochanej <3 Która oczywiście ma najlepsze opowiadanie o Billu! xD
Pozdrawiam ;*


6 komentarzy:

  1. Jestem wielce dumna z Toma, wykazał się dorosłością przy czym dał z siebie nutkę słodkości :) Idealne połączenie :*
    Bill jaki tutaj macho. Nie spodziewała bym się tego po nim. Katherine miała szczęście że z nim tam była, bo kto wie co by się stało jak by go tam nie było. :)
    Mia taka jakaś inna, ale bardzo podoba mi się w takim wydaniu. Widać, że Tom na nią działa dobrze i źle,ale więcej na dobre się zmienia :)
    Tak sytuacja z kanapą... Bez cena :)
    Czekam na dalszą część, która jak się domyślam będzie tak samo wspaniała :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że Mia się rozkręca ;) Brawo dla Toma, że nie wykorzystał sytuacji. To duży plus zważywszy na fakt, że wcześniej wykorzystywał każdą napotkaną dziewczynę. Zmienił się w każdym calu. Widać jak na dłoni, że dzięki miłości do dziewczyny zmienił się cały jego światopogląd. Kocha ją, opiekuje się nią i zrobi wszystko by jej nie skrzywdzić jej. Lubię go takiego. O wiele bardziej niż macho. Facet powinien być właśnie taki jak on w tym opowiadaniu, chociaż... przyznam ci się szczerze, że brakuje mi w nim jakiegoś pazura, który zrównoważyłby jego postać.
    Ściskam i do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szalona Mia, dojrzały Tom, agresywny Bill...co to się dzieje? haha ;D Ah ta miłość, tak zmienia ludzi ;) Odcinek świetny, jak zwykle ;) Oby tak dalej! Z niecierpliwością czekam na następny.
    Pozdrawiam, Klaudia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny odcinek, z każdym akcja rozwija się coraz bardziej co strasznie mi się podoba. Mia odważna taka dzisiaj, ale Tom kochany że nie wykorzystał tego. Ahh zakochany Tom to coś fajnego :D
    Oby tak dalej! to jest świetne.
    Akcja Billa też godna podziwu, aż miło się czyta.
    Czekam na następny!
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Bill jaki odważny, szczerze nigdy nie wyglądał mi na takiego, a tu zaskoczenie ;D Ale szkoda mi go tak naprawdę, bo żywi jakieś uczucie do Katheriny i na pewno takie sytuacje nie są miłe dla niego, no i dla niej też. Tom wspaniały oczywiście ;) w ogóle odcinek mi się podoba i słusznie, że jesteś nim zachwycona ;D też bym była zachwycona takim dziełem ;D Zazdroszczę ci bardzo takiego talentu i tego jak piszesz, bo ja nigdy nie będę tak pisać ;p
    Czekam na kolejny odcinek i pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Super odcinek i przepraszam za troche opozniony komentarz. Widze ze w tym klubie sie duzo działo. Bill taki wkurzony i odważny, w ogole to Tomi jaki słodki jest i końcówka jak ona przyszła no rewelacja. Niezły kac będzie w kolejnym odcinku :) Czekam na nexta Caroline

    OdpowiedzUsuń

Komentarze wysyłane są przed dodaniem do moderacji ze względu na spam.