Kilka
dni później...
Piątkowy, jesienny wieczór
był świetną okazją na rozerwanie się w niewielkim klubie po
ciężkim, pracowitym tygodniu. Tym bardziej, że już dawno nie byli
w tym miejscu. Właściwie od ostatniego nieprzyjemnego wydarzenia z
Andreasem, gdy się upił i uderzył przypadkowo swoją siostrę.
Teraz jednak każdy z nich miał ochotę wyskoczyć na mocnego drinka
w towarzystwie swoich dziewczyn. Nawet Mia była bardzo chętna na to
wyjście, a jeszcze chętniej opróżniała szklanki z różnymi
drinkami, które to za każdym kolejnym razem smakowały jej
bardziej. Jej brat przyglądał się temu z niemałym zdziwieniem,
podobnie jak Rebecca. Raczej utkwiło im w pamięci, że nastolatka
stroniła od alkoholu, a tymczasem nie mogła się od niego oderwać.
Tom natomiast nie wydawał się być jakoś specjalnie tym przejęty.
Cieszył się, że jego ukochana tak dobrze się dziś bawi i może
się trochę rozerwać. Zdecydowanie jej się to należało po
ostatnich przejściach.
- Kiedy Bill przyjdzie z tą swoją
striptizerką? - zniecierpliwiona blondynka spojrzała pytająco na
Gitarzystę, który jako jedyny posiadał jakieś informacje na temat
swojego brata.
- Powinni niedługo być... Tylko nie nazywaj jej
tak przy nich! - upomniał przyjaciółkę, mając przy tym lekko
przerażony wyraz twarzy. Doskonale wiedział, jaką alergię ma jego
bliźniak na słowo „striptizerka”. Chyba trochę przerastały go
fakty. W każdym razie lepiej było go nie drażnić w ten sposób.
-
Eh... No nie będę. W ogóle chyba nawet jej nie poznam, bo my zaraz
się zmywamy – westchnęła głośno opierając się wygodniej o
skórzane oparcie kanapy. - Jakoś nie najlepiej się czuję. Idziesz
ze mną, nie? - zerknęła na Andreasa, który tylko skinął
twierdząco głową w odpowiedzi.
- Szkoda, najwyżej innym razem.
Zorganizujemy jakieś większe spotkanie, ze wszystkimi już...
-
Właśnie, tak będzie najlepiej – zgodził się blondyn. - A
tobie... To ja radzę jej do domu w takim stanie nie przyprowadzać –
dodał spoglądając znacząco na swoją siostrę, która milczała
już od dłuższego czasu. Tom spojrzał na nią zaskoczony nie
wiedząc zupełnie, o co chodzi Andreasowi. Przecież Mia była w
zupełnie normalnym stanie! Ona zawsze mało mówi...
- Ale, że
ja? - brunetka ocknęła się dopiero, gdy dotarł do niej sens słów
brata i poczuła na sobie trzy przeszywające spojrzenia. - Przecież
mi nic nie jest! - zaprotestowała oburzona. Co prawda trochę
odpłynęła myślami, ale przecież to nie znaczy, że od razu jest
coś z nią nie tak. Miała ochotę dzisiaj po prostu wypić trochę
więcej, niż zwykle i zbytnio się nie wyróżniać.
- No nie
byłbym tego taki pewien, ciągle coś pijesz, niewiele się ruszasz
– rzekł sceptycznie Andy. Gitarzysta dopiero teraz zaczął trochę
się obawiać możliwych konsekwencji. Właściwie najbardziej
przerażała go myśl, że przyprowadzi pijaną Mię do domu i będzie
musiał spojrzeć w twarz jej ojcu! To skłoniło go, aby odebrać
swojej dziewczynie jej trunek.
- Ej! No nie rusz tego! - zgromiła
go natychmiast swoim spojrzeniem i sięgnęła z powrotem po swoją
własność. Rebecca parsknęła śmiechem obserwując to wszystko z
uwagą. - W ogóle nie przesadzajcie. Wcale dużo nie wypiłam i nic
mi nie jest! Andreas spadaj!
- Spoko, ja już nic nie mówię. I
tak się zbieramy – uniósł ręce w geście obronnym. - Tylko
chciałem ostrzec Toma, żeby nie przyprowadzał cię do domu nim nie
wytrzeźwiejesz – uśmiechnął się niewinnie i podniósł się z
miejsca. - Chodź piękna, lecimy – wyciągnął rękę w kierunku
siedzącej obok blondynki, którą ta z przyjemnością chwyciła,
również wstając. Jedyne, o czym teraz marzyła to ciepłe łóżko
i długi sen. - To trzymajcie się i przeproś Billa. Zobaczymy się
innym razem.
- No nie ma sprawy, do zobaczenia – rzucił Tom,
posyłając im krótki uśmiech, a następnie przeniósł swoje
spojrzenie na Mię, która siedziała obrażona. Po chwili byli już
sami, a brunetka wciąż milczała. - Obraziłaś się na mnie?
-
Nie – zaprzeczyła opróżniając swoją szklankę z drinkiem do
końca. - Muszę iść do łazienki – oznajmiła, jednocześnie
podnosząc się z miejsca, przy czym bardzo zakręciło jej się w
głowie. Nie chciała dać tego po sobie poznać, co wcale nie było
takie proste. Okazuje się, że jest jednak zbyt dumna, aby przyznać
się do tego, że zwyczajnie się upiła. Co prawda niechcący, ale
jednak...
- Iść z tobą?
- Do damskiej toalety? - niemal
pisnęła spoglądając na niego, jak na wariata. - Możesz... Mnie
odprowadzić – dodała po chwili namysłu. Tom westchnął tylko
cicho i już bez słowa wstał obejmując ją w pasie. Naprawdę nie
mieściło mu się w głowie, jak mógł nie zauważyć, że jego
własna dziewczyna wlewa w siebie za dużo alkoholu. Zdecydowanie za
dużo! Ciekawe, co on teraz z nią zrobi. Już widział przed oczami
wyraz twarzy jej ojca... O nie! Na pewno nie odprowadzi jej do
domu!
Dosyć żwawo udało im się przecisnąć przez tłum i bez
większych problemów dotarli pod toalety. Niestety nie mógł wejść
z nią do środka, to rzeczywiście byłoby nie na miejscu i mogłoby
wzbudzić oburzenie u pań.
- Poradzisz sobie sama?
- A co ty
sobie myślisz w ogóle? - oburzyła się. Wciąż starała się
udawać, że nic jej nie jest... Ale zupełnie jej to nie wychodziło.
Wydawała się przez to tylko jeszcze bardziej pijana niż była w
rzeczywistości. To w sumie było nawet trochę zabawne... - Umiem
siku zrobić... Nie trzeba mi nic trzymać tak, jak tobie na
przykład! - skwitowała bardzo przemądrzałym tonem, co w ogóle
było największym dowodem jej nietrzeźwego stanu. W normalnej
sytuacji, nigdy w życiu z jej ust nie padłyby takie słowa.
-
Dobrze, zaczekam tu na ciebie – ucałował ją w czoło i pozwolił
wejść do toalety. Obserwował przez moment, jak sobie radzi. Nie
wyglądało to wcale tak tragicznie. Jakoś udało jej się utrzymać
równowagę, przynajmniej dopóki nie zniknęła za drzwiami. Potem
nie wiedział już, co się z nią działo. Zaśmiał się cicho pod
nosem, kręcąc przy tym z niedowierzaniem głową. Naprawdę nie
sądził, że kiedykolwiek zobaczy Mię w podobnej sytuacji. W ogóle
w takim stanie! Potrafi go jeszcze zaskakiwać. Może to i dobrze?
Może właśnie było jej to potrzebne. Taka długa chwila
zapomnienia. Bardzo długa...
Korzystając z chwili wolnego
wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i zapalił jednego stając
pod ścianą. Domyślał się, że wizyta Mii w toalecie trochę
potrwa, zważywszy na jej ograniczone przez alkohol we krwi ruchy.
Delektując się smakiem papierosa, zaczął myśleć o tym, jak
doprowadzić Mię do stanu trzeźwości. W końcu musiał ją jakoś
oddelegować do domu... To zdecydowanie nie będzie takie proste.
Najchętniej przechowałby ją u siebie do rana. Co wcale nie
wydawało mu się być takim głupim pomysłem...
Drgnął lekko
przestraszony, gdy nagle ktoś wyrwał mu papierosa z ręki. I nie
był to nikt inny, jak jego własna dziewczyna, która właśnie
rozgniatała jego przyjemność o ścianę. Zadziwiała go dzisiaj,
aż odbierało mu mowę.
- Nie pal tego świństwa, bo będziesz
śmierdział – zamruczała obejmując go rękoma w pasie i wpiła
się w jego usta obdarowując go krótkim, ale namiętnym
pocałunkiem. To było zdecydowanie lepsze od papierosa, nie mógłby
zaprzeczyć. Coraz bardziej podobała mu się taka dominująca Mia. -
Chcę jeszcze drinka. Tego dobrego! - rzekła, gdy tylko oderwała
się od jego ust.
- Może lepiej pójdziemy już do domu?
- Nie
pójdę dopóki go nie wypiję – zastrzegła łapiąc go za rękę
i sama pociągnęła go w kierunku baru. Mało ją obchodzili ludzie,
których po drodze szturchała. Tom nie miał zbyt wiele do
powiedzenia w tym momencie, lecz obiecał sobie, że to będzie jej
ostatni drink po którym zabierze ją prosto do swojego mieszkania.
Niestety spotkanie z Billem i Kathariną będzie musiało odbyć się
w innym terminie... Tak będzie chyba lepiej dla wszystkich.
^^^
Mijała
już dwudziesta trzecia godzina, a towarzystwo przy stoliku w kącie
baru nieco się wyciszyło. Od dłuższego czasu nie szaleli na
parkiecie, siedzieli popijając drinki i wspominali najbardziej
żenujące momenty swojego życia. Ich śmiech ginął w głośnej
klubowej muzyce. Nikt nie zauważył, kiedy przy stoliku zatrzymało
się dwóch nieznajomych mężczyzn. Dopiero, gdy Katharina poczuła
na sobie przeszywające spojrzenie zwróciła na nich uwagę.
Zamilkła przy tym przez co i siedzący naprzeciwko Wokalista
odwrócił głowę w bok spoglądając z zapytaniem na nieproszonych
gości. Nie wyglądali zbyt przyjaźnie, tym bardziej, że z
łatwością można było wyczuć od nich woń alkoholu. Zdecydowanie
zbyt mocną.
-
O co chodzi panowie? - odezwał się grzecznie blondyn.
- Chyba
ukradłeś nam tancereczkę z klubu – rzekł jeden z nich
przyglądając się cały czas dziewczynie z głupim uśmiechem na
twarzy. Czarnowłosa od razu spuściła wzrok przeczuwając, że miły
wieczór właśnie dobiegł końca. - Ile bierzesz za prywatne
spotkania? - zwrócił się bezpośrednio do niej, co wyprowadziło
już lekko Billa z równowagi.
-
Przepraszam, ale jak już pan raczył zauważyć... To prywatne
spotkanie. Proszę więc to uszanować i zostawić nas w spokoju –
polecił wciąż ze stoickim spokojem choć w środku zaczynał się
już powoli gotować. Nie dość, że ci faceci przerwali im rozmowę,
to jeszcze stoją i bezczelnie gapią się na jego dziewczynę.
Dodatkowo ją obrażają.
-
Dobra, wyluzuj. Takie jak ona nie mogą mieć prywatnego życia –
skwitował z przekonaniem mężczyzna. - Chciałbym zaprosić cię na
prywatny pokaz w mojej sypialni. Ile za to weźmiesz? - rzucił do
dziewczyny wyjmując przy tym z kieszeni portfel, co okazało się
być ostatecznym czynnikiem powodujący wybuch złości u Billa.
Podniósł się gwałtownie niemal wywracając przy tym stolik, a
stojące na nim szklanki zadrżały niebezpiecznie.
-
Bill – Katharina spojrzała na niego błagalnie, ale ten zignorował
to. Czuła się okropnie wiedząc, że to z jej winy za chwilę
rozpęta się tutaj piekło. Z drugiej strony jednak nikt jeszcze
nigdy nie stawał w jej obronie... Przecież zawsze była tylko
głupią striptizerką. Nikt nie musiał jej wcale szanować...
Często porównywano jej zawód nawet do prostytucji. A ona sama nie
miała na to większego wpływu.
-
Zabieraj te swoje grosze i wypierdalaj stąd – wysyczał prosto w
twarz faceta. W ogóle nie przejmował się tym, że był dość
postawny i miał równie postawne towarzystwo. Choćby miał wyjść
stąd z podbitym okiem, czy rozwalonym nosem, nie pozwoli, aby ktoś
ją obrażał. Nikt nie będzie obrażał żadnej kobiety w jego
towarzystwie, a już na pewno nie tej, na której mu zależy.
-
Kolego, chyba cię ponosi – roześmiał się szyderczo. - Masz
kilka mięśni, ale rozwalę cię jednym ruchem.
-
Bill, chodźmy stąd – dziewczyna wstała natychmiast, gdy tylko
usłyszała pierwszą groźbę z ust nieznajomego. Nie mogła
pozwolić, żeby Bill ucierpiał w jakikolwiek sposób. Do tego
wszystkiego jest osobą medialną, wszystkie gazety zaraz by o tym
pisały. - To wszystko jest niepotrzebne, proszę – podeszła do
niego żwawo i chwyciła go za dłoń.
-
Zakochana striptizerka, jaka piękna historyjka się szykuje...
Złotko, chyba trochę bujasz w obłokach nie sądzisz? - zakpił z
niej lustrując ich swoim pijanym spojrzeniem. Blondyn nie rzucił
się na niego jedynie dlatego, że powstrzymywała go od tego ręka
Kath, która mocno go ściskała, a on już telepatycznie wyczuwał,
jak bardzo dziewczyna chce stąd wyjść. Nie zamierzał jej dłużej
zmuszać, aby musiała znosić to wszystko. Sam też nie mógł
słuchać tych pijackich bredni. Starał się zachować z klasą i
postanowił po prostu opuścić to miejsce i nigdy więcej do niego
nie wracać. Ignorując słowa prowokatorów, a właściwie jednego,
wyminęli ich bez słowa zmierzając do wyjścia. To jednak wcale nie
sprawiło, że złość Billa zelżała. Wręcz przeciwnie. Wciąż
cały buzował w środku.
Tuż
przy wyjściu, gdy Katharina miała już odetchnąć z ulgą, poczuła
nagle jak Wokalista puszcza jej rękę cofając się. Spojrzała na
niego przestraszona, a ten żwawo przemieścił się między
stolikami znajdując się z powrotem obok dwóch mężczyzn, którzy
nawet nie zdążyli jeszcze odejść. Szturchnął tego, który
jeszcze niedawno miał tak wiele do powiedzenia, a gdy tylko ten
odwrócił się w jego stronę, nie czekając na nic zacisnął dłoń
w pięść i uderzył go prosto w nos z całej siły, jaką tylko w
sobie zdołał zebrać przez te kilka minut. Mężczyzna zatoczył
się upadając w kierunku stolika, na którym też się zatrzymał.
Bill natomiast wyprostował się i jak gdyby nigdy nic wrócił do
swojej zdumionej towarzyszki otwierając jej od razu drzwi.
^^^
-
Boże, ale się roztyłam! - zawołała nastolatka próbując
ściągnąć z siebie sukienkę, co jej kompletnie nie wychodziło. W
rezultacie utknęła ściśnięta w materiale i wylądowała na
łóżku. Wyglądała niczym motyl w kokonie, gdy Tom wszedł do
pokoju sprawdzić, co się dzieje. Z trudem powstrzymał wybuch
śmiechu widząc, jak dziewczyna szamota się na łóżku próbując
uwolnić się od ubrania. Jedyne co widział to jej zgrabne nogi
przysłonięte cienkimi rajstopami... - Utknęłam! Jak mogłam tak
przytyć przez jeden wieczór! - jęknęła rozpaczliwie. Gitarzysta
nie zwlekając dłużej podszedł do niej żwawym krokiem i pomógł
jej najpierw wstać, a następnie naciągnął z powrotem sukienkę,
jak należy.
- Nie roztyłaś się wcale – rzekł, gdy tylko
ujrzał przed sobą parę świecących oczu, po czym odwrócił ją
do siebie tyłem, aby rozpiąć zamek znajdujący się na materiale
opinającym jej plecy. Dziewczyna od razu poczuła, jak ubranie
ustępuje niemal samo, zsuwając się z jej ciała na podłogę. Mia
westchnęła cicho czując, jak chłopak składa czuły pocałunek na
jej nagim ramieniu. W innej sytuacji czułaby się skrępowana, a jej
policzki już dawno by płonęły. Teraz jednak w ogóle się nie
przejmowała, że stoi przed nimi taka rozebrana. Wcale nie zwracała
na to uwagi.
- Mój bohater - stanęła ponownie do niego
przodem i zawiesiła mu ręce na szyi wpatrując się w jego oczy. -
Jesteś taki męski – wymruczała całując go lekko w usta, a
następnie schodząc coraz niżej po brodzie i całej szyi. Nawet nie
miała pojęcia, co w tej chwili działo się w jego wnętrzu. Tak
bardzo na niego działała. Stała przed nim w samej bieliźnie, w
dodatku taka odważna i namiętna. Byli zupełnie sami i gdyby
chciał, mógłby to wykorzystać. Spełnić swoje najskrytsze
pragnienia, a ona nie miałaby nic przeciwko temu. Wydawała się
nawet być bardzo chętna na dalszy rozwój tego wieczoru. Kleiła
się do niego, jak nigdy prawiąc przy tym różne komplementy. Może
gdyby był inny... Może, gdyby mu na niej nie zależało, gdyby jej
nie kochał. Tak, wtedy byłby w stanie wykorzystać jej niepełną
świadomość sytuacji. Jej niewinność... - Przystojny i
pociągający... Ehh... Kocham cię całego – kontynuowała
dotykając przy tym jego umięśniony tors. Wciąż walczył sam ze
sobą. Ze swoim mętlikiem w głowie, emocjami i uczuciami... Z
podnieceniem, jakie w nim wzbudzała swoim zachowaniem. Ona jednak
była tego nieświadoma. Totalnie odleciała pozwalając się
ponieść. To było zupełnie nie w jej stylu, ale w tym momencie o
tym nie myślała.
- Ja też cię kocham, Skarbie – odparł w
końcu i odsunął ją lekko od siebie, aby następnie podejść do
łóżka i odsunąć kawałek kołdry. - Chodź tutaj – polecił
wskazując jej miejsce. Nastolatka posłusznie weszła na łóżko,
nim jednak się położyła ściągnęła jeszcze rajstopy, które
widocznie nie pozwoliłby jej spokojnie zasnąć. Dopiero potem
ułożyła się wygodnie na poduszce, a Tom nakrył ją szczelnie
kołdrą. - Słodkich snów – pocałował ją czule w usta i
odsunął się, żeby pozbierać z podłogi jej ubrania. Odłożył
je na kanapę i zgasił światło sam przechodząc do salonu. Tak,
właśnie tam zamierzał spędzić tą noc. Jak najdalej od swojej
ukochanej, aby nic go nie kusiło. Znał siebie, ale i tak nie mógł
być pewien, czy zdołałby się jej oprzeć. A nigdy by sobie nie
wybaczył, gdyby ją w jakikolwiek sposób skrzywdził. Nawet jeżeli
była pod wpływem alkoholu i zachowywała się nieco inaczej niż
zwykle, wciąż była jego słodką, niewinną Mią...
Wyciągnął
z szafy dodatkową pościel i pościelił sobie na kanapie nawet jej
nie rozkładając. Uznał, że jakoś się przemęczy jedną noc.
Rozebrał się do bokserek, nie miał siły już na prysznic, więc
pogasił wszystkie światła i położył się wzdychając przy tym
ciężko. To był wieczór pełen wrażeń, nawet nie przewidział
takich atrakcji. W każdym razie, po tym czuł tylko, że kocha tą
dziewczynę jeszcze bardziej, niż wczoraj. O ile to w ogóle jest
możliwe... Na samą myśl o niej przechodził go przyjemny dreszcz,
a w żołądku czuł znajome mrowienie. Uśmiechnął się do siebie
i odwrócił na lewy bok układając się na tyle wygodnie, na ile to
było możliwe. Zamierzał już oddać się w objęcia Morfeusza,
kiedy doznał niemal zawału, dostrzegając nagle przed oczami czyjąś
postać. Sięgnął szybko ręką do włącznika od lampy stojącej
przy kanapie i od razu poczuł ulgę widząc Mię. Jednocześnie
jednak nie miał pojęcia skąd się tu wzięła, skoro przed chwilą
zasypiała w jego łóżku!
- Mia? Stało się coś? - zapytał
zaniepokojony, lecz dziewczyna bez słowa podeszła do niego i
wcisnęła mu się pod kołdrę nie przejmując się zbytnio, że w
ogóle nie ma miejsca dla drugiej osoby. Gitarzysta zaśmiał się
tylko cicho i obejmując ją, ostrożnie przekręcił ich tak, aby to
brunetka leżała od strony oparcia. Tym także się nie przejęła.
Przytuliła się do jego torsu mrucząc coś cicho pod nosem i od
razu zamykając oczy. Tom zgasił jeszcze lampkę i ponownie tej nocy
nakrył swoją dziewczynę kołdrą. W tym momencie jego miłość do
niej wzrosła kolejny raz, choć dobrze wiedział, że to już po
prostu nie jest możliwe.
Cdn.
Osobiście jestem zachwycona tym odcinkiem xD I pomyśleć, że prawie zapomniałam, że dziś mam publikować -.-
Brak błędów i przecinki w odpowiednich miejscach zawdzięczacie Sparkle mojej kochanej <3 Która oczywiście ma najlepsze opowiadanie o Billu! xD
Pozdrawiam ;*
Jestem wielce dumna z Toma, wykazał się dorosłością przy czym dał z siebie nutkę słodkości :) Idealne połączenie :*
OdpowiedzUsuńBill jaki tutaj macho. Nie spodziewała bym się tego po nim. Katherine miała szczęście że z nim tam była, bo kto wie co by się stało jak by go tam nie było. :)
Mia taka jakaś inna, ale bardzo podoba mi się w takim wydaniu. Widać, że Tom na nią działa dobrze i źle,ale więcej na dobre się zmienia :)
Tak sytuacja z kanapą... Bez cena :)
Czekam na dalszą część, która jak się domyślam będzie tak samo wspaniała :)
Pozdrawiam :*
Widzę, że Mia się rozkręca ;) Brawo dla Toma, że nie wykorzystał sytuacji. To duży plus zważywszy na fakt, że wcześniej wykorzystywał każdą napotkaną dziewczynę. Zmienił się w każdym calu. Widać jak na dłoni, że dzięki miłości do dziewczyny zmienił się cały jego światopogląd. Kocha ją, opiekuje się nią i zrobi wszystko by jej nie skrzywdzić jej. Lubię go takiego. O wiele bardziej niż macho. Facet powinien być właśnie taki jak on w tym opowiadaniu, chociaż... przyznam ci się szczerze, że brakuje mi w nim jakiegoś pazura, który zrównoważyłby jego postać.
OdpowiedzUsuńŚciskam i do przeczytania.
Szalona Mia, dojrzały Tom, agresywny Bill...co to się dzieje? haha ;D Ah ta miłość, tak zmienia ludzi ;) Odcinek świetny, jak zwykle ;) Oby tak dalej! Z niecierpliwością czekam na następny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Klaudia :)
Świetny odcinek, z każdym akcja rozwija się coraz bardziej co strasznie mi się podoba. Mia odważna taka dzisiaj, ale Tom kochany że nie wykorzystał tego. Ahh zakochany Tom to coś fajnego :D
OdpowiedzUsuńOby tak dalej! to jest świetne.
Akcja Billa też godna podziwu, aż miło się czyta.
Czekam na następny!
Całuję ;*
Bill jaki odważny, szczerze nigdy nie wyglądał mi na takiego, a tu zaskoczenie ;D Ale szkoda mi go tak naprawdę, bo żywi jakieś uczucie do Katheriny i na pewno takie sytuacje nie są miłe dla niego, no i dla niej też. Tom wspaniały oczywiście ;) w ogóle odcinek mi się podoba i słusznie, że jesteś nim zachwycona ;D też bym była zachwycona takim dziełem ;D Zazdroszczę ci bardzo takiego talentu i tego jak piszesz, bo ja nigdy nie będę tak pisać ;p
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny odcinek i pozdrawiam ;3
Super odcinek i przepraszam za troche opozniony komentarz. Widze ze w tym klubie sie duzo działo. Bill taki wkurzony i odważny, w ogole to Tomi jaki słodki jest i końcówka jak ona przyszła no rewelacja. Niezły kac będzie w kolejnym odcinku :) Czekam na nexta Caroline
OdpowiedzUsuń