piątek, 8 listopada 2013

35. Odgonię wszystkie twoje smutki.

Tydzień później.

Strach. Uczucie towarzyszące jej od zawsze. Nigdy w pełnie sobie z nim nie radziła. Zawsze była tą zagubioną i bezradną, przestraszoną dziewczynką. Z wiekiem miała się tego wyzbyć. Im stawała się starsza tym miało być łatwiej. Tymczasem powoli wkraczała w dorosłość, a nic się nie zmieniło. Tkwiła w jednym miejscu. A wraz z nią paraliżujący strach obezwładniający całe jej ciało i umysł. W takich momentach pragnęła tylko nie istnieć. Jej bezradność sprawiała, że traciła jakiekolwiek chęci do walki o samą siebie. Siedząc samotnie w ciemnej piwnicy, niczym wystraszony, mały kotek udowadniała samej sobie, jak bardzo jest słaba. A przede wszystkim, jakim wielkim jest tchórzem. Zostawiła wszystkich tak po prostu i uciekła, jak najdalej od całego piekła. Zupełnie, jakby nie obchodziło ją, co się stanie z jej znajomymi. Ale przecież wcale tak nie było… Ta ucieczka była odruchem nad, którym nie miała pełnej kontroli. I kiedy już dotarła na miejsce, skuliła się w kącie. Bała się nawet oddychać, a co dopiero tam wrócić. Nie była w stanie się nawet ruszyć. Minęło sporo czasu zanim w ogóle wyciągnęła telefon i skontaktowała się z Tomem. Nie wiedziała, dlaczego akurat zadzwoniła do niego. Był pierwszą osobą, o której pomyślała. Może dlatego, że jedyne o czym myślała, to czekająca ją śmierć. Wydawać by się mogło, że w takiej chwili człowiek chce pożegnać się z najbliższymi, zaczynając od swojej rodziny. Jednak ona czuła głęboki smutek, że dopiero właściwie jej życie nabrało jakiegoś właściwego tempa, nowych kolorów. Spotkała Toma i jego przyjaciół, którzy odmienili jej życie Szczególnie on… Było jej żal, że nie miała okazji się nawet tym nacieszyć. A przede wszystkim nie chciała znikać z jego życia tak nagle, bez pożegnania. Chciała wyznać mu swoje uczucia… Kiedyś bałaby się powiedzieć mu, że go kocha. Jednak w tej sytuacji strach przed tym, co ją czekało był silniejszy od strachu przed wyznaniem Tomowi miłości. Po prostu to zrobiła. Może wolałaby, aby wyglądało to jakoś inaczej. W końcu była romantyczką, miała zupełnie inne wizje w tej kwestii. Życie niestety nie zawsze pozwala nam działać, tak jak tego chcemy.
Głos Toma pozwolił jej się trochę uspokoić i jego zapewnienia, że zaraz po nią przyjdzie. Bardzo chciała w to wierzyć. Nie miała pojęcia, co działo się na górze. Obawiała się najgorszego. Chyba nie chciałaby przeżyć, jeśli wszyscy inni by zginęli… Miałaby wyrzuty sumienia do końca życia. To wszystko w ogóle nie mieściło jej się w głowie. Przyszło tak nagle… Przez chwilę czuła się, jak w jakimś filmie. Jednak bardzo szybko wszyscy przekonali się, że to rzeczywistość… Nie potrafiła zrozumieć, jak ktoś może mieć odwagę i sumienie, aby dopuścić się czegoś takiego.
Poczuła, jak serce podchodzi jej do gardła, gdy dotarł do niej odgłos czyichś kroków. Była pewna, że ten psychopata właśnie ją znalazł. Pewnie widział, jak uciekała… Nie odpuści sobie nikogo. Skuliła się jeszcze bardziej próbując być, jak najmniej widoczną. Jednak nie miała już dokąd uciec, ani się schować. Czuła, jak zimna ściana niemal wżyna się w jej plecy…
- Halo! Jest tu ktoś? – usłyszała donośny męski głos, a po chwili poraziło ją jakieś światło. – Znalazłem jedną uczennicę w piwnicy, prawdopodobnie nic jej nie jest – rzekł do krótkofalówki. Można było wywnioskować, że to policjant, lecz Mię wcale to nie przekonywało. – Jak się nazywasz? – podszedł do niej bliżej i przykucnął chcąc wzbudzić jej zaufanie. – Wiem, że jesteś przestraszona, ale chcę cię zabrać na zewnątrz. Tam czeka na ciebie rodzina.
- Nigdzie z panem nie pójdę – odezwała się w końcu i odsunęła od niego, jak najdalej się dało.
- Nie możesz tu zostać… Zobacz, jestem policjantem – pokazał jej swoją odznakę licząc, że to ją jakoś przekona. – Zabiorę cię do bliskich. Szkoła już jest bezpieczna.
- Czekam na Toma – powiedziała, jakby zupełnie nie docierały do niej słowa mężczyzny.
- To twój chłopak? – zapytał przeczuwając, że sam niewiele zdziała. Skinęła głową potwierdzając. – Miał po ciebie przyjść?
- Tak. Dzwoniłam do niego, mówił, że już jedzie… Ale telefon mi się rozładował… Obiecał, że przyjdzie…
- Rozumiem. Ale nikt nie może tu wejść poza służbami.
- Nigdzie nie pójdę! – powtórzyła podniesionym głosem nawet nie myśląc o tym, aby ruszyć się z miejsca. Nie obchodziło ją, co jeszcze ma do powiedzenia policjant. Nie ruszy się dopóki nie zobaczy Toma…
- Podaj chociaż jego nazwisko, albo numer telefonu… - poprosił zrezygnowany.
- To Tom Kaulitz. Na pewno już tu idzie… Albo może nie chcecie go wpuścić! – zarzuciła zdenerwowana.
- Spokojnie. Dowiem się, czy jest – zapewnił po czym wyciągnął ponownie swoją krótkofalówkę. – Słuchajcie, dziewczyna zarzekła się, że nie wyjdzie dopóki nie przyjdzie tu jej chłopak. Tom Kaulitz, jest tam ktoś taki?
- Chyba tak. Mamy tu jednego histeryka…
- Przyślijcie go z kimś do mnie.
- W porządku.
- Widzisz? Zaraz przyjdzie – zwrócił się do niej. – Powiedz, jak się nazywasz?
- Mia Hertzberg…
- Jesteś ranna? Masz krew na ubraniu… - wskazał na jej pobrudzone ciuchy, a dziewczyna pokręciła przecząco głową jednocześnie przypominając sobie całe wydarzenie, które miało niedawno miejsce.
- To nie moja – szepnęła patrząc uparcie przed siebie. Jej oczy przepełnione były łzami, których nie była w stanie powstrzymać. Pojedyncze krople same wypływały pozostawiając po sobie mokre, piekące ślady na policzkach. – Czy oni wszyscy nie żyją? – przeniosła swoje spojrzenie na mężczyznę.
- Nie, nie wszyscy…
- Mia! – krzyk Gitarzysty właściwie wyciągnął policjanta z trudnej rozmowy. Zdecydowanie nie on był odpowiednią osobą do przekazywania takich wieści. Dlatego też odetchnął z ulgą, gdy chłopak zjawił się wraz z jego kolegą z pracy i odwrócił uwagę dziewczyny od tej tragedii. Nastolatka poderwała się z miejsca słysząc znajomy głos i nie zdążyła już nawet się ruszyć, kiedy wylądowała w jego ramionach. To, co wtedy poczuła, było nie do opisania. To uczucie oblało całe jej ciało od stóp po głowę. W tym momencie też pękła całkowicie się rozpłakując. Jej dłonie mocno zaciskały się na materiale jego bluzy, w której też ukryła swoją twarz. Po raz pierwszy od kilku godzin poczuła się bezpiecznie i pewnie. Jednak to też przywróciło jej całą świadomość ostatnich zdarzeń. Widziała wszystko przed oczami po raz kolejny. – Już dobrze… Nie mogłem wcześniej wejść, przepraszam…
- Rozumiem emocje, ale powinniśmy już stąd wyjść – wtrącił stojący obok mężczyzna. Tom tylko kiwnął głową, lecz wciąż nie wypuszczał Mii z rąk. Zresztą, zapewne nawet, gdyby próbował nie dałby rady jej od siebie oderwać.
- Chodźmy… Twoi rodzice czekają – powiedział cicho jednocześnie ruszając za policjantami. Brunetka odsunęła się od niego minimalnie, na tyle, aby móc jakoś dojść na górę. Kiedy jednak wyszli na piętro ponownie schowała twarz w bluzie chłopaka zaciskając mocno powieki. Nie chciała widzieć tego, co zostało… I bez tego widoku, już nigdy tego nie zapomni.

Kolejny wrześniowy dzień zapowiadał się dość pogodnie, co na wstępie wzbudzało w Gitarzyście pozytywne nastawienie. Miał pewne plany, do których ładna pogoda była niezbędna. Dlatego z nadzieją zmierzał do domu państwa Hertzbergów. Nie widział się z Mią od pamiętnego wydarzenia w szkole, które niestety odbiło się chyba na wszystkich. Dlatego bardzo się ucieszył, kiedy zadzwoniła do niego mama Mii we własnej osobie z prośbą, aby ich odwiedził. Było to dla niego trochę zaskakujące, lecz bez wahania przyjął zaproszenie. Szczególnie, gdy pani Hertzberg wyjaśniła mu powód swojego nagłego telefonu. Oczywiście chodziło o Mię. Sam mógł wpaść na to, żeby wcześniej się do niej udać, jednak ciągle coś w głębi go przed tym blokowało. Jakby się czegoś bał. Mia cały czas była dla niego taką zagadką. Nie zawsze był pewien tego, czego ta dziewczyna tak naprawdę oczekuje. Nie wiedział, czy była typem samotnika, czy po prostu nie umiała dzielić się swoimi troskami z innymi ludźmi. A w żadnym wypadku nie chciał na nią naciskać, dlatego pozwolił jej na to chwilowe odizolowanie się od przyjaciół i jego samego. Jednak to chyba nie było dobrym posunięciem, miał teraz wyrzuty sumienia. Uważał, że powinien się bardziej starać. Ten związek wciąż przynosi mu nowe wyzwania i nie zawsze potrafi sobie z nimi odpowiednio radzić, ale na pewno nie zamierza się poddać. Mia stała się dla niego zbyt ważna, aby mógł tak po prostu odpuścić. Przecież jeszcze nigdy nie był tak delikatny, troskliwy i przede wszystkim niepewny, co do żadnej kobiety! Kiedyś w końcu musiało to nastąpić.
- Siema, cóż to za niespodziewana wizyta – Andreas przywitał go radośnie otwierając drzwi.
- Nie wiedziałeś, że przyjdę? – zdziwił się wchodząc do środka. – Twoja mama do mnie dzwoniła…
- Żartujesz? – roześmiał się. Zdecydowanie nie wiedział, co się dzieje w jego własnym domu. – Nic nie mówiła.
- No nieważne. W każdym razie przyszedłem do Mii.
- Ach tak, mogłem się tego spodziewać – mruknął tracąc swój entuzjazm. – Nie wiem, czy nasza księżniczka będzie chciała z tobą gadać. Siedzi ciągle w tej swojej komnacie tajemnic… Pewnie już zdziczała, ile można tak bez wyjścia z domu i w ogóle… - przerwał dostrzegając nieprzychylne spojrzenie przyjaciela. Nie mógł się spodziewać przecież niczego innego, Tom teraz już zawsze będzie stał za jego siostrą murem.
- Pójdę lepiej do niej.
- No idź – wzruszył bezradnie ramionami nie zamierzając dłużej go zatrzymywać. Chłopak od razu więc udał się do pokoju brunetki z nadzieją, że zaraz go stamtąd nie wygoni. Nie wiedział, czy zapukać, czy może po prostu wejść. Niby kultura nakazywała jednak uprzedzić przed wejściem, ale z drugiej strony, Mia przecież nie jest chętna do rozmów z kimkolwiek, a nawet nie wie, kto stoi za drzwiami. Stresował się, jakby pierwszy raz miał mieć z nią do czynienia… W rezultacie postanowił najpierw zapukać, a potem wejść bez względu na to, czy otrzyma zaproszenie. Musiał być bardziej stanowczy i pewny siebie. Mia sprawiała, że stawał się tak bardzo miękki… Aż sam siebie czasami nie poznawał. Zastukał więc delikatnie w drewniane drzwi i niemal od razu chwycił za klamkę nasłuchując cały czas znajomego głosu. Jak mógł się spodziewać niczego nie usłyszał. W takiej sytuacji nie pozostało mu nic innego, jak samemu dać sobie pozwolenie na wejście i tak też uczynił. Gdy wszedł do środka przeraziła go nieco panująca tam ponura atmosfera spowodowana przede wszystkim zasłoniętymi oknami. Nie skupiał się jednak na tym zbyt długo, bo w tej chwili zależało mu na odnalezieniu wzrokiem Mii. Ucieszył się, że widzi ją całą i zdrową mimo wszystko…
- Nie chcę jeść, ani pić i nie pójdę do szkoły. Przestańcie ciągle tu przychodzić – odezwała się niezadowolona, usłyszała jak ktoś wchodził i była przekonana, że to któryś z członków jej rodziny, którzy składali jej wizytę niemal co dziennie prawdopodobnie sprawdzając, czy żyje. Miała tego dość, chciała jedynie świętego spokoju… A leżała na łóżku tyłem do wejścia, więc nie mogła zobaczyć kim jest jej gość.
- To tylko ja – powiedział niepewnie, a nastolatka gwałtownie odwróciła się w jego stronę.
- Tom? Co ty tu robisz? – patrzyła na niego swoimi zdziwionymi, wielkimi oczami. Nie spodziewała się go tak bez żadnej zapowiedzi. W ogóle ostatnio mało co miała okazję o nim myśleć, bowiem jej głowę zaprzątały znacznie mniej przyjemne rzeczy.
- Liczyłem na milsze powitanie – uśmiechnął się do niej podchodząc nieco bliżej. Przez braki światła nie mógł widzieć jej zbyt dobrze.
- No tak… Przepraszam, po prostu mnie zaskoczyłeś. Nie spodziewałam się w ogóle i nie przygotowałam – zaczęła mówić przejęta i podeszła szybko do okna, żeby w końcu wpuścić do pokoju trochę słońca. Po raz pierwszy od kilku długich dni. – Nie wyglądam najlepiej… Gdybym wiedziała, ubrałabym się chociaż jakoś… - dodała nieco skrępowana tą nagłą sytuacją. Zdawała sobie sprawę, że musi wyglądać koszmarnie. Od kilku dni chodziła w piżamie, a właściwie tylko leżała w swoim łóżku. Miała podkrążone oczy i jej włosy także nie wyglądały estetycznie.
- Daj spokój… Wiesz, że lubię te piżamę – zrobił kilka kroków w jej stronę, żeby znacznie zmniejszyć dystans między nimi. Nie potrafił odkleić uśmiechu ze swojej twarzy, tak bardzo brakowało mu jej widoku… - Jak się czujesz? – zapytał całując ją w czoło.
- Bywało lepiej – mruknęła spuszczając wzrok. – Cieszę się, że przyszedłeś – na jej twarz w końcu wpłynął uśmiech. – Może ja się ogarnę trochę…
- Nie musisz, naprawdę mi to nie przeszkadza – złapał ją za rękę i pociągnął na łóżko, gdzie też usiedli. – Tak wyglądasz uroczo, a ja przyszedłem do ciebie, żeby spędzić z tobą trochę czasu. Stęskniłem się… I martwiłem się trochę już.
- Przepraszam, mogłam się odzywać… Nie chciałam cię martwić, w ogóle nikogo. Chyba trochę mnie to przerosło, znowu… - wyznała skruszona. Nawet nie przyszło jej do głowy, że ktoś poza nią mógłby jakoś to wszystko przeżywać. Trochę to egoistyczne, lecz trudno jej było się pozbierać i myśleć jakkolwiek racjonalnie. A nie pierwszy raz już tak się zachowuje.
- Chcesz o tym porozmawiać?
- Chyba nie – odparła cicho. Nie zamierzał nalegać, ważne było, że w ogóle chciała z nim rozmawiać i nie wyrzuciła go z domu. Bez zbędnych zagarnął ją w swoje ramiona przytulając mocno do siebie. Mogła poczuć dzięki temu jego wsparcie i troskę. Doceniała, że nie wypytywał ją o nic i po prostu był, starał się wspierać ją jak najlepiej tylko umiał. W zupełności jej to wystarczało. Brakowało jej jego ciepła i zapachu, którymi mogła rozkoszować się teraz do woli. Cieszyła się, że chłopak zdecydował się złożyć jej te niezapowiedzianą wizytę. Gdyby nie to, pewnie jeszcze długo siedziałaby samotnie i pogrążała się w swoim smutku.
- Dasz się wyciągnąć dziś na jakiś spacer? – odezwał się po chwili uznając, że to odpowiedni moment na wprowadzenie dalszej części swojego planu w życie. Nie było to nic nadzwyczajnego, ale zważywszy, że Mia od tygodnia nie wychodziła z domu, chyba wszystkim zależało, aby to się zmieniło. A przynajmniej jej bliskim.
- Nie mam chyba żadnej wymówki – westchnęła spoglądając na niego. Dopiero teraz zauważyła, że wyglądał trochę inaczej niż zwykle. Zmarszczyła brwi przyglądając się z zaciekawieniem jego twarzy bowiem, to właśnie w niej pojawiła się, jakaś różnica. Na początku nie bardzo wiedziała, co konkretnie się zmieniło, ale po chwili dotarło do niej, że chłopak po prostu jest nieogolony. Taki drobiazg, a jak dużo zmienia. Wyglądał jakoś poważniej, lecz wciąż bardzo jej się podobał. Jemu chyba we wszystkim byłoby dobrze.
- Coś nie tak? – zaniepokoił się zauważając jej nagłe zainteresowanie jego twarzą.
- Nie – zaprzeczyła z rozbawieniem wyobrażając sobie, że musiało to wyglądać dość dziwnie, gdy tak go lustrowała. – Po prostu wyglądasz troszkę inaczej. Celowo, czy z lenistwa?
- A nie może zostać to moją tajemnicą? – uśmiechnął się do niej szeroko. – Podoba ci się?
- Podoba – przyznała trochę nieśmiało i ucałowała go w policzek. Znowu wróciła jego słodka i radosna Mia, nie mogło stać się lepiej. – Pójdę się ubrać… Mimo wszystko w piżamie nie wyjdę z domu – dodała wstając i udała się do swojej szafy. Chłopak z uśmiechem na twarzy obserwował ją przez cały czas dopóki nie zniknęła za drzwiami. Wtedy też westchnął rozmarzony i opadł na pościel w oczekiwaniu na jej powrót. Bardzo polubił swój stan zakochania, to było nieziemskie uczucie, które naprawdę dodawało mu skrzydeł. Nie chciał, aby to kiedykolwiek się skończyło. Mia była idealna, chciał ją kochać już zawsze. Zupełnie, jakby był nastolatkiem wierzącym w wieczną, szczęśliwą miłość… Ale było mu z tym dobrze.
Miał już na dobre pogrążyć się w swoich marzeniach, ale poczuł, że coś go uwiera i tym samym rozprasza. Podniósł się więc i spojrzał za siebie w miejsce, gdzie przed chwilą leżał. W oczy od razu rzucił mu się jakiś zeszyt. Wahał się przez chwilę czy powinien go w ogóle ruszać, lecz postanowił zaryzykować… Postanowił zajrzeć tylko na pierwszą stronę, jeśli byłby to pamiętnik, lub coś podobnego na pewno odłoży na miejsce… Wbrew swojej wielkiej ciekawości. Jednak, jak się okazało zeszyt w większości miał puste strony i dopiero po chwili dokopał się do jakiegoś tekstu, który wyglądał na piosenkę. Nie mógł się powstrzymać, aby nie przeczytać chociaż kilku linijek. Miał nadzieję, że Mia nie będzie miała mu tego za złe.
- Jestem, zrobiłam co się dało… - Gitarzysta drgnął przestraszony słysząc nagle głos dziewczyny, ta widząc to zaśmiała się. Domyślając się, co było powodem jego reakcji podeszła bliżej robiąc przy tym poważną minę i skrzyżowała ręce na piersi wbijając w niego swoje wymowne spojrzenie. – Co robisz?
- Nic – wzruszył niewinnie ramionami odkładając cichaczem zeszyt na miejsce. – No pięknie wyglądasz! Nabrałaś kolorów i w ogóle – zwinnie próbował odwrócić jej uwagę stając jednocześnie przed nią.
- Jasne! Myślisz, że nie widziałam? – uniosła brwi nie spuszczając z niego swojego wzroku. Wyglądał dosyć zabawnie taki skrępowany i próbujący wybrnąć z sytuacji. – Nie zamydlisz mi oczu tymi swoimi komplementami… - stwierdziła z przekonaniem, które jakoś znacznie zmalało, gdy chłopak zbliżył się do niej i oplótł ręce wokół jej talii.
- Jak to nie? – zmarszczył czoło spoglądając jej głęboko w oczy. – Mówisz, że komplementy nie działają? – zapytał zawiedziony, na co Mia wzruszyła bezradnie ramionami choć czuła, że to wszystko skończy się zupełnie inaczej. I nie myliła się wcale, bowiem Muzyk miał w zanadrzu znacznie skuteczniejsze metody, z których obydwoje bardzo dobrze zdawali sobie sprawę. Jego urok był tylko miłym dodatkiem do czynów, jakie wobec niej stosował. Rozpływała się już pod wpływem jego samego spojrzenia. Nie mogłaby się na niego złościć, nawet gdyby chciała. Miał ją w garści. Przeczuwała, że ich przyszłość będzie przebiegać niezwykle pokojowo… Chyba, że nauczy się mu nie ulegać w końcu. Jednak to jest silniejsze od niej. – Może więc, to zadziała? – uśmiechnął się do niej zmniejszając znacznie odległość między ich ustami i pocałował ją namiętnie. Była pewna, że gdyby nie jego silne ręce trzymające ją w pasie zsunęłaby się bezwładnie na podłogę. Na szczęście tak się nie stało. Bo był przy niej, jak zawsze. Kontrolował sytuację i nie pozwalał, aby stała jej się jakakolwiek krzywda. To lepsze niż głupi książę z bajki. – I jak? – wymruczał prosto w jej usta. Jednak ona zdecydowanie potrzebowała chwili, aby wrócić na ziemię.
- I tak się nie gniewałam – wyznała jeszcze lekko rozmarzonym głosem. – Napisałam to wszystko przez ten tydzień, musiałam się czymś zająć.
- To bardzo smutna piosenka…
- Wiem. Nie mogła być inna, jeśli sama nie pałałam radością – stwierdziła uśmiechając się do niego delikatnie. To nie był zbyt wygodny temat, ale nie chciała popadać przez to znowu w przygnębienie. Miała teraz przy sobie Toma i czuła się znacznie lepiej, chciała czerpać z tego samą radość. – Chodźmy już stąd… Obiecałeś mi spacer.
- Tak… A nawet nieco więcej – rzekł tajemniczo i złapał ją za rękę. – Odgonię wszystkie twoje smutki, wrócisz tak szczęśliwa, że twoje kolejne piosenki będą tak ociekały słodyczą i radością, że będzie nas mdliło – zadeklarował z przekonaniem, a Mia roześmiała się wyobrażając sobie to wszystko. I choć brzmiało to bardzo zabawnie, nie miała żadnych wątpliwości, że tak właśnie się stanie…


Cdn.

No proszę! Wystarczy wcielić trochę dramatyzmu, zakończyć w istotnym momencie, a od razu frekwencja w komentarzach się podnosi xD Nie spodziewałam się, aż takiej reakcji z Waszej strony, ale cieszy mnie to bardzo. Pewnie spodziewaliście się też nieco więcej akcji w tym odcinku, a przede wszystkim wyjaśnień tego, co się wydarzyło w szkole Mii. Jednak nie chciałam Was też zanudzać, stąd to przeniesienie w czasie :D Więcej szczegółów będzie w kolejnych odcinkach ;) Mam nadzieję, że mimo wszystko nie rozczarowałam Was za bardzo xd 
Wspomnę jeszcze (jakby ktoś nie wiedział xd), że mam nowe opowiadanie, gdzie pojawił się już prolog. Jeśli ktoś jest zainteresowany inną stroną mojej twórczości zapraszam serdecznie! --> Miłość z Las Vegas
Pozdrawiam i dziękuję za opinie ;*

13 komentarzy:

  1. Ha, Ha, Ha! ]:-> Dopięłam swego i mam odcineczek <3 I to jaki słodziaśny xD Myślałam, że Andreas po tej akcji w szkole Mii jakoś zmieni do niej nastawienie, ale się zawiodłam :( Dupek xD Co do Toma... cudowny chłopak <3 i ten jego stan zakochania! ahhaa. słodko <3
    ,,Odgonię wszystkie twoje smutki, wrócisz tak szczęśliwa, że twoje kolejne piosenki będą tak ociekały słodyczą i radością, że będzie nas mdliło'' - kocham Cię za to! ahahhahaha xD się naśmiałam ;D
    Ale! Czekam na trochę Kathariny i Billa ^.^ You know why ;D

    Tak więc CZEKAM więc na kolejny odcinek ;D

    BuŹka! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham kocham kocham ♥
    Jezu zazdroszczę Mii takiego chłopaka :* Cud malina taki SPUERMEN :) :*
    Jak zwykle czekam na następny odcinek :) Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej ja też zazdroszczę ;D Też bym się przy nim rozpływała jak Mia xd Odcinek świetny i takie tu wszystko ładne pod koniec ;) A jak mogłoby być inaczej, przecież to Tom ^ ^
    czekam na kolejny, oby też było tam tak słodziutko, ale nie pogniewam się pewnie jak i inni też, jak znowu będzie jakaś emocjonująca akcja jak w poprzednim odcinku ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ogarniam! Dlaczego Tom przez cały tydzień do niej nie poszedł?! Totalnie nie rozumiem, dlaczego to zrobił dopiero wtedy, kiedy zadzwoniła mama Mii. Przecież wiedział co ta dziewczyna przeszła, więc powinien ruszyć ten swój tyłek i do niej przyjść, przytulić ją i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że jest przy niej i ją kocha! A on co? Siedział sobie grzecznie w domku. Może myślał, że wszystko rozejdzie się po kościach? Idiota! Wiem, że ją kocha, ale w tej materii zawiódł na całej linii. Nie wiem, co chciałaś przez to przekazać i czy miałaś zamiar właśnie taki efekt uzyskać, ale jak dla mnie to się gryzie z wizerunkiem jaki mu wykreowałaś w poprzednich odcinkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozwolę sobie zacytować : "Sam mógł wpaść na to, żeby wcześniej się do niej udać, jednak ciągle coś w głębi go przed tym blokowało. Jakby się czegoś bał. Mia cały czas była dla niego taką zagadką. Nie zawsze był pewien tego, czego ta dziewczyna tak naprawdę oczekuje. Nie wiedział, czy była typem samotnika, czy po prostu nie umiała dzielić się swoimi troskami z innymi ludźmi. A w żadnym wypadku nie chciał na nią naciskać, dlatego pozwolił jej na to chwilowe odizolowanie się od przyjaciół i jego samego. "
      Dodatkowo powiem, że Mia nie jest zwyczajna. Nie pierwszy raz odizolowała się od przyjaciół, więc dla Toma też nie była to żadna nowość. Przykro mi jeśli moje opowiadanie jest tak niezrozumiałe, staram się przedstawić wszystko, jak najlepiej potrafię. Widocznie nie wychodzi mi to zbyt dobrze.

      Usuń
    2. A co jeśli ona nie potrzebowała chwili samotności, a jedynie jego obecność, bliskość, ciepła? On do niej nie przyszedł. Ba! Nawet nie zadzwonił! Myślę, że jako jej chłopak powinien wykonać to minimum z minimum. Tym bardziej, że to właśnie do NIEGO zadzwoniła.

      Usuń
    3. Możesz nienawidzić Toma od tego odcinka jeśli masz taką ochotę. Jednak nie zarzucaj mi, że to co zrobił, czy też nie zrobił, gryzie się z jego wizerunkiem. Nie ma ludzi idealnych, nikt też nie jest "jednostajny". Miał swoje powody, dla których postąpił tak, a nie inaczej o czym wspomniałam, bo nic nie dzieje się bez przyczyny. I równie dobrze mogę powiedzieć, a co jeśli by do niej chodził co dziennie, a ją by to przytłoczyło i potrzebowałaby tej samotności? Rozumiem, że przejęłaś się Mią, ale nie tylko ona ma prawo przeżywać swoje. Nie tylko na nią mają wpływ pewne sytuacje. Może to Tom potrzebował bardziej tej samotności od niej. Można by tak dyskutować w nieskończoność.

      Usuń
    4. Nie znienawidzę Toma, bo jest on strasznie uroczy w Twoim opowiadaniu ;) Poza tym masz rację - można by tak dyskutować w nieskończoność z tym, że Ty zawsze będziesz miała przewagę, bo to Ty tworzysz to opowiadanie i potrafisz lepiej wczuć się w emocje bohaterów.
      Tak na marginesie - Twoje opowiadanie jest zrozumiałe. Ja po prostu wyraziłam swoją opinię. W moim odczuciu powinien zadzwonić i sprawdzić, czy wszystko z nią okay, bo Mia jest nieobliczalna i po takiej traumie mogła sobie zrobić krzywdę.
      Co do Twojego komentarza na moim blogu - pozwoliłam sobie na niego odpowiedzieć.

      Usuń
    5. Dlaczego sądzisz, że chodzi o kobietę?
      P. S. W takim razie z niecierpliwością czekam na następny odcinek ;)

      Usuń
  5. NAPISZ DO FREILYN Z GANZER-TOM ZEBY CI DALA ODCINKI JEJ OPKA ZOBACZYSZ CO TO LITERATURA Z WYSZEJ PULKI ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcesz literaturę z wyższej półki? Zapraszam do księgarni. Przy okazji po słownik ortograficzny ;) Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Odgonię wszystkie twoje smutki, wrócisz tak szczęśliwa, że twoje kolejne piosenki będą tak ociekały słodyczą i radością, że będzie nas mdliło.- Nwm czemu ale tak mi się to podoba, że ojej :3 :3 Nie obrazisz się jak sb to gdzieś zapiszę ? :*

    OdpowiedzUsuń

Komentarze wysyłane są przed dodaniem do moderacji ze względu na spam.