czwartek, 31 października 2013

34. Strach.


Wrzesień powoli zmieniał letnią aurę w coraz chłodniejsze i pochmurniejsze, jesienne dni. Nikomu to raczej nie przypadało do gustu. Jakoś znacznie trudniej wykonywało się zwykłe co dzienne czynności, takie jak chociażby wstawanie do pracy, czy szkoły. A pogoda za oknem nie była ani trochę zachęcająca, aby wyjść z domu gdziekolwiek. Jednak większość nie miała wyboru ze względu na obowiązki. Mia na nowo wpadła w rutynę szkoły, co między innymi pozwoliło jej odciąć się od problemów związanych z bratem. Z drugiej strony niestety miała mniej czasu na spotkania z Tomem, który również nie leżał do góry swoim umięśnionym, gładkim, męskim brzuchem(na którym nie widnieje ani jeden włosek, dzięki czemu chłopak emanuje testosteronem jak nikt wcześniej kogo znaliście lub znacie! xD) i nie patrzył w sufit. Zespół po swoim długim urlopie miał masę pracy i trudno było o chwilę wytchnienia. Dawniej tak bardzo by im to nie przeszkadzało, ale teraz każdego z nich ciągnęło także w innym kierunku niż muzyka. Zależało im na stałych kontaktach ze swoimi dziewczynami, czy przyjaciółmi. Nie wystarczały im same rozmowy przez telefon, czy wysyłanie od czasu do czasu sms’ów. Kiedy już mieli zapowiedziany jakiś wolny dzień wyczekiwali go z niecierpliwością, co trochę przeszkadzało w skupieniu się na pracy. Nie dało się ukryć, że nowe uczucia nieźle namieszały im w głowach. Ich manager też to dostrzegał i tylko załamywał ręce nie mogąc nic poradzić. Starał się być wyrozumiały, ale jednocześnie czas go gonił, jak i obowiązki.
- Masz przerwę na lunch, a nie pisanie sms’ów – rzucił mężczyzna przechodząc obok Gitarzysty zapatrzonego w swój telefon. – Jak nie Bill, to ty. I co ja mam z wami zrobić? – westchnął ciężko siadając na skórzanej kanapie. – Ta twoja dziewczyna chyba w szkole jest i ma czas pisać do ciebie?
- Oj co tak zrzędzisz David? – bąknął pod nosem Tom nawet na chwilę nie odrywając wzroku od wyświetlacza swojego smartfona. Był skupiony na pisaniu wiadomości, a gadanie Davida tylko mu w tym przeszkadzało. – Przecież jem – dodał jeszcze i dla wiarygodności wsadził sobie niemal całą kanapkę do ust.
- Super – skwitował z ironią i przeniósł swój wzrok na drzwi przez, które właśnie wszedł Bill wraz z Gustavem i Georgiem.
- Pojedli my i możemy kontynuować – rzekł Basista klepiąc się teatralnie po swoim brzuchu. Tom słysząc to szybko napisał kolejną wiadomość wiedząc, że musi kończyć swoje sms’owe pogawędki.
Zobaczymy się jutro? Uprzedzam, że dłużej nie wytrzymam! ]:->”
Nacisnął wyślij i podniósł się ze swojego miejsca dostrzegając kątem oka zniecierpliwione spojrzenie Davida. Nie chciał go bardziej drażnić. Niestety nie mógł już zaczekać na odpowiedź Mii, ale liczył na to, że będzie pozytywna. W końcu chyba i ona się za nim stęskniła… Taką miał przynajmniej nadzieję! Naprawdę czuł, że jak jej szybko nie zobaczy to oszaleje. Zwykle był bardzo wytrwałym we wszystkim, ale rozłąka z dziewczyną była prawdziwą katorgą. Właściwie sam jest zaskoczony, że tak bardzo potrafi za nią tęsknić, choć co dziennie do niej dzwoni i w każdej wolnej chwili piszą do siebie wiadomości. Najgorsze jest to, że ma ją na wyciągnięcie ręki, a nie może do niej pójść. Już nawet nie chce myśleć, co będzie się z nim działo, gdy wyjedzie z zespołem w trasę.
- Możemy już Tom? – z zamyślenia wyrwał go głos menadżera. Skinął głową w odpowiedzi i dołączył do chłopaków, którzy siedzieli i grzebali coś przy sprzęcie.

Dziewczyna wpatrywała się w duże okno kawiarenki, w której siedziała obserwując z uwagą wszystko, co działo się za szybą. Jej uwagę szczególnie przykuwała młoda kobieta ciągnięta przez prawdopodobnie swoje dziecko. Mogło mieć najwyżej pięć lat i z radością przeskakiwało kałuże trzymając silnie swoją malutką rączką dłoń matki. Kobieta początkowo nie wydawała się być zachwycona zachowaniem swojej pociechy jednak wyraz jej twarzy po chwili znacznie złagodniał. Vanessa śledziła ich wzrokiem dopóki nie zniknęli gdzieś za budynkiem cały czas próbując wyobrazić sobie siebie i swoje dziecko. Ten obraz wciąż był dla niej czymś kosmicznym i przerażającym. Jej zamyślenie przerwały dopiero pojedyncze krople jesiennego deszczu, które nagle zaczęły obijać się o szybę powodując tym samym na jej twarzy grymas niezadowolenia. Jednak nie długo musiała się martwić zmianą pogody, gdyż zaraz poczuła na swoim ramieniu czyjąś dłoń zwracającą jej uwagę.
- Witaj – wysoki mężczyzna uśmiechnął się do niej przyjaźnie jednocześnie nachylając, aby złożyć na jej policzku krótki pocałunek. – Co taka zapatrzona? Chyba nie spóźniłem się?
- Nie, to ja przyszłam wcześniej – odparła odwzajemniając jego uśmiech.
- Jak twoje samopoczucie? – zapytał zajmując miejsce naprzeciwko niej. Nie było to pytanie, które chciała właśnie teraz słyszeć, ale starała się panować nad sobą i zachować jakieś pozory.
- W porządku – rzekła krótko nie widząc sensu, aby rozwijać ten temat. Jej ciąża prześladowała ją na każdym kroku i nawet jakby chciała zapomnieć na chwilę, każdy jej o tym przypomni. Bo przecież rytuałem każdego dnia jest zapytać o to, jak się czuje. Zupełnie, jakby ciąża była jakąś nieuleczalną chorobą… Tak się czasami czuła. Nieuleczalnie chora…
- Eh, wiesz… Znamy się już trochę i czuję, jakbyś ciągle trzymała mnie na dystans – powiedział nagle nieco ją tym zaskakując. Jednocześnie też miała ochotę w tej chwili, gdzieś zniknąć, albo zwyczajnie uciec. Nie lubiła takich rozmów. Zdecydowanie nie była w tym dobra. W ogóle nie była dobra w jakichkolwiek relacjach z ludźmi. Nie ma co ukrywać, jest dość specyficzną osobą. Trzeba ją dobrze poznać i polubić, w pełni akceptować jej skomplikowaną osobowość, co wcale nie jest takie proste. Wiele ludzi już się od niej odwróciło, bo jest taka, jaka jest. Czasem szorstka i obojętna, rzadko kiedy czuła. Sprawiająca wrażenie zadufanej w sobie egoistki. – Mam wrażenie, że to przez twój stan. Pewnie myślisz, że jak jesteś w ciąży…
- Eric – przerwała mu stanowczo. – Nie zapędzaj się tak. Moja ciąża nie ma tu nic do rzeczy. Wiedziałeś przecież o tym od początku, więc nie mam powodu się o to martwić. Ja po prostu na razie nie szukam związku. Nie jestem osobą, która lubi się z kimś wiązać…
- To znaczy, że nie zamierzasz tworzyć pełnej rodziny?
- A czy ciąża do tego zobowiązuje? – uniosła brwi nie bardzo zadowolona jego podejściem do całej sprawy.
- Oczywiście, że nie, ale… Sądziłem, że chciałabyś takiej stabilizacji. Dla kobiet jest to ważne, tym bardziej, gdy spodziewają się dziecka… To duża odpowiedzialność. Chcesz być z tym sama?
- Nie jestem sama – zaprzeczyła. – Mam przyjaciół. I nie potrzebuję szukać faceta na siłę, tylko, dlatego, że będę miała dziecko.
- Rozumiem, ale przecież nie o to mi chodziło – stwierdził, a ton jego głosu stał się znacznie łagodniejszy. – Polubiłem cię. Spotykamy się już długo… Zaczęło mi zależeć. Chciałbym, aby może to się jakoś rozwijało… Jednak ty wciąż trzymasz mnie w jednym i tym samym miejscu. Nie wiem, dlaczego tak jest… Boisz się czegoś?
- Nie.
- Więc o co chodzi? Czy jak spędzę czas z tobą i twoimi przyjaciółmi, to będzie zbyt zobowiązujące według ciebie? – drążył nie dając za wygraną. Dziewczyna westchnęła ciężko nie wiedząc, co ma właściwie mu powiedzieć. Sama do końca nie wiedziała, dlaczego tak to wszystko wygląda. Może tak naprawdę od samego początku Eric był dla niej tylko przypadkowo poznanym mężczyzną i nigdy nie liczyła na nic więcej? Może tak bardzo na to nie liczyła, że teraz nie jest w stanie przystosować się do rzeczywistości, jaka ją zaskoczyła. Jakby nie patrzeć, początkowo była przekonana, że ta znajomość zakończy się wraz z momentem, kiedy wyzna chłopakowi, że jest w nieplanowanej ciąży. Ostatnio wszystko dzieje się zupełnie inaczej niż sobie to wyobraża.
- Nie chcę, aby oni uznali naszą znajomość za… Zbyt poważną – wyznała w końcu niepewnie. Starała się nie sprawić mu przykrości, lecz to nie było takie proste. Chłopak wyglądał raczej na rozczarowanego tym co usłyszał. Jednak, czy przykra prawda nie jest lepsza od najpiękniejszego kłamstwa?
- Chyba nie do końca cię rozumiem Vanesso.
- Bo zupełnie niepotrzebnie zacząłeś ten temat – wytknęła z niezadowoleniem. – Nie lubię tłumaczyć takich rzeczy. Możesz uważać, że jestem dziwna, czy cokolwiek… Może tak właśnie jest. Ale ja już nie potrzebuję więcej komplikacji w swoim życiu. Jest mi dobrze, tak jak jest…
- Masz racje, to bardzo dziwne. Poznajesz faceta, któremu się podobasz i który nie ma nic przeciwko twojemu dziecku, ale nie chcesz mu dać szansy – podsumował dość dobitnie, choć nie brzmiało to jakoś nieuprzejmie z jego strony. – Ale nic na siłę, prawda? Nie zamierzam naciskać. Jednak chciałbym nadal kontynuować naszą znajomość… Mimo wszystko chyba miło spędzamy razem czas? – spojrzał na nią z zapytaniem, na co skinęła twierdząco głową uśmiechając się przy tym nieco niepewnie. Wiedziała, że miał dobre intencje, był nawet całkiem wyrozumiały… Ale i tak czuła, że łatwo nie odpuści. Nie sprawiał wrażenia faceta, który tak po prostu z czegoś rezygnuje. Była pewna, że będzie próbował ją zdobyć… Chyba nie wie, w co się pakuje. – To świetnie. Możemy przecież po prostu się przyjaźnić – dodał, co niemal wywołało u niej wybuch śmiechu. Z trudem zdołała się od tego powstrzymać. I tym razem to nie była wina hormonów, a raczej tego, że miała zbyt duże doświadczenie w kwestiach „przyjaźni” damsko – męskiej. No i czy słowa: „zostańmy przyjaciółmi” same w sobie nie brzmią śmiesznie? Może nie konkretnie to padło z jego ust, ale nie musiało… Wystarczy odpowiedni wydźwięk.
- Tak… Cóż… Wybacz, ale będę już szła. Chciałam się jeszcze spotkać z przyjaciółmi – odezwała się w końcu chcąc jak najszybciej zakończyć te spotkanie.
- Eh… W porządku, nie będę cię zatrzymywał. Ale przemyśl proszę kwestię naszego wspólnego spotkania z twoimi znajomymi… Przecież to nic nadzwyczajnego.
- Przemyślę – zapewniła dla swojego spokoju i podniosła się z miejsca. – To do zobaczenia – posłała mu na pożegnanie swój uśmiech i nie zwlekając skierowała się ku wyjściu pozostawiając go samego przy stoliku. Czasem czuła się, jak prawdziwa zołza. Jednak takie wyrzuty sumienia zwykle były chwilowe… A przynajmniej przed ciążą. Teraz natomiast dużo trudniej jest jej się tego wyzbyć. Jakby mogła czułaby się winna na za cale zło tego świata i zupełnie nie rozumiała swojego nowego toku myślenia…

Jakiś czas później…

Gitarzysta opuszczał studio cały czas nerwowo spoglądając na swój telefon ściskany w ręce podczas, gdy jego brat wesoło świergotał przez swój z Kathariną. Zaczynało go to poważnie irytować. Może to była jakaś drobna zazdrość, że Bill może rozmawiać ze swoją przyjaciółko-dziewczyną, a może po prostu zdenerwowanie, że Mia nie odpowiada na jego wiadomości od kilku godzin. Oczywiście mógł przesadzać… Ale nic nie poradzi, że jego umysł szaleje. Według niego Mia powinna już dawno mu odpisać, a jeśli nawet nie miałaby na to czasu, ma w zwyczaju powiadamiać go o tym. Nie zrobiła tego. Od jakichś 5 godzin milczała, co doprowadzało go już do szaleństwa. Miał ochotę wsiąść w samochód i pojechać do niej do domu… I może powinien tak zrobić? Nieważne, czy jest zajęta, czy cokolwiek… Dlaczego mu nie odpisuje, nie odbiera telefonu?!
- Super, to do zobaczenia! – z zamyślenia wyrwał go radosny głos bliźniaka, który właśnie zakończył swoją rozmowę i schował swój telefon do kieszeni wzdychając przy tym w dość specyficzny sposób. Jego twarz również wyglądała nieco inaczej niż zwykle.
- Nie wierzę, że ty wciąż wmawiasz sobie, że to przyjaźń – mruknął spoglądając na niego, jakby zniesmaczony.
- Daj spokój Tom. Co ty taki nie w sosie odkąd skończyliśmy? – zainteresował się widząc wyraźnie, że coś go gryzie.
- Mia się nie odzywa – odparł przygnębiony, na co Bill parsknął śmiechem. Wiedział, że to nie na miejscu, ale mimo wszystko nie potrafił się powstrzymać. Tom zachowywał się ostatnio naprawdę, jak jakiś szaleniec zakochany po uszy w swojej dziewczynie. Z jednej strony było to urocze, a z drugiej jednak bardzo dziecinne. Zupełnie jakby miał z piętnaście lat! A nawet, jak tyle miał, to nigdy tak nie tracił głowy dla żadnej dziewczyny… - Przestań! To nie jest zabawne. Nie odpowiedziała na ani jedną wiadomość! Nie odbiera telefonu – wyrzucił zdenerwowany.
- Oj Tom. Ona też ma jakieś swoje życie…
- Dobrze, wiem o tym. Nie jestem głupi! Ale zawsze pisała mi, że musi coś zrobić i że nie ma czasu… Ostatnio odzywała się koło 12! A jest już po 17 – wyrecytował podniesionym głosem wyraźnie dając mu do zrozumienia, że naprawdę się tym przejmuje i to nie są jakieś głupie żarty. Wokalista spoważniał chcąc okazać bratu jakieś zrozumienie.
- Może coś jej wypadło i nie mogła do ciebie napisać, tak też się zdarza…
- Nie jej…
- Eh… To zadzwoń do Andiego – zaproponował sądząc, że to mogłoby rozwiązać problem.
- A niby po co? On się nią kompletnie nie interesuje! – stwierdził oburzony tym pomysłem. Mimo że przyjaźnił się z Andreasem ciągle odczuwał do niego pewną niechęć za to, w jaki sposób odnosi się do Mii. Nie umiał tak po prostu przymknąć na to oczu. Za bardzo mu zależy na tej dziewczynie.
- Ale możesz spróbować. W końcu razem mieszkają, może powie ci chociaż, czy Mia jest w domu.
- No w sumie… Może masz rację – rzekł po chwili zastanowienia i wybrał numer przyjaciela.
- No co jest? – nie musiał długo czekać, aby usłyszeć po drugiej stronie głos blondyna.
- Jesteś w domu? – zapytał prosto z mostu nie chcąc przedłużać niepotrzebnie rozmowy.
- Nie, a co?
- Zastanawiałem się, czy może wiesz, co robi Mia.
- Ja? A niby skąd? – zaśmiał się. – Wybacz stary, ale ja za twoją dziewczyną nie chodzę.
- Oh, no daruj już sobie… Po prostu martwię się o nią. Nie odzywa się już od kilku godzin – wyjaśnił niezadowolony z reakcji przyjaciela. Chociaż mógł się tego spodziewać, od razu wiedział, że to zły pomysł dzwonić do Andreasa. On naprawdę miał kompletnie gdzieś swoją siostrę.
- Przesadzasz Tom. Daj jej odetchnąć…
- Dobra, nieważne. Na razie – zakończył już kompletnie zirytowany. Kolejna osoba, która twierdzi, że jego obawy są bezpodstawne. I może tak właśnie było, ale co z tego. Chciał po prostu wiedzieć, co robi jego dziewczyna i dlaczego, nie może napisać mu nawet jednej wiadomości. Nikt go nie rozumiał i to było jeszcze bardziej frustrujące. – Mówiłem, że nic nie będzie wiedział – zwrócił się do Billa.
- Poczekaj jeszcze godzinę i najwyżej, jak się nie odezwie pójdziesz do niej do domu – poradził nie widząc już lepszego rozwiązania. – Straszny z ciebie panikarz Tom, nawet nie wiedziałem – dodał jeszcze kręcąc z dezaprobatą głową. – O mnie też byś się tak martwił?
- A co, zazdrościsz? – spojrzał na niego uśmiechając się krzywo.
- Nie – zaprzeczył pewnie. – Nie muszę. Chociaż mógłbym zazdrościć takiej dziewczyny!
- Masz swoją – przypomniał mu. – Lepiej się nią zajmij, bo umrzecie, jako przyjaciele od seksu – wytknął z głupim uśmieszkiem, na co Bill prychnął.
- Przynajmniej nie mam takich problemów, jak ty.
- Jeszcze! – zaznaczył głośno Gitarzysta. Był pewien, że już niedługo jego brata czeka dokładnie to samo, co on teraz przeżywa. Bill nie potrafi długo wytrzymać bez angażowania się uczuciowo. To Kompletnie nie w jego stylu. W końcu musi nastąpić moment, w którym pęknie i zda sobie sprawę, jak szaleńczo jest zakochany w pięknej striptizerce. A to poza wielkim uniesieniem przyniesie za sobą mnóstwo kłopotów… Miłość do striptizerki bowiem nie jest zbyt prostym zadaniem. Szczególnie dla takiej osoby, jak jego bliźniak. Bracia Kaulitz na pewno mają jedną, ważną wspólną cechę, nie lubią się dzielić swoimi „zdobyczami”.
- Dobra, dobra… Chodź lepiej szybciej bo zimno się robi. Nie rozumiem w ogóle, dlaczego chodzimy na piechotę mając takie wypasione auta!
- Bo jesteśmy gwiazdami, robimy wiele niezrozumiałych rzeczy – skwitował będąc już w znacznie lepszym humorze. Jednak luźna rozmowa z bratem bardzo mu pomogła się uspokoić choć trochę. Czuł się o wiele lepiej i zamierzał zrobić właśnie tak, jak radził mu Bill. W końcu on jest rozsądniejszy z nich dwóch! – Dzwoni! – Okrzyknął nagle czując wibracje swojego telefonu, a gdy spojrzał na wyświetlacz ujrzał upragnione imię swojej ukochanej.
- Widzisz! Mówiłem! – Bill również się ucieszył, a Tom w tym czasie szybko wcisnął przycisk odbierając połączenie.
- Mia, nareszcie! – zawołał od razu do słuchawki. – Czemu tak długo się nie odzywałaś? Zaczynałem się już martwić… - wyznał już znacznie spokojniej, ale wciąż nie słyszał jej słodkiego głosu, więc ponownie zaczął się niepokoić. – Mia? Jesteś tam?
- Jestem… - po chwili w końcu mógł ją usłyszeć. Jednak to wcale nie przyniosło mu żadnej ulgi, wręcz przeciwnie. Jej głos nie brzmiał, ani trochę dobrze. Serce zaczęło mu mocniej bić ze strachu, choć tak naprawdę nie wiedział jeszcze co się stało.
- Mia, stało się coś? Płaczesz?
- Ja… Chciałam ci powiedzieć, że cię kocham… - wykrztusiła przez łzy.
- Ja też cię kocham Aniołku… Czemu płaczesz? Gdzie jesteś? – starał się zachować spokój, co nie było łatwe w tej sytuacji. Ale wiedząc, że ona jest gdzieś tam zapłakana z jakiegoś powodu, nie mógł jeszcze jej stresować swoją paniką. Musiał po prostu dowiedzieć się, co się stało i jak najszybciej do niej dotrzeć…
- Boję się… Nie chciałabym jeszcze umierać wiesz… - na te słowa momentalnie zrobiło mu się słabo i już nie było mowy o żadnym spokoju. Sam nie wiedział już, co ma myśleć, ani robić. Wciąż miał zbyt mało informacji i to tylko pogarszało sytuację.
- Spokojnie… O czym ty mówisz Mia? Ktoś cię skrzywdził? Powiedz mi proszę gdzie jesteś… Zaraz do ciebie przyjdę, tylko powiedz mi, gdzie jesteś Skarbie proszę… - zaczął mówić, jak najbardziej łagodnie, aby tylko ją jakoś uspokoić i jednocześnie dowiedzieć się czegokolwiek. Stojący obok Bill przysłuchiwał się tej rozmowie również zaniepokojony.
- Jestem w szkole…
- Dobrze… Zaraz po ciebie przyjdę, dobrze?
- Tylko nie rozłączaj się… Proszę… Ja jestem tu sama… Schowałam się w piwnicy, boję się, że mnie tu znajdzie….
- Kto?
- To było straszne Tom… - szepnęła zupełnie, jakby nie słyszała jego pytań. Może właśnie tak było. Domyślał się, że musi być w jakimś szoku i że wydarzyło się coś naprawdę złego. Jedyne co go pocieszało to, że była cała i zdrowa.
- Już po ciebie idę, nie bój się. Zostań na miejscu – poprosił i nie zwlekając ruszył w zupełnie innym kierunku niż do tej pory w ogóle nie zastanawiając się, że to dosyć daleko. Na szczęście był jeszcze Bill, który nie wiedząc zbyt wiele zachował racjonale myślenie i samymi gestami uświadomił go, że samochodem będzie znacznie szybciej. Gitarzysta skinął głową zgadzając się z nim i obydwoje udali się do mieszkania, od którego na szczęście dzieliło już ich niewiele. – Mów do mnie Mia…
- Nie wiem co…
- Cokolwiek. Nie myśl o tym, co się stało, tylko po prostu mów…
- Nie mogę o tym nie myśleć… Mam krew na rękach Tom, na ubraniu… Nie rozumiem, jak… To wszystko…
- Bill pospiesz się proszę – rzucił do brata, gdy byli już pod budynkiem, a ten wykonując jego polecenie pobiegł do garażu po samochód. Jedynie dobrze, że miał kluczyki przy sobie. I tak obydwoje przeklinali się w duchu, że są na tyle głupi, aby chodzić do studia na nogach. Spacerów im się zachciało, jakby to komu do szczęścia było potrzebne.
- Chciałabym stąd zniknąć… Dlaczego to tak długo trwa Tom? Myślisz, że on wszystkich już zabił? A jeśli zostałam tylko ja… Co jeśli mnie szuka? Ja nie chcę… - serce mu pękało, gdy słyszał jej przestraszony i zapłakany głos, a najgorsze, że nie mógł nic zrobić. Nie wiedział nawet, co może powiedzieć w takiej sytuacji. Nie był pewien, co dokładnie działo się w jej szkole, ale już mniej więcej potrafił sobie nakreślić jakiś obraz i nie był on wcale przyjemny. Sam chciałby jak najszybciej ją stamtąd zabrać i schować w swoich ramionach.
- Nie znajdzie cię, obiecuję… Zaraz cię stamtąd zabiorę i będzie wszystko dobrze, nikt cię nie skrzywdzi.
Nawet nie myślał, że mogłoby być inaczej niż mówił. Musiał zdążyć na czas, nie wybaczyłby sobie, gdyby cokolwiek jej się stało. Kiedy Bill zjawił się z samochodem natychmiast wsiadł od strony pasażera i skinąwszy głową kazał mu ruszać.
- Tu jest tak cicho… I ciemno…
- Szybciej Bill.
- Nie mogę przecież…
- Możesz! – przerwał mu surowo i nawet nie chciał słyszeć, żadnego „ale”. Jego spojrzenie mówiło wszystko. Bliźniak nie zamierzał więc się sprzeciwiać i znacznie przyspieszył nie zważając na wszelkie przepisy ruchu drogowego. W końcu, co mu zależy. Od jednego mandatu nie zbankrutuje, a Mia jest w tej chwili ważniejsza. Chociaż znacznie łatwiej byłoby mu, gdyby wiedział o co właściwie chodzi. A może i nie? Może lepiej, że nie wie… Bo wtedy prawdopodobnie żaden z nich nie byłby w stanie prowadzić samochodu.
- Mia? Jesteś tam? – odezwał się do dziewczyny nie słysząc już jej głosu, ani nawet szlochu. – Mia? – powtórzył, lecz znowu odpowiedziała mu cisza. Serce podeszło mu do gardła, gdy usłyszał nagle nieznośny głos sekretarki mówiący mu, że abonent jest w tej chwili poza zasięgiem. Nie mogło w tej chwili wydarzyć się nic gorszego, jak to, że stracił z nią kontakt. – Przerwało połączenie… - stwierdził z przerażeniem spoglądając na Wokalistę.
- Już dojeżdżamy. Co się tam stało Tom?
- Nie wiem… Coś złego – odparł patrząc cały czas, jak zahipnotyzowany w przednią szybę. Ocknął się dopiero, gdy zauważył przed budynkiem szkoły zebrany tłum ludzi, kilka policyjnych radiowozów i karetek…
- Cholera… Jak w jakimś pieprzonym filmie – szepnął Bill nie dowierzając własnym oczom.

Cdn.


13 komentarzy:

  1. Vanessa powinna dać szansę Ericowi, ma w sumie rację, podoba mu się, nawet nie przeszkadza jej, że ma dziecko. I dlaczego w takim momencie musi się kończyć? Teraz do czasu następnego odcinka cały czas będę się bała o Mię, i będę w napięciu co się dzieje w tej szkole. Z niecierpliwością czekam na kolejny ;DD

    OdpowiedzUsuń
  2. jezzu, ja mogłaś skończyć w takim momencie ; o
    a tak wgl to juz nie moge sie doczekać kolejnego, jestem strasznie ciekawa.
    pisz szybciutko ;D
    buziaki ; *

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu !! Jak zwykle wspaniały odcinek ! <3 Kocham twojego bloga :* Dzięki ci że w ogóle go piszesz :) Mam nadzieję że Mii nic się nie stanie ... Pewnie Tom wkroczy tam jak jakiś bohater :* Jezu ! Nie mogę się doczekać następnego odcinka :) Pozdrawiam I Zapraszam do mnie : http://tyjestesding.blogspot.com/

    ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślałam, że to ja piszę dziwne i schizujące rzeczy, ale tym odcinkim totalnie mnie przebiłaś! Czytałam w takim napięciu jakby za chwilę z szafy miał wyskoczyć potwór i przerwałaś tak gwałtownie, że nie potrafię wyrwać się ze szponów dziwnego otępienia w jaki wprowadziłaś mój umysł.
    Zastanawia mnie, dlaczego Mia się tak boi; co takiego się stało, co wprowadziło dziewczynę w stan pernamentnej paniki. Kurczę wprowadziłaś w moją głowę taki zament, że nie potrafię nawet jakoś sensownie się wypowiedzieć z związku z czym chciałabym cię przeprosić za ten totalnie chaotyczny komentarz. Jestem w szoku. Czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeejuuuu.. jak, no jak mogłaś w takim momencie przerwać ? O.O przecież ja teraz nie będę myślała o niczym innym tylko o tym, co mogło się tam stać ! Swoją drogą mocny odcinek, nie spodziewałam się takiego, a tu proszę :D widać, że wyobraźni autorce nie brakuje, z czego się bardzo cieszymy :) i po takim odcinku pewnie się będę bała nawet przez korytarz do łazienki przejść, bo ciemno :D

    OdpowiedzUsuń
  6. I mnie wcięło... i nie wiem co napisać... (a wiesz, że ciężko mnie zamknąć! ;D) w sumie to jedna myśl na koniec była taka, że słowa Billa zamiast: ''Jak w jakimś pieprzonym filmie'', powinny brzmieć: ''Jak w jakiś pieprzonych 'Chirurgach'!'' ahahhaha xD Aż jestem ciekawa, co będzie dalej! Pisz, pisz, pisz! ;D

    CZEKAM na nexta! ;D

    BuŹka! ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój Boże xd Przeczytałam ten odcinek wczoraj w nocy i całą noc myślałam co tam się mogło stać i wyobraziłam sobie faceta w czarnej, skórzanej masce, z siekierą albo karabinem i morze trupów i krwi na korytarzach xDDD a biedną Mię - całą skąpaną w ludzkiej krwi jak Shauna Macdonald w filmie "Zejście" xDDD ahahahah za dużo horrorów się naoglądałam ;D chyba potrzebuje pomocy psychiatry po tym odcinku ;DD
    czekam, Czekam, CZEKAM (!) z niecierpliwością na następny odcinek ;DD

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku! Ale czaaad! ;D jak w jakimś kryminale normalnie, haha! UWIELBIAM ten odcinek! :D pisz szybciutko następny, bo mnie zżera ciekawość ;)
    Pozdrawiam, Klaudia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czemu przerwałaś akurat w takim momencie? Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek :)<33

    OdpowiedzUsuń
  10. Zatkało mnie :)
    Przez cały czas czytając ten odcinek, próbowałam wyobrazić sobie co mogło się tam stać, ale każdy mój pomysł zapewne jest niczym w porównaniu z tym, co ty wymyśliłaś.
    Czytałam z ręką ma sercu ten odcinek, modląc się aby Tom z Billem nie przyjechali za późno.
    Czekam na kolejny i powiadamiam, że u mnie pojawił się 1 rozdział, zapraszam ;)
    Pozdrawiam ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Super odcinek i nie mogę się doczekac kolejnego. Ciekawi mnie co tam się tak naprawdę działo. Czekam na nexta Caroline

    OdpowiedzUsuń
  12. jak można w takim momencie zakończyć! Co się stało Mii?! WEŻ MI TU DODAWAJ NOWOŚĆ!
    cukiierkoowaa

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepraszam ze tak pozno komentuje ale studia :/
    Wgl kurde jak mozna skonczyc w takim momencie i teraz pewnie bedziemy musieli czekac dluuugo zanim dowiemy sie co sie stalo dalej. Odcinek pelen emocji. Cos wspanialego.
    Dawaj szybko nowy.
    Caluje :*

    OdpowiedzUsuń

Komentarze wysyłane są przed dodaniem do moderacji ze względu na spam.