Wrzesień
powoli zmieniał letnią aurę w coraz chłodniejsze i
pochmurniejsze, jesienne dni. Nikomu to raczej nie przypadało do
gustu. Jakoś znacznie trudniej wykonywało się zwykłe co dzienne
czynności, takie jak chociażby wstawanie do pracy, czy szkoły. A
pogoda za oknem nie była ani trochę zachęcająca, aby wyjść z
domu gdziekolwiek. Jednak większość nie miała wyboru ze względu
na obowiązki. Mia na nowo wpadła w rutynę szkoły, co między
innymi pozwoliło jej odciąć się od problemów związanych z
bratem. Z drugiej strony niestety miała mniej czasu na spotkania z
Tomem, który również nie leżał do góry swoim umięśnionym,
gładkim, męskim brzuchem(na którym nie widnieje ani jeden włosek,
dzięki czemu chłopak emanuje testosteronem jak nikt wcześniej kogo
znaliście lub znacie! xD) i nie patrzył w sufit. Zespół po swoim
długim urlopie miał masę pracy i trudno było o chwilę
wytchnienia. Dawniej tak bardzo by im to nie przeszkadzało, ale
teraz każdego z nich ciągnęło także w innym kierunku niż
muzyka. Zależało im na stałych kontaktach ze swoimi dziewczynami,
czy przyjaciółmi. Nie wystarczały im same rozmowy przez telefon,
czy wysyłanie od czasu do czasu sms’ów. Kiedy już mieli
zapowiedziany jakiś wolny dzień wyczekiwali go z niecierpliwością,
co trochę przeszkadzało w skupieniu się na pracy. Nie dało się
ukryć, że nowe uczucia nieźle namieszały im w głowach. Ich manager też to dostrzegał i tylko załamywał ręce nie mogąc nic
poradzić. Starał się być wyrozumiały, ale jednocześnie czas go
gonił, jak i obowiązki.
-
Masz przerwę na lunch, a nie pisanie sms’ów – rzucił mężczyzna
przechodząc obok Gitarzysty zapatrzonego w swój telefon. – Jak
nie Bill, to ty. I co ja mam z wami zrobić? – westchnął ciężko
siadając na skórzanej kanapie. – Ta twoja dziewczyna chyba w
szkole jest i ma czas pisać do ciebie?
-
Oj co tak zrzędzisz David? – bąknął pod nosem Tom nawet na
chwilę nie odrywając wzroku od wyświetlacza swojego smartfona. Był
skupiony na pisaniu wiadomości, a gadanie Davida tylko mu w tym
przeszkadzało. – Przecież jem – dodał jeszcze i dla
wiarygodności wsadził sobie niemal całą kanapkę do ust.
-
Super – skwitował z ironią i przeniósł swój wzrok na drzwi
przez, które właśnie wszedł Bill wraz z Gustavem i Georgiem.
-
Pojedli my i możemy kontynuować – rzekł Basista klepiąc się
teatralnie po swoim brzuchu. Tom słysząc to szybko napisał kolejną
wiadomość wiedząc, że musi kończyć swoje sms’owe pogawędki.
„Zobaczymy
się jutro? Uprzedzam, że dłużej nie wytrzymam! ]:->”
Nacisnął
wyślij i podniósł się ze swojego miejsca dostrzegając kątem oka
zniecierpliwione spojrzenie Davida. Nie chciał go bardziej drażnić.
Niestety nie mógł już zaczekać na odpowiedź Mii, ale liczył na
to, że będzie pozytywna. W końcu chyba i ona się za nim
stęskniła… Taką miał przynajmniej nadzieję! Naprawdę czuł,
że jak jej szybko nie zobaczy to oszaleje. Zwykle był bardzo
wytrwałym we wszystkim, ale rozłąka z dziewczyną była prawdziwą
katorgą. Właściwie sam jest zaskoczony, że tak bardzo potrafi za
nią tęsknić, choć co dziennie do niej dzwoni i w każdej wolnej
chwili piszą do siebie wiadomości. Najgorsze jest to, że ma ją na
wyciągnięcie ręki, a nie może do niej pójść. Już nawet nie
chce myśleć, co będzie się z nim działo, gdy wyjedzie z zespołem
w trasę.
-
Możemy już Tom? – z zamyślenia wyrwał go głos menadżera.
Skinął głową w odpowiedzi i dołączył do chłopaków, którzy
siedzieli i grzebali coś przy sprzęcie.
Dziewczyna
wpatrywała się w duże okno kawiarenki, w której siedziała
obserwując z uwagą wszystko, co działo się za szybą. Jej uwagę
szczególnie przykuwała młoda kobieta ciągnięta przez
prawdopodobnie swoje dziecko. Mogło mieć najwyżej pięć lat i z
radością przeskakiwało kałuże trzymając silnie swoją malutką
rączką dłoń matki. Kobieta początkowo nie wydawała się być
zachwycona zachowaniem swojej pociechy jednak wyraz jej twarzy po
chwili znacznie złagodniał. Vanessa śledziła ich wzrokiem dopóki
nie zniknęli gdzieś za budynkiem cały czas próbując wyobrazić
sobie siebie i swoje dziecko. Ten obraz wciąż był dla niej czymś
kosmicznym i przerażającym. Jej zamyślenie przerwały dopiero
pojedyncze krople jesiennego deszczu, które nagle zaczęły obijać
się o szybę powodując tym samym na jej twarzy grymas
niezadowolenia. Jednak nie długo musiała się martwić zmianą
pogody, gdyż zaraz poczuła na swoim ramieniu czyjąś dłoń
zwracającą jej uwagę.
-
Witaj – wysoki mężczyzna uśmiechnął się do niej przyjaźnie
jednocześnie nachylając, aby złożyć na jej policzku krótki
pocałunek. – Co taka zapatrzona? Chyba nie spóźniłem się?
-
Nie, to ja przyszłam wcześniej – odparła odwzajemniając jego
uśmiech.
-
Jak twoje samopoczucie? – zapytał zajmując miejsce naprzeciwko
niej. Nie było to pytanie, które chciała właśnie teraz słyszeć,
ale starała się panować nad sobą i zachować jakieś pozory.
-
W porządku – rzekła krótko nie widząc sensu, aby rozwijać ten
temat. Jej ciąża prześladowała ją na każdym kroku i nawet jakby
chciała zapomnieć na chwilę, każdy jej o tym przypomni. Bo
przecież rytuałem każdego dnia jest zapytać o to, jak się czuje.
Zupełnie, jakby ciąża była jakąś nieuleczalną chorobą… Tak
się czasami czuła. Nieuleczalnie chora…
-
Eh, wiesz… Znamy się już trochę i czuję, jakbyś ciągle
trzymała mnie na dystans – powiedział nagle nieco ją tym
zaskakując. Jednocześnie też miała ochotę w tej chwili, gdzieś
zniknąć, albo zwyczajnie uciec. Nie lubiła takich rozmów.
Zdecydowanie nie była w tym dobra. W ogóle nie była dobra w
jakichkolwiek relacjach z ludźmi. Nie ma co ukrywać, jest dość
specyficzną osobą. Trzeba ją dobrze poznać i polubić, w pełni
akceptować jej skomplikowaną osobowość, co wcale nie jest takie
proste. Wiele ludzi już się od niej odwróciło, bo jest taka, jaka
jest. Czasem szorstka i obojętna, rzadko kiedy czuła. Sprawiająca
wrażenie zadufanej w sobie egoistki. – Mam wrażenie, że to przez
twój stan. Pewnie myślisz, że jak jesteś w ciąży…
-
Eric – przerwała mu stanowczo. – Nie zapędzaj się tak. Moja
ciąża nie ma tu nic do rzeczy. Wiedziałeś przecież o tym od
początku, więc nie mam powodu się o to martwić. Ja po prostu na
razie nie szukam związku. Nie jestem osobą, która lubi się z kimś
wiązać…
-
To znaczy, że nie zamierzasz tworzyć pełnej rodziny?
-
A czy ciąża do tego zobowiązuje? – uniosła brwi nie bardzo
zadowolona jego podejściem do całej sprawy.
-
Oczywiście, że nie, ale… Sądziłem, że chciałabyś takiej
stabilizacji. Dla kobiet jest to ważne, tym bardziej, gdy
spodziewają się dziecka… To duża odpowiedzialność. Chcesz być
z tym sama?
-
Nie jestem sama – zaprzeczyła. – Mam przyjaciół. I nie
potrzebuję szukać faceta na siłę, tylko, dlatego, że będę
miała dziecko.
-
Rozumiem, ale przecież nie o to mi chodziło – stwierdził, a ton
jego głosu stał się znacznie łagodniejszy. – Polubiłem cię.
Spotykamy się już długo… Zaczęło mi zależeć. Chciałbym, aby
może to się jakoś rozwijało… Jednak ty wciąż trzymasz mnie w
jednym i tym samym miejscu. Nie wiem, dlaczego tak jest… Boisz się
czegoś?
-
Nie.
-
Więc o co chodzi? Czy jak spędzę czas z tobą i twoimi
przyjaciółmi, to będzie zbyt zobowiązujące według ciebie? –
drążył nie dając za wygraną. Dziewczyna westchnęła ciężko
nie wiedząc, co ma właściwie mu powiedzieć. Sama do końca nie
wiedziała, dlaczego tak to wszystko wygląda. Może tak naprawdę od
samego początku Eric był dla niej tylko przypadkowo poznanym
mężczyzną i nigdy nie liczyła na nic więcej? Może tak bardzo na
to nie liczyła, że teraz nie jest w stanie przystosować się do
rzeczywistości, jaka ją zaskoczyła. Jakby nie patrzeć, początkowo
była przekonana, że ta znajomość zakończy się wraz z momentem,
kiedy wyzna chłopakowi, że jest w nieplanowanej ciąży. Ostatnio
wszystko dzieje się zupełnie inaczej niż sobie to wyobraża.
-
Nie chcę, aby oni uznali naszą znajomość za… Zbyt poważną –
wyznała w końcu niepewnie. Starała się nie sprawić mu
przykrości, lecz to nie było takie proste. Chłopak wyglądał
raczej na rozczarowanego tym co usłyszał. Jednak, czy przykra
prawda nie jest lepsza od najpiękniejszego kłamstwa?
-
Chyba nie do końca cię rozumiem Vanesso.
-
Bo zupełnie niepotrzebnie zacząłeś ten temat – wytknęła z
niezadowoleniem. – Nie lubię tłumaczyć takich rzeczy. Możesz
uważać, że jestem dziwna, czy cokolwiek… Może tak właśnie
jest. Ale ja już nie potrzebuję więcej komplikacji w swoim życiu.
Jest mi dobrze, tak jak jest…
-
Masz racje, to bardzo dziwne. Poznajesz faceta, któremu się
podobasz i który nie ma nic przeciwko twojemu dziecku, ale nie
chcesz mu dać szansy – podsumował dość dobitnie, choć nie
brzmiało to jakoś nieuprzejmie z jego strony. – Ale nic na siłę,
prawda? Nie zamierzam naciskać. Jednak chciałbym nadal kontynuować
naszą znajomość… Mimo wszystko chyba miło spędzamy razem czas?
– spojrzał na nią z zapytaniem, na co skinęła twierdząco głową
uśmiechając się przy tym nieco niepewnie. Wiedziała, że miał
dobre intencje, był nawet całkiem wyrozumiały… Ale i tak czuła,
że łatwo nie odpuści. Nie sprawiał wrażenia faceta, który tak
po prostu z czegoś rezygnuje. Była pewna, że będzie próbował ją
zdobyć… Chyba nie wie, w co się pakuje. – To świetnie. Możemy
przecież po prostu się przyjaźnić – dodał, co niemal wywołało
u niej wybuch śmiechu. Z trudem zdołała się od tego powstrzymać.
I tym razem to nie była wina hormonów, a raczej tego, że miała
zbyt duże doświadczenie w kwestiach „przyjaźni” damsko –
męskiej. No i czy słowa: „zostańmy przyjaciółmi” same w
sobie nie brzmią śmiesznie? Może nie konkretnie to padło z jego
ust, ale nie musiało… Wystarczy odpowiedni wydźwięk.
-
Tak… Cóż… Wybacz, ale będę już szła. Chciałam się jeszcze
spotkać z przyjaciółmi – odezwała się w końcu chcąc jak
najszybciej zakończyć te spotkanie.
-
Eh… W porządku, nie będę cię zatrzymywał. Ale przemyśl proszę
kwestię naszego wspólnego spotkania z twoimi znajomymi… Przecież
to nic nadzwyczajnego.
-
Przemyślę – zapewniła dla swojego spokoju i podniosła się z
miejsca. – To do zobaczenia – posłała mu na pożegnanie swój
uśmiech i nie zwlekając skierowała się ku wyjściu pozostawiając
go samego przy stoliku. Czasem czuła się, jak prawdziwa zołza.
Jednak takie wyrzuty sumienia zwykle były chwilowe… A przynajmniej
przed ciążą. Teraz natomiast dużo trudniej jest jej się tego
wyzbyć. Jakby mogła czułaby się winna na za cale zło tego świata
i zupełnie nie rozumiała swojego nowego toku myślenia…
Jakiś
czas później…
Gitarzysta
opuszczał studio cały czas nerwowo spoglądając na swój telefon
ściskany w ręce podczas, gdy jego brat wesoło świergotał przez
swój z Kathariną. Zaczynało go to poważnie irytować. Może to
była jakaś drobna zazdrość, że Bill może rozmawiać ze swoją
przyjaciółko-dziewczyną, a może po prostu zdenerwowanie, że Mia
nie odpowiada na jego wiadomości od kilku godzin. Oczywiście mógł
przesadzać… Ale nic nie poradzi, że jego umysł szaleje. Według
niego Mia powinna już dawno mu odpisać, a jeśli nawet nie miałaby
na to czasu, ma w zwyczaju powiadamiać go o tym. Nie zrobiła tego.
Od jakichś 5 godzin milczała, co doprowadzało go już do
szaleństwa. Miał ochotę wsiąść w samochód i pojechać do niej
do domu… I może powinien tak zrobić? Nieważne, czy jest zajęta,
czy cokolwiek… Dlaczego mu nie odpisuje, nie odbiera telefonu?!
-
Super, to do zobaczenia! – z zamyślenia wyrwał go radosny głos
bliźniaka, który właśnie zakończył swoją rozmowę i schował
swój telefon do kieszeni wzdychając przy tym w dość specyficzny
sposób. Jego twarz również wyglądała nieco inaczej niż zwykle.
-
Nie wierzę, że ty wciąż wmawiasz sobie, że to przyjaźń –
mruknął spoglądając na niego, jakby zniesmaczony.
-
Daj spokój Tom. Co ty taki nie w sosie odkąd skończyliśmy? –
zainteresował się widząc wyraźnie, że coś go gryzie.
-
Mia się nie odzywa – odparł przygnębiony, na co Bill parsknął
śmiechem. Wiedział, że to nie na miejscu, ale mimo wszystko nie
potrafił się powstrzymać. Tom zachowywał się ostatnio naprawdę,
jak jakiś szaleniec zakochany po uszy w swojej dziewczynie. Z jednej
strony było to urocze, a z drugiej jednak bardzo dziecinne. Zupełnie
jakby miał z piętnaście lat! A nawet, jak tyle miał, to nigdy tak
nie tracił głowy dla żadnej dziewczyny… - Przestań! To nie jest
zabawne. Nie odpowiedziała na ani jedną wiadomość! Nie odbiera
telefonu – wyrzucił zdenerwowany.
-
Oj Tom. Ona też ma jakieś swoje życie…
-
Dobrze, wiem o tym. Nie jestem głupi! Ale zawsze pisała mi, że
musi coś zrobić i że nie ma czasu… Ostatnio odzywała się koło
12! A jest już po 17 – wyrecytował podniesionym głosem wyraźnie
dając mu do zrozumienia, że naprawdę się tym przejmuje i to nie
są jakieś głupie żarty. Wokalista spoważniał chcąc okazać
bratu jakieś zrozumienie.
-
Może coś jej wypadło i nie mogła do ciebie napisać, tak też się
zdarza…
-
Nie jej…
-
Eh… To zadzwoń do Andiego – zaproponował sądząc, że to
mogłoby rozwiązać problem.
-
A niby po co? On się nią kompletnie nie interesuje! – stwierdził
oburzony tym pomysłem. Mimo że przyjaźnił się z Andreasem ciągle
odczuwał do niego pewną niechęć za to, w jaki sposób odnosi się
do Mii. Nie umiał tak po prostu przymknąć na to oczu. Za bardzo mu
zależy na tej dziewczynie.
-
Ale możesz spróbować. W końcu razem mieszkają, może powie ci
chociaż, czy Mia jest w domu.
-
No w sumie… Może masz rację – rzekł po chwili zastanowienia i
wybrał numer przyjaciela.
-
No co jest? – nie
musiał długo czekać, aby usłyszeć po drugiej stronie głos
blondyna.
-
Jesteś w domu? – zapytał prosto z mostu nie chcąc przedłużać
niepotrzebnie rozmowy.
-
Nie, a co?
-
Zastanawiałem się, czy może wiesz, co robi Mia.
-
Ja? A niby skąd?
– zaśmiał się. – Wybacz
stary, ale ja za twoją dziewczyną nie chodzę.
-
Oh, no daruj już sobie… Po prostu martwię się o nią. Nie odzywa
się już od kilku godzin – wyjaśnił niezadowolony z reakcji
przyjaciela. Chociaż mógł się tego spodziewać, od razu wiedział,
że to zły pomysł dzwonić do Andreasa. On naprawdę miał
kompletnie gdzieś swoją siostrę.
-
Przesadzasz Tom. Daj
jej odetchnąć…
-
Dobra, nieważne. Na razie – zakończył już kompletnie
zirytowany. Kolejna osoba, która twierdzi, że jego obawy są
bezpodstawne. I może tak właśnie było, ale co z tego. Chciał po
prostu wiedzieć, co robi jego dziewczyna i dlaczego, nie może
napisać mu nawet jednej wiadomości. Nikt go nie rozumiał i to było
jeszcze bardziej frustrujące. – Mówiłem, że nic nie będzie
wiedział – zwrócił się do Billa.
-
Poczekaj jeszcze godzinę i najwyżej, jak się nie odezwie pójdziesz
do niej do domu – poradził nie widząc już lepszego rozwiązania.
– Straszny z ciebie panikarz Tom, nawet nie wiedziałem – dodał
jeszcze kręcąc z dezaprobatą głową. – O mnie też byś się
tak martwił?
-
A co, zazdrościsz? – spojrzał na niego uśmiechając się krzywo.
-
Nie – zaprzeczył pewnie. – Nie muszę. Chociaż mógłbym
zazdrościć takiej dziewczyny!
-
Masz swoją – przypomniał mu. – Lepiej się nią zajmij, bo
umrzecie, jako przyjaciele od seksu – wytknął z głupim
uśmieszkiem, na co Bill prychnął.
-
Przynajmniej nie mam takich problemów, jak ty.
-
Jeszcze! – zaznaczył głośno Gitarzysta. Był pewien, że już
niedługo jego brata czeka dokładnie to samo, co on teraz przeżywa.
Bill nie potrafi długo wytrzymać bez angażowania się uczuciowo.
To Kompletnie nie w jego stylu. W końcu musi nastąpić moment, w
którym pęknie i zda sobie sprawę, jak szaleńczo jest zakochany w
pięknej striptizerce. A to poza wielkim uniesieniem przyniesie za
sobą mnóstwo kłopotów… Miłość do striptizerki bowiem nie
jest zbyt prostym zadaniem. Szczególnie dla takiej osoby, jak jego
bliźniak. Bracia Kaulitz na pewno mają jedną, ważną wspólną
cechę, nie lubią się dzielić swoimi „zdobyczami”.
-
Dobra, dobra… Chodź lepiej szybciej bo zimno się robi. Nie
rozumiem w ogóle, dlaczego chodzimy na piechotę mając takie
wypasione auta!
-
Bo jesteśmy gwiazdami, robimy wiele niezrozumiałych rzeczy –
skwitował będąc już w znacznie lepszym humorze. Jednak luźna
rozmowa z bratem bardzo mu pomogła się uspokoić choć trochę.
Czuł się o wiele lepiej i zamierzał zrobić właśnie tak, jak
radził mu Bill. W końcu on jest rozsądniejszy z nich dwóch! –
Dzwoni! – Okrzyknął nagle czując wibracje swojego telefonu, a
gdy spojrzał na wyświetlacz ujrzał upragnione imię swojej
ukochanej.
-
Widzisz! Mówiłem! – Bill również się ucieszył, a Tom w tym
czasie szybko wcisnął przycisk odbierając połączenie.
-
Mia, nareszcie! – zawołał od razu do słuchawki. – Czemu tak
długo się nie odzywałaś? Zaczynałem się już martwić… -
wyznał już znacznie spokojniej, ale wciąż nie słyszał jej
słodkiego głosu, więc ponownie zaczął się niepokoić. – Mia?
Jesteś tam?
-
Jestem…
- po chwili w końcu mógł ją usłyszeć. Jednak to wcale nie
przyniosło mu żadnej ulgi, wręcz przeciwnie. Jej głos nie
brzmiał, ani trochę dobrze. Serce zaczęło mu mocniej bić ze
strachu, choć tak naprawdę nie wiedział jeszcze co się stało.
-
Mia, stało się coś? Płaczesz?
-
Ja… Chciałam ci
powiedzieć, że cię kocham… -
wykrztusiła przez łzy.
-
Ja też cię kocham Aniołku… Czemu płaczesz? Gdzie jesteś? –
starał się zachować spokój, co nie było łatwe w tej sytuacji.
Ale wiedząc, że ona jest gdzieś tam zapłakana z jakiegoś powodu,
nie mógł jeszcze jej stresować swoją paniką. Musiał po prostu
dowiedzieć się, co się stało i jak najszybciej do niej dotrzeć…
-
Boję się… Nie
chciałabym jeszcze umierać wiesz… -
na te słowa momentalnie zrobiło mu się słabo i już nie było
mowy o żadnym spokoju. Sam nie wiedział już, co ma myśleć, ani
robić. Wciąż miał zbyt mało informacji i to tylko pogarszało
sytuację.
-
Spokojnie… O czym ty mówisz Mia? Ktoś cię skrzywdził? Powiedz
mi proszę gdzie jesteś… Zaraz do ciebie przyjdę, tylko powiedz
mi, gdzie jesteś Skarbie proszę… - zaczął mówić, jak
najbardziej łagodnie, aby tylko ją jakoś uspokoić i jednocześnie
dowiedzieć się czegokolwiek. Stojący obok Bill przysłuchiwał się
tej rozmowie również zaniepokojony.
-
Jestem w szkole…
-
Dobrze… Zaraz po ciebie przyjdę, dobrze?
-
Tylko nie rozłączaj się… Proszę… Ja jestem tu sama…
Schowałam się w piwnicy, boję się, że mnie tu znajdzie….
-
Kto?
-
To było straszne Tom…
- szepnęła zupełnie,
jakby nie słyszała jego pytań. Może właśnie tak było. Domyślał
się, że musi być w jakimś szoku i że wydarzyło się coś
naprawdę złego. Jedyne co go pocieszało to, że była cała i
zdrowa.
-
Już po ciebie idę, nie bój się. Zostań na miejscu – poprosił
i nie zwlekając ruszył w zupełnie innym kierunku niż do tej pory
w ogóle nie zastanawiając się, że to dosyć daleko. Na szczęście
był jeszcze Bill, który nie wiedząc zbyt wiele zachował racjonale
myślenie i samymi gestami uświadomił go, że samochodem będzie
znacznie szybciej. Gitarzysta skinął głową zgadzając się z nim
i obydwoje udali się do mieszkania, od którego na szczęście
dzieliło już ich niewiele. – Mów do mnie Mia…
-
Nie wiem co…
-
Cokolwiek. Nie myśl o tym, co się stało, tylko po prostu mów…
-
Nie mogę o tym nie myśleć… Mam krew na rękach Tom, na ubraniu…
Nie rozumiem, jak… To wszystko…
-
Bill pospiesz się proszę – rzucił do brata, gdy byli już pod
budynkiem, a ten wykonując jego polecenie pobiegł do garażu po
samochód. Jedynie dobrze, że miał kluczyki przy sobie. I tak
obydwoje przeklinali się w duchu, że są na tyle głupi, aby
chodzić do studia na nogach. Spacerów im się zachciało, jakby to
komu do szczęścia było potrzebne.
-
Chciałabym stąd zniknąć… Dlaczego to tak długo trwa Tom?
Myślisz, że on wszystkich już zabił? A jeśli zostałam tylko ja…
Co jeśli mnie szuka? Ja nie chcę… - serce
mu pękało, gdy słyszał jej przestraszony i zapłakany głos, a
najgorsze, że nie mógł nic zrobić. Nie wiedział nawet, co może
powiedzieć w takiej sytuacji. Nie był pewien, co dokładnie działo
się w jej szkole, ale już mniej więcej potrafił sobie nakreślić
jakiś obraz i nie był on wcale przyjemny. Sam chciałby jak
najszybciej ją stamtąd zabrać i schować w swoich ramionach.
-
Nie znajdzie cię, obiecuję… Zaraz cię stamtąd zabiorę i będzie
wszystko dobrze, nikt cię nie skrzywdzi.
Nawet
nie myślał, że mogłoby być inaczej niż mówił. Musiał zdążyć
na czas, nie wybaczyłby sobie, gdyby cokolwiek jej się stało.
Kiedy Bill zjawił się z samochodem natychmiast wsiadł od strony
pasażera i skinąwszy głową kazał mu ruszać.
-
Tu jest tak cicho… I
ciemno…
-
Szybciej Bill.
-
Nie mogę przecież…
-
Możesz! – przerwał mu surowo i nawet nie chciał słyszeć,
żadnego „ale”. Jego spojrzenie mówiło wszystko. Bliźniak nie
zamierzał więc się sprzeciwiać i znacznie przyspieszył nie
zważając na wszelkie przepisy ruchu drogowego. W końcu, co mu
zależy. Od jednego mandatu nie zbankrutuje, a Mia jest w tej chwili
ważniejsza. Chociaż znacznie łatwiej byłoby mu, gdyby wiedział o
co właściwie chodzi. A może i nie? Może lepiej, że nie wie… Bo
wtedy prawdopodobnie żaden z nich nie byłby w stanie prowadzić
samochodu.
-
Mia? Jesteś tam? – odezwał się do dziewczyny nie słysząc już
jej głosu, ani nawet szlochu. – Mia? – powtórzył, lecz znowu
odpowiedziała mu cisza. Serce podeszło mu do gardła, gdy usłyszał
nagle nieznośny głos sekretarki mówiący mu, że abonent jest w
tej chwili poza zasięgiem. Nie mogło w tej chwili wydarzyć się
nic gorszego, jak to, że stracił z nią kontakt. – Przerwało
połączenie… - stwierdził z przerażeniem spoglądając na
Wokalistę.
-
Już dojeżdżamy. Co się tam stało Tom?
-
Nie wiem… Coś złego – odparł patrząc cały czas, jak
zahipnotyzowany w przednią szybę. Ocknął się dopiero, gdy
zauważył przed budynkiem szkoły zebrany tłum ludzi, kilka
policyjnych radiowozów i karetek…
-
Cholera… Jak w jakimś pieprzonym filmie – szepnął Bill nie
dowierzając własnym oczom.
Vanessa powinna dać szansę Ericowi, ma w sumie rację, podoba mu się, nawet nie przeszkadza jej, że ma dziecko. I dlaczego w takim momencie musi się kończyć? Teraz do czasu następnego odcinka cały czas będę się bała o Mię, i będę w napięciu co się dzieje w tej szkole. Z niecierpliwością czekam na kolejny ;DD
OdpowiedzUsuńjezzu, ja mogłaś skończyć w takim momencie ; o
OdpowiedzUsuńa tak wgl to juz nie moge sie doczekać kolejnego, jestem strasznie ciekawa.
pisz szybciutko ;D
buziaki ; *
Jezu !! Jak zwykle wspaniały odcinek ! <3 Kocham twojego bloga :* Dzięki ci że w ogóle go piszesz :) Mam nadzieję że Mii nic się nie stanie ... Pewnie Tom wkroczy tam jak jakiś bohater :* Jezu ! Nie mogę się doczekać następnego odcinka :) Pozdrawiam I Zapraszam do mnie : http://tyjestesding.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń♥♥
Myślałam, że to ja piszę dziwne i schizujące rzeczy, ale tym odcinkim totalnie mnie przebiłaś! Czytałam w takim napięciu jakby za chwilę z szafy miał wyskoczyć potwór i przerwałaś tak gwałtownie, że nie potrafię wyrwać się ze szponów dziwnego otępienia w jaki wprowadziłaś mój umysł.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie, dlaczego Mia się tak boi; co takiego się stało, co wprowadziło dziewczynę w stan pernamentnej paniki. Kurczę wprowadziłaś w moją głowę taki zament, że nie potrafię nawet jakoś sensownie się wypowiedzieć z związku z czym chciałabym cię przeprosić za ten totalnie chaotyczny komentarz. Jestem w szoku. Czekam na więcej
Jeejuuuu.. jak, no jak mogłaś w takim momencie przerwać ? O.O przecież ja teraz nie będę myślała o niczym innym tylko o tym, co mogło się tam stać ! Swoją drogą mocny odcinek, nie spodziewałam się takiego, a tu proszę :D widać, że wyobraźni autorce nie brakuje, z czego się bardzo cieszymy :) i po takim odcinku pewnie się będę bała nawet przez korytarz do łazienki przejść, bo ciemno :D
OdpowiedzUsuńI mnie wcięło... i nie wiem co napisać... (a wiesz, że ciężko mnie zamknąć! ;D) w sumie to jedna myśl na koniec była taka, że słowa Billa zamiast: ''Jak w jakimś pieprzonym filmie'', powinny brzmieć: ''Jak w jakiś pieprzonych 'Chirurgach'!'' ahahhaha xD Aż jestem ciekawa, co będzie dalej! Pisz, pisz, pisz! ;D
OdpowiedzUsuńCZEKAM na nexta! ;D
BuŹka! ;*
Mój Boże xd Przeczytałam ten odcinek wczoraj w nocy i całą noc myślałam co tam się mogło stać i wyobraziłam sobie faceta w czarnej, skórzanej masce, z siekierą albo karabinem i morze trupów i krwi na korytarzach xDDD a biedną Mię - całą skąpaną w ludzkiej krwi jak Shauna Macdonald w filmie "Zejście" xDDD ahahahah za dużo horrorów się naoglądałam ;D chyba potrzebuje pomocy psychiatry po tym odcinku ;DD
OdpowiedzUsuńczekam, Czekam, CZEKAM (!) z niecierpliwością na następny odcinek ;DD
Jejku! Ale czaaad! ;D jak w jakimś kryminale normalnie, haha! UWIELBIAM ten odcinek! :D pisz szybciutko następny, bo mnie zżera ciekawość ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Klaudia :)
Czemu przerwałaś akurat w takim momencie? Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek :)<33
OdpowiedzUsuńZatkało mnie :)
OdpowiedzUsuńPrzez cały czas czytając ten odcinek, próbowałam wyobrazić sobie co mogło się tam stać, ale każdy mój pomysł zapewne jest niczym w porównaniu z tym, co ty wymyśliłaś.
Czytałam z ręką ma sercu ten odcinek, modląc się aby Tom z Billem nie przyjechali za późno.
Czekam na kolejny i powiadamiam, że u mnie pojawił się 1 rozdział, zapraszam ;)
Pozdrawiam ! ;*
Super odcinek i nie mogę się doczekac kolejnego. Ciekawi mnie co tam się tak naprawdę działo. Czekam na nexta Caroline
OdpowiedzUsuńjak można w takim momencie zakończyć! Co się stało Mii?! WEŻ MI TU DODAWAJ NOWOŚĆ!
OdpowiedzUsuńcukiierkoowaa
Przepraszam ze tak pozno komentuje ale studia :/
OdpowiedzUsuńWgl kurde jak mozna skonczyc w takim momencie i teraz pewnie bedziemy musieli czekac dluuugo zanim dowiemy sie co sie stalo dalej. Odcinek pelen emocji. Cos wspanialego.
Dawaj szybko nowy.
Caluje :*