czwartek, 17 października 2013

33. Sekunda.

Zbliżał się wieczór, gdy bliźniacy zdołali zorganizować spotkanie w pełnym komplecie. Nie wyprawiali, co prawda żadnego przyjęcia jednak chcieli spędzić ten czas z wszystkimi przyjaciółmi. Świętować swoje dwudzieste trzecie urodziny w gronie najbliższych im osób. Postanowili więc zaprosić ich do siebie, jak to zwykle bywało. Ich mieszkanie było zdecydowanie ulubioną miejscówką wszystkich. Każdy czuł się tu prawie jak u siebie, może z wyjątkiem Mii, która nieco krócej ich znała.
- Noo, już myślałem, że was dzisiaj nie zobaczę – rzekł starszy Kaulitz wpuszczając do mieszkania Vanessę i Mię, które przybyły jako ostatnie.
- Szukanie prezentów dla takich bogaczy, z takim gustem zajmuje sporo czasu, wierz nam – pożaliła się od razu czarnowłosa jednocześnie przepychając się przez Toma, który torował jej przejście do salonu.
- Jakich prezentów? Mówiłem żadnych prezentów! – zawołał za nią, co też zignorowała usadawiając się już wygodnie na kanapie obok Gustava. Gitarzysta westchnął cicho kręcąc głową i spojrzał na Mię, która wciąż stała w wejściu z niepewnym wyrazem twarzy. – Hej – uśmiechnął się do niej. – Cały dzień cię nie widziałem – złapał ją za rękę wciągając przy tym bardziej w głąb pomieszczenia, aby móc zamknąć drzwi. – Wszystko w porządku? – zapytał dostrzegając, że wygląda jakoś inaczej. Jakby była smutna. Jej oczy były dziwne, takie zapłakane…
- Tak – pokiwała twierdząco głową wracając jednocześnie na ziemię. – Masz dzisiaj urodziny, wszystkiego najlepszego – uśmiechnęła się wręczając mu niewielki, ładnie ozdobiony prezent.
- Dziękuję, nie musiałaś mi nic kupować.
- Ludzie lubią dostawać prezenty. Ty nie? – spojrzała na niego pytająco, a chłopak zaśmiał się przytakując głową.
- Lubię. Ale wystarczyłby mi twój czas – oznajmił obejmując ją w pasie i przyciągając bliżej siebie. Poczuła się, jakby jakiś ciężki kamień spadł jej w tej chwili z serca. I to było takie dobre. Sprawił, że poczuła się lepiej. Miała ochotę rozpłakać się w jego ramionach… Ale nie chciała znowu tego robić. Nie mogła znowu płakać i pozwolić, aby po raz kolejny ktoś się nią przejmował. Poza tym to był jego dzień. Więc musiało jej wystarczyć, że ma go przy sobie. A skoro ma przy sobie kogoś tak wyjątkowego, może czuć się dobrze, bezpiecznie. I nie musi płakać. Oparła głowę na jego torsie przymykając na chwilę powieki i zaciągnęła się jego zapachem. – Dziękuję…
- Ja ci dziękuję. A to drobiazg – oderwała się od niego posyłając mu swój delikatny uśmiech. – Nie wiem, czego mogłabym ci życzyć…
- Żebym był dobrym chłopakiem.
- Hm, to byłoby egoistyczne z mojej strony – stwierdziła rozbawiona.
- Ale to jedyne, czego teraz chcę – powiedział ujmując dłonią jej podbródek i złączył ich usta w pocałunku. Pragnął tego od chwili kiedy tylko ją zobaczył, a ona wciąż nie może przywyknąć, że on pragnie jej ust. I że ona pragnie jego. Wydaje się za każdym razem, jakby przeżywała to na nowo. Sekunda kiedy na nią spogląda, sekunda kiedy do niej się zbliża, sekunda kiedy jej dotyka… Sekunda kiedy ich wargi stykają się ze sobą…
- Ekhm, ja wiedziałem, że nie bez powodu tak tu cicho – Basista odchrząknął znacząco zjawiając się w progu. Został oddelegowany, żeby sprawdzić co się z nimi dzieje, co było przecież oczywiste od samego początku, ale kto by go tam słuchał. – Wybaczcie, ale tamci panikują – dodał z przepraszającym wyrazem twarzy, gdy para już oderwała się od siebie.
- Idziemy przecież – mruknął Gitarzysta i chwycił brunetkę za rękę kierując się do salonu. Niestety była skazana między innymi na towarzystwo swojego brata, którego najbardziej na świecie chciałaby w tej chwili uniknąć. Jednak musiała to przetrwać. Dla swojego chłopaka. On był teraz najważniejszy i chciał spędzić z nią swój czas. I to właśnie było jej celem. Dać mu swój czas.
- Mamy tort od Rebecci – oznajmił wesoło Bill na widok brata. – I patrz co dostałem – dodał machając mu przed oczami białym t-shirtem z jakimiś napisami, od Karla Lagerfeld'a.
- Ta, to jest właśnie nasza rozmowa: „Żadnych prezentów”, „Dobrze Tom” – wywrócił teatralnie oczami cytując jedną z rozmów na temat urodzin.
- A ty co dostałeś? – zainteresował się widząc, że jego bliźniak trzyma coś kolorowego w ręce.
- Lepiej nie – mruknęła Mia widząc, że Tom chce zedrzeć papier. – To dość intymny prezent – wyjaśniła, a chłopak uniósł brwi w zdziwieniu. Postanowił jednak jej posłuchać i odpakować to w samotności.
- Kupiłam ci nowy zegarek – Vanessa podrzuciła mu niewielkie pudełko ozdobione kolorowym papierem. – Właściwie razem go wybierałyśmy, Mia mi pomagała – dodała wywołując tym samym zaskoczenie na twarzach przyjaciół, co oczywiście zignorowała. – Tą koszulkę też – skinęła głową w kierunki Billa.
- Proszę, proszę miałaś być na obiedzie, a umawiasz się z moją dziewczyną na zakupy i nic nie mówisz.
- I byłam na obiedzie. A twoją dziewczynę spotkałam samą, błąkającą się po centrum handlowym więc dotrzymałam jej towarzystwa.
- Była dla ciebie miła? – chłopak zwrócił się do nastolatki mrużąc przy tym podejrzliwie oczy.
- A za kogo ty mnie masz! – oburzyła się czarnowłosa zanim Mia zdążyła cokolwiek powiedzieć. – Czemu miałabym być niemiła Kaulitz!? Mogę być niemiła dla ciebie jak chcesz.
- Jesteś – uśmiechnął się ironicznie.
- Dobra, skończcie te dyskusje. Jemy tort teraz i śpiewamy sto lat – rozporządziła Rebecca rozkładając talerzyki, które wcześniej już przygotowała. Andreas natomiast, który był jej pomocnikiem rozstawił lampki do szampana, którego zaraz zresztą otworzył dyskretnie nie robiąc zbytniego hałasu. Blondynka zapaliła jeszcze świeczki na torcie tworzące razem liczbę „23”.  – Dobra chłopcy, dmuchać. To znaczy życzenie najpierw, a potem dmuchać – spojrzała na bliźniaków, którzy posłusznie stanęli przed tortem zerkając na siebie porozumiewawczo, aby towarzyszyła temu synchronizacja. Wszyscy w skupieniu czekali, aż solenizanci wykonają swoje zadanie i po chwili można było już słyszeć głośne „sto lat” z ust ich przyjaciół.

Wieczór.

Brunetka siedziała na kanapie w pokoju swojego chłopaka myśląc intensywnie nad dzisiejszym dniem, który powoli dobiegał końca. Pomimo tego, że brat znowu sprawił jej zawód mogła chyba uznać, że ten dzień nie był jednak najgorszy. Mogła poznać Vanessę od innej strony i spędziła z Tomem kolejne miłe chwile. Na każdym kroku pokazywał jej, jak bardzo mu zależy. Cieszyło ją to, dowartościowywało. Czuła się coraz bardziej pewna tego, co ich łączy. Może to naprawdę nie jest tylko, jakiś tam przelotny związek.
- Jestem już – chłopak wszedł do pokoju zamykając za sobą drzwi, aby nikt im nie przeszkadzał. Chciał spędzić trochę czasu tylko z Mią. I to wcale nie było egoistyczne! Po prostu to jego dziewczyna, to coś zupełnie normalnego… W każdym razie nikt nie miał pretensji o to, że ją porwał do swojego pokoju, a jej samej było z tym lepiej bo nie musiała siedzieć w jednym pomieszczeniu ze swoim bratem. – Teraz możemy sobie porozmawiać – rzekł siadając obok niej i objął ją ramieniem.
- O czym? – spojrzała na niego zdziwiona.
- O tym, co u ciebie na przykład. Co się dzisiaj wydarzyło…
- Nie ma mowy w ogóle – pokręciła przecząco głową doskonale wiedząc do czego dąży. – Dzisiaj jest twój dzień i nie będziemy mówić o mnie…
- Mia… To w ogóle nie ma znaczenia. Ja chcę, żebyś mi powiedziała… Przecież widziałem, że jest coś nie tak. Andreas znowu coś zrobił, prawda? – przekręcił się bardziej w bok, żeby móc na nią patrzeć. I od razu dostrzegł po jej minie, że wcale się nie myli.
- Nie chcę o tym mówić, naprawdę to nie ma sensu – powiedziała cicho. – Ja już rozmawiałam o tym z Vanessą. To mi naprawdę wystarczy, nie musisz się o nic martwić – mówiła chcąc go za wszelką cenę przekonać. Nie chciała zawracać mu kolejny raz głowy swoimi głupimi problemami. Nie chciała znowu być biedną, małą, pokrzywdzoną sierotką w  jego oczach.
- Z Vanessą? – zdziwił się. – Więc naprawdę była miła.
- Była – potwierdziła. – Najlepiej, jak potrafiła.
- Ale wiesz, że ja też jestem twoim przyjacielem Mia. To, że jesteśmy w związku… Że cię kocham, to nic nie zmienia. Nadal masz we mnie przyjaciela i ja chcę być przy tobie… - złapał jej dłoń nie spuszczając z niej swojego czekoladowego spojrzenia. Dziewczyna zamarła powtórnie analizując jego słowa mając wrażenie, że coś źle zrozumiała.
- Że… Co mnie robisz? – wykrztusiła z siebie bez jakiegokolwiek ładu, co zabrzmiało bardzo dziwnie. Gitarzysta uniósł brwi milcząc przez chwilę jednocześnie próbując zrozumieć o co jej chodzi w tym dość skomplikowanym, jak się okazuje pytaniu. – Powiedziałeś, że mnie kochasz… - dodała cicho spuszczając wzrok. Wydawała się być smutna z tego powodu, lecz tak naprawdę w jej wnętrzu działo się naprawdę wiele niezrozumiałych rzeczy. Chłopak dopiero teraz zdał sobie sprawę, że rzeczywiście takie słowa padły z jego ust i sam chyba był tym zaskoczony.
- Chyba nie tak to miało wyglądać – stwierdził z przerażeniem. – Ale nie cofnę tego, prawda? Nie cofnę… Myślę, że takich rzeczy nie mówi się ot tak… Jak uważasz? Chyba mi wierzysz, prawda? Jeśli to powiedziałem… Tak sam z siebie, nawet tego nie kontrolując… To musiało być szczere, prawda? Mia, prawda? – jego kolejne słowa wydały się być skutkiem nagłej paniki, jaka go ogarnęła. Słysząc te wszystkie pytania uniosła na niego z powrotem swoje spojrzenie.
- Myślę, że prawda – na jej twarz wpłynął delikatny uśmiech, a on poczuł, jakby kamień spadł mu z serca. Nie wierzył, że powiedział to w taki bezmyślny sposób. Miał wrażenie, że mógł ją stracić w jednej chwili. Przecież to nie był odpowiedni moment na takie wyznania. On nawet sam chciał zrobić to zupełnie inaczej. To miało być piękne… Dla nich obojga. A tymczasem obydwoje siedzą wystraszeni, jak małe dzieci, które zrobiły coś złego. – Po prostu… Te słowa tyle znaczą i tak bardzo się tego nie spodziewałam, przepraszam, że tak zareagowałam. Ja jeszcze niedawno… Pamiętam w ogóle, jak pierwszy raz cię zobaczyłam. Jak wpadliśmy na siebie w tym klubie… Byłeś dla mnie bardzo miły. To było dla mnie coś zupełnie nowego… Że w ogóle ze mną rozmawia ktoś taki, jak ty… Podobało mi się to… Ty mi się podobałeś… I ja wiedziałam wtedy, że nie mam żadnych szans. To było coś oczywistego… A potem nagle siedziałeś przy stole z moim bratem, nagle stałeś się moim przyjacielem i teraz mnie kochasz… To wszystko, ja… Nie potrafię uwierzyć, że mam takie szczęście, moje marzenia nagle zaczęły się spełniać i ja sama za nimi nie nadążam – wylewała z siebie wszystko, jak nakręcona. Chyba pierwszy raz nie miała żadnych oporów przed podzieleniem się z kimś swoimi uczuciami, przemyśleniami. To działo się automatycznie, po prostu wszystko z siebie wyrzuciła w jednej chwili. A on uważnie słuchał, aby niczego przypadkiem nie pominąć. – Czy to nie jest śmieszne? Żyłam sobie tyle lat, taka mała, niewidzialna… Marzyłam o wszystkim, czego nigdy nie mogłam mieć… I teraz jestem tu z tobą, a ty mnie kochasz – zakończyła swoją chaotyczną wypowiedź oddychając głęboko, a po jej policzku spłynęło kilka łez wywołanych nagłymi emocjami.
„To naprawdę się stało… Po prostu się stało…”
- Nie wiem co mam powiedzieć… Nigdy tak dużo nie mówiłaś – powiedział nagle powodując tym samym śmiech u dziewczyny.
- I nie przyzwyczajaj się – zastrzegła wciąż rozbawiona i wytarła szybko policzki. - Sama nie wiedziałam, że aż tyle powiem…
- Czyli mogę cię kochać?
- Możesz – odparła wpatrując się w niego, jak zahipnotyzowana. Serce cały czas biło jej, jak szalone i nie mogła tego w żaden sposób zmienić.
„Bardzo chcę, żebyś mnie kochał…”
- Też pamiętam, jak pierwszy raz cię zobaczyłem… Myślisz, że to może być miłość od pierwszego wejrzenia? Bill zawsze w taką wierzył… A ja teraz kocham tamtą dziewczynę, którą wtedy zobaczyłem. Bo ty ciągle nią jesteś… I to jest takie fajne – wyznał uśmiechając się przy tym już automatycznie. Mia nie mogła już wytrzymać tej radości, jaka się w niej skumulowała podczas tego wieczoru pełnego wyznań, już nawet nic nie mówiła tylko po prostu rzuciła mu się w ramiona mocno go przytulając. Odwzajemnił uścisk czując przyjemne ciepło rozlewające się na jego sercu. Trzymając ją w swoich ramionach miał wrażenie, jakby trzymał wszystko, co najważniejsze. – Hm… A ten intymny prezent? Co mi kupiłaś? – przypomniał sobie nagle jednocześnie zmieniając temat. Nastolatka odsunęła się od niego z tajemniczym uśmiechem.
- Nic szczególnego. Nie chciałam po prostu dawać pozostałym powodu do śmiechu – wyjaśniła mając na myśli przyjaciół. – Sam zobacz – skinęła głową w kierunku prezentu leżącego na łóżku, a Gitarzysta podniósł się od razu z miejsca, aby go rozpakować. Był bardzo ciekaw, co takiego tam znajdzie. Rozerwał więc kolorowy papier, a jego oczom ukazała się płyta Samy’ego Deluxe’a. Jednak uwagę bardziej przykuwał niebieski materiał, który skądś kojarzył. Odłożył płytę na bok, żeby móc wyciągnąć tajemniczą, miękką rzecz. Roześmiał się przypominając sobie już skąd to zna. Jeszcze niedawno widział niemal dokładnie ten sam ciuch na Mii, ale w żeńskiej wersji.
- Musiałam się tego trochę naszukać. I przez to mam wrażenie, że chłopcy nie noszą takich rzeczy. A przynajmniej nie tak wielcy, jak ty – rzekła, a chłopak złożył swoją nową piżamę w kostkę i odłożył na bok. – To tylko taki dodatek do płyty.
- Nigdy nie dostałem takiego fajnego prezentu, teraz będę w tym spał każdej nocy – stwierdził wciąż rozbawiony.
- No jasne, w to na pewno nie uwierzę. Chociażby dziś dostałeś świetny zegarek i chcesz powiedzieć, że piżama w owieczki jest lepsza? – spojrzała na niego nie wierząc, a on wrócił na swoje miejsce tuż obok.
- Tak – potwierdził z uśmiechem. – Bo jest od ciebie, a zegarków mam pełno. Dziękuję – pocałował ją krótko w usta, co wystarczyło, aby jej serce znowu mocniej zabiło.
- I tak, gdyby nie Vanessa byłoby ciężko. Muszę się jeszcze dużo o tobie dowiedzieć.
- To są tylko szczegóły, z czasem przyjdzie samo – odparł odgarniając kosmyk jej włosów za ucho. Ich spokój oraz romantyczny nastrój zakłócił Andreas, który zjawił się w drzwiach. Mii od razu zrzedła mina na jego widok…
- Pora już na nas – rzucił blondyn spoglądając znacząco na swoją siostrę. – Masz jutro szkołę.
- Nigdzie z tobą nie pójdę – oświadczyła krzyżując ręce na piersi ze spojrzeniem mordercy, co chyba pierwszy raz obydwaj mogli u niej zobaczyć. – Sama wrócę do domu, kiedy będę chciała.
- Odwiozę ją – wtrącił Tom wyczuwając nieprzyjemne napięcie między rodzeństwem. – Nie martw się, przed dziesiątą będzie w domu.
- Nie ja się martwię, tylko mama – podkreślił obojętnie. – To na razie – skinął głową w kierunku Gitarzysty i wyszedł pozostawiając ich samych w ciszy. Mia wpatrywała się w jeden punkt z kamiennym wyrazem twarzy, Gitarzysta od razu zauważył, że nawet te słowa z ust brata sprawiły jej przykrość. Nie wiedział, co między nimi zaszło, lecz widział, że Andreas na każdym kroku stara się okazywać jej swoją obojętność i chłód. Nie miał pojęcia, co ma jej powiedzieć. Czy w ogóle w jakiś sposób można pocieszyć w takiej sytuacji?
- Mia… - wypowiedział jej imię, co nieco ją orzeźwiło. Przeniosła na niego swoje spojrzenie uśmiechając się blado. Nie zamierzała znowu się rozpłakać, ani zacząć żalić. Postanowiła zmienić się chociaż pod tym względem. Jednak, żeby było jej choć trochę łatwiej, przylgnęła głową do jego torsu obejmując go rękoma wokół talii. Chłopak westchnął cicho całując ją we włosy. – Andreas to mój przyjaciel, ale mam ochotę zrobić mu krzywdę, za to jak cię traktuje.
- Nie przejmuj się tym – mruknęła w jego koszulkę. Czuła się spokojniejsza tuląc się do jego piersi i wsłuchując w rytmiczne bicie serca. – Musimy to sami rozwiązać…

^^^

Rebecca uniosła brwi widząc swojego chłopaka wracającego z pokoju przyjaciela bez siostry. Mieli wrócić wszyscy razem, lecz wyraźnie plany uległy zmianie. Blondyn pożegnał się z resztą przyjaciół i bez słowa dołączył do dziewczyny czekającej w przedpokoju.
- Mia wróci z Tomem – rzucił krótko wyjaśniając sytuację i złapał ją za rękę. Ta zaś uśmiechnęła się lekko pod nosem. Może i to było zupełnie normalne, że Mia woli wracać do domu ze swoim chłopakiem niż z nimi, nie zmieniało to jednak faktu, że Rebecca wciąż nie stała się idiotką i miała dziś okazję wybadać całą sytuację, jaka zaistniała miedzy rodzeństwem. I naprawdę bawiło ją, że Andreas wciąż próbuje tak świetnie udawać… Z drugiej strony też irytowało. W końcu są parą, a on odstawia przed nią jakieś teatrzyki. Mydli oczy płytkimi kłamstewkami…
- Dobrze – mruknęła, gdy wychodzili już z mieszkania. – Będziemy mogli porozmawiać przynajmniej.
- O czym? – spojrzał na nią i poczuł niepokój widząc znajomą, poważną minę na jej twarzy. – Co znowu zrobiłem?
- O! Świetne pytanie. Też chciałabym wiedzieć – odparła z uśmiechem.
- Naprawdę? Znowu? – pokręcił głową z niedowierzaniem. – Już zawsze tak będzie? – zatrzymał się odwracając w jej stronę. Teraz to Rebecca patrzyła na niego zaskoczona nie rozumiejąc o czym mówi. – Każda kłótnia z Mią będzie kończyła się kłótnią między nami?
- Przecież się z tobą nie kłócę Andreas! Nie wiem nawet, co zaszło między wami – stwierdziła poruszona jego naskokiem.
- Jeszcze, ale do tego zmierzasz. Gdy tylko ci powiem, że znowu się z nią pokłóciłem zaczniesz prawić mi kazania i każesz mi ją przepraszać – oświadczył z przekonaniem. Nawet nie brał pod uwagę innej opcji, nie raz już tak było i zawsze kończyło się tak samo.
- A powinieneś ją przeprosić? – skrzyżowała ręce na piersi wpatrując się w niego spod uniesionych brwi. Chłopak parsknął pod nosem wywracając teatralnie oczami.
- To bez znaczenia, nie o tym mówię Rebecca. Ty ciągle uzależniasz nasz związek od mojej relacji z siostrą!
- Bo to ważne! – oburzyła się nie rozumiejąc w ogóle, dlaczego chłopak ma do niej o to pretensje. Nie robiła niczego złego. Zależało jej na nim, a co się z tym wiąże również na jego relacjach z najbliższymi. To wszystko się ze sobą łączyło i wzajemnie na siebie wpływało.
- Nie Rebecca. To moja sprawa. Moja i Mii. To nie ma nic do naszego związku! A ja chcę po prostu… Być ze swoją dziewczyną i nie musieć o tym myśleć! A już na pewno kłócić się z tobą o moją siostrę. To tak jakby ona była dla ciebie najważniejsza! Ważniejsza ode mnie! – wyrzucił podnosząc znacznie głos. Nie potrafił już dłużej tego w sobie zdusić. Bolało go, że to on zawsze jest tym złym i nie mógł znaleźć oparcia nawet we własnej dziewczynie.
- Co ty mówisz Andreas? – uniosła na niego swoje pełnie zdumienia spojrzenie. – Dlaczego w ogóle tak myślisz?
- Bo tak jest! Zachowujesz się, jakbyś ją kochała, a nie mnie. Jakby to na niej ci zależało.
- Nie wierzę, że w ogóle coś takiego przyszło ci do głowy – rzekła wciąż nie mogąc wyjść z szoku. Nie sądziła, że Andreas podchodzi do swojej siostry, jak do jakiegoś rywala. A już na pewno  nie, że czuje się od niej w jakiś sposób gorszy. Sama nie wiedziała, co ma o tym myśleć. Z jednej strony była na niego wściekła, a z drugiej było jej przykro. Nie chciała nigdy sprawić, aby czuł się mniej ważny.
- Nie zrozumiesz tego – mruknął już o wiele spokojniejszy i odwrócił się ruszając do przodu. Blondynka nie zwlekając dołączyła zaraz do niego nie bardzo wiedząc, co mogłaby w takiej sytuacji powiedzieć. Czuła, że to jest jakiś głębszy problem i nie wystarczy tu rozmowa na ulicy.
- Przepraszam – szepnęła łapiąc jego dłoń. Chłopak westchnął cicho obejmując ją w talii i przyciągnął bliżej siebie.
- Ja też – musnął delikatnie jej usta. – Po prostu nie chcę o tym mówić. To żałosne… - wyznał cicho czując wstyd. Było mu głupio przed samym sobą, a co dopiero przed innymi. Nie łatwo jest się przyznawać do takich uczuć. Do zazdrości, która ma bardzo głębokie korzenie i rozwija się każdego dnia karmiona kolejnymi błahymi powodami. I nie da się nad tym zapanować. Chciałby się tego wyzbyć, ale nie potrafi. Czasem zapomina, ale częściej pamięta i wtedy wychodzą z tego bardzo nieprzyjemne sytuacje. Czy da się to w ogóle, całkowicie z siebie „wyrwać”? Po tylu latach? Kiedyś tak bardzo mu to nie doskwierało bo trzymał się raczej z dala od siostry. A teraz? Ona ciągle jest gdzieś obok i wszyscy się nią interesują. Nawet jego dziewczyna… Nie myślał, że kiedykolwiek będzie musiał znaleźć na to sposób… A musiał, bo zdawał sobie sprawę, że w końcu nadejdzie dzień, kiedy straci wszystkich, na których mu zależy.

Cdn.


13 komentarzy:

  1. Ach ten Andy... ;D Szkoda mi Mii, ale i jestem z niej dumna, że poradziła sobie z emocjami :) Andreas powinien walczyć z zazdrością, ale cóż... nie dziwię mu się trochę. Mia weszła w jego życie i nagle zmieniła bieg wszystkiego. Ciężko mu się z tym pogodzić, ale może z czasem... zależy to od Twojej pomysłowości! ;D Odcinek cudowny (brakowało mi życzeń dla Billa od Kat ^.^) i myślę, że prezent dla Toma był słodki. Mimo, że ciężko mi go sobie wyobrazić w tej piżamce! ahahhaha xD

    CZEKAM na kolejny odcinek ;D

    BuŹka ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. No no no no. Nie spodziewałam się takiego przebiegu zdarzeń : o Odcinek super!
    Szkoda mi Mai, bo Andreas ciągle na nią najeżdża. Rozumiem, że jest zazdrosny, bo wcześniej to on był tym ,, ważniejszym " a jego siostra była ,, niczym ". A teraz wszyscy zaczęli martwić się i interesować się Mią i pewnie czuje się zazdrosny, ale powinien docenić to, że Mai za każdym razem stara się polepszyć ich relacje, a on robi jej ciągle na złość i ją odpycha ; / Ale w sumie gdyby nie to, te opowiadanie nie miałoby tego czegoś :D
    Prezent dla Toma od Mai normalnie mnie rozwalił xd Piżama w owieczki i Tom! Hmmm... ciekawe połączenie xd Hahah chciałabym to zobaczyć xd Ale bądź co bądź to słodki prezent ^.^ Mai się postarała :D
    Jeszcze raz świetna notka i z niecierpliwością czekam na kolejną.
    Pozdrawiam :* Buziaczki :* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Weź wgl xD Długie toooooo... No ale przeczytałam! Trzy odcinki!
    A jutro mam sprawdzian z matmy :(
    Trudno xd
    Nie chce mi się nic pisać, bo wgl za dużo tego było. No ale dobrze, pisz, wolę czytać partiami xD



    Wgl to najbardziej lubię Billa i te jego tancereczkę :D




    Ale i tak wolę zf! :D



    Dziękuję, dobranoc ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrz, sama sobie muszę odpowiedzieć, bo ty nie odpowiedziałaś :(

      Usuń
    2. Przestań robić takie wielkie pauzy :D Możesz więcej pisać, a nie wypełniać przestrzeń enterami ! xd

      Usuń
    3. I też mi pospamuj bo mi smutno z moimi DWOMA KOMENTARZAMI :( xD

      Usuń
    4. O reeeeety, pidżama z owieczkami! XD ekstra! muszę przyznać, że od czasów liceum bardzo lubię owce (nie pytaj dlaczego) i taka wizja prezentu bardzo mnie urzekła i, muszę to przyznać, troszkę mnie rozbawiła! W każdym razie Tom w pidżamie z owieczkami musi być bardzo sexy-hexy! :D
      Spodobała mi się rozmowa między Tomem i Mią. Lubię takie szczere rozmowy, które mają wiele uroku. Wspominanie pierwszego spotkania i opisywanie uczuć dotyczących tej sytuacji w pełni zasługują na miano uroczych. Przyznam, że polubiłam nawet postać Mii, chociaż na początku myślałam, że nigdy nie zmienię zdania co do niej. Urzekło mnie, jak opowiadała Tomowi o swoich uczuciach podczas pierwszego spotkania i trochę żal mi się zrobiło, że nie tylko Mia, ale sporo dziewczyn w rzeczywistym świecie czuje się podobnie samotnych i trochę jakby... odrzuconych z jakichś zupełnie idiotycznych powodów, przekonań, które rodzą się w takich osóbkach i wszystkich negatywnych słów, które nierzadko słyszą od rówieśników. Cieszę się, że Tom daje jej tyle szczęścia i że tak do siebie pasują. Uwielbiam, jak Tom wykazuje się opiekuńczością! <3 ale przyznam, że ja nie uważam szczerości Andreasa za coś złego, tj. pod koniec rozdziału, gdy sam przed sobą przyznał, że jest zazdrosny o siostrę. Wbrew pozorom ciężko przyznać się do zazdrości, ponieważ zawsze łatwiej komuś uprzykrzać życie i szukać innych wytłumaczeń niż to, które jest tak oczywiste. Ważne, że odczuwa również wyrzuty sumienia no i oczywiście kibicuję mu w odnalezieniu sposobu, by zmienić swoje postępowanie :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Super odcinek no i w końcu było słowo "kocham cie", trochę Andreas przegina z tym wszystkim . Czekam na nexta Caroline :)

    OdpowiedzUsuń
  5. awww ;DD się doczekałam tego "kocham Cię" i to jak ładnie wplecionego w kontekst ! :D nie wiem czemu ale mam wrażenie, że ten jej durny brat planuje coś naprawdę baaaardzo złego. podstępna gadzina. oby wszystko było ok i ktoś może go przejrzy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu padły te magiczne słowa "Kocham Cię", oby teraz było już wszystko dobrze. Ale Andreas mnie wkurza i to na całego.
    Jednak i tak nie popsuje magii, która jest miedzy Tomem a Mią.
    Czekam na następną część:)

    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj !
    Weszłam na Twoje opowiadanie całkiem przypadkiem i nie mogę uwierzyć, że natrafiłam na taką perełkę, a że prosisz o to, aby zostawić po sobie ślad, więc to robię, bo sama dobrze znam to uczucie :)
    Co to odcinka, oh jak ja bym chciała przeżyć coś podobnego co jest między Tomem, a Mią. Bardzo spodobała mi się ta ich rozmowa, była taka pełna wylewnych emocji, po prostu szczera. A takie rozmowy są najlepsze :).
    Czekam na kolejny rozdział i zabieram się do czytania poprzednich odcinków.
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń

Komentarze wysyłane są przed dodaniem do moderacji ze względu na spam.