czwartek, 3 października 2013

32. Zazdrość.

Wrzesień.

Pierwszy dzień września wydawał się niczym nie różnić od wszystkich pozostałych dni, które grupa przyjaciół miała już za sobą. Za oknem wciąż świeciło letnie słońce, a temperatura powietrza sięgała powyżej dwudziestu pięciu stopni Celsjusza. A oni niemal w pełnym składzie przesiadywali w obszernym salonie należącym do bliźniaków Kaulitz bez żadnego ciekawego pomysłu na spędzenie tego dnia.
- Macie dzisiaj urodziny, a my siedzimy i po prostu nic nie robimy – mruknął w pewnej chwili Gustav bardzo poruszony zaistniałą sytuacją.
- Daj spokój, urlop się skończył, nie ma czego świętować – bąknął Gitarzysta sprowadzając tym samym na siebie spojrzenia wszystkich. Kto, jak kto, ale Tom zawsze świętował urodziny z rozmachem. Co roku wpadał na jakiś genialny pomysł i musiał wcielić go w życie z pomocą Billa, czy bez. Perkusista zamierzał już otwierać usta, aby to skomentować jednak przeszkodził mu w tym mężczyzna, który wparował do mieszkania bez żadnego uprzedzenia. Wszyscy unieśli na niego swoje zaskoczone spojrzenia, jakby spadł z księżyca. Uwagę przykuwał także stos gazet, jaki ze sobą przyniósł.
- David – odezwał się zdziwionym głosem Bill. – Nie mówiłeś, że wpadniesz.
- Przepraszam, zapomniałem zadzwonić do waszej sekretarki i umówić się na spotkanie – odparł z ironią. – Jednak o ile pamiętam, wasz wolny czas dobiegł końca z dniem wczorajszym.
- Ale oni mają urodziny… - upomniał się Gustav od razu pochmurniejąc.
- Hm… Powiedzmy, że z tej okazji nie zamorduję ich – uśmiechnął się sztucznie po czym zaczął rzucać pojedynczo gazetami na stół. Prawie na każdej okładce można było zobaczyć zdjęcia z nimi w roli głównej. – Za to.
- Oj Boże, daj spokój. Bo to pierwszy raz jesteśmy w gazetach? – Tom nie widział żadnego problemu.
- Wiesz co Kaulitz? Nie pierwszy raz. Jednak w ciągu dwóch miesięcy to trochę sporo. Nie było takiego zamieszania od 2005 roku, jak pierwszy raz o was usłyszano! Dwa miesiące! O tyle mnie prosiliście, tylko o tyle. I wam dałem. Wolną rękę wedle życzenia. Wolny czas. Ani razu nie zadzwoniłem, pilnowałem, żeby te hieny trzymały się od was jak najdalej, żadnych wywiadów i innych dupereli. Jedyne co mieliście zrobić, to zjawić się na gali. I zjawiliście! Ale też nie mogło być to coś normalnego. Ludzie nie mogli się fascynować, że zgarnęliście nagrodę, bo musieli się fascynować jakąś dziewczyną! – wyrecytował niemal na jednym oddechu przez co niemal nie omdlał. Wszyscy milczeli, jak zaklęci poza Vanessą, która roześmiała się cicho pod nosem. Kto, jak kto, ale ona wiedziała od początku, że Mia nie przejdzie tak łatwo u Davida. – Skąd ty, żeś w ogóle ją wytrzasnął!? Nie wygląda… - zaciął się nie wiedząc jak dobrać słowa, a Tom uniósł brwi bardzo ciekaw, co jego menadżer ma do powiedzenia w kwestii Mii. – Nie wygląda.
- To siostra Andiego – wyjaśnił Bill wyręczając tym brata. Widział już po jego twarzy, że zaczyna się denerwować. – Jest zupełnie niegroźna.
- Ha! A ty nie bądź taki mądry – mężczyzna wbił tym razem swoje spojrzenie w młodszego z braci. – Ty za to podrywasz striptizerki w klubie! – okrzyknął na co Bill wyraźnie pobladł. Vanessa ponownie zareagowała na to śmiechem, lecz tym razem znacznie głośniej. Wszyscy rzucili jej piorunujące spojrzenia sugerując delikatnie, że to nie dobry moment.
- Przepraszam… Hormony? – wykrztusiła próbując się powstrzymać, ale jej wyobraźnia znacznie jej to utrudniała. To naprawdę wydawało jej się bardzo śmieszne.
- Jezu Chryste – David usiadł czując, jak nagle robi mu się duszno. Dopiero teraz zauważył, że czarnowłosa ma lekko zaokrąglony brzuch do tego słowo „hormony” wręcz nim wstrząsnęło. – Który to?! – spojrzał po każdym z członków zespołu, którzy w tej chwili zrobili wielkie oczy.
- Żaden! To nie nasze! – oburzył się Georg w ogóle nie rozumiejąc skąd przyszło mu to do głowy. – W ogóle uspokój się bo zejdziesz na zawał. Nie jesteś już taki młody! – zwrócił mu uwagę.
- Powiedzcie mi tylko, dlaczego to zawsze bliźniacy muszą coś odwalić?
- To nazwisko. Kaulitz. Kaulitz to Kaulitz – rzekł znawczo Perkusista, czego chyba prawie nikt nie zrozumiał, ale za to Vanessa miała kolejny powód do śmiechu.
- Vanessa.
- No co? To wy jesteście śmieszni, nie ja – wzruszyła ramionami. – Ale to prawda! Kaulitz, to nazwisko ma coś w sobie – dodała spoglądając znacząco na Toma, który zmarszczył podejrzliwie brwi. Bowiem jej wzrok był trochę jakby pożerający… Zaczynał się obawiać swojej przyjaciółki i wpływu hormonów na nią.
- Dobra, nie tracąc czasu. Robimy tak, że nic nikomu nie mówicie. Ani słowa o żadnych dziewczynach, striptizie i ciążach – wyrecytował stanowczo. – Po prostu wracacie do pracy i odwalacie swoją robotę. Skupiamy się na płycie, muzyce. Na niczym więcej.
- Ale dasz nam dzisiaj jeszcze wolne? – Tom spojrzał na niego z nadzieją.
- Tak Kaulitz. Macie szczęście, że muszę jeszcze załatwić parę spraw w kwestii zespołu i waszej płyty…
- Dziewczyna Toma napisała nam nową piosenkę! – przerwał z entuzjazmem Gustav jednocześnie licząc na to, że dzięki temu ich nowa przyjaciółka zyska w oczach menadżera.
- Że kto? – roześmiał się nerwowo mając nadzieję, że się przesłyszał. Gitarzysta natomiast westchnął ciężko przeczuwając kolejne kazanie. – Dwa miesiące. Dwa miesiące! – wstał z miejsca powtarzając w kółko te dwa krótkie słowa, a cały zespół podążał za nim wzrokiem. – Dwa miesiące! Dwa miesiące to nie jest czas, w którym dokonuje się trwałych zmian. Wakacje, to nie jest czas na zmiany w życiu.
- David, wyluzuj. Nie ma określonego czasu na strzałę amora – rzekł Georg broniąc przyjaciela. A szczególnie Mię. Nie byłoby dobrze, gdyby ich menadżer zniszczył związek, na który zapracował sobie Tom. Wszyscy lubią Mię i chcą jej szczęścia. A wygląda na to, że Tom jej to dał jednocześnie uszczęśliwiając samego siebie. Tak więc, czy mogłoby być lepiej? Dwoje przyjaciół szczęśliwych za jednym razem.
- Dobrze, dobrze, dobrze… Tom ma dziewczynę. Bill podrywa striptizerki. Czy jest coś o czym jeszcze powinienem wiedzieć?
- Nie podrywam striptizerek! – oburzył się Wokalista niemal podskakując na kanapie.
- Ta… Dzisiaj wieczorem podeślę wam plan na ten miesiąc i od jutra widzę was zwartych i gotowych do roboty – rozporządził mężczyzna i nie tracąc więcej czasu opuścił mieszkanie w celu załatwienia kilku ważnych spraw. On w przeciwieństwie do zespołu nie miał tak wiele wolnego czasu i spokoju, jakby chciał.
- To co robimy? – rzucił Gustav patrząc na wszystkich po kolei.
- Ja idę na obiad z Ericiem – oznajmiła nagle Vanessa, jakby dopiero teraz sobie przypominając o tym fakcie i wstała z miejsca.
- Może byś nas kiedyś też zaprosiła na spotkanie ze swoim chłopakiem? – zwrócił uwagę Tom. – W ogóle go nie znamy.
- Eric nie jest moim chłopakiem.
- Nie zmienia to faktu, że go nie znamy.
- Nie musicie znać wszystkich moich znajomych – posłała mu ironiczny uśmiech. – A teraz miłego dnia. Zobaczymy się pewnie wieczorem…
- Miło, że chcesz spędzić z nami nasze urodziny! – zawołał za nią, gdy już zmierzała do wyjścia.
- Nie panikuj Kaulitz, twojej dziewczyny też tu nie widzę – rzuciła jeszcze nim zamknęła za sobą drzwi. W ogóle nie robiło na niej wrażenia zachowanie Gitarzysty. Wiedziała, że nie pałał sympatią do jej nowego znajomego. Tom właściwie nigdy nie lubił żadnego faceta, który się koło niej kręcił. Zawsze miał jakieś „ale”. Szczególnie nie znosił mało wiedzieć, albo nie wiedzieć nic na ich temat. I teraz również nie podobało mu się, że jego przyjaciółka spotyka się z kimś, kogo on w ogóle nie zna.
- Pf… Mia jest w szkole – prychnął pod nosem robiąc obrażoną minę, jak mały chłopiec.
- Biedaku – Basista siedzący obok poklepał go pocieszająco po ramieniu. – Pójdziemy na piwo, poprawimy ci humorek…
- Georg, nie powiedziałem, że Mia mnie rzuciła – Tom spojrzał na niego, jak na idiotę. – Nie musisz mnie pocieszać, kiedy nic się nie stało?
- Dobra. Chciałem tylko iść na piwo! – oznajmił podnosząc się szybko z kanapy. – Idziecie?

Dom Hertzbergów.

Brunetka z ciężkim westchnieniem weszła do domu od razu zrzucając ze stóp eleganckie, czarne pantofle. Niewielka torebka, którą ze sobą miała również wylądowała na stojącym pod ścianą krześle, a dziewczyna od razu zaczęła ściągać rajstopy czując, że jeszcze chwila, a się ugotuje.
- Mia wróciłaś? – usłyszała z głębi domu głos matki.
- Ta – rzuciła wchodząc już do salonu, gdzie siedział jej brat wraz z mamą.
- Jak było?
- Normalnie – wzruszyła obojętnie ramionami. – Muszę się przebrać. Nienawidzę tych szkolnych „uroczystości”.
- To już ostatni rok – rzekła pocieszająco jej rodzicielka jednocześnie odczuwając niewielkie wzruszenie, że już niebawem jej kochana córeczka skończy szkołę.
- Mia? – była już przy schodach, gdy Andreas postanowił się odezwać. Odwróciła się więc jeszcze na moment spoglądając na niego z zapytaniem. – Pomyślałem, że chciałabyś wiedzieć nie tyle, że bliźniacy mają dzisiaj urodziny, ale że twój chłopak ma dzisiaj urodziny – wyrecytował z głupim uśmiechem, a dziewczyna wytrzeszczyła oczy z zaskoczenia.
- Co?!
- Chłopak? – wtrąciła pani Hertzberg. – To już masz chłopaka? – spojrzała również zdziwiona na swoją córkę.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej!? – zapytała z pretensją w głosie. – Boże Andreas, weź w końcu dojrzej! Jesteś stary i durny!
- Hej, spokojnie Mia. Twój brat pewnie o tym wcześniej nie pomyślał – kobieta próbowała załagodzić nieco sytuację widząc wzburzenie u córki. Rozumiała ją doskonale jednak to nie był dobry powód do wszczynania kłótni.
- Bo myślałem, że skoro się z kimś jest, to wie się, kiedy ta osoba ma urodziny – stwierdził, co wydawało się być logiczne, lecz tylko bardziej wzbudziło złość u nastolatki.
- Jesteś po prostu wrednym dupkiem Andreas – warknęła i nie czekając dłużej wbiegła po schodach  na górę prosto do swojego pokoju. Była wściekła i nie wiedziała, czy bardziej na brata, czy może na siebie. Jakby nie patrzeć, po części miał racje. Powinna wiedzieć o takich rzeczach. Poza tym to jest Tom Kaulitz! Cały świat wie, kiedy się urodził. Tylko jego własna dziewczyna o tym nie wiedziała… Cóż za ironia losu.
„Związałam się z facetem i nie wiem nawet kiedy ma urodziny, czy to jest normalne?! Mia, czy to jest to, czego zawsze chciałaś!? Chciałaś księcia na białym koniu! I go masz. Nigdy nawet nie marzyłam, że ktoś taki się mną zainteresuje! Ale ja nie wiem o nim takich banalnych rzeczy… Może to wszystko stało się jednak zbyt szybko…”
Nie miała pojęcia, co teraz właściwie zrobić. Czuła się z tym bardzo głupio. Nie miała nic dla niego przygotowane z tej okazji, ani dla Billa. Obydwoje byli jej przyjaciółmi, w dodatku Tom kimś więcej. Nie można zapominać o takich rzeczach, nie można, nie wiedzieć! Ona taka nie jest. Ona zawsze pamięta i zawsze wie.
Odetchnęła głęboko kilka razy, żeby się uspokoić i zrzuciła z siebie wszystkie ciuchy następnie wygrzebując z szafy sukienkę z lekkiego, kwiecistego materiału. Przebrała się i zbiegła z powrotem do salonu stając wprost przed Andreasem, który patrzył teraz na nią ze zdziwieniem.
- Jesteś moim bratem i nie powinieneś być dla mnie wredny. Ja nie odbijam na tobie swoich humorków! Gdybyś miał problem z Rebeccą, albo gdybyś powinien wiedzieć o czymś, co jej dotyczy powiedziałabym  ci. Bo jesteś moim bratem, a ona jest moją przyjaciółką Obydwoje jesteście ważnymi dla mnie ludźmi…
- Mia…
- Nie przerywaj mi! Chcę dla was dobrze i chcę, żebyście wy chcieli dobrze dla mnie. Jestem twoją siostrą do cholery! A ty jesteś moim bratem do cholery! – głos jej zaczął niebezpiecznie drżeć, a do oczu napłynęły łzy, lecz nie zamierzała się rozpłakać. Nie tym razem. Chyba już zbyt wiele przez niego płakała i nie powinna tego robić po raz kolejny. – Dlatego pójdziesz teraz ze mną na zakupy, których tak nienawidzisz i pomożesz wybrać mi prezent dla mojego chłopaka i jego brata. A jak chociaż raz jękniesz, pójdę do twojej dziewczyny i jej wszystko powiem będąc tak samo wredna, jak ty jesteś dla mnie – zakończyła wbijając w niego swoje przeszywające spojrzenie. – Teraz możesz mówić – dodała nie widząc żadnej reakcji z jego strony.
- Wolałem jak byłaś cicha, nieśmiała i bałaś się wyrażać swoje zdanie…
- Andreas! – ich matka, która cały czas wszystkiemu przysłuchiwała się z uwagą szturchnęła chłopaka zwracając mu tym samym uwagę.
- W porządku mamo. On w ogóle się nie zmieni – mruknęła brunetka, a w jej oczach jedyne co można było teraz dostrzec to ogromny żal. Zabolały ją te słowa. Może nie miały być z jego strony złośliwością, jednak ona wiele przeszła, aby choć odrobinę się otworzyć. Żeby chociaż trochę przestać się bać. – I pójdę sobie sama na te zakupy, wiesz? Bo nie boję się wyrażać swojego zdania i nie chcę być już cicha. A przede wszystkim… Nie chcę mieć z tobą do czynienia. Mi też, właśnie w tej chwili, przestaje zależeć – oświadczyła czując, jakby wszystko z niej ulatywało. Cała ta siła, jaką w sobie miała, aby walczyć o brata. Cała nadzieja. Wszystko po prostu zniknęło w jednej chwili. – Wychodzę – rzuciła jeszcze w stronę rodzicielki, która nie była w stanie nawet nic odpowiedzieć. Było jej przykro słysząc takie słowa z ust córki, które co prawda nie były w ogóle kierowane do niej. Ale doskonale widziała ile ją to kosztowało. Jak wiele znaczyło i jak szybko się skończyło…
- Ty nie masz innej rodziny synu – spojrzała na blondyna, który milczał jak zaklęty. – I kiedyś zostanie ci tylko ona. A ty jej nienawidzisz. Jak możesz jej tak nienawidzić? – zapytała drżącym głosem, który już ledwo z siebie potrafiła wydobyć. To było dla niej nie do pojęcia. Nawet nie sądziła, że jej dzieci, kiedykolwiek będą, aż tak oddalone od siebie. Wcześniej tego nie zauważała…
Chłopak uniósł na nią swoje zaszklone spojrzenie i wstał z miejsca zamierzając opuścić pomieszczenie, lecz zatrzymał się jeszcze chwilę myśląc.
- Mogę – odparł cicho wbijając sztylet prosto w serce swojej matce.

Jakiś czas później, centrum handlowe.

Nastolatka od dobrej godziny krążyła między różnymi sklepami nawet do nich nie zaglądając. Nie miała żadnego konkretnego celu, nie wiedziała, czego szukać, a w jej głowie ciągle tkwił Andreas. Andreas, który potrafił sprawić, że nawet jej cudowny związek wywołuje u niej masę nowych wątpliwości. Czuła się totalnie rozbita tym wszystkim i nie wiedziała co ma zrobić…
- Mia – poczuła nagle jak ktoś dotyka jej ramienia. Drgnęła wystraszona od razu spoglądając w stronę owej osoby. Zdziwiła się widząc obok siebie Vanessę. – Co tu robisz?
- Szukam prezentów dla bliźniaków – odparła niepewnie, a dziewczyna zaśmiała się lekko.
- I szukasz ich na korytarzu, czy wystawach?
- Właściwie to nie wiem – mruknęła. Nie trudno było wyczuć, że coś jest nie tak. Nawet Vanessa potrafiła to zauważyć pomimo swojej obojętnej natury. Zresztą teraz, gdy była w ciąży, wszystko jakoś bardziej się wyostrzało. Nawet relacje między ludźmi, ich uczucia… To stawało się takie przytłaczające. Ona nie jest osobą, którą obchodzą cudze problemy, smutki, czy cokolwiek. Nie zawsze chce o tym wiedzieć. A od pewnego czasu wie o wszystkim, a nawet, gdy nie wie, to się domyśla i to jest takie frustrujące. I najgorsze, że gdy już coś dostrzega, automatycznie stara się o tym rozmawiać, pomóc… Chociaż nigdy wcześniej tego nie robiła. I tym razem też tak było. Mia nie była dla niej przyjaciółką, nie była nawet kimś specjalnie ważnym. Była tylko siostrą Andreasa. I tylko dziewczyną Toma, a może, aż dziewczyną Toma. Może właśnie dlatego, że jest, aż dziewczyną Toma powinna się nią zainteresować? W końcu Tom jest jej przyjacielem, jest chyba nawet najważniejszą osobą w jej życiu… A to jest jego dziewczyna. Dziewczyna Toma.
- Byłam tu na obiedzie i w sumie też chciałam coś im kupić. Mogę się przyłączyć?
- Jak chcesz – wzruszyła ramionami nieco zaskoczona tą propozycją. Nigdy by się nie spodziewała, że Vanessa będzie chciała robić z nią zakupy. To było dziwne.
- Pewnie nie wiesz, co kupić, dlatego tak krążysz – zauważyła jednocześnie chcąc podtrzymać rozmowę, lecz Mia jedynie skinęła głową wpatrując się cały czas uparcie w podłogę. Nawet nie wiedziała kiedy do jej oczu napłynęły łzy. Tak bardzo starała się nad sobą panować… - To zawsze problem…
- Ja nigdy tego nie robiłam – wykrztusiła unosząc w końcu głowę, a czarnowłosa, aż drgnęła widząc jej zapłakaną twarz.
- Dlaczego ty… płaczesz? Nie becz! Ja naprawdę nie jestem osobą, która potrafi pocieszać ludzi – wypaliła wydając się przestraszona. Nie miała pojęcia skąd nagle u dziewczyny łzy. – Chyba nie płaczesz z powodu prezentów?
- Nie – zaprzeczyła próbując się uspokoić. – To chyba jednak nie był dobry pomysł, żebyś do mnie dołączała.
- Przeze mnie płaczesz?
- Nie! Ja po prostu nie mogłam już wytrzymać – powiedziała szybko i usiadła na jednej z ławek chowając twarz w dłoniach. Vanessa stała przez chwilę w milczeniu walcząc sama ze sobą. Miała ochotę uciec stąd jak najdalej, ale z drugiej strony… Chciała usiąść po prostu obok. Nie za blisko. Ale obok. – Nie patrz na mnie, gdy jestem taka żałosna. I bez tego dla ciebie już taka jestem – jęknęła czując na sobie spojrzenie czarnowłosej.
- Dlaczego więc siedzisz żałosna na tej ławce i żałośnie beczysz w centrum? – zajęła miejsce na drugim końcu ławki.
- Bo jestem żałosna i żałośnie wierzę w ludzi. W swojego brata, który jest żałośniejszy ode mnie, a to ja wiecznie przez niego beczę – pokręciła głową, jakby sama sobie nie dowierzała i wytarła mokre policzki.
- Andreas – rzekła uśmiechając się krzywo pod nosem. – To było oczywiste. Powiem ci coś, ale tylko, dlatego, że noszę w sobie dziecko. I przez to jestem miękka, dlatego coś ci powiem. Ale potem musisz o tym zapomnieć. Bo jak urodzę już to dziecko znowu będę twarda i nigdy więcej nie będę ci nic mówić – oznajmiła stanowczo, co brzmiało, jakby bardziej chciała przekonać siebie, a nie ją. – Kiedyś miałam brata. Młodszego. Był inny niż ja. On był idealny, idealny pod każdym względem dla moich rodziców. Wiesz, dobrze się uczył, nie sprawiał problemów… Nie imprezował. Robił swoje, zawsze jak należy. A ja byłam tym gorszym dzieckiem. Zawsze… I nienawidziłam go za to, że on był idealny w oczach rodziców. Tylko tak naprawdę, okazało się, że wcale tak nie było… On był idealny według mnie, a nie według moich rodziców. Przecież kochali nas tak samo, wcale nie byłam dla nich gorsza… – spojrzała na nią kończąc swoją krótką historię. – Andreas cię nienawidzi, bo uważa, że jesteś idealna. Jesteś dla niego ideałem. Autorytetem, za którym nie nadążył. Może duma nie pozwoliła mu nadążyć… Więc nie becz. Bo to on jest niedowartościowany i musi ci dokuczyć, żeby móc poczuć się lepiej – podsumowała i podniosła się z miejsca oddychając z ulgą, że ma to już za sobą. Nie było tak trudno, jak sądziła, ale jednak to było dziwne i nie chciałaby tego drugi raz powtarzać. Mia natomiast była zdumiona tym co usłyszała i, że usłyszała to właśnie od niej. Ta dziewczyna naprawdę się przed nią otworzyła. I jeszcze zazdrosny Andreas? Nigdy by się tego sama nie domyśliła. – Chodź na te zakupy.

Cdn.


Pytanie do Was, czy taka długość odcinków odpowiada, czy ją skrócić? :D
Aktualnie ma koło 7 str w wordzie, zdaję sobie sprawę, że dla niektórych może to być za dużo, jak na jeden raz. Czekam na odpowiedzi i pozdrawiam! 

8 komentarzy:

  1. Wiem, że o mało Cię nie przyprawiłam o zawał (za co przepraszam ;D ), ale mam gorączkę i majaczę ;p Odcinek bomba xD i może to ta gorączka, ale prawie się poryczałam, jak Andreas powiedział, że może tak bardzo nienawidzić Mię! Może Vanessa ma rację, co do zazdrości... ale mimo to, nie powinien tak robić. Sprawia tylko więcej przykrości i Mii i swojej mamie. No, ale... w sumie za to kocham to opko. EMOCJE <3 Wiedziałam, że David sie przyczepi! powinien sie cieszyć, że Bill z Tomem są szczęśliwi, a nie! ;D Oburzenie Billa co do podrywania striptizerek było słodkie ;D hahaha xD

    zdecydowanie CZEKAM na kolejny odcinek! ;D

    BuŹka! ;*

    PS Długość odcinka zdecydowanie mi się podoba! ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu Andy jej tak nienawidzi? ;< Mam nadzieję, że jakoś te stosunki między nimi się unormują. Cieszę się, że Vanessa trochę zmiękła i pomogła Mii. I oby Tom był z nią nadal, jak rozpoczną prace nad płytą. A z takich prozaicznych rzeczy, to ciekawi mnie co dostaną na urodziny od Mii nasi chłopcy xd
    A długość odcinka idealna (chcociaź najchętniej to bym czytała i czytała, i nie przestawala xd)
    Czekam na nowy ;)
    QB

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem: im dłuższy odcinek tym lepiej ;D. Twój, jak na mój gust, nie jest taki długi, ale za to treściwy :)
    Myślałam, że umrę ze śmiechu czytając pierwszą część odcinka xD Bill podrywający striptizerki, Georg chcący pocieszyć Toma... ahaha ;D. Już myślałam, że jak David powiedział, że Mia "nie wygląda", to Tom się zdenerwuje i będzie jej bronił xD W sumie dobrze, że to przemilczał ;D Mądry Tomi, mądry ^.^ haha. Nawet kłótnia Andresa i Mii nie zepsuła mi wrażeń z pierwszej części ;) .
    Pozdrawiam i czekam na następny odcinek :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny :) Tylko zastanawiam się czy rzeczywiście Andresa jest zazdrosny o Mię . Długość odcinka jak najbardziej mi pasuje :)) Jestem ciekawa czy ten Menadzor nadal będzie się dowalał do chłopaków i Mii . Oby nie ! :) A tom bardzo rozsądnie się zachował :) Czekam na NEXTA zdecydowanie :) :*

    OdpowiedzUsuń
  5. nawet nie myśl o skróceniu ich ! są idealne ! :D a odcinek jest genialny, kto ma "idealne" rodzeństwo ten wie jak ciężko taki ideał dogonić..

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdecydowanie taka długość odcinków mi odpowiada :D im dłuższe tym więcej się dzieje, a przecież o to chodzi ;) a Bill podrywający striptizerki...mistrz, haha! :D
    Pozdrawiam, Klaudia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super odcinek ;). Ciekawi mnie to czemu naprawdę Andy jej nienawidzi, i w ogóle bardzo ciekawy odcinek no i na pewno kochana może byc tak długi jak jest teraz :) Czekam na nexta Caroline :*

    OdpowiedzUsuń
  8. nadrobiłam ta zaległość, wreszcie xD
    Piękny ten szablon~! napatrzeć się nie mogę!
    ODcinek super, i Vanessa wreszcie taka życiowa xD
    I oczywiście głupi Andreas ;/

    OdpowiedzUsuń

Komentarze wysyłane są przed dodaniem do moderacji ze względu na spam.