Tydzień
później.
Strach.
Uczucie towarzyszące jej od zawsze. Nigdy w pełnie sobie z nim nie
radziła. Zawsze była tą zagubioną i bezradną, przestraszoną
dziewczynką. Z wiekiem miała się tego wyzbyć. Im stawała się
starsza tym miało być łatwiej. Tymczasem powoli wkraczała w
dorosłość, a nic się nie zmieniło. Tkwiła w jednym miejscu. A
wraz z nią paraliżujący strach obezwładniający całe jej ciało
i umysł. W takich momentach pragnęła tylko nie istnieć. Jej
bezradność sprawiała, że traciła jakiekolwiek chęci do walki o
samą siebie. Siedząc samotnie w ciemnej piwnicy, niczym
wystraszony, mały kotek udowadniała samej sobie, jak bardzo jest
słaba. A przede wszystkim, jakim wielkim jest tchórzem. Zostawiła
wszystkich tak po prostu i uciekła, jak najdalej od całego piekła.
Zupełnie, jakby nie obchodziło ją, co się stanie z jej znajomymi.
Ale przecież wcale tak nie było… Ta ucieczka była odruchem nad,
którym nie miała pełnej kontroli. I kiedy już dotarła na
miejsce, skuliła się w kącie. Bała się nawet oddychać, a co
dopiero tam wrócić. Nie była w stanie się nawet ruszyć. Minęło
sporo czasu zanim w ogóle wyciągnęła telefon i skontaktowała się
z Tomem. Nie wiedziała, dlaczego akurat zadzwoniła do niego. Był
pierwszą osobą, o której pomyślała. Może dlatego, że jedyne o
czym myślała, to czekająca ją śmierć. Wydawać by się mogło,
że w takiej chwili człowiek chce pożegnać się z najbliższymi,
zaczynając od swojej rodziny. Jednak ona czuła głęboki smutek, że
dopiero właściwie jej życie nabrało jakiegoś właściwego tempa,
nowych kolorów. Spotkała Toma i jego przyjaciół, którzy
odmienili jej życie Szczególnie on… Było jej żal, że nie miała
okazji się nawet tym nacieszyć. A przede wszystkim nie chciała
znikać z jego życia tak nagle, bez pożegnania. Chciała wyznać mu
swoje uczucia… Kiedyś bałaby się powiedzieć mu, że go kocha.
Jednak w tej sytuacji strach przed tym, co ją czekało był
silniejszy od strachu przed wyznaniem Tomowi miłości. Po prostu to
zrobiła. Może wolałaby, aby wyglądało to jakoś inaczej. W końcu
była romantyczką, miała zupełnie inne wizje w tej kwestii. Życie
niestety nie zawsze pozwala nam działać, tak jak tego chcemy.
Głos
Toma pozwolił jej się trochę uspokoić i jego zapewnienia, że
zaraz po nią przyjdzie. Bardzo chciała w to wierzyć. Nie miała
pojęcia, co działo się na górze. Obawiała się najgorszego.
Chyba nie chciałaby przeżyć, jeśli wszyscy inni by zginęli…
Miałaby wyrzuty sumienia do końca życia. To wszystko w ogóle nie
mieściło jej się w głowie. Przyszło tak nagle… Przez chwilę
czuła się, jak w jakimś filmie. Jednak bardzo szybko wszyscy
przekonali się, że to rzeczywistość… Nie potrafiła zrozumieć,
jak ktoś może mieć odwagę i sumienie, aby dopuścić się czegoś
takiego.
Poczuła,
jak serce podchodzi jej do gardła, gdy dotarł do niej odgłos
czyichś kroków. Była pewna, że ten psychopata właśnie ją
znalazł. Pewnie widział, jak uciekała… Nie odpuści sobie
nikogo. Skuliła się jeszcze bardziej próbując być, jak najmniej
widoczną. Jednak nie miała już dokąd uciec, ani się schować.
Czuła, jak zimna ściana niemal wżyna się w jej plecy…
-
Halo! Jest tu ktoś? – usłyszała donośny męski głos, a po
chwili poraziło ją jakieś światło. – Znalazłem jedną
uczennicę w piwnicy, prawdopodobnie nic jej nie jest – rzekł do
krótkofalówki. Można było wywnioskować, że to policjant, lecz
Mię wcale to nie przekonywało. – Jak się nazywasz? – podszedł
do niej bliżej i przykucnął chcąc wzbudzić jej zaufanie. –
Wiem, że jesteś przestraszona, ale chcę cię zabrać na zewnątrz.
Tam czeka na ciebie rodzina.
-
Nigdzie z panem nie pójdę – odezwała się w końcu i odsunęła
od niego, jak najdalej się dało.
-
Nie możesz tu zostać… Zobacz, jestem policjantem – pokazał jej
swoją odznakę licząc, że to ją jakoś przekona. – Zabiorę cię
do bliskich. Szkoła już jest bezpieczna.
-
Czekam na Toma – powiedziała, jakby zupełnie nie docierały do
niej słowa mężczyzny.
-
To twój chłopak? – zapytał przeczuwając, że sam niewiele
zdziała. Skinęła głową potwierdzając. – Miał po ciebie
przyjść?
-
Tak. Dzwoniłam do niego, mówił, że już jedzie… Ale telefon mi
się rozładował… Obiecał, że przyjdzie…
-
Rozumiem. Ale nikt nie może tu wejść poza służbami.
-
Nigdzie nie pójdę! – powtórzyła podniesionym głosem nawet nie
myśląc o tym, aby ruszyć się z miejsca. Nie obchodziło ją, co
jeszcze ma do powiedzenia policjant. Nie ruszy się dopóki nie
zobaczy Toma…
-
Podaj chociaż jego nazwisko, albo numer telefonu… - poprosił
zrezygnowany.
-
To Tom Kaulitz. Na pewno już tu idzie… Albo może nie chcecie go
wpuścić! – zarzuciła zdenerwowana.
-
Spokojnie. Dowiem się, czy jest – zapewnił po czym wyciągnął
ponownie swoją krótkofalówkę. – Słuchajcie, dziewczyna
zarzekła się, że nie wyjdzie dopóki nie przyjdzie tu jej chłopak.
Tom Kaulitz, jest tam ktoś taki?
-
Chyba tak. Mamy tu jednego histeryka…
-
Przyślijcie go z
kimś do mnie.
-
W porządku.
-
Widzisz? Zaraz przyjdzie – zwrócił się do niej. – Powiedz, jak
się nazywasz?
-
Mia Hertzberg…
-
Jesteś ranna? Masz krew na ubraniu… - wskazał na jej pobrudzone
ciuchy, a dziewczyna pokręciła przecząco głową jednocześnie
przypominając sobie całe wydarzenie, które miało niedawno
miejsce.
-
To nie moja – szepnęła patrząc uparcie przed siebie. Jej oczy
przepełnione były łzami, których nie była w stanie powstrzymać.
Pojedyncze krople same wypływały pozostawiając po sobie mokre,
piekące ślady na policzkach. – Czy oni wszyscy nie żyją? –
przeniosła swoje spojrzenie na mężczyznę.
-
Nie, nie wszyscy…
-
Mia! – krzyk Gitarzysty właściwie wyciągnął policjanta z
trudnej rozmowy. Zdecydowanie nie on był odpowiednią osobą do
przekazywania takich wieści. Dlatego też odetchnął z ulgą, gdy
chłopak zjawił się wraz z jego kolegą z pracy i odwrócił uwagę
dziewczyny od tej tragedii. Nastolatka poderwała się z miejsca
słysząc znajomy głos i nie zdążyła już nawet się ruszyć,
kiedy wylądowała w jego ramionach. To, co wtedy poczuła, było nie
do opisania. To uczucie oblało całe jej ciało od stóp po głowę.
W tym momencie też pękła całkowicie się rozpłakując. Jej
dłonie mocno zaciskały się na materiale jego bluzy, w której też
ukryła swoją twarz. Po raz pierwszy od kilku godzin poczuła się
bezpiecznie i pewnie. Jednak to też przywróciło jej całą
świadomość ostatnich zdarzeń. Widziała wszystko przed oczami po
raz kolejny. – Już dobrze… Nie mogłem wcześniej wejść,
przepraszam…
-
Rozumiem emocje, ale powinniśmy już stąd wyjść – wtrącił
stojący obok mężczyzna. Tom tylko kiwnął głową, lecz wciąż
nie wypuszczał Mii z rąk. Zresztą, zapewne nawet, gdyby próbował
nie dałby rady jej od siebie oderwać.
-
Chodźmy… Twoi rodzice czekają – powiedział cicho jednocześnie
ruszając za policjantami. Brunetka odsunęła się od niego
minimalnie, na tyle, aby móc jakoś dojść na górę. Kiedy jednak
wyszli na piętro ponownie schowała twarz w bluzie chłopaka
zaciskając mocno powieki. Nie chciała widzieć tego, co zostało…
I bez tego widoku, już nigdy tego nie zapomni.
Kolejny
wrześniowy dzień zapowiadał się dość pogodnie, co na wstępie
wzbudzało w Gitarzyście pozytywne nastawienie. Miał pewne plany,
do których ładna pogoda była niezbędna. Dlatego z nadzieją
zmierzał do domu państwa Hertzbergów. Nie widział się z Mią od
pamiętnego wydarzenia w szkole, które niestety odbiło się chyba
na wszystkich. Dlatego bardzo się ucieszył, kiedy zadzwoniła do
niego mama Mii we własnej osobie z prośbą, aby ich odwiedził.
Było to dla niego trochę zaskakujące, lecz bez wahania przyjął
zaproszenie. Szczególnie, gdy pani Hertzberg wyjaśniła mu powód
swojego nagłego telefonu. Oczywiście chodziło o Mię. Sam mógł
wpaść na to, żeby wcześniej się do niej udać, jednak ciągle
coś w głębi go przed tym blokowało. Jakby się czegoś bał. Mia
cały czas była dla niego taką zagadką. Nie zawsze był pewien
tego, czego ta dziewczyna tak naprawdę oczekuje. Nie wiedział, czy
była typem samotnika, czy po prostu nie umiała dzielić się swoimi
troskami z innymi ludźmi. A w żadnym wypadku nie chciał na nią
naciskać, dlatego pozwolił jej na to chwilowe odizolowanie się od
przyjaciół i jego samego. Jednak to chyba nie było dobrym
posunięciem, miał teraz wyrzuty sumienia. Uważał, że powinien
się bardziej starać. Ten związek wciąż przynosi mu nowe wyzwania
i nie zawsze potrafi sobie z nimi odpowiednio radzić, ale na pewno
nie zamierza się poddać. Mia stała się dla niego zbyt ważna, aby
mógł tak po prostu odpuścić. Przecież jeszcze nigdy nie był tak
delikatny, troskliwy i przede wszystkim niepewny, co do żadnej
kobiety! Kiedyś w końcu musiało to nastąpić.
-
Siema, cóż to za niespodziewana wizyta – Andreas przywitał go
radośnie otwierając drzwi.
-
Nie wiedziałeś, że przyjdę? – zdziwił się wchodząc do
środka. – Twoja mama do mnie dzwoniła…
-
Żartujesz? – roześmiał się. Zdecydowanie nie wiedział, co się
dzieje w jego własnym domu. – Nic nie mówiła.
-
No nieważne. W każdym razie przyszedłem do Mii.
-
Ach tak, mogłem się tego spodziewać – mruknął tracąc swój
entuzjazm. – Nie wiem, czy nasza księżniczka będzie chciała z
tobą gadać. Siedzi ciągle w tej swojej komnacie tajemnic… Pewnie
już zdziczała, ile można tak bez wyjścia z domu i w ogóle… -
przerwał dostrzegając nieprzychylne spojrzenie przyjaciela. Nie
mógł się spodziewać przecież niczego innego, Tom teraz już
zawsze będzie stał za jego siostrą murem.
-
Pójdę lepiej do niej.
-
No idź – wzruszył bezradnie ramionami nie zamierzając dłużej
go zatrzymywać. Chłopak od razu więc udał się do pokoju brunetki
z nadzieją, że zaraz go stamtąd nie wygoni. Nie wiedział, czy
zapukać, czy może po prostu wejść. Niby kultura nakazywała
jednak uprzedzić przed wejściem, ale z drugiej strony, Mia przecież
nie jest chętna do rozmów z kimkolwiek, a nawet nie wie, kto stoi
za drzwiami. Stresował się, jakby pierwszy raz miał mieć z nią
do czynienia… W rezultacie postanowił najpierw zapukać, a potem
wejść bez względu na to, czy otrzyma zaproszenie. Musiał być
bardziej stanowczy i pewny siebie. Mia sprawiała, że stawał się
tak bardzo miękki… Aż sam siebie czasami nie poznawał. Zastukał
więc delikatnie w drewniane drzwi i niemal od razu chwycił za
klamkę nasłuchując cały czas znajomego głosu. Jak mógł się
spodziewać niczego nie usłyszał. W takiej sytuacji nie pozostało
mu nic innego, jak samemu dać sobie pozwolenie na wejście i tak też
uczynił. Gdy wszedł do środka przeraziła go nieco panująca tam
ponura atmosfera spowodowana przede wszystkim zasłoniętymi oknami.
Nie skupiał się jednak na tym zbyt długo, bo w tej chwili zależało
mu na odnalezieniu wzrokiem Mii. Ucieszył się, że widzi ją całą
i zdrową mimo wszystko…
-
Nie chcę jeść, ani pić i nie pójdę do szkoły. Przestańcie
ciągle tu przychodzić – odezwała się niezadowolona, usłyszała
jak ktoś wchodził i była przekonana, że to któryś z członków
jej rodziny, którzy składali jej wizytę niemal co dziennie
prawdopodobnie sprawdzając, czy żyje. Miała tego dość, chciała
jedynie świętego spokoju… A leżała na łóżku tyłem do
wejścia, więc nie mogła zobaczyć kim jest jej gość.
-
To tylko ja – powiedział niepewnie, a nastolatka gwałtownie
odwróciła się w jego stronę.
-
Tom? Co ty tu robisz? – patrzyła na niego swoimi zdziwionymi,
wielkimi oczami. Nie spodziewała się go tak bez żadnej zapowiedzi.
W ogóle ostatnio mało co miała okazję o nim myśleć, bowiem jej
głowę zaprzątały znacznie mniej przyjemne rzeczy.
-
Liczyłem na milsze powitanie – uśmiechnął się do niej
podchodząc nieco bliżej. Przez braki światła nie mógł widzieć
jej zbyt dobrze.
-
No tak… Przepraszam, po prostu mnie zaskoczyłeś. Nie spodziewałam
się w ogóle i nie przygotowałam – zaczęła mówić przejęta i
podeszła szybko do okna, żeby w końcu wpuścić do pokoju trochę
słońca. Po raz pierwszy od kilku długich dni. – Nie wyglądam
najlepiej… Gdybym wiedziała, ubrałabym się chociaż jakoś… -
dodała nieco skrępowana tą nagłą sytuacją. Zdawała sobie
sprawę, że musi wyglądać koszmarnie. Od kilku dni chodziła w
piżamie, a właściwie tylko leżała w swoim łóżku. Miała
podkrążone oczy i jej włosy także nie wyglądały estetycznie.
-
Daj spokój… Wiesz, że lubię te piżamę – zrobił kilka kroków
w jej stronę, żeby znacznie zmniejszyć dystans między nimi. Nie
potrafił odkleić uśmiechu ze swojej twarzy, tak bardzo brakowało
mu jej widoku… - Jak się czujesz? – zapytał całując ją w
czoło.
-
Bywało lepiej – mruknęła spuszczając wzrok. – Cieszę się,
że przyszedłeś – na jej twarz w końcu wpłynął uśmiech. –
Może ja się ogarnę trochę…
-
Nie musisz, naprawdę mi to nie przeszkadza – złapał ją za rękę
i pociągnął na łóżko, gdzie też usiedli. – Tak wyglądasz
uroczo, a ja przyszedłem do ciebie, żeby spędzić z tobą trochę
czasu. Stęskniłem się… I martwiłem się trochę już.
-
Przepraszam, mogłam się odzywać… Nie chciałam cię martwić, w
ogóle nikogo. Chyba trochę mnie to przerosło, znowu… - wyznała
skruszona. Nawet nie przyszło jej do głowy, że ktoś poza nią
mógłby jakoś to wszystko przeżywać. Trochę to egoistyczne, lecz
trudno jej było się pozbierać i myśleć jakkolwiek racjonalnie. A
nie pierwszy raz już tak się zachowuje.
-
Chcesz o tym porozmawiać?
-
Chyba nie – odparła cicho. Nie zamierzał nalegać, ważne było,
że w ogóle chciała z nim rozmawiać i nie wyrzuciła go z domu.
Bez zbędnych zagarnął ją w swoje ramiona przytulając mocno do
siebie. Mogła poczuć dzięki temu jego wsparcie i troskę.
Doceniała, że nie wypytywał ją o nic i po prostu był, starał
się wspierać ją jak najlepiej tylko umiał. W zupełności jej to
wystarczało. Brakowało jej jego ciepła i zapachu, którymi mogła
rozkoszować się teraz do woli. Cieszyła się, że chłopak
zdecydował się złożyć jej te niezapowiedzianą wizytę. Gdyby
nie to, pewnie jeszcze długo siedziałaby samotnie i pogrążała
się w swoim smutku.
-
Dasz się wyciągnąć dziś na jakiś spacer? – odezwał się po
chwili uznając, że to odpowiedni moment na wprowadzenie dalszej
części swojego planu w życie. Nie było to nic nadzwyczajnego, ale
zważywszy, że Mia od tygodnia nie wychodziła z domu, chyba
wszystkim zależało, aby to się zmieniło. A przynajmniej jej
bliskim.
-
Nie mam chyba żadnej wymówki – westchnęła spoglądając na
niego. Dopiero teraz zauważyła, że wyglądał trochę inaczej niż
zwykle. Zmarszczyła brwi przyglądając się z zaciekawieniem jego
twarzy bowiem, to właśnie w niej pojawiła się, jakaś różnica.
Na początku nie bardzo wiedziała, co konkretnie się zmieniło, ale
po chwili dotarło do niej, że chłopak po prostu jest nieogolony.
Taki drobiazg, a jak dużo zmienia. Wyglądał jakoś poważniej,
lecz wciąż bardzo jej się podobał. Jemu chyba we wszystkim byłoby
dobrze.
-
Coś nie tak? – zaniepokoił się zauważając jej nagłe
zainteresowanie jego twarzą.
-
Nie – zaprzeczyła z rozbawieniem wyobrażając sobie, że musiało
to wyglądać dość dziwnie, gdy tak go lustrowała. – Po prostu
wyglądasz troszkę inaczej. Celowo, czy z lenistwa?
-
A nie może zostać to moją tajemnicą? – uśmiechnął się do
niej szeroko. – Podoba ci się?
-
Podoba – przyznała trochę nieśmiało i ucałowała go w
policzek. Znowu wróciła jego słodka i radosna Mia, nie mogło stać
się lepiej. – Pójdę się ubrać… Mimo wszystko w piżamie nie
wyjdę z domu – dodała wstając i udała się do swojej szafy.
Chłopak z uśmiechem na twarzy obserwował ją przez cały czas
dopóki nie zniknęła za drzwiami. Wtedy też westchnął rozmarzony
i opadł na pościel w oczekiwaniu na jej powrót. Bardzo polubił
swój stan zakochania, to było nieziemskie uczucie, które naprawdę
dodawało mu skrzydeł. Nie chciał, aby to kiedykolwiek się
skończyło. Mia była idealna, chciał ją kochać już zawsze.
Zupełnie, jakby był nastolatkiem wierzącym w wieczną, szczęśliwą
miłość… Ale było mu z tym dobrze.
Miał
już na dobre pogrążyć się w swoich marzeniach, ale poczuł, że
coś go uwiera i tym samym rozprasza. Podniósł się więc i
spojrzał za siebie w miejsce, gdzie przed chwilą leżał. W oczy od
razu rzucił mu się jakiś zeszyt. Wahał się przez chwilę czy
powinien go w ogóle ruszać, lecz postanowił zaryzykować…
Postanowił zajrzeć tylko na pierwszą stronę, jeśli byłby to
pamiętnik, lub coś podobnego na pewno odłoży na miejsce… Wbrew
swojej wielkiej ciekawości. Jednak, jak się okazało zeszyt w
większości miał puste strony i dopiero po chwili dokopał się do
jakiegoś tekstu, który wyglądał na piosenkę. Nie mógł się
powstrzymać, aby nie przeczytać chociaż kilku linijek. Miał
nadzieję, że Mia nie będzie miała mu tego za złe.
-
Jestem, zrobiłam co się dało… - Gitarzysta drgnął
przestraszony słysząc nagle głos dziewczyny, ta widząc to
zaśmiała się. Domyślając się, co było powodem jego reakcji
podeszła bliżej robiąc przy tym poważną minę i skrzyżowała
ręce na piersi wbijając w niego swoje wymowne spojrzenie. – Co
robisz?
-
Nic – wzruszył niewinnie ramionami odkładając cichaczem zeszyt
na miejsce. – No pięknie wyglądasz! Nabrałaś kolorów i w ogóle
– zwinnie próbował odwrócić jej uwagę stając jednocześnie
przed nią.
-
Jasne! Myślisz, że nie widziałam? – uniosła brwi nie
spuszczając z niego swojego wzroku. Wyglądał dosyć zabawnie taki
skrępowany i próbujący wybrnąć z sytuacji. – Nie zamydlisz mi
oczu tymi swoimi komplementami… - stwierdziła z przekonaniem,
które jakoś znacznie zmalało, gdy chłopak zbliżył się do niej
i oplótł ręce wokół jej talii.
-
Jak to nie? – zmarszczył czoło spoglądając jej głęboko w
oczy. – Mówisz, że komplementy nie działają? – zapytał
zawiedziony, na co Mia wzruszyła bezradnie ramionami choć czuła,
że to wszystko skończy się zupełnie inaczej. I nie myliła się
wcale, bowiem Muzyk miał w zanadrzu znacznie skuteczniejsze metody,
z których obydwoje bardzo dobrze zdawali sobie sprawę. Jego urok
był tylko miłym dodatkiem do czynów, jakie wobec niej stosował.
Rozpływała się już pod wpływem jego samego spojrzenia. Nie
mogłaby się na niego złościć, nawet gdyby chciała. Miał ją w
garści. Przeczuwała, że ich przyszłość będzie przebiegać
niezwykle pokojowo… Chyba, że nauczy się mu nie ulegać w końcu.
Jednak to jest silniejsze od niej. – Może więc, to zadziała? –
uśmiechnął się do niej zmniejszając znacznie odległość między
ich ustami i pocałował ją namiętnie. Była pewna, że gdyby nie
jego silne ręce trzymające ją w pasie zsunęłaby się bezwładnie
na podłogę. Na szczęście tak się nie stało. Bo był przy niej,
jak zawsze. Kontrolował sytuację i nie pozwalał, aby stała jej
się jakakolwiek krzywda. To lepsze niż głupi książę z bajki. –
I jak? – wymruczał prosto w jej usta. Jednak ona zdecydowanie
potrzebowała chwili, aby wrócić na ziemię.
-
I tak się nie gniewałam – wyznała jeszcze lekko rozmarzonym
głosem. – Napisałam to wszystko przez ten tydzień, musiałam się
czymś zająć.
-
To bardzo smutna piosenka…
-
Wiem. Nie mogła być inna, jeśli sama nie pałałam radością –
stwierdziła uśmiechając się do niego delikatnie. To nie był zbyt
wygodny temat, ale nie chciała popadać przez to znowu w
przygnębienie. Miała teraz przy sobie Toma i czuła się znacznie
lepiej, chciała czerpać z tego samą radość. – Chodźmy już
stąd… Obiecałeś mi spacer.
-
Tak… A nawet nieco więcej – rzekł tajemniczo i złapał ją za
rękę. – Odgonię wszystkie twoje smutki, wrócisz tak szczęśliwa,
że twoje kolejne piosenki będą tak ociekały słodyczą i
radością, że będzie nas mdliło – zadeklarował z przekonaniem,
a Mia roześmiała się wyobrażając sobie to wszystko. I choć
brzmiało to bardzo zabawnie, nie miała żadnych wątpliwości, że
tak właśnie się stanie…
Cdn.
No proszę! Wystarczy wcielić trochę dramatyzmu, zakończyć w istotnym momencie, a od razu frekwencja w komentarzach się podnosi xD Nie spodziewałam się, aż takiej reakcji z Waszej strony, ale cieszy mnie to bardzo. Pewnie spodziewaliście się też nieco więcej akcji w tym odcinku, a przede wszystkim wyjaśnień tego, co się wydarzyło w szkole Mii. Jednak nie chciałam Was też zanudzać, stąd to przeniesienie w czasie :D Więcej szczegółów będzie w kolejnych odcinkach ;) Mam nadzieję, że mimo wszystko nie rozczarowałam Was za bardzo xd
Wspomnę jeszcze (jakby ktoś nie wiedział xd), że mam nowe opowiadanie, gdzie pojawił się już prolog. Jeśli ktoś jest zainteresowany inną stroną mojej twórczości zapraszam serdecznie! --> Miłość z Las Vegas.
Pozdrawiam i dziękuję za opinie ;*
Ha, Ha, Ha! ]:-> Dopięłam swego i mam odcineczek <3 I to jaki słodziaśny xD Myślałam, że Andreas po tej akcji w szkole Mii jakoś zmieni do niej nastawienie, ale się zawiodłam :( Dupek xD Co do Toma... cudowny chłopak <3 i ten jego stan zakochania! ahhaa. słodko <3
OdpowiedzUsuń,,Odgonię wszystkie twoje smutki, wrócisz tak szczęśliwa, że twoje kolejne piosenki będą tak ociekały słodyczą i radością, że będzie nas mdliło'' - kocham Cię za to! ahahhahaha xD się naśmiałam ;D
Ale! Czekam na trochę Kathariny i Billa ^.^ You know why ;D
Tak więc CZEKAM więc na kolejny odcinek ;D
BuŹka! ;*
Kocham kocham kocham ♥
OdpowiedzUsuńJezu zazdroszczę Mii takiego chłopaka :* Cud malina taki SPUERMEN :) :*
Jak zwykle czekam na następny odcinek :) Pozdrawiam :D
Ojej ja też zazdroszczę ;D Też bym się przy nim rozpływała jak Mia xd Odcinek świetny i takie tu wszystko ładne pod koniec ;) A jak mogłoby być inaczej, przecież to Tom ^ ^
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny, oby też było tam tak słodziutko, ale nie pogniewam się pewnie jak i inni też, jak znowu będzie jakaś emocjonująca akcja jak w poprzednim odcinku ;D
Nie ogarniam! Dlaczego Tom przez cały tydzień do niej nie poszedł?! Totalnie nie rozumiem, dlaczego to zrobił dopiero wtedy, kiedy zadzwoniła mama Mii. Przecież wiedział co ta dziewczyna przeszła, więc powinien ruszyć ten swój tyłek i do niej przyjść, przytulić ją i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że jest przy niej i ją kocha! A on co? Siedział sobie grzecznie w domku. Może myślał, że wszystko rozejdzie się po kościach? Idiota! Wiem, że ją kocha, ale w tej materii zawiódł na całej linii. Nie wiem, co chciałaś przez to przekazać i czy miałaś zamiar właśnie taki efekt uzyskać, ale jak dla mnie to się gryzie z wizerunkiem jaki mu wykreowałaś w poprzednich odcinkach.
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie zacytować : "Sam mógł wpaść na to, żeby wcześniej się do niej udać, jednak ciągle coś w głębi go przed tym blokowało. Jakby się czegoś bał. Mia cały czas była dla niego taką zagadką. Nie zawsze był pewien tego, czego ta dziewczyna tak naprawdę oczekuje. Nie wiedział, czy była typem samotnika, czy po prostu nie umiała dzielić się swoimi troskami z innymi ludźmi. A w żadnym wypadku nie chciał na nią naciskać, dlatego pozwolił jej na to chwilowe odizolowanie się od przyjaciół i jego samego. "
UsuńDodatkowo powiem, że Mia nie jest zwyczajna. Nie pierwszy raz odizolowała się od przyjaciół, więc dla Toma też nie była to żadna nowość. Przykro mi jeśli moje opowiadanie jest tak niezrozumiałe, staram się przedstawić wszystko, jak najlepiej potrafię. Widocznie nie wychodzi mi to zbyt dobrze.
A co jeśli ona nie potrzebowała chwili samotności, a jedynie jego obecność, bliskość, ciepła? On do niej nie przyszedł. Ba! Nawet nie zadzwonił! Myślę, że jako jej chłopak powinien wykonać to minimum z minimum. Tym bardziej, że to właśnie do NIEGO zadzwoniła.
UsuńMożesz nienawidzić Toma od tego odcinka jeśli masz taką ochotę. Jednak nie zarzucaj mi, że to co zrobił, czy też nie zrobił, gryzie się z jego wizerunkiem. Nie ma ludzi idealnych, nikt też nie jest "jednostajny". Miał swoje powody, dla których postąpił tak, a nie inaczej o czym wspomniałam, bo nic nie dzieje się bez przyczyny. I równie dobrze mogę powiedzieć, a co jeśli by do niej chodził co dziennie, a ją by to przytłoczyło i potrzebowałaby tej samotności? Rozumiem, że przejęłaś się Mią, ale nie tylko ona ma prawo przeżywać swoje. Nie tylko na nią mają wpływ pewne sytuacje. Może to Tom potrzebował bardziej tej samotności od niej. Można by tak dyskutować w nieskończoność.
UsuńNie znienawidzę Toma, bo jest on strasznie uroczy w Twoim opowiadaniu ;) Poza tym masz rację - można by tak dyskutować w nieskończoność z tym, że Ty zawsze będziesz miała przewagę, bo to Ty tworzysz to opowiadanie i potrafisz lepiej wczuć się w emocje bohaterów.
UsuńTak na marginesie - Twoje opowiadanie jest zrozumiałe. Ja po prostu wyraziłam swoją opinię. W moim odczuciu powinien zadzwonić i sprawdzić, czy wszystko z nią okay, bo Mia jest nieobliczalna i po takiej traumie mogła sobie zrobić krzywdę.
Co do Twojego komentarza na moim blogu - pozwoliłam sobie na niego odpowiedzieć.
Dlaczego sądzisz, że chodzi o kobietę?
UsuńP. S. W takim razie z niecierpliwością czekam na następny odcinek ;)
NAPISZ DO FREILYN Z GANZER-TOM ZEBY CI DALA ODCINKI JEJ OPKA ZOBACZYSZ CO TO LITERATURA Z WYSZEJ PULKI ;/
OdpowiedzUsuńChcesz literaturę z wyższej półki? Zapraszam do księgarni. Przy okazji po słownik ortograficzny ;) Pozdrawiam.
UsuńOdgonię wszystkie twoje smutki, wrócisz tak szczęśliwa, że twoje kolejne piosenki będą tak ociekały słodyczą i radością, że będzie nas mdliło.- Nwm czemu ale tak mi się to podoba, że ojej :3 :3 Nie obrazisz się jak sb to gdzieś zapiszę ? :*
OdpowiedzUsuńależ proszę bardzo, miło mi ;))
Usuń