niedziela, 21 grudnia 2014

54. Niegrzeczny aniołek.



Kolejny zimowy dzień zakochani przeznaczyli na zwiedzanie okolicy oraz drobne zakupy. Zdarzyło się nawet, że napotkali po drodze fankę Tokio Hotel. Zatrzymała ich prosząc o autograf i zdjęcie z Tomem. Dla Mii była to całkiem nowa sytuacja. Niezbyt komfortowa. Obawiała się trochę reakcji na widok dziewczyny u boku Gitarzysty. W końcu to zupełnie co innego, zobaczyć coś na żywo, niż przeczytać w gazecie. Na szczęście fanka zachowywała się w miarę normalnie, poza tym, że obecność Mii zupełnie zignorowała obrzucając ją jedynie przelotnym spojrzeniem. Zdecydowanie głównie interesował ją Tom. Nastolatka właściwie pierwszy raz mogła zobaczyć go w takiej sytuacji. Wcześniej nawet się nad tym nie zastanawiała. Żyła tak, jakby Tom był zwyczajnym chłopakiem. Często zapominała, że poza tym wszystkim jest jeszcze jego sława i muzyka. Dopiero teraz zaczęło ją to przerażać. Bo czy jest w tym wszystkim miejsce dla niej? Teraz jest pięknie. Pytanie, jak długo? Doskonale znała książkowe, czy filmowe historie dziewczyn gitarzystów. Nie jest to najprostsza życiowa rola. Często jest to tylko złudne spełnienie marzeń nastolatek. Bo rzeczywistość zawsze okazuje się być dużo gorsza… Z tym, że gdy się kogoś kocha do szaleństwa… Nie myśli się o przyszłości, która może przynieść ze sobą wiele komplikacji, które dotychczas wydawały się czymś nierealnym. 
Spotkanie z fanką znacznie rozstroiło jej myśli i uczucia, ale starała się nie pozwolić by to przejęło nad nią zupełną kontrolę. Nie chciała psuć sobie tym swoich ferii i niepotrzebnie zamartwiać się przyszłością. Tom nawet jej na to nie pozwalał. Nikt tak skutecznie jak on, nie odgania znad jej głowy ciemnych chmur. Największym dowodem na to było, że już pod wieczór u Mii brakowało śladu jakichkolwiek trosk. 
Wracali do hotelu, trzymając się za ręce i rozmawiając o niedalekiej przyszłości. Tom, gdyby mógł, zaplanowałby dla nich całe życie, w jednej chwili. Wszystko dla niego wydawało się być takie proste. Nastolatka słuchała tylko tego co mówił z szerokim uśmiechem na twarzy, radując się w duchu, że Gitarzysta myśli o nich w tak poważny sposób.
- Pokaż usta – poleciła stając przed nim w pewnym momencie a chłopak zmarszczył brwi przyglądając jej się badawczo. Obawiał się małego, dziwnego pojemniczka, który trzymała w ręce.  Domyślał się, że to jakiś kobiecy kosmetyk. – No nie bój się, zobacz to tylko takie ochronne coś – zaśmiała się widząc jego minę i żeby go bardziej przekonać, sama posmarowała swoje wargi tłustą mazią a następnie zacmokała nimi teatralnie.
- No dobra, dawaj to – zgodził się układając od razu usta w dziubek, co wyglądało komicznie. Dziewczyna z rozbawieniem nabierała na wskazujący palec odrobinę ochronnej substancji, przypominającej bezbarwny błyszczyk, a następnie przyłożyła go do spierzchniętej wargi Muzyka. Bardzo dokładnie i delikatnie wmasowała wszystko najpierw w dolną, potem w górną wargę, sprawiając mu tym przy okazji niemałą przyjemność. – Ładnie pachnie – skwitował, gdy  zabrała swoją dłoń.
- Wiem – uśmiechnęła się zamykając pojemniczek i schowała go do kieszeni. W tym samym momencie jej serce podskoczyło, gdy mężczyzna znienacka pochwycił ją mocno w pasie przyciągając do siebie.
- A jak smakuje? – zapytał z chytrym uśmieszkiem spoglądając jej prosto w oczy. W jego natomiast mogła dostrzec ten charakterystyczny błysk, który wręcz ekscytował. Wiedziała do czego to prowadzi.
- Toom… - Zdążyła tylko w ramach protestu wyjęczeć jego imię, gdy wpił się zachłannie w jej usta. Westchnęła cicho, znacznie się rozluźniając w jego ramionach i w końcu odwzajemniła pocałunek z tym samym zaangażowaniem. Nie mogłaby przecież uczynić inaczej. Działał na nią nieustannie. Miał ją całą, zawsze i wszędzie.  – Zjadłeś wszystko – wymruczała, gdy już uwolnił jej usta. I właściwie nie pogardziłaby, gdyby ten pocałunek potrwał choć odrobinę dłużej…
- Słodkie, cała jesteś słodka – cmoknął ją w nosek następnie składając kilka kolejnych, krótkich pocałunków na jej policzkach, brodzie, ustach i szyi.  Gdyby mógł wycałowałby ją całą. A jego usta działały niesamowicie rozgrzewająco podczas mroźnej temperatury. Rozpływała się w jego objęciach podczas, gdy w jej brzuchu znowu rozszalały się motyle. Te urocze owady są już u niej stałymi gośćmi.
- Wariat! – zawołała śmiejąc się z jego poczynań. – Zacałujesz mnie na śmierć.
- Tylko nie na śmierć – zastrzegł z powagą. – Zamierzam cię jeszcze długo kochać i całować – wyznał pełen przekonania i oplótł ją mocno rękoma w pasie.
- Zamierzasz? – przechyliła lekko głowę przypatrując mu się uważnie spod zmrużonych powiek. Był słodki z tą swoją poważną minką.
- Yhymm. Tak właśnie, zamierzam. Czy ci się to podoba, czy nie – potwierdził opierając się przy tym swoim czołem o jej i potarł swoim zimnym nosem o jej skórę.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo mi się podoba… - uśmiechnęła się do niego delikatnie, co jeszcze przypieczętowała subtelnym muśnięciem jego ust.
- Mm… To cudownie, wiele mi to ułatwi.
- Chyba za łatwo masz w tym życiu – skwitowała wbijając mu zadziornie palec w pierś. Ten tylko wyszczerzył się ukazując rząd swoich białych zębów, nie mógł temu zaprzeczyć. Jego urok osobisty wiele mu ułatwiał, potrafił sprawić, że cały świat leżał u jego stóp. Tyle, że akurat teraz miał wrażenie, że cały świat oplata swoimi ramionami. Właśnie w tym momencie.
- Trudno na to narzekać. Spójrz tylko, jak mi z tym dobrze.
- Widzę i mam nadzieję, że będzie tak już zawsze.
- Będzie. O ile ty też będziesz – zapewnił ją bez wahania, ponownie tego wieczoru spoglądając jej w oczy. – Będziesz?
- Będę – szepnęła rozczulona. Nie mogli znać swojej przyszłości, ale mogli ją zbudować. Wspólnie. Tak, jak tego chcieli.
^^^

Hotelową sypialnię rozświetlał jedynie blask zapachowych świec porozkładanych w kilku miejscach oraz migające obrazy z telewizora, na którym leciał jakiś romantyczny film. Tak naprawdę wystarczyło zasłonić zasłony i zapalić kilka świeczek, by atmosfera w pomieszczeniu uległa takim zmianom. Choć chyba zarówno Mia, jak i Tom od kilku dobrych dni mają wrażenie, że romantyczny nastrój towarzyszy im nieustannie, nawet bez względu na takie drobiazgi, jak pora dnia, czy odpowiednie oświetlenie. To co się ostatnio z nimi dzieje to istne szaleństwo. Magia. Ale żadne z nich nie zamierza się tym przejmować, a już na pewno w to ingerować. To jest ich tydzień. Mogą sobie pozwolić na tę niepoprawną romantyczność i wszystkie inne dodatki.
Choć mieli bardzo wygodne łóżko, tym razem do siedzenia wybrali miękki dywan. A Mia dodatkowo za oparcie, tors Gitarzysty. Pozwolił nie tylko usadowić jej się wygodnie między swoimi nogami, ale i oprzeć o siebie. Sam zaś oplatał ją rękami, tuląc się do niej przez cały czas. Nie był wielkim fanem romansów, właściwie średnio interesował go film. Skupiał się wyłącznie na dziewczynie. Co chwilę zamykał oczy wdychając zapach jej włosów lub skóry. Składał czułe pocałunki na jej szyi, obojczyku, czy policzkach. Rozpraszał tym jej uwagę, ale nie wyrażała z tego powodu żadnego oburzenia. Przeciwnie, bardzo jej się to podobało. Nareszcie nie musiała patrzeć na ekran telewizora z żalem, jak niegdyś. Te wszystkie szczęśliwie zakochane, filmowe pary. Ile razy oglądała jakiś film i marzyła, by kiedyś i ją spotkała taka miłość. Albo choć jakaś minimalna jej część… Nie musiała być tak idealna, byle była. Byle coś się wydarzyło… I proszę, okazuje się, że to nie było wcale takie głupie. Marzenia się spełniają, a ona teraz siedzi wtulona w mężczyznę, który kocha ją całym sercem ze wzajemnością. To jest coś dużo wspanialszego niż było w jej najśmielszych marzeniach.
Nawet nie zauważyła, gdy niespodziewanie jedna, niesforna łza wydostała się spod jej powieki i szybko spływając po policzku zostawiła po sobie mokry ślad. Starła go od razu mając nadzieję, że Tom niczego nie zauważył. Zawsze mogła mu wmówić, że to przez film… a nie dlatego, że jest tak bardzo szczęśliwa, że to szczęście już samo się z niej wylewa na zewnątrz. I mogła być z siebie dumna, że mimo swoich słabości, jest teraz w tym miejscu. Przeżywa najpiękniejsze chwile swojego życia. Bo zdecydowała się kilka razy postawić wszystko na jedną kartę. Bo zaryzykowała. Pozwoliła sobie na odrobinę zapomnienia. A przede wszystkim pozwoliła jemu, by ja poznał. Otworzyła mu furtkę do swojego małego świata, a on przekroczył jej próg, wszedł dalej. I zdecydował się zostać. Nie uciekł, nie rozczarował, nie zawiódł. Został, jest. Pokochał, wspiera, trwa…
Wyrwała się nagle z  jego objęć i odwróciła w jego stronę. Spojrzał na nią zdezorientowany a ona uśmiechnęła się jedynie, przykładając dłoń do jego szorstkiego policzka. Przysunęła się bliżej niego, po czym obdarzyła go głębokim i namiętnym pocałunkiem, aż zabrakło mu tchu.
- Do prawdy… chyba polubiłem te wszystkie romansidła – stwierdził ze zdumieniem, gdy już się od niego oderwała. Patrzyła na niego w tak specyficzny sposób, że miał wrażenie, jakby tego spojrzenia jeszcze nie znał.
- To nie magia filmu, tylko ty, głupolu – uświadomiła go od razu. Bardzo żałowała, że musiała akurat dzisiaj dostać okres. W jej głowie kłębiło się teraz wiele ciekawych wizji na zakończenie tego wieczoru, bardzo chętnie powtórzyłaby co nieco z ich pierwszej nocy w tym miejscu. Niestety na przeszkodzie musiała stanąć jej matka natura. Wyjątkowo wredna w tym miesiącu, bo o ile zwykle lubiła się spóźniać, tym razem była punktualna. Z jednej strony to dobrze, przynajmniej ma pewność, że wszystko jest w porządku. Z drugiej zaś… tak bardzo chciałaby móc wykorzystać ten czas z Tomem. Tym bardziej, że naprawdę miała na to ochotę. To było jeszcze okrutniejsze. Bo jak można mieć okres i jednocześnie takie zapędy…
Wydała z siebie sfrustrowane westchnienie i usiadła obok chłopaka wbijając swój obrażony wzrok na powrót w ekran telewizora. Muzyk zmarszczył brwi zadziwiony jej diametralną zmianą humoru, która nastąpiła z prędkością światła. I co było tego przyczyną? Obserwował ją uważnie przez ten cały czas, gdy tak intensywnie nad czymś myślała. Pewnie, któraś z jej myśli była tym nieszczęsnym powodem pogorszenia nastroju.
- Czy ty się obraziłaś?
- Nie – zaprzeczyła zerkając przelotnie w jego kierunku. Sama nawet nie zwróciła uwagi na swoje zachowanie działając całkowicie automatycznie.
„Nie na ciebie. Tylko na swoja macicę. Przecież ci tego nie powiem!”
- To skąd ta mina „fochniętego króliczka”? – uniósł brwi przyglądając jej się z uwaga. Tym razem, słysząc to dziwne porównanie, odwróciła głowę w jego stronę obdarzając go swoim spojrzeniem na znacznie dłużej. Przecież nie robiła żadnych min. Zupełnie.
- Jaka mina?
- Twoja, Króliczku – oznajmił ze swoim typowym uśmieszkiem mówiącym jedynie: wszystko widzę. Właściwie nie mogło ją to dziwić. Ten facet potrafił czasem dostrzec więcej od niej samej. Na szczęście, częściej było to urocze niż upierdliwe.
- Oj nie prawda, jestem tylko zmęczona – skłamała starając się brzmieć przy tym zarówno naturalnie jak i przekonująco. Nie musiał znać wszystkich szczegółów. Szczególnie tych, które były tak głupie i mogły stawiać ją w dziwnym świetle. Zdecydowanie nie powinna już być bardziej dziwna w jego oczach, niż była do tej pory.
- Możemy już się położyć jeśli chcesz…
„Chcę się z tobą kochać…”
- Dobrze, jak film się skończy – odparła posyłając mu swój delikatny uśmiech i przylgnęła  do jego ramienia przytulając się do niego. Tom natomiast ucałował ją we włosy sam nie wiedząc już jak rozumieć jej podejrzane zachowanie. Kobiety… czego on się spodziewał? Nawet Mia potrafi go czasem zbić z tropu. Właściwie nie powinno go to dziwić. Nie zawsze łatwo jest ja zrozumieć, a on wciąż musi się tego uczyć. – Chciałabym się z tobą jeszcze kochać, jak wtedy… - Jej cichy głos wyrwał go z zamyślenia. Potrzebował dłuższej chwili, aby dotarł do niego sens słów wypowiedzianych przez brunetkę. Na myśl nasuwało mu się tylko jedno i nie był pewien, czy ona rzeczywiście to powiedziała, czy może poniosła go już wyobraźnia. – To musi być zupełnie inaczej, gdy już się nie jest dziewicą…
- Zapewne… - mruknął niepewnie. Znowu zaskoczyła go swoją nagłą otwartością i nie miał pojęcia, jak powinien zareagować. Czasem miał wrażenie, że spina się bardziej od niej. Mia zaś czuła się, aż za bardzo swobodnie. Właściwie było jej wszystko jedno. Nie zastanawiała się zbyt wiele nad tym, co mówi. Jeszcze przed chwilą sądziła, że mogłoby być to głupie. Ale przecież to zupełnie normalne. Czemu miałaby mu o tym nie powiedzieć? Jakby nie patrzeć, odgrywał w tym bardzo dużą rolę…
- Szkoda, że musimy znowu czekać. Chyba mamy jakiegoś pecha – stwierdziła opierając brodę na jego piersi i uniosła na niego swoje zielone spojrzenie. Z tej perspektywy nadal wyglądał idealnie.
- Mój niegrzeczny aniołek – Tom uśmiechnął się do niej zadziornie. Nie spodziewał się, że Mia będzie dzieliła się z nim tego wieczoru takimi przemyśleniami, ale przyniosło mu to lekką ulgę. Cieszył się, że nie tylko on myśli o takich rzeczach. Schlebiało mu, że i ona chciałaby wrócić do tych upojnych chwil. To nie oznaczało nic innego, jak to, że naprawdę się wtedy spisał.
- Nie mów tak bo się wstydzę… - jęknęła w jego koszulkę już czując jak policzki jej czerwienieją. Chłopak zaśmiał się, zupełnie się tym nie przejmując. Uwielbiał ją zawstydzać.
- Wstydź się, wstydź, aniołku… - Ujął jej podbródek unosząc lekko głowę i musnął delikatnie słodkie wargi. – Kocham cię.
- Lubię, gdy mi to mówisz – wyznała czując jak jej serce znowu zaczyna bić tym szalonym tempem. Znowu budził w niej te wszystkie przyjemne uczucia, w czym również to specyficzne podniecenie. To niebywałe jak na nią działał. Z jaka łatwością się mu poddawała. W jednej sekundzie należała do niego, zrobiłaby dla niego wszystko. O ile wcześniej nie rozpłynęłaby się ze szczęścia i nadmiaru czułości…
- A ja lubię ci to mówić.
- Gorąco mi, nie wiem co ty ze mną robisz…
- Nie musisz wiedzieć. Wszystko jest tak, jak być powinno – rzekł z uśmiechem i cmoknął ją subtelnie w nos.

Niemcy.

Młody Wokalista z uśmiechem obserwował swoją dziewczynę, która zmywała po kolacji. Nie robiła nic nadzwyczajnego a jednak ten widok sprawiał, że przyjemne ciepło rozlewało mu się na sercu. Myślał sobie, że mogłoby już być tak zawsze. Mogliby jeść wspólnie każdego wieczoru… I nie tylko wieczoru. Śniadania, obiady. Mieszkać razem. Zdecydowanie chciałby mieć ją przy sobie na co dzień. Zasypiając i budząc się. Byłoby idealnie. Pytanie tylko, czy dla niej to wszystko nie dzieje się zbyt szybko. On był typem człowieka, który łatwo się przywiązywał do ludzi i akceptował nowe sytuacje. Potrzebował bliskości, ciepła, stabilizacji. To też często go gubiło w życiu. Niemniej tym razem nie musiał się niczego obawiać. Był pewien, ze właściwie ulokował swoje uczucia. Obydwoje z Kathariną wiedzieli czego chcą. A co najważniejsze, obydwoje mogli sobie to nawzajem dać. Więc co miałoby ich powstrzymywać od kolejnych, poważnych kroków? Zarówno on, jak i jego bliźniak, nie szukali przelotnych relacji. Jeśli się decydowali na związek, to było dla nich coś co miało przed sobą długa przyszłość. Nie widzieli innych opcji. Miłość nie była dla nich zabawą, chwilą zapomnienia.  Dlatego z taką ostrożnością zawsze podchodzili do uczuciowych kwestii. Znali już smak porażki i chcieli się przed nią chronić. Nikt jednak nie lubi być zbyt długo samotny, tym bardziej, gdy na horyzoncie pojawia się osoba godna uwagi, a przede wszystkim zaufania. Mia była nią dla Toma, a Katharina dla Billa. To nie podlegało żadnym wątpliwością. I nieważne co ktokolwiek sobie myśli o tych relacjach, liczą się tylko ich uczucia oraz to, że oni mają pewność. Pewność, że to się uda.
- Czy nie jest fajnie, gdy tak sobie spędzamy razem całe dnie? – zagadnął ją w pewnej chwili, chcąc bardzo subtelnie przejść do nurtującego go tematu.
- Owszem. Ale to pewnie niedługo się skończy. Twój brat wróci, zaczniecie znowu pracę nad albumem. Ja też pewnie coś sobie w końcu znajdę… - odparła wycierając talerze suchą ścierką. Bill natomiast westchnął stwierdzając z rozczarowaniem, że Kath zupełnie go nie zrozumiała. Wstał od stołu i podszedł do niej, by jej pomóc i odłożyć wytarte naczynia do szafki. – Pewnie nie o to ci chodziło? – Ciemnowłosa uniosła brew obserwując go z uwagą. Umiała już rozpoznać po nim, kiedy było coś nie tak. W tym momencie ewidentnie tak było.
- Cóż… Próbowałem tylko delikatnie zasugerować, że miło by było razem mieszkać – rzekł nie próbując już nawet owijać w bawełnę, bo jak już wcześniej zauważył, nie przynosiło to zbyt ciekawych rezultatów. Nie zmieniało to faktu, że zaskoczył tym swoją dziewczynę. Wręcz zaniemówiła z wrażenia patrząc na niego jedynie swoimi wielkimi oczyma. Miał obawy, że mogło to nie wróżyć niczego dobrego. Oczekiwanie na jej reakcję było męką, która została na szczęście przerwana przez jego telefon. Katharina wyraźnie odetchnęła z ulgą, gdy mężczyzna sięgnął do kieszeni by odebrać połączenie. Zupełnie nie wiedziała, jak powinna się zachować. Nie spodziewała się takiego rozwoju sytuacji. Nie była gotowa na, aż tak wielkie i nagłe zmiany. Ostatnio było ich zdecydowanie zbyt wiele w jej życiu. Nie nadążała już z układaniem tego wszystkiego. Nie chciała jednak też urazić w żaden sposób Billa. Zależało jej na nim. Musiała rozegrać to odpowiednio, żeby żadne z nich nie ucierpiało.
Podczas, gdy ona próbowała ułożyć w głowie, to co chciała mu przekazać w jak najlepszy sposób, ten zdążył już odbyć rozmowę. I niestety nie należała ona do najprzyjemniejszych. Przez co zupełnie zapomniał o temacie, który jeszcze przed chwilą sam zaczął. Przestało być to na ten moment istotne.
- Przepraszam cię, Kochanie, ale nie mogę dziś zostać – zwrócił się do niej lekko poddenerwowany. Od razu spostrzegła w jego oczach kłębiący się niepokój. – Dzwonił mój ojczym. Mama jest w szpitalu. Nie wiem dokładnie o co chodzi, ale prosił, żebym przyjechał – wyjaśnił nie zwlekając z tym zbyt długo. Miał mieszane uczucia. Cały czas pamiętał ostatnią wizytę w rodzinnym mieście. Musiał jednak odgonić teraz te wszystkie wspomnienia, bo przecież nie mogły decydować o jego postępowaniu. Nie mógł kierować się nimi w takiej sytuacji. Bez względu na wszystko, to wciąż była jego matką. A dzieci mają to do siebie, że kochają rodziców bezwarunkowo. Nawet, gdy mają żal.
- Jasne, rozumiem. Jedź – odparła bez wahania. Nie musiał jej niczego tłumaczyć, wiedziała doskonale, że są rzeczy ważne i ważniejsze. Życie nie raz stawia nas w niespodziewanych, trudnych sytuacjach. Sama miała mnóstwo podobnych doświadczeń. – Mogę ci jakoś pomóc?
- Nie, myślę, że na razie nie. Nie martw się niczym. Zadzwonię do ciebie, gdy dotrę na miejsce – Posłał jej delikatny uśmiech i złożył czuły pocałunek na czole. Ta skinęła tylko głową nie chcąc już dłużej zatrzymywać go zbędnymi pytaniami, po czym odprowadziła go do drzwi. Miała nadzieję, że mimo wszystko nie stało się nic bardzo złego. Nie chciałaby by Bill musiał przeżywać coś takiego w samotności. Tom był daleko, ona została tutaj… Mógłby sobie z tym nie poradzić.
Potrząsnęła głową odganiając od siebie czarne myśli i przekręciła klucz w drzwiach, zamierzając wziąć teraz kąpiel. W mieszkaniu zrobiło się dziwnie pusto i przygnębiająco bez Billa. W tym momencie przeszło jej przez myśl, że może wspólne zamieszkanie nie byłoby takim głupim pomysłem. Gdyby tylko jeszcze tak się tego nie bała… Kochała go i wiedziała, że on darzy ją tymi samymi, silnymi uczuciami… ale mimo to, wciąż gdzieś w głębi tliła się ta niepewność. Bo przecież już raz komuś zaufała. Tak samo mocno. Nie chciała popełniać tych samych błędów… Nie chciała działać zbyt pochopnie, tak jak wtedy. Wiele się zmieniło od tamtego czasu, ona się zmieniła. Musiała teraz być rozważniejsza, dojrzalsza… Miłość jednak od zawsze działa własnymi prawami. Nieważne jak bardzo się czasem starasz, jej sidła i tak namieszają w życiu wedle własnego, często nazbyt chaotycznego planu.
Z zamyślenia wyrwał ją dzwonek do drzwi. Dobrze, że nie zdążyła wejść do wanny. Zapewne Wokalista o czymś sobie przypomniał, bo kto inny miałby odwiedzać ją o tej porze? Nawet nie miała żadnych znajomych, którzy mogliby być jej potencjalnymi gośćmi. Nie chcąc kazać mu zbyt długo czekać, żwawo zawróciła do przedpokoju i w pośpiechu od kluczyła, a następnie z rozmachem otworzyła drzwi.
- Czego zapom… - zawiesiła się na dobrą chwilę, gdy ujrzała przed sobą mężczyznę, który zdecydowanie nie przypominał jej chłopaka pod żadnym, nawet najmniejszym względem. Potrzebowała kilku, może nawet kilkunastu sekund, żeby skojarzyć jego twarz. Żeby posklejać fakty. A kiedy już wszystko do niej dotarło, poczuła na ciele gęsią skórkę. Jej mięśnie spięły się automatycznie, a źrenice oczu znacznie poszerzyły. Głos ugrzęzł w gardle.
- Cześć, Kath – Dźwięk znajomego głosu, drastycznie sprowadził ją na ziemię. Momentalnie otrzeźwiała. – Chyba nie mnie oczekiwałaś? – zapytał niepewnie, dostrzegając jej zdumiony wyraz twarzy. Patrzyła na niego jak na ducha, choć przecież, gdy zniknął z jej życia, był cały i zdrowy.
- Wiktor… - szepnęła drżącym głosem, zupełnie nie mogąc uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę…



Cdn.

***
Drogi Czytelniku!
Komentarz od Ciebie jest wyrażeniem szacunku dla mojej pracy oraz motywacją do dalszej publikacji.
Jeśli więc szanujesz moją pracę i chciał/abyś poznać dalsze losy bohaterów, zostaw po sobie ślad.
Nie zarabiam na publikacji, największą i jedyną nagrodą dla mnie jest Twoja opinia.
***

Żegnam się z Wami tym odcinkiem w tym roku. Wszelkie informacje na mojej stronie :)
Wesołych Świat. 

4 komentarze:

  1. Mia jest coraz bardziej zadziorna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że nie uśmiercisz mamy bliźniaków...przynajmniej dopóki z nimi nie porozmawia i ich nie przeprosi za wszystko :P No i ten tajemniczy Wiktor...coś czuję, że z tego nic dobrego nie wyjdzie :P Ale przynajmniej u Mii i Toma sielanka trwa :D
    Pozdrawiam, Klaudia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tom i Mia są tacy słodcy <3
    Też bym tak chciała pfff
    Czekam na kolejny odcinek i sielankę Toma i Mii :D
    Zastanawia mnie również kim jest Wiktor i co masz zamiar zrobić mamię bliźniaków

    OdpowiedzUsuń
  4. Mia coraz odwazniejsza , podoba mi się to .Tomus slodziak:)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze wysyłane są przed dodaniem do moderacji ze względu na spam.