Kolejny zimowy dzień zakochani przeznaczyli na zwiedzanie okolicy oraz drobne zakupy. Zdarzyło się nawet, że napotkali po drodze fankę Tokio Hotel. Zatrzymała ich prosząc o autograf i zdjęcie z Tomem. Dla Mii była to całkiem nowa sytuacja. Niezbyt komfortowa. Obawiała się trochę reakcji na widok dziewczyny u boku Gitarzysty. W końcu to zupełnie co innego, zobaczyć coś na żywo, niż przeczytać w gazecie. Na szczęście fanka zachowywała się w miarę normalnie, poza tym, że obecność Mii zupełnie zignorowała obrzucając ją jedynie przelotnym spojrzeniem. Zdecydowanie głównie interesował ją Tom. Nastolatka właściwie pierwszy raz mogła zobaczyć go w takiej sytuacji. Wcześniej nawet się nad tym nie zastanawiała. Żyła tak, jakby Tom był zwyczajnym chłopakiem. Często zapominała, że poza tym wszystkim jest jeszcze jego sława i muzyka. Dopiero teraz zaczęło ją to przerażać. Bo czy jest w tym wszystkim miejsce dla niej? Teraz jest pięknie. Pytanie, jak długo? Doskonale znała książkowe, czy filmowe historie dziewczyn gitarzystów. Nie jest to najprostsza życiowa rola. Często jest to tylko złudne spełnienie marzeń nastolatek. Bo rzeczywistość zawsze okazuje się być dużo gorsza… Z tym, że gdy się kogoś kocha do szaleństwa… Nie myśli się o przyszłości, która może przynieść ze sobą wiele komplikacji, które dotychczas wydawały się czymś nierealnym.
Spotkanie z fanką znacznie rozstroiło jej myśli i uczucia, ale starała się nie pozwolić by to przejęło nad nią zupełną kontrolę. Nie chciała psuć sobie tym swoich ferii i niepotrzebnie zamartwiać się przyszłością. Tom nawet jej na to nie pozwalał. Nikt tak skutecznie jak on, nie odgania znad jej głowy ciemnych chmur. Największym dowodem na to było, że już pod wieczór u Mii brakowało śladu jakichkolwiek trosk.
Wracali do hotelu, trzymając się za ręce i rozmawiając o niedalekiej przyszłości. Tom, gdyby mógł, zaplanowałby dla nich całe życie, w jednej chwili. Wszystko dla niego wydawało się być takie proste. Nastolatka słuchała tylko tego co mówił z szerokim uśmiechem na twarzy, radując się w duchu, że Gitarzysta myśli o nich w tak poważny sposób.
-
Pokaż usta – poleciła stając przed nim w pewnym
momencie a chłopak zmarszczył brwi przyglądając jej się badawczo. Obawiał się
małego, dziwnego pojemniczka, który trzymała w ręce. Domyślał się, że to jakiś kobiecy kosmetyk. –
No nie bój się, zobacz to tylko takie ochronne coś – zaśmiała się widząc jego
minę i żeby go bardziej przekonać, sama posmarowała swoje wargi tłustą mazią a
następnie zacmokała nimi teatralnie.
- No dobra, dawaj to – zgodził się układając od razu usta w
dziubek, co wyglądało komicznie. Dziewczyna z rozbawieniem nabierała na
wskazujący palec odrobinę ochronnej substancji, przypominającej bezbarwny
błyszczyk, a następnie przyłożyła go do spierzchniętej wargi Muzyka. Bardzo
dokładnie i delikatnie wmasowała wszystko najpierw w dolną, potem w górną wargę,
sprawiając mu tym przy okazji niemałą przyjemność. – Ładnie pachnie – skwitował,
gdy zabrała swoją dłoń.
- Wiem – uśmiechnęła się zamykając pojemniczek i schowała go
do kieszeni. W tym samym momencie jej serce podskoczyło, gdy mężczyzna
znienacka pochwycił ją mocno w pasie przyciągając do siebie.
- A jak smakuje? – zapytał
z chytrym uśmieszkiem spoglądając jej prosto w oczy. W jego natomiast mogła
dostrzec ten charakterystyczny błysk, który wręcz ekscytował. Wiedziała do czego to prowadzi.
- Toom… - Zdążyła tylko w ramach protestu wyjęczeć jego imię,
gdy wpił się zachłannie w jej usta. Westchnęła cicho, znacznie się rozluźniając
w jego ramionach i w końcu odwzajemniła pocałunek z tym samym zaangażowaniem.
Nie mogłaby przecież uczynić inaczej. Działał na nią nieustannie. Miał ją całą,
zawsze i wszędzie. – Zjadłeś wszystko – wymruczała, gdy
już uwolnił jej usta. I właściwie nie
pogardziłaby, gdyby ten pocałunek potrwał choć odrobinę dłużej…
-
Słodkie, cała jesteś słodka – cmoknął ją w nosek następnie składając kilka
kolejnych, krótkich pocałunków na jej policzkach, brodzie, ustach i szyi. Gdyby mógł wycałowałby ją całą. A jego usta
działały niesamowicie rozgrzewająco podczas mroźnej temperatury. Rozpływała się
w jego objęciach podczas, gdy w jej brzuchu znowu rozszalały się motyle. Te
urocze owady są już u niej stałymi gośćmi.
-
Wariat! – zawołała śmiejąc się z jego poczynań. – Zacałujesz mnie na śmierć.
-
Tylko nie na śmierć – zastrzegł z powagą. – Zamierzam cię jeszcze długo kochać
i całować – wyznał pełen przekonania i oplótł ją mocno rękoma w pasie.
- Zamierzasz? – przechyliła lekko głowę przypatrując mu się
uważnie spod zmrużonych powiek. Był słodki z tą swoją poważną minką.
- Yhymm. Tak właśnie, zamierzam. Czy ci się to podoba, czy
nie – potwierdził opierając się przy tym swoim czołem o jej i potarł swoim
zimnym nosem o jej skórę.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo mi się podoba… - uśmiechnęła
się do niego delikatnie, co jeszcze przypieczętowała subtelnym muśnięciem jego
ust.
- Mm… To cudownie, wiele mi to ułatwi.
- Chyba
za łatwo masz w tym życiu – skwitowała wbijając
mu zadziornie palec w pierś. Ten
tylko wyszczerzył się ukazując rząd swoich białych zębów, nie mógł temu
zaprzeczyć. Jego urok osobisty wiele mu ułatwiał, potrafił sprawić, że cały świat leżał u jego stóp. Tyle, że akurat teraz
miał wrażenie, że cały świat oplata swoimi ramionami. Właśnie w tym momencie.
- Trudno na to narzekać. Spójrz tylko, jak mi z tym dobrze.
- Widzę i mam nadzieję, że będzie tak już zawsze.
- Będzie. O ile ty też będziesz – zapewnił ją bez wahania,
ponownie tego wieczoru spoglądając jej w oczy. – Będziesz?
- Będę – szepnęła rozczulona. Nie mogli znać swojej
przyszłości, ale mogli ją zbudować. Wspólnie. Tak, jak tego chcieli.
^^^
Hotelową
sypialnię rozświetlał jedynie blask zapachowych świec porozkładanych w kilku
miejscach oraz migające obrazy z telewizora, na którym leciał jakiś romantyczny
film. Tak naprawdę wystarczyło zasłonić zasłony i zapalić kilka świeczek, by
atmosfera w pomieszczeniu uległa takim zmianom. Choć chyba zarówno Mia, jak i
Tom od kilku dobrych dni mają wrażenie, że romantyczny nastrój towarzyszy im
nieustannie, nawet bez względu na takie drobiazgi, jak pora dnia, czy
odpowiednie oświetlenie. To co się ostatnio z nimi dzieje to istne szaleństwo.
Magia. Ale żadne z nich nie zamierza się tym przejmować, a już na pewno w to
ingerować. To jest ich tydzień. Mogą sobie pozwolić na tę niepoprawną
romantyczność i wszystkie inne dodatki.
Choć
mieli bardzo wygodne łóżko, tym razem do siedzenia wybrali miękki dywan. A Mia
dodatkowo za oparcie, tors Gitarzysty. Pozwolił nie tylko usadowić jej się
wygodnie między swoimi nogami, ale i oprzeć o siebie. Sam zaś oplatał ją
rękami, tuląc się do niej przez cały czas. Nie był wielkim fanem romansów, właściwie
średnio interesował go film. Skupiał się wyłącznie na dziewczynie. Co chwilę
zamykał oczy wdychając zapach jej włosów lub skóry. Składał czułe pocałunki na
jej szyi, obojczyku, czy policzkach. Rozpraszał tym jej uwagę, ale nie wyrażała
z tego powodu żadnego oburzenia. Przeciwnie, bardzo jej się to podobało.
Nareszcie nie musiała patrzeć na ekran telewizora z żalem, jak niegdyś. Te
wszystkie szczęśliwie zakochane, filmowe pary. Ile razy oglądała jakiś film i
marzyła, by kiedyś i ją spotkała taka miłość. Albo choć jakaś minimalna jej
część… Nie musiała być tak idealna, byle była. Byle coś się wydarzyło… I
proszę, okazuje się, że to nie było wcale takie głupie. Marzenia się spełniają,
a ona teraz siedzi wtulona w mężczyznę, który kocha ją całym sercem ze
wzajemnością. To jest coś dużo wspanialszego niż było w jej najśmielszych
marzeniach.
Nawet
nie zauważyła, gdy niespodziewanie jedna, niesforna łza wydostała się spod jej
powieki i szybko spływając po policzku zostawiła po sobie mokry ślad. Starła go
od razu mając nadzieję, że Tom niczego nie zauważył. Zawsze mogła mu wmówić, że
to przez film… a nie dlatego, że jest tak bardzo szczęśliwa, że to szczęście
już samo się z niej wylewa na zewnątrz. I mogła być z siebie dumna, że mimo
swoich słabości, jest teraz w tym miejscu. Przeżywa najpiękniejsze chwile
swojego życia. Bo zdecydowała się kilka razy postawić wszystko na jedną kartę.
Bo zaryzykowała. Pozwoliła sobie na odrobinę zapomnienia. A przede wszystkim
pozwoliła jemu, by ja poznał. Otworzyła mu furtkę do swojego małego świata, a
on przekroczył jej próg, wszedł dalej. I zdecydował się zostać. Nie uciekł, nie
rozczarował, nie zawiódł. Został, jest. Pokochał, wspiera, trwa…
Wyrwała
się nagle z jego objęć i odwróciła w
jego stronę. Spojrzał na nią zdezorientowany a ona uśmiechnęła się jedynie,
przykładając dłoń do jego szorstkiego policzka. Przysunęła się bliżej niego, po
czym obdarzyła go głębokim i namiętnym pocałunkiem, aż zabrakło mu tchu.
-
Do prawdy… chyba polubiłem te wszystkie romansidła – stwierdził ze zdumieniem,
gdy już się od niego oderwała. Patrzyła na niego w tak specyficzny sposób, że
miał wrażenie, jakby tego spojrzenia jeszcze nie znał.
-
To nie magia filmu, tylko ty, głupolu – uświadomiła go od razu. Bardzo
żałowała, że musiała akurat dzisiaj dostać okres. W jej głowie kłębiło się
teraz wiele ciekawych wizji na zakończenie tego wieczoru, bardzo chętnie
powtórzyłaby co nieco z ich pierwszej nocy w tym miejscu. Niestety na
przeszkodzie musiała stanąć jej matka natura. Wyjątkowo wredna w tym miesiącu,
bo o ile zwykle lubiła się spóźniać, tym razem była punktualna. Z jednej strony
to dobrze, przynajmniej ma pewność, że wszystko jest w porządku. Z drugiej zaś…
tak bardzo chciałaby móc wykorzystać ten czas z Tomem. Tym bardziej, że
naprawdę miała na to ochotę. To było jeszcze okrutniejsze. Bo jak można mieć
okres i jednocześnie takie zapędy…
Wydała
z siebie sfrustrowane westchnienie i usiadła obok chłopaka wbijając swój
obrażony wzrok na powrót w ekran telewizora. Muzyk zmarszczył brwi zadziwiony
jej diametralną zmianą humoru, która nastąpiła z prędkością światła. I co było
tego przyczyną? Obserwował ją uważnie przez ten cały czas, gdy tak intensywnie
nad czymś myślała. Pewnie, któraś z jej myśli była tym nieszczęsnym powodem
pogorszenia nastroju.
-
Czy ty się obraziłaś?
-
Nie – zaprzeczyła zerkając przelotnie w jego kierunku. Sama nawet nie zwróciła
uwagi na swoje zachowanie działając całkowicie automatycznie.
„Nie na ciebie.
Tylko na swoja macicę. Przecież ci tego nie powiem!”
-
To skąd ta mina „fochniętego króliczka”? – uniósł brwi przyglądając jej się z
uwaga. Tym razem, słysząc to dziwne porównanie, odwróciła głowę w jego stronę
obdarzając go swoim spojrzeniem na znacznie dłużej. Przecież nie robiła żadnych
min. Zupełnie.
-
Jaka mina?
-
Twoja, Króliczku – oznajmił ze swoim typowym uśmieszkiem mówiącym jedynie:
wszystko widzę. Właściwie nie mogło ją to dziwić. Ten facet potrafił czasem
dostrzec więcej od niej samej. Na szczęście, częściej było to urocze niż
upierdliwe.
-
Oj nie prawda, jestem tylko zmęczona – skłamała starając się brzmieć przy tym
zarówno naturalnie jak i przekonująco. Nie musiał znać wszystkich szczegółów. Szczególnie
tych, które były tak głupie i mogły stawiać ją w dziwnym świetle. Zdecydowanie
nie powinna już być bardziej dziwna w jego oczach, niż była do tej pory.
-
Możemy już się położyć jeśli chcesz…
„Chcę się z tobą
kochać…”
-
Dobrze, jak film się skończy – odparła posyłając mu swój delikatny uśmiech i
przylgnęła do jego ramienia przytulając
się do niego. Tom natomiast ucałował ją we włosy sam nie wiedząc już jak
rozumieć jej podejrzane zachowanie. Kobiety… czego on się spodziewał? Nawet Mia
potrafi go czasem zbić z tropu. Właściwie nie powinno go to dziwić. Nie zawsze
łatwo jest ja zrozumieć, a on wciąż musi się tego uczyć. – Chciałabym się z
tobą jeszcze kochać, jak wtedy… - Jej cichy głos wyrwał go z zamyślenia.
Potrzebował dłuższej chwili, aby dotarł do niego sens słów wypowiedzianych
przez brunetkę. Na myśl nasuwało mu się tylko jedno i nie był pewien, czy ona
rzeczywiście to powiedziała, czy może poniosła go już wyobraźnia. – To musi być
zupełnie inaczej, gdy już się nie jest dziewicą…
-
Zapewne… - mruknął niepewnie. Znowu zaskoczyła go swoją nagłą otwartością i nie
miał pojęcia, jak powinien zareagować. Czasem miał wrażenie, że spina się
bardziej od niej. Mia zaś czuła się, aż za bardzo swobodnie. Właściwie było jej
wszystko jedno. Nie zastanawiała się zbyt wiele nad tym, co mówi. Jeszcze przed
chwilą sądziła, że mogłoby być to głupie. Ale przecież to zupełnie normalne. Czemu
miałaby mu o tym nie powiedzieć? Jakby nie patrzeć, odgrywał w tym bardzo dużą
rolę…
-
Szkoda, że musimy znowu czekać. Chyba mamy jakiegoś pecha – stwierdziła
opierając brodę na jego piersi i uniosła na niego swoje zielone spojrzenie. Z
tej perspektywy nadal wyglądał idealnie.
-
Mój niegrzeczny aniołek – Tom uśmiechnął się do niej zadziornie. Nie spodziewał
się, że Mia będzie dzieliła się z nim tego wieczoru takimi przemyśleniami, ale
przyniosło mu to lekką ulgę. Cieszył się, że nie tylko on myśli o takich
rzeczach. Schlebiało mu, że i ona chciałaby wrócić do tych upojnych chwil. To
nie oznaczało nic innego, jak to, że naprawdę się wtedy spisał.
-
Nie mów tak bo się wstydzę… - jęknęła w jego koszulkę już czując jak policzki
jej czerwienieją. Chłopak zaśmiał się, zupełnie się tym nie przejmując. Uwielbiał
ją zawstydzać.
-
Wstydź się, wstydź, aniołku… - Ujął jej podbródek unosząc lekko głowę i musnął delikatnie
słodkie wargi. – Kocham cię.
-
Lubię, gdy mi to mówisz – wyznała czując jak jej serce znowu zaczyna bić tym
szalonym tempem. Znowu budził w niej te wszystkie przyjemne uczucia, w czym
również to specyficzne podniecenie. To niebywałe jak na nią działał. Z jaka
łatwością się mu poddawała. W jednej sekundzie należała do niego, zrobiłaby dla
niego wszystko. O ile wcześniej nie rozpłynęłaby się ze szczęścia i nadmiaru
czułości…
-
A ja lubię ci to mówić.
-
Gorąco mi, nie wiem co ty ze mną robisz…
-
Nie musisz wiedzieć. Wszystko jest tak, jak być powinno – rzekł z uśmiechem i
cmoknął ją subtelnie w nos.
Niemcy.
Młody
Wokalista z uśmiechem obserwował swoją
dziewczynę, która zmywała po kolacji. Nie robiła nic nadzwyczajnego a jednak
ten widok sprawiał, że przyjemne ciepło rozlewało mu się na sercu. Myślał
sobie, że mogłoby już być tak zawsze. Mogliby jeść wspólnie każdego wieczoru… I
nie tylko wieczoru. Śniadania, obiady. Mieszkać razem. Zdecydowanie chciałby
mieć ją przy sobie na co dzień. Zasypiając i budząc się. Byłoby idealnie. Pytanie
tylko, czy dla niej to wszystko nie dzieje się zbyt szybko. On był typem
człowieka, który łatwo się przywiązywał do ludzi i akceptował nowe sytuacje.
Potrzebował bliskości, ciepła, stabilizacji. To też często go gubiło w życiu.
Niemniej tym razem nie musiał się niczego obawiać. Był pewien, ze właściwie
ulokował swoje uczucia. Obydwoje z Kathariną wiedzieli czego chcą. A co
najważniejsze, obydwoje mogli sobie to nawzajem dać. Więc co miałoby ich
powstrzymywać od kolejnych, poważnych kroków? Zarówno on, jak i jego bliźniak,
nie szukali przelotnych relacji. Jeśli się decydowali na związek, to było dla nich
coś co miało przed sobą długa przyszłość. Nie widzieli innych opcji. Miłość nie
była dla nich zabawą, chwilą zapomnienia. Dlatego z taką ostrożnością zawsze podchodzili
do uczuciowych kwestii. Znali już smak porażki i chcieli się przed nią chronić.
Nikt jednak nie lubi być zbyt długo samotny, tym bardziej, gdy na horyzoncie
pojawia się osoba godna uwagi, a przede wszystkim zaufania. Mia była nią dla
Toma, a Katharina dla Billa. To nie podlegało żadnym wątpliwością. I nieważne
co ktokolwiek sobie myśli o tych relacjach, liczą się tylko ich uczucia oraz
to, że oni mają pewność. Pewność, że to się uda.
- Czy nie jest fajnie, gdy tak sobie spędzamy razem całe
dnie? – zagadnął ją
w pewnej chwili, chcąc bardzo subtelnie przejść do nurtującego go tematu.
- Owszem. Ale to pewnie niedługo się skończy. Twój brat
wróci, zaczniecie znowu pracę nad albumem. Ja też pewnie coś sobie w końcu
znajdę… - odparła wycierając talerze suchą ścierką. Bill natomiast westchnął
stwierdzając z rozczarowaniem, że Kath zupełnie go nie zrozumiała. Wstał od stołu i
podszedł do niej, by jej pomóc i odłożyć wytarte naczynia do szafki. – Pewnie
nie o to ci chodziło? – Ciemnowłosa uniosła brew obserwując go z uwagą. Umiała
już rozpoznać po nim, kiedy było coś nie tak. W tym momencie ewidentnie tak
było.
- Cóż… Próbowałem tylko delikatnie zasugerować, że miło by
było razem mieszkać – rzekł nie próbując już nawet owijać w bawełnę, bo jak już
wcześniej zauważył, nie przynosiło to zbyt ciekawych rezultatów. Nie zmieniało
to faktu, że zaskoczył tym swoją dziewczynę. Wręcz zaniemówiła z wrażenia
patrząc na niego jedynie swoimi wielkimi oczyma. Miał obawy, że mogło to nie
wróżyć niczego dobrego. Oczekiwanie na jej reakcję było męką, która została na
szczęście przerwana przez jego telefon. Katharina wyraźnie odetchnęła z ulgą,
gdy mężczyzna sięgnął do kieszeni by odebrać połączenie. Zupełnie nie
wiedziała, jak powinna się zachować. Nie spodziewała się takiego rozwoju
sytuacji. Nie była gotowa na, aż tak wielkie i nagłe zmiany. Ostatnio było ich
zdecydowanie zbyt wiele w jej życiu. Nie nadążała już z układaniem tego
wszystkiego. Nie chciała jednak też urazić w żaden sposób Billa. Zależało jej
na nim. Musiała rozegrać to odpowiednio, żeby żadne z nich nie ucierpiało.
Podczas, gdy ona próbowała ułożyć w głowie, to co chciała mu
przekazać w jak najlepszy sposób, ten zdążył już odbyć rozmowę. I niestety nie
należała ona do najprzyjemniejszych. Przez co zupełnie zapomniał o temacie, który
jeszcze przed chwilą sam zaczął. Przestało
być to na ten moment istotne.
- Przepraszam cię, Kochanie, ale nie mogę dziś zostać –
zwrócił się do niej lekko poddenerwowany. Od razu spostrzegła w jego oczach
kłębiący się niepokój. – Dzwonił mój ojczym. Mama jest w szpitalu. Nie wiem
dokładnie o co chodzi, ale prosił, żebym przyjechał – wyjaśnił nie zwlekając z
tym zbyt długo. Miał
mieszane uczucia. Cały czas pamiętał ostatnią wizytę w rodzinnym mieście. Musiał
jednak odgonić teraz te wszystkie wspomnienia, bo przecież nie mogły decydować
o jego postępowaniu. Nie mógł kierować się nimi w takiej sytuacji. Bez względu
na wszystko, to wciąż była jego matką. A dzieci mają to do siebie, że kochają
rodziców bezwarunkowo. Nawet, gdy mają żal.
- Jasne, rozumiem. Jedź – odparła bez wahania. Nie musiał jej
niczego tłumaczyć, wiedziała doskonale, że są rzeczy ważne i ważniejsze. Życie
nie raz stawia nas w niespodziewanych, trudnych sytuacjach. Sama miała mnóstwo
podobnych doświadczeń. – Mogę ci jakoś pomóc?
- Nie, myślę, że na razie nie. Nie martw się niczym. Zadzwonię
do ciebie, gdy dotrę na miejsce – Posłał jej delikatny uśmiech i złożył czuły
pocałunek na czole. Ta skinęła tylko głową nie chcąc już dłużej zatrzymywać go
zbędnymi pytaniami, po czym odprowadziła go do drzwi. Miała nadzieję, że mimo
wszystko nie stało się nic bardzo złego. Nie chciałaby by Bill musiał przeżywać
coś takiego w samotności. Tom był daleko, ona została tutaj… Mógłby sobie z tym
nie poradzić.
Potrząsnęła głową odganiając od siebie czarne myśli i
przekręciła klucz w drzwiach, zamierzając wziąć teraz kąpiel. W mieszkaniu
zrobiło się dziwnie pusto i przygnębiająco bez Billa. W tym momencie przeszło
jej przez myśl, że może wspólne zamieszkanie nie byłoby takim głupim pomysłem. Gdyby
tylko jeszcze tak się tego nie bała… Kochała go i wiedziała, że on darzy ją tymi samymi, silnymi uczuciami… ale mimo to, wciąż gdzieś w głębi tliła
się ta niepewność. Bo przecież już raz komuś zaufała. Tak samo mocno. Nie
chciała popełniać tych samych błędów… Nie chciała działać zbyt pochopnie, tak
jak wtedy. Wiele się zmieniło od tamtego czasu, ona się zmieniła. Musiała teraz być rozważniejsza, dojrzalsza… Miłość jednak
od zawsze działa własnymi prawami. Nieważne jak bardzo się czasem starasz, jej
sidła i tak namieszają w życiu wedle własnego, często nazbyt chaotycznego
planu.
Z
zamyślenia wyrwał ją dzwonek do drzwi. Dobrze,
że nie zdążyła wejść do wanny. Zapewne Wokalista o czymś sobie przypomniał, bo
kto inny miałby odwiedzać ją o tej porze? Nawet nie miała żadnych znajomych,
którzy mogliby być jej potencjalnymi gośćmi. Nie chcąc kazać mu zbyt długo czekać, żwawo zawróciła do
przedpokoju i w pośpiechu od kluczyła, a następnie z rozmachem otworzyła drzwi.
- Czego zapom… - zawiesiła się na dobrą chwilę, gdy ujrzała
przed sobą mężczyznę, który zdecydowanie nie przypominał jej chłopaka pod
żadnym, nawet najmniejszym względem. Potrzebowała kilku, może nawet kilkunastu
sekund, żeby skojarzyć jego twarz. Żeby posklejać fakty. A kiedy już wszystko
do niej dotarło, poczuła na ciele gęsią skórkę. Jej mięśnie spięły się
automatycznie, a źrenice oczu znacznie poszerzyły. Głos ugrzęzł w gardle.
- Cześć, Kath – Dźwięk znajomego głosu, drastycznie
sprowadził ją na ziemię. Momentalnie otrzeźwiała. – Chyba nie mnie oczekiwałaś?
– zapytał niepewnie, dostrzegając jej zdumiony wyraz twarzy. Patrzyła na niego
jak na ducha, choć przecież, gdy zniknął z jej życia, był cały i zdrowy.
- Wiktor… - szepnęła drżącym głosem, zupełnie nie mogąc
uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę…
Cdn.
***
Drogi Czytelniku!
Komentarz od Ciebie jest wyrażeniem szacunku dla mojej pracy oraz motywacją do dalszej publikacji.
Jeśli więc szanujesz moją pracę i chciał/abyś poznać dalsze losy bohaterów, zostaw po sobie ślad.
Nie zarabiam na publikacji, największą i jedyną nagrodą dla mnie jest Twoja opinia.
***
Żegnam się z Wami tym odcinkiem w tym roku. Wszelkie informacje na mojej stronie :)
Wesołych Świat.
Mia jest coraz bardziej zadziorna :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie uśmiercisz mamy bliźniaków...przynajmniej dopóki z nimi nie porozmawia i ich nie przeprosi za wszystko :P No i ten tajemniczy Wiktor...coś czuję, że z tego nic dobrego nie wyjdzie :P Ale przynajmniej u Mii i Toma sielanka trwa :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Klaudia ;)
Tom i Mia są tacy słodcy <3
OdpowiedzUsuńTeż bym tak chciała pfff
Czekam na kolejny odcinek i sielankę Toma i Mii :D
Zastanawia mnie również kim jest Wiktor i co masz zamiar zrobić mamię bliźniaków
Mia coraz odwazniejsza , podoba mi się to .Tomus slodziak:)
OdpowiedzUsuń