Przebudziła
się grubo po dziesiątej totalnie zdezorientowana widokiem otoczenia, które nie
wydawało się na pierwszy rzut oka znajome. Minęła dobra chwila zanim dotarły do
niej ostatnie wydarzenia i fakt, że znajduje się w pokoju Toma. Ale znacznie bardziej
uderzyło ją, że jej brat leży nieprzytomny w szpitalu po ciężkiej operacji.
Poderwała się od razu do pozycji siedzącej przez co lekko zakręciło jej się w
głowie. Przymknęła na chwilę powieki i uniosła je zaraz spoglądając z
przerażeniem na zegarek. W tym samym momencie z łazienki wyszedł sam właściciel
pokoju w samych spodniach i szczoteczką do zębów w ustach. Trochę zaskoczyło
go, że nastolatka już nie śpi i nawet poczuł się nieco głupio. Niekoniecznie
chciał, aby go widziała z pianą w ustach i paradującego z gołą klatą… Choć jego
tors był niczego sobie. Na twarz Mii od razu wpłynął szeroki uśmiech, jakoś nie
umiała powstrzymać swojego rozbawieniem widokiem chłopaka oraz jego miną.
-
Mychlałem że szpisz – wybełkotał cofając się do łazienki, gdzie szybko
dokończył proces mycia zębów i wrócił już z pustymi ustami. – Zapomniałem
koszulki…
-
Domyślam się – uśmiechnęła się i odrzuciła na bok kołdrę chcąc wstać, lecz
szybko zmieniła zdanie orientując się, że jest w jakiejś skąpej koszulce i
majtkach. Z nadzieją, że Tom tego nie zauważył, nasunęła na siebie z powrotem
kołdrę rozglądając się nerwowo po pokoju. Gitarzysta natomiast roześmiał się
głośno nie mogąc już wytrzymać, oczywiście nic mu nie umknęło.
„No i z czego się
śmiejesz! Sam świecisz przede mną gołą klatą… Taki widok od razu po
przebudzeniu, nawet mi się to nie marzyło..!”
Mia
uniosła na niego swoje oburzone spojrzenie czując się jednocześnie bardzo
zakłopotana.
-
Dobrze, już sobie idę – uspokoił się i zgarnął szybko z krzesła swoją koszulkę.
– Pójdę do drugiej łazienki, a ty możesz skorzystać z tej. Masz tu czyste
rzeczy z szafy Billa – wskazał na ubrania leżące na kanapie.
-
Dziękuję.
-
Spotkamy się w salonie – puścił jej oczko i zniknął za drzwiami pozostawiając
samą. Westchnęła ciężko i wstała tym razem bez żadnych przeszkód. Przez to
wszystko nawet nie miała okazji zastanowić się nad tym, co dzieje się miedzy
nią, a Tomem. A to było zdecydowanie coś bardzo istotnego. Taka prawdziwa
rewolucja w jej życiu. Jednak to będzie musiało póki co poczekać… Andreas jest
teraz najważniejszy. Wzięła przygotowane przez Toma rzeczy i udała się do
łazienki w celu odświeżenia. Chciała jak najszybciej się ogarnąć i wrócić do
szpitala. I tak już zdecydowanie za długo pozwoliła sobie na odpoczynek. Wzięła
szybki prysznic i włożyła czyste ciuchy. Krępowało ją trochę, że znajdowała się
w cudzej łazience. W dodatku łazience należącej do Toma! Ale mimo wszystko nie
umiała się teraz na tym skupiać, cały czas po głowie chodził jej brat. Nie tracąc
więcej czasu poszła do salonu, gdzie jednak nie zastała Toma. Słyszała jednak,
że ktoś krząta się po kuchni, więc udała się w jej kierunku.
-
Jestem już gotowa – rzekła stając w wejściu do pomieszczenia.
-
Dobrze, chodź zjesz coś…
-
Nie jestem głodna, chciałabym już jechać – odparła trochę niepewnie.
-
Nie ma mowy, musisz coś zjeść – skwitował stanowczo mając na uwadze, że
dziewczyna nie jadła nic od wczoraj. – Na co masz ochotę?
-
Cokolwiek – westchnęła wchodząc do środka. Wiedziała, że Tom jej nie odpuści i
w sumie miał też trochę racji. Usiadła więc posłusznie na krześle.
-
Byle szybko, co? – uśmiechnął się do niej. – Mia, jakby coś się działo
zadzwoniliby do nas. Andreas pewnie jeszcze dochodzi do siebie po operacji…
-
Wiem, ale ja po prostu chcę tam być. Czuję, że muszę – była nieugięta i
rozumiał ją doskonale, więc nie zamierzał niczego utrudniać, a wręcz
przeciwnie.
-
Rozumiem. Zrobię kanapki i zjesz w samochodzie ok?
-
Dziękuję.
Cieszył
się, że nawet w tak błahy sposób może jej trochę ulżyć. Wyobrażał sobie, co
musiała teraz czuć. Andreas był jej jedynym bratem, a gdyby tak Billowi coś się
stało? Był pewien, że znosiłby to równie ciężko, a może nawet jeszcze bardziej.
Nie chciał nawet o tym myśleć! W tej chwili naprawdę zapragnął być przy swoim
bliźniaku, choć wiedział, że nie dzieje mu się nic złego. Tak po prostu jednak
miał ochotę przytulić się do niego i być blisko. To było też motywacją do
szybszego działania, więc kanapki dla Mii zostały przygotowane przez niego w
mgnieniu oka.
-
Ok, chodźmy już – podał jej śniadanie i obydwoje opuścili mieszkanie, które
chłopak prędko zamknął na klucz. Zjechali windą na parking i już po chwili byli
w drodze do szpitala. Nie rozmawiali zbyt dużo, każde z nich było pochłonięte
swoimi własnymi myślami. A sama trasa była dość krótka, tym bardziej, że
Gitarzysta jechał wyjątkowo szybciej niż zwykle. Już dawno nie czuł tak
wielkiej potrzeby widzenia się z Billem. Zamiast martwić się o przyjaciela,
martwił się o brata, któremu kompletnie nic złego się nie działo… - No kurwa...
– zaklął zupełnie się zapominając, gdy wjeżdżając na szpitalny parking zauważył
kręcących się fotoreporterów. – Przepraszam – zerknął skruszony na dziewczynę,
która dopiero po chwili zorientowała się co było przyczyną jego nagłego zdenerwowania.
– Musimy podjechać od tyłu – dodał jednocześnie zawracając. Na szczęście nie
został przez nikogo rozpoznany i spokojnie mógł zaparkować samochód na tyłach
szpitala. – Jak się o tym dowiedzieli?
-
Często w wiadomościach mówią o wypadkach – Mia wzruszyła ramionami wcale nie
będąc zdziwiona. – Ktoś na pewno cię rozpoznał i krok po kroku doszedł do
wszystkiego…
-
Ludzie potrafią być okropni… Przecież to mój przyjaciel, a oni chcą zrobić z
tego sensację – westchnął zrezygnowany odpinając już pasy. – Chodźmy do reszty,
razem zawsze będzie raźniej.
-
Nie przejmuj się, to tylko prasa – uśmiechnęła się pocieszająco po czym poszła
w jego ślady i już po chwili obydwoje zmierzali do tylnego wejścia szpitala
kierując się prosto na piętro, gdzie leżał Andreas.
Gdy
tam dotarli okazało się, że niewiele się zmieniło od wczesnego ranka, kiedy tu
ostatni raz byli. Rodzice Mii wciąż siedzieli obok siebie na plastikowych
krzesłach wyglądając na bardzo zmęczonych, a zaraz obok nich zajmowali miejsca
Gustav, Georg i Vanessa. Bill krążył za to po korytarzu w te i we w te. Nie
było z nimi tylko Rebecci, co było dziwne, gdyż to ona najbardziej ze
wszystkich nie chciała opuszczać szpitala. Każdy traktował to, jako zupełnie
normalny odruch z jej strony. Nikt nie zastanawiał się nawet przez moment,
dlaczego nagle, aż tak bardzo jej zależy. Prawda była taka, że wszyscy
wiedzieli, że dawne uczucia do Andreasa wciąż tkwią w niej gdzieś głęboko. I
mogła zapierać się rękoma i nogami, ale nie dało się temu zaprzeczyć, czy tego
wyzbyć. Poznała go jeszcze jako siedemnastolatka, on sam był niewiele starszy.
Od razu znaleźli wspólny język, gdy Tom ich sobie przedstawił. Wtedy podobały
jej się wszystkie jego żarty, wygłupy… Cała jego dziwna osobowość. Ta słodka
beztroska i niedojrzałość. Nie potrzebowali wiele czasu, aby się do siebie
zbliżyć. Nawet nie spostrzegli, kiedy dopadła ich miłość. I było naprawdę
uroczo, czasami, aż za bardzo… Może dlatego w końcu coś musiało się zepsuć? Podobno
miłość wszystko wybaczy… Widocznie potrzeba na to bardzo dużo czasu i chyba w
końcu ten czas minął.
-
Bill, wszystko w porządku? – Gitarzysta podszedł do brata spoglądając na niego
z troską.
-
No… Jeszcze nie wiadomo nic nowego? – odparł niepewnie nie do końca wiedząc o
co mu chodzi.
-
A ty jak się czujesz?
-
A ty? – uniósł brwi patrząc na niego podejrzliwie. – Coś zrobiłeś?
-
Co? Nic nie zrobiłem, niby co miałem zrobić?
-
Nie wiem, ale dziwny jesteś. Jakbyś nie zauważył, to Andy miał wypadek, a nie
ja…
-
Oj wiem. Ale nie mogę już zapytać jak się czujesz? Przecież ty też jakoś to
wszystko przeżywasz…
-
Daję radę – zapewnił go jednak ten mimo to rozłożył przed nim ramiona chcąc,
aby się do niego przytulił. Bill wciąż był zdumiony dziwnym zachowaniem
bliźniaka, ale przecież nie mógł tego zignorować, więc zrobił to czego od niego
oczekiwał. Złączyli się w braterskim uścisku, który Tom wyraźnie przedłużał
niemal miażdżąc żebra brata. – Dobrze już, naprawdę… Nie martw się tak Tom –
poklepał go po plecach dla uspokojenia. Widocznie jego nagły przypływ czułości
musiał być efektem ostatnich wydarzeń.
-
Kocham cię Bill, wiesz?
-
Kurde Tom… Ogarnij się, bo to dziwne zaczyna się robić – stwierdził odsuwając
się lekko od niego.
-
Co w tym dziwnego? Ja tylko ci mówię!
-
Dobrze, ale czemu akurat tutaj i teraz?
-
Nie wiem, po prostu… Co za różnica gdzie i kiedy? Jesteś moim bratem – rzekł i
ponownie rozłożył ramiona przytulając swojego młodszego brata. Gustav z
Georgiem przyglądali się temu z boku od dłuższej chwili, co było dla nich wręcz
rozczulające. Nie wiedzieli o czym bliźniacy tak rozmawiają i z jakiego powodu
okazują sobie tyle czułości, ale jednak wyglądało to uroczo.
-
Mamo, wy też powinniście odpocząć – Mia podeszła do swoich rodziców spoglądając
na nich z troską. – Teraz ja tu zostanę, a wy jedźcie do domu.
-
Nie trzeba Mia, radzimy sobie.
-
Właśnie widzę, wyglądacie jak wraki – mruknęła nawet przez chwilę nie wierząc
słowom swojej matki. – Tato zabierz mamę i jedźcie do domu. Ja zostanę i
zadzwonię do was, gdy tylko Andy się obudzi – zwróciła się do ojca, jako, że
uważała go za rozsądniejszego. W końcu jeszcze niedawno sam ją wyganiał z tych
samych powodów, więc była pewna, że ją poprze.
-
Mia, wiesz, że z twoją mamą ciężko dyskutować – stwierdził bezradnie.
-
Oh no, nie obchodzi mnie to. Zobacz jak ona wygląda, ty zresztą nie lepiej… Co
to da jak będziecie tu siedzieć bez przerwy?
-
Kochanie, Mia ma racje… Jedźmy do domu chociaż, żeby się przebrać – mężczyzna
zwrócił się do swojej żony, która milczała uparcie wpatrując się w ścianę
naprzeciwko.
-
Dobrze, ale zaraz wracamy – zgodziła się po chwili, na co wszyscy odetchnęli z
ulgą. – Dzwoń do nas Mia – poleciła córce wstając już ze swojego miejsca. Brunetka
siknęła głową uspakajając tym matkę po czym odprowadziła ich wzrokiem do
wyjścia.
-
Całkiem ładnie się prezentujesz w moich ciuszkach – usłyszała obok głos Billa,
który zwrócił tym samym jej uwagę.
-
Są w prawdzie trochę za duże, ale dają radę – uśmiechnęła się do niego wesoło.
– Dziękuję wam za wszystko w ogóle, bardzo wiele dla nas robicie… - zwróciła
się tym razem już do wszystkich, a w szczególności do bliźniaków.
-
No co ty, Andreas to nasz kumpel… A ty teraz należysz do naszej paczki.
Obydwoje możecie zawsze na nas liczyć – oznajmił Wokalista obejmując ją
przyjaźnie ramieniem. – Przetrwamy to wszyscy razem…
-
Drodzy państwo… - wszyscy skierowali swoje spojrzenia na starszego, lekko
posiwiałego mężczyznę w okularach wyróżniającym się białym kitlem. Mia poczuła,
jak serce podchodzi jej do gardła ze strachu przed tym, co za chwilę powie
lekarz. – Pan Hertzberg najgorsze ma już za sobą, jego stan powoli się
stabilizuje. Myślę, że obudzi się w najbliższym czasie – oznajmił przynosząc
tym samym wszystkim zgromadzonym wielką ulgę, a szczególnie siostrze chłopaka. –
Tymczasem zalecam wam spacer na świeżym powietrzu, proszę się trochę
zrelaksować. Naprawdę nic złego już się nie dzieje – dodał jeszcze z delikatnym
uśmiechem po czym odszedł, a cała czwórka siedząca dotychczas na krzesłach
poniosła się ze swoich miejsc jak na komendę.
-
Bogu dzięki. W końcu jakieś dobre wieści – odezwał się jako pierwszy Gustav. –
W takim razie proponuję dostosować się do zaleceń lekarza, szczególnie tobie
Van – spojrzał znacząco na czarnowłosą.
-
Bardzo chętnie stąd wyjdę, nie cierpię szpitali. Ktoś zostaje?
-
Ja na pewno – odparła Mia zajmując od razu wolne miejsce. Gitarzysta jakby
automatycznie uczynił to samo, co już nikogo nie dziwiło. Od samego początku
było wiadome, że Toma ewidentnie ciągnie do tej dziewczyny i chyba on sam
potrzebował nieco więcej czasu, aby się o tym przekonać. Bo wszyscy inni
widzieli znacznie więcej już od dłuższego czasu.
-
To dajcie nam znać, gdy Andy już się obudzi – poprosił Bill na co zarówno Mia,
jak i Tom skinęli twierdząco głowami. Wtedy też cała reszta spokojnie mogła
opuścić szpital, aby w końcu trochę odetchnąć. Każdy był już naprawdę zmęczony
samym przebywaniem w tym miejscu. Do tego wszystkiego dochodził strach przed
stratą przyjaciela… Definitywną stratą, bez powrotu. Po prostu mogłoby już go
nigdy nie być. I te przerażające myśli krążące wciąż po głowie, ostatnie słowa
jakimi się wymienili, spojrzenia, gesty… Ostatnie. Samo myślenie o tym bolało…
Cdn.
Odpowiadając na jeden z anonimowych komentarzy, nie wiem kiedy pojawi się coś na Zakochanej Fance, ponieważ mam zastój twórczy od dłuższego czasu niestety. Ale bardzo mnie motywuje, nawet jeśli ktoś pyta i czeka! ;)
Ah, Ah, Ah... od czego tu zacząć... w sumie to wiesz wszystko, jako, że komentowałam Ci na bieżąco.. ahaah xD ale jeszcze raz dzięki za odcinek... zdecydowanie poprawił mi humor <3 ;* no.. a wracając do tego, co przeczytałam.. hmmm... uwielbiam Cię za to: ''a gdyby tak Billowi coś się stało? Był pewien, że znosiłby to równie ciężko, a może nawet jeszcze bardziej. Nie chciał nawet o tym myśleć! W tej chwili naprawdę zapragnął być przy swoim bliźniaku, choć wiedział, że nie dzieje mu się nic złego. '' ale to już wiesz! ;D to jest tak słodkie, że ah... i prawdziwe, co najlepsze... Boże, włączył mi się słowotok. hahah xD no cóż... reszta też cudowna... dobrze, że z Andreasem już coraz lepiej.. i ciekawe, gdzie zwiała Rebecca. xD eh <3 kocham normalnie to opko xD i CZEKAM na następny odcinek..
OdpowiedzUsuńBuŹka! ;*
No ja czekam, czekam na nową na zakochanej fance! :D Więc cię mobilizuję: rusz piękną dupcię i mózgownicę i pisz coś tam :p
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o tą notkę to wszystko super, ale czuję niedosyt :D
Ale Andreas się obudzi i będzie w końcu super!
Super odcinek i fajnie że Tom przejmuje się o swojego brata i te przytulanko ich.. no po prostu słodkie :). Oby Andreas się obudził, a w ogóle to gdzie Rebecca? Ja tu chce wiedzieć, więc czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńP.S. Zapomniałam w poprzednim odcinku dodać że cudowny szablon :*
Caroline
To sie kurczaki porobilo! Nadrobilam odcinki i Tom tu jest taki dojrzaly! I to wyznanie do Billa to po prostu padlam xd
OdpowiedzUsuńCzekam na nowosc ;)
Cukiierkoowaa ;)
Noo... Cudo, cudo cudo *_* Normalnie same słodkości w tym odcinku.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Tom nie wstydzi się okazywać takich uczuć do Billa w miejscu publicznym xD Po porostu słodko. Można się normalnie rozczulić przy twoich opowiadaniach :D
Jeśli chodzi o Toma i Mie (nigdy nie mogę załapać, jak odmienia się tę imię xD) to myślałam, że będzie mały buziak na koniec, czy coś... Ale widzę, że Mai zrobiła się trochę pewniejsza jeśli chodzi o Toma. Wcześniej jakby zobaczyła Toma bez koszulki to podejrzewam, że by spaliła buraka xD a teraz? No widzę, że są postępy... Jestem z tego powodu bardzo zadowolona :D
No i gdzie Rebecca? a się pytam... Mam wrażenie, że ona coś knuję :3 Myślałam, że skoro coś czuję do Andersa to chociaż w szpitalu będzie siedziała, a tu taka załamka... No normalnie rozumiem, że może poszła odpocząć czy coś, ale może się mylę, ale dla mnie ten czyn był trochę egoistyczny :(
Pozdrawiam i ślę całuski :* <3
Fajny odcinek, wciaga fajnie. Ale Tom byl slodki jak sie do Billa przytulal, cos cudownego :)
OdpowiedzUsuńTom teraz jest potrzebny Mii i spelnia swoje zadanie :D
Czekam na nastepny odcinek
Caluje ;*