Czas
wydawał się stanąć w miejscu. Już nie pierwszy raz ogarnęło ją to uczucie, lecz
tym razem nie wiązało się ono z niczym przyjemnym. To było najgorsze, co
kiedykolwiek było dane jej czuć. I taka wielka pustka, w głowie, sercu, duszy… Poczuła
się pusta. Jedyne, co do niej docierało to krzyk, przeraźliwy krzyk, a potem
już tylko głośny płacz przyjaciółki. Dookoła zaczęło robić się niewielkie
zamieszanie, które tworzyło kilku akurat przechodzących w momencie wypadku
ludzi. Kierowca samochodu nadal siedział na swoim miejscu wyraźnie będąc w
szoku. Rebecca ciągle krzyczała coś niezrozumiałego lekko potrząsając leżącym
na ulicy chłopakiem. Dopiero Tom, który nie wiedzieć kiedy znalazł się przy nich
odciągnął ją od niego na siłę. Sam był w szoku i kompletnie nie ogarniał
sytuacji, działał jednak instynktownie. Po prostu nie myślał, tylko robił. Zaczął
od sprawdzenia pulsu, ale za nic nie potrafił nic wyczuć. W dodatku Rebecca
znowu wróciła utrudniając mu jakiekolwiek działania. Znowu musiał ją odpychać
od przyjaciela, ale była nieugięta. Mia widząc to wszystko w końcu
oprzytomniała i biorąc się w garść podbiegła do nich od razu pomagając Tomowi z
Rebeccą. Chwyciła ją za ramiona z całych sił odsuwając na bok i ścisnęła ją
mocno w swoich objęciach, aby nie próbowała ponownie zbliżać się do jej brata.
-
Uspokój się Rebecca – powiedziała czując, jak dziewczyna cała drży ciągle
histerycznie płacząc. Tom w tym czasie
zaczął robić masaż serca Andreasowi, gdy z przerażeniem stwierdził, że nie wyczuwał pulsu, bo jego przyjaciel zwyczajnie go nie miał...
-
Nie powiedziałam mu, że go kocham! On teraz umrze! To moja wina… Boże, on
chciał ze mną tylko porozmawiać! Znowu nie dałam mu szansy… A on teraz umrze!
Umrze…
-
Przestań, zamknij się! – rozkazała surowo sama nie mogąc tego słuchać. Nie
chciała dopuszczać do siebie nawet myśli, że jej brat może tego nie przeżyć. To
nie mogło się stać. Jedyne, co teraz miała w głowie, to jej własne słowa, gdy
wykrzyczała mu, że go nienawidzi.
-
Nie, puść mnie! – blondynka próbowała wyrwać się z jej uścisku, ale z marnym skutkiem.
Mia była w tej chwili znacznie
silniejsza i nie zamierzała popuścić. Wiedziała, że Tom właśnie ratuje życie
jej brata i nie pozwoli nikomu mu w tym przeszkadzać. – Musze mu powiedzieć!
-
Nic mu teraz nie powiesz! Uspokój się, słyszysz? Powiesz mu, jak będzie
przytomny…
-
Gdzie ta pieprzona karetka?! Ja nie wiem co mam już robić… - Gitarzysta odsunął
się od nieprzytomnego chłopaka spoglądając na niego z przerażeniem. – Ktoś w
ogóle zadzwonił po pogotowie!? – przebiegł spanikowanym wzrokiem po wszystkich
osobach.
-
Tak, już jadą – odezwała się jakaś kobieta jednocześnie przynosząc wszystkim
wielką ulgę.
-
Chyba żyje… - szepnął przecierając rękoma twarz, na której pozostawił ślady
krwi przyjaciela. W oddali już było słychać sygnał nadjeżdżającego ambulansu,
stojący obok ludzie od razu się odsunęli na bok, aby niczego nie utrudniać. Mia
również podniosła się z ziemi ciągnąc za sobą przyjaciółkę, która wyglądała już
na znacznie spokojniejszą. Choć tak naprawdę był to efekt chwilowego szoku.
Po
chwili wszystkim w uszach dudnił już drażliwy dźwięk sygnału pogotowia.
Sanitariusze bardzo szybko zajęli się Andreasem następnie od razu przenosząc go
do karetki.
-
Co z nim? – Tom natychmiast zaczął wypytywać jednego z mężczyzn w tym czasie
samochód z Andreasem już odjechał.
-
Proszę się uspokoić. Wieziemy go do najbliższego szpitala. Jest pan z rodziny?
-
Jestem przyjacielem. Tu jest jego siostra – wskazał na Mię, która wyglądała
naprawdę fatalnie. Choć się jakoś trzymała widać było po niej, że jest bardzo
źle. Łzy same ciekły po jej twarzy razem z resztkami makijażu, czego już nawet
nie czuła.
-
Proszę z nami, ta pani lepiej też. Podamy jakieś środki uspakajające – polecił
spoglądając również na Rebeccę. – Panu nic nie jest? Krwawi pan?
-
Nie… To jego, miał chyba zatrzymanie akcji serca… Reanimowałem go – wyjaśnił
lekko się wahając. – Powinienem tu chyba zostać jeśli przyjedzie policja…
-
Spokojnie. Proszę jechać z nami, policja później się wszystkim zajmie będą
wiedzieć gdzie szukać – zapewnił go i podszedł do stojących przy krawężniku
dziewczyn. – Proszę wsiąść do karetki, zabierzemy panie do szpitala, damy
jakieś środki uspakajające – rzekł w kierunku Mii, która skinęła jedynie głową
po czym poprowadziła przyjaciółkę do wskazanego pojazdu. Gitarzysta także się
tam udał. Sanitariusze jeszcze zajmowali się sprawcą wypadku, który jednak nie
chciał jechać do szpitala mimo ich próśb. Tak więc stwierdzając, że nie ma
żadnych poważnych obrażeń zostawili go w spokoju.
Mia
siedziała w milczeniu cały czas obejmując mocno Rebeccę, która też już nawet
nie płakała. Jeden z sanitariuszy dał jej jakiś proszek, co z pewnością
pomogło. Brunetka odmówiła nie czując potrzeby zażywania czegokolwiek. Żaden
lek i tak nie był w stanie zagłuszyć jej sumienia…
Późny
wieczór, szpital.
Prawdopodobnie
nie ma nic gorszego od czekania i tej ciągłej towarzyszącej temu niepewności. Człowiek
siedzi jak na szpilkach nie mając pojęcia, co za chwilę usłyszy. A, żeby to
jeszcze była tylko „chwila”… Tak naprawdę ile czasu by nie minęło, wydaje się
to wiecznością.
O
wypadku Andreasa wiedzieli już wszyscy, którzy wiedzieć powinni. Szczególnie
rodzice, którzy zjawili się niemal natychmiast. Pozostali przyjaciele także
przybyli do szpitala jednak ze względu na późną porę zostali odesłani do domu z
zapewnieniem, że o wszystkim ich będą informować na bieżąco. Na szpitalnym
korytarzu, więc wyczekiwali tylko państwo Hertzberg z córką, oraz Tom z
Rebeccą. Każde z nich czuło się w obowiązku tu być i czekać na jakąkolwiek
informację o stanie zdrowia Andreasa. W tej chwili przeprowadzano operację,
więc ważyły się jego dalsze losy… Najgorsze było, że mógł tego nie przeżyć. Ta
myśl dręczyła wszystkich. Nikt sobie nie mógł wyobrazić, że mogą stracić go na
zawsze. Tak nagle. I nigdy już nie będą mieli okazji powiedzieć mu tego, co tak
naprawdę od dawna chcieli.
-
Dziękuję Tom, że potrafiłeś zachować zimną krew i mu pomóc w takiej sytuacji –
szepnęła nastolatka mając cały czas łzy w oczach. – Dzięki tobie ma teraz
szansę…
-
To mój przyjaciel, nie mógłbym nic nie zrobić – odparł traktując to, jako coś
zupełnie naturalnego. I tak też było. Działał odruchowo, nie zastanawiając się
nad niczym. Liczyło się tylko, aby pomóc Andreasowi. Nic więcej. – Będzie
dobrze – uśmiechnął się do niej lekko chcąc dodać otuchy. To był dla niej
bardzo ciężki dzień i zdawał sobie z tego sprawę. Teraz musiał ją wspierać, jak
tylko mógł.
-
Chodź tu na chwilę – wskazała na wejście od łazienki sama kierując się w jego
stronę. Chłopak nawet nie zauważył, że to damska toaleta podążając za
dziewczyną. Dotarło to do niego dopiero, gdy znalazł się w środku i poczuł
przyjemny zapach oraz ujrzał specyficzny wystrój tego miejsca.
-
O co chodzi? – zapytał lekko zdezorientowany, a nastolatka zaczęła wyciągać
papierowe ręczniki ze specjalnego pojemnika, które następnie zmoczyła w ciepłej
wodzie.
-
Wyglądasz jak zombie – podeszła do niego uśmiechając się delikatnie i zaczęła
ścierać z jego twarzy zaschniętą już krew. Nikt nie zwracał wcześniej uwagi na
to, jak wyglądają, byli zbyt przejęci tym, co się wydarzyło i oczekiwaniem.
Teraz jednak mieli sporo czasu, który warto było wykorzystać na cokolwiek
innego niżeli ciągłe siedzenie i wpatrywanie się w szpitalną podłogę. – I wiem,
że ja wyglądam jeszcze gorzej – dodała od razu zauważając jego rozbawiony wyraz
twarzy. – Ale u mnie to akurat norma.
-
Dziękuję – uśmiechnął się do niej, gdy już skończyła. Było to dla niego bardzo
miłe i podobało mu się, że Mia dzisiaj traktuje go jakoś inaczej niż zwykle.
Jakby nie czuła już między nimi żadnych granic. Była zdecydowanie odważniejsza
w swoich czynach, a jednocześnie wciąż subtelna jak zawsze.
Odwzajemniła
jego gest i wyrzuciła brudne ręczniki do kosza, a następnie sama podeszła do
umywalki i odkręcając wodę przemyła twarz usuwając z niej ciemne ślady po
makijażu.
-
Chyba teraz możemy godnie czekać na powrót mojego brata – stwierdziła spoglądając
na Toma przez odbicie w lustrze. Cieszyła się, że ma go teraz przy sobie, że
nie musiała przeżywać tego wszystkiego sama. Wystarczyło, że był i już czuła
się lepiej.
-
Też masz wyrzuty sumienia? – zapytał niepewnie, a ona skinęła twierdząco głową
odwracając się w jego kierunku. – Nie wybaczę sobie jeśli on tego nie przeżyje.
-
Ale przeżyje – powiedziała chwytając go za rękę. – I wtedy będzie musiał się
zmienić, bo naprawdę jest cholernie nieodpowiedzialnym idiotą i mam ochotę coś
mu zrobić za to wszystko.
-
Wiem i chętnie ci w tym pomogę – westchnął i przytulił ją do siebie. Bo choć
się trzymała wiedział, że nie jest z nią najlepiej. Zresztą tak jak ze
wszystkimi. Każdy z wierzchu zachowywał zimną krew, a w środku płakał jak
dziecko modląc się, aby wszystko skończyło się dobrze.
Następnego
dnia, rano.
-
Tom, jedź do domu – Wokalista szturchnął lekko brata, który właściwie już
przysypiał na krześle. Całą noc spędził na szpitalnym korytarzu wraz z Mią, jej
rodzicami i Rebeccą. Rano zjawili się pozostali, którzy także chcieli jakoś
wesprzeć przyjaciela. Nikt nie mógł usiedzieć spokojnie w domu.
-
Nie, to bezsensu… On się zaraz obudzi – mruknął półprzytomnie Gitarzysta
zerkając na Mię, która spała z głową na jego ramieniu.
-
Nawet jeśli, i tak od razu cię nie wpuszczą. Rodzina ma pierwszeństwo, poza tym
wyglądasz jak wrak człowieka. Musisz się wyspać – przekonywał go Czarnowłosy.
Rozumiał upór swojego bliźniaka, ale chciał dla niego jak najlepiej. I
wiedział, że ciągłe siedzenie w szpitalu niczego nie przyspieszy. – Mia też
powinna odpocząć, siedzieliście tu całą noc. Proszę jedźcie do domu… Georg was
odwiezie. Prawda Georg? – spojrzał z zapytaniem na przyjaciela, który od razu
skinął energicznie głową.
-
Mia nie będzie chciała się stąd ruszać – stwierdził Tom. – Rebecca też nie.
-
Vanessa już ją zabrała.
-
Bill ma rację, jedźcie. Mia też musi odpocząć – wtrącił pan Hertzberg, który
akurat przysłuchiwał się rozmowie. – Sam bym ją odwiózł, ale nie chcę zostawiać
żony samej. Będę wdzięczny jeśli się nią zajmiecie…
-
Proszę się nie martwić. Mieszkamy niedaleko, Georg ich podwiezie wyśpią się i
będą mogli wrócić w każdej chwili – zapewnił Bill uspokajając tym mężczyznę. –
A jakby coś się działo będziemy dzwonić – dodał widząc wciąż niepewną minę
brata.
-
Mia? – szepnął do dziewczyny. Jej sen był płytki, więc niemal od razu otworzyła
szeroko oczy przestraszona, że coś się stało.
-
Obudził się? – zapytała natychmiast jednocześnie odsuwając się od Toma.
-
Nie jeszcze. Ale pojedziesz z Tomem do domu, musicie coś zjeść i się wyspać –
oznajmił jej ojciec takim tonem, aby nie mogła wdawać się w żadne dyskusje.
Wiedział, że musi być stanowczy, żeby córka go posłuchała bez żadnych „ale”.
Dziewczyna westchnęła cicho nie będąc do końca zadowoloną z tego pomysłu, lecz
wiedziała, że nie ma sensu się sprzeciwiać. Sama czuła się bardzo zmęczona i
marzyła o wygodnym, miękkim posłaniu. Choć i za to była na siebie zła, bo jak
może w takiej chwili myśleć w ogóle o spaniu.
-
Dobrze. Ale nie na długo… I masz do mnie zadzwonić jeśli coś będzie się działo,
cokolwiek – zwróciła się do ojca równie poważnym tonem.
-
Obiecuję, a teraz uciekajcie już stąd – ponaglił ich, aby nie tracili więcej
czasu. Musiał myśleć także o zdrowiu swojej córki, nie mógł pozwolić, aby się zamęczała
z powodu brata. Wystarczy, że on tu jest wraz z mamą.
Mia
i Tom wstali ze swoich miejsc posłusznie udając się za Georgiem, który miał za
zadanie dostarczyć ich bezpiecznie do domu. Gdy tylko opuścili szpital uderzyły
w nich jasne, gorące promienie słońca, które były na te chwilę niesamowicie
drażniące. Teraz dopiero poczuli, jak naprawdę są zmęczeni.
-
Odwieź mnie do mnie, muszę się przebrać… - poprosiła spoglądając na Basistę.
-
To nie jest dobry pomysł. Twój tata prosił, abyś nie była sama – odparł
jednocześnie otwierając drzwi od swojego samochodu.
-
Weźmiesz coś od Billa, to nie problem – wtrącił Tom, aby nastolatka nie musiała
już zawracać sobie głowy takimi szczegółami.
-
Eh… No w porządku – zgodziła się nie chcąc już niepotrzebnie dyskutować. Nie
miała na to siły i w sumie było jej już wszystko jedno, w co będzie ubrana. Byleby
tylko było to coś świeżego. Cała trójka nie mówiąc już nic więcej wsiadła do
samochodu, a Georg po chwili ruszył.
Cdn.
cóż za boski szablon! <3 będę się nim teraz zachwycać xD haha xD odcinek przeboski. Ciekawe co z Andreasem... oby wszystko było dobrze xD
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze wydarzenia xD
BuŹka! ;*
No taką długość odcinka to ja lubię! :)
OdpowiedzUsuńNIE PODOBA MI SIĘ SZABLON :D
OdpowiedzUsuńOOOO xD
Bo ostatnia czytam...
i wgl weź, jakie to chamskie, weźmiesz coś od Billa... a co to, transwestyta?? xD
Ma męskie ubrania, a nie !
I proszę mi tu bez takich!
A poza tym fajnie xd
Umrzesz go?
No weeeeeź!
:D
szczerze, gdyby nie ta sytuacja z Andreasem obawiałabym się, że coś w tej toalecie się stanie, ale nie, to w końcu Mia ;) żartuję
OdpowiedzUsuńpodoba mi się, Tom jest taki uroczy, że ah ah xD
pozdrawiam
Super odcinek i też zastanawiałam się o co chodzi z tą łazienką. :) Oby tyko Andreas przeżył. Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńP.S. Oby więcej było tak długich odcinków :) Caroline
Szary szablon... Taki smutnawy troche... chyba adekwatny co do treści bieżących odcinków.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Andreasa, tak to sie niefajnie skomplikowało.
+ zgadzam się ze Sparkle! jak możesz dać jej Billowe ubrania? xDD
Nie no szablon zajebiaszczy *.* I to nie prawda, że jest smutny itp. Moim zdaniem jest spox ;)
OdpowiedzUsuńCo do odcinka... Uhuhuuu, ale się porobiło. Mam nadzieję, że Andreas przeżyję, bo mimo to, że jest palantem i trochę egoistyczny w stosunku do siostry to nawet go lubię :P Po prostu mam nadzieję, że go nie uśmiercisz.
Zazdroszczę ci pisania. Po prostu, jak piszesz to ja to tak przeżywam, jakby się działo to na prawdę. Po prostu gratulację :*** Oby tak dalej.
No mam nadzieję, że Tom i Mai będą teraz ze sobą, albo przynajmniej po woli będą robili coś w tym kierunku xD
Co by tu jeszcze... Aaa :P Cieszę się, że dodajesz często odcinki i że są takiej długości, jakiej są :* Po prostu świetnie.
No jeszcze raz... Super szablon, super nocia i wgl. jesteś cała super <333
Pozdrawiam i ślę całuski :*** <333
Ka. a kiedy napiszesz coś nowego na zakochanej-fance? :)
OdpowiedzUsuńaa tak się zastanawiam, czy może mogłabyś dodać taki 'dodatek' jak obserwatorzy? :D wielu ludzi mogłoby być na bieżąco, ot po prostu dzięki temu się wie czy wstawiłaś coś nowego ^^
OdpowiedzUsuńA ja tam jestem za, by się Andreasowi coś stało. Dobrze wiesz, że go nie lubię. W przeciwieństwie do Mii i Toma, którzy są po prostu genialni <33 No nic, czekam na nexta i pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuń