poniedziałek, 3 kwietnia 2017

77. Czasem trzeba pozwolić komuś odejść, by zobaczyć, czy zechce do nas wrócić.

Vanessa spojrzała z niepokojem na śpiące niemowlę, gdy po mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Na szczęście mały Javier miał sen chyba po tacie, bo nawet nie drgnął. Odetchnęła więc z ulgą i odłożyła na bok czasopismo, które czytała, aby następnie wstać i udać się do przedpokoju. Nie miała pojęcia, kto mógł ją zechcieć odwiedzić. Tym bardziej że wszyscy dobrze wiedzieli, iż zespół wyjechał w trasę i bliźniaków nie ma w domu. Ale z drugiej strony wiedzieli też na pewno o tym, że Vanessa wraz z synem tymczasowo tutaj mieszkają. To było nieuniknione, jeśli miało się wspólnych przyjaciół.
Niemniej i tak nie spodziewała się nikogo. Jej relacje z przyjaciółmi znacznie się ochłodziły i nie wyglądało to zbyt kolorowo. Między innymi dlatego podjęła decyzję o wyjeździe z miasta. W końcu nic jej już tutaj nie trzymało, a sama czuła, że się dusi w tych starych kątach. Potrzebowała czegoś świeżego w swoim życiu. Chciała dać sobie szansę, by zacząć od nowa. Z czystą kartą. Teraz czuła się zbyt usidlona w szponach swojej przeszłości. Nie podobał jej się nawet wizerunek swojej osoby, który tworzyła przez lata. Pojawienie się dziecka bardzo wiele zmieniło w jej podejściu do świata wbrew pozorom. Między innymi dlatego nie potrafiła odmówić Billowi. Poza tym nie mogła się oszukiwać. Potrzebowała pomocy. Może i byłaby w stanie wychować samotnie dziecko, ale ta myśl ją przerażała z dnia na dzień coraz bardziej. I nie chciała tego. Ani dla siebie, ani dla Javiera. Miał rację, że ich synek na to nie zasługiwał. Nawet jeżeli nie będą się kochać i żyć w związku jak typowi rodzice i tak najlepszym rozwiązaniem jest ich współpraca. Dla wszystkich. Dzięki temu również będzie mogła zwolnić Toma z jego obietnicy. Naprawdę nie zamierzała mu zatruwać życia. Był po prostu jedyną osobą na świecie, która zawsze ją rozumiała i wspierała. Był jej najbliższy. Nie umiała ot tak wymazać tego z pamięci, szczególnie że ten facet naprawdę dodawał jej sił. I oczywiście, że żałowała z wycofania się z ich dawnej relacji. Ich życie mogłoby teraz wyglądać całkiem inaczej. Problem tkwił w tym, że byli do siebie zbyt podobni. Przynajmniej do momentu, gdy Tom się wyłamał z tego szablonu. On umiał zmienić w sobie wszystko na lepsze, a ona po prostu tkwiła zamknięta w swojej skorupie obojętności, jakby bała się wyjść na zewnątrz i ujrzeć słońce. Dopiero teraz dotarło do niej, że nawet jeśli będzie się przed nim chować latami, jego promienie i tak w końcu się przebiją i ją poparzą.
Na wszelki wypadek spojrzała przez wizjer w drzwiach. Dzięki temu zawsze mogła udawać, że nikogo nie ma w domu, gdyby uznała, że jest taka potrzeba. Zdziwiła się jednak, widząc młodą kobietę w ciemnych, naprawdę ładnych włosach. O tak, miała przepiękne włosy, których Vanessa w tym momencie jej pozazdrościła. Po ciąży miała sporo problemów z doprowadzeniem do ładu swojego wyglądu, a jej włosy właściwie umarły już dawno. Coś za coś.
Zdecydowała się otworzyć nieznajomej, zaintrygowana kim jest i czego właściwie chce. Jedyne co przyszło jej na myśl to możliwe powiązanie z Billem. Tom przecież nie miał takich koleżanek.
- Dzień dobry… Zastałam Billa? – Nieznajoma odezwała się, lustrując Vanessę równie zaskoczonym spojrzeniem.
Czyli jednak. Bill. Coś zaświtało jej w głowie. Przecież znała doskonale historię miłości muzyka do striptizerki. O tak. I znała też jej zakończenie. Na samą myśl skrzywiła się nieznacznie. Cała jej przychylność do ładnej dziewczyny zniknęła natychmiastowo. Od razu zaświeciła jej się w głowie czerwona lampka, mówiąca głośno i wyraźnie, że kobieta, która przed nią stoi, złamała serce jej przyjacielowi.
- Nie – zaprzeczyła chłodno i skrzyżowała ręce na piersi, wbijając w nią swoje przeszywające spojrzenie. Miała nadzieję, że da jej tym do zrozumienia, że nie jest mile widziana. – Dzięki Bogu, nie.
- Słucham? – Katharina chyba mimo wszystko nie bardzo rozumiała, do czego pije nieznajoma, która powitała ją w mieszkaniu Kaulitzów. Miała tylko cichą nadzieję, że nie jest to nowa miłość Billa. Nie tego się spodziewała, przychodząc tutaj i chyba była bardzo naiwna, sądząc, że on wciąż będzie na nią czekał. Odtrącił ją już kilka razy, a ona po prostu chciała dać mu trochę czasu na ochłonięcie, by móc jeszcze raz z nim porozmawiać i wyjaśnić wszelkie nieporozumienia. – Chciałabym z nim tylko porozmawiać. Możesz mu przekazać, że byłam?
- Bill wyjechał – oświadczyła krótko szatynka, nie spuszczając z niej wzroku nawet na sekundę. Nie miała najmniejszego problemu z traktowaniem jej ozięble. Niemal jak wroga. Bo jeśli ktoś w jakikolwiek sposób krzywdził jej przyjaciół, to właśnie tym się dla niej stawał. Automatycznie, bez żadnych taryf ulgowych. – Może byś o tym wiedziała, gdybyś w ogóle jeszcze istniała w jego życiu.
- No tak. Wybacz, ale nie zamierzam o tym z tobą rozmawiać – mruknęła niezrażona. Może i Vanessa przytłaczała swoim wrogim nastawieniem i nadmierną pewnością siebie, ale Katharina również miała swoją godność. Nawet nie drgnęła, gdy nieznajoma zaczęła ją atakować. Obydwie miały silne charaktery, co zapewne na dłuższą metę powodowałoby mnóstwo zgrzytów. – Mogę liczyć, że mu przekażesz, że tu byłam?
- Przecież to niczego nie zmieni. – Vanessa pokręciła głową, nie dowierzając, że Katharina nadal niczego nie rozumie. – Bill nie chce mieć z tobą już nic wspólnego. Nie wiem, co tu w ogóle robisz, dziewczyno? Jeśli kiedykolwiek ci na nim zależało, odpuść. Niełatwo było mu pozbierać się po tym, co zrobiłaś. I to w momencie, gdy najbardziej cię potrzebował. – Postanowiła nieco bardziej przybliżyć jej sytuację mimo całej niechęci, jaką do niej żywiła. Jednak nie robiła tego z myślą o Katharinie, ale o Billu. Po co miał przechodzić przez to wszystko po raz kolejny. – Nawet on nie zasługuje na takie traktowanie. Mimo że ostatnio sam zachowywał się jak największy dupek. Nie wiem, na co jeszcze liczysz, ale trochę za późno się obudziłaś.
- Proponuję, żebyś nie wtrącała się w nie swoje sprawy. Tym bardziej, gdy nie masz pojęcia o całej sytuacji – rzuciła sucho ciemnowłosa, z trudem przełykając każde słowo, którym potraktowała ją Vanessa. Chwilami miała ochotę jej przyłożyć, byle tylko się zamknęła. Doprowadzało ją do szaleństwa, że nikt tak naprawdę nie zna prawdy, a każdy zdążył już postawić na niej krzyżyk. Nie wierzyła, że Bill przestał ją kochać.
- Ja nie mam pojęcia? – zakpiła Vanessa, a na jej twarz wpłynął ironiczny uśmiech. – Mam rozumieć, że wiesz o tym, że Bill ma syna i zaakceptowałaś już ten fakt? – wypaliła, nie zastanawiając się nad tym zbyt wiele. Miała nadzieję, że nie popełniła błędu, wyjawiając tę wiadomość byłej dziewczynie Billa. Uczucie niepokoju pojawiło się gdzieś na dnie jej żołądka. Co jeśli wokalista wkurzy się na nią za to? Ostatnie czego chciała, to psuć ich ledwo naprawioną relację. Nie powinna była tego mówić nikomu bez jego wiedzy. Tym bardziej Katharinie. Co jeśli faktycznie nadal ją kochał i chciałby sam jej o tym powiedzieć? Poniosło ją jak zwykle. Przeklinała się w duchu za to, co zrobiła, ale i tak nie mogła tego cofnąć.
Katharina usłyszała prawdę i patrzyła teraz na nią zszokowana. Przypomniała sobie noc, w której Bill przyszedł do niej cały roztrzęsiony i nagle wszystko zaczynało mieć sens. Zrobiło jej się słabo, gdy uświadomiła sobie sytuację, w jakiej obydwoje się wówczas znaleźli i w jakiej ona znajduje się teraz. Automatycznie zlustrowała wzrokiem Vanessę, zdając sobie sprawę z tego, że to ona jest właśnie matką dziecka Billa. Czuła, że jak za chwilę stąd nie odejdzie, zwymiotuje na jej buty.
- Nie powinnam była ci tego mówić… – Vanessa chciała coś jeszcze powiedzieć, wyjaśnić, ale Katharina nie była w stanie dłużej z nią rozmawiać. Wycofała się powoli, nie zważając na kolejne słowa, które chciały paść z ust dziewczyny.  – Cholera jasna. – Szatynka trzasnęła drzwiami, czując, jak ogarnia ją wściekłość. Oczami wyobraźni widziała już minę Billa, który dowiaduje się o tym, co zrobiła. Może powinna zacząć pisać poradniki pt. 10 sposobów jak doszczętnie zniszczyć przyjaźń. Miała ochotę walić głową w ścianę, ale na nic by jej się teraz to nie zdało. Tym bardziej że jej synek zaczął płakać i tym samym uratował ją przed wpadnięciem w kolejną otchłań rozpaczy.

^^^
- Dlaczego do niej po prostu nie zadzwonisz, Tom? – Blondyn opadł na fotel, spoglądając z niezrozumieniem na brata. Gitarzysta od tygodni chodził struty, wymuszając jedynie krótkie uśmiechy, gdy wymagała tego sytuacja. Bill nie mógł na to patrzeć, szczególnie że wiedział, jak łatwo było sprawić, aby Tom poczuł się lepiej. Wystarczyłoby, żeby zadzwonił do Mii i z nią po prostu porozmawiał. Tylko tyle. Ale on był uparty niczym największy osioł na tej planecie i niepojęte było dla jego bliźniaka, co w ogóle chciał w ten sposób osiągnąć. Mia zresztą nie była lepsza. Nie miał pojęcia, dlaczego ona także się nie odzywa. Czy to jest jakaś nowa metoda naprawiania związków? Coś chyba bardzo im się popieprzyło.
- Chcę dać jej, jak najwięcej czasu – odparł spokojnie Tom, wpatrując się beznamiętnie w okno. – Chciała tego. A teraz jest idealna okazja. Niech sobie przemyśli wszystko. Bo gdy wrócę, nie pozwolę jej dłużej w tym tkwić.
- To jest głupie. – Bill westchnął ciężko. – Czy w ogóle… zamierzasz ją przygotować na to, co będzie? – zapytał niepewnie. Bał się poruszać ten temat. To była największa przyczyna ich ostatniego spięcia. Los Angeles. Miasto, które miało stać się nowym początkiem ich życia. Głównie jego i Vanessy, ale również i Toma. Obydwoje wiedzieli, co się z tym wiązało.
- Wyobrażasz sobie, że miałbym jej powiedzieć coś takiego przez telefon? – Odwrócił się gwałtownie w jego kierunku, a jego oczy pociemniały ze złości. Nadal było mu ciężko, nadal się wściekał, mimo że w końcu sam uznał to rozwiązanie za najlepsze dla nich wszystkich. Tylko wciąż dręczyło go to samo pytanie… dlaczego to wszystko kosztem jego miłości?
- Nie… Ale ona jest przekonana, że wrócisz do domu i tam zostaniesz. Sam mówiłeś, że chcesz dać jej czas do namysłu… Może powinieneś dać jej trochę więcej rzeczy do przemyślenia.
- Nie wiem nawet, jak miałbym jej o tym powiedzieć, Bill. – Pokręcił głową, jakby sam w to nadal nie wierzył. Z jednej strony sam pragnął zostawić całe swoje dotychczasowe życie za sobą i wyjechać na zawsze, a z drugiej nie wyobrażał sobie, by w jego nowym świecie miało zabraknąć Mii. – To zakończy nasz związek. Ona nie będzie na mnie ciągle czekać. Jak można tak żyć? Ciągle czekając? Tęskniąc? – Spojrzał na niego pełen smutku i chyba też rozczarowania.
Bill nie miał pojęcia, co mógłby mu powiedzieć. Zgadzał się z nim w tej kwestii. Takie życie nie było dobre dla nikogo. Nikt nie zasługiwał, by nieustannie tęsknić i nie móc być pewnym swojej przyszłości.
- Czasem trzeba pozwolić komuś odejść, by zobaczyć, czy zechce do nas wrócić – powiedział cicho. Sam czuł się okropnie z myślą, że jego jedyny brat mógłby stracić miłość swojego życia. Serce łamało mu się na pół. On naprawdę ją kochał. Mia była dziewczyną, której udało się dotrzeć do jego głupiego braciszka. I teraz miałby ją stracić? Miał ogromną nadzieję, że zawalczą o siebie. Że mimo dzielącej ich odległości ich związek przetrwa. I że jeszcze kiedyś pozbędą się tych wszystkich barier, które stanęły między nimi.
- Nie chcę pozwalać jej odchodzić… Nie chcę iść dalej bez niej. Nie chcę… – Odwrócił wzrok, czując napływające do oczu łzy. Rozpadał się. Kolejny raz w swoim życiu to czuł i tym razem nie było  u jego boku osoby, która byłaby w stanie pomóc mu się pozbierać. Nie było jej i prawdopodobnie niebawem straci ją już na zawsze.
- Więc walcz. Nie jest powiedziane, że to musi być koniec. Czasem wystarczy odpowiedni plan. Macie już miłość, zaufanie. A to bardzo wiele…
- Mój Boże, przestań! Co ty możesz wiedzieć, Bill? – fuknął niespodziewanie na niego, zaskakując tym chyba też samego siebie. Zdążyło się w nim zebrać tyle emocji na raz, że po prostu nie mógł już ich w sobie pomieścić. Miał dosyć udawania, że jest w porządku. I słuchania dobrych rad. Od kogoś, przez kogo tak naprawdę to wszystko się psuło. – Myślisz, że będziesz teraz mi prawił te farmazony!? Że będziesz mnie wspierał tymi nic nieznaczącymi słowami!? Co ty możesz wiedzieć! Nie ty zostawisz osobę, która jest dla ciebie wszystkim! Ty zabierasz swoją cudowną rodzinkę ze sobą! Włącznie z Vanessą, przez którą jest to całe zamieszanie! To ty będziesz miał tam wszystko, czego chciałeś! Swoje cholerne nowe życie! – wyrzucił, nie zważając już na słowa, a jego oczy wręcz zapłonęły, gdy wbił spojrzenie w zszokowanego brata. – I dobrze wiesz, że cię nie opuszczę. Dobrze to wiesz. Dlatego teraz potrafisz siedzieć tu spokojnie i pieprzyć to wszystko. Bo wszyscy na świecie wiedzą, że nie zostawię cię dla nikogo!
- Tom…
- Zamknij się już. Nie chcę o tym więcej z tobą rozmawiać – przerwał mu gwałtownie i przetarł twarz dłońmi, próbując się jakoś uspokoić. – Podjęliśmy decyzję i się z niej nie wycofam. Ale wiedz, że nie będziesz wmawiał mi tych bzdur o sile miłości. Bo to tak nie działa. To są tysiące kilometrów. To są miesiące rozłąki. Każdy kolejny dzień oddalający nas od siebie. Każda kolejna godzina sprawiająca, że stajemy się dla siebie wspomnieniem. Każda minuta przybliżająca nas do stwierdzenia, że już nie chcemy takiego życia. Każda pieprzona sekunda utwierdzająca nas w przekonaniu, że jedyne, co nas czeka, to koniec.
Po tych słowach w pomieszczeniu zapadła cisza, a Tom słyszał już tylko bicie swojego serca, które pragnęło znaleźć się teraz w zupełnie innym miejscu.


Cdn.

No to jeszcze 3!

5 komentarzy:

  1. No ejjjjjj, ale jak tak mozna?
    Super extra ekspresowo dodajesz rozdziały. Ah, te ostatnie zdania Toma... takie to prawdziwe.. oby jednak pozostali z Mia razem. Pasuja do siebie :)
    A czego tu tak Katharina. Nikt jej tu bie chce przecież. Pffff
    Czekam na nowy,szkoda ze juz lada moment bedzie koniec :(

    OdpowiedzUsuń
  2. nieee ;( Jak to, tak smutno? Nie zgadzam się, niech ze sobą w końcu porozmawiają, szczęśliwie zakochany Tom to fajny Tom. A Mia ma zadzwonić! Bo tak! Smutno mi, że tylko 3 do końca, ale są inne opowiadania, więc może to przeżyję.

    Pozdrawiam i do napisania!

    PS. Co będzie z Burzą?

    OdpowiedzUsuń
  3. Przemilczę sytuację z Vanessą i Kath. Nie lubiłam Vanessy od początku, a teraz zachowała się jak... jak typowa suka xd.
    I nie odliczaj mi tu odcinków bo wiem ile jeszcze zostało.
    Ty mi tu lepiej napraw Toma xd On nie może być taki załamany! To nie jest ten sam Tom. Oddaj Toma, który był na początku tego wspaniałego opowiadania xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Vanessa jest okropna. Mia i Tom muszą być razem!!!!! To nie może skończyć się jego wyjazdem.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze wysyłane są przed dodaniem do moderacji ze względu na spam.