Tej
nocy długo jeszcze nie mogła zasnąć. Nie liczyła nawet, że jej się uda po tym
co się wydarzyło między nią, a Tomem. Cały czas była tym zbyt podekscytowana,
jej głowę wypełniało multum myśli. Nie odczuwała zmęczenia, choć powinna. Nie
tylko po upojnej nocy spędzonej z chłopakiem, ale i przez to, że nie spała
właściwie już od ponad dwudziestu godzin. Nie potrafiła jednak oddać się w
objęcia Morfeusza. Muzykowi przyszło to o wiele łatwiej. Był wykończony po
długiej podróży, po całym dniu i wieczorze pełnym wrażeń. Leżała obok niego
wciąż naga, zresztą on również nie miał nic na sobie. Ich ciała okrywała tylko
kołdra. Szatynka nie czuła się z tym jeszcze wystarczająco komfortowo.
Dodatkowo cały czas odczuwała pewien dyskomfort między nogami. Nie czuła się z
tym najlepiej i miała wrażenie, że nie zaśnie dopóki nie weźmie prysznica. Nie
chciała jednak robić tego, gdy Tom jeszcze nie spał. Wydawało jej się to dziwne
i może nawet nieodpowiednie. Trochę, jakby chciała zmyć z siebie tę noc. A
przecież wcale tak nie było. To było najpiękniejsze wydarzenie w jej życiu,
które na zawsze zostanie w jej pamięci. Nie żałowała ani jednej chwili. Jej
serce nadal rozpierała radość, a gdy tylko o tym myślała, przyjemne mrowienie
wypełniało jej żołądek.
Natura
jednak nie pozwalała jej się tym cieszyć bez żadnych dodatkowych, mniej
przyjemnych odczuć. Po kilku godzinach bezczynnego leżenia i wpatrywania się w
sufit, postanowiła w końcu wstać i wziąć prysznic. Wiedziała, że jeśli tego nie
zrobi, już do jutra będzie leżała sztywno obok swojego mężczyzny. A tego nie
chciała. Zsunęła z siebie ostrożnie kołdrę uważając by nie obudzić Toma i
usiadła na skraju łóżka szukając wzrokiem czegoś, czym mogłaby się okryć. Nie
czuła się na tyle swobodnie by paradować po pokoju nago, nawet jeśli nikt tego
nie widział.
-
Wszystko w porządku? - Drgnęła
przestraszona słysząc nagle za sobą zaspany głos chłopaka. Zerknęła na niego
przez ramię. Podpierał się na łokciu i patrzył na nią swoim nieprzytomnym
wzrokiem. Czuwał nawet podczas snu, nie udało jej się wymknąć.
-
Tak, śpij. Idę tylko do toalety – posłała mu swój ciepły uśmiech uspokajając
go. Nie miał powodów, aby się martwić. Skinął głową i ucałował ją w ramię,
następnie opadając z powrotem na poduszkę. Mia widząc, jak jego powieki opadają
zasłaniając czekoladowe tęczówki, podniosła się w końcu i nie zwlekając
podeszła do szafy, w której dziś poukładała swoje rzeczy. Wyciągnęła z niej
czystą bieliznę oraz koszulę do spania, po czym po cichutku udała się do
łazienki zamykając za sobą drzwi na klucz. Poczuła dreszcze, gdy jej bose stopy
zaczęły stykać się z zimnymi kafelkami. Nie przejmowała się tym jednak.
Powiesiła swoje rzeczy na jednym z wolnych wieszaków, a sama podeszła na chwilę
do umywalki by spojrzeć w wiszące nad nią lustro. Ku jej zdziwieniu, nie
wyglądała tak tragicznie. Jej makijaż nie był bardzo uszkodzony i nie szpecił
twarzy. Odetchnęła głęboko i uśmiechnęła się sama do siebie, gdy do jej głowy
znowu wracały przyjemne wspomnienia. Był jednak środek nocy, więc nie chciała
akurat teraz zajmować się wspominaniem upojnych chwil. Zaczynała już odczuwać
senność, a jej oczy kleiły się od potrzeby snu. Weszła więc do kabiny stojącej
obok i odkręciła wodę ustawiając
od razu odpowiednią temperaturę. Stała chwilę z odchyloną lekko głową do tyłu,
pozwalając by strumienie wody obmywały swobodnie jej ciało. Była tak szczęśliwa
i czuła się tak cudownie, że momentalnie zapragnęła wrócić do Toma. Wtulić się
w jego pachnące jeszcze namiętnością ciało. Nie mogła uwierzyć, że to wydarzyło
się naprawdę. Stała się jego.
Nie
marnując więcej czasu na swoje przemyślenia, sięgnęła po swój żel do ciała i
umyła się dokładnie. Liczyła na to, że przyniesie jej to ulgę, nie tyle
fizyczną co po prostu psychiczną. Zdawała sobie sprawę, że wiele dziwnych
uczuć, które jej często towarzyszą mają większy związek z jej psychiką niżeli
czymkolwiek innym. Kiedy skończyła, wytarła się dokładnie i nałożyła bieliznę
oraz swoją koszulę nocną. Poczuła się od razu lepiej. Jeszcze tylko zmyła
dokładniej mleczkiem, pozostałości po makijażu i była w pełni gotowa by wrócić
do łóżka. Odświeżona czuła się znacznie pewniej i ze spokojem mogła położyć się
obok Toma, o to właśnie jej chodziło. Posprzątała po sobie w łazience i wróciła
do ich tymczasowej sypialni, od razu wchodząc pod ciepłą kołdrę. Tom znowu
słodko spał niczego nieświadomy. Uśmiechnęła się na ten widok i przysunęła
bliżej niego. Nie mogąc się powstrzymać, ucałowała delikatnie jego policzek. Na
szczęście nie zbudziła go tym gestem. Sama ułożyła się wygodnie przytulając do
niego i zamknęła oczy z nadzieją, że uda jej się przespać chociaż kilka godzin.
Kolejnego
dnia, rano.
Muzyk
obudził się grubo po dziesiątej, wyspany i w pełni naładowany pozytywną
energią. Rozciągnął się na łóżku i czując nieprzyjemną suchość w ustach,
sięgnął po butelkę wody stojącej obok na nocnej szafce, by zaspokoić swoje
pragnienie. Dopiero później spojrzał w kierunku Mii, która wciąż smacznie
spała. Zdziwił się widząc, że ma na sobie swoją piżamę. Musiała się ubrać w
nocy, gdy on już zasnął. Domyślał się, że jej nie przyszło to z taką łatwością.
Dla niej zdecydowanie było to dużo bardziej niesamowite wydarzenie, które
wzbudzało wiele nowych emocji, myśli i uczuć. A znał Mię na tyle dobrze, żeby
wiedzieć, jak mocno musiała to przeżywać. Wyglądała przeuroczo śpiąc na boku, przytulona do
poduszki. Nadal pełna niewinności i słodkości. Na szczęście nie odebrał jej
tego w żaden sposób. I to chyba było w tym najpiękniejsze.
Nie
zamierzał jeszcze wstawać. Chciał być przy niej, gdy się obudzi. A w tym czasie
przyglądać się jej bezkarnie i cieszyć wspomnieniami, które nawiedzały jego
myśli. Bo to świetne uczucie móc kochać się z kimś po raz pierwszy z miłości.
Takiej szczerej i bezinteresownej. Dotykać ciała kobiety, które należy tylko do
niego. To było jedno z najpiękniejszych doświadczeń w jego życiu, a przecież
miał ich już wiele na swoim koncie. Sam nie mógł uwierzyć, że budziła się w
nim, aż taka wrażliwość. Czasem tracił pewność siebie, czuł się jak dzieciak…
Na szczęście w sytuacjach, które tego wymagały, potrafił być twardym mężczyzną.
Ważne było, aby to ze sobą pogodzić i zrównoważyć. A jemu wychodziło to chyba nie
najgorzej.
Uśmiechnął
się do siebie pod nosem i odgarnął ostrożnie włosy z twarzy Mii. Szatynka nadal
spała niczego nieświadoma, a on nie mógł się powstrzymać by chociaż nie dotknąć
jej gładkiej skóry. Przejechał opuszkami palców po jej policzku kreśląc na nim
niewidzialne wzory, następnie zahaczając o jej lekko spierzchnięte wargi. Czuł
je pod swoimi palcami i widział jak całują jego nagi tors, jak łącza się
idealnie z jego ustami. Nawet nie zauważył, gdy zamknął oczy odlatując na dobra
chwilę.
-
Boże, opamiętaj się człowieku... Zachowujesz się jak zakochany nastolatek -
wyszeptał karcąc sam siebie za swoje zachowanie. Zaczynał czuć się dziwnie z
tym, że tak łatwo daje ponieść się tej miłości, czasami tracąc przy tym trzeźwe
myślenie. Tak jakby zakochał się pierwszy raz w życiu.
-
Hm? Co mówiłeś? - Wystraszył się słysząc znienacka głos Mii, która właśnie
wybudziła się ze snu. Miał nadzieje, że niczego nie usłyszała. A przynajmniej
zbyt dokładnie.
-
Nic nie mówiłem - odparł od razu, pozwalając jej trwać w przekonaniu, że to co
słyszała było tylko zamglonymi pozostałościami po jej śnie. - Dzień dobry
Kochanie, jak się czujesz? - zapytał od razu skupiając na niej swoje
spojrzenie. Wyglądała na szczęśliwą. Jej twarz i oczy promieniały i wszystko
przyozdabiał śliczny, delikatny uśmiech.
-
Dobrze, bardzo dobrze - westchnęła rozmarzonym głosem. - A ty? – uniosła na
niego swoje zielone tęczówki równie ciekawa jego odpowiedzi.
-
Cóż... Chyba nigdy się tak jeszcze nie czułem - przyznał szczerze. Nie musiał
jej oszukiwać, mogła wiedzieć, że jest jedyną osoba, która potrafi go tak
zmiękczyć. - A... Podobało ci się? - Wiedział, że to pytanie może być nieco zbyt
bezpośrednie, lecz odważył się na to. Bardzo chciał to wiedzieć. Mimo że Mia
już w nocy mówiła mu, że było jej z nim dobrze, on chciał usłyszeć to od niej
raz jeszcze. Było to dla niego, jako mężczyzny, w jakiś sposób ważne.
-
Bardzo... - wyznała nieśmiało. Do niej także wróciły wspomnienia wywołując
słodkie rumieńce na policzkach, co nie umknęło uwadze Toma. Uśmiechnął się na
ten widok jeszcze szerzej.
-
Cieszę się, że cię nie rozczarowałem.
-
Ty mnie? - spojrzała na niego zdumiona. - Przecież jesteś wspaniały... idealny
w każdym calu – stwierdziła w ogóle nie rozumiejąc, jak mógł się niepokoić o
coś takiego.
-
Dobrze jest to od ciebie słyszeć – Mimo że znał swoją wartość i czasem bywał
przesadnie narcystyczny, to nie było do końca tak, że czuł się chodzącym
ideałem. Nie miał kompleksów, lecz to nie znaczyło, że nie ma potrzeby
usłyszenia czasem od kogoś jakiegoś pochlebnego słowa na swój temat. Nie można
całe życie podbudowywać się samemu, każdy potrzebuje wsparcia od innych. I to
chyba we wszystkich dziedzinach życia.
-
Mogę powtarzać ci to codziennie - zaproponowała z uśmiechem i podniosła się
wyżej by móc sięgnąć jego ust, które pocałowała z czułością. - Kocham cię, mój
idealny mężczyzno.
-
A ja ciebie, moja wyjątkowa kobieto - Nie był jej dłużny w odpowiedzi i
dodatkowo objął ją ramionami przyciągając do siebie, przez co wylądowała
niespodziewanie na nim. Trochę ją to speszyło, bo ich ciała znowu były tak
blisko siebie, a Tom wciąż pod kołdrą był zupełnie nagi. Nadal potrzebowała
czasu by przywyknąć do takich sytuacji. - Nawet nie wiem kiedy się ubrałaś, spryciaro
- wytknął jej zadziornie patrząc przy tym uważnie w jej błyszczące oczy.
Widział je bardzo dokładnie, gdy ich twarze dzieliły od siebie milimetry.
Dostrzegał to zmieszanie, które od razu się w nich pojawiło.
-
Brałam prysznic... - odparła niepewnie. Nie było sensu, żeby cokolwiek musiała wymyślać.
Przecież to normalna rzecz. A ona chciała być normalna, bardzo chciała…
-
Ah... A coś było nie tak? - przejął się uświadamiając sobie, że mogło się coś
dziać przez fakt, iż dla Mii był to pierwszy stosunek. Jej organizm mógł
zareagować różnie... Nie znał się na biologii, aż tak dobrze, mógł coś przeoczyć.
Poza tym skąd mógłby wiedzieć, jak kobieta czuje się po takim wydarzeniu?
-
Co? Z czym? - Nastolatka jednak nie do końca go zrozumiała, albo nie chciała
rozumieć. Wbrew pozorom jemu też nie najłatwiej mówiło się na takie tematy.
Dodatkowo nie chciał też za bardzo wnikać, by jej całkowicie już nie
zawstydzać.
-
No wiesz... Chodzi mi o to, czy może źle się czujesz, czy coś cię boli... tak
pod względem fizycznym, po wczorajszym - wyjaśnił najlepiej jak potrafił.
Zdawał sobie sprawę, że to ją tylko bardziej skrępuje, ale chyba powinni mimo
wszystko o tym porozmawiać. Nie chciałby żeby udawała przed nim, że wszystko
gra, jeśli w rzeczywistości by tak nie było.
-
Nie... Wszystko jest w porządku, naprawdę - zapewniła zsuwając się z niego na
bok i odchrząknęła lekko, było jej głupio, ale starała się podejść do tego z
dystansem. W końcu to nie był obcy człowiek, a ona sama zeszłej nocy mu się
oddala. Powinna w końcu pozbyć się swojej nieśmiałości, chociaż w takich
sytuacjach. - Właściwie nawet już nic takiego nie czuję... wczoraj trochę. Ale
przecież to normalne. Nic, czym musiałbyś się przejmować - dodała już znacznie
pewniej. - I tak było dużo lepiej niż sądziłam... a nawet niż ci wszyscy ludzie
mawiają.
-
Aż taki dobry jestem? - rzucił marszcząc przy tym zabawnie brwi chcąc też w
jakiś sposób rozluźnić atmosferę. Bo w końcu nie było powodu, aby się
czymkolwiek stresować. Wszystko było jak należy i czuł dzięki temu ulgę. Przy
okazji wróciła do niego pewność siebie.
-
Jeśli musisz już wiedzieć... i pytasz o to niedoświadczoną dziewczynę, która
jeszcze wczoraj była dziewicą... To tak, jesteś - oznajmiła nie ukrywając wcale
swojego rozbawienia. Humor znacznie poprawił się im obojgu.
-
Jeszcze zdążę cię doświadczyć, Skarbie - rzekł z błyskiem w oku i przysunął się
bliżej całując jej nagie ramię. Uwielbiała, gdy to robił. Z pozoru nic
wielkiego, a sprawiało jej tyle przyjemności. - To zamawiamy jakieś śniadanie?
– uniósł brwi spoglądając na nią pytająco na co skinęła tylko głową, zgadzając
się z nim.
Westchnęła
głęboko, gdy Tom zsunął z siebie kołdrę by wstać. Zupełnie nie krępowała go
jego nagość, w przeciwieństwie do niej. Było jej głupio, że się na niego gapi,
ale sama nie wiedziała gdzie ma podziać swój wzrok. Uważała, że cokolwiek nie
zrobi i tak będzie to wyglądało dziwnie i podejrzanie. Na szczęście Muzyk nie
zamierzał paradować po pokoju bez przerwy z gołym tyłkiem… Mia odetchnęła
kolejny raz, gdy włożył na siebie bokserki. I nawet nie zauważył jej speszenia
ani czerwonej twarzy. Bo była pewna, że z czerwieniała i wyglądała jak burak. Tylko
jak ma przywyknąć do takich rzeczy, jeśli będzie ich unikała? Może właśnie Tom
powinien zafundować jej taką terapię, chodząc przy niej nago. To w sumie byłaby
bardzo ciekawa opcja… Jego ciało było wspaniałe. Mogłaby patrzeć na nie bez
końca, gdyby tylko tak się tego nie wstydziła.
-
Co ty tak wzdychasz? – odwrócił się nagle w jej stronę wyrywając ją z
zamyślenia.
-
Nic – wzruszyła niewinnie ramionami. – Tak tylko… Pójdę lepiej się przebrać i w
ogóle – dodała wstając od razu z łóżka. Chłopak pokręcił tylko głową
uśmiechając się pod nosem i podszedł do telefonu stojącego na szafce, by
zamówić im śniadanie. Mia w tym czasie zabrała z szafy niezbędne rzeczy i
zniknęła za drzwiami łazienki, żeby się odświeżyć i ubrać. Jeszcze przed nią
cztery, długie i pięknie dni… Na pewno zdąży się oswoić ze wszystkim nim wrócą
do Niemiec.
Niemcy.
Bywają
dni, kiedy od chwili otwarcia oczu czuje się, że coś wisi w powietrzu. Coś się
wydarzy. I niestety częściej ma to bardziej negatywny wydźwięk niż pozytywny.
Tak było też tego dnia. Choć Katharina obudziła się szczęśliwa u boku
ukochanego mężczyzny, coś w głębi nurtowało ją niemiłosiernie. Najgorsze, że
nie miała bladego pojęcia z czym mogłoby mieć to związek. Miała nadzieję, że to
tylko jakieś głupie, zupełnie nieuzasadnione przeczucie, które z pewnością się
nie sprawdzi. Musiała tak myśleć. Nie mogła dać się zadręczyć. Teraz czekało ją
zupełnie nowe, lepsze życie. Potrzebowała pozytywnego myślenia, które doda jej
pewności siebie przy zmianach na jakie się zdecydowała w swoim życiu. Bo
chociaż bardzo ich chciała i czuła, że są dla niej dobre, gdzieś z tyłu, za
plecami wciąż towarzyszył jej strach. Wierzyła jednak, że dzięki Billowi
wszystko stanie się łatwiejsze. On był teraz jej stałym punktem w życiu, który
nadawał jej właściwy tor. Mogła poczuć się przy nim znowu jak kochana kobieta,
bezpieczna i nie musząca dbać o siebie dłużej sama. Każdy potrzebuje takiej
osoby. Samotne życie nie jest w naturze człowieka, nawet tego najbardziej
niezależnego. A w szczególności młodej kobiety.
Bill
jeszcze spał, gdy dziewczyna nie mogąc już dłużej wyleżeć w łóżku, postanowiła
wstać wcześniej i iść na zakupy. Pomyślała, że przydałoby się wypełnić lodówkę,
by przygotować jakieś smaczne śniadanie,
a później obiad. Chciała, żeby Wokalista czuł się u niej dobrze. Pewnie
nie potrzebował do tego, aby mu gotowała… ale zdecydowanie wolała zająć się
takimi podstawowymi, domowymi czynnościami. Niech wie, że przy niej śmierć z
głodu mu nie grozi.
Zakupy
nie zajęły jej zbyt wiele czasu. Wiedziała co chce ugotować, więc oszczędziła
sobie dużo czasu oraz pieniędzy wybierając od razu najpotrzebniejsze produkty.
Teraz, gdy zrezygnowała z pracy,
powinna rozważniej dysponować swoimi finansami, nim znajdzie nowe zatrudnienie.
Właśnie… Nowa praca. Zupełnie nie wiedziała w jakim kierunku powinna pójść. Nie
miała żadnego porządnego wykształcenia, nic co mogłoby jej w jakikolwiek sposób
ułatwić znalezienie jakiegoś sensownego, dobrze płatnego zajęcia. To niestety
trochę podcinało jej skrzydła. Chciała jednak żyć chwilą. Bo wtedy czuła się
najszczęśliwsza.
Kiedy wychodziła ze sklepu, Bill już się do
niej dobijał poprzez smsy z pytaniami,
gdzie się podziewa. Z uśmiechem odczytywała wiadomości od niego, by w końcu
odpowiedzieć na ostatnią i go uspokoić. Był słodki, gdy tak się o nią
niepokoił. Uwielbiała w nim tę jego słodkość i wrażliwość. A najbardziej
uwielbiała w nim to, że on uwielbiał ją. Czasem odnosiła wrażenie, że byłby w
stanie zrobić dla niej wszystko. Nigdy jeszcze nie widziała tak oddanego
człowieka.
„Już do Ciebie wracam Śpiochu ;* ”
Wysłała
ostatnią wiadomość i schowała telefon do torebki, żeby móc skupić się już tylko
na drodze powrotnej do domu, którą chciała przemierzyć jak najszybciej. Nie
mogła się już doczekać kiedy znowu go zobaczy, schowa się w jego ciepłych ramionach,
posmakuje słodkich ust. Tym bardziej, że mroźna zima dawała w tym roku nieźle w
kość. Mimo to, lubiła tę porę roku. Przede wszystkim ze względu na biały śnieg,
który pokrywał wszystko dookoła dzięki czemu znikała cała przygnębiająca
szarość pozostała po jesieni. I choć spieszyła się do domu nie omieszkała przy
tym cieszyć się otaczającymi ją widokami. Wszystko zdawało się być idealnie,
gdyby tylko nie odczuwała nieodpartego wrażenia, że ktoś ją obserwuje. Przez
chwilę przyszło jej na myśl, że może jakiś paparazzi się za nią kręci. W końcu
łączyło ją coś ze sławnym Billem Kaulitzem, wcześniej czy później musiało to
wyjść na jaw. A z tego co wiedziała, już raz o nich pisali w gazetach. To była
dla niej najlogiczniejsza opcja, która w jakiś sposób też ją uspokajała. W
końcu taki paparazzi nie jest nikim groźnym. Powinna czuć się spokojna dopóki nie rzuca się na nią tłum zdesperowanych
dziewczyn… Przeraziła się na samą myśl o tym i automatycznie przyspieszyła
kroku rozglądając się przy tym nerwowo dookoła. Zapewne za jakiś czas popadnie
w chorą paranoję. Powinna się opamiętać, zdecydowanie. Przecież brat Billa oraz
jego przyjaciele z zespołu, Gustav i Georg również mają dziewczyny. Z tego co
jej wiadome wszystkie żyją i mają się dobrze. Przynajmniej na razie… bo przy
tym, wszystkie są normalne. Nie to co ona… Striptizerka z nocnego klubu.
-
Przestań o tym myśleć, Kath – mruknęła pod nosem sama do siebie i odetchnęła
głęboko przymykając na chwilę powieki. I zamarła, gdy uniosła je ponownie. Była
pewna, że serce stanęło jej na dobre kilka sekund, nie miała pojęcia, dlaczego
w ogóle jeszcze stała na tym chodniku żywa. – To niemożliwe… - szepnęła drżącym
głosem czując, jak robi jej się duszno na widok mężczyzny stojącego po drugiej
stronie ulicy, przy wejściu do parku. Łudząco przypominał jej kogoś z
przeszłości. Kogoś, kogo już dawno wrzuciła do pudła ze wspomnieniami i
schowała na dnie szafy nie zamierzając już nigdy więcej do niego zaglądać. –
Opamiętaj się dziewczyno, to już jest chore – skarciła się czując złość na samą
siebie, że w ogóle takie rzeczy przychodzą jej do głowy. Niemniej przeszedł ją
nieprzyjemny dreszcz, gdy dostrzegła, że owy mężczyzna również spoglądał w jej
kierunku. To na pewno tylko dlatego, że ona pierwsza stanęła na środku chodnika
jak wryta gapiąc się na niego niczym na kosmitę. Odwróciła szybko wzrok i nie
wahając się ani chwili ruszyła przed siebie nie zamierzając już patrzeć nawet przez
moment za siebie. Jej serce już nie stało w miejscu, teraz waliło jak młot. I
choć mówiła sobie w duchu, że to tylko
jej głupia wyobraźnia i tak przez całą drogę do domu bała się, że ten człowiek
za nią idzie i za chwilę stanie z nim oko w oko. A wtedy okaże się, że wcale
nic jej się nie wydawało. Że to naprawdę on…
Kiedy
była już przy budynku, w którym znajdowało się jej mieszkanie poczuła lekką
ulgę. Od razu wbiegła po schodach na górę chcąc poczuć się w pełni bezpiecznie.
Dosyć gwałtownie wpadła do przedpokoju natychmiast zamykając za sobą drzwi na
klucz. Dopiero wtedy poczuła, jak te wszystkie emocje z niej spływają.
-
Jesteś – Bill zjawił się zaraz obok niej z uśmiechem na twarzy, a ona na dźwięk
jego głosu prawie dostała zawału zupełnie zaskoczona. – Wszystko w porządku? –
zmarszczył brwi przyglądając jej się z uwagą. Wyglądała na wystraszoną.
-
Tak – skinęła twierdząco głową starając się jednocześnie opamiętać. Przecież
nie działo się nic złego. To tylko jej chora paranoja, która dziś uaktywniła
się z wyjątkową siłą. Zupełnie bezpodstawnie. – Cieszę się, że jesteś – dodała
odkładając zakupy na podłogę i przywarła do niego swoim ciałem przytulając go
mocno.
Cdn.
***
Drogi Czytelniku!
Komentarz od Ciebie jest wyrażeniem szacunku dla mojej pracy oraz motywacją do dalszej publikacji.
Jeśli więc szanujesz moją pracę i chciał/abyś poznać dalsze losy bohaterów, zostaw po sobie ślad.
Nie zarabiam na publikacji, największą i jedyną nagrodą dla mnie jest Twoja opinia.
***
jak zwykle swietnie
OdpowiedzUsuńMoją opinię znasz.
OdpowiedzUsuńMia...eh no Mia. Nie lubię jej i będę ci to powtarzać do końca życia. Ale cóż...był seks i wg to myślę, że się troche rozbuja.
Ale ja nie o tym chciałam. Bo dzisiaj najbardziej zainteresował mnie kawałek o Billu i jego lasi.
Idk co kombinujesz ale nikomu kuku nie rób!
Eh so so nie wiem co dalej. Jak sobie przypomnę to napisze. :D
Ahhh. Tez chce Toma przy śniadaniu ^^ cukiierkoowaa
OdpowiedzUsuńUrocze jest to jak chłopcy troszczą się o swoje dziewczyny. W sumie fajnie z tym, że Tom czuje się jak zakochany nastolatek xd Mam nadzieję, że będzie u nich wszystkich jeszcze lepiej niż jest ;d
OdpowiedzUsuńNiepokoi mnie tylko ta dziwna paranoja Kath. Mam nadzieję, że to tylko paranoja, a nie prawda (że z tym facetem) ;x
Sori, że tak krótko.
QB
Mało Toma! ;D Ale każdemu nie dogodzisz, a mnie i tak się podobało, więc szacuneczek moja droga. Zrobiłaś ze starszego Kaulitza takiego słiiidkiego dzieciaka, ale to fajne, a przynajmniej mi się podoba. Mia jest taka dziwna ;d W poprzednim rodziale była taka, jak nie Mia, a teraz znowu mała, słodka i niewinna, no ale cóż... Ej wydaje mi się krótki ten rozdział, ale może to dlatego, że taaaak dłuuugo na niego czekałam i prawie się na niego rzuciłam. Ogólnie to dopiero teraz ogarnęłam, że znowu masz nowy szablon, ale nie widac komentarzy! -.- Znaczy widac, ale ja jestem ślepa xD Dziękuję za ten odcinek, ciężko przeze mnie wyżulony i czekam na nexta. Weeeeeny Ka.! Dużo weny!
OdpowiedzUsuńWystarczy. że ja widzę komentarze xD
UsuńJakie to jest piękne <3 Brak słów normalnie! Tom i Mia - takie zwykłe sytuacje, a jednak dodajesz im magi <3 Weeeny i czekam na następny! ;)
OdpowiedzUsuńC.
Heh... przynajmniej tutaj faceci są idealni ;) Przecież każdy może pomarzyć ;) Domyślam się, że ten, w miarę, spokojny odcinek jest zapowiedzią czegoś większego i niekoniecznie dobrego... Czekam i pozdrawiam. Lily
OdpowiedzUsuńMia i Tom są tacy kochani! <3 Ale coś czuję, że wkrótce trochę namieszasz! Ale to dobrze, nie może być cały czas tak słodko :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Klaudia ;)
Krótko i bardzo mało akcji, ale mimo to, coś mi się podoba w tym opowiadaniu :) Ma swój urok :) Pozdrawam
OdpowiedzUsuńZaczynam nadrabiać zaległości. Jesteś pierwsza.
OdpowiedzUsuńOdcinek oczywiście przeczytałam jakoś zaraz po dodaniu, ale... Nie spodobał mi się. Przesłodziłaś scenę z Tomem i Mią. Ale to tylko moje zdanie ;)
Pomimo wszystko masz u mnie dużego plusa za drugi wątek tego opowiadania. Robi się coraz ciekawiej. Na początku średnio lubiłam wybrankę serca Billa, ale moja sympatia do niej rośnie z każdym odcinkiem.
Czekam na ciąg dalszy.