sobota, 1 marca 2014

41. Przeciwieństwo.

Duży, czarno-biały pies wskoczył na kanapę zwracając na siebie uwagę Mii, która siedziała na niej już od dłuższego czasu czekając na swojego chłopaka. Uniosła brew z zaciekawieniem przyglądając się zwierzakowi, który natomiast teraz spoglądał na nią w dość specyficzny sposób, jakby czegoś oczekiwał. Nastolatka jednak nie miała bladego pojęcia co mógłby od niej chcieć, więc pogłaskała go tylko po łebku. Jak się po chwili okazało to tylko zachęciło psiaka do śmielszych ruchów. Kiedy tylko zabrała swoją rękę, ten podsunął się bliżej i kładąc się ułożył mordkę na jej kolanach trącając przy tym znacząco jej dłoń.
- Ty spryciarzu, pieszczot ci się zachciało? - zaśmiała się cicho i nie mając mu tego za złe, zaczęła drapać go po uchu ku jego wielkiemu zadowoleniu, które okazał poprzez merdanie ogonem. Zawsze uwielbiała zwierzęta, żałowała, że sama żadnego nie posiada. W sumie nie wiedziała nawet dlaczego. Przecież nikt w domu nie ma żadnego uczulenia na sierść, ani tym bardziej nie odrzuca go na widok zwierzęcia. Zdecydowanie powinni sprawić sobie jakiegoś futrzaka.
- No proszę, zostawić cię na chwilę samą – znajomy głos nagle wyrwał ją z zamyślenia. Tak się skupiła na drapaniu i głaskaniu psa, że nawet nie zauważyła kiedy Tom się zjawił. - A ty co mordo? - zwrócił się do psa, który podniósł się od razu do pozycji siedzącej i spojrzał na niego nieprzychylnie. - To moje miejsce – oznajmił zwierzakowi i podszedł znacznie bliżej, ale pies nawet nie myślał, żeby się ruszyć. Mia obserwowała to z niemałym rozbawieniem. Rzadko miała okazję widzieć, jak Tom dyskutuje ze swoim pupilem, a w dodatku, gdy ten mu się wyraźnie sprzeciwia. - Nie patrz tak, tylko uciekaj mi stąd. To moja dziewczyna, nie twoja – skrzyżował ręce na piersi patrząc na niego groźnie, a pies zaszczekał krótko i ponownie się położył, tym razem jednak niemal na całych kolanach nastolatki. - Serio? Mój własny pies się na mnie wypina i jeszcze dziewczynę mi chce odbić. To chore – skwitował kręcąc przy tym z dezaprobatą głową i nie mając większego wyboru usiadł obok zadka swojego psiaka. - A ty jeszcze mu na to pozwalasz – przeniósł swoje groźne spojrzenie na Mię, która cały czas gładziła jego pupila po sierści dając mu tym samym powód do pozostania na miejscu.
- Słodki jest – wzruszyła bezradnie ramionami.
- Oo tak na pewno – wywrócił teatralnie oczami i przysunął się do niej bliżej spychając jednocześnie psa z jej kolan. - Koniec tego dobrego, teraz moja kolej – rzucił w jego kierunku i objął dziewczynę ramieniem. Pies posłał mu tylko swoje urażone spojrzenie i odwracając się podreptał obrażony do kuchni.
- Jak mogłeś? - Mia spojrzała na niego smutno. - On jest taki kochany.
- Ja też jestem – wyszczerzył się po czym pocałował krótko jej usta. - Nawet bardziej – dodał z przekonaniem ponownie obdarowując ją słodkim całusem. - Mamy dzisiaj gościa na obiad. W końcu oficjalnie poznamy dziewczynę Billa.
- Mamy? - uniosła brwi zaintrygowana brzmieniem tego słowa w zdaniu. - Kto w ogóle powiedział, że zostaję?
- Oczywiście, że zostajesz! - odparł oburzony. Nawet nie przyjmował do wiadomości żadnej odmowy. - I to cały dzień ze mną zostajesz.
- Widzę, że nie mam nic do powiedzenia – westchnęła opierając głowę na jego ramieniu. Nie miała nic przeciwko spędzenia całego dnia w jego towarzystwie. Zastanawiała się tylko co jej rodzice na to powiedzą. Nie wróciła na noc do domu, na drugi dzień także nie raczyła się zjawić. To tak bardzo nie w jej stylu, ale jakoś w tej chwili mało ją to obchodziło. Najchętniej zostałaby z Tomem już na zawsze, gdyby tylko to było możliwe. Może powinna częściej się upijać, aby spędzać u niego noce? Jedynym minusem są luki w pamięci. Ale da się to jakoś przeżyć, wiedząc, że się ma przy sobie tak odpowiedzialnego mężczyznę. Nawet skutki uboczne wypitej dużej ilości alkoholu wcale nie były tak ciężkie do zniesienia, jak kiedyś jej się wydawało. Wystarczyła jedna tabletka, trochę wody i wszystko wróciło do normy. - Więc co chcesz zrobić na obiad? - przechyliła lekko głowę spoglądając na niego zaciekawiona.
- Najchętniej ugotowałbym makaron – roześmiał się. - Ale nie mogę ciągle serwować ci tego samego dania.
- Ja tam nie mam nic przeciwko. Ale nie wiem, jak Bill i jego dziewczyna.
- Myślisz, że będą wymagający? - zmarszczył brwi zamyślając się na chwilę. Brat jak zwykle postawił go przed faktem i nie mógł się na to w żaden sposób wcześniej przygotować. Z drugiej strony jednak wcale mu to tak bardzo nie przeszkadzało. Cieszył się, że Bill jest szczęśliwy i w końcu przedstawi mu oficjalnie swoją dziewczynę. Ba! Że w ogóle nazwał ją swoją dziewczyną.
- Nie wiem. To ty żyjesz z Billem, a jego dziewczyny nie znam – odparła bezradnie. - Ale pomogę ci, jak już coś wymyślisz.
- Chcesz być pomocniczką kucharza? - uśmiechnął się do niej w swój charakterystycznie, rozbrajający sposób na co ta skinęła energicznie głową. - W takim razie bierzmy się do pracy, bo nie wiadomo, o której oni przyjdą.

Jakiś czas później...

Smakowite zapachy z kuchni roznosiły się już po całym mieszkaniu, kiedy Bill przybył wraz ze swoją dziewczyną. Szykował się pyszny obiad, a przynajmniej na to wskazywał jego czuły węch. W przedpokoju zdjęli z siebie wierzchnie odzienie zawieszając je na wieszakach  po czym Wokalista poprowadził Katharinę do salonu  po drodze witając się też z psami, które przybiegły do niego z małym opóźnieniem. I tak nikt poza nimi raczej nie zauważył ich przybycia. Tom z Mią musieli być naprawdę czymś pochłonięci. W głowie Billa nawet zaczęły pojawiać się różne wizje, które niekoniecznie były stosowne. Ale za to bardzo pasowały do jego brata... A  może bardziej tego, jaki kiedyś był. Teraz chyba to się nieco zmieniło. Można nawet rzec, że ich role się odwróciły. Na te chwilę chyba to on był bardziej tym „niegrzecznym” bliźniakiem, a Tom stał się niepoprawnym  romantykiem. Przynajmniej tak mogło to wyglądać z perspektywy kogoś, kto ich za dobrze nie znał. Tak naprawdę obydwaj mieli w sobie po trochę zarówno z romantyka, jak i niegrzecznego chłopca. Wszystko zależało jednak od sytuacji w jakiej się znajdowali. Grunt to znać granice.
- Coś tu za cicho – odezwał się w pewnej chwili spoglądając podejrzliwie w kierunku kuchni. Kath wzruszyła bezradnie ramionami, nie mogła wiedzieć na pewno więcej od niego samego. Była lekko zestresowana tym obiadem. Niby to nic wielkiego, ale jednak dla niej znaczyło to bardzo dużo. Tym bardziej, że ciągle ma wrażenie, że wszyscy wokół niej mierzą ją przez pryzmat jej pracy. Nie umiała się tego wyzbyć. Związek z Billem tylko nasilał jej obawy. Teraz musiała nie tylko poznawać nowych ludzi, ale też mieć z nimi jakiś bliższy kontakt. Nie mogła tak zupełnie olać ich zdania na swój temat. – Chodź. Nie bój się tak… - chwycił ją za rękę jednocześnie sprowadzając ją tym gestem do rzeczywistości, a następnie zajrzeli do kuchni. To, co zobaczyli było odpowiedzią na wszelkie pytania. A właściwie na jedno, konkretne, nad którym jeszcze przed momentem zastanawiał się Bill. Mianowicie jego brat w najlepsze zajmował się ustami swojej dziewczyny zamiast gotowaniem, stąd ta tajemnicza cisza. Para była tak pochłonięta swoimi namiętnymi pocałunkami, że nie było możliwości, aby spostrzegła, że pojawili się goście. Było to dosyć niezręczne, w prawdzie bardziej dla Kathariny niż Billa, lecz chłopak i tak postanowił to przerwać.
- Ekhm. Widzę, że z tego obiadu to chyba nic nie będzie jednak – odchrząknął znacząco powodując tym samym, że para oderwała się od siebie i tym razem to oni byli lekko speszeni.
- Obiad? Obiad przecież już gotowy! – ocknął się nagle Gitarzysta i odsuwając się od Mii zaczął energicznie mieszać sos w garnku. – Nie wiedzieliśmy, o której będziecie…
- No właśnie widzimy – mruknął wymownie blondyn. – W każdym razie może zacznijmy od tej oficjalniejszej części… Chciałem wam przedstawić moją dziewczynę, Katharinę – rzekł wskazując teatralnie ręką na stojącą obok szatynkę.
- My to się w sumie już znamy – Tom odwrócił się do nich z szerokim uśmiechem na twarzy. – Ale dobrze cię widzieć w ubraniu – dodał puszczając jej oczko. Zarówno Bill, jak i Mia spojrzeli na niego zdezorientowani.
- Co to ma znaczyć?
- Oh… Po prostu pewnego ranka natknęliśmy się tutaj na siebie – wytłumaczył zdając sobie sprawę, jak źle musiało to zabrzmieć. – W każdym razie… Lepiej poznaj moją Mię.
Poczuł się dosyć niezręcznie i żałował, że nie ugryzł się w porę w język. Powinien nauczyć się ważyć słowa. Nie zawsze bowiem wszystkie brzmią, jak się tego oczekuje.
- Miło mi – Katharina podeszła bliżej nastolatki podając jej swoją dłoń. Chciała jak najszybciej zatrzeć te dziwną sytuację, jaka przed chwilą wyniknęła. Co prawda Tom na pewno nie miał na myśli nic złego, ale i tak wszyscy nie czuli się zbyt komfortowo. Poza tym, co musiała pomyśleć sobie Mia…
Dziewczyna uśmiechnęła się tylko przyjaźnie ściskając delikatnie jej dłoń. Nie zamierzała wyrabiać sobie od razu jakiegoś negatywnego zdania o partnerce Billa, ale nie mogła ukryć przed samą sobą, że słowa Toma tknęły ją w głębi. Automatycznie zaczęła patrzeć na Katharinę, jak na kogoś lepszego od niej. Te myśli same pojawiały się w jej głowie i dręczyły ją bezlitośnie. Tym bardziej, że nie była głupia i dostrzegała, jak jej chłopak patrzył na Katharinę.
- W takim razie siadajmy do stołu! – zarządził Gitarzysta po czym wyłączył gaz ostatecznie zakańczając swoją rolę kucharza.

^^^

- Już wiemy co będziesz robił, jak nasz zespół zakończy karierę. Zostaniesz kucharzem! – zawołał Bill pełen entuzjazmu. Zwykle z Tomem jadali na mieście i nie miał zbyt wielu okazji, aby przekonać się o jego zdolnościach kulinarnych jednak po tym obiedzie był pełen podziwu. Nawet nie sądził, że kryją się w nim takie moce!
- W twojej willi? – Gitarzysta roześmiał się wyobrażając sobie to wszystko. Czuł się bardzo dobrze w kuchni, ale jednak zdecydowanie wolał swoją gitarę i scenę. I szczerze nigdy nie widział siebie w innej roli.
- W każdym razie, obiad był pyszny. Dziękuję za zaproszenie – odezwała się Kath posyłając mu swój uśmiech. – Muszę się już zbierać niestety…
- Już? Myślałem, że spędzimy jeszcze trochę czasu wszyscy razem – stwierdził wyraźnie rozczarowany. Zdążył już polubić dziewczynę swojego brata, jak na striptizerkę była bardzo błyskotliwa i inteligentna. Widocznie nie tylko uroda była jej zaletą. Bardzo miło spędzało się czas w jej towarzystwie. Cały obiad przebiegł w przyjemnej atmosferze, już bez żadnych niezręcznych sytuacji.
- Praca wzywa – wyjaśniła krótko jednocześnie wstając od stołu. Bill także był rozczarowany, ale liczył się z tym, że w końcu nastąpi ta chwila. Zapomniał na kilka godzin o obowiązkach swojej dziewczyny… I dużo lepiej się czuł, gdy o tym nie myślał.
- Ja też będę szedł… Odwiozę ją i w ogóle – mruknął także podnosząc się z miejsca. – Dzięki za obiad. Wrócę wieczorem zapewne – rzucił w kierunku brata. Był mu wdzięczny, że tak dobrze ugościł jego dziewczynę i postarał się z przygotowaniem obiadu. Dzięki temu Kath mogła poczuć się normalnie i nie musiała się niczym stresować.
- Nie ma sprawy, ale nie myśl sobie, że będę ci codziennie gotował – zastrzegł starszy Kaulitz szczerząc się do brata. – I mam nadzieję, że teraz częściej będziemy się widywać z Kathy – zerknął na szatynkę, która w odpowiedzi uśmiechnęła się jedynie. Cieszyło ją, że Tom obdarzył ją swoją sympatią. Z drugiej strony jednak nie była do końca pewna, czy jest to uczucie spowodowane jej wyglądem, czy czymś więcej. Mężczyźni często oceniali ją poprzez wygląd. Jej uroda przysłaniała im cały umysł. A wcale nie umknęły jej te wszystkie spojrzenia Gitarzysty, jakie rzucał jej tego popołudnia. Były wystarczająco wymowne, aby zrozumiała, że mu się podoba. I nie tylko ona to wszystko dostrzegała. Choć Mia mówiła mało, uśmiechając się od czasu do czasu i wydawała się być zamyślona, również była doskonałą obserwatorką. Nie uszło jej uwadze, ani jedno najdrobniejsze spojrzenie Toma w kierunku Kathariny. Była niesamowicie zazdrosna. W dodatku cały czas czuła się gorsza. Katharina była jej całkowitym przeciwieństwem. To piękna, odważna kobieta, twardo stąpająca po ziemi. Dojrzała, wiedząca czego chce. Znająca swoją wartość. Kto by takiej nie chciał? Nie dziwiło ją, że wpadła Tomowi w oko.
- To do zobaczenia! – głos Billa wyrwał ją z zamyślenia, nawet nie wiedziała kiedy razem z Kath znalazł się już w przedpokoju. Po chwili dotarł do niej dźwięk zamykanych drzwi i Tom zjawił się w jadalni.
- No i bałagan też na naszej głowie – westchnął ciężko spoglądając z niechęcią na pozostałości po obiedzie. – Wszystko w porządku? – zmarszczył brwi przenosząc swój wzrok na wciąż milczącą brunetkę. Wydawała się być cały czas jakaś nieobecna. – Nie polubiłaś Kathariny?
- Czemu? Jest bardzo miła, wydaje się być fajna – ocknęła się w końcu i wstała z miejsca od razu zabierając się za zbieranie brudnych talerzy. – Po prostu… To pewnie skutki uboczne z wczorajszej nocy. Musiało się to w końcu na mnie jakoś odbić – dodała odpowiadając na jego wcześniejsze pytanie, choć niewiele było w tym prawdy. Bo fizycznie czuła się bardzo dobrze, gorzej z psychiką. Ale przecież nie powie mu, że jest zazdrosna. Przecież to śmieszne…
- No dobrze…  Posprzątamy to raz dwa, a potem coś zaradzimy na twoje samopoczucie – zarządził pełen zapału po czym dołączył do niej również zbierając ze stołu brudne naczynia.

^^^

Droga wydawała się być krótsza niż zwykle, a przynajmniej dla Billa, który myślami cały czas był gdzie indziej. Nie odzywał się prawie wcale, intensywnie wpatrując się w jezdnię przed sobą. Mimo że Katharina nie znała go jakoś specjalnie długo, umiała rozróżnić już kiedy skupia się na prowadzeniu pojazdu, a kiedy coś go trapi. Odkąd wyszli z jego mieszkania stał się małomówny, a jego oczy lekko przygasły.
- O czym tak intensywnie myślisz? Milczałeś prawie całą drogę – przeniosła na niego swoje spojrzenie odpinając jednocześnie pasy, gdy ten zaparkował już pod klubem.
- O niczym – wzruszył obojętnie ramionami starając się zachować neutralny wyraz twarzy. Nie było mu łatwo, gdy na język same cisnęły mu się słowa. Nie chciał jednak zaczynać teraz tematu jej pracy, tym bardziej, że mógłby ją urazić. A przecież tego nie chciał. Z drugiej strony też nie mógł znieść myśli, że jego dziewczyna idzie teraz rozbierać się w nocnym klubie, aby jacyś obcy, często obleśni faceci mogli ją bezkarnie oglądać i nawet obmacywać… Na samą myśl o tym, nieprzyjemny dreszcz wstrząsał jego ciałem.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak. Co cię dręczy? – drążyła nie chcąc tak łatwo dać za wygraną. Miała przeczucie, że ma to związek właśnie z nią.
- Kath, to nie jest dobry moment – uciął stanowczo. Wydawał się być zirytowany, co tylko bardziej ją niepokoiło. Chciała wiedzieć o co właściwie mu chodzi, było to dla niej ważne. Szczerość, zaufanie, wzajemne wsparcie… To przecież podstawa udanego związku. A ich dopiero co wypuszczał pierwsze pąki.
- A kiedy będzie dobry?
- Nie spóźnisz się? – odwrócił głowę w jej kierunku próbując przy tym ją zbyć.
- Mam jeszcze chwilę – zapewniła dając mu do zrozumienia, że nie odpuści dopóki się czegoś nie dowie. - Powiesz mi?
- Co ci mam powiedzieć? – wbił w nią swoje ciemne, rozzłoszczone już lekko spojrzenie. – Czy to nie jest śmieszne, że sławny muzyk, któremu forsa wylewa się z kieszeni odwozi swoją dziewczynę do klubu, żeby zarabiała na siebie własnym ciałem? – wyrzucił w końcu to co mu leżało na duszy skoro tak bardzo chciała to usłyszeć. Osobiście nie uważał, żeby to była odpowiednia pora i miejsce na rozpoczynanie takich dyskusji. Dziewczyna westchnęła ciężko opierając głowę o zagłówek fotela. Nie wiedziała co ma mu powiedzieć, więc milczała. Uważała, że chłopak ma racje. Żadne z nich chyba nie planowało takiej rewolucji w swoim życiu, jaką był nowy związek. Wbrew pozorom ta relacja zmieniała niemal wszystko. – Nie mówiąc już o całej reszcie… Bo tak naprawdę wiesz, że nie chodzi tutaj o te pieprzone pieniądze…
- Wiem – powiedziała cicho jednocześnie zbierając w sobie siły, aby wyznać nieco więcej. – Mi też nie jest z tym tak łatwo, jak ci się wydaje. To nie stanowiło dla mnie żadnego problemu dopóki się nie zjawiłeś w moim życiu – ponownie skierowała na niego swoje spojrzenie, aby zaraz kontynuować. - Odkąd się do siebie zbliżyliśmy coraz trudniej jest mi robić, to co robię… Tym bardziej teraz. Ale co ja miałabym robić Bill? Nie nadaję się do niczego… A nie chcę też rezygnować z tego co mam. Musze utrzymać swoje mieszkanie, chcę móc dalej kupować ciuchy w ulubionych sklepach, mieć pieniądze na super kosmetyki. Nie chciałabym z tego rezygnować, przyzwyczaiłam się do takiego poziomu życia. Może nie zapracowałam na to wszystko jakąś super ambitną pracą, ale jednak sama do tego doszłam… - zakończyła niepewnie swój monolog czując się jak skończona idiotka. Właśnie przyznała otwarcie, że zależy jej na głupich pieniądzach, ciuchach i kosmetykach. Nie zdziwiłaby się, jakby Bill uznał ją w tym momencie za pustą i płytką dziewuchę, która nie ma za grosz ambicji.
- Wiem i podziwiam cię za to, naprawdę – zapewnił ją znacznie łagodniejąc i przy okazji rozwiewając jej obawy. Widocznie nie oceniał jej tak łatwo, jak inni ludzie. – Nie chcę jakoś ingerować w twoją ambicję proponując ci pomoc finansową z mojej strony… Ale nie wiem też jak długo to zniosę. Chciałbym mieć cię tylko dla siebie… Jak każdy facet swoją kobietę…
- Może zbyt pochopnie podjąłeś decyzję o związku ze mną?
- Nie – zaprzeczył gwałtownie. Spodziewał się, że Katharina będzie chciała wycofać się z tej „deklaracji”, jak tylko poruszą ten temat. On jednak nie zamierzał tak łatwo się poddawać, przeciwnie. Zamierzał walczyć o swoje. -  Zamierzałaś być do końca życia sama ze względu na swoją pracę?
- Nie wiem Bill… Porozmawiamy o tym jutro. Pójdę już… - odparła czując się już całkowicie zagubiona w tej sytuacji.
- Kathy… Ja nie chcę, żebyś teraz myślała…
- Ja nic nie myślę – przerwała mu. – Po prostu dokończymy to jutro. Trzymaj się – zakończyła stanowczo i musnęła go szybko w policzek następnie od razu opuszczając pojazd. Nie chciała tego już przedłużać ani chwili. Bill nawet nie zdążył zareagować w żaden sposób, gdy mógł widzieć już tylko oddalającą się sylwetkę swojej dziewczyny. Pierwszy, oficjalny dzień ich związku i już pojawiły się jakieś nieporozumienia. Nie chciał, aby tak to wyglądało, ale z drugiej strony nie umiał też zdusić w sobie tego co czuje. To mogło się wydawać egoistyczne z jego strony, ale przecież chciał jak najlepiej również dla niej. Był pewien, że Katharina zasługuje na dużo więcej… I chciał jej w tym pomóc. Uważał, że to przyniosłoby same dobre skutki dla nich obojga, a szczególnie dla relacji, jaka się miedzy nimi rozwija…

Cdn.


Unnecessary: Tom i Mia znają się zaledwie od kilku miesięcy, a ich związek trwa jeszcze krócej więc nie dziw się, że jeszcze nie wylądowali w łóżku ;p Tym bardziej, że Mia jest, jaka jest :D Ich związek też nie jest na tyle jeszcze poważny, ani nie ma  jakiegoś długiego stażu, aby mieli o co się już kłócić :D Ale nie martw się, wszystko nadejdzie w swoim czasie ;) I nie wiem, dlaczego jest tutaj tak słodko. To chyba moje najsłodsze opowiadanie w życiu xD

QueenBlack: Ja się cieszę, że mogę widzieć Cię wśród moich czytelników! Naprawdę Twoje komentarze poprawiają mi nastrój i bardzo motywują ;)

Jak już pewnie wielu z Was wie, założyłam stronę na facebooku dotyczącą moich blogów. Zapraszam więc do śledzenia jej i udzielania się przede wszystkim :D TUTAJ
Pozdrawiam ;)

4 komentarze:

  1. Muszę przyznać, że Bill bardzo mnie zaintrygował sposobem jakim odnosi się do pracy Kathi.
    Ja dawno bym powiedziała co myślę ( na samym początku ). Tom, Tom, Tom ty wielki babiarzu. Bardzo mnie zaszokowało to jak się lampił i uśmiechał do dziewczyny Billa i w cale nie dziwię się Mi, że jest zazdrosna. Bo kto by nie był zazdrosny o takiego chłopaka?
    Bardzo podobała mi się sytuacja z psiakiem. Taki monolog do swojego pupila zawsze jest dobry. Ogólnie nadrabiałam dziś 10 odcinków, ale dałam radę ;-) Jestem na bieżąco.
    Kocham sposób w jaki piszesz. Kurde nie wiem dlaczego, ale po prostu jak czytam to wracam i tak przynajmniej z 3 razy... Tak w ogóle to ile Mia jest z Tomem? Bo coś nie czaję.
    Czekam na kolejny cudowny odcinek ;* ( Eh. tak długo każesz czekać ) Masakra..
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Aj em!
    I nie wiem co napisać. Tom przegiął. I to jaaaak. Cham po prostu!
    Mógł sobie darować ten głupi tekst, który jak dla mnie brzmiał tak, jakby chciał jej dogryźć. Tzn jakby to było na temat jej pracy. Musiało jej być przykro i głupio, szkoda jej. Nie mówiąc o Mii, która swoją drogą jest głupia trochę, że się AZ TAK tym przejęła xD
    Ale jak kto lubi. Ja nie lubię głównych bohaterek ostatnio, wszystkie mnie irytują pf xD
    Ale Mia nie jest znowu taka najgorsza, z wielu powodów. Ok, nieważne, to nie na temat. Znalazłam ci błędy, ale daruje sobie wypisywanie xD
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tom zazdrosny o psa, to było dobre :D ogólnie głupio wyskoczył z tym tekstem do Kath, no ale cóż w końcu to Tom xD Fajnie, że Bill ich poznał i w miarę wszystko poszło z planem :)

    Czekam na następną notkę :)
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha Biedny Tomuś ma rywala i jest nim pies a to dobre :). Myślałam że gorzej wyjdzie im te spotkanie ale było super. Czekam na nexta :) Caroline

    OdpowiedzUsuń

Komentarze wysyłane są przed dodaniem do moderacji ze względu na spam.