Duży, czarno-biały pies wskoczył na kanapę zwracając na siebie uwagę Mii,
która siedziała na niej już od dłuższego czasu czekając na swojego chłopaka.
Uniosła brew z zaciekawieniem przyglądając się zwierzakowi, który natomiast
teraz spoglądał na nią w dość specyficzny sposób, jakby czegoś oczekiwał.
Nastolatka jednak nie miała bladego pojęcia co mógłby od niej chcieć, więc
pogłaskała go tylko po łebku. Jak się po chwili okazało to tylko zachęciło
psiaka do śmielszych ruchów. Kiedy tylko zabrała swoją rękę, ten podsunął się
bliżej i kładąc się ułożył mordkę na jej kolanach trącając przy tym znacząco
jej dłoń.
- Ty spryciarzu, pieszczot ci się zachciało? - zaśmiała się cicho i nie
mając mu tego za złe, zaczęła drapać go po uchu ku jego wielkiemu zadowoleniu,
które okazał poprzez merdanie ogonem. Zawsze uwielbiała zwierzęta, żałowała, że
sama żadnego nie posiada. W sumie nie wiedziała nawet dlaczego. Przecież nikt w
domu nie ma żadnego uczulenia na sierść, ani tym bardziej nie odrzuca go na
widok zwierzęcia. Zdecydowanie powinni sprawić sobie jakiegoś futrzaka.
- No proszę, zostawić cię na chwilę samą – znajomy głos nagle wyrwał ją z
zamyślenia. Tak się skupiła na drapaniu i głaskaniu psa, że nawet nie zauważyła
kiedy Tom się zjawił. - A ty co mordo? - zwrócił się do psa, który podniósł się
od razu do pozycji siedzącej i spojrzał na niego nieprzychylnie. - To moje
miejsce – oznajmił zwierzakowi i podszedł znacznie bliżej, ale pies nawet nie
myślał, żeby się ruszyć. Mia obserwowała to z niemałym rozbawieniem. Rzadko
miała okazję widzieć, jak Tom dyskutuje ze swoim pupilem, a w dodatku, gdy ten
mu się wyraźnie sprzeciwia. - Nie patrz tak, tylko uciekaj mi stąd. To moja
dziewczyna, nie twoja – skrzyżował ręce na piersi patrząc na niego groźnie, a
pies zaszczekał krótko i ponownie się położył, tym razem jednak niemal na
całych kolanach nastolatki. - Serio? Mój własny pies się na mnie wypina i
jeszcze dziewczynę mi chce odbić. To chore – skwitował kręcąc przy tym z
dezaprobatą głową i nie mając większego wyboru usiadł obok zadka swojego
psiaka. - A ty jeszcze mu na to pozwalasz – przeniósł swoje groźne spojrzenie
na Mię, która cały czas gładziła jego pupila po sierści dając mu tym samym
powód do pozostania na miejscu.
- Słodki jest – wzruszyła bezradnie ramionami.
- Oo tak na pewno – wywrócił teatralnie oczami i przysunął się do niej
bliżej spychając jednocześnie psa z jej kolan. - Koniec tego dobrego, teraz
moja kolej – rzucił w jego kierunku i objął dziewczynę ramieniem. Pies posłał
mu tylko swoje urażone spojrzenie i odwracając się podreptał obrażony do
kuchni.
- Jak mogłeś? - Mia spojrzała na niego smutno. - On jest taki kochany.
- Ja też jestem – wyszczerzył się po czym pocałował krótko jej usta. -
Nawet bardziej – dodał z przekonaniem ponownie obdarowując ją słodkim całusem.
- Mamy dzisiaj gościa na obiad. W końcu oficjalnie poznamy dziewczynę Billa.
- Mamy? - uniosła brwi zaintrygowana brzmieniem tego słowa w zdaniu. - Kto
w ogóle powiedział, że zostaję?
- Oczywiście, że zostajesz! - odparł oburzony. Nawet nie przyjmował do
wiadomości żadnej odmowy. - I to cały dzień ze mną zostajesz.
- Widzę, że nie mam nic do powiedzenia – westchnęła opierając głowę na jego
ramieniu. Nie miała nic przeciwko spędzenia całego dnia w jego towarzystwie.
Zastanawiała się tylko co jej rodzice na to powiedzą. Nie wróciła na noc do
domu, na drugi dzień także nie raczyła się zjawić. To tak bardzo nie w jej
stylu, ale jakoś w tej chwili mało ją to obchodziło. Najchętniej zostałaby z
Tomem już na zawsze, gdyby tylko to było możliwe. Może powinna częściej się
upijać, aby spędzać u niego noce? Jedynym minusem są luki w pamięci. Ale da się
to jakoś przeżyć, wiedząc, że się ma przy sobie tak odpowiedzialnego mężczyznę.
Nawet skutki uboczne wypitej dużej ilości alkoholu wcale nie były tak ciężkie
do zniesienia, jak kiedyś jej się wydawało. Wystarczyła jedna tabletka, trochę
wody i wszystko wróciło do normy. - Więc co chcesz zrobić na obiad? -
przechyliła lekko głowę spoglądając na niego zaciekawiona.
- Najchętniej ugotowałbym makaron – roześmiał się. - Ale nie mogę ciągle
serwować ci tego samego dania.
- Ja tam nie mam nic przeciwko. Ale nie wiem, jak Bill i jego dziewczyna.
- Myślisz, że będą wymagający? - zmarszczył brwi zamyślając się na chwilę.
Brat jak zwykle postawił go przed faktem i nie mógł się na to w żaden sposób
wcześniej przygotować. Z drugiej strony jednak wcale mu to tak bardzo nie
przeszkadzało. Cieszył się, że Bill jest szczęśliwy i w końcu przedstawi mu
oficjalnie swoją dziewczynę. Ba! Że w ogóle nazwał ją swoją dziewczyną.
- Nie wiem. To ty żyjesz z Billem, a jego dziewczyny nie znam – odparła
bezradnie. - Ale pomogę ci, jak już coś wymyślisz.
- Chcesz być pomocniczką kucharza? - uśmiechnął się do niej w swój charakterystycznie,
rozbrajający sposób na co ta skinęła energicznie głową. - W takim razie bierzmy
się do pracy, bo nie wiadomo, o której oni przyjdą.
Jakiś czas później...
Smakowite zapachy z kuchni roznosiły się już po całym mieszkaniu, kiedy
Bill przybył wraz ze swoją dziewczyną. Szykował się pyszny obiad, a
przynajmniej na to wskazywał jego czuły węch. W przedpokoju zdjęli z siebie
wierzchnie odzienie zawieszając je na wieszakach po czym Wokalista poprowadził Katharinę do
salonu po drodze witając się też z
psami, które przybiegły do niego z małym opóźnieniem. I tak nikt poza nimi
raczej nie zauważył ich przybycia. Tom z Mią musieli być naprawdę czymś
pochłonięci. W głowie Billa nawet zaczęły pojawiać się różne wizje, które
niekoniecznie były stosowne. Ale za to bardzo pasowały do jego brata... A może bardziej tego, jaki kiedyś był. Teraz
chyba to się nieco zmieniło. Można nawet rzec, że ich role się odwróciły. Na te
chwilę chyba to on był bardziej tym „niegrzecznym” bliźniakiem, a Tom stał się
niepoprawnym romantykiem. Przynajmniej
tak mogło to wyglądać z perspektywy kogoś, kto ich za dobrze nie znał. Tak
naprawdę obydwaj mieli w sobie po trochę zarówno z romantyka, jak i
niegrzecznego chłopca. Wszystko zależało jednak od sytuacji w jakiej się
znajdowali. Grunt to znać granice.
- Coś tu za cicho – odezwał się w pewnej chwili spoglądając podejrzliwie w
kierunku kuchni. Kath wzruszyła bezradnie ramionami, nie mogła wiedzieć na
pewno więcej od niego samego. Była lekko zestresowana tym obiadem. Niby to nic wielkiego,
ale jednak dla niej znaczyło to bardzo dużo. Tym bardziej, że ciągle ma
wrażenie, że wszyscy wokół niej mierzą ją przez pryzmat jej pracy. Nie umiała
się tego wyzbyć. Związek z Billem tylko nasilał jej obawy. Teraz musiała nie
tylko poznawać nowych ludzi, ale też mieć z nimi jakiś bliższy kontakt. Nie
mogła tak zupełnie olać ich zdania na swój temat. – Chodź. Nie bój się tak… -
chwycił ją za rękę jednocześnie sprowadzając ją tym gestem do rzeczywistości, a
następnie zajrzeli do kuchni. To, co zobaczyli było odpowiedzią na wszelkie
pytania. A właściwie na jedno, konkretne, nad którym jeszcze przed momentem
zastanawiał się Bill. Mianowicie jego brat w najlepsze zajmował się ustami
swojej dziewczyny zamiast gotowaniem, stąd ta tajemnicza cisza. Para była tak
pochłonięta swoimi namiętnymi pocałunkami, że nie było możliwości, aby
spostrzegła, że pojawili się goście. Było to dosyć niezręczne, w prawdzie
bardziej dla Kathariny niż Billa, lecz chłopak i tak postanowił to przerwać.
- Ekhm. Widzę, że z tego obiadu to chyba nic nie będzie jednak –
odchrząknął znacząco powodując tym samym, że para oderwała się od siebie i tym
razem to oni byli lekko speszeni.
- Obiad? Obiad przecież już gotowy! – ocknął się nagle Gitarzysta i
odsuwając się od Mii zaczął energicznie mieszać sos w garnku. – Nie
wiedzieliśmy, o której będziecie…
- No właśnie widzimy – mruknął wymownie blondyn. – W każdym razie może
zacznijmy od tej oficjalniejszej części… Chciałem wam przedstawić moją
dziewczynę, Katharinę – rzekł wskazując teatralnie ręką na stojącą obok
szatynkę.
- My to się w sumie już znamy – Tom odwrócił się do nich z szerokim
uśmiechem na twarzy. – Ale dobrze cię widzieć w ubraniu – dodał puszczając jej
oczko. Zarówno Bill, jak i Mia spojrzeli na niego zdezorientowani.
- Co to ma znaczyć?
- Oh… Po prostu pewnego ranka natknęliśmy się tutaj na siebie – wytłumaczył
zdając sobie sprawę, jak źle musiało to zabrzmieć. – W każdym razie… Lepiej
poznaj moją Mię.
Poczuł się dosyć niezręcznie i żałował, że nie ugryzł się w porę w język.
Powinien nauczyć się ważyć słowa. Nie zawsze bowiem wszystkie brzmią, jak się
tego oczekuje.
- Miło mi – Katharina podeszła bliżej nastolatki podając jej swoją dłoń.
Chciała jak najszybciej zatrzeć te dziwną sytuację, jaka przed chwilą
wyniknęła. Co prawda Tom na pewno nie miał na myśli nic złego, ale i tak
wszyscy nie czuli się zbyt komfortowo. Poza tym, co musiała pomyśleć sobie Mia…
Dziewczyna uśmiechnęła się tylko przyjaźnie ściskając delikatnie jej dłoń.
Nie zamierzała wyrabiać sobie od razu jakiegoś negatywnego zdania o partnerce
Billa, ale nie mogła ukryć przed samą sobą, że słowa Toma tknęły ją w głębi.
Automatycznie zaczęła patrzeć na Katharinę, jak na kogoś lepszego od niej. Te
myśli same pojawiały się w jej głowie i dręczyły ją bezlitośnie. Tym bardziej,
że nie była głupia i dostrzegała, jak jej chłopak patrzył na Katharinę.
- W takim razie siadajmy do stołu! – zarządził Gitarzysta po czym wyłączył
gaz ostatecznie zakańczając swoją rolę kucharza.
^^^
- Już wiemy co będziesz robił, jak nasz zespół zakończy karierę. Zostaniesz
kucharzem! – zawołał Bill pełen entuzjazmu. Zwykle z Tomem jadali na mieście i
nie miał zbyt wielu okazji, aby przekonać się o jego zdolnościach kulinarnych
jednak po tym obiedzie był pełen podziwu. Nawet nie sądził, że kryją się w nim
takie moce!
- W twojej willi? – Gitarzysta roześmiał się wyobrażając sobie to wszystko.
Czuł się bardzo dobrze w kuchni, ale jednak zdecydowanie wolał swoją gitarę i
scenę. I szczerze nigdy nie widział siebie w innej roli.
- W każdym razie, obiad był pyszny. Dziękuję za zaproszenie – odezwała się
Kath posyłając mu swój uśmiech. – Muszę się już zbierać niestety…
- Już? Myślałem, że spędzimy jeszcze trochę czasu wszyscy razem –
stwierdził wyraźnie rozczarowany. Zdążył już polubić dziewczynę swojego brata,
jak na striptizerkę była bardzo błyskotliwa i inteligentna. Widocznie nie tylko
uroda była jej zaletą. Bardzo miło spędzało się czas w jej towarzystwie. Cały
obiad przebiegł w przyjemnej atmosferze, już bez żadnych niezręcznych sytuacji.
- Praca wzywa – wyjaśniła krótko jednocześnie wstając od stołu. Bill także
był rozczarowany, ale liczył się z tym, że w końcu nastąpi ta chwila. Zapomniał
na kilka godzin o obowiązkach swojej dziewczyny… I dużo lepiej się czuł, gdy o
tym nie myślał.
- Ja też będę szedł… Odwiozę ją i w ogóle – mruknął także podnosząc się z
miejsca. – Dzięki za obiad. Wrócę wieczorem zapewne – rzucił w kierunku brata.
Był mu wdzięczny, że tak dobrze ugościł jego dziewczynę i postarał się z
przygotowaniem obiadu. Dzięki temu Kath mogła poczuć się normalnie i nie
musiała się niczym stresować.
- Nie ma sprawy, ale nie myśl sobie, że będę ci codziennie gotował –
zastrzegł starszy Kaulitz szczerząc się do brata. – I mam nadzieję, że teraz
częściej będziemy się widywać z Kathy – zerknął na szatynkę, która w odpowiedzi
uśmiechnęła się jedynie. Cieszyło ją, że Tom obdarzył ją swoją sympatią. Z
drugiej strony jednak nie była do końca pewna, czy jest to uczucie spowodowane
jej wyglądem, czy czymś więcej. Mężczyźni często oceniali ją poprzez wygląd.
Jej uroda przysłaniała im cały umysł. A wcale nie umknęły jej te wszystkie
spojrzenia Gitarzysty, jakie rzucał jej tego popołudnia. Były wystarczająco
wymowne, aby zrozumiała, że mu się podoba. I nie tylko ona to wszystko
dostrzegała. Choć Mia mówiła mało, uśmiechając się od czasu do czasu i wydawała
się być zamyślona, również była doskonałą obserwatorką. Nie uszło jej uwadze,
ani jedno najdrobniejsze spojrzenie Toma w kierunku Kathariny. Była
niesamowicie zazdrosna. W dodatku cały czas czuła się gorsza. Katharina była
jej całkowitym przeciwieństwem. To piękna, odważna kobieta, twardo stąpająca po
ziemi. Dojrzała, wiedząca czego chce. Znająca swoją wartość. Kto by takiej nie
chciał? Nie dziwiło ją, że wpadła Tomowi w oko.
- To do zobaczenia! – głos Billa wyrwał ją z zamyślenia, nawet nie wiedziała
kiedy razem z Kath znalazł się już w przedpokoju. Po chwili dotarł do niej
dźwięk zamykanych drzwi i Tom zjawił się w jadalni.
- No i bałagan też na naszej głowie – westchnął ciężko spoglądając z
niechęcią na pozostałości po obiedzie. – Wszystko w porządku? – zmarszczył brwi
przenosząc swój wzrok na wciąż milczącą brunetkę. Wydawała się być cały czas
jakaś nieobecna. – Nie polubiłaś Kathariny?
- Czemu? Jest bardzo miła, wydaje się być fajna – ocknęła się w końcu i wstała
z miejsca od razu zabierając się za zbieranie brudnych talerzy. – Po prostu… To
pewnie skutki uboczne z wczorajszej nocy. Musiało się to w końcu na mnie jakoś
odbić – dodała odpowiadając na jego wcześniejsze pytanie, choć niewiele było w
tym prawdy. Bo fizycznie czuła się bardzo dobrze, gorzej z psychiką. Ale
przecież nie powie mu, że jest zazdrosna. Przecież to śmieszne…
- No dobrze… Posprzątamy to raz dwa,
a potem coś zaradzimy na twoje samopoczucie – zarządził pełen zapału po czym
dołączył do niej również zbierając ze stołu brudne naczynia.
^^^
Droga wydawała się być krótsza niż zwykle, a przynajmniej dla Billa, który
myślami cały czas był gdzie indziej. Nie odzywał się prawie wcale, intensywnie
wpatrując się w jezdnię przed sobą. Mimo że Katharina nie znała go jakoś
specjalnie długo, umiała rozróżnić już kiedy skupia się na prowadzeniu pojazdu,
a kiedy coś go trapi. Odkąd wyszli z jego mieszkania stał się małomówny, a jego
oczy lekko przygasły.
- O czym tak intensywnie myślisz? Milczałeś prawie całą drogę – przeniosła
na niego swoje spojrzenie odpinając jednocześnie pasy, gdy ten zaparkował już
pod klubem.
- O niczym – wzruszył obojętnie ramionami starając się zachować neutralny
wyraz twarzy. Nie było mu łatwo, gdy na język same cisnęły mu się słowa. Nie
chciał jednak zaczynać teraz tematu jej pracy, tym bardziej, że mógłby ją
urazić. A przecież tego nie chciał. Z drugiej strony też nie mógł znieść myśli,
że jego dziewczyna idzie teraz rozbierać się w nocnym klubie, aby jacyś obcy,
często obleśni faceci mogli ją bezkarnie oglądać i nawet obmacywać… Na samą
myśl o tym, nieprzyjemny dreszcz wstrząsał jego ciałem.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak. Co cię dręczy? – drążyła nie chcąc
tak łatwo dać za wygraną. Miała przeczucie, że ma to związek właśnie z nią.
- Kath, to nie jest dobry moment – uciął stanowczo. Wydawał się być
zirytowany, co tylko bardziej ją niepokoiło. Chciała wiedzieć o co właściwie mu
chodzi, było to dla niej ważne. Szczerość, zaufanie, wzajemne wsparcie… To
przecież podstawa udanego związku. A ich dopiero co wypuszczał pierwsze pąki.
- A kiedy będzie dobry?
- Nie spóźnisz się? – odwrócił głowę w jej kierunku próbując przy tym ją
zbyć.
- Mam jeszcze chwilę – zapewniła dając mu do zrozumienia, że nie odpuści
dopóki się czegoś nie dowie. - Powiesz mi?
- Co ci mam powiedzieć? – wbił w nią swoje ciemne, rozzłoszczone już lekko
spojrzenie. – Czy to nie jest śmieszne, że sławny muzyk, któremu forsa wylewa
się z kieszeni odwozi swoją dziewczynę do klubu, żeby zarabiała na siebie
własnym ciałem? – wyrzucił w końcu to co mu leżało na duszy skoro tak bardzo
chciała to usłyszeć. Osobiście nie uważał, żeby to była odpowiednia pora i
miejsce na rozpoczynanie takich dyskusji. Dziewczyna westchnęła ciężko
opierając głowę o zagłówek fotela. Nie wiedziała co ma mu powiedzieć, więc
milczała. Uważała, że chłopak ma racje. Żadne z nich chyba nie planowało takiej
rewolucji w swoim życiu, jaką był nowy związek. Wbrew pozorom ta relacja
zmieniała niemal wszystko. – Nie mówiąc już o całej reszcie… Bo tak naprawdę
wiesz, że nie chodzi tutaj o te pieprzone pieniądze…
- Wiem – powiedziała cicho jednocześnie zbierając w sobie siły, aby wyznać
nieco więcej. – Mi też nie jest z tym tak łatwo, jak ci się wydaje. To nie
stanowiło dla mnie żadnego problemu dopóki się nie zjawiłeś w moim życiu –
ponownie skierowała na niego swoje spojrzenie, aby zaraz kontynuować. - Odkąd
się do siebie zbliżyliśmy coraz trudniej jest mi robić, to co robię… Tym
bardziej teraz. Ale co ja miałabym robić Bill? Nie nadaję się do niczego… A nie
chcę też rezygnować z tego co mam. Musze utrzymać swoje mieszkanie, chcę móc
dalej kupować ciuchy w ulubionych sklepach, mieć pieniądze na super kosmetyki.
Nie chciałabym z tego rezygnować, przyzwyczaiłam się do takiego poziomu życia.
Może nie zapracowałam na to wszystko jakąś super ambitną pracą, ale jednak sama
do tego doszłam… - zakończyła niepewnie swój monolog czując się jak skończona
idiotka. Właśnie przyznała otwarcie, że zależy jej na głupich pieniądzach,
ciuchach i kosmetykach. Nie zdziwiłaby się, jakby Bill uznał ją w tym momencie
za pustą i płytką dziewuchę, która nie ma za grosz ambicji.
- Wiem i podziwiam cię za to, naprawdę – zapewnił ją znacznie łagodniejąc i
przy okazji rozwiewając jej obawy. Widocznie nie oceniał jej tak łatwo, jak
inni ludzie. – Nie chcę jakoś ingerować w twoją ambicję proponując ci pomoc
finansową z mojej strony… Ale nie wiem też jak długo to zniosę. Chciałbym mieć
cię tylko dla siebie… Jak każdy facet swoją kobietę…
- Może zbyt pochopnie podjąłeś decyzję o związku ze mną?
- Nie – zaprzeczył gwałtownie. Spodziewał się, że Katharina będzie chciała
wycofać się z tej „deklaracji”, jak tylko poruszą ten temat. On jednak nie
zamierzał tak łatwo się poddawać, przeciwnie. Zamierzał walczyć o swoje. - Zamierzałaś być do końca życia sama ze
względu na swoją pracę?
- Nie wiem Bill… Porozmawiamy o tym jutro. Pójdę już… - odparła czując się
już całkowicie zagubiona w tej sytuacji.
- Kathy… Ja nie chcę, żebyś teraz myślała…
- Ja nic nie myślę – przerwała mu. – Po prostu dokończymy to jutro. Trzymaj
się – zakończyła stanowczo i musnęła go szybko w policzek następnie od razu
opuszczając pojazd. Nie chciała tego już przedłużać ani chwili. Bill nawet nie
zdążył zareagować w żaden sposób, gdy mógł widzieć już tylko oddalającą się
sylwetkę swojej dziewczyny. Pierwszy, oficjalny dzień ich związku i już
pojawiły się jakieś nieporozumienia. Nie chciał, aby tak to wyglądało, ale z
drugiej strony nie umiał też zdusić w sobie tego co czuje. To mogło się wydawać
egoistyczne z jego strony, ale przecież chciał jak najlepiej również dla niej.
Był pewien, że Katharina zasługuje na dużo więcej… I chciał jej w tym pomóc.
Uważał, że to przyniosłoby same dobre skutki dla nich obojga, a szczególnie dla
relacji, jaka się miedzy nimi rozwija…
Cdn.
Unnecessary: Tom i
Mia znają się zaledwie od kilku miesięcy, a ich związek trwa jeszcze krócej
więc nie dziw się, że jeszcze nie wylądowali w łóżku ;p Tym bardziej, że Mia
jest, jaka jest :D Ich związek też nie jest na tyle jeszcze poważny, ani nie ma jakiegoś długiego stażu, aby mieli o co się
już kłócić :D Ale nie martw się, wszystko nadejdzie w swoim czasie ;) I nie
wiem, dlaczego jest tutaj tak słodko. To chyba moje najsłodsze opowiadanie w
życiu xD
QueenBlack: Ja się
cieszę, że mogę widzieć Cię wśród moich czytelników! Naprawdę Twoje komentarze
poprawiają mi nastrój i bardzo motywują ;)
Jak już pewnie wielu z Was wie, założyłam stronę na facebooku dotyczącą moich blogów. Zapraszam więc do śledzenia jej i udzielania się przede wszystkim :D TUTAJ
Pozdrawiam ;)
Muszę przyznać, że Bill bardzo mnie zaintrygował sposobem jakim odnosi się do pracy Kathi.
OdpowiedzUsuńJa dawno bym powiedziała co myślę ( na samym początku ). Tom, Tom, Tom ty wielki babiarzu. Bardzo mnie zaszokowało to jak się lampił i uśmiechał do dziewczyny Billa i w cale nie dziwię się Mi, że jest zazdrosna. Bo kto by nie był zazdrosny o takiego chłopaka?
Bardzo podobała mi się sytuacja z psiakiem. Taki monolog do swojego pupila zawsze jest dobry. Ogólnie nadrabiałam dziś 10 odcinków, ale dałam radę ;-) Jestem na bieżąco.
Kocham sposób w jaki piszesz. Kurde nie wiem dlaczego, ale po prostu jak czytam to wracam i tak przynajmniej z 3 razy... Tak w ogóle to ile Mia jest z Tomem? Bo coś nie czaję.
Czekam na kolejny cudowny odcinek ;* ( Eh. tak długo każesz czekać ) Masakra..
Pozdrawiam ;*
Aj em!
OdpowiedzUsuńI nie wiem co napisać. Tom przegiął. I to jaaaak. Cham po prostu!
Mógł sobie darować ten głupi tekst, który jak dla mnie brzmiał tak, jakby chciał jej dogryźć. Tzn jakby to było na temat jej pracy. Musiało jej być przykro i głupio, szkoda jej. Nie mówiąc o Mii, która swoją drogą jest głupia trochę, że się AZ TAK tym przejęła xD
Ale jak kto lubi. Ja nie lubię głównych bohaterek ostatnio, wszystkie mnie irytują pf xD
Ale Mia nie jest znowu taka najgorsza, z wielu powodów. Ok, nieważne, to nie na temat. Znalazłam ci błędy, ale daruje sobie wypisywanie xD
Pozdrawiam :)
Tom zazdrosny o psa, to było dobre :D ogólnie głupio wyskoczył z tym tekstem do Kath, no ale cóż w końcu to Tom xD Fajnie, że Bill ich poznał i w miarę wszystko poszło z planem :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następną notkę :)
Całuję ;*
Hahaha Biedny Tomuś ma rywala i jest nim pies a to dobre :). Myślałam że gorzej wyjdzie im te spotkanie ale było super. Czekam na nexta :) Caroline
OdpowiedzUsuń