Jego
słodkie usta wciąż pieściły jej wargi, bo choć musieli, co jakiś czas oddychać
nie znaczyło, to, że zaraz nie mogą powrócić ponownie do tej przyjemności. Zaskoczył
ją trochę swoją zachłannością. Wydawało się, jakby nigdy nie zamierzał przestać
jej całować. Wcale jej to nie przeszkadzało! Wręcz przeciwnie, czerpała z tego
całą przyjemność i oddawała się temu całą sobą. Nie mogła przecież być mu
dłużna. Może i jest bardzo nieśmiała, niepewna i dziwna… Ale czasami jak sobie
pozwoli na chwilę zapomnienia, trudno ją poznać. Tylko on potrafi obudzić w
niej te tajemniczą naturę. Romantyczny nastrój na dobre zadomowił się w tym
pomieszczeniu, lecz w końcu musiał zostać zakłócony. Przecież nic nie trwa
wiecznie… Chociaż miało! Obydwoje pragnęli zachować te chwilę na wieczność. Nie
tylko Mia była wniebowzięta, Tom podzielał w pełni to uczucie. Tak bardzo tego
chciał i w końcu to dostał. Opłacało się trochę poczekać i postarać.
Jednak
czyjeś głosy dobiegające z wnętrza mieszkania, które nie wiadomo kiedy i jak
dotarły do ich uszu zaczęły im nieco doskwierać, a właściwie przywracać ich do
przykrej rzeczywistości. A tak miło było nie myśleć o niczym i cieszyć się
beztroską. Gitarzysta oderwał się w końcu od niej wytężając swój słuch, Mia
wciąż była nieco oszołomiona, jej wzrok był zamglony, jakby wciąż trwała w
zupełnie innym świecie.
-
Czekaj tu – polecił uśmiechając się do niej słodko i wstał następnie podchodząc
do drzwi przez, które jedynie wysunął głowę. Jego oczy znacznie powiększyły się
na widok brata z jakąś dziewczyną. W dodatku zupełnie mu obcą. Już nieważne, że
miał wrócić później… Ale, że wrócił z kimś? I jeszcze tak hałasują? W dodatku
idą do jego pokoju! –
Bill wrócił… - zamknął drzwi wracając do brunetki.
-
A kto inny miałby przyjść do waszego mieszkania? – spojrzała na niego z lekkim
rozbawieniem. Przecież to było oczywiste, że to Wokalista. – No, ale mi to nie
przeszkadza…
-
Wiem, ale on nie jest sam – oznajmił podkreślając bardzo wyraźnie ostatnie
słowa. – Co powiesz na spacer? – zaproponował bardzo szybko znajdując
rozwiązanie dla nagłego problemu. Nie chciał jeszcze kończyć spotkania, a
wiedział, że pozostanie w mieszkaniu nie byłoby dobrym pomysłem.
-
Nie mam nic przeciwko… Ale chcesz uciekać przed bratem? Przecież on nie będzie
nam chyba przesz… - urwała, gdy usłyszeli z sąsiedniego pokoju jakiś dziwny
hałas, a następnie głośne chichoty i inne bliżej niezidentyfikowane dźwięki.
-
Bezpośrednio zapewne nie – uśmiechnął się wymownie. – Poważnie Mia, nie
pozwolę, żeby ktoś, albo coś znowu nam zepsuło spotkanie. Nie tym razem – stwierdził
znacznie poważniejąc. Poczuła się bardzo wyjątkowo słysząc to, tak bardzo mu na
niej zależało, że chciał uchronić ją nawet przed taką głupią sytuacją. A może
sam też się tego krępował?
-
Więc chodźmy stąd jak najszybciej – powiedziała czując się coraz bardziej
niezręcznie z towarzyszącymi odgłosami za ścianą. Tom zdecydowanie miał dobry
pomysł. To naprawdę świetny facet i do tego wie, jak wybrnąć z każdej sytuacji.
Jest chyba przygotowany na wszystko! Wstali więc obydwoje i po cichu przemknęli
do przedpokoju, choć zapewne i tak nikt nie zwróciłby na nich teraz uwagi. I w
sumie to nie oni powinni zachowywać się ciszej! Gdy już zmierzali do drzwi
przypałętał się jeden z psiaków spoglądając słodko na Mię, która od razu się
rozczuliła na ten widok. – On chyba chce wyjść… - szturchnęła Toma, który
zmarszczył brwi wbijając wzrok w swojego pupila.
-
Nie chcesz wyjść wcale Scotty....
-
No przecież specjalnie tu przyszedł – zwróciła uwagę nie rozumiejąc, czemu
chłopak zaprzecza.
-
Oj ale to nasza randka!
-
No weź! To tylko piesek, zobacz jak słodko patrzy!
-
No właśnie o tym mówię, „mały, słodki piesecek”… A ja?
-
Chyba nie chcesz być psem? – uniosła brew przyglądając mu się z zaciekawieniem.
Bawiło ją jego zachowanie. Niemożliwe, że był zazdrosny o psa. Naprawdę czuł
się, aż tak zagrożony? – Daj spokój, bo będę miała wyrzuty sumienia, że przeze
mnie zaniedbujesz psa.
-
Tak, masz dar przekonywania – mruknął łapiąc za smycz leżącą na komodzie. – To
idziemy, on pewnie też nie chce słuchać tego, co tu się będzie działo – dodał z
myślą o wyczynach swojego bliźniaka. Psiak i tak zajął się sobą, gdy tylko
opuścili mieszkanie. A gdy wyszli z budynku już w ogóle nie było po nim
śladu... Bardzo go kochał, ale jednak nie chciał się dzielić z nim dziewczyną.
Szczególnie, że obydwoje działają tak bardzo na kobiety…
Ta
noc była bardzo pogodna, a na niebie można było już dostrzec pierwsze gwiazdy.
Czyli, jakby nie patrzeć, idealny nastrój na kontynuowanie randki. Prawdopodobnie
to już jej ostatni etap, więc Tom musiał się postarać.
-
Dobrze, że chociaż jest ciepło – odezwał się przerywając jednocześnie między
nimi ciszę. Zauważył, że gdy tylko wyszli brunetka zamyśliła się. Zapewne jej
głowa była pochłonięta teraz ostatnimi wydarzeniami. Był bardzo ciekawy, czy są
to pozytywne myśli i czy czegoś nie żałuje… Ale przecież to niemożliwe.
Widział, że była szczęśliwa! Podobało jej się… Niepotrzebnie się tym martwi.
Mia po prostu taka jest, że często odpływa w inny świat. To swoją drogą też
jest w niej urocze. Taka wieczna marzycielka… I wiele się nie pomylił, bo
nastolatka rzeczywiście była pochłonięta dokładnie tym, co przed kilkunastoma
minutami miało miejsce w jego pokoju. Ogólnie cały ten wieczór zaprzątał jej
teraz myśli i uczucia. Dodatkowo ta ciepła, gwieździsta noc… To było dla niej
takie romantyczne i piękne, że aż nie wierzyła, że dzieje się to naprawdę. Dotychczas
takie rzeczy oglądała na filmach… I nawet wcześniejszy powrót Billa jakoś
specjalnie nie zakłócił tej przyjemnej atmosfery między nimi. – Tu niedaleko
jest fajne miejsce, nocą jest świetny widok – kontynuował niepostrzeżenie
zbliżając się do niej by objąć ją w pasie. Zrobił to naprawdę, jakby było to
coś zupełnie naturalnego i gdyby nie jego dotyk, który działał na nią
pobudzająco nawet by tego nie spostrzegła. Jednak od razu poczuła przyjemny
dreszcz.
„Coraz bardziej mi
się to podoba…”
-
Hm, mogłam się domyślić – mruknęła z uśmiechem widząc, że zbliżają się do
zielonego wzgórza, z którego idealnie widać rozświetloną autostradę. Już raz
była z nim w tym miejscu, choć od nieco innej strony.
-
To, aż tak przewidywalne? – zaśmiał się.
-
Troszkę – odparła niewinnie, a gdy już byli w odpowiednim miejscu Tom usiadł na
trawie ciągnąc ją za sobą. Ledwo udało jej się utrzymać równowagę, aby się nie
przewrócić. Rozbawiło ją to, zwykle był przecież taki delikatny… Jednak bardzo
szybko się zreflektował, gdy objął ją rękoma w pasie przytulając od tyłu, aż
oblała ją fala gorąca.
-
Tak jest dobrze – powiedział cicho opierając brodę na jej ramieniu. Miała
wrażenie, że jeszcze chwila i się rozpłynie znikając gdzieś w świecie swoich
marzeń…
„Dobrze? Mało
powiedziane! Doprowadzasz mnie do obłędu! Ja płynę…”
-
I naprawdę cudowny widok – szepnęła chcąc powiedzieć cokolwiek, byle tylko
niczego nie zepsuć.
-
Często tu przychodzę… Uspakaja mnie patrzenie na te pędzące samochody. Jak tu
siedzę mam wrażenie, że jestem poza tym całym chaosem – wyznał wpatrując się w
ulicę. W tym momencie uspokajało go także towarzystwo Mii, przy której czuł się
niezwykle dobrze. Nie obawiał się niczego, wiedział, że może sobie pozwolić
nawet na jakąś specjalną wylewność. Po prostu jej ufał. Swoim przyjaciołom
również, jednak każdy z nich jest jakby „innym rodzajem” przyjaciela. Nie zawsze
może powiedzieć im tak całkowicie wszystko, albo raczej nie zawsze tego chce…
Oczywiście poza Billem. Ale nawet i on czasami ma problem ze zrozumieniem go! Wtedy
zawsze zaczyna dużo gadać i gestykulować rękoma próbując dojść z nim do
porozumienia. A czasem wystarczy tylko, żeby siedział zwyczajnie cicho i
przytakiwał głową… Mia była przeciwieństwem Billa, lecz miała w sobie także
pewne jego cechy. Może, dlatego tak dobrze się przy niej czuł? W żadnym wypadku
jednak nie chciał ich jakoś ze sobą porównywać, darzył ją całkiem odmiennym
uczuciem niż swojego brata, a to mogłoby przestać być przyjemne, jakby za
bardzo go przypominała… - Nie jest ci zimno? – zapytał z troską uświadamiając
sobie, że jest już dość późno i chłodno nawet, jak na letnią noc, a Mia
przecież miała na sobie cienką sukienkę. W dodatku na ramiączkach.
-
Nie, ciepło jest – odparła z uśmiechem. Jakże mogło być jej zimno, gdy trzymał
ją w swoich ramionach. Ogrzewał ją swoim ciałem. – Ale powinnam już chyba
wracać… - dodała już bez entuzjazmu. Tak bardzo nie chciała, aby ten wieczór
się kończył…
-
No w sumie jest późno. Twoi rodzice pewnie zaczynają się martwić, co?
-
Niestety. Od wypadku Andreasa zrobili się jeszcze bardziej opiekuńczy… Dziwne,
że jeszcze do mnie nie wydzwaniają – stwierdziła zastanawiając się, czy
przypadkiem telefon jej się nie rozładował.
-
Dobrze, to odprowadzę cię. Nie chciałbym się im narażać, a przy okazji jeszcze
się przejdziemy – rzekł uznając to za najlepszy pomysł. Jemu również było żal,
ale przecież mają przed sobą jeszcze całe życie i zdążą na pewno nie jeden raz
powtórzyć ten wieczór. Uwolnił ją więc ze swoich objęć przez co od razu poczuła
dreszcze spowodowane nagłym chłodem. Chłopak podniósł się z miejsca otrzepując
szybko spodnie, a następnie podał jej rękę pomagając wstać. – Pamiętasz, że
obiecałaś towarzyszyć mi na gali prawda? – zagadnął, gdy ruszyli już w kierunku
jej domu.
-
Hm… Ja coś takiego obiecałam? – postanowiła chwilę się z nim podroczyć dla
odmiany.
-
Chyba nie zamierzasz mnie wystawić? – zmrużył oczy przyglądając jej się
podejrzliwie. Wyglądał przy tym bardzo zabawnie. – Będzie wtedy bardzo smutno…
-
Oj oczywiście, że nie – zapewniła z uśmiechem. – To jest cały czas aktualne,
choć nie jestem przekonana, czy to na pewno dobry pomysł.
-
Bardzo dobry, nikt inny nie będzie lepszym towarzystwem na ten wieczór – objął
ją w pasie przyciągając bliżej siebie. Od razu zrobiło jej się cieplej i
poczuła przyjemne mrowienie w żołądku, które towarzyszyło jej chyba zawsze, gdy
był tak blisko. I było to najwspanialsze uczucie na świecie… – Musisz bardziej
się cenić.
-
Nie każdy jest w tym tak dobry, jak ty – odparła spoglądając na niego
zadziornie.
-
Skoro jestem taki dobry, to mogę cię nauczyć – uśmiechnął się szeroko. –
Czasami nawet nie najgorzej sobie z tym radzisz.
-
Staram się być normalna – wzruszyła ramionami i westchnęła cicho znowu czując
się jakaś inna. Czasem to, że odbiegała w jakiś sposób od normy, bardzo jej
dokuczało. Po prostu sama ze sobą nie czuła się dobrze. Bo przecież każdy
chciałby być akceptowany przez otoczenie, a ona zawsze czuła się taka
odtrącana. Przez to chyba sama zaczęła trzymać się na uboczu… A teraz wszystko
tak nagle się zmieniło. Pojawił się Tom… I reszta przyjaciół. Coś, jak piękny
sen… Spełnienie jej skrytych marzeń, które tliły się w niej już od kilku lat…
-
Oszalałaś? – zatrzymał się jednocześnie odsuwając od niej i stając naprzeciwko.
Uniosła na niego swój zaskoczony wzrok nie wiedząc skąd takie słowa. – Nie bądź
normalna, pod żadnym pozorem się nie zmieniaj – powiedział bardzo poważnie. –
Możesz co nieco poprawić, ale nigdy nie przejmuj się tym, że nie jesteś taka
jak wszyscy. To jest zaleta, a nie wada – dodał łapiąc ją za ręce.
„No mów do mnie
jeszcze…”
Wpatrywała
się w niego, jak zahipnotyzowana i to już nie pierwszy raz. Naprawdę był dla
niej niesamowitym facetem i w dodatku chyba najprzystojniejszym na świecie… Tylko
na ile realne są te uczucia podczas, gdy jest w nim prawdopodobnie zakochana na
zabój, od pierwszej chwili, gdy tylko go ujrzała.
-
Nie każdy tak uważa…
-
Każdy kto zasługuje na znajomość z tobą – podkreślił uśmiechając się do niej. –
Szkoda, że poznałem cię tak późno.
-
Późno? Mówisz, jakby życie już się kończyło… - powiedziała cicho.
-
Masz rację, a to przecież dopiero początek – stwierdził spoglądając jej głęboko
w oczy, aż dreszcz przeszył całe jej ciało.
„Czy romantyzm ma
jakiś limit..? Pierwszy raz spotykam się z tak romantycznym facetem, który nie
jest aktorem w filmie! Czy ja naprawdę mam tyle szczęścia..?”
-
Idziemy? – odezwała się w końcu czując, że ta sytuacja zaczyna ją powoli
krępować. Skinął głową chwytając jej drobną dłoń i ruszyli w dalszą drogę,
która powoli dobiegała końca. Tym razem jednak przebyli ją w milczeniu
rozkoszując się piękną, gwieździstą nocą i dźwiękami natury. A przede wszystkim
swoim towarzystwem. Czasami słowa naprawdę były czymś całkowicie zbędnym. Chyba
obydwoje byli też ludźmi, którzy lubili od czasu do czasu pogrążyć się we
własnych myślach. Świetnie się składało, gdy działo się to w tym samym
momencie.
-
Zobaczymy się jutro? – przerwał ciszę, gdy już byli prawie pod domem dziewczyny.
-
Mhm… Jasne – uśmiechnęła się delikatnie. - Dzięki za miły wieczór.
-
I wzajemnie – odparł zadowolony. – Mam nadzieję, że jeszcze to powtórzymy przed
galą. Może tym razem bez Billa…
-
Może – zaśmiała się na wspomnienie o czarnowłosym. – To dzięki, że mnie
odprowadziłeś… Wracaj już, bo pewnie pies cię szuka – zatrzymała się pod swoją
furtką odwracając w jego kierunku.
-
Wątpię, pewnie jeszcze nie zauważył, że sobie poszliśmy – stwierdził nie
zawracając sobie tym zbytnio głowy.
-
Dobranoc Tom – nie chcąc przedłużać pożegnała się z nim nieśmiało składając
pocałunek na jego policzku. To był bardzo przyjemny gest, który właściwie, o
dziwo go zaspokoił. Jednak mimo to nie pozwolił jej tak od razu odejść.
Przyciągnął ją jeszcze na dłuższą chwilę do siebie, aby skosztować jej
malinowych ust. Zaskoczył ją trochę, ale udało jej się odwzajemnić pocałunek
pomimo uśmiechu, który wdzierał się na jej twarz. Trudno było już jej pohamować
te radość, jaka wypełniała ją od środka. Nieopisane szczęście…
-
Dobranoc – oderwał się od niej.
-
Uważaj na siebie… Daj znać, gdy dotrzesz do domu – dodała jeszcze wycofując się
już na swoją posesję. Nie spuszczała jednak z niego swojego wzroku nawet na
chwilę. Uśmiechnął się do niej słodko i zawrócił udając się w swoją stronę.
„Jestem Mia… Mia
Hertzberg i zakochałam się bez pamięci.”
Cdn.
Moi Kochani, nie biorę udziału w The Versatile Blogger. Jest mi niezmiernie miło, że mnie do tego wciąż nominujecie, tym bardziej, że to już kolejny raz mi się zdarza. Jednak nie wiem o co w tym chodzi i z tego, co zauważyłam ostatnim razem, ten konkurs nie ma końca xD Także wybaczcie jeśli zignoruję komentarze z nominacją i na nie, nie odpowiem w żaden sposób.
Pozdrawiam i dziękuję za komentarze! ;)
Ps. Czekam na odcinek u CIEBIE ];->
Super odcinek i jak romantycznie, pewnie kolejnego dnia Tom będzie krzyczał na Billa za tą laskę w domu, ale fajnie że jemu też się jakoś układa :). Oczywiście czekam na nexta. Pozdrawiam Caroline :*:*
OdpowiedzUsuńDobra... na wstępie, Tom ZAZDROSNY o swojego PSA jest baaaaaardzo słodki ;D <3 i ten spacerek, randka marzeń normalnie. Sama bym tak chciała. I nie dziwię się Mii, że jej tak gorąco! ahahha xD ja chyba bym spłonęła xD Hm, a Bill to sobie chyba nieźle zaszalał, co? ;D Odcinek boski, jak zawsze zresztą xD Cieszę się, że między Tomem, a Mią się tak dobrze układa ;D kibicuje im od początku! haha xD
OdpowiedzUsuńCZEKAM na kolejny odcinek ;D
BuŹka! ;*
PS może coś skrobnę, skoro Ty opublikowałaś u siebie ;p
PS 2 Ty wiesz, na CO i KOGO ja czekam ;p
Jakie romantico *.*
OdpowiedzUsuńI Bill jak zwykle wszystko musi zepsuc nooo xd
Czekam na nn ; *
Cukiierkoowaa
Haha dobra ta akcja z Billem :D
OdpowiedzUsuńAh Tommy zazdrosny o psa, ale słodkie to było <3 Cała randka im się udała, no i Tom rozkochał Mię w sobie :) ale jest słodko<3
Całuję ;*
"Mały słodki piesek. A ja?!" Boże, kocham to :D Ale randka taaaka urocza <3 A to ostatnie zdanie strasznie mi się spodobało ^^ Dobra, jest bosko, to zaraz coś musi się spieprzyć, no nie? No i Bill, widzę też mu się nie nudzi :D No nic, czekam na nexta i pozdrawiam! C:
OdpowiedzUsuńUlala, gdybym całowała się z Tomem Kaulitzem nie miałabym bardzo nic przeciw! Rany, marzenie!:D Kuuurczę, tyle seksownego i czułego Toma na noc... Spodobała mi się rekcja Toma, gdy Mia wspomniała, że stara się być "normalna", żaden prawdziwy facet nie powinien zmieniać na siłę ukochanej osoby(nie mam tutaj na myśli np. nałogowych palaczek, bo wtedy zmiana jak najbardziej na plus!) i ostatnie zdanie, chociaż trochę powiało mi Zmierzchem, baardzo przypadło mi do gustu w tej sytuacji. ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!