Migoczące
światła, głośna muzyka, liczna ilość zafascynowanych, spragnionych kobiecego
ciała, być może nawet zdesperowanych mężczyzn. A wśród nich niewinna trójka
przyjaciół, która sama do końca nie wiedziała, co robi w tym miejscu.
Propozycja padła zupełnie luźno i żaden z nich by się nie spodziewał, że
rzeczywiście wylądują w takim miejscu. Klub ze striptizem? Oni? Nigdy nie
potrzebowali, aż takich wrażeń. Poza tym jeden z nich miał dziewczynę i był z
nią naprawdę szczęśliwy. Więc pytanie, co właściwie tu robią…? Czego szukają? To
z pewnością będzie niezapomniany wieczór. Tym bardziej, że wszelkie
wątpliwości, czy jakiekolwiek wyrzuty sumienia znikają, gdy ich oczy widzą
ponętne, młode, kuszące i niemalże nagie kobiece ciała… Które wręcz krzyczą, że
są tu właśnie dla nich.
-
To co? Zamawiamy po drinku i siadamy nie? – odezwał się jako pierwszy Georg nie
odrywając wzroku nawet na chwilę od zmysłowej tancerki. Mogła mieć najwyżej z
dwadzieścia lat i była naprawdę wyjątkowo urodziwa. Zastanawiał się, czy z natury
ma tak pięknie ciało, czy może jednak je udoskonalała w jakiś sposób. W każdym
razie wydawała się być całkowicie naturalna i wysportowana. Jej czarne, krótkie
włosy w specyficzny sposób komponowały się ze śniadą cerą. Jak się okazało, nie
tylko jego uwagę przykuła. Stojący obok Wokalista również skupiał na niej swoje
czekoladowe spojrzenie, które aż błyszczało z zachwytu. To nawet nie było podniecenie,
bardziej fascynacja. – Chociaż tu nawet i alkohol jest zbędny – mruknął po
chwili.
-
Georg ogarnij się, i tak żadnej nie weźmiesz do domu – roześmiał się Perkusista
widząc minę przyjaciela. – Ja się chętnie czegoś napiję, nie przywykłem
siedzieć o suchym pysku. Wziąć wam coś?
-
Mi możesz, coś mocnego – rzucił od niechcenia Bill przenosząc na niego na moment
wzrok. – Usiądziemy sobie tam z boczku –
wskazał mu jedną z wolnych loż nie rzucającą się zbytnio w oczy. Chłopak skinął
tylko głową i udał się do baru, a jego towarzysze w tym czasie sprawnie
przenieśli się na wcześniej upatrzone miejsce. Rozsiedli się wygodnie na
skórzanych kanapach i mogli dowoli wpatrywać się w tańczące dziewczyny, które z
każdą chwilą miały na sobie coraz mniej ciuchów. Jednak wyjątkowa ciemnowłosa,
która tak przykuła na początku ich uwagę ciągle miała na sobie bieliznę. Z
jednej stron, im to nie do końca odpowiadało, z drugiej zaś zastanawiało,
dlaczego odstaje tak bardzo od swoich koleżanek. A zdecydowanie każdy z
pewnością chciałby zobaczyć ją w całej okazałości.
-
Niech Tom żałuje, że go tu z nami nie ma – stwierdził w pewnym momencie Basista
zwracając na siebie uwagę przyjaciela.
-
Nie sądzę, aby żałował. Randkuje teraz z Mią, dlatego się wyniosłem z
mieszkania na dziś wieczór – odparł. Jego brat zdążył się już zmienić na tyle,
że wiadomo było, że nie takie rzeczy mu teraz w głowie. Jego celem była Mia.
Celem do, którego uparcie dążył. Tylko, co gdy już do niego dotrze? Być może to
coś poważniejszego, może coś do niej czuje. W każdym razie cokolwiek to jest,
mogą mieć pewność, że jest to prawdziwe i szczere. Bo kto, jak kto, ale Tom
nigdy nie potrafił oszukiwać w uczuciach. Jeśli już mu zależy, to na całego… Właściwie
te cechę mają wspólną.
-
Zaprosił ją do domu? – zdziwił się.
-
Nie martw się, wracam do domu. Nic jej nie zrobi – rzekł szczerząc się przy
tym.
-
To chyba coś poważnego nie?
-
Na to wygląda… Ale nie mówmy o nich. Mamy ciekawsze zajęcie!
-
Ale się napaliłeś – Georg zaśmiał się, nie miał jeszcze okazji widzieć takiego
Billa. Muszą chyba częściej odwiedzać takie miejsca. Niby z pozoru głupi
pomysł, ale jaka dobra zabawa… Chyba od czasu do czasu mogą sobie pozwolić na
takie szaleństwo. Tym bardziej, że nie są byle kim. A może właśnie dlatego nie
powinni?
-
Ta czarna mi się podoba.
-
Ale wiesz, że to nie burdel?
-
Oh, no przestań. Za kogo mnie masz? Jeszcze nie jestem, aż tak zdesperowany –
burknął urażony, na co brunet ponownie zareagował śmiechem.
-
Dobrze, ale nic straconego. Można się na nią zaczaić… - skwitował po chwili
namysłu sprowadzając tym samym na siebie przeszywający wzrok młodszego Kaulitza…
Mieszkanie
Kaulitzów.
Romantyczna
muzyka, świece, a nawet przyjemny zapach odświeżacza unoszący się po całym
mieszkaniu. Pomyślał o wszystkim! Ich pierwsza randka przecież musiała być
idealna i niezapomniana. Tak, aby dziewczyna totalnie oszalała na jego punkcie.
A czy ona już tego nie zrobiła? Nawet jeśli, to wciąż jest tą samą niewinną,
nieśmiałą osóbką, której nie można być pewnej. To zdecydowanie typ dziewczyny,
o który trzeba się starać cały czas. Nie można pozwolić sobie na żadne przerwy.
Zdążył już ją trochę poznać i powoli uczy się, jak należy postępować, aby w
końcu całkowicie ją do siebie przekonać. Wyzbyć z niej wszelkie wątpliwości,
czy obawy.
Gdy
przyszła widział, jak bardzo była zestresowana. Czasami miał wrażenie, że wręcz
drży. To było naprawdę urocze, do tego w ogóle wyglądała prześlicznie. Starał
się rozluźnić atmosferę, aby poczuła się lepiej. Jednak robił to z
ostrożnością, żeby ich randka przypadkiem nie zamieniła się w jakieś typowe
spotkanie… Sam wyznaczał sobie pewne granice, których się trzymał.
-
Może wolisz coś innego? – zapytał trzymając w ręce butelkę czerwonego wina.
Pamiętał, że brunetka nie przepada za alkoholem, a nie zamierzał jej niczego
narzucać. Bardzo liczył się z jej zdaniem.
-
Nie, chętnie się napiję – uśmiechnęła się do niego, więc rozlał wino do lampek.
Właściwie trochę późno się za to zabrał, bo byli już po kolacji. Jednak miał
nadzieję, że Mia wybaczy mu te gafę. Wbrew pozorom i on sam był nieco
zestresowany. Tylko ona tak na niego działa. W całym swoim życiu nikt jeszcze
nie miał na niego takiego wpływu… I to było piękne.
-
Więc część oficjalną mamy już chyba za sobą – stwierdził z odrobiną żartu. –
Cieszę się, że w końcu udało nam się tak spotkać… I, że już nikt, ani nic nam
tego nie zepsuje – wyznał nie za dobrze wspominając ich wcześniejsze próby
zbliżenia się do siebie.
-
Lepiej nie zapeszaj – zaśmiała się lekko. Znając swoje „szczęście” nie mogła
być niczego pewna. A właściwie czekała tylko, aż coś się stanie… Bo przecież
jej miałoby się coś udać? I tak cudem jest, że jeszcze siedzi z nim tak
spokojnie i jakoś przetrwała te kolacje. Tak strasznie się denerwowała, że gdy
już była pod budynkiem, miała ochotę uciec jak najdalej. Ale nie mogła stracić
takiej szansy, nie tym razem.
-
Masz rację! Więc lepiej nie mówmy o tym – rzekł z obawą. – Chodź, pokażę ci coś
– dodał po chwili przypominając sobie o czymś. Dziewczyna uniosła brwi spoglądając
na niego dość niepewnie, gdy ten wstał już z miejsca.
„Co chcesz mi
pokazać i gdzie mam z tobą iść!? Nie, ja wcale nie mam skojarzeń… Ogarnij się
kobieto!”
-
Idziesz? – uśmiechnął się do niej, na co skinęła energicznie głową powracając
do rzeczywistości. Wstała szybko od razu dołączając do niego. Starała się
wyrzucić z głowy wszelkie głupie i niepoprawne myśli, żeby przypadkiem nie zrobić
coś głupiego. Nie chciała znowu wyjść przy nim na idiotkę. I w ogóle nie
rozumiała czemu ciągle przychodzą jej do głowy takie rzeczy. Przecież zna Toma
i mu ufa! Kto, jak kto, ale on by jej nie skrzywdził…
„Psycholka…”
W
ostatniej chwili powstrzymała się, żeby nie klepnąć się w czoło. Trudno jej
zapanować nad takimi odruchami, gdy odpływa myślami w swój własny świat… Tom na
szczęście w tej chwili w ogóle na nią nie patrzył mając utkwiony wzrok przed
sobą. Jak się okazało zaprowadził ją do swojego pokoju, co wcale nie było dla
niej zaskoczeniem. Jednak ciągle zastanawiała się, co takiego chciał jej tam
pokazać. Zawsze czuła się nieco niezręcznie w tym pomieszczeniu, w końcu on tu
sypia. To dosyć intymne miejsce. Chłopak podszedł do instrumentu stojącego obok
kanapy i wziął go kolejno siadając na swoim łóżku.
„Chciałeś mi
pokazać gitarę…?”
-
Siadaj – wskazał jej miejsce obok siebie. Nastolatka przełknęła ciężko ślinę
wciąż czując się bardzo niepewnie. Jednak nie zamierzała nad tym ciągle
rozmyślać i po prostu spełniła jego prośbę starając się mimo wszystko zachować
odrobinę dystansu między innymi. Tom i tak zaraz jej to zepsuł usadawiając się
bardziej bokiem, aby móc na nią patrzeć. Ułożył gitarę tak, aby było mu
wygodnie, a jego palce jakby automatycznie znalazły się na odpowiednich
strunach. Oczywiście to wszystko nie mogło nie odbić się na dziewczynie. Jej
serce od razu zaczęło przyspieszać pod wpływem jego bliskości i spojrzenia,
które utkwił w jej osobie. A
ona za bardzo nie wiedziała, jak miałaby odwrócić wzrok. Nie chciała pokazywać
mu, że ją zawstydza.
„Zagrasz dla mnie!
Jakie to romantyczne!”
-
Napisałem muzykę do twojej piosenki – odezwał się przerywając panującą między
nimi ciszę. Mii, aż się oczy zaświeciły. Nie spodziewała się tego, a było to
dla niej coś cudownego. Coś jeszcze bardziej romantycznego niż zwykłe zagranie
przez niego na gitarze. – Zaśpiewasz tekst? – to pytanie nieco zaburzyło te
romantyczną dla niej chwilę.
-
Nie Tom, ja naprawdę nie jestem, aż tak wszechstronna – zaśmiała się.
Przynajmniej dzięki temu udało jej się znacznie rozluźnić. W końcu poczuła się
w pełni bezpiecznie, a po jej głowie przestały przemieszczać się jakieś dziwne,
nieuzasadnione scenariusze. – Możesz sam spróbować – zaproponowała odchylając
się lekko do tyłu jednocześnie opierając
dłonie o materac łóżka za swoimi plecami. Chłopak pokręcił tylko przecząco głową
i nie każąc jej już dłużej czekać, zaczął grać. I tym razem to ona wpatrywała
się bez opamiętania w niego. Jego tęczówki natomiast co jakiś czas przysłaniały
powieki podczas, gdy oddawał się każdej kolejnej nucie z wielkim wyczuciem i
pasją. To był dla niej zdecydowanie najpiękniejszy widok tego wieczoru. Czuła,
że się rozpływa. Do tego ta muzyka była cudowna, zupełnie, jakby wyciągnął ją z
jej głowy… To był dla niej wspaniały prezent i idealnie pasował do tej randki. W
głowie od razu pojawił jej się tekst tej piosenki, co tylko pogłębiało te
chwilę. Miała nawet wrażenie, że w końcu coś jej się naprawdę udało. I w
dodatku może się tym dzielić z innymi… A tekst tej piosenki tak bardzo kojarzył
jej się z nim… Może właśnie dzięki niemu powstał?
-
Jesteś cudowny… - z jej ust niespodziewanie wydobył się szept, który miał być
jedynie jej myślami! Nie zamierzała w żadnym wypadku mówić tego na głos, to
było zdecydowanie całkiem poza jej kontrolą. Tak bardzo skupiła się na muzyce i
Tomie, że zupełnie się zapomniała. Nie zakłóciło to jednak całej kompozycji,
lecz nie umknęło także uwadze Gitarzysty… Uniósł na nią swoje czekoladowe
spojrzenie uśmiechając się lekko.
„Fuck… zaraz
zapadnę się pod ziemię! Po prostu czuję, jak się czerwienie… Wyglądam jak burak
już na pewno! Co mnie opętało… W sumie teraz to już wszystko jedno…”
-
I jak? – zapytał, gdy zakończył już grę. Nie wspomniał nic o tym, co jej się
przypadkiem wymsknęło, więc spokojnie mogła sobie wmawiać, że nawet tego nie
usłyszał… Choć doskonale wiedziała, że było inaczej. Ale co to dla niej…
-
Piękna. Zaskoczyłeś mnie tym w ogóle… - wyprostowała się czując, jak ręce
zaczynają jej już cierpnąć. Przez to odległość między nimi nagle diametralnie
się zmniejszyła… Zaskoczyła ją nagła bliskość jego twarzy. Speszyła się od
razu, lecz nie umiała się teraz w żaden sposób wycofać. Nie chciała, aby
wyglądało to jakoś głupio… - Fajnie było usłyszeć do tego melodię… - dodała
chcąc jakoś wybrnąć z tej niewygodnej dla niej sytuacji. – Ciekawe jakby to
brzmiało, z głosem…
-
Kiedyś się przekonamy – uśmiechnął się odkładając gitarę na bok przez co już
naprawdę nie było miedzy nimi nic, co mogłoby ich dzielić.
-
A Bill? Billowi się podoba? – wykrztusiła czując, jak jej serce znowu zaczyna
szaleć. Bawiła się nerwowo dłońmi nie wiedząc, gdzie podziać swój wzrok. Tom
wcale nie wyglądał, jakby zamierzał się odsunąć, czy chociażby przestać na nią
patrzeć. Robił to specjalnie! Była tego pewna…
„Dobij mnie….”
-
Tak, bardzo – odparł. – Więc jakbyś miała jeszcze coś, czym chciałabyś się
podzielić… Jesteśmy chętni…
-
Może kiedyś – powiedziała cicho nie wiedząc już kompletnie, jak ta sytuacja się
rozwinie. Dziwnie się czuła, gdy nastała między nimi cisza. Stres wcale nie
mijał, a wręcz się nasilał w takiej chwili. Czekała niecierpliwie, aż chłopak
coś powie… Cokolwiek… Była
tak bardzo na tym skupiona, że aż drgnęła, gdy poczuła jak jej dłonie zostają
schowane między jego. Nie miała już możliwości pocierania nimi, ani czynienia
różnych innych nerwowych gestów. Odruchowo spojrzała w dół i dopiero wtedy
właściwie dotarło do niej, co się dzieje.
„Ale ty jesteś
głupia… Nawet on widzi ja się denerwujesz! Ja się poddaje… Jestem taka
żałosna…”
Po
chwili uwolnił jej ręce, które wydawały się być już znacznie spokojniejsze. Patrzyła
na niego w lekkim zdumieniu, jakby dokonał co najmniej jakiegoś cudu. W ogóle
tego nie rozumiała… Właściwie teraz nie rozumiała już zupełnie nic. W jej
głowie znowu zawitał totalny mętlik. On tylko uśmiechnął się do niej ciepło
następnie dotykając dłonią jej policzka. Znowu drgnęła nie spodziewając się
tego jednocześnie czując, jak po jej ciele przechodzi przyjemny dreszcz.
„Zachowujesz się
jak dzikie zwierzę… Weź się ogarnij… nie psuj tego… Nie psuj…”
Westchnęła
cicho i przymknęła na moment powieki chcąc się tym jakoś uspokoić. Ciepło jego
dłoni, która otulała jej policzek było wręcz kojące. Dosłownie poczuła, jak
cały stres zwyczajnie się z niej ulatnia uwalniając ją całkowicie… Mogła teraz
otworzyć oczy pozwalając mu ujrzeć ich wyrazistą barwę. Uśmiechnęła się do
niego, czego tak bardzo wyczekiwał. Wiedział, że jest już spokojna, a co
najważniejsze była to jego zasługa… Jednak z pełną premedytacją zamierzał teraz
to zakłócić. Odwzajemnił niewinnie jej uśmiech, aby następnie zbliżyć się do
niej i wpić w jej słodkie usta.
„Oszaleje… przysięgam,
że oszaleję.”
Tak,
teraz dotarło do niej, że oczekiwała tego odkąd tylko znaleźli się w tym
miejscu. I nie rozumiała, dlaczego kazał tyle jej na to czekać, jednak
wiedziała… Wiedziała, że to było niezbędne. Niezbędne, aby ta chwila była
właśnie tak idealna. Pozwoliła mu działać. Najpierw była tak oczarowana,
zahipnotyzowana, że tylko on pieścił jej usta, czemu się poddawała z największą
przyjemnością. Miała wrażenie, że za chwilę omdleje w jego ramionach. Potrzebowała
dobrej chwili, żeby zacząć odwzajemniać te pocałunki. Jednak, gdy już jej się
to udało włożyła w to całą siebie. Towarzyszyła
temu taka pasja i namiętność, że nawet nie sądziła, iż jest zdolna do takich
rzeczy. Że w ogóle potrafi!
Serca
obojgu biły z podwojoną siłą, lecz to ona czuła ciągłe dreszcze na ciele, gdy
jego dłoń sunęła delikatnie po jej plecach. Podniecał ją ten niewinny dotyk
połączony z gorącymi pocałunkami, jakimi ją darzył. Zdecydowanie nie
posądziłaby siebie o takie odczucia… Nawet nie wiedziała, jak i kiedy jej dłonie
wylądowały na jego torsie opierając się o niego. Nie spodziewała się, że i to
przyniesie jej tyle przyjemności. Pod materiałem koszulki czuła jego mięśnie,
co jej się bardzo podobało. Pierwszy raz przyłapuje się na takich rzeczach. Odkrywa
swoją inną stronę?
„Jest cudownie, ale
musisz już przestać… Za bardzo mnie podniecasz!”
Brunetka
miała wrażenie, że w pokoju z każdą chwilą jest coraz mniej powietrza. Emocje
wręcz szalały w jej wnętrzu pomieszane ze wszystkimi uczuciami… Nie myślała
jednak o niczym poza tym, że jest to najpiękniejsza chwila w jej życiu. Chwila,
która mogłaby trwać znacznie dłużej, gdyby nie naturalna potrzeba oddychania…
Cdn.
Podoba mi się klub ze striptizem ;D ^.^ hahaha xD Co do reszty... idealnie <3 i tak romantycznie <3 wyobraziłam sobie jak Tom dla niej gra... ah <3 marzenie każdej kobiety! ;D myśli Mii są genialne! hahaha! ;D ale chyba u mnie byłoby tak samo
OdpowiedzUsuńOdcinek boski! Wyczekiwany przeze mnie, jak reszta ;p
CZEKAM na dalsze losy ;D
BuŹka! ;*
chwilo trwaj wiecznie :D
OdpowiedzUsuńahh, też bym tak chciała, żeby Tom zagrał mi na gitarze, tak tylko dla mnie xDD
czekam na nowość ^^
ooo jeju zakochałam się w tej notce. Tyle na nią czekaliśmy i w końcu bam jest. Coś wspaniałego. Randka Toma i Mii, aż chciało się czytać i nawet nie odrywałam wzroku od notki, przeczytałam jednym tchem.
OdpowiedzUsuńNie każ nam tak długo znów czekać ;*
Super odcinek a randka prze genialna :). Tylko co się wydarzyło dalej? :) Ja tu czekam... Caroline
OdpowiedzUsuńNo cóż będę się powtarzać, ale co ja mam innego napisać? No cholernie udała ci się ta randka! Tak, Tobie się udała, bo w końcu ty na to wpadłaś, ty to opisałaś i to bardzo dobrze, podobało mi się :3 Ach, a ta Mia nie zmieni się chyba nigdy i to za cholerę, nie? :D Nawet teraz, kiedy sam Tom Kaulitz jest w niej zakochany, to ona wciąż w siebie wątpi. Niesamowity człowiek! :D No nic, czekam na nexta i pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do The Versatile Blogger :)
OdpowiedzUsuńkaruzeela.blogspot.com