sobota, 19 stycznia 2013

8. Mogłaby się rozpłynąć i zniknąć.


Kilka dni później.

„Czy to normalne myśleć o kimś niemal bez przerwy!? Bo obawiam się, że nie. Już mi chyba kompletnie odbiło. Do tego stopnia, że zaczęłam szukać informacji na temat Tokio Hotel w sieci! I wiadomo, że głównie interesował mnie Tom. Chyba się zakochałam… Tak debilko zakochałaś się w jeden wieczór praktycznie! No brawo, brawo! I ciekawe, co ja teraz z tym mam zrobić? Chyba nie mogło być gorzej. Może to tylko głupie, chwilowe zauroczenie, które minie? W sumie sama nie wiem, co bym wolała. Ale przecież Tom nigdy nie będzie mój, więc… Tak, to musi być chwilowe zauroczenie!”

Kiedy brunetka była pochłonięta walką ze swoimi myślami ktoś niepostrzeżenie zjawił się w jej pokoju. Zauważywszy zamyślenie nastolatki osoba ta nie zamierzała zbyt szybko sprowadzać jej na ziemię, choćby dlatego, że Mia intrygująco wyglądała w takiej sytuacji. Nie zwracając na siebie uwagi, Rebecca, która została wcześniej wpuszczona do domu przez Andreasa, usiadła na skraju łóżka rozglądając się dookoła. Jej uwagę od razu przykuła znajoma bluza wisząca na fotelu. Blondynka wywróciła na ten widok oczami i westchnęła cicho zwracając wzrok ku wciąż nieobecnej duchowo Mii. Była bardzo ciekawa o czym ta dziewczyna tak zawzięcie myśli, skoro nawet nie spostrzegła, że ktoś wszedł jej do pokoju. Co prawda Rebecca była wręcz bezszelestna w swoich ruchach, ale mimo wszystko chyba można wyczuć czyjąś obecność za plecami. Postanowiła w końcu uświadomić koleżankę, że ma gościa i odchrząknęła delikatnie, aby przypadkiem nie przyprawić jej o zawał. Mia naturalnie podskoczyła na krześle od razu odwracając się w kierunku blondynki z niemałym zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- Hej, twój brat mnie wpuścił -  rzekła z uśmiechem Rebecca.
- Cześć. Przepraszam, nawet nie zauważyłam…
- Spoko. Nie chciałam ci przeszkadzać -  przerwała jej przyjaźnie. -  Pomyślałam, że może pójdziesz z nami na basen? Dziś taki upalny dzień. No i dawno się nie widzieliśmy.
„No rzeczywiście… raptem trzy dni? Cóż za wieczność… No ale ! Nie zmienia to faktu, że z przyjemnością zobaczyłabym Toma. Nie mogę zaprzeczyć… Ahhh! Jego oczka, uśmiech… głosik… Taaak! Ale nie… No jak mam sobie go wybić z głowy mając takie podejście!? Ohh… Jestem naprawdę beznadziejna.”
- To jak? Masz jakieś inne plany?
- Nie -  zaprzeczyła zgodnie z prawdą. -  Ale sama nie wiem… Nie za dobrze pływam.
- Oj daj spokój, przecież nikt nie będzie ci kazał przepłynąć dziesięciu basenów. Idziemy się tylko ochłodzić -  uspokoiła ją od razu nie widząc żadnego problemu. Jednak nie wiedziała, że Mii chodzi tak naprawdę o coś zupełnie innego. Brunetka wiedziała, że nie będzie potrafiła się z tego wykręcić. Rebecca była zbyt nachalna w takich kwestiach. I w sumie to nie było nic złego, ale gorzej, gdy chciało się odmówić bez żadnego konkretnego powodu.
„No tak… Czyli spotkanie z Tomem nieuniknione? Mam się cieszyć, czy płakać!? Ugh… Czemu, no czemu moje życie zawsze musi być takie skomplikowane!”
- Dziś i tak będzie nas trochę mniej -  dodała, co bardzo zainteresowało zielonooką. Pierwszą jej myślą było, czy będzie z nimi Tom. Z jednej strony marzyła o tym, aby był… A z drugiej, jak wiadomo rozum chciał, żeby go nie było.
- O… a czemu? -  zapytała delikatnie nie chcąc być zbyt bezpośrednią. Nie chciała, żeby ktoś dowiedział się o jej głupim zauroczeniu. Po co mają ją obgadywać za plecami, albo nie wiadomo co sobie w ogóle myśleć. Przecież to żałosne! Jak można dać się zauroczyć tak szybko! I to w dodatku w kimś takim… Kimś kto zawsze będzie nieosiągalny.
- No wiesz, niektórzy mają tam jakieś swoje sprawy, a innym się po prostu nie chce. Vanessy nie będzie bo niby źle się czuje, Gustav wyjechał na kilka dni ze swoją dziewczyną, a Bill coś tam pieprzył o swojej skórze… -  wyjaśniła marszcząc dziwnie czoło, gdy doszła do kwestii Wokalisty. -  W każdym razie będę ja, Georg, Tom i chyba Andreas. Nie zostawiaj mnie samej z bandą samców -  spojrzała na nią błagalnie, co było bardziej żartobliwe niżeli poważne.
- No dobrze, pójdę. I tak nie mam nic lepszego do roboty -  zgodziła się w końcu. Fakt, że nie będzie Vanessy jakoś ją bardziej przekonał. Czuła przed nią dziwny respekt. W ogóle miała dziwne wrażenie, że ta dziewczyna raczej za nią nie przepada.
- Super! To weź strój i jakiś ręcznik. Resztę mamy -  uśmiechnęła się radośnie. -  A ja zajrzę do twojego brata, czy się przypadkiem nie rozmyślił -  wstała i wyszła udając się do pokoju obok.
„O tak, jak Andreas nie pójdzie to w ogóle będzie świetnie! Ja nie chce bez niego! Będzie mi głupio… No w końcu to jego przyjaciele! Ja wciąż czuję się z nimi trochę nieswojo, nic na to nie poradzę. Wiem, że powinnam wyluzować, ale tak się nie da! Musze być prowadzona za rączkę przez brata jakbym miała pięć lat… yh… No i co ja poradzę!? Jestem po prostu beznadziejnym przypadkiem.”
- Gotowa? -  usłyszała nagle zza drzwi, co doprowadziło ją do porządku.
- Ah, no sekundka! - zawołała przypominając sobie co miała zrobić i czym prędzej zaczęła przekopywać szuflady w poszukiwaniu, jakiegoś odpowiedniego stroju. Większość, które miała w ogóle jej się nie podobały ze względu na to, że były albo jednoczęściowe, albo z jakimś dziecinnymi akcentami. Już się bała, że nie znajdzie niczego, co by jej pasowało, ale na szczęście w końcu wykopała niemal z samego dna dosyć ładny, dwu częściowy, czerwony strój. Może kolor trochę, jak dla niej zbyt mocny, lecz przecież nie miała innego wyjścia. Zdecydowanie wolała wyglądać dziś kobieco niż dziecinnie. Z wiadomych względów! Zgarnęła też po drodze kilka niezbędnych rzeczy do swojej torby wraz z dużym, niebieskim ręcznikiem i z nadzieją, że niczego nie zapomniała opuściła swój pokój dołączając do czekających w przedpokoju Rebecci i Andresa. - Ohh, zapomniałam! Czekaj chwilę, oddam ci od razu sukienkę… -  zatrzymała ich jeszcze na chwilę.
- Daj spokój, nie chcę jej. Niech to będzie prezent.
- Przestań, przecież tak nie można. Ona kosztowała…
- Prezent! -  przerwała jej stanowczo. -  Idziemy, bo chłopcy na nas czekają -  zarządziła nie chcąc już słuchać protestów nastolatki. Jak zwykle została postawiona pod murem i czuła się z tym głupio. Ale widocznie taki był już jej los. Musiała w końcu po prostu przywyknąć i uznać to za normalność. Może kiedyś nauczy się to zwyczajnie do siebie przyjmować bez żadnych skrupułów.

Georg wraz z Tomem czekali już na basenie, który jak się okazało świecił pustkami, co wprawiło Mię w kolejne zdumienie tego dnia. To była pierwszą rzecz, jaką zauważyła kiedy dotarli na miejsce. Dopiero później spostrzegła dwa, umięśnione, opalone, męskie torsy. Speszyła się lekko, ale bardzo starała się tego nie zdradzić po sobie. W końcu są na basenie, wiadomo, że nikt tu nie będzie chodził ubrany po czubek nosa! Chłopacy przywitali się ze sobą swoim standardowym, przyjacielskim uściskiem dłoni i po tym Georg standardowo rozłożył swoje potężne ramiona ściskając przyjaźnie biedną brunetkę. Na szczęście tym razem nie było to dla niej tak wielkim zaskoczeniem, jak ostatnio i była nieco bardziej rozluźniona. Nawet trochę ją bawiła ta sytuacja. W ogóle uważała, że basista jest niezwykle zabawny.
- Cześć mała, fajnie, że przyszłaś. Przyda się dziś każde towarzystwo. Jak widać trochę się wykruszyliśmy.
- Hej, miło cię widzieć -  uśmiechnęła się do niego przyjaźnie.
„To w sumie słodkie, że ten facet za każdym razem wita mnie, jakbyśmy nie widzieli się całą wieczność i do tego byli największymi przyjaciółmi na ziemi! Tak, Georg też potrafi być słodki, ale zupełnie inaczej niż Tom… Właśnie! Tom?”
Odruchowo zamrugała powiekami wracając do rzeczywistości i jak na zawołanie ujrzała przed sobą twarz Gitarzysty. Jej serce od razu przyspieszyło bicia, a nogi niemal odmówiły posłuszeństwa. Ledwo nad sobą panowała. Wiedziała, że musi się ogarnąć i to szybko zanim stanie się coś, czego wstydziłaby się do końca życia!
- Cześć, Mia - zwykłe „cześć” z jego ust było czymś nadzwyczajnym, a co dopiero jej imię wypowiedziane przez niego. Mogłaby się rozpłynąć i zniknąć. Mogłaby… A co mogła zrobić, gdy chłopak niespodziewanie musnął ustami jej policzek. Miała wrażenie, że w tej chwili serce wyskoczyło jej z piersi… I była pewna, że właśnie teraz jej policzki były czerwone niczym najdojrzalsze pomidory.
- Cze…ść -  wykrztusiła starając się uspokoić. Czuła, że potrzebuje zdecydowanie więcej tlenu, tylko niby jakim cudem skoro stoją na świeżym powietrzu! Czy może być gdziekolwiek jeszcze więcej tlenu?
- Chodź, przebierzemy się -  głos Rebecci jakby wyrwał ją z tego chwilowego amoku, za co była jej bardzo wdzięczna. Nie wiedziała do czego byłaby zdolna w takim stanie, gdyby trwało to dłużej. Natychmiast ruszyła za blondynką mając nadzieję, że Tom ma bardzo słaby wzrok, a najlepiej, że jest debilem i niczego nie zauważył…
„Ale ze mnie idiotka. I w dodatku oszukuję samą siebie… Przecież on nie jest ślepy. Na pewno widzi, jak ja się zachowuję i co wyprawiam w jego obecności… O Boże, i co on sobie o mnie w ogóle myśli!? O matko! Ale on przecież mnie pocałował! Co prawda w policzek… Ale to było! Ah… brak mi słów!”
- A czemu tu w ogóle nikogo nie ma? -  zagadnęła w pewnej chwili swoją towarzyszkę chcąc też dzięki temu powrócić do normalności.
- Kaulitzowie zawsze tak robią, wynajmują wszystko dla siebie. To znaczy tylko w takich miejscach, gdzie grozi im, że wszyscy zaczną się na nich rzucać.
- Ah no tak…
- Ale to nawet lepiej. Nikt się na ciebie nie gapi i w ogóle, wszystko masz dla siebie. Jesteś w towarzystwie, które sama sobie wybrałaś.
- Też tak myślę -  zgodziła się z nią. Dla niej to było wręcz niebo! Im mniej ludzi, tym lepiej. Tym bardziej tych nieznajomych. Czuła się znacznie lepiej będąc w samym towarzystwie, które już w jakimś stopniu zdążyła poznać. Teraz może jeszcze bardziej się do nich zbliżyć, zaprzyjaźnić się z nimi i nikt obcy nie będzie jej dekoncentrował. Wystarczy, że sam Tom to robił… Przy nim po prostu zapominała o całym świecie. I tak trudno było jej nad tym zapanować! Chyba jeszcze nigdy nie targały nią tak silne odczucia… W dodatku miała wrażenie, że to i tak dopiero początek tego wszystkiego.
Dziewczyny szybko przebrały się w swoje stroje i wróciły do chłopaków, którzy zdążyli już się zadomowić w nowym miejscu. Oczywiście nie obyło się od typowych komentarzy, gdy tylko zjawiły  się obok w swoim skąpym odzieniu. Miały to nieszczęście, że były tylko dwie, a ich było trzech. Trzech typowych samców. Dla Mii była to kolejna krępująca sytuacja, nawet jej brat ją zawstydzał swoim spojrzeniem! Wydało jej się to wręcz patologiczne, aby brat patrzył tak na swoją siostrę! Jednak cała trójka po chwili i tak dała sobie spokój, dzięki czemu brunetka mogła się nieco rozluźnić.
- Chcecie drinki? -  Andreas zwrócił się do nich.
- Ja dziękuję -  Mia od razu odmówiła doskonale pamiętając swój stan po ostatniej imprezie. Nie chciała tego powtarzać.
- Ehh no weź, tylko jeden dla orzeźwienia.
- Sok też orzeźwia -  mruknęła nie dając się przekonać.
- Dobra. A ty Rebecca?
- Ja też dziś tylko sok. Nie mam coś ochoty na nic mocnego.
- Weźcie, co z wami? -  blondyn pokręcił głową z dezaprobatą, ale mimo wszystko spełnił prośby dziewcząt i podał im zimne, pomarańczowe skoki. -  Ale my bierzemy piwo -  wyszczerzył się i rozdał swoim towarzyszom po butelce gorzkiego alkoholu. -  Ej, a Vanessa do nas nie dołączy? -  spojrzał z zapytaniem na Gitarzystę, który jakby lekko pobladł.
- Raczej nie, mówiła przecież, że źle się czuje.
- A co jej jest?
- Nie wiem. Coś z żołądkiem -  wzruszył ramionami świetnie udając, że nie wie o co chodzi. Jednak nikt nie miał problemu z tym, aby mu wierzyć i tak też dali mu spokój. Sam zaś nie bardzo miał ochotę o tym myśleć, to było dosyć przytłaczające. Czasem wolałby niektórych rzeczy po prostu nie wiedzieć, wtedy byłoby znacznie łatwiej. Ale dziś miał okazję oderwać się od problemów i w ogóle wszystkiego.

Cdn.


13 komentarzy:

  1. Odcinek jak zawsze świetnie napisany. Lekko się czyta ;) Ciekawe co będzie dalej na tym basenie.. ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny odcinek, również jestem ciekawa co się dalej wydarzy na basenie ; D
    biedna Mia taka zawstydzona ; *
    pozdrawiam Czikita

    OdpowiedzUsuń
  3. Odcinek bardzo ciekawy, coraz więcej się dzieje, a Mia chyba jednak zakochała się w gitarzyście. Myślę, że dla Toma też nie jest obojętna. Ciekawe co tam dalej będzie się działo :D

    Całuję ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. i bardzo dobrze, że nie ma Vanessy. jeszcze by jakieś głupoty gadała! A Mia się zakochała *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny odcinek , czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  6. tez jestem zdania że dobrze że nie ma Vanessy

    OdpowiedzUsuń
  7. kurde ten odcinek jest na prawdę dobry, widać że Mija coraz więcej czuje do Toma , mam nadzieje że on do niej też

    OdpowiedzUsuń
  8. Super odcinek no i nasza Mia się zakochała. Ciekawe czy Tom też czuje do niej to samo. Czekam na nexta :) Caroline

    OdpowiedzUsuń
  9. Super odcinek , czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  10. O Mia się zakochała! Mam nadzieję, że Tom też ;D Ciekawe, cóż to się wydarzy na tym basenie ;D Odcinek świetnie napisany, tak też się czyta. Czekam na ciąg dalszy!
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Mia się zakochała ;* Jak fajnie ;) Dobrze że ta Vanessa się nie pojawiła bo by jeszcze namieszała. Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj. Z góry przepraszam Cię za to, co napiszę, bo podejrzewam, że jak tylko skończysz czytać ten komentarz, chwycisz za myszkę i wciśniesz magiczny przycisk -Usuń-. Wszyscy wiemy, jak denerwujący potrafi być SPAM, gdyż mnie samej ciśnienie podskakuje do granic wytrzymałości, kiedy widzę takowy pod postami. Mimo to pomyślałam, że może chciałabyś poczytać coś, z Gustavem w roli głównej? Jeśli tak, to zapraszam na: http://hurricanes-suns.blogspot.com/. Osobiście postaram się jak najszybciej przeczytać Twoje opowiadanie i jeśli czas pozwoli- także skomentować.

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Gustavcia :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Opowiadanie bardzo mnie zaciekawiło. Może dlatego że główna bohaterka wydaje się taka niebanalna... nie jest to kolejna zakręcona dziewczyna której wszędzie jest pełno... chyba dlatego to opowiadanie tak przyciąga:) Życzę dużo weny! Już czekam na kolejny rozdział:)
    Pozdrawiam Gi

    OdpowiedzUsuń

Komentarze wysyłane są przed dodaniem do moderacji ze względu na spam.