Kiedy
przekroczyli próg mieszkania, od razu można było usłyszeć głośne rozmowy i
śmiechy dochodzące z wnętrza. Mia wciąż była lekko zestresowana tym, że jest tu
chwilowo bez Andreasa. A jakby nie patrzeć, to raczej on był zaproszony, a nie
ona. Miała tylko nadzieję, że chłopak szybko do nich dołączy. Swoją drogą nie
miała pojęcia, czemu tak dużo czasu zajmuje mu kupienie paczki papierosów!
-Wchodź
śmiało, a psów się nie obawiaj. One wszystkich wręcz kochają.- Rzekł Wokalista,
gdy jego pupile przyleciały, aby się przywitać. Podczas, gdy jeden skakał na
swojego pana, drugi zaczął z zainteresowaniem obwąchiwać nieznajomą. Następnie
zwierzaki zamieniły się rolami. Brunetka każdego z nich pogłaskała po futrzanym
łebku uśmiechając się przy tym mimowolnie i chyba od razu zyskała ich sympatię.-
Sama widzisz.
-Jesteście!
Miaa! Miło cię widzieć znowu!- W przedpokoju nagle zjawił się Georg bardzo
ucieszony widokiem nowej koleżanki i nie omieszkał tej radości w sobie skrywać,
gdyż niemal rzucił się na zdezorientowaną nastolatkę ściskając ją, co najmniej,
jakby nie widział jej całą wieczność. Dziewczyna ponownie tego wieczora
poczuła, że sztywnieje. Nie spodziewała się takiego powitania, poza tym to
wciąż było dosyć krępujące. Nigdy wcześniej nie była tak blisko z innymi
ludźmi, do tego dopiero co poznanymi właściwie. To wszystko było jeszcze dla
niej nowe, i choć bardzo miłe nadal nie zmieniało to faktu, że czuła się
niezręcznie. I wolałaby jednak, aby ta otwartość była jej okazywana nieco
bardziej stopniowo… Ale mimo wszystko w jakiś sposób było to miłe i wywoływało
na jej twarzy uśmiech.- Chodźcie, my wybieramy film. I w ogóle jest propozycja,
żeby zagrać w pokera!- Odsunął się od niej i skierował się do następnego
pomieszczenia, gdzie przebywała cała reszta.- Rozbieranego!- Zawołał jeszcze
zanim zniknął im z pola widzenia.
-No
tak…- Mruknął pod nosem Bill.- Musisz przywyknąć, że jesteśmy dziwni. A
chłopacy wszystko kojarzą z jednym.- Stwierdził z bezradnością.
-Cześć,
Mia.- Ciało brunetki przeszył niespodziewany dreszcz, na dźwięk znajomego
głosu, który wczorajszego wieczoru tak bardzo przypadł jej do gustu. A
przynajmniej zanim wlała w siebie zbyt wiele mocnego trunku. Właściciel tego
głosu stał w tej chwili w wejściu do przedpokoju i uśmiechał się do niej przyjaźnie.
A ten uśmiech zwalał z nóg. Modliła się w duchu, żeby przypadkiem nie upaść z
wrażenia. Bo w końcu, kto ją tam wie, do czego jest zdolna!
-Cześć.-
Wykrztusiła mrugając przy tym nerwowo powiekami. Czuła się przed nim trochę
głupio przez to, jak potraktowała go wczoraj na sam koniec. Żałowała tego i to
bardzo. Właściwie to była jedyna rzecz, jakiej żałowała ze wczorajszego pobytu
w klubie. Bardzo chciała to naprawić, ale nie miała pojęcia w jaki sposób to
zrobić. Tym bardziej z tą swoją nieśmiałością, która zawsze tak ją ogranicza.
Jej zamyślenie i jednocześnie zapatrzenie na pięknego, według niej Gitarzystę,
było na tyle silne, że nie spostrzegła nawet kiedy Bill przeszedł obok znikając
gdzieś w głębi mieszkania, które było jej jeszcze obce. Dodatkowo w tym samym
czasie w pomieszczeniu zdążył zjawić się Andreas i dopiero szelest reklamówek i
stukot znajdujących się w nich szklanych butelek, przywrócił zielonooką do
rzeczywistości. Wtedy też zorientowała się, że Tom nie omieszkał zauważyć jej natarczywy
wzrok wbity w jego osobę. Stał sobie, jak gdyby nigdy nic ciągle w tym samym
miejscu i nawet nie drgnął. Zupełnie, jakby chciał pozwolić jej na te krótką
chwilę zapomnienia.
-Widzisz
jak sobie świetnie poradziłaś siostrzyczko.- Andy przerwał panującą ciszę.- Ale
jednak uparcie sterczysz tu i na mnie czekasz?- Uniósł brwi nie bardzo
rozumiejąc, czemu jego siostra wciąż stoi w przy drzwiach.
-Chciałam
ci pomóc.- Odparła znienacka i bez zastanowienia wyrwała mu z rąk jedną z
reklamówek. Było jej totalnie głupio przed Tomem, a jakby tego było mało on
wciąż stał na swoim miejscu i przyglądał się temu wszystkiemu.
„Świetnie. Jak ja w
ogóle wyglądam w jego oczach!? Na pewno jestem super ciekawym i śmiesznym
okazem…! Ohh… W dodatku widział, jak się na niego gapię! Czemu ja w ogóle się
na niego tak patrzyłam!? Naprawdę totalnie straciłam nad sobą kontrolę, nie
wiem nawet kiedy to się stało. Po prostu uniosłam wzrok… i patrzyłam. Patrzyłam
nie mogąc przestać. A odpłynęłam na tyle, że nawet nie czułam, nie byłam
świadoma tego, że on to widzi!”
-Ah…
dzięki?- Mruknął spoglądając na nią nieco niepewnie. Wydawała mu się być
jeszcze bardziej dziwna niż zazwyczaj, a to było już niepokojące!- Przedłużyło
mi się, bo ci inteligenci stwierdzili nagle, że im jeszcze brakuje dużo rzeczy.
Tak więc sama widzisz.- Dodał wskazując na reklamówki wypełnione różnymi
produktami.- Do kuchni z tym nie?- Zwrócił się do Toma, który skinął twierdząco
głową.- To cho.- Rzucił w stronę siostry i sam ruszył do kuchni wskazując przy
okazji jej drogę. Mia nie zwlekając podążyła za nim z trudem przechodząc obok
Toma, który uparcie nie ruszał się z miejsca i w dodatku ciągle na nią patrzył
swoimi brązowymi, błyszczącymi ślepiami. Gdy go mijała poczuła przyjemny zapach
męskich perfum, który niemal zakręcił jej w głowie. Nie łatwo było jej nad sobą
panować. I w ogóle nie wiedziała, co się z nią dzieje! Nigdy wcześniej nie
zachowywała się w taki sposób. Nie poznawała dziś samej siebie. Nie zamierzała
jednak na niego nawet ukradkiem spojrzeć, bo wiedziała, że mogłoby to się źle
dla niej skończyć. Poczuła ulgę, jak w końcu wydostała się z zasięgu jego
wzroku i w ogóle całej osoby.- Weź połóż to na stole.- Polecił jej blondyn, gdy
już znaleźli się w kuchni. Brunetka była w takim amoku, że wręcz nieświadomie
wykonała jego polecenie ciągle będąc myślami, gdzieś w innym wymiarze. Było to
na tyle silne, że przechodząc przez obszerny salon nie zwróciła nawet uwagi na
Rebeccę i resztę osób siedzących w nim.
„Mia, co z tobą? Odbiło
ci… Naprawdę! Tak i jeszcze mów do siebie w trzeciej osobie… Weź się uspokój,
po prostu się uspokój. Aptfu! Muszę się uspokoić znaczy się. Ja muszę się
uspokoić. Nie wiem skąd nagle we mnie tyle niezrozumiałych uczuć? Mam wrażenie,
jakby to mnie zaczynało przerastać! Czuję coś, czego nigdy wcześniej nie znałam
i nie umiem tego zidentyfikować. Ale jestem pewna, że ma to związek z Tomem. On
po prostu tak działa… Wysyła jakieś niewidzialne… nie wiem nawet co! Nie wiem,
co on robi… Czemu wczoraj tak nie było!? Przecież nic się nie zmieniło…? Nie
mogłam się zmienić przez jedną noc!”
-Mia,
chcesz tu stać cały wieczór?- Pytanie brata wyrwało ją w końcu z zamyślenia.
-Nie.-
Potrząsnęła energicznie głową, co właściwie też wyszło jakoś samo.
-Ehh…
Co z tobą? Jakoś dziwnie się zachowujesz.- Mruknął jednak nie oczekiwał
odpowiedzi.- Trzeba przekąski w coś powykładać. Czekaj, nie będę się rządził w
cudzej kuchni w ogóle. Gdzie są gospodarze!?- Powiedział oburzony i wyszedł
pozostawiając ją samą sobie. Westchnęła cicho starając się, jakoś uspokoić. Miała
nadzieję, że kilka głębokich oddechów jej w tym pomoże. I tak też po części
było. Czuła, jak nieznane emocje powoli z niej upływają… Jednak zostało to
gwałtownie przerwane. Nie tylko gwałtownie, ale też i drastycznie, gdy do
pomieszczenia wkroczył nie kto inny, jak cały sprawca tego całego zamieszana w
jej uczuciach. Myślała, że padnie trupem, kiedy go znowu ujrzała.
„I jak niby mam się
ogarnąć, skoro on ciągle się zjawia!? Pojawia się i znika… W sumie to nie
znika, tylko ja chcę, aby zniknął! Naprawdę, ja oszalałam… ŹLE ZE MNĄ.”
Chłopak
w przeciwieństwie do niej czuł się całkowicie swobodnie, a nawet wydawał się
być znacznie pewniejszy siebie niż zwykle. Nic nie mówiąc, jak gdyby nigdy nic
podszedł do stołu od jej prawej strony i chwycił za folię reklamówki, jednak
nie wykonał już następnego ruchu poza tym, że spuścił swój wzrok skupiając go
na czymś. Mia natomiast stała, jak zaklęta, nieruchomo i prosto, niczym struna.
W pomieszczeniu panowała zupełna cisza, co powinno zacząć wydawać jej się
dziwne. W ogóle to, że Tom nie tylko milczy, ale też stoi nic nie robiąc,
powinno wzbudzić w niej jakieś zainteresowanie. Jednak ona znowu totalnie
odpłynęła. Dopiero, gdy jego znaczące spojrzenie uniosło się i zatrzymało na
jej twarzy, zamrugała powiekami orientując się, że coś zdecydowanie jest nie
tak. Domyśliła się, że na pewno znowu zrobiła coś głupiego. Miała ochotę w tej
chwili zniknąć nawet nie sprawdzając, gdzie tym razem popełniła błąd.
„Proszę, tylko nie
znowu…”
Jęczała
w duchu, jakby to miało cokolwiek zmienić. W końcu spuściła wzrok na swoje
dłonie, które były odpowiedzią na wszelkie nasuwające się w tej chwili pytania.
A mianowicie kurczowo zaciskała je na reklamówce uniemożliwiając chłopakowi
zrobienia z nią cokolwiek.
-No
tak… oczywiście…- Szepnęła ledwo dosłyszalnie i zabrała ręce chowając je za
siebie, tak jakby chciała ukryć „narzędzie zbrodni”.
„Ja się zabiję… w
końcu naprawdę to zrobię! Czemu muszę być taka głupia!? Matko, jestem totalną
ofiarą! Chodzącym nieszczęściem!”
Gdy
Gitarzysta mógł już zacząć rozpakowywać zakupy, Mia zamknęła oczy wzdychając
cicho. Teraz tylko przeklinała się w duchu za swoją głupotę. I dodatkowo
zastanawiała się, dlaczego właściwie Tom się do niej nie odzywa. Dzisiaj
jedynie się z nią przywitał i nic poza tym! Żadnego zdania! Nic! Jego
zachowanie było dosyć dziwne. Może jest na nią obrażony za wczoraj? To
właściwie było jedyne uzasadnienie, jakie przychodziło jej do głowy i było
bardzo prawdopodobne.
„Powinnam go
przeprosić… Na pewno powinnam to zrobić! Tylko jak? Jak mam go przeprosić!? Tak
po prostu? Co mam powiedzieć?! Tom
przepraszam za wczoraj… No jak to głupio brzmi! Przepraszam, że wczoraj tak się zachowałam… no nie! To bezsensu! Ja
nawet nie umiem zacząć takiej rozmowy!”
-Żelka?-
Otworzyła gwałtownie oczy słysząc nagle jego głos i ujrzała miskę wypełnioną po
brzegi kolorowymi przysmakami.- Nie mów, że nie lubisz. Wszyscy lubią żelki.-
Dodał widząc jej niepewną minę.
„On do mnie mówi…!”
-Lubię.-
Odparła szybko stwierdzając, że dłuższe zwlekanie byłoby nieodpowiednie w tej
sytuacji. Teraz musiała się po prostu ratować, jak tylko mogła.- Dzięki.-
Wzięła jednego, przypominającego nieco spasioną glistę i ku jego zadowoleniu
włożyła do buzi.
-Pewnie
nie będziesz grała w pokera?- Zapytał kontynuując wykładanie różnych przysmaków
do misek.
-Nie
umiem nawet.- Stwierdziła niechętnie. Jakby nie patrzeć, kolejna jej słaba
strona. I dowód na to, że w ogóle nie pasuje do tych światowych ludzi.
-Tak
myślałem.- Uśmiechnął się delikatnie obdarzając ją przelotnym spojrzeniem.- Ale
to nic, my z Billem i tak będziemy oglądać film. Pewnie jeszcze ktoś dołączy.
Georg oczywiście napalił się na rozbieraną grę, więc nie każdy będzie chciał w
tym uczestniczyć.
„Z pewnością nie
ja…”
-Gotowe.
Możemy teraz zanieść to do salonu. Pomożesz mi nie?- Uniósł brwi spoglądając na
nią z zapytaniem.
-Jasne!-
Potwierdziła energicznie zaskakując tym nawet samą siebie. Koniecznie musiała
się zreflektować. Po prostu chciała pokazać się z jak najlepszej strony, co do
tej pory w ogóle jej się nie udawało niestety. Musiała, jakoś ożyć… Szczególnie
w jego oczach. Naprawdę chciała dobrze wypaść. Dlatego musiała też zacząć się
pilnować, aby nie popadać w takie częste zamyślenie, bo to zaczynało już być
uciążliwe.
-Tylko
jak to zrobić, żeby się nie nachodzić.- Zastanowił się uśmiechając się przy tym
szeroko.- Może tek…- Podał jej dwie miski, które od razu wzięła bez protestów
przyglądając się z uwagą, co pocznie dalej. Sporo tego było, więc sama
zastanawiała się, jak chce zrobić to za jednym razem. Jednak okazało się, że to
wcale nie jest takie skomplikowane. Gitarzysta po prostu zaczął układać miski
jedna na drugiej, lecz z umiarem, aby przypadkiem się nie przeliczyć.-
Świetnie. Do twarzy ci nawet.- Zaśmiał się uroczo, co również rozbawiło i ją. Ale
nie pozwoliła sobie zbytnio na okazanie tego, po części ze względu na swoją
nieśmiałość, ale także ze względu na miski które trzymała. Nie chciała, aby
dzieło Toma runęło na ziemię i w dodatku wyszłaby przy tym na niezdarę, po raz
kolejny.- Okej, to ja wezmę resztę i gotowe. Dasz radę?
-Tak,
to nie takie skomplikowane.- Zapewniła z uśmiechem i ostrożnie odwróciła się w
kierunku wyjścia z kuchni.
-Swoją
drogą, nie wiem czemu nikt nam nie pomoże. Każdy chciałby tylko przyjść na
gotowe.- Burknął z oburzeniem.
„Matko, on jest
słodki…! No przecież!”
Przejście
z kuchni do salonu nie było na szczęście takie trudne i powiodło się bez żadnych
przykrych niespodzianek. A gdy Mia zjawiła się w salonie, od razu chłopcy
zerwali się, aby ją odciążyć. Może bardziej z
myślą o pożywieniu niż niesienia pomocy biednej dziewczynie… ale liczy
się efekt! A efektem było to, że brunetka miała wolne ręce.
-Heej,
nie przywitałaś się jeszcze ze mną.- Usłyszała przyjazny głos Rebecci, która
uśmiechała się do niej radośnie.
-Cześć,
wybacz tak jakoś… Nie widziałam cię wcześniej.- Spojrzała na nią
przepraszająco.
-I
mnie też!- Zawołał zbulwersowany Gustav.- A ponoć jestem największy.
-To
Georg jest największy!- Sprostował starszy Kaulitz.- I nie degraduj go, bo to
się źle dla ciebie może skończyć.- Zmrużył groźnie oczy, co raczej wyglądało
bardziej zabawnie niżeli przerażająco.
-Dobra,
dzięki Tom, że tak pilnujesz mojego miejsca… Ale teraz pokerek!- Basista zatarł
chytrze ręce.
-Zastanawiam
się, czy ty bardzo chcesz się przed nami rozebrać, czy może masz jakiś inny
skryty cel?- Mruknęła Vanessa unosząc przy tym wysoko swoje brwi. Mia znowu
dostrzegła ją z dużym opóźnieniem. W ogóle miała wrażenie, że ta dziewczyna
zjawia się wręcz znikąd.
„Chyba to jej będę
bała się najbardziej…”
Cdn.
Jestem po dłuższej przerwie :) Myślę, że częściej tak będzie.
Jak widać trochę tu zmieniłam xd Kombinuję sobie :D Wygląd dosyć pozytywny w przeciwieństwie do pogody za oknem ^^
pozdrawiam ;*
Opowiadanie rozkręca się coraz bardziej, i każda notka z każdym dniem wciąga coraz bardziej. Ogólnie to podoba mi się charakter dziewczyny, jest bardzo tejmniczy, a z drugiej strony bawi. Dziewczyna zaczyna zauważać Toma jako chłopaka, i cos mi się wydaje, że między nimi będzie coś ten teges xD.
OdpowiedzUsuńKocham Twoje opowiadania, są takie lekkie i potrafią człowiekowi poprawić humor.
Pozdrawiam Mia ;*
Odcinek bardzo fajny, co do zmiany bloga to jest rewelacyjny naprawdę. Jak widac Mia zakochała się w Tomie i to jest super. Oczywiście czekam na nexta :) Caroline
OdpowiedzUsuń/jaki ten Tomasz jest kochany, Mia przy nim traci panowanie nad sobą! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość :*
Od razu weselej! Ładny kolor przewodni szaty graficznej bloga, kojarzy się z latem. Rozdział przypadł mi do gustu chociaż nic konkretnego w nim się nie pojawiło. Można rzecz, że jego treść i przekaz był refleksyjny. Ach, ta Mia. Gdyby nie gościnność i uprzejmość nowych znajomych chyba by tam zginęła... Tom wydaje mi się taki, taki inny? Tak. Wydaje mi się inny w tym opowiadaniu niż zawsze był gdziekolwiek opisywany. Na tą chwile mogę nawet rzecz, że przez to nijaki. Dlatego też mam ogromną nadzieję, że wkrótce zacznie pojawiać się częściej. Jestem ciekawa jaką osobowość i charakter zostaną mu nadane. ;-)
OdpowiedzUsuńZapraszam także do mnie, gdzie niedawno została dodana 2 częsć one-shotu.
Pozdrawiam gorąco,
czyżby Mija się zakochała!? no dziwne xD czekam na kolejne odcinki i powód dla którego nasza bohaterka ma się bać Vanessy ;P
OdpowiedzUsuńZmiana bloga bardzo mi się podoba.. z takimi kolorami od razu przyjemniej się czyta. Blog się powoli rozkręca co mi się podoba.. :) Nie mogę się doczekać następnego co tam się będzie działo i czy zagrają w tą butelkę :D
OdpowiedzUsuńMimo późnej pory, zupełnie nieprzystosowanej do mojego wzroku (i pory?) czcionki, przez którą musiałam przerzucać tekst przez notatki, aż do Worda, mimo błędów jakie gdzieś tam po drodze znalazłam, mimo psa wiercącego się w dole łóżka, któremu ewidentnie nie pasuje zapalona lampka nocna i świadomości, że wstaję za - w tej chwili już zaledwie - pięć godzin, przeczytałam wszystkie pięć odcinków. Na grubsze podsumowanie to pewnie pokuszę się za jakiś czas, jak odcinków będzie tak pewnie z 15, na dzisiaj dodam tylko dość skromnie - bo i tak wypowiadałam się pod poprzednimi postami - że Mia podobała mi się w dzisiejszym odcinku. Była znów zagubiona, znów nie wiedziała co powiedzieć - i była w tym po prostu urocza. Taka podoba mi się najbardziej.
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji dodam, bo w poprzednim odcinku napisałaś, że chętnie służysz pomocą - domyślnie zrozumiałam, że pomocą innym autorkom - więc pomyślałam, że skoro masz taką rzeszę blogów, to faktycznie kochasz pisanie i nie zamierzasz z niego szybko rezygnować, więc może to ja, mogłabym odrobinę pomóc tobie. Mianowicie, chodzi mi o poprawną formę zapisywania dialogów, bo o ile pamiętam - a przez późną porę mogę się mylić - u ciebie wszędzie występuje forma "wypowiedź.- Opis", co nie jest formą poprawną. Z "nie jest" zrobiłoby się już "nie jest zawsze", gdyby przed myślnikiem znalazł się jeszcze odstęp [czyt. spacja], bo to co po myślniku i co przed nim [pomijając kwestię spacji] nie jest już zasadą. Ale, żeby się zbytnio nie rozpisywać, chciałabym ci po prostu polecić poradnik o pisaniu dialogów opublikowany na Piórem Feniksa. Jak napisała autorka tego poradnika, "Pisanie jest sztuką, której nie można się nauczyć. Ją trzeba umieć, a dopiero potem kształcić". Ty zdecydowanie tą sztukę "umiesz", bo czyta się odcinki naprawdę lekko i przyjemnie, a podszkolenie warsztatu, cóż, jeszcze nikomu nie zaszkodziło. =) Pozdrawiam, mam nadzieję że poradnik się przyda i czekam na kolejny odcinek. =)
Miło mi, że spodobało Ci się moje opowiadanie :) I dziękuję za podpowiedź, choć przyznam szczerze, że mimo wszystko nigdy w opowiadaniach nie liczą się dla mnie błędy, czy jakieś nie do ciągłości :D Nie mówię tu o swoim, bo staram się jednak pisać poprawnie xd Ale jak już czytam czyjeś, raczej nie zważam zbytnio na poprawność. Chyba, że ktoś już naprawdę pisze w sposób wręcz rażący xD No, a jeśli chodzi o te dialogi, to przyznaję, że nie miałam o tym pojęcia :) Ale jak przeczytałam Twój komentarz, nawet wydało mi się to logiczne! :D Myślę, że postaram się to zmienić ;p pozdrawiam ;)
UsuńJa w pisarstwie siedzę już ładnych parę lat i jestem zwolenniczką pracowania nad warsztatem, jaki się ma. Pisanie to sztuka, moim zdaniem najpiękniejsza ze wszystkich, bo odwołuje się do wyobraźni. Kwestia błędów maści wszelakiej i tego, czy zwracamy na nie uwagę czy nie, to już jest kwestia tego, dla jakiego czytelnika piszemy i jak profesjonalni chcemy być w tym, co robimy. Mam okazję pisać od jakiegoś roku większą ilość pism oficjalnych - i uwierz, że pismo takie potrafi być odrzucone przez źle postawiony przecinek. To samo tyczy się gazety czy wydawnictwa - po prostu taki tekst nie przejdzie. Myślę, że warto pomyśleć o podszkoleniu się wcześniej, niż na gwałt później siedzieć i czytać poradniki czy szukać bety, kiedy chciałoby się napisać coś poważniejszego - czy to artykuł, czy książkę. A nigdy nic nie wiadomo, bo pisanie to pasja, która naprawdę wciąga. =)
UsuńW końcu znalazłam czas na czytanie.;) Super,super i jeszcze raz super! ;D Kobieto,proszę dodaj nowy bo ja tutaj od zmysłów odchodzę! ;D Ciekawe,czy Tom wie o co chodzi...miejmy nadzieje,że coś ich połączy.^^
OdpowiedzUsuńU mnie nowy.
Nena.
hmm, zacznę od tego, że bardzo podobają mi się Twoje opowiadania :D a zaraziła mnie tym siostra. Sama też piszę, jednak tylko do szuflady ;P
OdpowiedzUsuńA co do samego opowiadania, podoba mi się portret Mii (dobrze piszę?),jest taka naturalna, nie przerysowana, a to rzadkość, może to ja mam pecha, ale wciąż trafiam w opowiadaniach na przerysowane postaci. Ją można sobie bardzo dobrze wyobrazić, jako taką małą kobietkę, która stara się być dość dojrzałą co sprawia, że wszyscy zjedliby ją jak ciasto za samo to, że istnieje.
ja mogłabym zaproponować, żeby zmienić ciut czcionkę, ponieważ tą niewygodnie się czyta ;>
czekam na kolejną część, pozdrawiam i mam nadzieję, że nie zanudziłam moim skromnym komentarzem ^^
Bardzo się cieszę, że Ci się podoba ;) Właście taki efekt chciałam osiągnąć tworząc postać Mii, więc jestem zadowolona, że mi się to udało xd
UsuńWitam wśród czytelników :D I oczywiście, ze nie zanudziłaś mnie swoim komentarzem, każda opinia jest dla mnie cenna, a już na pewno taka wyczerpująca ;)