piątek, 9 listopada 2012

4. Życie zaczyna się, gdy zajdzie słońce!


Brunetka z przeszywającym bólem głowy, niczym zombie wlokła się w kierunku kuchni mrużąc przy tym, co chwilę oczy, przez ostre światło, które ją raziło. Jak na złość za oknem była piękna pogoda i promienie gorącego słońca wdzierały się do domu rozświetlając go na wszystkie możliwe sposoby.
„Ja zawsze wiedziałam, że alkohol to jedno z największych zła! Zła? Zło? Złych? Kij z tym jak się to powinno odmieniać… głowa mi pęka. Albo nigdy więcej nie będę pić, albo zacznę pić tyle, aby przywyknąć… Żeby mi nie odwalało po kilku drinkach! A może oni coś mi dosypali po prostu!? W końcu kto ich tam wie…”
W kuchni, równie jasnej, jak reszta domu, zastała swojego „ukochanego” brata, który leżał z głową na stole. Prawdopodobnie był w jeszcze gorszym stanie niż ona sama. Od razu na jego widok jej humor znacznie się pogorszył. Miała ochotę mu teraz czymś przywalić… Ale nie za bardzo miała siłę.
-Fajnie się wczoraj bawiłeś?- Odezwała się do niego nieprzyjemnym tonem.
-Mhm.- Mruknął nawet nie podnosząc głowy.- Ty pewnie lepiej.
-Dlaczego mnie z nimi zostawiłeś? To twoi znajomi!- Zarzuciła ze złością ściągając w końcu na siebie jego spojrzenie.- A potem jeszcze musiałam sama wracać do domu i tłumaczyć się przed rodzicami. Masz szczęście, że są w pracy.
-Yhh… Jak zwykle biedna, mała Mia.- Zakpił.- Przecież świetnie się z nimi zgrałaś, więc  w czym problem?- Zapytał nie rozumiejąc o co jej chodzi. W końcu to ona była wczoraj lepiej traktowana niż on sam. Nastolatka nie bardzo wiedziała, co właściwie ma mu powiedzieć. W sumie nie stało się nic złego… Ale był jej bratem i powinien z nią być! Pilnować jej…- No właśnie. Jak widzisz zostałaś wręcz pokochana przez wszystkich… Więc powinnaś być mi wdzięczna, a nie mieć pretensje. Masz dzięki mnie znajomych.
-Nie znam ich jeszcze, aż tak dobrze…- Westchnęła cicho, jednak wiedziała, że Andreas i tak jej nie zrozumie. On nigdy jej nie rozumie i nawet nie próbuje.
-To ich poznasz. Weź nie marudź, głowa mnie boli…- Bąknął z grymasem na twarzy.- Dziś też ze mną idziesz?- Uniósł brwi spoglądając na nią pytająco.
-Co? Znowu? Poszaleliście? Dzień za dniem?- Otworzyła szerzej oczy ze zdumienia. Dla niej ta jedna impreza była już wystarczająca na cały miesiąc!
-Dziś nie idziemy do klubu. Nie spinaj się tak.
-A gdzie?
-Spotykamy się u kogoś, jeszcze nie wiem u kogo.- Wzruszył ramionami.- Oczywiście nie musisz iść, ale lepiej, żebyś poszła. Bo przecież jeśli ze mną nie pójdziesz, od razu będzie na mnie!
-Wolałabym nie…- Stwierdziła cicho. W prawdzie wczoraj nie było tak źle, ale jednak nie czuła się jeszcze na tyle pewnie, aby spotykać się częściej w takim gronie. Choć w sumie jak miała zbudować te pewność nie spotykając się z nimi?
-Weź Mia, Rebecca znowu się na mnie wścieknie.- Skrzywił się na samą myśl o tym, co go będzie czekać z blondynką.- Nie wiem, czy jej wpadłaś w oko, czy co… Ale musisz ze mną iść! Sama widzisz, że nie musisz robić nic specjalnego. Byłaś sobą, a i tak się polubili.- Próbował ją jakoś przekonać. Oczywiście, że jak dla niego, mogłaby zostać w domu… Ale naprawdę nie chciał mieć znowu jakichś spięć z przyjaciółmi. I tak mają mu za złe, że ukrywał swoją siostrę. Może nawet mają rację… Więc musi jakoś się zrehabilitować! Poza tym, jakby nie patrzeć, Mii wyjdzie to, jak najbardziej na dobre.
„Ohh, tak oczywiście, nagle mu zależy, żebym dołączyła do grona jego przyjaciół… Yhh... I co mam zrobić? Właściwie to są mili ludzie i fajnie byłoby znać kogoś nieco bliżej… Spędzać z kimś czas, tym bardziej teraz, gdy mam wakacje. No ale z drugiej strony oni są nieco starsi… Nie wiem, czy to odpowiednie towarzystwo dla mnie. Przecież jestem kompletnie z  innej bajki! No, ale jak będę tak na to patrzeć… To przecież na tym świecie nie ma nikogo, kto by do mnie pasował. Więc?”
-To tylko kilka godzin w miłym towarzystwie, rodzice się ucieszą.- Kontynuował z nadzieją w głosie.
-Nie wiem sama. Wiem, że gdyby nie twoja przyjaciółka, wcale byś mnie tam nie chciał.- Skrzyżowała ręce na piersi patrząc na niego z lekką urazą.
-To wcale nie tak… Po prostu ja też cię zbyt dobrze nie znam Mia.
-Eh… Może pójdę. Ale masz być dla mnie miły!- Zastrzegła. Nie chciała mieć żadnych nieprzyjemności tego dnia, ani tym bardziej wieczora. A Andreas lubił być wobec niej złośliwy.
-Przecież jestem…
-Ehee. I nie zostawiaj mnie samej!
-Dobra no! Będę cię prowadził za rączkę, może być?- Zatrzepotał rzęsami uśmiechając się przy tym głupio, na co dziewczyna się naburmuszyła.
-Albo mnie zaakceptujesz, albo w ogóle zapomnij, że masz siostrę i dalej sobie udawaj przed wszystkimi, że jesteś jedynakiem!- Warknęła zdenerwowana. Miała dosyć jego zachowania. Był od niej starszy i powinien być mądrzejszy. A już na pewno powinien ją tolerować. To on powinien być tą osobą, w której miałaby zawsze oparcie i zrozumienie. Nie pojmowała, czemu Andreas jest wobec niej taki oschły…
-Oj uspokój się… Ja nigdy nie udawałem, po prostu tak wyszło, że się o tobie nie mówiło.- Wyjaśnił spokojnie czując się nieco głupio.- I może bym cię zaakceptował, gdybyś dała się poznać. Ale ty się zamknęłaś jak jakiś ślimak w tej swojej muszli… Jak niby mam cię poznać?
-Nie wiem. Jesteś moim bratem…- Westchnęła cicho. Znowu było jej przykro, bo sama nie wiedziała, co ma zrobić, aby było lepiej. Żeby chociaż Andreas miał jakiś większy dostęp do niej. Może zbyt długo już trwa w tej swojej izolacji...
-No czasem sam nie mogę w to uwierzyć wyobraź sobie.- Skwitował marszcząc brwi.- Kiedyś byłaś inna…
-Ludzie się zmieniają. Ty też byłeś inny. Kochasz mnie w ogóle?- Zaskoczyła go teraz totalnie. Aż go zamurowało, co nie zdarza mu się niemal nigdy. Przecież zawsze ma coś do powiedzenia, nawet jeśli to coś głupiego. Tym razem jednak milczał jak zaklęty patrząc na nią skołowany.
„No właśnie… Takie skomplikowane pytanie. Wręcz trzeba się kogoś poradzić i spędzić pół dnia na przemyśleniach…”
Dziewczyna nie słysząc żadnej konkretnej odpowiedzi z ust brata uśmiechnęła się tylko niewyraźnie i wyszła pozostawiając go samego sobie. Ten nawet nie drgnął trwając wciąż w tej samej pozycji z mętlikiem w głowie.

Wieczór.

Siedemnastolatka zawzięcie pisała coś na swoim laptopie przy niewielkim oświetleniu małej lampki stojącej na jej biurku, kiedy do pokoju wszedł Andreas. Drgnęła wystraszona obecnością niespodziewanego gościa. Od razu zamknęła komputer odwracając się z oburzonym wyrazem twarzy w jego stronę.
-Idziesz?- Zapytał nie zwracając nawet uwagi na jej niezadowoloną minę.
-Teraz?
-Tak. A kiedy? Już po osiemnastej.
-No właśnie, trochę późno…- Mruknęła nie do końca przekonana, na co ten przewrócił teatralnie oczami podchodząc do niej bliżej.
-Miaa, przywyknij. Życie zaczyna się, gdy zajdzie słońce!- Chwycił ją za obie ręce i pociągnął w swoją stronę zmuszając, aby wstała.- Ubierz się w coś i idziemy.
-Ale ja jestem ubrana!?- Niemal zapiszczała patrząc na niego, jak na kretyna.
„No przecież nie jestem goła! Co on w ogóle sobie myśli! Jeszcze będę się stroić dla jego przyjaciół..! W sumie… w sumie mogłabym lepiej wyglądać. Chociażby dla samego Toma? Ohh, co ja w ogóle myślę! Po co mam niby ładnie wyglądać dla Toma? Wczoraj przecież go spławiłam, jak jakaś idiotka… Poza tym on w ogóle się mną nie interesuje! Był tylko miły. To on mi się podoba, a nie ja jemu…” 
-Jak sobie chcesz… No i czemu znowu masz okulary?
-No przecież są modne!- Burknęła zaczynając się już powoli irytować.- Zresztą lubię moje okulary i nie czepiaj się, bo zaraz nigdzie nie pójdę.
-Dobrze no już. To w takim razie chodź.- Uniósł ręce w geście poddania. Wolał już nie dyskutować. Niech sobie idzie ubrana, jak chce. I tak nie wygląda najgorzej. Może nie należy do największych piękności, ale też nie jest najbrzydsza.- Swoją drogą, ty naprawdę uważaj na Rebeccę, wiesz, że ona woli dziewczyny.- Odezwał się, gdy już wychodzili z domu.
-Jest bardzo miła i mówiła, że nic do mnie nie ma…
-Kto ją tam wie. Jestem pewien, że na ciebie po prostu leci.
-Nie prawda!- Zaprzeczyła gwałtownie rumieniąc się przy tym.- Nie jestem w jej typie.- Dodała już nieco spokojniej. Trudno jej było wyobrazić sobie, że w ogóle ktokolwiek mógłby na nią „lecieć”, a szczególnie dziewczyna.- I w ogóle dokąd idziemy?- Zmieniła zwinnie temat.
-Do bliźniaków. Mają najwięcej miejsca i mieszkają sami. No prawie… Nie licząc dwóch psów. Ale chyba lubisz zwierzęta?
-Tak.- Mruknęła wywracając przy tym oczami po czym temat urwał się na dłuższy czas. Szli w milczeniu i każde zajęło się własnymi myślami. Mia nie była już tak zestresowana jak wczoraj, ale jednak wciąż nieco się denerwowała. To było już po prostu w jej naturze i potrzeba wiele czasu, aby uległo to zmianie.
-A jesteś jeszcze na coś uczulona?- Wypalił w pewnej  chwili.
-Na ciebie.- Uśmiechnęła się ironicznie, a ten uniósł brwi.
-Ale ci się żart wyostrzył.- Skomentował zadziwiony, na co również odpowiedziała mu ironicznym uśmiechem.- Ale pytam serio, nie chcę znowu, żeby coś poszło nie tak… Wczoraj patrzyli na mnie, jak na jakiegoś buraka!
-Bo jesteś burakiem…
-Mia!- Prawie podskoczyła, gdy głośno wypowiedział jej imię.- Ja miałem być dla ciebie miły, a ty co? Zresztą… bądź poważna! Serio pytam, jesteś jeszcze na coś uczulona?
-Oj nie.- Zaprzeczyła od niechcenia. Jakoś nie specjalnie miała ochotę w tej chwili na zwierzenia. Poza tym to było dziwne, że Andreas nagle zaczął się nią interesować. Niestety miała wrażenie, że to zasługa wyłącznie jego przyjaciół. Gdyby nie oni, pewnie wciąż by jej nie zauważał.
-Okej, ja też nie jak coś.- Powiedział sprowadzając tym samym na siebie jej spojrzenie, które mówiło wszystko. A mianowicie „Jesteś skończonym debilem człowieku.”.- No co?
-Wiem o tobie więcej niż myślisz.- Oświeciła go.
„Ja też nie wierzę, że jestem jego siostrą! Ale chwila… Nie dziwię się, ze jestem idiotką skoro mam brata idiotę! To chyba logiczne? Nawet bardzo. On nie ma pojęcia, jak dobrze go znam. To, że ja go nie obchodzę, nie znaczy, że ze wzajemnością.”
-Ale chyba nie skarżysz na mnie rodzicom!?- Przeraził się, co ewidentnie zdradzała jego twarz.
-Nie głupku! Zaczynasz mnie denerwować. Zdecydowanie za dużo czasu ostatnio z tobą spędzam.
-Oj daj spokój. Widzisz ten budynek?- Wskazał głową na wysoki, elegancki wieżowiec. Skinęła twierdząco.- Idź tam, ja zaraz przyjdę tylko skoczę po fajki.
-I znowu mnie zostawiasz?!
-Nie zostawiam! Zaraz wrócę i obiecuję, że będę trzymał cię za rączkę!- Zawołał odchodząc już w przeciwnym kierunku i nie pozostawiając jej wyboru. Brunetka westchnęła zrezygnowana i z żałosną miną ruszyła we wskazanym jej kierunku.
 „Nie no ostatni raz, ostatni raz gdziekolwiek wychodzę z tym debilem! Jaki diabeł mnie znowu podkusił!? Czy ja nie mam co robić!? Naprawdę siedzenie w domu jest dużo ciekawsze! Spokojniejsze i nic mi tam nie grozi! Fuck! I ja mam tak sobie wejść do tego wielkiego wieżowca, gdzie pewnie mieszkają sami milionerzy!? Pewnie, a co… niech mnie jeszcze ochrona wyprowadzi. Bo niby co takie coś jak, ja mam robić w takim miejscu!? Przecież to od razu wyda się podejrzane! Bożee, dlaczegooo!” 
Z głową pełną myśli weszła do budynku natychmiast czując szybsze bicie serca. Tak, jak się spodziewała w środku była ochrona. Jednak nikt specjalnie nie zwrócił na nią uwagi, co jej bardzo odpowiadało! To była ulga. Ale bogate wnętrze mimo wszystko ją przytłaczało. I właściwie nie wiedziała, co teraz ma począć. Andreas kazał jej tu przyjść i co dalej? Ma teraz stać jak kołek, rzucać się w oczy?
„Nienawidzę cię braciszku. Zawsze masz genialne pomysły! Bo nie mogłam iść z tobą po te pieprzone papierosy!? Pewnie, że nie bo po co. Najlepiej wysłać mnie na stracenie…”
 -Hej piękna.- Do jej uszu dotarł jakiś męski głos. Wydał jej się nawet znajomy jednak postanowiła nie zwracać na to uwagi. W końcu to nie do niej były kierowane te słowa. Przynajmniej tak sądziła!- Miaaa?- Dopiero na dźwięk swojego imienia odwróciła głowę zaskoczona.- O czym tak myślisz? Mówię do ciebie.- Chłopak uśmiechnął się do niej przyjaźnie.- Pewnie czekasz na Andyego.
„I, że to niby było do mnie!?”
-Tak… Powinien już przyjść.- Mruknęła niepewnie.
-Chodź na górę, nie będziemy tu sterczeć. Andy zna drogę.- Stwierdził obejmując ją przyjacielsko ramieniem, co spowodowało, że wręcz cała zesztywniała. Nie spodziewała się takiego gestu, poza tym sama obecność Czarnowłosego ją krępowała, a co dopiero coś takiego!- Szybko wczoraj uciekłaś, nie mieliśmy okazji nawet się pożegnać. W ogóle mało cię widziałem, trochę szalałem na parkiecie.- Zagadnął ją prowadząc jednocześnie do windy, którą po chwili już jechali na górę.- Ty za to chyba nie lubisz imprez.- Zauważył.
-Nie za bardzo…- Przyznała nieśmiało.
-To nic. Bez imprez też można fajnie się bawić. Na pewno będzie ci się podobać w naszym towarzystwie. Wczoraj nie było tak źle, prawda?
-Było bardzo miło.- Uśmiechnęła się delikatnie. Ta jej nieśmiałość i niepewność siebie naprawdę była urocza. Wokalista nie dziwił się, że przypadła do gustu każdemu z chłopaków. Po prostu rzadko teraz spotyka się takie osoby. Zdecydowanie jest wyjątkowa, a akurat on potrafi docenić takie osoby.
-Prawie wszyscy już są. Może obejrzymy jakiś film, albo w coś pogramy.
„Zapowiada się całkowicie zwyczajnie… Może jakoś się dopasuję? Nie, ja w ogóle już nic nie wiem… To wszystko jest skomplikowane, bo ja jestem skomplikowana. I kiedy się ogarnę? Chyba już czas no!”

Cdn. 

Chyba powinnam zacząć dodawać co dwa tygodnie :D Miło mi, że opowiadanie przypadło Wam do gustu, od razu mam więcej motywacji :DD Jeśli ktoś ma jakieś pytania, czy cokolwiek można pisać do mnie na gg ;) Chętnie służę też radami, jak niektórzy już się przekonali xD 
Pozdrawiam ;)


7 komentarzy:

  1. Haha, zawsze jak słyszę imię Andy to kojarzy mi się z tą bajką "Ach ten Andy" haha. Rozdział przypadł mi do gustu. Bardziej taki refleksyjny niż poprzednie. Ciekawi mnie jak Mia odnajdzie się w nowym towarzystwie bądź co bądź nie co starszych znajomych. Jak do tej pory idzie jej naprawdę świetnie! Chodź fakt, faktem mogłaby nieco bardziej się rozluźnić, oni przecież nie gryzą. ;)
    No nic, czekam na piąty rozdział.

    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm, o wiele bardziej podobały mi się relacje brata i siostry w tym odcinku: może oni dzięki tym spotkaniom naprawdę się do siebie zbliżą? Niby faktycznie Andrea robi to wszystko ze względu na przyjaciół, co samo w sobie gdzieś tam plusem przecież jest, no ale jakby nie było, to jednak spędzają coraz więcej czasu u swego boku, tak? tak czy siak jestem ciekawa tych 'filmów albo gier': coś się wydarzyć musi... no i oczywiście będzie Tom ;> No nic, wiec czekam na nexta i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. widzę że Czarny się zainteresował Miją xD bardzo dobrze... bo Tom miałby ułatwione zadanie ona jest taka słodka i fajna że ach..;P
    no a Andy widze że poszedł po rozum do głowy czekam na kolejne ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba Billowi się spodobala Mia. Czesc piekna.. Fajnie że Mia czuje się dobrze w ich towarzystwie. XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Mia się rozkręca ? :D fajny i ciekawy odcinek :D i przyznała że Tom jej się podoba :D a ona się podoba wszystkim ? :D to ma dziewczyna powodzenie :) i nareszcie Andreas zaczął się nią interesować ! Znajomi bardzo wpłynęli na Andiego czyli spotkała dobre towarzystwo :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziś przeczytałam wszystkie odcinki i powiem szczerze że wiedziałam że ten blog będzie tak samo genialny jak wszystkie twoje inne. Widac już że będzie się dużo działo na tym blogu więc jestem zadowolona. Czekam na nexta Caroline

    OdpowiedzUsuń
  7. Szok! Mia mówi pełnymi zdaniami. Co tam mówi! Ona potrafi się kłócić! No proszę, jak kac i złość potrafią zmienić człowieka! I mimo, że obwinianie brata o to, że jej nie zna, wydaje mi się nieco przesadzone - w końcu jak mówią, medal ma zawsze dwie strony, a kij dwa końce, więc wina nigdy nie leży po jednej stronie - to jestem pod wielkim wrażeniem, że potrafiła tak na niego naskoczyć i nie dała mu się stłamsić, kiedy zaczął atak odpierać.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze wysyłane są przed dodaniem do moderacji ze względu na spam.