Brunetka
z przeszywającym bólem głowy, niczym zombie wlokła się w kierunku kuchni mrużąc
przy tym, co chwilę oczy, przez ostre światło, które ją raziło. Jak na złość za
oknem była piękna pogoda i promienie gorącego słońca wdzierały się do domu
rozświetlając go na wszystkie możliwe sposoby.
„Ja zawsze
wiedziałam, że alkohol to jedno z największych zła! Zła? Zło? Złych? Kij z tym
jak się to powinno odmieniać… głowa mi pęka. Albo nigdy więcej nie będę pić,
albo zacznę pić tyle, aby przywyknąć… Żeby mi nie odwalało po kilku drinkach! A
może oni coś mi dosypali po prostu!? W końcu kto ich tam wie…”
W
kuchni, równie jasnej, jak reszta domu, zastała swojego „ukochanego” brata,
który leżał z głową na stole. Prawdopodobnie był w jeszcze gorszym stanie niż
ona sama. Od razu na jego widok jej humor znacznie się pogorszył. Miała ochotę
mu teraz czymś przywalić… Ale nie za bardzo miała siłę.
-Fajnie
się wczoraj bawiłeś?- Odezwała się do niego nieprzyjemnym tonem.
-Mhm.-
Mruknął nawet nie podnosząc głowy.- Ty pewnie lepiej.
-Dlaczego
mnie z nimi zostawiłeś? To twoi znajomi!- Zarzuciła ze złością ściągając w
końcu na siebie jego spojrzenie.- A potem jeszcze musiałam sama wracać do domu
i tłumaczyć się przed rodzicami. Masz szczęście, że są w pracy.
-Yhh…
Jak zwykle biedna, mała Mia.- Zakpił.- Przecież świetnie się z nimi zgrałaś,
więc w czym problem?- Zapytał nie
rozumiejąc o co jej chodzi. W końcu to ona była wczoraj lepiej traktowana niż
on sam. Nastolatka nie bardzo wiedziała, co właściwie ma mu powiedzieć. W sumie
nie stało się nic złego… Ale był jej bratem i powinien z nią być! Pilnować jej…-
No właśnie. Jak widzisz zostałaś wręcz pokochana przez wszystkich… Więc powinnaś
być mi wdzięczna, a nie mieć pretensje. Masz dzięki mnie znajomych.
-Nie
znam ich jeszcze, aż tak dobrze…- Westchnęła cicho, jednak wiedziała, że
Andreas i tak jej nie zrozumie. On nigdy jej nie rozumie i nawet nie próbuje.
-To
ich poznasz. Weź nie marudź, głowa mnie boli…- Bąknął z grymasem na twarzy.-
Dziś też ze mną idziesz?- Uniósł brwi spoglądając na nią pytająco.
-Co?
Znowu? Poszaleliście? Dzień za dniem?- Otworzyła szerzej oczy ze zdumienia. Dla
niej ta jedna impreza była już wystarczająca na cały miesiąc!
-Dziś
nie idziemy do klubu. Nie spinaj się tak.
-A
gdzie?
-Spotykamy
się u kogoś, jeszcze nie wiem u kogo.- Wzruszył ramionami.- Oczywiście nie
musisz iść, ale lepiej, żebyś poszła. Bo przecież jeśli ze mną nie pójdziesz,
od razu będzie na mnie!
-Wolałabym
nie…- Stwierdziła cicho. W prawdzie wczoraj nie było tak źle, ale jednak nie
czuła się jeszcze na tyle pewnie, aby spotykać się częściej w takim gronie.
Choć w sumie jak miała zbudować te pewność nie spotykając się z nimi?
-Weź
Mia, Rebecca znowu się na mnie wścieknie.- Skrzywił się na samą myśl o tym, co
go będzie czekać z blondynką.- Nie wiem, czy jej wpadłaś w oko, czy co… Ale
musisz ze mną iść! Sama widzisz, że nie musisz robić nic specjalnego. Byłaś
sobą, a i tak się polubili.- Próbował ją jakoś przekonać. Oczywiście, że jak
dla niego, mogłaby zostać w domu… Ale naprawdę nie chciał mieć znowu jakichś
spięć z przyjaciółmi. I tak mają mu za złe, że ukrywał swoją siostrę. Może
nawet mają rację… Więc musi jakoś się zrehabilitować! Poza tym, jakby nie
patrzeć, Mii wyjdzie to, jak najbardziej na dobre.
„Ohh, tak
oczywiście, nagle mu zależy, żebym dołączyła do grona jego przyjaciół… Yhh... I
co mam zrobić? Właściwie to są mili ludzie i fajnie byłoby znać kogoś nieco
bliżej… Spędzać z kimś czas, tym bardziej teraz, gdy mam wakacje. No ale z
drugiej strony oni są nieco starsi… Nie wiem, czy to odpowiednie towarzystwo
dla mnie. Przecież jestem kompletnie z
innej bajki! No, ale jak będę tak na to patrzeć… To przecież na tym
świecie nie ma nikogo, kto by do mnie pasował. Więc?”
-To
tylko kilka godzin w miłym towarzystwie, rodzice się ucieszą.- Kontynuował z
nadzieją w głosie.
-Nie
wiem sama. Wiem, że gdyby nie twoja przyjaciółka, wcale byś mnie tam nie
chciał.- Skrzyżowała ręce na piersi patrząc na niego z lekką urazą.
-To
wcale nie tak… Po prostu ja też cię zbyt dobrze nie znam Mia.
-Eh…
Może pójdę. Ale masz być dla mnie miły!- Zastrzegła. Nie chciała mieć żadnych
nieprzyjemności tego dnia, ani tym bardziej wieczora. A Andreas lubił być wobec
niej złośliwy.
-Przecież
jestem…
-Ehee.
I nie zostawiaj mnie samej!
-Dobra
no! Będę cię prowadził za rączkę, może być?- Zatrzepotał rzęsami uśmiechając
się przy tym głupio, na co dziewczyna się naburmuszyła.
-Albo
mnie zaakceptujesz, albo w ogóle zapomnij, że masz siostrę i dalej sobie udawaj
przed wszystkimi, że jesteś jedynakiem!- Warknęła zdenerwowana. Miała dosyć
jego zachowania. Był od niej starszy i powinien być mądrzejszy. A już na pewno
powinien ją tolerować. To on powinien być tą osobą, w której miałaby zawsze
oparcie i zrozumienie. Nie pojmowała, czemu Andreas jest wobec niej taki
oschły…
-Oj
uspokój się… Ja nigdy nie udawałem, po prostu tak wyszło, że się o tobie nie
mówiło.- Wyjaśnił spokojnie czując się nieco głupio.- I może bym cię
zaakceptował, gdybyś dała się poznać. Ale ty się zamknęłaś jak jakiś ślimak w
tej swojej muszli… Jak niby mam cię poznać?
-Nie
wiem. Jesteś moim bratem…- Westchnęła cicho. Znowu było jej przykro, bo sama
nie wiedziała, co ma zrobić, aby było lepiej. Żeby chociaż Andreas miał jakiś
większy dostęp do niej. Może zbyt długo już trwa w tej swojej izolacji...
-No
czasem sam nie mogę w to uwierzyć wyobraź sobie.- Skwitował marszcząc brwi.- Kiedyś
byłaś inna…
-Ludzie
się zmieniają. Ty też byłeś inny. Kochasz mnie w ogóle?- Zaskoczyła go teraz
totalnie. Aż go zamurowało, co nie zdarza mu się niemal nigdy. Przecież zawsze
ma coś do powiedzenia, nawet jeśli to coś głupiego. Tym razem jednak milczał
jak zaklęty patrząc na nią skołowany.
„No właśnie… Takie
skomplikowane pytanie. Wręcz trzeba się kogoś poradzić i spędzić pół dnia na
przemyśleniach…”
Dziewczyna
nie słysząc żadnej konkretnej odpowiedzi z ust brata uśmiechnęła się tylko
niewyraźnie i wyszła pozostawiając go samego sobie. Ten nawet nie drgnął
trwając wciąż w tej samej pozycji z mętlikiem w głowie.
Wieczór.
Siedemnastolatka
zawzięcie pisała coś na swoim laptopie przy niewielkim oświetleniu małej lampki
stojącej na jej biurku, kiedy do pokoju wszedł Andreas. Drgnęła wystraszona
obecnością niespodziewanego gościa. Od razu zamknęła komputer odwracając się z
oburzonym wyrazem twarzy w jego stronę.
-Idziesz?-
Zapytał nie zwracając nawet uwagi na jej niezadowoloną minę.
-Teraz?
-Tak.
A kiedy? Już po osiemnastej.
-No
właśnie, trochę późno…- Mruknęła nie do końca przekonana, na co ten przewrócił
teatralnie oczami podchodząc do niej bliżej.
-Miaa,
przywyknij. Życie zaczyna się, gdy zajdzie słońce!- Chwycił ją za obie ręce i
pociągnął w swoją stronę zmuszając, aby wstała.- Ubierz się w coś i idziemy.
-Ale
ja jestem ubrana!?- Niemal zapiszczała patrząc na niego, jak na kretyna.
„No przecież nie
jestem goła! Co on w ogóle sobie myśli! Jeszcze będę się stroić dla jego
przyjaciół..! W sumie… w sumie mogłabym lepiej wyglądać. Chociażby dla samego
Toma? Ohh, co ja w ogóle myślę! Po co mam niby ładnie wyglądać dla Toma?
Wczoraj przecież go spławiłam, jak jakaś idiotka… Poza tym on w ogóle się mną
nie interesuje! Był tylko miły. To on mi się podoba, a nie ja jemu…”
-Jak
sobie chcesz… No i czemu znowu masz okulary?
-No
przecież są modne!- Burknęła zaczynając się już powoli irytować.- Zresztą lubię
moje okulary i nie czepiaj się, bo zaraz nigdzie nie pójdę.
-Dobrze
no już. To w takim razie chodź.- Uniósł ręce w geście poddania. Wolał już nie
dyskutować. Niech sobie idzie ubrana, jak chce. I tak nie wygląda najgorzej.
Może nie należy do największych piękności, ale też nie jest najbrzydsza.- Swoją
drogą, ty naprawdę uważaj na Rebeccę, wiesz, że ona woli dziewczyny.- Odezwał
się, gdy już wychodzili z domu.
-Jest
bardzo miła i mówiła, że nic do mnie nie ma…
-Kto
ją tam wie. Jestem pewien, że na ciebie po prostu leci.
-Nie
prawda!- Zaprzeczyła gwałtownie rumieniąc się przy tym.- Nie jestem w jej
typie.- Dodała już nieco spokojniej. Trudno jej było wyobrazić sobie, że w
ogóle ktokolwiek mógłby na nią „lecieć”, a szczególnie dziewczyna.- I w ogóle
dokąd idziemy?- Zmieniła zwinnie temat.
-Do
bliźniaków. Mają najwięcej miejsca i mieszkają sami. No prawie… Nie licząc
dwóch psów. Ale chyba lubisz zwierzęta?
-Tak.-
Mruknęła wywracając przy tym oczami po czym temat urwał się na dłuższy czas. Szli
w milczeniu i każde zajęło się własnymi myślami. Mia nie była już tak
zestresowana jak wczoraj, ale jednak wciąż nieco się denerwowała. To było już
po prostu w jej naturze i potrzeba wiele czasu, aby uległo to zmianie.
-A
jesteś jeszcze na coś uczulona?- Wypalił w pewnej chwili.
-Na
ciebie.- Uśmiechnęła się ironicznie, a ten uniósł brwi.
-Ale
ci się żart wyostrzył.- Skomentował zadziwiony, na co również odpowiedziała mu
ironicznym uśmiechem.- Ale pytam serio, nie chcę znowu, żeby coś poszło nie
tak… Wczoraj patrzyli na mnie, jak na jakiegoś buraka!
-Bo
jesteś burakiem…
-Mia!-
Prawie podskoczyła, gdy głośno wypowiedział jej imię.- Ja miałem być dla ciebie
miły, a ty co? Zresztą… bądź poważna! Serio pytam, jesteś jeszcze na coś
uczulona?
-Oj
nie.- Zaprzeczyła od niechcenia. Jakoś nie specjalnie miała ochotę w tej chwili
na zwierzenia. Poza tym to było dziwne, że Andreas nagle zaczął się nią
interesować. Niestety miała wrażenie, że to zasługa wyłącznie jego przyjaciół.
Gdyby nie oni, pewnie wciąż by jej nie zauważał.
-Okej,
ja też nie jak coś.- Powiedział sprowadzając tym samym na siebie jej
spojrzenie, które mówiło wszystko. A mianowicie „Jesteś skończonym debilem
człowieku.”.- No co?
-Wiem
o tobie więcej niż myślisz.- Oświeciła go.
„Ja też nie wierzę,
że jestem jego siostrą! Ale chwila… Nie dziwię się, ze jestem idiotką skoro mam
brata idiotę! To chyba logiczne? Nawet bardzo. On nie ma pojęcia, jak dobrze go
znam. To, że ja go nie obchodzę, nie znaczy, że ze wzajemnością.”
-Ale
chyba nie skarżysz na mnie rodzicom!?- Przeraził się, co ewidentnie zdradzała
jego twarz.
-Nie
głupku! Zaczynasz mnie denerwować. Zdecydowanie za dużo czasu ostatnio z tobą
spędzam.
-Oj
daj spokój. Widzisz ten budynek?- Wskazał głową na wysoki, elegancki wieżowiec.
Skinęła twierdząco.- Idź tam, ja zaraz przyjdę tylko skoczę po fajki.
-I
znowu mnie zostawiasz?!
-Nie
zostawiam! Zaraz wrócę i obiecuję, że będę trzymał cię za rączkę!- Zawołał
odchodząc już w przeciwnym kierunku i nie pozostawiając jej wyboru. Brunetka
westchnęła zrezygnowana i z żałosną miną ruszyła we wskazanym jej kierunku.
„Nie no ostatni
raz, ostatni raz gdziekolwiek wychodzę z tym debilem! Jaki diabeł mnie znowu
podkusił!? Czy ja nie mam co robić!? Naprawdę siedzenie w domu jest dużo
ciekawsze! Spokojniejsze i nic mi tam nie grozi! Fuck! I ja mam tak sobie wejść
do tego wielkiego wieżowca, gdzie pewnie mieszkają sami milionerzy!? Pewnie, a
co… niech mnie jeszcze ochrona wyprowadzi. Bo niby co takie coś jak, ja mam
robić w takim miejscu!? Przecież to od razu wyda się podejrzane! Bożee,
dlaczegooo!”
Z
głową pełną myśli weszła do budynku natychmiast czując szybsze bicie serca. Tak,
jak się spodziewała w środku była ochrona. Jednak nikt specjalnie nie zwrócił
na nią uwagi, co jej bardzo odpowiadało! To była ulga. Ale bogate wnętrze mimo
wszystko ją przytłaczało. I właściwie nie wiedziała, co teraz ma począć.
Andreas kazał jej tu przyjść i co dalej? Ma teraz stać jak kołek, rzucać się w
oczy?
„Nienawidzę cię
braciszku. Zawsze masz genialne pomysły! Bo nie mogłam iść z tobą po te
pieprzone papierosy!? Pewnie, że nie bo po co. Najlepiej wysłać mnie na
stracenie…”
-Hej
piękna.- Do jej uszu dotarł jakiś męski głos. Wydał jej się nawet znajomy
jednak postanowiła nie zwracać na to uwagi. W końcu to nie do niej były
kierowane te słowa. Przynajmniej tak sądziła!- Miaaa?- Dopiero na dźwięk
swojego imienia odwróciła głowę zaskoczona.- O czym tak myślisz? Mówię do
ciebie.- Chłopak uśmiechnął się do niej przyjaźnie.- Pewnie czekasz na Andyego.
„I, że to niby było
do mnie!?”
-Tak…
Powinien już przyjść.- Mruknęła niepewnie.
-Chodź
na górę, nie będziemy tu sterczeć. Andy zna drogę.- Stwierdził obejmując ją
przyjacielsko ramieniem, co spowodowało, że wręcz cała zesztywniała. Nie
spodziewała się takiego gestu, poza tym sama obecność Czarnowłosego ją
krępowała, a co dopiero coś takiego!- Szybko wczoraj uciekłaś, nie mieliśmy
okazji nawet się pożegnać. W ogóle mało cię widziałem, trochę szalałem na
parkiecie.- Zagadnął ją prowadząc jednocześnie do windy, którą po chwili już
jechali na górę.- Ty za to chyba nie lubisz imprez.- Zauważył.
-Nie
za bardzo…- Przyznała nieśmiało.
-To
nic. Bez imprez też można fajnie się bawić. Na pewno będzie ci się podobać w
naszym towarzystwie. Wczoraj nie było tak źle, prawda?
-Było
bardzo miło.- Uśmiechnęła się delikatnie. Ta jej nieśmiałość i niepewność
siebie naprawdę była urocza. Wokalista nie dziwił się, że przypadła do gustu
każdemu z chłopaków. Po prostu rzadko teraz spotyka się takie osoby. Zdecydowanie
jest wyjątkowa, a akurat on potrafi docenić takie osoby.
-Prawie
wszyscy już są. Może obejrzymy jakiś film, albo w coś pogramy.
„Zapowiada się
całkowicie zwyczajnie… Może jakoś się dopasuję? Nie, ja w ogóle już nic nie
wiem… To wszystko jest skomplikowane, bo ja jestem skomplikowana. I kiedy się
ogarnę? Chyba już czas no!”
Cdn.
Chyba powinnam zacząć dodawać co dwa tygodnie :D Miło mi, że opowiadanie przypadło Wam do gustu, od razu mam więcej motywacji :DD Jeśli ktoś ma jakieś pytania, czy cokolwiek można pisać do mnie na gg ;) Chętnie służę też radami, jak niektórzy już się przekonali xD
Pozdrawiam ;)
Haha, zawsze jak słyszę imię Andy to kojarzy mi się z tą bajką "Ach ten Andy" haha. Rozdział przypadł mi do gustu. Bardziej taki refleksyjny niż poprzednie. Ciekawi mnie jak Mia odnajdzie się w nowym towarzystwie bądź co bądź nie co starszych znajomych. Jak do tej pory idzie jej naprawdę świetnie! Chodź fakt, faktem mogłaby nieco bardziej się rozluźnić, oni przecież nie gryzą. ;)
OdpowiedzUsuńNo nic, czekam na piąty rozdział.
Pozdrawiam,
Hm, o wiele bardziej podobały mi się relacje brata i siostry w tym odcinku: może oni dzięki tym spotkaniom naprawdę się do siebie zbliżą? Niby faktycznie Andrea robi to wszystko ze względu na przyjaciół, co samo w sobie gdzieś tam plusem przecież jest, no ale jakby nie było, to jednak spędzają coraz więcej czasu u swego boku, tak? tak czy siak jestem ciekawa tych 'filmów albo gier': coś się wydarzyć musi... no i oczywiście będzie Tom ;> No nic, wiec czekam na nexta i pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuńwidzę że Czarny się zainteresował Miją xD bardzo dobrze... bo Tom miałby ułatwione zadanie ona jest taka słodka i fajna że ach..;P
OdpowiedzUsuńno a Andy widze że poszedł po rozum do głowy czekam na kolejne ;P
Chyba Billowi się spodobala Mia. Czesc piekna.. Fajnie że Mia czuje się dobrze w ich towarzystwie. XD
OdpowiedzUsuńMia się rozkręca ? :D fajny i ciekawy odcinek :D i przyznała że Tom jej się podoba :D a ona się podoba wszystkim ? :D to ma dziewczyna powodzenie :) i nareszcie Andreas zaczął się nią interesować ! Znajomi bardzo wpłynęli na Andiego czyli spotkała dobre towarzystwo :D
OdpowiedzUsuńDziś przeczytałam wszystkie odcinki i powiem szczerze że wiedziałam że ten blog będzie tak samo genialny jak wszystkie twoje inne. Widac już że będzie się dużo działo na tym blogu więc jestem zadowolona. Czekam na nexta Caroline
OdpowiedzUsuńSzok! Mia mówi pełnymi zdaniami. Co tam mówi! Ona potrafi się kłócić! No proszę, jak kac i złość potrafią zmienić człowieka! I mimo, że obwinianie brata o to, że jej nie zna, wydaje mi się nieco przesadzone - w końcu jak mówią, medal ma zawsze dwie strony, a kij dwa końce, więc wina nigdy nie leży po jednej stronie - to jestem pod wielkim wrażeniem, że potrafiła tak na niego naskoczyć i nie dała mu się stłamsić, kiedy zaczął atak odpierać.
OdpowiedzUsuń