Nie
rozumiała dziwnego napięcia, które tliło się gdzieś w jej głębi, gdy siedziała
obok Toma. Czuła się trochę tak, jak na początku ich znajomości. Nieswojo,
nieśmiało, obco. A przecież nie był obcy. Nikt inny nie znał jej do tego
stopnia, co on. Dzielili tak wiele wspaniałych wspomnień, niezapomnianych
chwil, a mimo to nagle coś zaczęło pękać. Przerażało ją, jak szybko może
stworzyć się coś z niczego. I jak łatwo można dopuścić do rozpadu tak ważnych
relacji między dwojgiem ludzi. Nie chciała tego. Nie potrafiła wyobrazić sobie
najbliższej przyszłości bez Toma. Kochała go, nadal tak samo mocno. To się nie
zmieniło. I być może to jedyna rzecz, która się nie zmieniła.
Milczała,
gdy wszyscy rozmawiali o Vanessie i jej dziecku. Nie umiała się na tym skupiać
mimo że było jej bardzo przykro, że dziewczyna musi przechodzić przez to
wszystko. Nie uważała jednak, by jej głos był niezbędny w tej sprawie. Nikt
nawet nie zauważył, że się nie odzywa, co przyjęła z ulgą. Tak było dobrze.
Choć chyba wolałaby martwić się zdrowiem synka Vanessy niż myśleć o swoich
własnych, głupich problemach. Miała wyrzuty sumienia, że przejmuje się takimi
błahostkami podczas, gdy obok dzieją się dużo poważniejsze rzeczy. Tym
bardziej, że większość swoich trosk tworzy sama w swoim naiwnym móżdżku.
-
Dobra, my uciekamy. Przekażcie Ness, że niedługo do niej wpadniemy - Andreas
podniósł się z kanapy, ciągnąc za sobą Rebecce. Mia dopiero teraz powróciła do
rzeczywistości. - Mia, ty nie miałaś spotkać się dzisiaj z tym Danielem?
Podrzucimy cię - zwrócił się do niej, przez co niemal zakrztusiła się własną
śliną. Nie miała bladego pojęcia o czym mówił jej brat. Mimo że nadal widywała
się w szkole z Danielem, w dalszym ciągu nie umówili się na żadne wyjście. A
jeśli by tak w ogóle było, to Andreas dowiedziałby się o tym jako ostatni.
Dlatego patrzyła w tym momencie na niego, jakby właśnie spadł z kosmosu, nie
wiedząc, co powiedzieć. Niemniej i tak została uprzedzona przez Toma, któremu w
przeciwieństwie do niej, wcale nie odjęło mowy. Można by rzec nawet, że nagle
się ożywił.
-
Jakim Danielem? - Spojrzał najpierw na przyjaciela, a dopiero potem na Mię,
która miała ochotę kolejny raz rozszarpać swojego brata. Ale tylko do czasu, aż
nie ujrzała na jego twarzy tego specyficznego uśmiechu. Wtedy dotarło do niej,
że to był głupi podstęp. Tylko co właściwie chciał tym osiągnąć? - Czy ja o
czymś nie wiem?
-
To może wy sobie pogadajcie, a my się zmywamy - stwierdził Andy, w międzyczasie
jeszcze zdążając puścić siostrze oczko. Rebecca także nie kryła swojego
zadowolenia, czego Mia nie potrafiła zrozumieć. Czy oni naprawdę sądzili, że
taka głupota zrobi wrażenie na Tomie? Właściwie, gdyby tak się stało, to nie
byłoby wcale takie głupie. Czy Tom kiedykolwiek był już o nią zazdrosny? Nie
powinna myśleć w ten sposób, ale ostatnio było między nimi tak beznamiętnie, że
traktowała to już niemal, jak ostatnią deskę ratunku. Mimo wszystko, nie
zamierzała wcale koloryzować i specjalnie wzbudzać jego zazdrość. Zdecydowanie
nie była tym typem kobiety.
-
No to trzymajcie się. Widzimy się jutro.
-
To ja was odprowadzę i tak muszę iść do sklepu - rzucił Bill, wstając z
miejsca. Czuł, że lepiej będzie się ulotnić na trochę a sam miał kilka spraw do
przemyślenia, więc dobrze mu się to kalkulowało. Mia odnosiła teraz wrażenie,
jakby wszyscy spiskowali za jej plecami. Nie miała na to jednak wpływu i
wiedziała, że za chwilę zostanie z Tomem sam na sam, a wtedy zrobi się jeszcze
bardziej niezręcznie. Nie pamiętała już nawet kiedy ostatnio mieli okazję być
sami. Zdecydowanie wiele się zmieniło.
Właściwie miała ochotę wyjść razem z bratem i jego dziewczyną, ale nie
pozostawili jej wyboru. Sami ją w to wpakowali, zapewne myśląc, że w ten sposób
pomogą. Ewidentnie każdy widział, że coś jest nie tak mimo jej wszelkich starań
udawania, jak bardzo jest w porządku. Po co w takim razie tak się męczyć?
-
To co z tym Danielem? – Głos Toma wyrwał ją z ponownego zamyślenia. Tak, to był
ten moment, w którym zostali sami. A ona przypomniała sobie, dlaczego udaje, że
wszystko gra.
-
Nic – odparła nawet na niego nie patrząc. Wolała unikać kontaktu wzrokowego,
dla własnego dobra. – Zwykły znajomy ze szkoły.
-
I tylko tyle?
Czuła,
jak kanapa ugina się pod jego ciężarem, gdy usadawiał się bokiem, by móc widzieć profil jej twarzy.
Wcale jej nie pomagał gapiąc się.
-
Tak, a co jeszcze?
-
Nie wiem. Po prostu nigdy wcześniej o nim nie mówiłaś.
-
Nie było okazji. Poza tym ja też nie znam wszystkich twoich znajomych, to chyba
normalne.
-
Właściwie tak.
-
No właśnie – mruknęła, uznając temat za zakończony. Coś w głębi podpowiadało
jej, żeby wstała i stąd wyszła, ale nogi odmawiały posłuszeństwa. Może tak
naprawdę wcale tego nie chciała. Miała mętlik w głowie, a jej uczucia stały się
jednym wielkim chaosem. Przez chwilę miała ochotę zachować się, jak obrażona,
wściekła dziewczynka, krzycząc mu, co go w ogóle to wszystko obchodzi. Z
drugiej strony wiedziała, że to niedorzeczne. Nie chciała pogarszać sytuacji.
Tęskniła za nim, za ich dawnymi relacjami. Chciała go z powrotem.
-
Już ci się nie podobam, że nawet na mnie nie patrzysz? – Serce stanęło jej na
kilka sekund, gdy usłyszała to pytanie. Odruchowo odwróciła głowę w jego
stronę. To zadziałało momentalnie. Jedno spojrzenie, te ukochane oczy.
-
Co za głupoty… - Powiedziała cicho, bo głos także postanowił przestać z nią
współpracować. Mimo tych wszelkich barier, jakie ostatnimi czasy powstały
między nimi, teraz, patrząc na niego, znowu czuła, jak wszystko się ulatnia.
Znała tą twarz, te oczy, usta… Ta chwila budziła to, co zdążyło już między nimi
zasnąć.
-
Też tak myślę – uśmiechnął się, chwytając w palce kosmyk jej włosów. Dopiero
teraz zauważyła, jak jest blisko. Ta świadomość wystarczyła, by z jej umysłu
wyparowały wszystkie wątpliwości i troski. A szybsze bicie serca w piersi tylko
to potwierdzało. Może to jakiś wieczór cudów i spełniają się teraz najskrytsze
pragnienia. Chciała go znowu mieć i miała… Był tu, patrzył na nią. Widział ją.
Tak jak zawsze to robił, budząc emocje i dreszcze na ciele. A ona rozpływała
się, nim jeszcze dokonał czegokolwiek więcej.
Jej
usta samoistnie rozchyliły się, lecz nie odpowiedziała mu już nic. Kosmyk jej
włosów opadł z powrotem na swoje miejsce, a jego dłoń wylądowała na jej
policzku. Świat przestał istnieć. Jego twarz nagle znalazła się jeszcze bliżej,
aż poczuła ciepły oddech na swoich wargach. Pozwoliła, by jej powieki opadły a
wraz z tym obudziły się wszystkie zmysły. Pocałował ją delikatnie najpierw w
policzek, potem w nos a następnie przesunął ustami po linii jej szczęki.
Zaśmiała się cicho, wiedząc, że się z nią droczy. Wiedziała, że jeszcze chwilę
potrwa, nim dostanie od niego, to czego naprawdę chce. Chyba, że sama sobie to
weźmie.
Otworzyła
oczy, od razu napotykając jego czekoladowe tęczówki. Uśmiechnęła się szeroko
jednocześnie wchodząc na kanapę i zarzuciła mu ręce na szyję, przyciągając
mocno do siebie, aż sama opadła do tyłu a Tom nie mając zbyt dużego wyboru,
wylądował na niej.
Podparł
się jedną ręką, by jej nie zgnieść i przy okazji móc dobrze widzieć jej
rozanieloną twarz. Jeszcze właściwie nic nie zrobił a już była szczęśliwa. Nie
spodziewał się, że to będzie takie proste. Posłał jej uśmiech i ucałował w
końcu słodkie usta. Nie spełniało to jednak wciąż jej oczekiwań, bo nie pozwoliła
mu się od siebie oddalić.
-
Kochaj mnie – szepnęła wpatrując się w niego bez opamiętania. Była pewna, że
słyszał a nawet czuł, jak wali jej serce. Sama miała wrażenie, że za chwilę po
prostu sobie wyskoczy i zacznie odbijać się po całym pokoju. Ta wizja jednak
nie kojarzyła jej się zbyt radośnie.
-
Kocham, kocham, kocham – powtarzał, a z każdym kolejnym „kocham” muskał jej
usta i czuł, że mógłby już nigdy nie przestawać. Ani wyznawać jej miłości, ani
całować. To było szalone, co działo się w jego wnętrzu. Ale tym razem, nie
chodziło jej o deklaracje uczuć. Nie umiała jednak wyrazić tego w inny sposób,
mimo że bardzo chciała. Wciąż nie była na tyle odważna. Multum myśli znowu
kotłowało się w jej głowie, ale emocje były teraz o wiele silniejsze.
-
Kochaj się ze mną, Tom…
Sama
nie wierzyła, że udało jej się wypowiedzieć to na głos. Jednak zrobiła to, a on
z pewnością usłyszał. I o dziwo, wcale nie miała ochoty uciec, czy zapaść się
pod ziemię. Nawet nie odwróciła wzroku. Cały czas patrzyła w jego oczy. Mogła
dostrzec w nich nutę zaskoczenia, ale nie wyraził tego w żaden inny dosadny
sposób. I nie zamierzał mimo że to było ostatnim, czego się dzisiejszego dnia
spodziewał.
Bez
słowa wsunął ręce pod jej plecy, unosząc ją do pozycji siedzącej. Z uśmiechem
na twarzy zaczepił jej nogi o swoje biodra, sam obejmując dziewczynę w pasie
tak, by móc razem z nią wstać z kanapy. Nie była do końca pewna, co zamierzał.
Ale nie żywiła żadnych obaw. Tymczasem on po prostu zaniósł ją do swojej
sypialni.
Przyjemne
mrowienie wypełniło jej żołądek, gdy opadła na miękką pościel. Myśl o tym, co niedługo będzie się działo,
budziła w niej ekscytację. Już dawno pragnęła powtórzyć z Tomem te magiczne
chwile, które wydarzyły się podczas ich wyjazdu. Niestety w międzyczasie
wydarzyło się wiele sytuacji komplikujących ich relacje. Tom na pewno nawet nie
rozmyślał o tym, w taki sposób, jak ona. Poza jednym wieczorem po pogrzebie
jego mamy, nie mieli ze sobą więcej żadnych intymnych chwil.
Muzyk
nie pozwolił jej się nad tym zbyt długo rozwodzić. Przesunął dłonią po jej
włosach i policzku, gładząc je z czułością.
Mimo że pierwszy raz mieli już za sobą, nadal traktował ją w wyjątkowy
sposób. Była tym wprost oczarowana. Nie mogła wątpić, że jego uczucia wobec
niej wciąż są żywe i szczere. Przynosiło jej to wielką ulgę. Teraz mogła już
całkowicie się rozluźnić, co też uczyniła, mając pewność, że jest w
odpowiednich rękach.
Zadrżała,
gdy jego usta ponownie tego wieczoru znalazły się na zarysie jej szczęki, lecz
tym razem schodził nimi coraz niżej zostawiając za sobą najsłodsze, pełne
czułości pocałunki. Odchyliła lekko głowę czując go na swojej szyi a zaraz
potem dekolcie. Jej skóra nagle stała się niebywale wrażliwa i rozpalona.
Zaczął pieścić jej dekolt, zadzierając jednocześnie materiał jej bluzki do
góry. Serce niemal wyskoczyło jej z piersi, gdy dotknął nagiej skóry na brzuchu sunąc dłonią w górę.
Zatrzymał się pod linią stanika i przyciągnął palcem w jej wzdłuż a jego usta
nagle znalazły się między piersiami. Przez chwilę zabrakło jej tchu. Coraz
silniejszy ucisk u dołu brzucha sprawiał, że nie potrafiła uleżeć dłużej w
bezruchu. I nie tylko tam zaczynała odczuwać podniecenie. Automatycznie już
chwyciła krawędzie jego koszulki podciągając ją znacznie. Wtedy Tom oderwał
usta od jej skóry i sam pozbył się materiału przez głowę, odrzucając go na
pobliskie krzesło. Kolejny już raz zaparło jej dech w piersi, tym razem na
widok jego umięśnionego torsu. Widziała już go. Nie raz. A jednak nadal robiło
to na niej wrażenie, co też nie umknęło jego uwadze.
Uśmiechnął
się z zadowoleniem i nim w ogóle się zorientowała, zaczął ściągać z niej
bluzkę. Teraz ich szanse były prawie wyrównane, poza tym, że Mia wciąż miała na
sobie stanik. Niemniej, przypomniała sobie o swojej nieśmiałości, dopiero, gdy
Tom zaczął majstrować przy guziku jej dżinsów. Mimo to nie zamierzała go wcale
powstrzymywać. Przecież robił dokładnie to, czego chciała. Musiała tylko przełamać
swoje wewnętrzne bariery.
-
Na pewno chcesz, bym posuwał się dalej? - Drgnęła zaskoczona dźwiękiem jego
głosu. Nie spodziewała się raczej, że będą jeszcze padać między nimi
jakiekolwiek słowa. Ale to był Tom. Jej Tom. Troskliwy i kochany. Nie mógłby
przejść do rzeczy, nie upewniając się wcześniej kilkukrotnie, że wszystko robi
właściwie.
-
Tak. I nie musisz się upewniać, co kilka minut. - Posłała mu delikatny uśmiech,
który miała nadzieję, był wystarczająco przekonujący. - Nie jestem porcelanową
lalką...
-
Jesteś - szepnął z rozbawieniem i oparł się czołem o jej, następnie ocierając
nosem o gładką skórę na policzku. Rozpływała się darzona taką ilością czułości
z jego strony. I całkowicie odpłynęła, gdy złączył ich usta w słodkim
pocałunku. Objęła jego twarz dłońmi, zatrzymując przy sobie na dłużej. Pogłębili
pocałunek, pozwalając, by ich języki odnalazły wspólny rytm w dzikim tańcu do
czasu, aż zabrakło im obojgu powietrza.
Oderwał
się od niej ciężko oddychając i chyba obydwoje uznali, że to odpowiedni moment
na pozbycie się reszty ubrań i dokończenie tego, co od kilkudziesięciu minut
się miedzy nimi rodziło. Wystarczyła minuta, by zostali całkiem nadzy.
Gitarzysta nie mógł oderwać wzroku od ciała swojej dziewczyny, choć doskonale
wiedział, jak ją to krępuje. Była dla niego piękna, tak po prostu piękna. I nie
potrafił odmówić sobie tej przyjemności. Jednak nie zaprzestał na samym
wpatrywaniu się w nią. Zaczął również badać jej ciało swoimi dłońmi. Wtedy jej
powieki opadły i całe spięcie z niej spłynęło. Uwielbiała czuć jego dotyk. Cała
drżała, gdy obejmował jej piersi, specjalnie zahaczając o sterczące już sutki.
Drażnił je, wywołując u nastolatki mocniejsze bicie serca i jeszcze większe
pożądanie.
Mimo
że miał już ją pod swoimi dłońmi, nadal było mu mało. Zwilżył swoje wargi
językiem a następnie pochylił się nad jej biustem, chwytając jedną z brodawek.
To było już zbyt wiele na jej wytrzymałość, a jęk który wydostał się z jej ust
był tylko potwierdzeniem tego. Tom słysząc tak piękny dla niego dźwięk,
przyssał się do niej jeszcze mocniej jednocześnie chowając w dłoni drugą pierś.
Przy okazji niemalże opadł na nią całym swoim ciałem, co najbardziej odczuła
między swoimi nogami. Jego męskość ocierała się o jej uda co chwilę zbliżając
bardziej do najczulszego miejsca. Miała wrażenie, że za chwilę oszaleje jeśli
nie poczuje go w sobie.
-
Wejdź we mnie, proszę... - Wyszeptała między kolejnymi cichymi westchnieniami,
nie miała pojęcia czy w ogóle ją usłyszał. Ale w pewnym momencie odsunął się od
niej, sięgając ręką gdzieś za jej głowę. Jak się okazało, po zabezpieczenie.
Przynajmniej on myślał rozsądnie w tym związku. Bez słowa założył prezerwatywę
i mógł znowu powrócić na swoje poprzednie miejsce. A to między jej nogami stało
się zdecydowanie jego ulubionym. Wyraźnie ze wzajemnością. Mia westchnęła
głęboko, gdy tylko rozsunął jej uda, by się zmieścić. Zamierzał od razu spełnić
jej prośbę, chwycił ją więc za biodra i zsunął niżej. Pochylił się i zaczął
powoli w nią wchodzić nie tracąc kontaktu wzrokowego, co nie było takie proste,
gdy powieki dziewczyny co chwilę opadały. Odpływała. Nie miał co do tego
najmniejszych wątpliwości. Była jego. Jęknęła znacznie głośniej w momencie, gdy
wypełnił ją całą. A kiedy już miał pewność, że sprawia jej przyjemność, nie
wahał się dłużej. Zaczął poruszać się rytmicznie, wyznaczając im odpowiednie
tempo. Jej piersi unosiły się w górę i w dół, od czego nie umiał oderwać
spojrzenia. Musiał ponownie ich dotknąć a tym sposobem pobudził ją jeszcze
bardziej. Zacisnęła dłonie na kołdrze czując, że jest już bliska swojego
spełnienia. Zatracała się w tym uczuciu. Zapomniała o wszystkim innym, już nie
było żadnych blokad. Była tylko ona i Tom. Ich wspólna rozkosz. To znowu się
działo i było jeszcze cudownej niż ostatnim razem. Marzyła o tym, by tego z nim
doświadczyć. Chciała mieć go w sobie i doznać spełnienia. Nigdy nie wątpiła, że
Tom będzie w stanie jej tego dostarczyć, ale niesamowite było móc to w końcu
przeżyć.
On
również czuł się o wiele lepiej z myślą, że tym razem im obojgu będzie dobrze.
Nie musiał być już nad wyraz ostrożny, ale jednak starał się, by każde jego
kolejne pchnięcie nie było zbyt gwałtowne. Chciał zrobić to powoli i dokładnie.
Nie chodziło tu tylko o seks, ale przede wszystkim, ich uczucia. Liczyło się
to, że wcale nie musiał się na tym skupiać. Działał w ten sposób automatycznie,
jego ciało samo nim kierowało. Robił, to co czuł.
Wszystko
było idealne, prawdziwe i szczere. Nic więcej nie było potrzebne.
^^^
Nie
miał pojęcia, jak długo krążył po parku i jak wiele tych okrążeń zdążył już
zrobić. Zapomniał rękawiczek, więc dłonie mu przemarzły, lecz nie przejmował
się tym. Walczył ze swoimi myślami. Coś usilnie nakazywało mu zadzwonić do
Kathariny a z drugiej strony, nie potrafił zdobyć się na odwagę. Minęło tyle
czasu, że tracił nadzieję na to, by było jeszcze cokolwiek ratować. Najgorsze w
tym wszystkim było to, że jego związek po prostu przestawał istnieć z w
milczeniu. Bez żadnych kłótni, dyskusji, rozmów. Jednego dnia byli, a drugiego
już nie. Zdawał sobie sprawę, że głównie jest to jego wina. Choć nie od dziś
wiadomo, że relacje w związku budują dwie osoby i to one zawsze wspólnie
ponoszą odpowiedzialność. Niemniej, on pierwszy się odsunął. Praktycznie zaczął
ignorować Katharinę. Teraz, gdy o tym myślał, czuł się jak ostatni dupek.
Wyznawał jej miłość, namawiał do wspólnego mieszkania, planował poważną
przyszłość a potem po prostu sobie zniknął. Niemalże bez słowa. Nie mógł
postąpić gorzej. Nie sądził, by jego zachowanie zasługiwało na wybaczenie. A
Kath przecież była dumną kobietą. Potraktował ją, jakby nic nie znaczyła. Więc
i on przestał dla niej cokolwiek znaczyć. To było logiczne. Nie rozumiał, więc
czemu w ogóle jeszcze się nad tym zastanawia. Powinien zapomnieć.
Zapomnieć.
Nie mógł znieść tej myśli. Obudziła w nim frustrację. To nie mógł być koniec.
Nie po tym wszystkim i nie w tak żałosny sposób. Nawet jeżeli miałaby nigdy mu
nie wybaczyć, czy wyzwać od najgorszych prosto w twarz, chciał to usłyszeć.
Jeśli ich związek ma się rozpaść, to niech chociaż stanie się to, jak należy.
Nie mogą nagle udawać, że nigdy nic ich nie łączyło. To nie była żadna fikcja.
Żywili do siebie prawdziwe uczucia. I to nie byle jakie.
Dopiero
teraz go to tknęło na tyle mocno, by wyciągnął w końcu telefon i wybrał jej
numer. Oczywiście nie liczył, że w ogóle odbierze. Niemniej, zamierzał próbować
do skutku a ostatecznie, zjawi się w jej mieszkaniu. Był skłonny sterczeć pod
jej drzwiami, jak jakiś psychopata, dopóki z nim chociaż nie porozmawia. Taki
właśnie miał plan.
-
Halo? - Serce mu zadrżało, gdy usłyszał jej głos. Naprawdę nie sądził, że
odbierze. Mimo że zdecydował się zadzwonić, chyba nie był na to przygotowany.
Nagle odebrało mu mowę. - Billl, to ty? - Katharina nie wydawała się być zbyt
cierpliwa.
-
Tak - potwierdził ochrypłym głosem. Bił się z myślami, szukając odpowiednich
słów.
-
Aha. Więc..?
-
Myślę, że powinniśmy porozmawiać.
-
Rychło w czas.
-
Zdaję sobie z tego sprawę, wierz mi - zapewnił ją, jednocześnie nabierając na
nowo pewności siebie. - Ale powinniśmy zrobić to jak ludzie. Wpadnę do ciebie
jutro, nie masz nic przeciwko?
-
Nie, w porządku.
-
Świetnie... w takim razie, do zobaczenia - rzucił niepewnie, dziwiąc się cały
czas, że tak łatwo mu poszło. Czy to możliwe, by nie była na niego, aż tak
wściekła? A może jest bardziej wyrozumiała, niż sądził..? Może jeszcze nie wszystko
stracone? Musiała go bardzo kochać, skoro zgodziła się z nim rozmawiać i w
ogóle go widzieć. Miał wiele szczęścia. Kamień spadł mu z serca, choć nie miał
bladego pojęcia, co wyniknie z jutrzejszego spotkania. Przed nim cała noc na
przygotowania. Nie było mowy, żeby udało mu się zasnąć.
Cdn.
Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że jeszcze czytacie to opowiadanie, a już najbardziej, że komentujecie <3 Dziękuję! I zapowiadam, że szykuję tutaj jeszcze kilka małych rewolucji hyhy ]:->
Takie niespodzianki możesz robić w każdym odcinku ;) Mam tylko nadzieję,że to nie jednorazowe zauważenie problemu i znowu się do siebie zbliżą (emocjonalnie oczywiście ;)).
OdpowiedzUsuńI jestem bardzo ciekawa rozmowy Billa z Kat. Tak bardzo, że sesja może poczekać, bo przecież są priorytety xd
Życzę weny i boję się Twoich rewolucji, ale czekam z niecierpliwością <3
QB
Rewolucji? Tylko nie rób nikomu dziecka, co? Na razie Vanessa jest matką i niech to będzie tyle rodzicielstwa. I martwię się, że Van może próbować coś z Tomem, ale po tym odcinku to chyba już nie przejdzie �� Jak ja się cieszę, że się dogadali i że ustalili jak bardzo się kochają �� no i ten... Do poniedziałku?
OdpowiedzUsuńDobrze, że się tak ładnie pogodzili (: ^^
OdpowiedzUsuńTakie godzenie się to ja rozumiem :D Nie wiem czemu nie lubię tej Vanessy xD ale jak czytam Vanessa to etc. to mnie trafia :D Więc może ta rewolucja będzie dotyczyć tego, ze Van wyjedzie sobie z jakimś facetem hen daleko i słuch o niej zaginie? xd Aaa i odcinek taaki cudnowy <3 lubię to!!!
OdpowiedzUsuńDuuużo weny życzę :* C.
Jestem, z delikatnym poślizgiem, ale jestem :D No i super. Szkoda, że Bill tak późno zadzwonił do Kathariny. No ale lepiej późno niż wcale.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że u Mii i Toma będzie już wszystko okey :D
Nie mogę się doczekać kolejnego odcinka :)
Weny życzę! ATH