Gitarzysta
leżał na swoim łóżku z rękoma pod głową i wpatrywał się zawzięcie w sufit. Był
pogrążony w swoich myślach, a na jego twarzy widniał delikatny uśmiech. Nie
spał już od jakichś dwóch godzin, lecz jakoś nie spieszyło mu się, aby wstawać.
Jego myśli krążyły cały czas wokół jednej osoby i zeszłego wieczoru, tak
przyjemnie było to wspominać. Sam się sobie dziwił, że potrafi tak bezczynnie
leżeć i po prostu marzyć. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz tak robił. Chyba jak
był dzieciakiem! Zdążył już zapomnieć te piękne uczucia z tym związane, a
przypominanie sobie ich daje teraz podwojoną dawkę emocji. Nie mógł się już
doczekać kolejnego spotkania z Mią. Leżenie w łóżku i patrzenie w sufit z
pewnością tego nie przyspieszy… Ale tak trudno jest się oderwać od marzeń…
Jednak
pomogły mu w tym jakieś dźwięki dochodzące z mieszkania, które zwróciły jego
uwagę. Od razu domyślił się, że to tajemnicza dziewczyna Billa właśnie się „ulatnia”.
A był bardzo ciekaw kto to taki! Tak
więc niemal natychmiast zerwał się z miejsca po chwili stając w przedpokoju,
lecz nie ujrzał nikogo. Poczuł tylko przyjemny zapach kobiecych perfum unoszący
się w powietrzu. Zmarszczył brwi zawiedziony i już miał wracać do swojego
łóżka, kiedy z sąsiedniego pokoju wyszedł jego brat. Wbił w niego swoje
przeszywające spojrzenie krzyżując ręce na piersi. Wokalista jakby przeczuwając
co się święci, zmieszał się bardzo. Domyślił się, że Tomowi nie uszło uwadze,
to co działo się w nocy w jego pokoju, a przecież to nie było w jego stylu i co
on sobie teraz w ogóle o nim myśli.
-
Jak randka? – odezwał się w końcu przerywając tą dziwną ciszę panującą między
nimi. Miał nadzieję, że jeśli poruszy temat Mii, jego brat da sobie spokój z
wypytywaniem. Jednak to było złudne. Właściwie tylko sam wykopał pod sobą
dołek…
-
Całkiem świetnie, potem nawet zafundowałeś nam spacer – stwierdził uśmiechając
się krzywo. – Bill wiesz, jak mi było głupio?
-
Tobie? – zdziwił się.
-
Tak, mi. Po pierwsze jesteś moim bratem i jaką reputacje sobie przed nią
zrobiłeś! A po drugie… Naprawdę to co słyszeliśmy, było ostatnim, co
chcielibyśmy obydwoje słyszeć na naszej pierwszej randce – oświadczył kręcąc
przy tym z dezaprobatą głową. Tak naprawdę nie był zły, lecz i tak musiał
uświadomić brata o tym, że prawie zniszczył mu piękny wieczór. Poza tym jego
zachowanie było naprawdę dziwne i chciałby wiedzieć, co takiego się stało.
-
Przepraszam, głupio wyszło. Nie myślałem zbyt trzeźwo… - zaczął z niepewną
miną. – Mam nadzieję, że Mia się nie gniewa?
-
Jasne, że nie – mruknął. – Ale i tak ciekawi nas, a szczególnie mnie, co się
wczoraj wydarzyło?
-
Oh no nic… Trochę wypiliśmy z chłopakami i tak wyszło – odparł wymijająco, co
wcale nie sprawiło, że Gitarzysta zamierzał odpuścić. Wręcz przeciwnie, chciał
wyciągnąć z brata każdy szczegół. W końcu chyba pierwszy raz od bardzo dawna,
albo nawet w całym życiu, jego brat przeżył jednorazową przygodę!
-
Poznałeś kogoś?
-
Oj Tom, daj mi się umyć i w ogóle, a nie tak trzymasz mnie w przedpokoju i
przeprowadzasz dochodzenie – burknął niezadowolony. Nie wyrażał raczej chęci
dzielenia się z nim czymkolwiek, wstydził się tego. – Jestem już duży.
-
No, no. Może nawet większy niż myślałem – skwitował z lekkim rozbawieniem. –
Ale okej, pogadamy przy śniadaniu. Też ci mogę opowiedzieć swój wieczór – dodał
chcąc go też, jakoś przekonać do wyznań. Uznał, że wymiana informacji to dobry
układ.
-
Ehh… Zobaczymy – westchnął zrezygnowany po czym szybko zniknął w łazience nie
chcąc być już dłużej zatrzymywanym przez ciekawskiego bliźniaka. Wiedział, że
przecież może mu mówić o wszystkim… Ale to nie zmieniało faktu, że było mu
trochę głupio. Sam nie wie, co się z nim wczoraj działo! To było takie szalone,
zupełnie nieprzemyślane… Takie spontaniczne! I takie przyjemne… Oczywiście w tym
wszystkim znajdzie się trochę jego stylu, nie mogłoby być inaczej. Bardzo
podobała mu się ta dziewczyna odkąd tylko ją ujrzał. I nie ukrywał przed sobą,
że liczył na coś znacznie dłuższego i być może poważniejszego… Tylko, czy to
teraz możliwe? Spędził z nią upojną noc, a teraz jej nie ma. Już pewnie
wyrobiła sobie o nim zdanie… Poza tym chyba sama nie należy do dziewczyn, które
szukają jakichś zobowiązań. Czyżby sam narobił sobie nowych zmartwień?
Podczas,
gdy Bill zajmował się swoją poranną toaletą, jego brat zaparzył świeżą kawę i
nakarmił zwierzęta. Miał dobry humor więc wszystko szło mu dość zwinnie i nic
nie wyprowadzało go z równowagi. Uśmiech nawet na chwilę nie znikał z jego
twarzy. Nawet przygotował podwójne śniadanie, w czym jedno oczywiście dla
swojego młodszego braciszka. Nie mógł się doczekać, kiedy dowie się coś więcej
o jego przygodzie, ale też kiedy sam będzie mógł podzielić się swoimi
wrażeniami z randki. Sprawiało mu to tyle radości, że bardzo chciał się tym z
kimś podzielić. A z kim, jak nie ze swoim bliźniakiem? Gdy wszystko skończył,
usiadł przy stole i oczekiwał Billa w napięciu. Ten jak zwykle zbytnio się nie
spieszył… Zjawił się bowiem dopiero, gdy Gitarzysta zdążył już wypić pół swojej
kawy i najeść się kanapkami.
-
No nareszcie! Kawa ci wystygła – odezwał się donośnym głosem na jego widok.
-
Nie wiedziałem, że będziesz z kawą czekał – zmarszczył brwi zdziwiony i usiadł
na krześle biorąc swoją filiżankę z ciemną cieczą. Wsypał do nie dwie łyżeczki cukru
i dolał odrobinę mleka następnie dokładnie mieszając.
-
Nie widzisz, że już jest z mlekiem głupku? I słodzona! – uświadomił go w końcu
Tom, który cały czas przyglądał się jego ruchom.
-
I teraz mi o tym mówisz?
-
A od kiedy w ogóle muszę ci mówić o takich rzeczach? – spojrzał na niego z
uniesionymi wysoko brwiami. – Zrób sobie nowej kawy i weź mi w końcu powiedz,
gdzie żeś wyrwał te laskę?
-
W klubie, a gdzie? Nie bój się, nie wziąłem jej z ulicy – odparł niechętnie, w
myślach rozważając, czy zawód striptizerki przypadkiem nie ma czegoś wspólnego
z prostytucją…
-
Nie myślałem, że byłbyś w stanie zaciągnąć dziewczynę do łóżka tak na pierwszym
spotkaniu…
-
Nie zaciągałem jej! Sama przyszła… - burknął z miną małego chłopca. – W ogóle
musimy o tym mówić? Jestem dorosły, a ty nie jesteś moją mamą. Chyba mogę
uprawiać seks?
-
Ja tylko się martwię… Przecież teraz będziesz miał wyrzuty sumienia do końca
życia Bill – stwierdził z przekonaniem. – Wiesz jak miała na imię chociaż?
-
Oczywiście, że wiem! – oburzył się, a widząc pytające spojrzenie brata próbował
usilnie przypomnieć sobie owe imię. – Ka… Key… No coś na „K” ! – odpuścił po
chwili, a Tom nie mógł pohamować swojego rozbawienia nie tylko całą sytuacją,
ale również miną Wokalisty.
-
Spokojnie, tak się zdarza…
-
No, ale nie mi! Jak ona miała na imię do cholery… Nie mogłem być, aż tak
pijany! Przecież wszystko pamiętam…
-
Wszystko, tylko nie imię...
-
Tak, dobijaj mnie – mruknął niepocieszony. – Nie mogę tak tego zostawić,
powinienem ją przeprosić.
-
Oszalałeś? Za dobry seks? – spojrzał na niego zdumiony. – Nawet mi się nie waż
za nic przepraszać. Miej trochę homoru…
-
Ta, właśnie wczoraj go straciłem idąc z nią do łóżka, jakbyś nie zauważył…
-
Przynajmniej było wam dobrze.
-
To ma być pocieszające? – spojrzał na niego z powątpieniem.
-
Oj Bill… Chyba wystarczająco długo pościłeś. Nie przeżywaj teraz, jesteś
facetem.
-
To dlaczego sam kogoś nie wyrwiesz?
-
Bo… Bo teraz ja poszczę? – odparł bardziej z zapytaniem będąc dosyć zaskoczonym
tym pytaniem. Chyba nie miał jeszcze na tyle odwagi, aby otwarcie przyznać
przed wszystkimi, że chodzi o Mię.
-
Jesteś taki mądry, a jakoś z każdą dziewczyną, z którą lądujesz w łóżku, zawsze
łączy cię coś więcej. Angażujesz się bardziej ode mnie – wytknął pamiętając każdy
przelotny romans brata, który niemal zawsze wiązał się z czymś więcej niż tylko
seksem, wbrew wszelkim pogłoskom na jego temat.
-
A co ciebie powstrzymuje? Jak ci tak źle, weź ją znajdź, dowiedz się jak ma na
imię i się angażuj – stwierdził nagle nie widząc żadnego problemu.
-
Ona jest striptizerką Tom!
-
Ou… Nie wiedziałem, że jesteś, aż tak zdesperowany bracie. Ale to tym bardziej
chyba nie ma problemu, łatwiej ją znajdziesz. Tylko nie wiem, czy warto
angażować się w związek z laską, co pokazuje dupe za pieniądze? To nie w twoim
stylu przecież – rzekł przejmując się nieco bardziej całą tą sytuacją. Jakoś
nie widział swojego brata u boku takiej… Frywolnej kobiety. Poza tym Bill,
zawsze cenił sobie intymność, zresztą, jak i on sam. Bo kto by chciał, aby jego kobieta rozbierała
się dla jakichś obcych, śliniących się facetów? Tom teraz sobie kompletnie tego
nawet nie był w stanie wyobrazić, tym bardziej, że ma przy sobie Mię, która
jest totalnym przeciwieństwem pani zajmującej się striptizem.
-
Ohh wiem, ale ona była taka piękna!
-
A jaka ma być striptizerka, Bill?
-
Ale miała w sobie coś wyjątkowego.
-
Tak, dla ciebie każda kobieta, która wpadnie ci w oko, ma w sobie coś
wyjątkowego – westchnął ciężko nie wiedząc już sam, co ma poradzić bratu. Nie
chciałby, aby Bill się zaangażował, a potem cierpiał. Nie był pewien, czy taka
dziewczyna, jest najlepszą opcją dla jego bliźniaka.
-
A co z Mią? – zapytał, co automatycznie poprawiło Gitarzyście nastrój. Samo jej
imię sprawiało, że na jego twarzy pojawiał się uśmiech.
-
Fajnie było. Chyba w końcu coś się zaczęło dziać, jak należy.
-
Co robiliście?
-
Same romantyczne rzeczy! – oświadczył ze śmiechem. – Kolacja, gra na gitarze…
Bill przerywający namiętny pocałunek – spojrzał znacząco na brata. – Potem
spacer… Oczywiście z psem, bo ten zawsze wie, kiedy ma mu się zachcieć szczać –
wywrócił teatralnie oczami. – Siedzieliśmy trochę pod gołym, gwieździstym
niebem… A potem odprowadziłem ją do domu. Mimo wszelkich przeszkód, to był
bardzo udany wieczór i obydwoje byliśmy zadowoleni. Ciągle to rozpamiętuję…
-
Boże, zakochałeś się, jak głupi Tom – skwitował Wokalista marszcząc przy tym
brwi i jednocześnie sprowadzając swojego towarzysza na ziemię, który podczas
tej opowieści odpłynął, gdzieś daleko swoimi marzeniami…
- Uważasz
to za głupie?
-
Nie, ale miłość czasem robi z nas głupków. Szaleńców! Miesza w głowach,
uczuciach i zmienia nie do poznania… Czasem nawet tracimy samych siebie…
-
Ej, nie rozpędzaj się tak! – przerwał mu. – Nie straciłem jeszcze rozumu. I
nawet jeżeli się zakochałem… To nie zmienia tak zupełnie wszystkiego.
-
Jasne – mruknął z ironicznym uśmiechem. Jego brat zdecydowanie nie miał jeszcze
zbyt dużego doświadczenia w miłości. Nie wiedział sam jeszcze, co tak naprawdę
go teraz czeka. Ale ma dużo czasu, aby się o tym przekonać…
Kilka
godzin później, szpital.
Blondwłosa
dziewczyna chowała kolejne rzeczy do niewielkiej bagażowej torby leżącej na
szpitalnym łóżku podczas, gdy jej chłopak kończył ubieranie się. Tak właśnie,
chłopak. Do niedawna była to sporna kwestia, jednak chyba teraz nikt nie ma, co
do tego żadnych wątpliwości. Rebecca sama pod wpływem emocji ujawniła swoje
prawdziwe uczucia i choćby bardzo chciała już tego nie cofnie, ani nikomu nie
wmówi, że to wszystko było bujdą. Ten wypadek wiele zmienił w ich życiu, każdy
ma nadzieję, że na lepsze. Przynajmniej tak się wydaje.
-
Gotowe – rzekła zasuwając zamek w torbie. – A ty sobie radzisz? – odwróciła się
w jego kierunku. Andreas właśnie męczył się z koszulą, jego ręka nie była
jeszcze dość sprawna, co mu znacznie utrudniało zadanie i jednocześnie go
irytowało.
-
Bo musiałaś akurat wybrać zapinaną koszulę! – zdenerwował się, a dziewczyna
podeszła do niego, żeby mu pomóc.
-
Dobrze wyglądasz w koszuli – odparła uznając to za bardzo dobry argument i
zaczęła zapinać guziki. – Widzisz? Nie trzeba od razu się denerwować, wystarczy
poprosić o pomoc – dodała wygładzając koszulę na jego torsie dłonią.
-
Ciągle muszę o coś kogoś prosić – mruknął niezadowolony.
-
Już niedługo – pocieszyła go i pocałowała lekko w usta. – Chodźmy już, mam
dosyć tego miejsca.
-
Ja też – przyznał i podszedł do łóżka chwytając swój bagaż zdrowszą ręką. Objął
Rebecce w pasie i obydwoje opuścili sale, a następnie budynek. W końcu mogli
odetchnąć i już więcej nie wracać do tego przykrego miejsca. - Będzie jakaś impreza?
-
Impreza? Dopiero wyszedłeś.
-
No i co? Po takim czasie w szpitalu chciałbym się trochę wyluzować.
-
Andy, nie możesz tak jeszcze szaleć – mruknęła. W ogóle nie podobał jej się ten
pomysł, ani jego podejście do tego. Niedawno nie wiedzieli, czy przeżyje, a
teraz mu się impreza marzy od razu po wyjściu ze szpitala.
-
Ale kto mówi o szaleństwie… Chcę tylko gdzieś wyjść…
-
Zaczekaj jeszcze kilka dni, na wszelki wypadek.
-
Eh… Ale z domu wychodzić mogę mamoo?
-
Boże, Andreas martwię się tylko! – uniosła się na niego. Naprawdę się starała,
aby wszystko było dobrze. Nie chciała, żeby cokolwiek mu się stało przez jego
nieodpowiedzialne zachowanie. – Prawie umarłeś, a teraz chcesz iść na imprezę.
No weź się zastanów trochę… Wytrzymałeś tyle czasu, to chyba możesz jeszcze
kilka dni.
-
Nie złość się na mnie, przecież mnie znasz – przytulił ją do siebie chcąc, aby
złagodniała.
-
Znam, dlatego masz się mnie słuchać.
-
Ta… Zawsze musiałem się ciebie słuchać, jesteś żądna władzy nawet nad własnym
chłopakiem!
-
Szczególnie nad własnym chłopakiem – poprawiła go z poważną miną. – To dla
twojego dobra głupku.
-
Te twoje czułe słówka…
-
Przecież je kochasz – mruknęła.
-
Kocham ciebie – uzupełnił całując z czułością jej czoło. Uśmiechnęła się pod
nosem opierając głowę na jego ramieniu. – I skoro nie mogę na imprezę, może
zrobimy sobie imprezę w łóżku? – zaproponował z chytrym wyrazem twarzy.
-
Ty naprawdę nie możesz usiedzieć spokojnie.
-
Ja po prostu mam ochotę na swoją dziewczynę.
-
Jak zawsze – zaśmiała się. – Może jak będziesz grzeczny, to coś wymyślimy –
dodała nie wyrażając sprzeciwu, ale i jednocześnie zgody. Musiała go jeszcze
trochę przetrzymać, lecz on i tak już wiedział, jak to się skończy, więc w
ogóle się nie martwił.
-
Rebecca, gdyby nie ten wypadek wróciłabyś do mnie? – zapytał nagle poważnym
głosem, a dziewczyna, aż zatrzymała się zaskoczona taką zmianą tematu.
-
A jak myślisz?
-
Nie wiem…
-
Pewnie trwałoby to dłużej… Ale wiesz, że cię kocham. I zabiję jeśli jeszcze raz
mnie skrzywdzisz… Rozumiesz? – spojrzała na niego szklanymi już oczami. Nie
przeżyłaby drugi raz takiego zawodu. Nie chciała nawet myśleć, że Andreas
mógłby po raz kolejny zrobić jej coś takiego.
-
Nie skrzywdzę cię. Zmieniłem się… Nie stracę cię po raz drugi – zapewnił
głosem, który brzmiał na tyle poważnie, że blondynka nie mogła wątpić w jego
słowa. Naprawdę mu wierzyła. Udało jej się zaufać na nowo… I miała pewność, że
nie będzie tego żałowała.
Kilka
godzin później, dom Hertzbergów.
-
Mia, możesz otworzyć?! – Nastolatka była w trakcie pisania, kiedy dotarło do
niej wołanie taty z dołu, który najwyraźniej był bardziej zajęty od niej.
Dziewczyna niechętnie oderwała się od swojego komputera i podążyła na dół, aby
otworzyć drzwi. Nie lubiła, gdy ktoś jej przerywał w takim momencie. Tym
bardziej, że tak dobrze właśnie jej szło. Po randce z Tomem miała mnóstwo weny
na nowe teksty i ciągle była tak bardzo podekscytowana! Nie mogła przestać o
tym wszystkim myśleć, nie wspominając już o nocy, kiedy to właściwie w ogóle
nie spała rozmyślając o Tomie i ich całym wspólnym wieczorze…
Doznała
szoku, gdy otworzyła drzwi i ujrzała nikogo innego, jak samego Toma. Czyżby
sprowadziła go swoimi myślami? Właściwie czekała niecierpliwie, aż tylko się do
niej odezwie. Już zaczynała tworzyć w swojej głowie nawet jakieś chore
scenariusze, dlatego zajęła się pisaniem, aby nieco wyładować swoje emocje.
-
Cześć – przywitał się z radosnym uśmiechem. Oczy błyszczały mu chyba, jak
nigdy, albo tylko tak jej się wydawało. W ogóle cały promieniał! – Wpadliśmy
zobaczyć się z Andreasem – dodał uświadamiając ją jednocześnie, że wcale nie
jest sam. Dopiero teraz spostrzegła za nim Billa oraz Gustava z Georgiem. –
Chyba można go odwiedzać?
-
Tak… Ale go nie ma właściwie – odparła wciąż lekko zaskoczona. – Chyba jest u
Rebecci.
-
No tak – mruknął w ogóle się temu nie dziwiąc. – W takim razie idziemy ich
wyciągnąć na miasto – stwierdził nie przejmując się zbytnio, na co Mia skinęła
głową. Ta cała sytuacja była dla niej jakaś dziwna… Chyba nie tak sobie
wyobrażała pierwsze spotkanie z Tomem po ich randce. A może właśnie zbyt wiele
sobie wyobrażała? – Zakładaj buty, na co czekasz? – jego głos wyrwał ją z
zamyślenia. Ponownie spojrzała na niego zaskoczona. Może to dziwne, ale nie
sądziła, że chce, aby szła z nimi… Znowu ma mętlik w głowie.
-
Ah… No dobrze, tylko powiem tacie i… No zaraz wracam – wydukała trochę
zmieszana już tym wszystkim, a Tom w tym samym czasie zdążył wejść do
przedpokoju i zamknąć za sobą drzwi.
-
W porządku, zaczekamy – uśmiechnął się, a brunetka już zamierzała się wycofać
jednak coś jej to nagle uniemożliwiło. Mianowicie Gitarzysta, który chwycił ją
za rękę energicznym ruchem przyciągając do siebie. Serce zabiło jej mocniej,
gdy zaskoczona wylądowała w jego ramionach zupełnie nie wiedząc co się dzieje,
lecz nie miała czasu, aby się nad tym zastanowić, ponieważ Tom wpił się zachłannie
w jej usta… Niemal odpłynęła w jego objęciach, ledwo trzymając się na nogach. Zaczarowane
motylki od razu pojawiły się w jej brzuchu doprowadzając ją do szaleństwa.
Właściwie to pocałunek, jakim chłopak postanowił ją obdarzyć sprawiał, że
traciła zmysły. Była w stanie go odwzajemnić dopiero, gdy minęło to pierwsze
oszołomienie sytuacją. Wtedy również się wczuła i objęła jego twarz dłońmi
pozwalając, aby ta chwila znacznie się przedłużyła. Jednocześnie z serca spadł
jej jakiś wielki ciężar, który tkwił na nim od rana. W końcu teraz było, tak
jak być powinno… Chyba nawet lepiej niż sobie to wyobrażała.
Cdn.
Możecie się spodziewać odcinków takiej długości.
Hm, Hm… Odcinek boski i jak zawsze muszę Ci to mówić, bo Ty sądzisz inaczej! ;D ;p Ciekawe co to za laska ]:-> hahaha xD Cieszę się, że Rebecca i Andreas są razem <3 to takie słodkie xD A! Koncówkę z pocałunkiem normalnie czytałam z taką miną O.O hahahaha. Plus rozdziawione usta aahha xD zaskoczyłaś mnie no.. cudowne <3 Oby tak dalej ^.^ A co do długości odcinków, nie narzekam ;D
OdpowiedzUsuńTeraz CZEKAM na nexta! ;D
BuŹka! ;*
uhhuhuhuhu *__* lubie TAKIE sceny pomiędzy Mią a Tomem.Oni są słodcy.Dobrze,że Becca w końcu jest z Andreasem ;3 ciekawi mnie ta striptizerka.Nie ma to jak wyrzuty sumienia wspaniałego Billa,a "niegrzeczny" Kaulitz jest zabawny :D Odcinek jak zwykle niesamowity,a długość jest pozytywnie zaskakująca :) Czekam na następną część ;3
OdpowiedzUsuńNica.
Ajaj, znowu za dużo seksownego Toma na sen :< w każdym razie duży plus dla niego, że spędził tę randkę z Mią bardzo grzecznie(w sumie mogłam o tym wspomnieć ostatnio, ale tak to bywa z krótką pamięcią xD), bo jednak seks na pierwszych randkach mnie nie przekonuje, ale nie mówię, że pogardziłabym takową sceną z Tomem... :D Chociaż bardzo rozbawiło mnie stwierdzenie Billa, że Tom zakochał się jak głupi, było to wyjątkowo urocze, jak sam Tom! Dobrze, koniec słodkości dla Toma.
OdpowiedzUsuńScena z Andreasem również była przyjemna ^^, jejku, w nocy podobają mi się wszystkie wyznania miłosne :D Końcówka sceny też była ładna, taka pewność, którą odczuła Rebecca jest bardzo ważna.
Ponieważ rzadko odpowiadam w komentarzach u siebie(jeszcze rzadziej ktoś to odczytuje xD), odpowiem tutaj na Twoje domysły co do mojej Liv. Oczywiście, że Liv coś ukrywa, bo czymże byłoby opowiadanie bez tajemnic?:D podejrzewam, że Twój domysł dotyczy choroby Liv, co oficjalnie potwierdzam, nieporozumienie się pojawi, ponieważ choroba to dopiero początek, co przemilczała Liv i mam nadzieję, że uda mi się wywołać zaskoczenie, o :D
Pozdrawiam i weny życzę! : )
Super odcinek, ciekawi mnie ta striptizerka :) i w ogóle to fajnie by było jakby Bill z tą dziewczyną był i ona zmieni swoją pracę dla niego ehhh... ale dobra to mój pomysł. Tom jaki słodki na samym końcu. Czekam na nexta Caroline
OdpowiedzUsuńale ze mnie gapa. Dopiero teraz komentuje, przepraszam, że tak późno, ale mój móżdżek ma teraz urlop także mam nadzieję, że wybaczysz mi to zaniedbanie :)
OdpowiedzUsuńcóż, pierwsza rzecz to ta noc Billa i striptizerka, kurde ciekawe co będzie dalej a może wyniknie z tego coś więcej :D
Tom słodko zrobił, uroczy jest co do Mii. Mam nadzieję, że okaże jakieś uczucia co do niej przy kumplach :)
Andreas i Rebecca - muszą być już ze sobą do końca bo się kochają, a miłości nie wolno przeszkadzać, ona się rządzi własnymi prawami :D
Czekam na następną wspaniałą notkę ;*
Całuję ;* <3