Kolejny
dzień wydawał się być nieco lżejszy od poprzedniego, a przynajmniej Gitarzysta
miał taką nadzieję. Obudził się co prawda wcześnie rano, ale już nie czuł
takiego ciężaru w środku, jak poprzedniego wieczoru. A nie mógł dłużej spać
tylko dlatego, że miał świadomość tego, iż w pokoju obok śpi Mia. Ciągle o niej
myślał i chciał jak najszybciej się z nią zobaczyć. Po tym jak Bill położył ją
w swoim pokoju nie miał okazji już więcej z nią rozmawiać. A jego brat też zbyt
wiele mu powiedzieć nie mógł. Wiedział tylko tyle, że Mia nie chciała wracać do
domu w takim stanie, dlatego Bill przyprowadził ją do ich mieszkania. I bardzo
dobrze zrobił.
Było
bardzo wcześnie, więc wszyscy jeszcze spali. Po takiej ciężkiej nocy nie ma, co
się im dziwić. Po zwykłej imprezie się odsypia, a co dopiero po tylu
dodatkowych wrażeniach. Tom jednak kręcił się po apartamencie nie bardzo mogąc
znaleźć sobie jakieś zajęcie, nie mógł nawet usiedzieć w miejscu. Czekał
niecierpliwie, aż Mia się obudzi. Nawet zaglądał co jakiś czas do pokoju, w
którym spała. Stal wtedy kilka minut obok łóżka i wpatrywał się w nią, jak w
obrazek. Był przy tym bardzo ostrożny, ponieważ nie chciał zakłócać jej snu. Należała
jej się odrobina spokoju i wypoczynku po tym, co przeszła. Jej twarz nawet z
podbitym okiem wyglądała niewinnie i uroczo, choć widząc to zaczerwienienie na
skórze dziewczyny budziła się w nim złość i jednocześnie poczucie winy.
-
Przepraszam, jestem idiotą – szepnął w pewnym momencie, gdy wpatrywał się w jej
śpiącą twarz po czym wycofał się z pokoju zamykając za sobą po cichu drzwi.
Postanowił zrobić jakieś zakupy przypominając sobie, że w ich lodówce nie ma
zbyt wiele produktów, a przecież mają gościa. Wyjątkowego gościa. Tak, z dniem
wczorajszym Mia stała się kimś jeszcze bardziej wyjątkowym, niżeli była do tej
pory. Zabrał więc portfel oraz kluczyki od auta i wyszedł z mieszkania z
zamiarem udania się do najbliższego sklepu.
Zakupy
jednak zajęły mu znacznie więcej czasu niż przypuszczał. Najpierw zastanawiał
się nad tym, co właściwie kupić, a potem musiał odczekać swoje w kolejce, która
zdawała się nie mieć końca. Niecierpliwił się strasznie i stresował, że nie
zdąży przygotować śniadania zanim dziewczyna się obudzi.
Po
jakiejś godzinie w końcu udało mu się wrócić do domu. Zauważył, że Bill już nie
śpi. Zastał go w kuchni pijącego poranną kawę, wyglądał jeszcze na zaspanego.
-
Gdzie byłeś? – mruknął nie zauważając reklamówek, które ze sobą przytaszczył
jego brat.
-
Na zakupach. Mia się obudzi, a my nawet nie mamy nic porządnego do jedzenia –
stwierdził i zaczął rozpakowywać zakupy.
-
Mia już poszła do domu – oznajmił Bill zaskakując tym Gitarzystę.
-
Jak to? Tak szybko? Sama?
-
Mhm. Mówiłem jej, żeby jeszcze poczekała, ale nie chciała… Nie mogłem jej
zmusić. Proponowałem nawet, że ją
odwiozę, ale odmówiła. Dałem jej tylko jakieś ciuchy…
-
Myślałem, że będziemy mogli pogadać – powiedział zawiedziony i usiadł przy
stole wyraźnie się przygnębiając.
-
Eh… Wiesz Tom, ona chyba nie chcę z nikim rozmawiać – rzekł bezradnie
Wokalista, który sam już podejmował próby rozmowy z nastolatką i wiedział, jak
to się kończy. – I co tak naprawdę się tam stało Tom? – uniósł na niego swoje
spojrzenie oczekując jakichś wyjaśnień.
-
Nie wiem. On się po prostu na nas rzucił. Właściwie to na mnie – odparł wciąż
nie wierząc w to wszystko. – Chyba przeszkadzało mu, że jestem z nią tak
blisko…
-
Blisko?
-
Tańczyliśmy, była wolna piosenka… To normalne przecież – powiedział nie
zdradzając mu wszystkiego. Nie chciał chwalić się swoją głupotą. Zresztą
jeszcze wczoraj mówił mu, że nic wielkiego go z nią nie łączy i nagle się z nią
całował…
-
Chyba alkohol mu w głowie namieszał. Nagle tak broni siostry? Kompletnie mu
odbiło. Nawet tego nie rozumiem, bo przecież nie jesteś nikim obcym.
-
Widocznie mój przyjaciel naprawdę ma mnie za „dziwkarza” – skwitował z
niesmakiem starszy Kaulitz.
-
Nie przejmuj się. Będzie dobrze.
-
Ważne, żeby Mia doszła do siebie – powiedział cicho wpatrując się smutnym
wzrokiem w blat stołu. Wokalista przeczuwał, że tam zaszło coś więcej. Ale z
drugiej strony, czemu Tom miałby nie mówić mu wszystkiego?
Kilka
godzin później.
„ Nie mogę uwierzyć
w to wszystko… Chciałabym, żeby to był jakiś koszmarny sen! I chcę się z niego
już obudzić… Zaczynało być tak pięknie i nagle wszystko runęło. Ja po prostu
nie wierzę, że mój brat zrobił coś takiego… Ze wszystko zniszczył. Tak po
prostu… Najgorsze jest to, że sobie z tym nie radze. Po prostu czuję, jakbym
traciła grunt pod nogami. Nie chcę w ogóle nikomu pokazywać się na oczy! Tak mi
wstyd… Boże, chcę po prostu zniknąć… rozpłynąć się…Żeby zwyczajnie mnie już nie
było!”
Siedziała
na swoim łóżku w pokoju i nie mogła przestać myśleć o tym, co się wczoraj
stało. Dodatkowo zadręczała się tym, co powie rodzicom. Na szczęście, gdy
wróciła ich jeszcze nie było, więc miała teraz trochę czasu, aby wymyślić jakąś
dobrą wymówkę. Bo przecież nie powie im prawdy!
Z
jednej strony na myśl przychodziły jej wspomnienia słodkich chwil z Tomem, a z
drugiej te brutalne zachowanie Andreasa, które wszystko zaprzepaściło. Bardzo
chciała, aby w jej głowie pozostało tylko, to co dobre z tamtego wieczoru.
-
Mia? – drgnęła przestraszona słysząc swoje imię. Jej brat stał w drzwiach
spoglądając na nią niepewnie. Na jego widok, aż zawrzała w środku podrywając
się od razu z miejsca.
-
Wynoś się stąd!
-
Ale chciałem tylko pogadać…
-
Nie martw się nic nie powiem rodzicom – warknęła jednocześnie wypychając go ze
swojego pokoju.
-
Ale nie o to chodzi! – zawołał chwytając ją za rękę, aby nie odeszła. –
Chciałem wytłumaczyć…
-
Co tu niby jest do tłumaczenia Andreas? Dla mnie jest wszystko jasne! – była
bardzo zła i rozżalona, nie chciała nawet słuchać jego wymówek. Kompletnie ją
to już nie interesowało.
-
Ale posłuchaj mnie chociaż!
-
Nie! – odmówiła natychmiast. – Wiesz co? Nie będę już nigdy więcej cię słuchać.
Nigdy się ze mną nie liczyłeś! Nigdy! Zawsze byłam dla ciebie tylko problemem,
a potem w ogóle dla ciebie nie istniałam! I teraz też chciałeś się mnie po
prostu pozbyć! Myślisz, że ci uwierzę, że nagle zacząłeś się o mnie troszczyć?
Że to co zrobiłeś było w mojej obronie?! Jesteś żałosny! I wiesz co? Nienawidzę
cię! Nienawidzę! Zniszczyłeś wszystko! Nigdy nic nie miałam, nigdy! I nie
mogłam mieć nawet tego… Bo tobie się tak podobało. Tobie – wykrzyczała mu
prosto w twarz, a po jej policzkach potoczyły się strumienie łez, nad czym nie
panowała. Wyzbyła się z siebie wszystkich negatywnych emocji, czego nigdy
wcześniej raczej w taki sposób nie robiła. Jednak przyniosło jej to ulgę. Może
nie całkowitą, ale znaczną. Chłopak był zbyt zdumiony, aby cokolwiek na to
odpowiedzieć. Nawet nie wiedział, co. Zabrakło mu jakichkolwiek słów na te
chwile, a ona też nie zamierzała na nie czekać. Po prostu wróciła do siebie
zamykając drzwi po czym rzuciła się na łóżko zanosząc się jeszcze większym
płaczem. Czuła się potwornie. Nawet z tym, że wykrzyczała bratu, że go
nienawidzi, choć zasłużył sobie na to. Tyle, że ona tego nie chciała. Bo nie
była taka. Ona kochała najbliższych sobie ludzi, nigdy nie mówiła im takich
okropnych rzeczy nawet, gdy była zła. To bolało.
„I nienawidzę też
siebie. Za to jaka jestem. Bo, dlaczego muszę taka być? Taka beznadziejna,
bezwartościowa… Taka samotna…”
Wieczór.
-
Ale co mnie to obchodzi do cholery jasnej! Wychodzicie razem i Mia jest pod
twoją opieką niezależnie od tego ile macie kurwa lat mać ! – spokojna niedziela
nie mogła zakończyć się tym razem, jak zwykle. Rodzice byli poważnie
rozzłoszczeni tym, że ich córka wróciła z imprezy z podbitym okiem. I w sumie
nie ma się czemu dziwić… Za wszystko winili Andreasa, co było słusznością. Nie
wiedzieli jeszcze tylko, że to on sprawił siostrze takie limo.
-
Wiem…
-
Przestań się wydzierać tato – poprosiła spokojnie dziewczyna. – To nie jego
wina. To ja się od niego oddaliłam w tym klubie, wypiłam trochę i potem
zupełnie go zgubiłam w tym tłumie. A to był tylko przypadek… Jakaś dziewczyna
uderzyła mnie łokciem. W takim tłumie takie rzeczy się po prostu zdarzają!
Tańczyliśmy po prostu i stało się – wytłumaczyła z przejęciem rzucając jedno
kłamstwo za drugim i nawet jakoś specjalnie nie miała wyrzutów sumienia z tego
powodu. Sama nie wiedziała, dlaczego nie powiedziała po prostu całej prawdy. Po
co chroni Andreasa po tym wszystkim? Nie zasłużył na to.
-
Ale to on powinien na ciebie uważać Mia. Powinien był cię znaleźć.
-
Przecież znalazł – stwierdziła. – Może trochę za późno, ale zdarza się.
-
Tak, a ty teraz wyglądasz jakbyś miała patologię w domu.
-
Zejdzie mi, nie przesadzaj. Daj już spokój!
-
Jak chcesz – westchnął ciężko zrezygnowany. – Ale weź od mamy jakąś maść,
przecież nie możesz tak cały czas chodzić… Jak to wygląda.
-
Dobrze, nie martw się już – zapewniła dzięki czemu ojciec odpuścił im obojgu i
wycofał się schodząc na dół.
-
Dzięki, że nie powiedziałaś co się naprawdę stało…
-
Nie zrobiłam tego dla ciebie – fuknęła w kierunku brata po czym weszła do
swojego pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Chłopak natomiast nadal stał w
przedpokoju wpatrując się w miejsce, gdzie przed chwilą stała. Pierwszy raz w
życiu czuł się tak fatalnie i co gorsza nie miał pojęcia, co dalej począć. Naprawdę
nie chciał, aby doszło do czegoś takiego. A teraz, gdy Mia nie chce nawet na
niego patrzeć, czuje jak ważne jest dla niego, aby mu wybaczyła. Jak ważne jest
mieć siostrę. Nawet taką szarą i zagubioną…
Poniedziałek,
rano.
Czarnowłosa
dziewczyna w skupieniu siedziała w szpitalnej poczekalni przed gabinetem
ginekologa. Oprócz niej nie było już więcej pacjentek na korytarzu, więc była
zupełnie sama. Co jej nie służyło, bo sprzyjało to natrętnym myślom, które
ciągle nie dają jej spokoju. Jednak mimo wszystko twardo stała przy swojej
decyzji. Nie była jeszcze gotowa na zostanie matką, do tego samotną. Nawet nie
znała ojca tego dziecka. W ogóle nie chciała myśleć o opcji urodzenia go! Miała
nadzieję, że uzyska wsparcie ze strony przyjaciela. Czuła, że tylko na niego
może liczyć spośród nich wszystkich. Jednak rozczarowała się. Naprawdę została
zupełnie sama, co tylko utwierdziło ją w jej przekonaniach. I wcale nie
uważała, żeby nie miała serca… Takie rzeczy przecież się robi. Po prostu.. w
dwudziestym pierwszym wieku zabija się dzieci. Morduje się je… Bo jak inaczej
opisać aborcję?
-
Proszę pani Kepner – głos kobiety wyrwał ją z zamyślenia. Z kamiennym wyrazem
twarzy wstała z plastikowego krzesła i ruszyła do gabinetu, gdzie zamierzała
raz na zawsze pozbyć się swojego problemu. Można by pomyśleć, że to takie
proste i fajnie by było, gdyby z taką łatwością można było pozbywać się każdego
kłopotu. Jednak pozory mylą. Coś co wydaje się proste, może okazać się
jednocześnie najtrudniejszą rzeczą w życiu człowieka.
-
Dzień dobry. Pani na zabieg tak? – starszy, lekko posiwiały mężczyzna, siedzący
za swoim biurkiem, nawet na nią nie spojrzał, zawzięcie pisząc coś w karcie.
-
Tak – potwierdziła bez wahania.
-
Rozmawiała już pani…
-
Tak, ja wszystko wiem – przerwała mu.- Byłabym wdzięczna, gdybyśmy już zaczęli.
-
Oczywiście – odparł uprzejmie odkładając swój długopis. – Proszę więc się
przygotować – wskazał na parawan stojący z tyłu gabinetu. Dziewczyna bez słowa
wstała, aby wykonać zalecenie. Lekarz w tym czasie również zajął się odpowiednimi
przygotowaniami. Nie często wykonywał takie zabiegi, dla niego także nie było
to najłatwiejsze zadanie. Ale czasem po prostu trzeba było… Tylko jak właściwie
odróżnić prawdziwą konieczność od fałszywej? – Zapraszam na fotel panno Kepner.
Cdn.
Czcionka to crafty girls Anonimie :D
Z początku bałam się, że to 'nienawidzę Cię' będzie tyczyło się Toma.. hahaha xD ale uf, na szczęście oberwał Andi xD i wcale mi go nie żal, dobrze mu tak! Trzeba było nie chlać tyle. ;D z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek. xD ale to już wiesz ;) szkoda tylko, że ten taki króciutki ;) Buźka ;*
OdpowiedzUsuńAle się narobiło. Mia powinna porozmawiać z Tomem, przecież to nie jego wina, a co do Andreasa to ja bym chama nie kryła, tylko powiedziała wszystko. Może jakby dostał po dupie wtedy zrozumiałby co znaczy rodzeństwo. Mam nadzieję, że Mia spotka się z Tomem i wszystko będzie dobrze, nie może być źle, oni zasługują na siebie.
OdpowiedzUsuńVanessa jednak to zrobi? Szkoda, że Toma przy niej nie ma, może odwiódłby ją od tej decyzji, ale skoro ma się męczyć i nie kochać tego dziecka to niech zrobi to. Ona też zasługuje na szczęście, ale jak na razie go nie ma. Mam nadzieję, że u niej też będzie wszystko dobrze.
Odcinek bardzo mi się podobał, jak zawsze świetny. Nic dodać nic ująć. Oddaj trochę swojego talentu mi :D
Czekam z niecierpliwością na następny odcinek.
Całuję ! ; *
Ja tak samo bałam się, że to będzie skierowane do Toma. Muszą się w końcu spotkać i sobie wszystko wyjaśnić. Głupi jest ten Andreas, od razu bym na niego naskarżyła! Tom wie w ogóle, że Vanessa podjęła taką decyzję? Ciekawe jak zareaguję.. ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, buziaki ;*
Myślałam, że Vanessa jednak tego nie zrobi, no cóż, ciekawi mnie reakcja Toma.. Mia powinna od razu powiedzieć rodzicom o wszystkim, powiedzieć o Andreasie, niech ma za swoje jak przerwał jej i Tomowi taki ładny moment. A Tom i Mia tak w ogóle powinni porozmawiać, i oczywiście dokończyć to wszystko co się działo na imprezie ;D
OdpowiedzUsuńCałuję ;3
Super odcinek i tak jak pisały wcześniejsze osoby też myślałam że te słowa są skierowane do Toma, a jednak jest inaczej. A może by tak spotkanko i ich pocałunek? Przecież nie można tego tak zostawic, pasują do siebie. Co do Yanessy hmm... wybrała tak jak chciała to jej wybór Czekam na nexta Caroline
OdpowiedzUsuńjak zawsze po przeczytaniu kolejnych odcinków czuję wielki niedosyt. Chyba nigdy nie będzie inaczej! KOBIETO PISZ WIĘCEJ ! <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie!
Uwielbiam, że w końcu raz pokazane jest rodzenstwo przez pryzmat innych członków a nie tylko Kaulitzów. to coś nowego i zdecydowanie ciekawego - wiem to, bo sama mam brata xD
Podoba mi się zaagnażowany i kochany Tom.
Podoba mi się poruszanie naprawdę ważnych problemów jak Vanessa jej ciąża/aborcja.
Weny, weny, weny! <3
Poleciłam Twój blog w konkursie "The Vesatile Blogger". Powodzenia ! :)
OdpowiedzUsuńRównież nominowałam twojego bloga w tym konkursie, życzę powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńNominowałam twojego bloga w konkursie "The Versatile Blogger" powodzenia ;D
OdpowiedzUsuńEj ludzie co to za konkurs XDD
Usuńhttp://versatilebloggeraward.wordpress.com ;P sama szczerze mówiąc nie bardzo wiem jak będą sprawdzane te nominacje i w ogóle. No ale. Przynajmniej nie jest nudno.
OdpowiedzUsuńJak ja nienawidze Andreasa, ile razy jezcze będe to powtarzać?! Co za debil, matko jedenya. A Mia cierpi, a co, ktos musi, nie? -.- Hm, w sumie szkoda, ze Vanessa podjęla taką a nie inną decyzję, miałąm nadzieję, że jednak nie... ciekawe,m co Tom na to. Ciekaw3e, co Tom na to wszystko w ogóle xD Dobra, czekam na nexta i pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuń