Za
oknem widać już było ciemne niebo i pierwsze gwiazdy, kiedy Gitarzysta siedział
w pokoju przyjaciółki z bezradnym wyrazem twarzy i mętlikiem w głowie. To był
pierwszy raz kiedy nie wiedział, w jaki sposób mógłby jej pomóc. Miał wrażenie
nawet, jakby ona wcale nie chciała żadnej pomocy. Ta sytuacja była trudna także
dla niego. W życiu by się nie spodziewał, że kiedykolwiek spotka ich coś
takiego. Znał Vanesse bardzo dobrze i jak
na jego gust, ta dziewczyna była ostatnią osobą na świecie, która
mogłaby nadawać się na matkę…
-
I jak się czujesz? – odezwał się w końcu nie bardzo wiedząc, jak w ogóle ma
zacząć rozmowę.
-
Beznadziejnie – odparła szczerze. – Ciągle mnie mdli. Poza tym nie wiem, co mam
zrobić z tym… - nie dokończyła nie umiejąc nawet znaleźć słów, aby określić
swój stan.
-
Teraz raczej jest za późno, aby cokolwiek zrobić… Trzeba po prostu się z tym
zmierzyć – rzekł spoglądając na nią niepewnie, na co ta pokręciła przecząco
głową.
-
Wcale nie jest za późno. To świetny czas na pozbycie się kłopotu – stwierdziła
z przekonaniem. Chłopakiem, aż coś wstrząsnęło na samą myśl o aborcji. I drugi
raz na myśl o tym, z jaką swobodą Vanessa o tym mówiła.
-
Co ty mówisz, przecież nie możesz zabić dziecka – spojrzał na nią z
niezrozumieniem.
-
Wiesz czego nie mogę? Nie mogę być w ciąży! Nie mogę być matką! – fuknęła
rozzłoszczona.
-
Trzeba było o tym myśleć wcześniej – syknął nie panując nad sobą. W ogóle nie
podobało mu się jej podejście do całej sprawy. Patrzył na to w zupełnie inny
sposób i nie rozumiał jej zachowania, nawet nie chciał. Nie chciał wierzyć, że
to jego przyjaciółka. Że to w ogóle kobieta!
-
Odezwał się święty – prychnęła z ironią. Nie miała najmniejszej ochoty słuchać
teraz jakichkolwiek morałów. Nie było jej to do niczego potrzebne. Sama
wiedziała, co zrobiła i jakie są teraz tego konsekwencje.
-
Vanessa… Nie możesz teraz tak po prostu zabić tego dziecka. To jest nowe życie…
Część Ciebie…
-
Pieprzysz jak te jebane święte dziewice! – przerwała mu gwałtownie. – Tak jest
najłatwiej prawda!? Tylko to nie ty masz to w sobie i nie jest twoje! I nie ty
będziesz musiał się tym zajmować!
-
To jest dziecko! – warknął nie mogąc już słuchać tego, w jaki sposób się
wyrażała o tym niewinnym stworzeniu. Może i był czasem egoistyczny i chamski,
ale miał w sobie wystarczająco dużo wrażliwości, aby szanować życie. Jakiekolwiek
by nie było. Sam do końca nie rozumiał, dlaczego, aż tak bardzo mu zależy… Ale
czuł, że nie może pozwolić zabić to niewinne maleństwo.
-
Myślałam, że właśnie w tobie znajdę oparcie… Ale widzę, że bardzo się
pomyliłam.
-
Nie prawda – zaprzeczył stanowczo uspakajając się już znacznie. – Pomogę ci.
Tylko, że nie w aborcji. Pomogę ci przetrwać ciążę, potem pomogę ci wychować to
dziecko. Pomogę.
-
Nie bądź śmieszny – mruknęła, ani przez chwilę nie wierząc jego słowom. –
Dobrze wiesz, że to puste obietnice. Potem zostanę sama z tym całym bagnem. Każde
z nas ma własne życie…
-
Nie rób tego – poprosił nie mając już żadnych innych argumentów w zanadrzu.
Naprawdę nie miał pojęcia, jak ją przekonać. Była taka chłodna i
zdeterminowana. Jakby wcale nie miała uczuć…
-
Muszę…
-
Gówno musisz! Wiesz co musisz!? Dorosnąć musisz! – krzyknął rozwścieczony i
nawet nie czekając na jej reakcję wyszedł w pośpiechu nie chcąc już dłużej na
nią patrzeć, ani jej słuchać. Już dawno nikt tak bardzo go nie zdenerwował. Nie
mieściło mu się to wszystko w głowie. On naprawdę wiedział, że to dla niej bardzo
trudne… Że nie będzie łatwo. Ale chciał pomóc! Wierzył, że dadzą sobie radę. Nie
chciał odbierać życia niewinnemu stworzeniu… Nie chciał, aby zrobiła to osoba,
którą uważa za kogoś bliskiego.
Następnego
dnia rano.
Sobota
w domu Hertzbergów zaczęła się zwyczajnie, jak w większości domów. Pierwszy
dzień weekendu był w sam raz na uporządkowanie całego bałaganu stworzonego w
ciągu zabieganego tygodnia. Nawet Andreas był zmuszony ogarnąć swój pokój pod
groźbą, że spędzi cały weekend w domu z rodzicami. Choć był już pełnoletni
nadal w jakiś sposób im podlegał, w końcu to oni dawali mu dach nad głową i
finansowali jego zachcianki. Niestety wiek nie zawsze świadczył o dojrzałości
człowieka, a Andreasowi do tego brakowało akurat jeszcze bardzo wiele. I wcale
też nie spieszyło mu się do samodzielności.
W końcu kto chciałby rezygnować z wygód rodzinnego domu? Tym bardziej,
gdy ma się kochających rodziców, którzy wcale nie chcą pozbywać się swoich
pociech.
-
Dokąd dzisiaj idziecie? – zagadnęła blondwłosa kobieta w średnim wieku podczas,
gdy akurat całą rodziną siedzieli przy kuchennym stole.
-
Do klubu z chłopakami – odparł Andreas nie mając nic do ukrycia. Miał to
szczęście, że rodzice byli bardzo wyrozumiali i nigdy nie robili mu żadnych
problemów.
-
Zapomniałeś chyba o dziewczynach – wtrąciła Mia z myślą o Rebecce.
-
Daj spokój, Rebecca to prawie jak facet.
-
Jak ty mówisz o koleżankach – skarcił go surowo ojciec, przecież od dziecka
uczył go szacunku do kobiet. I sądził, że mu się to udało. Uważał, że dobrze
wychował swoje dzieci i w większości raczej się nie mylił…
-
Oj no bo ona woli dziewczyny, więc tak jakby trochę ma coś z faceta.
-
A ty przypadkiem z nią nie chodziłeś?
-
Jak jeszcze nie była lesbą – stwierdził, a siedząca obok niego Mia kopnęła go w
nogę nie mogąc już dłużej słuchać, co wygaduje na temat własnej przyjaciółki. –
Auła, odwaliło ci?
-Andreas!
Wyrażaj się – tym razem to matka zwróciła mu uwagę spoglądając na niego
zdenerwowana.
-
I przestań wygadywać takie rzeczy o Rebecce. Przyjaźnisz się z nią… Zresztą ja
też! I to, że ma inne upodobania nie znaczy, że możesz w ten sposób o niej
mówić, co ty sobie w ogóle myślisz? – wtrąciła nastolatka wyraźnie
rozzłoszczona zachowaniem swojego brata. Jej ton i w ogóle cała wylewność
zaskoczyły wszystkich domowników. Nie co dziennie zdarza się, aby Mia była taka
odważna i emocjonalna na zewnątrz.
-
Mia ma rację – pani Hertzberg poparła swoją córkę jednocześnie czując
rozpierającą ją dumę, że ma takie mądre dziecko. Zawsze wiedziała, że Mia jest cudowną
dziewczyną, dlatego niezmiernie cieszyło ją, że w końcu zaczęła to ujawniać i
otwierać się na świat.
-
A ty Mia lepiej uważaj, bo twoja nowa przyjaciółka ma na ciebie oko – rzekł
nieco złośliwie chłopak.
-
Nie musze na nic uważać. Poza tym ja nie mam oka na nią!
-
Przestańcie już. Jeszcze niedawno prawie w ogóle ze sobą nie rozmawialiście, a
teraz się kłócicie – skitował zniecierpliwiony mężczyzna marszcząc przy tym
groźnie swoje grube, ciemne brwi.
-
Nadrabiamy.
-
To nadrabiajcie poza domem, bo tu ma być spokój, jasne?
-
Oczywiście tato, wybacz. Wyładujemy się w klubie, Mia od razu spokornieje, jak
ujrzy swojego Toma!
-
Andreas! – brunetka szturchnęła go mocno, w ogóle nie rozumiejąc, dlaczego jest
dziś taki złośliwy. I czemu mówi takie rzeczy? Przecież ją nic nie łączy z
Tomem, a niemożliwe, aby zauważył sposób w jaki patrzy na Gitarzystę.
-
Tom to ten twój kolega tak? – zainteresowała się mama spoglądając pytająco na
blondyna.
-
Tak. Jest gitarzystą w Tokio Hotel. To ten w dredach…
-
Nie za stary on dla ciebie Mia? – kolejne pytanie tym razem z ust ojca padło w
stronę Mii, która aż nie wiedziała, co ma powiedzieć. W ogóle nie podobało jej
się, że zeszli na ten temat i skąd pomysł, że jej się on podoba, albo że w
ogóle się nim interesuje, czy coś!
-
Ale przecież ja się z nim tylko przyjaźnię!
-
Swoją drogą wcale nie jest taki stary, to tylko kilka lat różnicy. Sam jesteś
ode mnie starszy o kilka lat Jonathan. Ważniejsze, czy on jest dobrym
chłopakiem, a nie. Teraz tyle się słyszy o tych muzykach i to wcale nie są
dobre rzeczy – wyrecytowała przejęta mama i jakby nikt nie zwrócił uwagi na
protest nastolatki.
-
No Tom to straszny kobieciarz – wypalił Andreas. Jakoś wyjątkowo nie miał dziś
nic do ukrycia przed rodzicami na nieszczęście Mii, która czuła się bardzo
niekomfortowo w tej sytuacji. Miała ochotę go walnąć, żeby w końcu zamilkł. I
nadal nie rozumiała, czemu on każdego pogrąża w oczach rodziców. Powinien
stawiać swoich przyjaciół w jak najlepszym świetle, a nie przeciwnie.
-
Jakoś nie zauważyłam – odezwała się w końcu chcąc jakoś bronić nowych
przyjaciół. Choć w tej chwili bardzo zależało jej tylko na dobrej opinii o
Tomie… - Jest bardzo miły, dobrze wychowany! Szarmancki! I jest dobrym
przyjacielem.
-
Tak i lecicie na siebie, nie zapomnij dodać.
-
Andreas, czemu jej tak dokuczasz? To twoja siostra – rzekła z pretensją
blondynka. – Powinieneś ją wspierać. Nawet jeśli podoba jej się ten chłopak to
co w tym złego? Może akurat im się powiedzie.
-
Uchowaj Boże!
-
Od kiedy ty w Boga tak wierzysz – warknęła doszczętnie już zirytowana
zielonooka po czym wstała ze swojego miejsca zasuwając za sobą krzesło. – Dziękuję
już – dodała w kierunku rodziców i nie czekając na niczyją reakcję skierowała
się żwawym krokiem do swojego pokoju. Była wściekła na swojego brata i nawet
nie chciała na niego już patrzeć. Nie miała pojęcia, co takiego mu zrobiła, że
tak się wobec niej zachowywał. Zaczynała już nawet wątpić w to, czy wyjdzie
tego wieczora z nim do klubu. Bardzo by chciała, ze względu na Toma przede
wszystkim… Jednak Andreas jest wobec niej okropny i to najbardziej ją dobija w
tym wszystkim.
„Ugh! I o co mu do
diabła chodzi! Nie dość, że źle mówi o przyjaciołach to jeszcze uwziął się na
mnie! Co mu przeszkadza, że lubię Toma?! Zazdrosny jest, czy co?! Może jest
gejem… No w końcu wszystko jest możliwe z moim głupim bratem. Myślałam, że już
będzie między nami lepiej… Ale on ciągle psuje! Za każdym razem kiedy zaczyna
się już układać, on to niszczy… Zupełnie, jakby wcale nie chciał, aby
zaistniała między nami jakaś bliższa więź… Może jemu wcale się nie podoba, że
dołączyłam do jego paczki? Może wcale mnie nie chce… Pewnie nadal jestem dla
niego młodszą, głupią i nic nie wartą siostrą, która się go uczepiła i nie daje
mu spokoju… Ale przecież ja nie robię nic złego! A przynajmniej nie chcę…”
Popołudnie.
-
Tom, ogarnąłbyś tu trochę – Wokalista zwrócił uwagę bratu, gdy wchodząc do jego
pokoju zauważył niemały chaos. – Co z tobą? Przecież zawsze trzymasz porządek –
dodał wyraźnie zaniepokojony. Zauważył, że ostatnio z jego bliźniakiem coś się
dzieje i nie wygląda to na nic dobrego.
-
Dlatego raz chyba sobie mogę pozwolić na bajzel? – chłopak oderwał niechętnie
wzrok od ekranu telewizora, aby zerknąć na czarnowłosego. Nie miał teraz ochoty
na rozmowy z Billem, a wyglądało na to, że jego młodszy braciszek zamierzał
właśnie doprowadzić do takiej sytuacji. Był pewien, że za chwilę będzie
próbował wszystko z niego wyciągnąć i to nawet siłą!
-
No tak, jeśli ci się to podoba – mruknął bez przekonania i usiadł obok niego na
łóżku. – Czemu ostatnio chodzisz taki dziwny?
-
Jaki dziwny?
-
No nie wiem, jakby coś się stało.
-
Przecież wiedziałbyś, jakby coś się stało Bill. Przebywamy ze sobą prawie cały
czas – z łatwością go zbył swoim doskonałym argumentem.
-
No tak w sumie… Hm, to może ty się zakochałeś? – wypalił koniecznie chcąc
znaleźć powód, dla którego jego brat ostatnio jest jakiś inny niż zwykle.
-
Ja? Niby w kim? – uniósł na niego swoje ironiczne spojrzenie.
-
No wiesz, raczej nie w Rebecce, a już na pewno nie w Vanessie – skwitował
znacząco unosząc przy tym brwi, na co starszy Kaulitz westchnął ciężko
domyślając się o kim mowa. Bill jest już drugą osobą, która mu sugeruje coś
takiego. I szczerze miał ochotę mu przytaknąć, byle tylko dał mu święty spokój.
Tylko, czy aby na pewno wtedy osiągnie swój cel?
-
Uważasz, że zakochałbym się tak szybko w nowo poznanej dziewczynie?
-
Serce nie sługa! Zauważyłem, że ciągnie cię do niej – drążył dzieląc się swoimi
spostrzeżeniami. Jednocześnie chciał wybadać sytuację, bo w końcu sam też
interesował się w pewien sposób Mią i nie wie, co mogłoby z tego wyjść w
przyszłości. A jeżeli Tom miałby coś do niej istotnego… Wtedy musiałby utrzymać
odpowiedni dystans. Jakby nie patrzeć, to Gitarzysta był pierwszy. – Cały czas
się koło niej kręcisz, zagadujesz, posyłasz jakieś uśmieszki… Patrzysz na nią w
takim specyficznym skupieniu.
-
Oj Bill… Lubię ją po prostu. Przecież jest przemiła, przesłodka, przedobra i w
ogóle wszystko „prze”, kto by temu nie uległ? – zapytał zachowując przy tym
swoją naturalną postawę. Jeśli nawet lubił Mię o wiele bardziej niż mówił o tym
na głos, nie zamierzał tego nikomu zdradzać. Jeszcze przecież na to nie czas,
na wszystko trzeba trochę poczekać. Nigdy nie wiadomo, jak się ułoży i jakie
jeszcze uczucia, czy emocje się w nich zrodzą.
-
No tak, mnie też to niebywale urzeka – przyznał z uśmiechem. Jednak ten uśmiech
był na tyle wyjątkowy, że Tom od razu zorientował się o co chodzi. I na chwilę
nawet zaczął żałować, że nie przyznał się do tego, jak bardzo polubił ich nową
przyjaciółkę… - Cieszę się, że ją poznaliśmy. Brakuje takich dziewczyn…
-
Tak… Ja też.
-
No, ale w takim razie, co ci jest?
-
Nic naprawdę. Mam trochę słabsze dni, za dużo myślę o życiu po prostu. Chyba
dojrzewam – rzekł chcąc jakoś uspokoić bliźniaka. I właściwie nawet nie
skłamał. Naprawdę czuł, że coś się w nim zmienia. Nie wiedział tylko, czy na
lepsze… Ale taką miał nadzieję. Bo chyba dojrzałość jest dobra?
-
Oh, nareszcie! W takim razie nie mam się o co martwić.
-
Zupełnie – zapewnił go z uśmiechem i uznając temat za zakończony przeniósł swój
wzrok z powrotem na telewizor, w którym leciał jakiś nudnawy film. Idealny na
leniwe, sobotnie popołudnie…
Cdn.
Hah...każdy dzisiaj zauważał, że Mię i Toma coś ciągnie do siebie. :)
OdpowiedzUsuńTa kłótnia Mii z bratem była zabawna :D
Postawa Vanessy moim zdaniem jest dobra, też bym tak postąpiła jak ona. Czekam na dalsze wydarzenia z nią związane, bo ciekawi mnie co będzie dalej.
No i impreza to też zagadka ;)
Całuję ;*
Super odcinek i co do Yanessy to powinna usunąc, w końcu oboje nie chcą tego dziecka. No i już wiadomo że Tom i Mia są w sobie zakochani :) Czekam na nexta :) Caroline
OdpowiedzUsuńTom ma powody, żeby się dziwnie zachowywać.. będzie miał dziecko (o ile Vanessa nie dokona aborcji), a poza tym rzeczywiście ciągnie go do Mii.. to mu się w głowie miesza ;D
OdpowiedzUsuńOdcinek cudowny, czekam na kolejny i zapraszam na mojego nowego bloga http://ist-wichtig-herz.blogspot.com/
Odcinek świetny napisany i na wstępie powiem żebyś szybko zabierała się za następny, bo nie mogę doczekać się następnego spotkania tej dwójki 'zakochanych'. Podobała mi się ta sprzeczka mała w domu u Mii ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Oki, Vanessa dobrze robi. W końcu to nie będzie dobre dla żadnego z nich . Ale sporo zamętu by wniosło do opowiadania, a to chyba lubi każda z nas ;) Ciekawe też, że tom i Mia tak szybko się w sobie zakochali. Stąd wniosek, że dalej coś poważnego będzie na rzeczy! ^^ No nic, czekam na nexta i pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuńza krótko, za krótko, za krótko! chcę więcej ! Uwielbiam czytać o kłótniach Andreasa z Mia! haha jaki sie blondyn szczery zrobił - to było idealne. Ciesze się, ze Mia tak szybko dobrze poczuła się w grupie i już broni swoich przyjaciół - otwiera się dziewczyna, to z pewnością!
OdpowiedzUsuńO taaak! Nawet nie wiesz jak bardzo chcialabym przeczytać startujących Billa i Toma do jednej dziewczyny, ich rywalizację! :D to by było świetne !
Notka jak zawsze świetna i przyjemnie się czyta. Takie perełki poprawiają mi dzień od razu ! :)
Całuję
A
Ekhm... Oto jestem :D
OdpowiedzUsuńDobra xd
Dawno mnie nie było, więc żeby wszystko ładnie ogarnąć, to będę pisać powoli... i długo... i wgl chaotycznie jak zwykle xd
Więc xd
Cholera, ja cię tak baaardzo kocham xd
I nie lubię nic krytykować!
Ale muszę, bo mi sie nie podoba taka jednak malutka rzecz (wkurza mnie, jak moja babka od polskiego tak mówi.......... kilka razy na jednej lekcji ^^)
Więc mianowicie uważam że... Nie podoba mi się to, co robisz z Mią.
Naprawdę ją lubię, wiem skąd wziął się pomysł, czasami a nawet często się z nią utożsamiam... tylko mam wrażenie, że zatracasz jej najważniejsze cechy!
I nie chodzi mi o to, że żartuje z Kaulitzami, i że wgl się zmienia, tylko jakoś tak... Nie wiem... Czegoś mi brakuje, ale nie wiem właściwie czego xd
Ale niech to wróci, bo było do przedostatniego odcinka!
No!
I żeby mi się to więcej nie powtórzyło!
Wgl bardzo zmieniłaś styl xD
Naprawdę!
Tzn poznałabym, że to ty, bo jakbym śmiała nie, ale to wgl bez porównania do MIMK albo ZK :D Tzn nie że gorsze xd
Choć oczywiście pozostał sentyment, więc zawsze będę tamto uważała za bliższe memu sercu! xd
Tak czy inaczej historia mi się podoba, nie powiem na co czekam, bo wyjdę na zboczeńca.... xD
Nieważne! To się wytnie!
Dziczeje... no naprawdę dziczeje!
Ok, koniec, bo napiszę coś niecenzuralnego xD
Pisz dalej, bo chcę odcinek xd
III!
Wątek miłosny z Billem proszę :D
Nie, Tom sie wcale nie zakochał. Tylko o Mii same "prze"cudne cechy mówi xD
OdpowiedzUsuńczekam na nowość ^^