tag:blogger.com,1999:blog-60176851414373576392024-03-13T08:06:06.808+01:00 Autostrada Uczuć Historia miłości, która nigdy nie zostałaby uznana za poważną ani nawet realną. Oto jak przekreślane zostają wszystkie stereotypy i oto jak robię Ci na złość. Unknownnoreply@blogger.comBlogger82125tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-10870367380282583672017-04-12T16:00:00.000+02:002017-04-12T16:00:00.151+02:0080. Prawdziwa historia miłosna nigdy się nie kończy. (ostatni)<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie
spał całą noc, dręczony swoimi myślami. Co pięć sekund miał ochotę zerwać się z
łóżka i jechać do Mii. Wiedział jednak, że to niczego nie zmieni. Musiał dać
jej chwilę. Dać jej szansę, by mogła to wszystko przetrawić. I miał nadzieję,
że po tym nie usłyszy od niej, że to <i>koniec.
</i>Nadal wierzył, że mogą być razem pomimo odległości. On na pewno uczyniłby,
co tylko w jego mocy, aby im się udało. Przecież jest teraz tyle możliwości.
Ludzie tak żyją. Naprawdę istnieją takie pary. Więc dlaczego oni nie mogą? To
jest możliwe! Wystarczy tylko chcieć i odpowiednio się zorganizować. Był na to
gotów. Potrzebował jeszcze jej zgody. Jej obietnicy, że ona również tego chce. Bo
muszą być w tym obydwoje. To wcale nie jest tak, że jemu z łatwością przychodzi
pozostawianie swojego starego życia. Sam będzie potrzebował wiele czasu, aby
się oswoić z nową sytuacją. Ale miał świadomość tego, że ta decyzja jest dobra.
Jego życie może stać się dzięki temu lepsze. Będą w końcu trochę bardziej wolni
i niezależni. A przecież właśnie tego pragnęli od dłuższego czasu. Gdyby tylko
dało się w jakiś sposób sprawić, by nie cierpiały na tym relacje z ludźmi,
których tutaj zostawią…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Spojrzał
na kilka kartonów stojących w jego sypialni, która znacznie opustoszała. Nie
byli w stanie zabrać wszystkich swoich rzeczy od razu, ale i tak zaczęli już
pakowanie oraz załatwiali najważniejsze sprawy. Billowi zależało na czasie i to
on z nich wszystkich napierał najmocniej na tę przeprowadzkę. Nie mógł go
winić. Jeśli mieli zrobić coś tak ważnego w swoim życiu, teraz był na to
najlepszy moment. Niemniej jego podejście się trochę różniło do podejścia
Billa. Bill chciał dosłownie zostawić za sobą całą przeszłość. Tom tak nie
potrafił. Miłość do Mii była dla niego zbyt cenna. W końcu był samotny latami.
Nie miał nikogo, kto by go rozumiał i wspierał. I kiedy już udało mu się to
odnaleźć, nie mógł tak po prostu z tego zrezygnować. To mógłby być największy
błąd jego życia. Dlatego musiał, chociaż spróbować zawalczyć. Niech Mia będzie
na drugim końcu świata, ale <i>niech nadal
będzie jego Mią. A on jej Tomem. </i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Zastanawiał
się przez chwilę, czy nie powinien po prostu pozwolić jej odejść. Czy nie
powinien zakończyć ich związku, by oszczędzić jej tego życia w tęsknocie? Ale
chyba sam nie wiedział, co będzie dla niej gorsze. Nie potrafił złamać jej
niewinnego serca. Powierzyła mu je z taką ufnością. Nigdy by sobie nie wybaczył,
zwracając je jej wbrew sobie samemu. Skrycie pragnął zabrać ją ze sobą. Ale to
już byłoby czyste szaleństwo. Nie mógł prosić jej, żeby porzucała swoje życie.
To byłoby zbyt wiele. Tym bardziej dla niej. Jest jeszcze taka młoda, jeszcze
tak wiele musi się nauczyć. On z pewnością pomógłby jej w tym, lecz to ona musi
tego chcieć. Ich związek prawdopodobnie rozpadłby się, gdyby wyjechała z nim
wbrew swoim uczuciom. Cieszył go jej rozsądek, ale jednocześnie serce mu pękało
na myśl, że musi ją tu zostawić. I błąkał się tak w otchłani swoich uczuć,
popadając ze skrajności w skrajność… Czekał go ciężki dzień. I bał się. Bardzo
się bał, że Mia nie zechce się z nim nawet pożegnać przed dzisiejszym wylotem.
Że zostanie między nimi to frustrujące niedopowiedzenie. Chyba tego nie
zniesie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Wszystko u ciebie gra?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Ciche
pytanie wyrwało go z głębokiego zamyślenia. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że
od kilku minut gapił się beznamiętnie w karton. Oderwał wzrok od pudełka i
uniósł go na dziewczynę stojącą w drzwiach. Czy musiał odpowiadać na to
pytanie? Miał wrażenie, że jego twarz zdradza wszystko. Ale może powinien
powiedzieć na głos, że jego życie znowu wymyka mu się z rąk. Choć przecież
próbował uczynić coś, by tak wcale się nie działo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Bywało lepiej. – Wzruszył ramionami, nie wiedząc, co tak naprawdę ma jej
odpowiedzieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Vanessa
weszła do środka, zajmując miejsce obok niego. Omiotła przelotnym spojrzeniem
pomieszczenie, zatrzymując je na fotografii, która wciąż stała na komodzie. Byli
na niej wszyscy. Cały zespół, Rebecca z Andreasem, ona i nawet Mia. Nie trudno
było odgadnąć, że to właśnie ta ostatnia jest jego aktualną troską. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Masz tyle kasy, że będziesz mógł widywać się z nią co najmniej kilka razy w
miesiącu. – Położyła mu dłoń na ramieniu, próbując go pocieszyć. – I uwierz mi,
że to wam wystarczy, do czasu nim podejmiecie kolejne decyzje w waszym związku.
Mia i tak w końcu zdecyduje się z tobą zamieszkać. Po prostu musi do tego dojrzeć.
A przecież kochacie się aż do porzygu… Komu ma się to udać, jak nie wam? – zapytała
retorycznie, a jej głos był pełen przekonania. Najsłodsza para na świecie nie
mogła przecież się ot tak rozpaść. Nie, jeśli to Tom Kaulitz był tym szaleńcem,
który postanowił się zakochać. Była tego niemal pewna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Do porzygu? – Odwrócił głowę w jej kierunku, robiąc przy tym sceptyczną minę.
Nie było to najciekawsze określenie, ale przynajmniej wiedział, co chciała mu
przez to przekazać. – Nie jesteś zbyt romantyczną osobą. Nadal nie rozumiem,
jakim cudem zaciągnęłaś mojego brata do łóżka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Twój brat zdecydowanie woli mocne charaktery – skwitowała bez wahania i opadła
plecami na pościel, układając ręce pod głową. – Widziałeś Katharinę. Dziwię
się, że pozwoliła mu odejść – dodała, wpatrując się z niedowierzaniem w sufit. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Może właśnie dobrze zrobiła… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Ogarnij się, Kaulitz – Podniosła się gwałtownie i klepnęła go ostrzegawczo w
plecy. Dobrze wiedziała, o czym właśnie pomyślał. Porównywał związek swojego
brata z własnym. Uważał, że może byłoby lepiej, gdyby i on rozstał się z Mią.
To było takie oczywiste. Miał to wypisane na tych swoich czekoladowych
ślepiach. – To nie jest czas na wątpliwości. Miałeś na to tygodnie, podczas gdy
Mia o niczym nie wiedziała. Teraz już za późno. Dobrze wiesz, że jakbyś chciał
to zakończyć, nie czaiłbyś się z tym. Ale ty wiesz, co jest dla was najlepsze.
I nie jesteś głupcem. Nie spieprz tego teraz – wyrzuciła, patrząc na niego
surowo. – Tyle razem przeszliście. Ktoś musi być wzorem dla takich jak ja czy
Bill. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Teraz to już nie ode mnie zależy – mruknął, odruchowo spoglądając na telefon,
który nadal milczał. Nie wiedział, co zrobi, jeśli Mia się do niego nie
odezwie. Prawdopodobnie po prostu oszaleje. O ile już tego nie zrobił. Obawiał
się, że nie przetrwa tego, jeśli Mia zdecyduje się rozstać z nim na dobre. To
by go złamało. Wiedział to. Znowu stałby się tym człowiekiem, którym nigdy tak
naprawdę nie chciał być. I nie umiałby się przed tym uchronić. To było
silniejsze… Siedziało w nim zbyt głęboko i tylko czekało na odpowiednią chwilę,
by wyskoczyć na zewnątrz i zeżreć w nim wszystko, co dobre. Wszystkie wartości,
jakie udało mu się w sobie odnaleźć i zakorzenić. Czuł, że jego koniec jest bliski.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">I
dokładnie te same uczucia towarzyszyły mu, gdy kilka godzin później byli już na
lotnisku. Gdy tylko wysiadł z taksówki, nie było chwili, by nie rozglądał się
za ukochaną. Próbował się z nią wcześniej kontaktować, ale nie dawała znaku
życia. Od Andreasa dowiedział się jedynie, że nie jest z nią najlepiej i że
postara się coś wskórać, aby to zmienić. Tom liczył cały czas na to, że
przyjacielowi się to uda. Nie mógł sobie wyobrazić, że wsiądzie do tego
cholernego samolotu, nie żegnając się z nią nawet. Oczywiście, zamierzał
jeszcze wrócić tutaj za kilka tygodni… Ale to byłyby kolejne tygodnie
niewiadomej. Nie zniesie tego. Potrzebował Mii tutaj, by móc jeszcze raz ją do
siebie przytulić i powiedzieć jej, jak bardzo ją kocha. Potrzebował, żeby
obiecała mu, że się nie podda. Że będzie walczyła razem z nim. W tym momencie
jego myśli szalały wraz z sercem, które biło już tak mocno jedynie ze strachu.
Bo czas nieubłaganie płynął do przodu, a jej nie było. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Wiesz, że przyjedzie. Nie zostawi cię bez pożegnania. – Bill spojrzał z troską
na brata.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Jego
słowa nawet do Toma nie dotarły. Był już w rozsypce. Tak właśnie kończyła się
jego wielka miłość. Zupełnie jakby wyszedł ze swojego ciała, stanął obok i
przyglądał się temu wszystkiemu. Widział siebie z boku, jak żałośnie wyglądał,
czekając na miłość swojego życia, która nie zamierzała nawet się pojawić, by
powiedzieć mu <i>do widzenia. </i>Czuł, jak
wszystkie emocje zamieniają się powoli w złość. Bo dlaczego mu to robiła?
Przecież wiedziała, jak bardzo mu na niej zależy. Czy zwątpiła? Nie mógłby jej
się dziwić. Naprawdę nie mógł. Sam miał tysiące wątpliwości, sam nie wiedział,
co będzie jutro… Nie wiedział niczego. Ale wierzył. Wierzył, że jeśli będą
razem, to mogą osiągnąć wszystko, czego tylko zapragną. Że nawet odległość nie
będzie w stanie im na to przeszkodzić. Nie chciał iść dalej bez niej. Po prostu
nie chciał. I miał w dupie to, że zachowywał się, jak mały chłopiec tupiący
nóżką o podłogę ze złości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Sięgnął
jeszcze raz po swój telefon i wybrał jej numer po raz kolejny tego dnia. Odezwała
się poczta. Zaklął w duchu, ale postanowił tym razem zostawić jej wiadomość. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: inherit;">„Rozumiem, że jest
ci teraz bardzo trudno… Przepraszam, że to wszystko się dzieje i musisz przez
to przechodzić. Mnie też nie jest łatwo. Dlatego bardzo bym chciał, abyś teraz
tutaj była. Wiem, że już się nie pojawisz… I nie mogę mieć ci tego za złe. Ale
chciałbym… Kocham cię, Mia. Jesteś wszystkim, co najlepsze w moim życiu. Jesteś
moją nadzieją. Dlatego proszę cię, nie skreślaj nas. Ja się nie poddam, słyszysz?
Jeszcze tu wrócę. I wrócę do ciebie. Będę walczył tak długo, aż nie będę miał
pewności, że już nie jesteś moja. Aż do ostatniej straconej nadziei… Bo jesteś
warta wszystkiego.”<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Rozłączył
się i przymknął na chwilę powieki, by powstrzymać cisnące się do oczu łzy.
Naprawdę czuł się jak dzieciak. Był taki bezradny. Pomimo tego, że był dorosły,
wolny. Mógł niby robić wszystko. Mógłby nawet tu zostać. Mógłby pieprzyć
wszystkie decyzje, jakie podjął z bratem i po prostu tu zostać. Ale czy to by
go uszczęśliwiło? Po pewnym czasie też zacząłby się w tym miejscu dusić i nawet
Mia nie byłaby w stanie go od tego uratować. Obydwoje nie mogliby być w pełni
szczęśliwi w miejscu, gdzie wcale nie chcieliby być. Nie mogli się tak po
prostu przywiązać do siebie nawzajem łańcuchami i ignorować całą resztę świata.
Musieli zaakceptować swoje decyzje. I nauczyć się z nimi żyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Tom, powinniśmy się już zbierać. – Bill niepewnie dotknął jego ramienia.
Wiedział, jak bardzo jest mu teraz trudno i po części winił za to siebie. To on
zainicjował tę przeprowadzkę. I zaczynał tego bardzo żałować. Bo jeśli ma żyć,
widząc każdego dnia smutny wyraz twarzy swojego brata… Wrócą tu znacznie
szybciej, niż planowali. Nie będzie żadnego nowego startu. Nie pozwoli mu się
tam zatracić w swoim żalu i cierpieć z powodu miłości. Jeśli tylko okaże się,
że coś jest nie tak, przyrzekł sobie, że sprowadzi ich tutaj z powrotem, choćby
miał się zawalić świat. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dobrze. Ona i tak już się nie zjawi – stwierdził Tom, podnosząc się ze swojego
miejsca. Starał się robić dobrą minę do złej gry, ale kiepsko mu to wychodziło.
– Porozmawiam z nią następnym razem. Wtedy już tak łatwo nie odpuszczę. Powinniśmy
się normalnie pożegnać – dodał z determinacją, na co Bill pokiwał głową, w
pełni się z nim zgadzając.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Na pewno potrzebuje czasu. Bardzo ją to poruszyło. Jestem pewien, że będzie
próbowała się z tobą skontaktować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Mam taką nadzieję. Teraz czas wziąć się w końcu w garść. Czasem zachowuję się,
jak baba – mruknął, niezbyt zadowolony ze swojego zachowania. Dał się totalnie
ponieść swoim emocjom. A przecież to nie był jeszcze żaden koniec świata. Po
prostu wyjeżdżał i miał mnóstwo możliwości, by jeszcze tutaj wrócić. By się z
nią kontaktować. I właśnie tego postanowił się trzymać. To było jego motywacją.
Będzie działał, jak się tylko da. Na wszystkie sposoby. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Każdemu się zdarza. – Wokalista poklepał go przyjaźnie po ramieniu. Wcale nie
uważał Toma za mięczaka. Był nawet z niego dumny. Bo jego brat nareszcie
wiedział, co jest w życiu tak naprawdę ważne. Długo się tego uczył, ale
nareszcie było widać efekty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie
mówiąc już nic więcej, udali się na odprawę. Tom obiecał sobie nie odwrócić się
już ani razu. Czas pogodzić się z tym, że nie zobaczy już Mii przed wylotem.
Taka była jej decyzja i musiał ją uszanować. A kochał ją na tyle, że był w
stanie to właśnie uczynić. Może to i lepiej. Obydwoje nie muszą przeżywać tego
wszystkiego jeszcze raz. Tak, to zdecydowanie była dobra decyzja. Żadnych łez,
żadnych pożegnań. Przecież niebawem tu wróci. Wtedy wszystko będzie wyglądało
inaczej. Stworzy nowy plan dla nich obojga. Chyba w końcu udało mu się
przekonać samego siebie, co zakończył głębokim westchnieniem. Poczuł się
znacznie spokojniej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Tom! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Był
pewien, że ma omamy słuchowe. Że oszalał już do tego stopnia, że zaczął słyszeć
jej głos. W końcu to bardzo możliwe. Myślał o niej tak intensywnie przez cały
dzień. I gdyby nie Bill, który także się zatrzymał, odwracając w kierunku
znajomego głosu, nigdy by nie uwierzył, że naprawdę należał DO NIEJ. Dosłownie
poczuł, jak coś ciężkiego spada mu z serca, które z automatu przyspieszyło swój
rytm. Jego mięśnie spięły się na chwilę, nim odwrócił się do dziewczyny.
Zamierzał coś powiedzieć, ale głos ugrzązł mu w gardle, gdy tylko ją zobaczył.
Stała kilka kroków przed nim, wpatrując się w niego swoimi wielkimi, zielonymi
oczami, które błyszczały teraz od łez. Jej piersi unosiły się lekko wraz z
kolejnym szybkimi oddechami, które czerpała. Być może właśnie biegła, aby go
dogonić. Mało brakowało, a by nie zdążyła. Patrzyli tak na siebie długą chwilę,
walcząc ze swoimi emocjami, aż w końcu Mia zrobiła pierwszy ruch i rzuciła mu
się w ramiona. Zakręciło mu się w głowie od fali uczuć, jaka na niego spłynęła.
I nagle wszystko przestało być dobrze. Już nie był ani trochę spokojny. Był już
pewien, że byłoby lepiej dla nich, gdyby wcale tu się nie pojawiała. Nie będzie
nawet potrafił wypuścić jej ze swoich objęć. Jego ramiona zacisnęły się mocniej
na jej drobnym ciele, a twarz utonęła w jej pachnących włosach. Marzył o tym,
by mogli tak trwać już na zawsze. Bez żadnych rozstań. Bez żadnych pożegnań. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Jesteś… – szepnął, całując ją czule we włosy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mia
odsunęła się, spoglądając na niego mokrymi już od łez tęczówkami. Miała nie
płakać, ale to było silniejsze. Zbyt mocno poruszyła ją ta chwila. Nie mogła
znieść myśli, że mogłaby go więcej nie zobaczyć przez własną głupotę. Spontaniczność
nigdy nie była jej mocną stroną. Zawsze wszystko chciała mieć zaplanowane,
chciała mieć pewność, że się uda. Ale przecież życie nie na tym polega. Nie na
tym, by mieć pewność. Powinna robić, to co czuła w danej chwili. Nawet jeśli
czasem byłoby to zbyt szalone dla jej głupiego rozumu. Szczęście jest tak
bardzo ulotne, że nie warto poświęcać go dla czegoś, co tak naprawdę nigdy może
nie nadejść. Bo czym jest przyszłość? Jedną wielką niewiadomą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Kocham cię. – Ujęła jego twarz w dłonie i przyciągnęła do siebie, by móc go
pocałować. Zaskoczyła go tym, ale odwzajemniał każde uczucie, jakim go
obdarzyła. Dopiero teraz zauważył w jej oczach coś więcej niż tylko łzy. Nie
rozumiał, co to było. Przypominało mu te urocze iskierki, które tak często
dostrzegał, gdy była szczęśliwa. – Oszalałam dla ciebie, Tom. – Usłyszał
ponownie jej szept. Był tak skupiony na jej słodkiej twarzy, że nie dostrzegł
nawet, że za jej plecami stoi ktoś jeszcze. Coś mu cały czas w tym wszystkim
nie pasowało. Szczególnie ta euforia, która otaczała jego ukochaną. Co było
powodem jej radości? Chyba nie jego wyjazd? Zaczynał się w tym wszystkim gubić.
Patrzył na nią zdezorientowany, gdy jej twarz zdobił promienny uśmiech. Czy to
właśnie była oznaka tego szaleństwa, o którym mówiła? – Mam nadzieję, że nadal
mnie chcesz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Oczywiście, że cię chcę. Nie
wiem, skąd… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
On chyba nie bardzo rozumie. – Stojący za plecami Mii mężczyzna, pozwolił sobie
wtrącić się do tej rozmowy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Tom
dopiero w tym momencie zorientował się, że to Andreas. Był w takim amoku, że
wcześniej nawet nie potrafił rozpoznać własnego przyjaciela. To było jakieś
szaleństwo. Zerknął na Andreasa, a gdy powrócił spojrzeniem do Mii, ta uniosła
swoją dłoń, w której trzymała prostokątny kawałek papieru. I to nie był zwykły
papier. To był bilet lotniczy. Nie sądził, by było to możliwe, ale serce
zatrzymało mu się w tej sekundzie. Nie miał pojęcia, dlaczego wciąż oddycha. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Mówiłam poważnie, że oszalałam. – Mia uśmiechnęła się do niego niewinnie. Sama
miała ochotę wyjść na środek lotniska i zacząć krzyczeć z radości. To była
najbardziej szalona i niedorzeczna decyzja w jej życiu. Postawiła wszystko na
jedną kartę bez względu na ewentualne konsekwencje. Aktualnie nie widziała
żadnych poza niewyobrażalnym szczęściem. Zasługiwała na nie. Obydwoje na nie
zasługiwali. – Lecę z tobą na ten pieprzony koniec świata, Tom – powiedziała
bardzo wyraźnie, bo miała wrażenie, że do tej pory nadal to do niego nie
dotarło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Ale… Mówiłaś, że nie chcesz…
Twoje życie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nieważne, co mówiłam. Nic mnie tutaj już nie trzyma Tom. Nic – odparła
całkowicie beztrosko, jakby naprawdę nie było to nic wielkiego. Oczywiście, że
to było coś wielkiego. Tak wielkiego, że nawet nie potrafiła pojąć tego swoim
umysłem. Przerażał ją wielki świat, przerażało ją dosłownie wszystko, co tam na
nich czekało. Ale mimo tego naprawdę była spokojna, ponieważ wiedziała, że nie
będzie sama. – Chcę tego. Chcę tam być. Tam też mogę żyć. Mogę się uczyć… a nawet
jeśli kiedyś stwierdzisz, że masz mnie dość, nadal mogę tam się rozwijać albo
wrócić do domu. To bez znaczenia. Chcę tam być. Z tobą. Bo ty też jesteś wart
wszystkiego – wyznała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Patrzyła
na niego z miłością, której nawet największy głupiec nie mógłby nie zauważyć. Nie
mieściło mu się to wszystko w głowie, ale to prawdopodobnie była najpiękniejsza
chwila oraz wspomnienie w jego życiu. To był moment, w którym poczuł, że będzie
opowiadał tę historię swoim dzieciom. Jak ich szalona mama rzuciła wszystko dla
ich głupiego ojca. <i>Tak, to była ich
przyszłość. </i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie
mógł powiedzieć nic więcej, co byłoby w stanie wyrazić jego uczucia. Mógł już
tylko ponownie przyciągnąć ją do siebie i złączyć ich usta w namiętnym
pocałunku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Taka
odpowiedź w pełni jej wystarczała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Wystarczała
im wszystkim.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><b><i>„Nazywam
się Mia Hertzberg i właśnie rzuciłam całe swoje dotychczasowe życie, by być z
mężczyzną, którego kocham. Wiele osób nazwałoby mnie teraz głupią, naiwną
dziewczyną. Powiedziałoby: </i></b><i>nie wiesz, w co się pakujesz.
Miłość przemija!<b> Tak, to prawda.
Wszystko może przeminąć. <o:p></o:p></b></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<b><i><span style="font-family: inherit;">Ale wiecie co? Pieprzę to. <o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<b><i><span style="font-family: inherit;">Bo jestem szczęśliwa. Bo podążam
za głosem serca. Żyję w zgodzie ze sobą. <o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<b><i><span style="font-family: inherit;">Czy nie o to właśnie chodzi? <o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<b><i><span style="font-family: inherit;">A teraz Ty spójrz na swoje życie.
Spójrz i powiedz, czy jest takie, jakiego zawsze chciałaś?”<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<b><i><span style="font-family: inherit;">KONIEC</span><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<b><i><span style="font-family: inherit;"><br /></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">I oto nadeszła </span>wielka<span style="font-family: inherit;"> chwila, gdy po pięciu latach Autostrada Uczuć zostaje zakończona. Będę tęsknić, ale wszystko ma swój koniec... Jak zaczynałam tę historię nie przypuszczałam nawet, że zajdzie tak daleko. I jestem dumna! Z siebie i ze wszystkiego, co udało mi się osiągnąć przez ten długi czas. Wiem, że to opowiadanie nie było żadnym mistrzostwem, ale właśnie, dlatego jest takie wyjątkowe. Bo nie musi być idealnie, nie musi posiadać genialnej fabuły, by je pokochać. </span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;"><b>I za to dziękuję Wam, Czytelnikom</b>. Że pokochaliście moja Autostradę, moją <b>Tomię</b>. Szczególnie podziękowania dla <b>Agnieszki</b>, która zajmowała się korektą ostatnich kilkunastu odcinków, jak i również była dla mnie ogromnym wsparciem podczas tworzenia! Bez Ciebie tego wszystkiego, by nie było!</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">Całe opowiadanie zaś pozwolę sobie zadedykować każdemu, kto potrzebuje odrobiny nadziei i wiary...</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">To już koniec. </span><span style="font-family: "times new roman" , serif; text-align: justify;">Ale ta historia kończy się tylko w moich słowach, kończy się tylko fizycznie zapisana. Bo
historia Mii i Toma, będzie trwała wiecznie. I mogę Wam obiecać, że będą
szczęśliwi.</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #990000; font-size: x-large;">❤</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; text-align: justify;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: inherit;"><br /></span></i></b></div>
Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-21982970678976881992017-04-09T14:29:00.000+02:002017-04-09T14:29:26.192+02:0079. Żegnaj. <div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Obudziła
się, a miejsce obok było puste. Poderwała się gwałtownie, rozglądając w panice
po pokoju. Nie było go? Zostawił ją? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Naciągnęła
kołdrę na nagie piersi, nadal nie mogąc uwierzyć, że jest sama. Wiedziała, że
dzisiaj wyjedzie i będą musieli się rozstać, ale powinni się przecież pożegnać.
Chyba że to ta noc była pożegnaniem. Dlaczego jej o tym nie uprzedził?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Tyle
pytań kłębiło się w jej głowie i nie potrafiła znaleźć sensownej odpowiedzi na
żadne z nich. Dotknęła łańcuszka, który zdobił jej szyję. To był moment, w
którym potrzebowała dowodu, że wczorajsza noc nie była tylko snem. A może
powinna być... Gdy tylko o tym pomyślała, otworzyły się drzwi łazienki. I
wyszedł z niej Tom. Był tu. Spojrzała na niego, jakby spadł z nieba, a wszystkie
uczucia spadły na nią jak wielka fala tsunami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">–
Wszystko w porządku? – zapytał, widząc jej minę. Wyglądała na lekko
przestraszoną. Gdy wstawał, spała beztrosko i wyglądała przy tym tak niewinnie.
Miał ochotę uwiecznić ten obraz, by móc mieć go zawsze przy sobie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">–
Tak – szepnęła z ulgą. – Bałam się, że wyszedłeś bez pożegnania – wyznała
szczerze, co brzmiało bardzo desperacko. Tym bardziej że obydwoje dobrze
wiedzieli o tym, że nic go nie może zatrzymać. I tak wyjedzie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">–
Wyjeżdżam jutro. I nie jestem takim dupkiem – stwierdził z uśmiechem,
podchodząc do niej. Usiadł obok, wpatrując się w jej zatroskaną twarz. – Wiesz,
że nie odchodzę. Wrócę. – Ujął jej dłoń, gładząc ją delikatnie opuszkami swoich
palców. Mimo że jego słowa były szczere, kryło się w nich coś więcej. Pewien
strach, który odbierał mu chwilami oddech. Musiał w końcu powiedzieć jej o
czymś ważnym. Musiał, ale jednocześnie nie potrafił nawet wydusić z siebie tych
słów. Miał wrażenie, że przetną mu gardło. A już z pewnością, rozerwą serce im
obojgu. Jak miał to zrobić? Jak miał zniszczyć w tym momencie ich świat jeszcze
bardziej? Jakby bez tego było łatwo. Czuł, jak te wszystkie uczucia ściskają go
w środku. Z trudem oddychał, próbując jeszcze niczego po sobie nie zdradzać.
Może jeśli jeszcze chwilę nie będzie niczego świadoma, dłużej będzie
szczęśliwa… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">–
Wiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Jej
cichy głos przywrócił go na ziemię. Uniósł głowę, spoglądając na jej słodką
twarz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">–
Więc uśmiechnij się – poprosił, sam próbując wymusić na sobie bardziej
promienny wyraz twarzy. Naprawdę chciał wierzyć, że to wszystko się uda. Że
rozłąka niczego nie zmieni między nimi. Chciał wierzyć, że ich miłość będzie w
stanie przetrwać najgorsze chwile. Nawet jeśli nie będą obok siebie, ale
niepokorne myśli trzeźwego rozumu wciąż sprowadzały go boleśnie na ziemię.
Świat był zbyt brutalny, a on miał tego świadomość. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">–
Chciałabym, żeby to było takie proste – westchnęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">–
To jest proste – zapewnił ją, a jego ręce wkradły się pod kołdrę, łaskocząc ją.
Wywołał nie tylko uśmiech, ale również śmiech. Przynajmniej przez chwilę niech
wszystko będzie idealnie. Nawet jeśli w tym momencie tworzył tylko złudną
bańkę, w której ukryją się razem, dopóki życie jej nie przebije i nie spadną na
twardą powierzchnię ziemi. Byle tylko zbyt mocno się nie poobijali… – Widzisz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">–
To było nieczyste zagranie! – zaprotestowała, odsuwając od siebie jego dłonie. –
Wczoraj też grałeś nieczysto. – Zmrużyła groźnie oczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Była
taka cudowna, szczęśliwa. Niczego nieświadoma. Sam dźwigał ten ciężar, bo sam
był jego powodem. To on musiał wszystko zniszczyć. Walczył ze sobą mocno, by
tylko móc dorównać jej przez moment w tym uśmiechu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">–
Doprawdy? – Uniósł brwi. – Pewnie popsułem twoje plany, ale wcale nie żałuję.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">–
Ja też – przyznała bez wahania. – Chyba powinieneś je psuć zawsze. – Spojrzała
na niego z błogim uśmiechem. Teraz nie wyobrażała sobie wczorajszego dnia
inaczej. Każda minuta była idealna. Cieszyła się, że potoczyło się to właśnie w
taki sposób. I byli tutaj, razem. Szczęśliwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">–
Mogę cię zapewnić, że będę – przyznał i nagle zdał sobie sprawę, że to wcale
nie był żart. Nawet jeśli tak zabrzmiał w tej chwili. On naprawdę za chwilę
zepsuje każdy ich plan. Wszystko za jednym zamachem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">–
Kocham cię. Będę na ciebie czekać, więc wróć do mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">W tym momencie poczuł, jak coś
ostrego próbuje przebić mu serce, jednocześnie odbierając oddech. Rozpadał się.
Nie potrafił dłużej siedzieć przy niej i udawać, że jest w porządku. Nie potrafił
dłużej dawać jej złudnej nadziei. Nie zasługiwała na to. Zasługiwała na całą
prawdę. Był jej to winien. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Tom? – Wypowiedziała niepewnie
jego imię, zauważając od razu, że jego oczy wypełniły się niespodziewanym
żalem. Znała to spojrzenie na tyle dobrze, by nie spodziewać się niczego
dobrego. Uderzyło to w nią niczym grom. Od razu pomyślała o odległości, która
tak bardzo niszczy relacje. I po części tak było. Nie mieli dla siebie czasu,
by móc ze sobą rozmawiać zbyt często. Nie mieli możliwości, by odpowiednio
podtrzymywać swoją bliskość. Chwilami miała wrażenie, że po prostu już nie
istnieją, ale Tom wrócił i wszystko w nich odżyło na nowo. To była nadzieja. –
O co chodzi? – zapytała, postanawiając być silna i przyjąć z godnością, to co
miał jej do powiedzenia. Nie było łatwo. Musiała przestać na niego patrzeć, bo
już samo patrzenie na jego smutną twarz sprawiało, że rozpadała się na kawałki.
Zabrała swoją dłoń, którą ściskał do tej pory i zsunęła z siebie kołdrę. Tym
razem nawet widok jej nagich piersi nie był w stanie go rozproszyć, a to był
dla niej kolejny zły znak. Sięgnęła po swoją sukienkę, by wsunąć ją na swoje
ciało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Muzyk cierpliwie zaczekał, aż się
ubierze, szukając w międzyczasie odpowiednich słów. Nie chciał, aby to, co ma
do powiedzenia, brzmiało jak ich koniec. Bo mimo wszystko nadal miał dla nich
nadzieję i posiadał wiarę w siłę ich uczucia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Tom, nie każ mi dłużej czekać –
poprosiła, odrzucając nerwowo włosy do tyłu. Patrzyła teraz na jego plecy, nie
wiedząc już zupełnie, czego ma się spodziewać. – Co się zmieniło?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– To wszystko potrwa znacznie
dłużej, niż było planowane – odezwał się w końcu, odwracając twarz w jej
kierunku. Nie mógł dłużej tego w sobie trzymać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Dłużej? To znaczy? Kolejne
kilka miesięcy? – zaczęła się dopytywać, nie tracąc zimnej krwi. W głowie już
rozpoczęła analizę ich przyszłości, podczas gdy będą rozdzieleni tak długi
czas. Już w tym momencie musiała powiedzieć sobie, że dadzą radę, nawet jeżeli
potrwa to rok. Nie widziała innej opcji. Kochała go i nie wyobrażała sobie, by
mogło im się nie udać. Mają już pewne doświadczenie w związku na odległość,
więc teraz wystarczy dopracować tylko pewne szczegóły i powinno być dobrze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Mia… Sytuacja zmieniła się
całkowicie. – Podniósł się z miejsca, by być na równi z nią. – Bill i Vanessa
doszli w końcu do porozumienia. Zdecydowali razem wychowywać Javiera. Bill
naprawdę chce uczestniczyć w jego życiu. Częściej niż tylko od święta… – mówił,
a ona wciąż nie bardzo rozumiała cokolwiek z tego wszystkiego. Nie miała
pojęcia, co jego brat i przyjaciółka mają w ogóle wspólnego z tym, co zamierzał
jej powiedzieć. Utworzył znowu mętlik w jej głowie. Nie przerywała mu jednak. –
Dlatego uznali, że najlepszym miejscem dla wszystkich, by zacząć nowe życie,
będzie Ameryka. Bez łażących za nami paparazzi, bez ludzi patrzących nam na
ręce… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Ameryka? – powtórzyła po nim
niemal bezgłośnie. Chyba nadal nie dotarło do niej, co próbował jej przekazać.
Cały czas mówił o Billu i Vanessie, ale przecież Bill oznaczał również jego. –
Zamierzacie wyjechać do Ameryki? – zapytała i nagle cała jej siła gdzieś
wyparowała. Oczy zaszły jej łzami, gdy wyobraziła sobie odległość, jaka się z
tym wiązała. To był drugi koniec świata. Dla niej to był totalny koniec świata.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Próbowałem na niego wpłynąć, by
nie musiało to być aż tak daleko… Ale to chyba jedyne najrozsądniejsze
rozwiązanie. Nie mogę go ograniczać. On chce żyć w miarę normalnie jako ojciec
tego dziecka i chyba każdemu z nas wyjdzie na dobre więcej swobody w tym, co
robimy… Chcemy tam zamieszkać na stałe. – Ostatnie słowa z trudem przeszły mu
przez gardło, ale wiedział, że to nieuniknione i nie było sensu dłużej się
przed tym bronić. To był czas na wyjaśnienie wszystkiego i ustalenie pewnych
spraw. By obydwoje mieli pewność, na czym stoją. – Posłuchaj… Wiem, jak to
szalenie brzmi. Wiem, że jesteś teraz przerażona… Ja też jestem. Ale kocham
cię, Mia. Nigdy nikogo jeszcze tak nie kochałem i nie wyobrażam sobie, byś miała
zniknąć z mojego życia. – Podszedł do niej żwawo, łapiąc ją za ręce. Nie była w
stanie się teraz nawet ruszyć, więc tylko patrzyła na niego z łzami w oczach. –
I wiem, że nie mogę cię o nic prosić… Nie mam takiego prawa. Ale… Mój Boże.
Jedź tam z nami. Wiem, że to szalone, niedorzeczne… Ale mogłabyś tam być. Ze
mną – powiedział cicho, wpatrując się w jej zielone tęczówki. O ile wcześniej
była w szoku, teraz uderzyło to w nią jeszcze bardziej. Kompletnie już nie
wiedziała, co się właściwie dzieje. Czy on naprawdę prosił ją, by z nim
wyjechała? Na drugi koniec świata? Tak po prostu? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Tak, Tom, to jest niedorzeczne
– potwierdziła szeptem, nadal spoglądając na niego, jak na wariata. – Ja…
rozumiem, że chcecie to zrobić. Rozumiem dlaczego… I też nie wyobrażam sobie
mojego świata bez ciebie. Wiem też, że nie mogę cię tutaj zatrzymać. Ale… Ty
też nie możesz zabrać mnie ze sobą, Tom. – Sama nie dowierzała, że te słowa tak
po prostu wypadły z jej ust z takim opanowaniem. Mimo łez, które niebezpiecznie
drżały już w kącikach jej oczu. Nadal się trzymała. To nie była dobra chwila,
by się rozpaść. Chciała odłożyć to najdalej, jak się tylko dało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Mia… Obiecuję, że się tobą
zaopiekuję. To mogłoby się udać… gdybyś tylko chciała. Miałabyś tam wszystko, a
nawet więcej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Tom, ty oszalałeś – skwitowała
bez wahania, czując niezrozumiałą frustrację. Zaczynała tracić cierpliwość, ale
za to przemówił w niej w końcu rozsądek. Odłożyła wszelkie uczucia na bok i spojrzała
na niego całkiem trzeźwo. – Ja mam tutaj swoje życie. Mam tutaj wszystko! Nie
mogę tego rzucić. Nawet nie potrafię! I nie chcę… Nie chcę zostawiać swojego
życia. Mimo że kocham cię całym sercem. Po prostu nie mogę tego zrobić, a ty
nie możesz mnie o to prosić. – Odsunęła się od niego, a serce waliło jej w
piersi, jak oszalałe. Miała wrażenie, że chciało z niej wyskoczyć wprost w jego
ramiona i schować się w nich na zawsze. Niech zabierze ze sobą jej serce, może
wtedy to wszystko nie będzie aż tak bolesne. – To po prostu… Nie. – Pokręciła
głową, jakby sama nie wierzyła własnym słowom. I nie mogła dłużej znieść jego
rozżalonego spojrzenia. Nie mogła dłużej
znieść tych kłębiących się w niej emocji, które tak usilnie próbowała w sobie
poskromić. Czuła, że za moment wybuchnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Odwróciła się gwałtownie i wyszła
z pokoju, nie zważając na wołania Toma. Z każdym kolejnym dźwiękiem jego głosu,
przyspieszała jeszcze bardziej, aż w końcu zaczęła po prostu biec przed siebie.
Nie wiedziała dokąd ani w jakim celu. Pragnęła jedynie uciec jak najdalej. I
łudziła się, że przy okazji ucieknie od rzeczywistości. Że pozbędzie się tych
wszystkich uczuć, boleści i nieznośniej świadomości. Jej serce rozpadało się
coraz bardziej z każdym kolejnym krokiem, miała wrażenie, że czuje, jak sączy
się z niego krew, która spala ją od środka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">W końcu nie mogła już złapać
tchu. Musiała się zatrzymać. Dopiero teraz poczuła na swojej twarzy mokre łzy,
które wypływały z jej oczu przez całą drogę. Nie umiała niczego dostrzec, bo oczy
zaszły jej mgłą. Oparła się o pobliską ławkę, by nie runąć na ziemię. Nogi
odmawiały jej posłuszeństwa, wszystkie kończyny to robiły. Nie tak wyobrażała
sobie koniec tej miłości. Nie wyobrażała sobie go nigdy. Przecież dopiero co
pojawiła się dla nich nadzieja. A teraz? Teraz nie było już nic. Jedna wielka
ciemna otchłań, która pochłaniała ich uczucia jedno po drugim. Nie wierzyła, że
to się dzieje naprawdę. Sądziła, że to może istnieć tylko w słabych,
romantycznych filmach. A jej życie zdecydowanie nim nie było. Nie było żadnym
pieprzonym filmem! Więc dlaczego teraz zalewała się łzami z myślą, że już nigdy
więcej nie zobaczy ukochanego? Z myślą, że ich związek za chwilę stanie się
tylko wspomnieniem? Mimo że byłoby to najpiękniejsze wspomnienie, nie chciała
go. Nie chciała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Nawet nie wiedziała, jak wróciła
do domu. Nikogo w nim nie było. Wszyscy wciąż świętowali wczorajszy ślub, o
którym sama zdążyła już zapomnieć. A gdy tylko o nim pomyślała, z jej oczu
ponownie zaczęły wypływać gorzkie łzy. Nie zwracała już nawet na nie uwagi. Wizja jej ślubu z przyszłości stała się
jeszcze bardziej nierealna niż kiedykolwiek. Bo nie potrafiła sobie wyobrazić
innego mężczyzny na miejscu Toma. Nawet jeżeli rozum próbował podpowiedzieć
jej, że to wcale nie jest koniec świata. Że jeszcze przed nią całe życie, które
tak naprawdę dopiero ledwo się zaczęło… Ona nie chciała tego przyjąć. Miała w
nosie, że jest jeszcze młoda i że jej miłość pewnie jest niedojrzała i głupia.
Liczyło się tylko, to co czuła. A czuła, że kocha całym sercem. I będzie
musiała zostawić tę miłość za sobą, jeśli jeszcze kiedykolwiek zamierzała
normalnie funkcjonować. W tym momencie nie wiedziała, czy jest to w ogóle
możliwe. Każdy jej teraz powie, że to jeszcze nie musi oznaczać końca. Nawet
jeśli z Tomem postanowią utrzymywać kontakt i widywać się przy możliwej okazji…
Ale nie była aż tak naiwna. To było za mało. Za mało by związek mógł przetrwać
i się rozwijać. Stanęliby w miejscu. W martwym punkcie. Ich życie wypełniałaby
ciągła tęsknota, która zamieniałaby się z każdym kolejnym dniem w coraz większy
żal, ból, rozczarowanie. A te wszystkie negatywne emocje zaczęłyby najpierw
niszczyć ich, a potem ich wspólną relację. Choćby bardzo się starali i
poświęcali się cali w utrzymaniu swojej bliskości, to była z góry przegrana
walka. I ta świadomość paraliżowała ją najbardziej. Naprawdę chciałaby teraz
umieć się łudzić, że wcale tak nie będzie. Że jeszcze jest dla nich szansa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Za dużo wspomnień o Tobie<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Myśli wypełniających moją głowę<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Za dużo obrazów mówiących o Tobie<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Zdarzeń nie pozwalających
zapomnieć<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Za dużo przeszłości z Tobą w moim
życiu<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Bym mogła trwać w teraźniejszości<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Z wizją nowej przyszłości...*<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Daniel niepewnym krokiem
przekraczał próg pokoju przyjaciółki, obawiając się zarówno tego, co w nim może
zastać, ale także i samej jej reakcji. Nie chciała, by przychodził. On jednak
nie mógł zostawić jej teraz samej, słysząc przez telefon ten rozpadający się
głos. Nikt nie powinien w takiej sytuacji być sam. Na pewno nie ktoś tak
wrażliwy i delikatny. Może nie był najodpowiedniejszą osobą do pocieszania, a
już szczególnie nie był tym, którego teraz najmocniej chciałaby przy sobie
mieć. Niemniej wszyscy byli teraz pochłonięci świętowaniem ślubu jej brata, o
czym doskonale wiedział. A Mia nie miała innych przyjaciół. Miał nadzieję, że
zdążył zbliżyć się do niej na tyle, by go teraz nie wyrzuciła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Zastał ją zwiniętą w kłębek na
łóżku. Nie płakała już, prawdopodobnie tylko dlatego, że zdążyła wylać
wszystkie łzy. Ten widok jednak wciąż chwytał go za serce. Dlaczego musiała tak
cierpieć? Nie zasługiwała na to. Właściwie nikt nie zasługiwał, ale w tym
momencie to ona leżała na tym łóżku totalnie rozsypana. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Mia… – odezwał się cicho, nie
chcąc jej przestraszyć i podszedł od razu do jej łóżka. – Przepraszam, że
przyszedłem wbrew twojej woli, ale… – Usiadł przy niej i właściwie sam nie
wiedział, co dokładnie jej teraz powiedzieć, by faktycznie się na niego nie
wściekła. Ale nie musiał się długo na tym zastanawiać. Dziewczyna zaskoczyła go
swoją reakcją. Nim w ogóle zdążył dokończyć zdanie, rzuciła mu się w ramiona,
łaknąc jego bliskości i pocieszenia. Objął ją mocno, nie mogąc jej zbyt wiele
dać. Żadne słowa prawdopodobnie, nie pomogłyby teraz w niczym. Wiedział, że nie
ma takiej rzeczy, która mogłaby ukoić złamane serce. Pozostał jej tylko czas.
To on był jedyną nadzieją, że rany się kiedyś zagoją i będzie lepiej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Nie chcę, by wyjeżdżał na
zawsze… Dlaczego to wszystko musi się tak skończyć? – wydusiła w jego koszulkę,
a on poczuł, że znowu płakała. Cała drżała w jego ramionach. I znowu nie mógł
nic zrobić. – Przecież się kochamy… Co jest z tą miłością!? – Oderwała się
nagle od niego i nim zdążył się obejrzeć, stała już na równych nogach. – Do
cholery! Dlaczego!? Naprawdę myślałam, że nie ma takiej rzeczy… że nie istnieje
nic, co mogłoby stanąć na drodze prawdziwej miłości! Wierzyłam w to całe swoje
cholerne życie! A teraz!? Jaki to wszystko miało sens!? Po co w ogóle… Po co mi
to było!? Bałam się tego tak bardzo i w końcu sobie odpuściłam… Pozwoliłam
sobie zbliżyć się do tych ludzi. Do niego. By teraz to wszystko stracić! By
teraz nie wiedzieć, co ze sobą zrobić! – krzyczała pełna frustracji. Nie miał
pojęcia, czy jakkolwiek jej to ulży, ale po prostu słuchał w ciszy tego, co
miała do powiedzenia. Może właśnie tego teraz potrzebowała. – Nie chcę tego!
Nie chcę tego! Niech zabierze to wszystko ze sobą do tej pieprzonej Ameryki!
Niech zabierze te wszystkie uczucia! Wspomnienia… Niech zabierze to ode mnie!
Nie chcę tak żyć… nie chcę z tym żyć. Nie chcę… – Ostatnie słowa wypowiedziała
już szeptem, opadając z bezsilności na kolana. W głębi duszy wiedziała, że
wszystko, co powiedziała, było jedną wielką bzdurą. Nigdy w życiu nie oddałaby
swoich wspomnień. Nigdy w życiu nie oddałaby tych wszystkich uczuć. Nigdy w
życiu nie oddałaby Toma. Nigdy. Był wszystkim. To od niego zaczęło się to, co
dobre. To dzięki niemu stała się tą osobą, którą teraz była. Nie tylko ona
wpłynęła na niego, ale to on również ją zmienił. Mimo że to działo się
nieświadomie i poza ich kontrolą. To oni byli dla siebie nawzajem nowym
początkiem. I musiała być za to wdzięczna. Musiała być za to wdzięczna, nawet
jeśli teraz wszystko się rozpadało. – Przepraszam… – Wytarła wierzchem dłoni
twarz, unosząc na niego swoje spojrzenie. Nadal pełne bólu. – I dziękuję, że tu
jesteś. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Będę tak długo, jak tego
potrzebujesz… – zapewnił ją, posyłając jej swoje zatroskane spojrzenie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Zdecydowanie potrzebowała kogoś,
kto mógłby jej wysłuchać i z nią porozmawiać. Już nie umiała dźwigać
wszystkiego samotnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">^^^<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Kiedy ostatni raz szedł do
mieszkania Kathariny, naprawdę był w rozsypce. Od tamtego czasu w jego życiu
wszystko się zmieniło. W nim się zmieniło. Nie zamierzał przeżywać kolejnych
dramatów. Gdy Vanessa powiedziała mu, że Kath pojawiła się pod jego
nieobecność, uznał, że to najwyższa pora rozprawić się z przeszłością.
Szczególnie w momencie, gdy planował wyjechać z Niemiec na zawsze. Musiał
zamknąć pewne rozdziały, by nic już go nie kusiło do powrotu. Oczywiście miał
tu nadal przyjaciół i zamierzał ich odwiedzać, ale tutaj chodziło o coś więcej.
Miłość potrafiła niszczyć. Nie zawsze była tylko dobrym uczuciem. Liczył się z
tym, a ostatnie doświadczenia tylko go w tym utwierdzały. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Zdziwiła się na widok Billa. Nie
była pewna, czy jest gotowa, by się z nim zmierzyć. U niej też wiele się
zmieniło od ostatniej wizyty w jego mieszkaniu, gdy powitała ją Vanessa. Chyba
każdy z nich potrzebował rozwiązać tę relację. Dojść do porozumienia i mieć
jasność sytuacji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Cześć – przywitał ją z lekkim
dystansem. Próbował stłumić sobie uczucia, które pojawiły się w nim z chwilą,
gdy ją ujrzał. Nie mógł zaprzeczyć, że wciąż ją kochał. – Mogę zająć ci chwilę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Proszę… – Wpuściła go do
środka, starając się trzymać emocje na wodzy. Postanowiła poczekać i zobaczyć,
co miał jej do powiedzenia. – Myślałam, że wyjechałeś…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Tak. Wróciliśmy tylko na ślub
przyjaciela – wyjaśnił krótko, odruchowo rozglądając się po mieszkaniu. Jednak,
zamiast mieć z nim dobre wspomnienia, które dotyczyły ich związku, pamiętał
jedynie chwilę, gdy ujrzał za jej plecami Victora. Czar prysł. – Przy okazji
chciałem wyjaśnić parę spraw… Jako że zamierzam się przeprowadzić, uznałem, że
powinniśmy… się pożegnać – dodał, spoglądając na nią dość niepewnie. Nie wiedział,
jak zareaguje. Nie wiedział, czy nadal coś do niego czuła. Choć skoro próbowała
się z nim kontaktować, prawdopodobnie właśnie tak było. Nie tylko jemu jest tak
trudno zapomnieć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– No tak… Właściwie nie
zakończyliśmy tego, co było między nami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– To wydawało się oczywiste… –
mruknął surowo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Bill… Ja wiem, że już między
nami nic nie będzie – rzekła, patrząc mu przy tym w oczy. Nie miał pojęcia,
dlaczego te słowa tak bardzo go zabolały. Przecież miał to samo zdanie. Właśnie
po to tu przyszedł, by zakończyć ich znajomość raz na zawsze. A tymczasem serce
właśnie mu pękało. – Ale chciałabym, abyś wiedział… Nic mnie nie łączyło z
Victorem w dniu, gdy go u mnie zastałeś. Chciałam mu tylko pomóc. Nigdy cię nie
zdradziłam ani nie okłamałam. To było po prostu nieporozumienie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Chyba wolałbym nie wiedzieć… –
powiedział szeptem, czując, jak niewidzialna dłoń zaciska mu się na sercu. Nie
chciał tego usłyszeć. Nie chciał odchodzić ze świadomością, że jego miłość
została tak zbezczeszczona bez powodu. Naprawdę ją kochał i nie mógł znieść
myśli, że to wszystko przepadło. I nie było nawet przyczyny, która mogłaby
teraz realnie to usprawiedliwić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Przykro mi, Bill… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Wiem. Mnie teraz też. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Podeszła do niego niespodziewanie
i przez chwilę bał się tego, co za chwilę się stanie. Ale ona przytuliła go
tylko. Odwzajemnił ten uścisk, wzdychając przy tym głęboko. Jej zapach wypełnił
go całego w jednej sekundzie, budząc w nim niewyobrażalną tęsknotę. Nie
wierzył, że doszło do tego wszystkiego. Nie tak miało wyglądać jego życie. Był
przerażony. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Odsunął się od niej, nie mogąc
dłużej znieść tej bliskości i ciepła jej ciała. Paraliżowała go. Pragnął
jedynie wpić się w jej usta, schować ją w swoich ramionach i nigdy więcej z
nich nie wypuszczać. Ale to było niemożliwe, dlatego wyszedł. Wyszedł,
wydobywając z siebie jedynie ciche <i>żegnaj…<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Cdn.
<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<b><i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">*</span></i></b><i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Autor:
Ka. (aka Zainfekowana)<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><br /></span></i></div>
Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-21371855328099387392017-04-05T18:25:00.001+02:002017-04-05T18:25:20.407+02:0078. Pozwól mi być. <div class="Standard" style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: inherit;">Czas nie tylko potrafi leczyć rany, ale i oddalać od siebie ludzi, którzy
byli niegdyś dla siebie najbliżsi. Każdy człowiek w swoim życiu nie wyobraża
sobie istnieć bez pewnych osób. I nawet w tym przypadku sprawdza się krótkie
stwierdzenie: <b>nic nie trwa wiecznie</b>.
Paradoksem jest, że przyzwyczajamy się do człowieka przeważnie długi czas, a
tymczasem on znika z naszego życia w ułamku sekundy. Zdarza się, że trwa to
dłużej. Etapowo. Niemniej w taki sposób, że nawet tego nie zauważamy. Żyjemy w
beztroskiej nieświadomości, choć podskórnie odczuwamy, że coś jest nie tak. A
gdy w końcu dotrze do nas, że tej osoby tak naprawdę już nie ma... to jakbyśmy
dostali czymś ciężkim w twarz. Jedni po prostu przyjmują to do siebie,
akceptują. Inni doznają wielkiego wstrząsu. Ich wspomnienia są tak silne i tak
ważne, że nie chcą, by to wszystko tak nagle się skończyło. Mają nadzieję, że
nie jest jeszcze za późno. Chcą walczyć. Bo warto. Warto walczyć o kogoś, z kim
spędziło się najpiękniejsze chwile swojego życia. Kogoś, kto odmienił ich
życie, pokazał zupełnie nowe spojrzenie na świat. Pytanie tylko, czy ta osoba
wciąż podziela to uczucie? W tym układzie jest bowiem dwoje ludzi. Jeden
człowiek stopniowo się oddala, a drugi mu na to pozwala. Dwa osobne organizmy
myślące i czujące w inny sposób. Dwa osobne życia. Może nie chcą już się ze
sobą łączyć? Może jedno z nich już tego nie chce? A może obydwoje nie
wyobrażają sobie dla siebie innego zakończenia niż wspólna przyszłość?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Gorący sierpień tego roku dawał się wszystkim we znaki. O ile większość
kochała lato i wakacje, spędzanie ich w mieście było katorgą. Każdy marzył
tylko o rajskiej wyspie z dostępem do oceanu. Sytuację ratowały jeszcze
klimatyzowane pomieszczenia, za co Mia była bardzo wdzięczna światu. W
największy ukrop dekorowała niewielką salę, w której jeszcze tego samego dnia,
wieczorem, wszyscy mieli świętować wielkie wydarzenie, jakim był ślub dwójki
najlepszych przyjaciół. Wszyscy byli niezwykle podekscytowani, a chłopcy z
zespołu, specjalnie zjeżdżali z trasy na tę okazję. To był pierwszy ślub w ich
paczce. W dodatku między dwojgiem ludzi, którzy mieli za sobą wiele perypetii.
Nigdy nie można było być ich pewnym na sto procent. Na pewno nikt się nie
spodziewał, że ten związek aż tak dojrzeje. Los jednak lubi sprawiać
niespodzianki. I, o dziwo, nie wszystkie muszą nieść za sobą nieszczęście.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Boże, jak pięknie!<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Rebecca, co ty tu robisz!? – Brunetka odwróciła się gwałtownie do
przyjaciółki, wymachując przy tym białym kwiatem, który jeszcze przed chwilą
próbowała przymocować do zasłony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Nie waż się kazać mi teraz tam wracać! – zastrzegła od razu, widząc po
minie Mii, że tylko to chodzi jej teraz po głowie. – Moi rodzice szaleją. Moja
matka to wariatka! Nie wspomnę już o babce. Ja chodzę cała w stresie... Andreas
gdzieś przepadł z chłopakami. Nie mogę tam wrócić! –– wyrzuciła z siebie cała
roztrzęsiona, a jej spojrzenie wyrażało wszystko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mia nie mogła pozostać temu obojętna. Odpuściła, wzdychając jedynie głośno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– To w ogóle nie wypada, żeby panna młoda sama sobie przygotowywała wesele.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Nie przesadzaj. To tylko skromne przyjęcie. Poza tym ja nie muszę nic robić.
Posiedzę sobie i popatrzę – stwierdziła niewinnie i na dowód swoich słów,
usiadła na blacie jednego ze stołów. – Widzisz? Zupełnie jakby mnie tutaj nie
było.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Powiedzmy. – Mia wywróciła teatralnie oczami, ale nie wdawała się już w
dłuższe dyskusje. Miała zbyt wiele pracy, by jeszcze marnować czas na
wyganianie Rebecci. Musiała wierzyć jej na słowo, że nie będzie się w nic
wtrącała i powrócić do swoich zajęć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Pierwszy dzień od tygodni, gdy znowu wszyscy będziemy w jednym miejscu...<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Na te słowa, mięśnie nastolatki spięły się znacznie. Ślub Andreasa i
Rebecci jednoczył całą grupę. Każdy musiał w tym dniu bezwzględnie się zjawić,
nie zważając na wszelkie spory, spięcia i rozstania. Mia wiedziała, z czym to
się wiązało. Zobaczy się z Tomem. I nie będzie miała dokąd uciec. Tęskniła za
nim, to prawda... Ale jednocześnie bała się tego spotkania. Wiele się zmieniło
w ich życiu w ciągu tych kilku tygodni. Nie była pewna, czy ich związek jeszcze
istniał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Mia? – Blondynka spojrzała na przyjaciółkę, zauważając, że jej słowa ją
poruszyły.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Tak? – Uniosła głowę, starając się wrócić do rzeczywistości, jednocześnie
nie dając poznać po sobie, o czym myślała. To było nie do ukrycia. Na pewno nie
przed Rebeccą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Nie cieszysz się, że Tom przyjeżdża?<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Jutro znowu wyjedzie. – Wzruszyła ramionami i przypięła kolejny kwiat do
zasłony. W głębi duszy nie posiadała się z radości. Ba, jej serce szalało na
samą myśl, że znowu będzie mogła znaleźć się w jego ramionach, a jak dobrze
pójdzie, to nawet poczuje jego usta. Niestety nic już nie było takie proste jak
dawniej. Przecież nie mogli udawać, że rozmowa, jaką odbyli przed jego wyjazdem,
nigdy nie miała miejsca. Ani że prawie nie utrzymywali kontaktu, odkąd nie było
go w Niemczech. Nie mogli wrócić do codzienności, jakby nigdy nic się nie
działo. A przynajmniej ona nie potrafiła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Ale wróci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Tak, wróci. – Podeszła do kolejnego okna, by i przy nim doczepić kilka
kwiatów. – Dzisiaj jest twój dzień, nie psujmy tego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Czuję się winna...<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Winna? Czego? – Mia odwróciła się zaskoczona, spoglądając na blondynkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Nie wspierałam was odpowiednio. Nie wspierałam waszego związku. Czasem
gadałam głupoty... że Tom na ciebie nie zasługuje i sugerowałam, że go w końcu
zostawisz. A potem wszystko między wami zaczęło się sypać jeszcze bardziej –
wyznała, spuszczając wzrok na podłogę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– To nie jest twoja wina – zapewniła ją Mia. Gdyby faktycznie tylko
stosunek Rebecci był tutaj problemem, byłoby im o wiele lżej i prościej dojść
do porozumienia. – To jest wyłącznie między mną i Tomem. Osoby trzecie nie mają
z tym związku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Poza Nessą – wtrąciła Rebecca, tym razem pewnie patrząc w jej zielone
oczy. Wiedziała, że to trudny temat i chyba poruszanie go, nie było teraz
najodpowiedniejsze. Ale przecież kiedyś musiały o tym porozmawiać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Tom jest dorosły. A Vanessa też niczego złego nie zrobiła. Nie naszemu
związkowi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Bronisz jej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Nie bronię, stwierdzam fakty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Gdyby narzuciła mu pewien dystans...<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Dlaczego miałaby to robić? Tom jest jej przyjacielem – przerwała jej Mia,
czując, że wszystkie emocje zaczynają w niej na nowo odżywać. Bardzo się
starała przez te tygodnie nieobecności Toma, poukładać sobie w głowie pewne
sprawy, by było im łatwiej, gdy wróci. Wiązało się to również z zagrzebaniem
pewnych wątpliwości i uczuć. A ta rozmowa wszystko rozdrapywała, bo było
jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Nie zdążyła posklejać całości, dojść do
jakiegoś sensownego rozwiązania dla siebie samej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Jesteś za dobra. Bronisz jego, bronisz jej. A prawda jest taka, że wasz
związek ucierpiał. Wasz piękny związek i cudowna miłość...<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Tom jest dorosły i wie co robi – powtórzyła jeszcze raz, nieco dobitniej.
To był jej największy argument. Dla niej samej i każdego innego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Jest dorosły, ale najwyraźniej nie do końca wiedział... – Rebecca dalej
obstawała przy swoim punkcie widzenia i bardzo starała się wyjaśnić go
przyjaciółce. Chciała nakreślić jej także inne spojrzenie. Dać do zrozumienia,
że nie trzeba wszystkich uważać za tych dobrych, można czasem się na kogoś wściec
i wykrzyczeć mu, jaki jest okropny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mia miała z tym problem. Za wszelką cenę starała się widzieć każdego w jak
najlepszym świetle. Mimo wad. To było w niej cudowne, ale często zapominała w
takich chwilach o sobie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Wiedział. Powiedziałam mu – odparła stanowczo, a jej oczy zaszkliły się
lekko. – Powiedziałam mu, że nie będę walczyć. Że nie mam na to siły. I że się
wycofam. Powiedziałam mu – wyznała, ostatnie słowa, wypowiadając je niemal
szeptem. Rzeczywistość nadal była bolesna. Bo przecież powiedziała mu to, a on
obiecał jej, że nie będzie musiała walczyć. Obiecał jej, że nie pozwoli jej
uciec.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Rebecca bez słowa zeskoczyła z blatu, by podejść do niej i schować w swoich
ramionach. Teraz już rozumiała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: inherit;">Nie walczyła. Uciekła.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="Standard" style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">^^^<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="Standard" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– To zupełnie nie tutaj miało stać! – zawołała brunetka w kierunku
odchodzącego mężczyzny, ale ten nawet się nie odwrócił. Z rezygnacją spojrzała
na rzeźbę dwóch łabędzi, która prezentowała się przepięknie, ale była pewna, że
środek parkietu nie był dla niej odpowiednim miejscem. Westchnęła i spróbowała
sama ją przestawić, co nie okazało się takie proste. – Jakie to cholerstwo
ciężkie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Może ja się tym zajmę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Zastygła w bezruchu, słysząc znajomy męski głos. Nie musiała unosić głowy,
by wiedzieć, do kogo należał. Zdaje się, że wraz z jego pojawieniem się, w sali
zabrakło tlenu. Bała się spojrzeć przed siebie, ale chyba wyszłaby na kompletną
idiotkę, gdyby udawała, że go tutaj nie ma. Była wręcz przerażona, ale wszystko
zniknęło, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, gdy w końcu go zobaczyła.
W szykownym, idealnie dopasowanym garniturze zapierał dech w piersi. Jego oczy
błyszczały, a twarz wyglądała jeszcze lepiej niż ją zapamiętała. Przystrzygł
swoją brodę, była znacznie krótsza. W ogóle wyglądał jakoś inaczej. Czuła się
trochę, jakby zobaczyła go po raz pierwszy w życiu. Może w głębi trochę
chciała, aby tak właśnie było. Mogliby zacząć wszystko od nowa z czystą kartą.
Mogliby? Nie. Nie po tym, co razem przeszli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Otrząsnęła się, zdając sobie sprawę, że wgapia się w niego bez opamiętania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Dziękuję... – zdołała tylko tyle z siebie wykrztusić, za co zaraz zganiła
się w myślach. To było głupie. On jednak uśmiechnął się tylko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Gdzie to przenieść?<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Tam. – Wskazała mu miejsce pod ścianą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Gitarzysta skinął głową i bez większego problemu podniósł łabędzie, przenosząc
je następnie na właściwe miejsce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mia przez cały ten czas patrzyła na jego plecy i tyłek. Nie zastanawiała
się, co teraz będzie. Była zbyt przejęta jego obecnością. Jego nagłe pojawienie
się, zupełnie zaburzyło jej wcześniejsze przemyślenia. Przez całą noc i pół
dzisiejszego dnia obmyślała, co mu powie i jak będzie wyglądało ich spotkanie.
Okazało się, że nie miało to żadnego sensu. Wszystko rozprysło się w powietrzu,
gdy tylko go ujrzała. Ale chyba wcale jej to nie dziwiło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Dziękuję – powtórzyła, gdy odwrócił się do niej. Stał kilka metrów dalej,
ale nadal wyraźnie odczuwała napięcie między nimi. Czuła jego zapach, od
którego kręciło jej się już w głowie. Wyglądał tak przystojnie i spoglądał na
nią tymi swoimi stęsknionymi oczami. Dostrzegała to.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Mia – wypowiedział jej imię, jednocześnie zmniejszając dzielący ich
dystans.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Wstrzymała oddech, gdy stanął tuż przed nią. A dźwięk jej imienia
padającego z tych ust... Chyba traciła zmysły. Znowu była niewinną, niepewną
siebie dziewczynką stojącą przed przystojnym mężczyzną, który wiedział, czego
chce. <i>Chciał jej. </i>Może niezupełnie była tą samą osobą, co dawniej. Bo
tym razem dostrzegała dużo więcej. I nie wstydziła się tego. A to, w jaki
sposób na nią teraz patrzył, nie tylko pobudzało wyobraźnię, ale także
podnosiło jej samoocenę. – Brakowało mi ciebie – wyznał, patrząc jej w oczy, a
jego dłoń zetknęła się ze skórą na jej bladym policzku. To był punkt, w którym
odpłynęła. Jego czuły dotyk i została całkowicie stracona. – Kochanie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie wiedziała, co chciałby od niej usłyszeć w tym momencie. Nie wiedziała,
czy w ogóle byłaby w stanie wydobyć z siebie głos. Był tu, dotykał jej. I
wszystko nagle wydało się takie piękne i proste. A tak wiele razy powtarzała
sobie dzisiaj, że to niemożliwe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Zbliżył do niej swoją twarz i już wiedziała, że to koniec. Jego usta były
takie miękkie i wilgotne. Westchnęła, gdy zetknęły się z jej. Nie miała nawet
świadomości, że właśnie na to czekała przez te wszystkie tygodnie. Na ten
pocałunek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Ułożył dłonie na talii Mii, przyciągając jej ciało do siebie. Nie było
możliwości, by pozwolił jej się teraz wyswobodzić. Miał ją w swoich rękach,
całował jej słodkie wargi i nie zamierzał przestawać. Przez całą drogę nie
myślał o niczym innym jak tylko o tej chwili. A gdy nadeszła, pragnął już tylko
więcej. Liczyło się tylko to, że go nie odtrąciła. Miał pewność, że czekała.
Kochała. Chciała. I nadal była jego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Pogłębił pocałunek, wyczyniając w jej buzi takie cuda językiem, że niemal
odpłynęła na dobre, zapominając o całym świecie. Miała wrażenie, jakby obudził
ją z jakiegoś długiego, leniwego snu. Jakby tym jednym pocałunkiem wlał w nią
nowe życie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Chciałbym cię stąd zabrać – wydyszał w jej usta, gdy w końcu pozwolił
złapać oddech im obojgu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Jego czekoladowe oczy pociemniały, a ona znała ten kolor, aż za dobrze.
Pragnął jej. I nie mogła zaprzeczyć, że odwzajemniała to pragnienie zapewne z
taką samą siłą. Świadomość jednak zdołała się przedrzeć przez tę mgłę
pożądania, jaka przysłoniła na chwilę jej rozum. Przymknęła powieki, próbując
odzyskać nad sobą pełną kontrolę. Nie mógł jej w ten sposób zdominować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Odsunęła się, co przyjął z rozczarowaniem i strachem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Nie zrobimy tego w ten sposób, Tom – rzekła, spoglądając na niego. – Nie
zastąpisz tego wszystkiego jedną nocą ze mną... <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Mia... – szepnął, patrząc na nią niemal błagalnie. – Wcale nie zamierzam
udawać, że nie mamy o czym rozmawiać... Wiem, że jest wiele do wyjaśnienia.
Jest wiele do naprawienia. Ale to nie zmienia faktu, że szalenie cię kocham. I
tęskniłem tak bardzo, że aż mnie wszystko boli na myśl, że znowu będę musiał
cię tutaj zostawić – wyznał, ujmując jej twarz w dłonie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie wątpiła w szczerość tych słów, a jej serce znowu biło dobrze znanym
jej, przyspieszonym rytmem. Przeznaczonym wyłącznie dla niego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Kocham cię tak samo, Tom… Ale musimy skupić się teraz na ślubie. To jest
ich dzień – odparła, nie czując się na siłach, by prowadzić dalej tę dyskusję.
Wszystko było jeszcze takie świeże. A do tego doszły również emocje związane z
jego pojawieniem się. Pocałunki, uczucia. Wyznania. Zbyt wiele.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Pozwól mi być. Jeszcze ten jeden dzień. – Złapał ją za rękę,
powstrzymując przed odejściem. Kłamał. Świadomie kłamał. Pragnął ją teraz przy
sobie zatrzymać tymi słowami, ale nie zamierzał później rezygnować. Zamierzał
walczyć dalej. Ale by mu się to udało, potrzebował jej teraz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Jesteś. – Spojrzała na niego łagodnie i splotła swoje palce z jego, a serce
zabiło mu mocniej. – Chodźmy już.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="Standard" style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">^^^<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="Standard" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Ceremonia była dopięta na ostatni guzik. Wszystko poszło zgodnie z planem.
Żadne żale, czy spięcia nie zakłóciły cudownej aury panującej zarówno w
kościele, jak i potem na przyjęciu. Nikt nie mógł pozwolić, by jego prywatne
sprawy miały jakikolwiek wpływ na szczęście tej pary. To był ich dzień. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mia ze wzruszeniem patrzyła na zakochanego Andreasa, a piękna Rebecca
budziła zachwyt. Byli idealnie dopasowani. Po cichu marzyła o tym, by i ona w
przyszłości miała swój szczęśliwy dzień. Czy będzie go dzieliła z Tomem?
Pozwoliła mu dzisiaj być u swojego boku. Właściwie, sobie też na to pozwoliła.
Zasługiwali, żeby czuć się dobrze. Chociaż przez te kilka godzin. Zanim
wszystko znowu się rozsypie i wrócą do przykrej rzeczywistości. Nawet Bill i
Vanessa zachowywali się przyzwoicie, a to o nich każdy martwił się najbardziej.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Obserwowała młodą parę w wolnym tańcu. Twarz jej przyjaciółki rozświetlał
cudowny uśmiech. Andreas szeptał jej coś do ucha, co chwilę całując czule.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Urwijmy się stąd na chwilę. – Ciepły oddech omiótł jej szyję, gdy Tom
pochylił się do niej, skutecznie sprowadzając ją tym na ziemię. Spojrzała na
niego z powątpiewaniem. Właśnie sugerował, by wyszła z wesela swojego jedynego brata.
– Nikt nawet nie zauważy – zapewnił ją, jakby wiedział, że się waha.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Westchnęła, przytakując w końcu na tę propozycję. W końcu nie miała nic do
stracenia, a myśl, że mogła mieć Toma dla siebie jeszcze tylko przez kilka
godzin, była przygnębiająca. Podała mu swoją dłoń i pozwoliła wyprowadzić się z
budynku na dwór. Wieczór był bardzo ciepły i jeszcze było dość jasno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Przejdźmy się. – Wskazał wąską ścieżkę przecinającą zielony ogród.
Niesamowicie romantyczna sceneria, przy której jeszcze niedawno Andreas i
Rebecca mieli swoją ślubną sesję zdjęciową. – Nie przepadam za takimi
imprezami... Nie ma jak ze sobą spokojnie porozmawiać. Każdy gada z każdym,
robi się harmider...<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Cóż, wesela nie służą do rozmów – zauważyła, na co się zaśmiał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Mam coś dla ciebie – rzekł, sięgając od razu do kieszeni swoich
eleganckich spodni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mia uniosła głowę, spoglądając na niego ze zdziwieniem i jednocześnie
zaciekawieniem. Jej oczy przybrały znacznych rozmiarów, gdy zobaczyła
niewielkie, czarne pudełeczko w dłoniach Toma. Na chwilę straciła trzeźwość
myślenia. To przypominało jej pierścionek zaręczynowy, który Andreas pokazywał
jej w tajemnicy przed kilkoma tygodniami. Serce stanęło jej na moment. Czy
naprawdę była przerażona? Naprawdę przerażała ją myśl, że Tom mógłby się jej
oświadczyć? Pomijając, że to było niedorzeczne... Dlaczego czuła strach? Czy to
świadczyło o jej niepewnej miłości do niego? Może wcale go nie kocha? Myśli,
jedna po drugiej, zaczynały wypełniać jej głowę, sprawiając, że czuła się tylko
gorzej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Mam nadzieję, że ci się spodoba. – Jego głos pozwolił jej zejść na
ziemię, a gdy otworzył pudełko i nie uklęknął przed nią, poczuła wielką ulgę.
Jednocześnie była na siebie wściekła, że w ogóle myślała o takich rzeczach. A
może miała prawo się bać? W końcu jeszcze niedawno świętowała dopiero swoje
osiemnaste urodziny. Nie była gotowa na małżeństwo. Nie musiała na szczęście
odmawiać ani uciekać. W pudełku znajdował się srebrny łańcuszek z kryształowym
serduszkiem. – Nie miałem okazji jeszcze dać ci prezentu...<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Przecież przysłałeś mi kwiaty – stwierdziła, wpatrując się w błyszczące
serce. Tom był niepoprawnym romantykiem. Mimo że ich związek wciąż stał pod
znakiem zapytania, przysłał jej kwiaty w rocznicę ich poznania. Nigdy nie
zapomni uczuć, które towarzyszyły jej, gdy otrzymała bukiet pięknych róż z
doczepionym liścikiem od niego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– To nie to samo – oznajmił lekko oburzony i wyciągnął łańcuszek, by móc go
jej założyć. Nie sprzeciwiała się. Odgarnął delikatnie jej włosy, a ona
przymknęła powieki, rozkoszując się opuszkami jego palców, które pieściły jej
kark. Trwało to zdecydowanie za krótko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Dziękuję. – Odwróciła się do niego i wspięła na palce, by złożyć
pocałunek na jego policzku. On jednak zatrzymał ją przy sobie na dłużej. Ułożył
dłonie na jej talii i wpił się w jej usta, całując ją głęboko i namiętnie.
Kolejny raz skutecznie pozbawił ją trzeźwości myślenia, ale wcale jej to nie
przeszkadzało. Smakował tak dobrze i był uzależniający. – Nie chcę, żebyś
wyjeżdżał – szepnęła, nie odsuwając się od niego. Jej czoło znajdowało się na
wysokości jego nosa, musiała lekko odchylić głowę, by patrzeć w jego błyszczące
brązowe oczy. Pozwoliła sobie na tę słabość. Było to dosyć naiwne wyznanie z
jej strony, zdawała sobie z tego sprawę. Tak samo, jak wiedziała, że nic nie
zmieni. Tom nie zostanie. Nie dlatego, że nie chce, ale po prostu nie może. –
Tęsknię za tobą... Nie cierpię się rozstawać. Nawet jeżeli nie jest między nami
idealnie...<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Hej... – Ujął jej podbródek, nim zdążyła spuścić głowę. – Rozstania są
beznadziejne, ale powroty są warte czekania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Nie zostało wcale tak długo... – Westchnęła, pocieszając już chyba samą
siebie i oparła głowę na jego ramieniu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Przytulił ją do siebie, bo tylko tyle mógł jej teraz dać. Trochę ciepła. I
było coś jeszcze, co wisiało nad nimi, a ona jeszcze nic o tym nie wiedziała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Mamy jeszcze całą noc.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– To zawsze będzie za mało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Wiem... Ale zamierzam wykorzystać każdą minutę. Co ty na to?<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Jestem za. – Podniosła głowę, uśmiechając się do niego szeroko. Nie warto
było tracić czasu na smutek i myślenie o tym, co będzie jutro, gdy teraz mogła
cieszyć się jego obecnością. – Ucieknijmy stąd jeszcze bardziej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Jeszcze bardziej? – Roześmiał się. – Właśnie taką cię kocham.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– A inną nie? – Uniosła brew, przyglądając mu się podejrzliwie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Czasami – odparł niewinnie, za co dostał kuksańca w ramię. – Wiesz, że
całą ciebie, bez względu na stan.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Nie wiem, co ty ze mną robisz. – Pokręciła z niedowierzaniem głową.
Dosłownie wszystko, co sobie planowała jeszcze przed jego przyjazdem, przestało
mieć jakiekolwiek znaczenie. Nic nie było tak, jak być miało. A co
najważniejsze, całkowicie jej to pasowało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Pytanie, co ja z tobą dopiero zrobię – zamruczał, spoglądając jej w oczy.
Przeszedł ją dreszcz, gdy dostrzegła w jego tęczówkach znajome iskierki. Dobrze
znany jej ucisk w podbrzuszu sprawiał, że nie mogła się wprost doczekać, aż
Muzyk spełni swoją obietnicę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Nie każ mi więc czekać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Nie musisz dwa razy powtarzać – zapewnił, tym razem niemal pożerając ją
wzrokiem. Złapał ją za rękę i zaprowadził w stronę wyjścia. Dziękował w duchu
swoim przyjaciołom, że pomyśleli o noclegu dla gości. Zamierzał z niego
skorzystać i to całkowicie. Ta noc zapowiadała się wyjątkowo nie tylko dla
młodej pary.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Chyba obydwoje czuli się jak para nastolatków, która wymyka się nocą, by
być razem. Właściwie, Mia była taką nastolatką, to on tutaj nieco odstawał
swoim wiekiem. Niemniej nic nie było już ważne. Nawet wyraz twarzy
recepcjonisty w hotelu, gdy zlustrował ich wymownym spojrzeniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Naprawdę wszystko po nas widać – szepnęła zawstydzona Mia, gdy zniknęli w
windzie. Dopiero teraz dotarło do niej, jak bardzo oczywiste jest to, co za
chwile będą robić. I jak się okazuje, nie tylko dla nich dwojga.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– To tylko świadczy o tym, że naprawdę tęskniłaś – stwierdził, stając
naprzeciwko niej. – Nadal za mną szalejesz. I wcale nie chcesz mnie zostawić –
dodał pewny siebie i przyparł ją do ściany, gdy tylko rozchyliła wargi, by mu
odpowiedzieć. Nie dał jej na to czasu, wsuwając jej język do buzi. Zdołała
tylko cicho jęknąć w jego usta, zapominając na dobre, co w ogóle zamierzała mu
powiedzieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Po kilku chwilach leżała już na miękkiej pościeli w samej bieliźnie. Tom
pieścił jej szyję, całując ją i ssąc, a jego ręce błądziły po jej ciele,
zupełnie jakby właśnie do tego były stworzone. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Znał już tę drogę, wiedział, w jaki sposób ją przemierzać. Nie chciał się
spieszyć, wiedząc, że czeka ich kolejna, długa przerwa. Pragnął delektować się
każdą sekundą, wyciągnąć z niej wszystko, co się da. Dlatego bardzo długo
pieścił jej skórę, poświęcając tyle samo czasu na każdy jej milimetr, aż
mrowiła od tych pocałunków.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Zdjąć... to – westchnęła, nie mogąc przypomnieć sobie, jak się w ogóle
używa słów i zaczęła się mocować z zapięciem od stanika.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Pomógł jej się z tym uporać, z rozkoszą uwalniając jej piersi. Idealnie
wpasowywały się w jego dłonie, którymi je przykrył, masując delikatnie.
Patrzyła na niego przez cały czas, oddychając coraz ciężej. Dotknął opuszkami
palców zarysu jej szczęki, a potem zaczął przesuwać nimi w dół. Po szyi,
dekolcie, między piersiami, brzuchu, aż jego dłoń zatrzymała się na materiale
koronkowych majtek. Wstrzymała oddech, czekając na dalszy ruch. Wyraz jego
twarzy był nieodgadniony, ale wiedziała, czego może się spodziewać. Zwlekając,
podwyższał tylko temperaturę. Marzyła o tym, by otarł się o nią swoimi palcami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Powiedz mi, czego chcesz. – Spojrzał jej w oczy. Rozchyliła wargi, nie
rozumiejąc, dlaczego ją tak torturuje. Przechylił głowę, obrysowując palcem
krawędzie jej bielizny. Prowokował, jednocześnie oczekując od niej odpowiedzi.
Jak miała do niego mówić, będąc w takim stanie? To było okrutne. I pragnęła
jeszcze więcej tego okrucieństwa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">– Ciebie – wydusiła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Uśmiechnął się, składając pocałunek na jej drżących ustach. Nie potrzebował
słyszeć nic więcej. To mu wystarczało. Jedno słowo, które kryło w sobie
odpowiedzi na wszystkie inne pytania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Objął wilgotnymi wargami brodawkę jej lewej piersi, powodując, że wygięła
się pod nim. Jedną dłoń umieścił na prawej, na przemian ugniatając ją i
drażniąc palcami sutek, podczas gdy drugą wsunął w jej majtki. Pozwolił jej
odpłynąć na dobre. I jedyne, o czym mogła jeszcze w ogóle pomyśleć to
nasuwające się pytanie, jak on potrafi naraz zrobić z nią to wszystko. Jeśli
miałaby porównać ich wszystkie dotychczasowe gry wstępne, ta wygrywała, bez
zastanowienia. A może tak właśnie już jest, że z każdym kolejny razem jest
coraz lepiej? Z Tomem chyba nie dało się inaczej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Jęknęła, tracąc kontrolę, gdy włożył w nią swoje palce, zaczynając poruszać
nimi rytmicznie. Wiedział, jak znaleźć jej czuły punkt i nie wahał się przed
tym. Z fascynacją obserwował, jak wije się pod nim i niemo błaga, by nie
przestawał. Pozwolił jej cieszyć się tym przez kilka minut, aż w końcu
przestał. Rozczarowanie w jej oczach było równie podniecające. A on uśmiechnął
się tylko, zdając sobie sprawę ze swojej władzy. Sięgnął do portfela po
prezerwatywę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mia obserwowała każdy jego ruch z uwagą, jakby bała się, że zaraz wstanie i
wyjdzie, pozostawiając ją z niczym. Po raz pierwszy przyglądała się
bezwstydnie, jak zakłada zabezpieczenie na swoją męskość. Nie spodziewała się,
że ten widok może być tak pobudzający. Ani że może czuć się jeszcze bardziej
podniecona. Czy istnieją jakieś granice?<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Podniosła lekko biodra, gdy ściągał jej majtki. Była tak spragniona, że
nawet nie była świadoma swojego zachowania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Jej nogi same rozsuwały się przed nim. Nie mógł uwierzyć, że to ta sama
dziewczyna sprzed roku. Wszedł w nią powoli i głęboko, obserwując jej twarz.
Zamknęła oczy, odchylając głowę. Sapnęła cicho, a on zaczął w tym samym tempie
wysuwać się minimalnie, by zaraz ponownie się w nią wedrzeć. Uczynił to jeszcze
kilkakrotnie, nim zaczął przyspieszać do tego stopnia, aż wywołał u niej jęki i
dreszcze rozkoszy. Tylko na te dźwięki czekał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">To była jedna z najdłuższych i najbardziej wyczerpujących wspólnych nocy. I
zdecydowanie była tego warta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;">Cdn.</span><o:p></o:p></b></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;"><br /></span></b></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Wiecie, że to miał być początkowo jakoś 63 odcinek? :D Tak to się porobiło... </span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Kolejnego spodziewajcie się w niedzielę :) A ostatni powinien pojawić się przed 12 kwietnia xd </span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="Standard" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;"><br /></span></b></div>
Unknownnoreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-87384097090041094282017-04-03T19:45:00.003+02:002017-04-03T19:45:31.125+02:0077. Czasem trzeba pozwolić komuś odejść, by zobaczyć, czy zechce do nas wrócić.<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Vanessa
spojrzała z niepokojem na śpiące niemowlę, gdy po mieszkaniu rozległ się dźwięk
dzwonka do drzwi. Na szczęście mały Javier miał sen chyba po tacie, bo nawet
nie drgnął. Odetchnęła więc z ulgą i odłożyła na bok czasopismo, które czytała,
aby następnie wstać i udać się do przedpokoju. Nie miała pojęcia, kto mógł ją zechcieć
odwiedzić. Tym bardziej że wszyscy dobrze wiedzieli, iż zespół wyjechał w trasę
i bliźniaków nie ma w domu. Ale z drugiej strony wiedzieli też na pewno o tym,
że Vanessa wraz z synem tymczasowo tutaj mieszkają. To było nieuniknione, jeśli
miało się wspólnych przyjaciół.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Niemniej
i tak nie spodziewała się nikogo. Jej relacje z przyjaciółmi znacznie się
ochłodziły i nie wyglądało to zbyt kolorowo. Między innymi dlatego podjęła
decyzję o wyjeździe z miasta. W końcu nic jej już tutaj nie trzymało, a sama
czuła, że się dusi w tych starych kątach. Potrzebowała czegoś świeżego w swoim
życiu. Chciała dać sobie szansę, by zacząć od nowa. Z czystą kartą. Teraz czuła
się zbyt usidlona w szponach swojej przeszłości. Nie podobał jej się nawet
wizerunek swojej osoby, który tworzyła przez lata. Pojawienie się dziecka
bardzo wiele zmieniło w jej podejściu do świata wbrew pozorom. Między innymi
dlatego nie potrafiła odmówić Billowi. Poza tym nie mogła się oszukiwać.
Potrzebowała pomocy. Może i byłaby w stanie wychować samotnie dziecko, ale ta
myśl ją przerażała z dnia na dzień coraz bardziej. I nie chciała tego. Ani dla
siebie, ani dla Javiera. Miał rację, że ich synek na to nie zasługiwał. Nawet
jeżeli nie będą się kochać i żyć w związku jak typowi rodzice i tak najlepszym
rozwiązaniem jest ich współpraca. Dla wszystkich. Dzięki temu również będzie
mogła zwolnić Toma z jego obietnicy. Naprawdę nie zamierzała mu zatruwać życia.
Był po prostu jedyną osobą na świecie, która zawsze ją rozumiała i wspierała.
Był jej najbliższy. Nie umiała ot tak wymazać tego z pamięci, szczególnie że
ten facet naprawdę dodawał jej sił. I oczywiście, że żałowała z wycofania się z
ich dawnej relacji. Ich życie mogłoby teraz wyglądać całkiem inaczej. Problem
tkwił w tym, że byli do siebie zbyt podobni. Przynajmniej do momentu, gdy Tom
się wyłamał z tego szablonu. On umiał zmienić w sobie wszystko na lepsze, a ona
po prostu tkwiła zamknięta w swojej skorupie obojętności, jakby bała się wyjść
na zewnątrz i ujrzeć słońce. Dopiero teraz dotarło do niej, że nawet jeśli
będzie się przed nim chować latami, jego promienie i tak w końcu się przebiją i
ją poparzą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Na
wszelki wypadek spojrzała przez wizjer w drzwiach. Dzięki temu zawsze mogła
udawać, że nikogo nie ma w domu, gdyby uznała, że jest taka potrzeba. Zdziwiła
się jednak, widząc młodą kobietę w ciemnych, naprawdę ładnych włosach. O tak,
miała przepiękne włosy, których Vanessa w tym momencie jej pozazdrościła. Po
ciąży miała sporo problemów z doprowadzeniem do ładu swojego wyglądu, a jej
włosy właściwie umarły już dawno. Coś za coś. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Zdecydowała
się otworzyć nieznajomej, zaintrygowana kim jest i czego właściwie chce. Jedyne
co przyszło jej na myśl to możliwe powiązanie z Billem. Tom przecież nie miał
takich koleżanek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dzień dobry… Zastałam Billa? – Nieznajoma odezwała się, lustrując Vanessę
równie zaskoczonym spojrzeniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Czyli
jednak. Bill. Coś zaświtało jej w głowie. Przecież znała doskonale historię
miłości muzyka do striptizerki. O tak. I znała też jej zakończenie. Na samą
myśl skrzywiła się nieznacznie. Cała jej przychylność do ładnej dziewczyny
zniknęła natychmiastowo. Od razu zaświeciła jej się w głowie czerwona lampka,
mówiąca głośno i wyraźnie, że kobieta, która przed nią stoi, złamała serce jej
przyjacielowi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie – zaprzeczyła chłodno i skrzyżowała ręce na piersi, wbijając w nią swoje
przeszywające spojrzenie. Miała nadzieję, że da jej tym do zrozumienia, że nie
jest mile widziana. – Dzięki Bogu, nie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Słucham? – Katharina chyba mimo wszystko nie bardzo rozumiała, do czego pije
nieznajoma, która powitała ją w mieszkaniu Kaulitzów. Miała tylko cichą
nadzieję, że nie jest to nowa miłość Billa. Nie tego się spodziewała,
przychodząc tutaj i chyba była bardzo naiwna, sądząc, że on wciąż będzie na nią
czekał. Odtrącił ją już kilka razy, a ona po prostu chciała dać mu trochę czasu
na ochłonięcie, by móc jeszcze raz z nim porozmawiać i wyjaśnić wszelkie
nieporozumienia. – Chciałabym z nim tylko porozmawiać. Możesz mu przekazać, że
byłam?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Bill wyjechał – oświadczyła krótko szatynka, nie spuszczając z niej wzroku
nawet na sekundę. Nie miała najmniejszego problemu z traktowaniem jej ozięble.
Niemal jak wroga. Bo jeśli ktoś w jakikolwiek sposób krzywdził jej przyjaciół,
to właśnie tym się dla niej stawał. Automatycznie, bez żadnych taryf ulgowych. –
Może byś o tym wiedziała, gdybyś w ogóle jeszcze istniała w jego życiu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
No tak. Wybacz, ale nie zamierzam o tym z tobą rozmawiać – mruknęła niezrażona.
Może i Vanessa przytłaczała swoim wrogim nastawieniem i nadmierną pewnością
siebie, ale Katharina również miała swoją godność. Nawet nie drgnęła, gdy
nieznajoma zaczęła ją atakować. Obydwie miały silne charaktery, co zapewne na
dłuższą metę powodowałoby mnóstwo zgrzytów. – Mogę liczyć, że mu przekażesz, że
tu byłam?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Przecież to niczego nie zmieni. – Vanessa pokręciła głową, nie dowierzając, że
Katharina nadal niczego nie rozumie. – Bill nie chce mieć z tobą już nic
wspólnego. Nie wiem, co tu w ogóle robisz, dziewczyno? Jeśli kiedykolwiek ci na
nim zależało, odpuść. Niełatwo było mu pozbierać się po tym, co zrobiłaś. I to
w momencie, gdy najbardziej cię potrzebował. – Postanowiła nieco bardziej
przybliżyć jej sytuację mimo całej niechęci, jaką do niej żywiła. Jednak nie
robiła tego z myślą o Katharinie, ale o Billu. Po co miał przechodzić przez to
wszystko po raz kolejny. – Nawet on nie zasługuje na takie traktowanie. Mimo że
ostatnio sam zachowywał się jak największy dupek. Nie wiem, na co jeszcze
liczysz, ale trochę za późno się obudziłaś. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Proponuję, żebyś nie wtrącała się w nie swoje sprawy. Tym bardziej, gdy nie
masz pojęcia o całej sytuacji – rzuciła sucho ciemnowłosa, z trudem przełykając
każde słowo, którym potraktowała ją Vanessa. Chwilami miała ochotę jej
przyłożyć, byle tylko się zamknęła. Doprowadzało ją do szaleństwa, że nikt tak
naprawdę nie zna prawdy, a każdy zdążył już postawić na niej krzyżyk. Nie
wierzyła, że Bill przestał ją kochać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Ja nie mam pojęcia? – zakpiła Vanessa, a na jej twarz wpłynął ironiczny
uśmiech. – Mam rozumieć, że wiesz o tym, że Bill ma syna i zaakceptowałaś już
ten fakt? – wypaliła, nie zastanawiając się nad tym zbyt wiele. Miała nadzieję,
że nie popełniła błędu, wyjawiając tę wiadomość byłej dziewczynie Billa.
Uczucie niepokoju pojawiło się gdzieś na dnie jej żołądka. Co jeśli wokalista wkurzy
się na nią za to? Ostatnie czego chciała, to psuć ich ledwo naprawioną relację.
Nie powinna była tego mówić nikomu bez jego wiedzy. Tym bardziej Katharinie. Co
jeśli faktycznie nadal ją kochał i chciałby sam jej o tym powiedzieć? Poniosło
ją jak zwykle. Przeklinała się w duchu za to, co zrobiła, ale i tak nie mogła tego
cofnąć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Katharina
usłyszała prawdę i patrzyła teraz na nią zszokowana. Przypomniała sobie noc, w
której Bill przyszedł do niej cały roztrzęsiony i nagle wszystko zaczynało mieć
sens. Zrobiło jej się słabo, gdy uświadomiła sobie sytuację, w jakiej obydwoje
się wówczas znaleźli i w jakiej ona znajduje się teraz. Automatycznie
zlustrowała wzrokiem Vanessę, zdając sobie sprawę z tego, że to ona jest
właśnie matką dziecka Billa. Czuła, że jak za chwilę stąd nie odejdzie,
zwymiotuje na jej buty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie powinnam była ci tego mówić… – Vanessa chciała coś jeszcze powiedzieć,
wyjaśnić, ale Katharina nie była w stanie dłużej z nią rozmawiać. Wycofała się
powoli, nie zważając na kolejne słowa, które chciały paść z ust dziewczyny. – Cholera jasna. – Szatynka trzasnęła
drzwiami, czując, jak ogarnia ją wściekłość. Oczami wyobraźni widziała już minę
Billa, który dowiaduje się o tym, co zrobiła. Może powinna zacząć pisać
poradniki pt. 10 sposobów jak doszczętnie zniszczyć przyjaźń. Miała ochotę
walić głową w ścianę, ale na nic by jej się teraz to nie zdało. Tym bardziej że
jej synek zaczął płakać i tym samym uratował ją przed wpadnięciem w kolejną
otchłań rozpaczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">^^^<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dlaczego do niej po prostu nie zadzwonisz, Tom? – Blondyn opadł na fotel,
spoglądając z niezrozumieniem na brata. Gitarzysta od tygodni chodził struty,
wymuszając jedynie krótkie uśmiechy, gdy wymagała tego sytuacja. Bill nie mógł
na to patrzeć, szczególnie że wiedział, jak łatwo było sprawić, aby Tom poczuł
się lepiej. Wystarczyłoby, żeby zadzwonił do Mii i z nią po prostu porozmawiał.
Tylko tyle. Ale on był uparty niczym największy osioł na tej planecie i
niepojęte było dla jego bliźniaka, co w ogóle chciał w ten sposób osiągnąć. Mia
zresztą nie była lepsza. Nie miał pojęcia, dlaczego ona także się nie odzywa.
Czy to jest jakaś nowa metoda naprawiania związków? Coś chyba bardzo im się
popieprzyło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Chcę dać jej, jak najwięcej czasu – odparł spokojnie Tom, wpatrując się
beznamiętnie w okno. – Chciała tego. A teraz jest idealna okazja. Niech sobie
przemyśli wszystko. Bo gdy wrócę, nie pozwolę jej dłużej w tym tkwić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To jest głupie. – Bill westchnął ciężko. – Czy w ogóle… zamierzasz ją
przygotować na to, co będzie? – zapytał niepewnie. Bał się poruszać ten temat.
To była największa przyczyna ich ostatniego spięcia. Los Angeles. Miasto, które
miało stać się nowym początkiem ich życia. Głównie jego i Vanessy, ale również
i Toma. Obydwoje wiedzieli, co się z tym wiązało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Wyobrażasz sobie, że miałbym jej powiedzieć coś takiego przez telefon? –
Odwrócił się gwałtownie w jego kierunku, a jego oczy pociemniały ze złości.
Nadal było mu ciężko, nadal się wściekał, mimo że w końcu sam uznał to
rozwiązanie za najlepsze dla nich wszystkich. Tylko wciąż dręczyło go to samo
pytanie… <i>dlaczego to wszystko kosztem
jego miłości?</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie… Ale ona jest przekonana, że wrócisz do domu i tam zostaniesz. Sam mówiłeś,
że chcesz dać jej czas do namysłu… Może powinieneś dać jej trochę więcej rzeczy
do przemyślenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie wiem nawet, jak miałbym jej o tym powiedzieć, Bill. – Pokręcił głową, jakby
sam w to nadal nie wierzył. Z jednej strony sam pragnął zostawić całe swoje
dotychczasowe życie za sobą i wyjechać na zawsze, a z drugiej nie wyobrażał
sobie, by w jego nowym świecie miało zabraknąć Mii. – To zakończy nasz związek.
Ona nie będzie na mnie ciągle czekać. Jak można tak żyć? Ciągle czekając?
Tęskniąc? – Spojrzał na niego pełen smutku i chyba też rozczarowania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Bill
nie miał pojęcia, co mógłby mu powiedzieć. Zgadzał się z nim w tej kwestii.
Takie życie nie było dobre dla nikogo. Nikt nie zasługiwał, by nieustannie
tęsknić i nie móc być pewnym swojej przyszłości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Czasem trzeba pozwolić komuś odejść, by zobaczyć, czy zechce do nas wrócić –
powiedział cicho. Sam czuł się okropnie z myślą, że jego jedyny brat mógłby
stracić miłość swojego życia. Serce łamało mu się na pół. On naprawdę ją
kochał. Mia była dziewczyną, której udało się dotrzeć do jego głupiego
braciszka. I teraz miałby ją stracić? Miał ogromną nadzieję, że zawalczą o
siebie. Że mimo dzielącej ich odległości ich związek przetrwa. I że jeszcze
kiedyś pozbędą się tych wszystkich barier, które stanęły między nimi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie chcę pozwalać jej odchodzić… Nie chcę iść dalej bez niej. Nie chcę… –
Odwrócił wzrok, czując napływające do oczu łzy. Rozpadał się. Kolejny raz w
swoim życiu to czuł i tym razem nie było
u jego boku osoby, która byłaby w stanie pomóc mu się pozbierać. Nie
było jej i prawdopodobnie niebawem straci ją już na zawsze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Więc walcz. Nie jest powiedziane, że to musi być koniec. Czasem wystarczy odpowiedni
plan. Macie już miłość, zaufanie. A to bardzo wiele…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Mój Boże, przestań! Co ty możesz wiedzieć, Bill? – fuknął niespodziewanie na
niego, zaskakując tym chyba też samego siebie. Zdążyło się w nim zebrać tyle
emocji na raz, że po prostu nie mógł już ich w sobie pomieścić. Miał dosyć
udawania, że jest w porządku. I słuchania dobrych rad. Od kogoś, przez kogo tak
naprawdę to wszystko się psuło. – Myślisz, że będziesz teraz mi prawił te
farmazony!? Że będziesz mnie wspierał tymi nic nieznaczącymi słowami!? Co ty
możesz wiedzieć! Nie ty zostawisz osobę, która jest dla ciebie wszystkim! Ty
zabierasz swoją cudowną rodzinkę ze sobą! Włącznie z Vanessą, przez którą jest
to całe zamieszanie! To ty będziesz miał tam wszystko, czego chciałeś! Swoje
cholerne nowe życie! – wyrzucił, nie zważając już na słowa, a jego oczy wręcz
zapłonęły, gdy wbił spojrzenie w zszokowanego brata. – I dobrze wiesz, że cię
nie opuszczę. Dobrze to wiesz. Dlatego teraz potrafisz siedzieć tu spokojnie i
pieprzyć to wszystko. Bo wszyscy na świecie wiedzą, że nie zostawię cię dla nikogo!
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Tom…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Zamknij się już. Nie chcę o tym więcej z tobą rozmawiać – przerwał mu
gwałtownie i przetarł twarz dłońmi, próbując się jakoś uspokoić. – Podjęliśmy
decyzję i się z niej nie wycofam. Ale wiedz, że nie będziesz wmawiał mi tych
bzdur o sile miłości. Bo to tak nie działa. To są tysiące kilometrów. To są
miesiące rozłąki. Każdy kolejny dzień oddalający nas od siebie. Każda kolejna
godzina sprawiająca, że stajemy się dla siebie wspomnieniem. Każda minuta
przybliżająca nas do stwierdzenia, że już nie chcemy takiego życia. Każda
pieprzona sekunda utwierdzająca nas w przekonaniu, że jedyne, co nas czeka, to <i>koniec. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Po
tych słowach w pomieszczeniu zapadła cisza, a Tom słyszał już tylko bicie
swojego serca, które pragnęło znaleźć się teraz w zupełnie innym miejscu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;">Cdn.<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">No to jeszcze 3!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-83409415539257604452017-04-01T10:51:00.002+02:002017-04-01T10:51:15.527+02:0076. Właściwe miejsce.<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Dawno
już serce nie biło mu tak mocno. Ostatnio, gdy przekraczał próg jej mieszkania,
wszystko poszło nie tak. Padło wiele słów, które tak naprawdę nigdy nie powinny
były ujrzeć światła dziennego. Nie miały takiego prawa. On nie miał prawa.
Trochę potrwało, nim to zrozumiał, ale czy nie było już za późno? Może nie,
skoro wpuściła go w ogóle do swojego domu. Czasami wcale jej nie rozumiał. Była
taka wyrafinowana, zimna, pewna swego. Nigdy nie dawała sobą pomiatać,
traktować jak byle kogo. Trudno było mu dostrzec w niej tę wrażliwość, której
zawsze tak szukał w kobietach. Niemniej, musiała ją gdzieś w sobie mieć. Nie
była z kamienia. Mimo że bardzo chciała taką się wydawać. Przyjaźnili się od
lat, dlatego wiedział, że Vanessa nie jest złą osobą. Inaczej wraz z Tomem nie
poświęciliby jej ani chwili ze swojego życia. A tymczasem obydwoje przyjęli ją
do swojej rodziny. I ku ironii losu, obydwoje mieli z nią znacznie bliższe
kontakty, niż wypadałoby w przypadku przyjacielskiej relacji. Mimo wszystko w głębi duszy był jej
wdzięczny, że nie zatrzasnęła mu drzwi przed nosem. Czyżby to świadczyło o jej
dojrzałości? Na pewno większej niż jego. Długo żył w swoim złudzeniu, że to on
jest tym lepszym i że to ona powinna ciągle błagać go o wybaczenie. A
rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Nadal bolesna, ale całkowicie
rozbiegała się z jego wcześniejszą wizją. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Uderzył
w niego widok kartonów, które znajdowały się niemal wszędzie, gdzie nie
spojrzał. Czyli jednak mogło być już za późno. Uniósł na nią przerażony wzrok,
w ogóle nie kryjąc się ze swoim strachem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Stała
przed nim w milczeniu krzyżując ręce na piersi, a jej wyraz twarzy mówił tylko
tyle, że nadal nic się nie zmieniło i decyzja została już podjęta dawno temu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Przyszedłeś sobie na mnie popatrzeć? – rzuciła w jego kierunku. Nie miała zbyt
wiele czasu, by pozwolić sobie na bezczynne stanie i wpatrywanie się w siebie
nawzajem. Właściwie, gdyby przyszedł godzinę później, wcale by jej tutaj już
nie zastał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie. Chciałbym po prostu rozwiązać tę sytuację… między nami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Myślałam, że powiedziałeś już wszystko – odparła chłodno. Oczywiście, że nie
zapomniała. Każde jego słowo wyryło się grubą, bolesną linią na jej sercu. I
chwilami nachodziła ją myśl, czy jej dziecko w ogóle powinno mieć takiego ojca.
Może byłoby lepiej, gdyby w ogóle nie wiedziało o jego istnieniu. Bo wbrew
wszystkiemu, co ludzie sobie o niej myślą, też miała uczucia. Nigdy nie
okazywała ich jakoś wylewnie i nie żaliła się dookoła, ale miała je. I ostatnią
rzeczą, jakiej się spodziewała, to usłyszeć tyle złego z ust najlepszego
przyjaciela. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie wszystko – zaprzeczył spokojnie, jednocześnie zbierając w sobie siły.
Musiał wziąć się w garść i stanąć na wysokości zadania, jakie sobie wyznaczył.
Jeśli była jakakolwiek szansa na zatrzymanie jej albo ustalenie innej dobrej
opcji dla nich wszystkich, powinien jak najszybciej do tego doprowadzić. –
Przepraszam, że byłem taki podły. Poniosło mnie. Ale to tylko dlatego, że
zależy mi na tym dziecku, Vanessa. Nie zamierzałem cię krzywdzić w żaden
sposób, po prostu… Chcesz mi go zabrać. Odebrałaś mi możliwość przyswojenia
myśli, że zostanę ojcem, gdy dowiedziałaś się o ciąży. W ogóle wszystko, co jest
z tym związane… I szczerze mam już dosyć wypominania ci tego. Nie chcę dłużej
tego robić. Chcę po prostu się dogadać – wyrzucił wszystko, patrząc cały czas
na nią nie tylko ze skruchą, ale przede wszystkim w sposób błagalny. Wydawało
mu się, że nie miał wielkich szans na wskóranie czegokolwiek, ale musiał
chociaż próbować. Wierzył, że uda mu się sięgnąć do tej wrażliwszej części jej
duszy, że go zrozumie. – Nie chcę niczego ci psuć. Rozumiem, że potrzebujesz
teraz zmienić swoje życie… Po prostu… Pozwól mi w tym uczestniczyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie rozumiem… Jak miałoby to wyglądać, Bill? – Pokręciła głową, czując, że
opada już z sił, by dłużej z nim walczyć. Nie mogła ukryć przed samą sobą, że
poruszyły ją jego słowa. W końcu przestał od niej żądać, przestał wymuszać.
Zachowywał się nareszcie jak normalny facet i pamiętał o tym, co jest
najważniejsze w tym wszystkim. Teraz widziała, że mu zależy. – Ja już mam
wszystko przygotowane… Sprzedałam nawet mieszkanie. Właściwie jak chciałbyś to
rozwiązać? Nieuniknione jest, że wyjadę… A ty masz zespół. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Wiem, że mam… Wiem, że to wszystko jest skomplikowane, Vanessa. – Podszedł do
niej przejęty, odruchowo chwytając ją za ręce. – Ale każde życie takie jest i
zawsze będzie. Nawet twoje beze mnie. Tak po prostu jest… Ale zawsze możemy
znaleźć jakieś dobre rozwiązanie. Dla nas wszystkich. Tylko proszę cię, nie
wyjeżdżaj. Jeszcze nie teraz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Bill. Ty chyba nie rozumiesz… Ja sprzedałam mieszkanie. Mam kupione bilety – powiedziała,
podkreślając wyraźnie każde zdanie, bo miała wrażenie, jakby w ogóle nie
dotarły do niego te fakty. Cały czas patrzył na nią w taki sposób, że naprawdę
jedyne, na co miała ochotę to po prostu mu ulec i zgodzić się na wszystko, co
tylko powie. Ale nawet jakby chciała, nie mogła tego zrobić. Było już za późno.
Pewnych rzeczy nie da się cofnąć. – Muszę się stąd wynieść jeszcze dzisiaj. A
ty dalej nie przedstawiłeś mi żadnego dobrego planu dla nas wszystkich. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Posłuchaj… Okej, sprzedałaś mieszkanie. Możesz przenieść się na jakiś czas do
nas – stwierdził jak gdyby nigdy nic. Nie zastanawiał się nad tym zbyt długo.
Po prostu z automatu podjął decyzję, czując, że grunt zaczyna już mu się palić
pod nogami. Zdawał sobie sprawę, że jeśli pozwoliłby jej teraz wyjechać,
straciłby wszystko. Bo czas niekiedy jest naszym najgorszym wrogiem. Staje
między ludźmi i oddala ich od siebie. – To byłoby najlepsze rozwiązanie… Wiem,
że nie chcesz tworzyć ze mną fałszywej, idealnej rodziny. I wcale cię o to nie
proszę. Proszę cię tylko o trochę więcej czasu, bym mógł znaleźć dla nas jak
najlepsze rozwiązanie. Dla ciebie, dla mnie i dla naszego syna. Teraz i tak
musimy z zespołem wyjechać na jakiś czas. Mamy promocję, więc będziesz
właściwie miała to mieszkanie dla siebie… - zaczął mówić, jak nakręcony, nie
pozwalając jej nawet dojść do słowa. Za to świetnie udało mu się stworzyć jeden
wielki mętlik w jej głowie. Już kompletnie nie wiedziała, co powinna zrobić w
tej sytuacji, ale miała coraz większą ochotę po prostu odpuścić. Odpuścić i
zaczekać, zobaczyć, co się stanie dalej. – A jak tylko wrócę, obiecuję, że będę
wiedział, co dalej. I wiem, że zależy ci, by stąd wyjechać… Więc nie będę cię
zatrzymywał. Jeśli będzie trzeba, wyjadę z wami. Ale po prostu daj mi ten czas.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 70.9pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- W porządku – oznajmiła nagle,
stawiając wszystko na jedną kartę. Chyba nie zniosłaby jeszcze więcej słów z
jego strony. Wzbudzał w niej zbyt wiele pokręconych uczuć, z którymi nie
potrafiła sobie poradzić. Musiała to przerwać i po prostu spróbować przez
chwilę działać według jego zasad. Tym bardziej że był skłonny nie tylko
pozwolić jej wyjechać, ale pojechać za nią. Wiedziała, że to kompletnie
szalone. Chciał zmieniać całe swoje życie dla dziecka. Taka osoba musiała być
warta poświęcenia i była mu to winna. Nie mogła temu dłużej zaprzeczać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Naprawdę? – Bill odetchnął z ulgą. Dosłownie poczuł, jak jego serce znowu
zaczyna bić normalnym rytmem. Jakby jakaś niewidzialna wielka dłoń w końcu
puściła jego serce i pozwoliła mu oddychać. Udało się. – Obiecuję, że nie
będziesz tego żałowała. Dziękuję. – Jednym ruchem przyciągnął ją do siebie,
przytulając mocno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Westchnęła
tylko w jego koszulkę, mając nadzieję, że się nie mylił. Znowu jej życie
wywracało się do góry nogami i po raz kolejny to Bill Kaulitz był tego sprawcą.
Ale tym razem miał pełną tego świadomość. Obydwoje ją mieli. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i><u><span style="font-family: inherit;">Kilka tygodni
później…<o:p></o:p></span></u></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Jasne
promienie lipcowego słońca poraziły jej oczy, gdy tylko opuściła budynek
policji. Poczuła wielką ulgę, że ma to już za sobą i miała nadzieję, że nie
będzie musiała już więcej wracać do tego miejsca. Nie tak wyobrażała sobie
początek wakacji. Z drugiej strony jednak nie była zaskoczona. Zaczynała się
powoli przyzwyczajać do prezentów, jakie rzuca jej pod nogi życie. I
niekoniecznie są one przyjemne. Choć w tym przypadku, trudno było określić
stopień przyjemności. O ile w ogóle można było mierzyć go taką miarą. W każdym
razie, chyba było w tym coś dobrego. A przynajmniej, sprawiedliwego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> - Dziękuję, że przyszedłeś tu ze mną. –
Nastolatka posłała przyjacielowi subtelny uśmiech, spoglądając w jego kierunku.
Cały stres, jaki odczuwała, dopiero teraz zaczął powoli z niej schodzić. I
wiedziała, że bez Daniela byłoby to wszystko o wiele trudniejsze. Nikt nie był
w stanie zrozumieć jej sytuacji tak jak on w tym przypadku. Nadal łączyło ich ważne
wydarzenie z przeszłości i jak się okazuje, nie można tak łatwo odesłać tego w
zapomnienie. Życie wciąż stawia przed nimi kolejne przeszkody, które skutecznie
zmuszają do patrzenia w przeszłość. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Wiesz, że możesz na mnie liczyć w każdej sytuacji. A szczególnie takiej –
odparł bez wahania, wyobrażając sobie, co jego przyjaciółka musiała przeżywać.
Obydwoje mieli styczność ze strzelającym psychopatą, a Mia dodatkowo przeżyła
coś podobnego drugi raz, gdy napadnięto z bronią jej chłopaka. Życie było wobec
niej naprawdę okrutne, pozwalając, by przytrafiały jej się takie rzeczy. – Tom
wie o wszystkim? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie wiem… To znaczy, powinni go również powiadomić – rzekła niepewnie,
spuszczając swój zagubiony wzrok na ziemię. Jej relacja z Tomem nie wyglądała
ostatnio najlepiej, dlatego za każdym razem, gdy ktoś o nim wspominał,
zaczynała czuć mdłości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie
widzieli się praktycznie od feralnej nocy w klubie. Mimo że Tom wówczas
przeprosił za swoje zachowanie i wydawało się, że jest między nimi w porządku,
nie skontaktował się z nią. A potem po prostu wyjechał na promocję płyty
zespołu, bez pożegnania. I to bolało ją najmocniej. Nie miała pojęcia, jak ma
to wszystko rozumieć. Teraz to on odsuwał się od niej i chyba nawet nie mogła
go za to winić. Przecież sama chciała przerwy, nalegała na to, aby dał jej
czas. No i stało się. Dostała mnóstwo czasu. Czasu, który doprowadzał ją do
szaleństwa i utwierdzał w przekonaniu, że jej uczucie do niego jest zbyt silne,
by mogła, chociażby spróbować się odkochać. A czy ona w ogóle chciała się
odkochiwać? Nie o to jej chodziło w tej przerwie. Miała tylko przemyśleć parę
spraw, poukładać sobie wszystko w głowie, by było jej łatwiej. By wiedziała, na
czym stoi. Szczególnie, chciała po prostu odnaleźć samą siebie. Niestety to nie
było wcale takie proste. Minęły tygodnie, a jej wciąż zdawało się, że tkwi w
tym samym miejscu i nic się nie zmieniło. Poza tym, że cholernie za nim
tęskniła. Czy właśnie to chciała osiągnąć? Niewyobrażalne uczucie tęsknoty za
kimś, kogo sama od siebie odtrąciła?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
A ty? Nie zamierzasz mu powiedzieć, że znaleźli tego faceta? – Daniel spojrzał
lekko zdziwiony w jej kierunku. Był na bieżąco z sytuacją między Mią a jej
chłopakiem, ale i tak nie do końca rozumiał postępowanie swojej przyjaciółki.
Wcale nie zastanawiało go, dlaczego Tom wyjechał bez słowa, ale dlaczego to Mia
nie wykonała żadnego ruchu. I nawet w takiej sytuacji miała opory, by się z nim
skontaktować. A przecież to dotyczyło ich obojga. Byli tam tego dnia razem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
On i tak jest zajęty… Policja na pewno już mu o wszystkim powiedziała. Ja nie
chcę dzwonić do niego pod takim pretekstem. Po prostu, to głupie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To nie dzwoń pod pretekstem, tylko jako jego dziewczyna – skwitował to, jak coś
oczywistego. – Kiedy ostatnio ze sobą rozmawialiście?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dawno… - mruknęła, nawet nie mając odwagi na niego spojrzeć. Wiedziała, że miał
rację, ale jednocześnie nie potrafiła się w sobie zebrać, by zrobić cokolwiek.
Czuła, że oddalili się z Tomem od siebie. Powoli znowu stawała się bierna w tej
relacji, zdystansowana. Jakby się bała. – Ja po prostu już nic nie wiem,
Daniel. – Zatrzymała się nagle, chcąc wyrzucić z siebie to, co leżało jej na
duszy i gnębiło już od dłuższego czasu. – Myślałam, że potrzebujemy z Tomem
przerwy… Że musimy sobie obydwoje przemyśleć parę spraw. Ale nic się nie
zmienia… Ja nadal nie wiem, czego chcę. A on jest coraz dalej. Boję się, że
zepsułam to wszystko. Że sobie coś ubzdurałam… I teraz po prostu go stracę na
zawsze przez swoją głupotę – zakończyła z bezradnością, która powoli dzień po
dniu paraliżowała jej wnętrze. Bardzo bała się, że to wszystko, co powiedziała,
mogło być prawdą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dziewczyno… To, że macie jakiś tam mały kryzys, to nie powód do myślenia o
najgorszym. Każdy związek przechodzi takie chwile. I co niby miałaś sobie ubzdurać?
Czy nie było tak, że to jego przyjaciółka stała się najważniejszym punktem w
jego życiu? Nie od tego się to zaczęło? – Chłopak postanowił rozjaśnić jej
nieco umysł, przypominając, dlaczego w ogóle Mia dotarła w swoim życiu do
punktu, w którym aktualnie się znajduje. Miał wrażenie, że kompletnie
zapomniała o tym, zapędzając samą siebie w niedorzeczne poczucie winy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie mogę tak myśleć, Daniel. To jest po prostu złe. Tom jest wspaniałym
facetem, jest dobrym przyjacielem. Nie mogę teraz mówić, że nasz związek
ucierpiał, bo on pomagał swojej przyjaciółce w potrzebie – wyrzuciła
sfrustrowana. Z jednej strony wciąż odczuwała złość o relację Toma z Vanessą, a
z drugiej wściekała się na samą siebie, że w ogóle nadal jest zazdrosna o coś
takiego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Kiedy do ciebie dotrze, że masz prawo być zazdrosna? – zapytał, zupełnie jakby
czytał w jej myślach. Nie wiedziała, co miałaby mu odpowiedzieć, ale nie czekał
na to. Kontynuował swoją wypowiedź, przygważdżając ją tym jeszcze bardziej. - Ile razy zostawił cię, by do niej pojechać?
Ile razy ona pojawiła się znikąd w chwili, gdy byliście razem? Mia, każda
normalna dziewczyna na twoim miejscu zrobiłaby mu o to po prostu awanturę, a
nie czekała, aż wszystko zacznie się sypać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Jeśli nawet… To i tak nie jest jedyny powód. Po prostu coś w pewnym momencie
pękło i…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
W momencie, gdy Vanessa stanęła między wami – przerwał jej dobitnie. Mógł jej
to powtarzać w kółko, aż do momentu, w którym do niej to dotrze. Nie mógł
pojąć, jak długo jeszcze zamierzała oszukiwać samą siebie. On jednak nie
zamierzał na to patrzeć i pomagać jej udawać, że wcale nic się nie stało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Daniel…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Ale to prawda, Mia! To wtedy właśnie coś pękło. A potem już było tylko gorzej i
okej, może ona już nie miała z tym nic wspólnego. Ale nie możesz zaprzeczyć, że
to zapoczątkowała – rzekł zdeterminowany i zapewne miał dużo racji. Ta prawda
bolała, ale Mia nie mogła jej bez końca zaprzeczać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie mam już do tego siły. Proszę, nie rozmawiajmy o tym. – Uniosła na niego
swoje spojrzenie z nadzieją, że jej odpuści. Nie miał raczej wyjścia. Nie mógł
jej do niczego zmusić, ale i tak zdążył już zasiać ziarno. Liczył na to, że
przynajmniej sobie to wszystko przemyśli, gdy zostanie już sama. Tymczasem nie
zamierzał jej gnębić. Wystarczy im stresu jak na jeden dzień. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dobrze. Chodź, zabiorę cię na lody.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Objął
ją ramieniem, a ona skinęła głową, uśmiechając się z ulgą. Po prostu chciała
przez chwilę przestać o tym wszystkim myśleć. Potrzebowała odetchnąć od swoich
problemów. Choć wiedziała, że to wcale nie zniknie i zapewne jeszcze dziś
wieczorem będzie się tym dręczyła. I pewnie w końcu zadzwoni do Toma. Ktoś
musiał wykonać pierwszy ruch. Ona nie była w tym mistrzem, ale może czas się
przełamać, bo zaczynała się cofać. A skoro sama to już dostrzega, tym bardziej
powinna coś zacząć z tym robić. Dopóki jeszcze ją na to stać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><u><span style="font-family: inherit;">Kilka
godzin później…<o:p></o:p></span></u></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Cicha
muzyka wydobywała się z głośników wieży stereo w salonie, gdzie Mia siedziała
na kanapie, obracając w dłoniach niewielkie pudełeczko wciąż zawiązane uroczą
kokardką. Sama nie rozumiała, co powstrzymywało ją od rozpakowania tego
prezentu. Może świadomość, że dostała go od Toma. Jej głupi mózg ubzdurał
sobie, że wszystko stanie się jeszcze trudniejsze, jeśli zobaczy zawartość tego
pudełka. Dlatego nie ruszała go od kilku tygodni. I za każdym razem, gdy na nie
patrzyła, powtarzała sobie w duchu, jak bardzo jest głupia. To chyba nigdy się
nie zmieni. Mogła dorosnąć, ale jej wstrętne myśli zawsze będą tworzyć nowe
bariery, z którymi będzie zmuszona się zmagać. Westchnęła ciężko, popadając w
głębokie zamyślenie. Dzisiejsza rozmowa z Danielem nie dawała jej spokoju. Wiedziała,
że miał rację. Poza tym był jej przyjacielem. Wspierał ją. Na pewno chciał dla
niej jak najlepiej. Więc dlaczego po prostu go nie posłucha? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><span style="font-family: inherit;">Głupia.
<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Drgnęła
niespokojnie, słysząc nagle głosy dochodzące z przedpokoju. Odruchowo schowała
swój prezent pod poduszkę, by uniknąć niewygodnych pytań. Już po chwili w
salonie pojawiła się Rebecca wraz z Andreasem taszczącym kilka pokaźnych
reklamówek. Para była na kolejnych przedślubnych zakupach. Ostatnio ich życie
kręciło się tylko wokół tego wielkiego wydarzenia. Mia uśmiechnęła się
mimowolnie, gdy ujrzała szczęśliwą przyjaciółkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Heloł, Miaa! Zobacz, mam cycki! – Blondynka wypięła się dumnie przed
przyjaciółką, prezentując jej swój dekolt. Nastolatka wytrzeszczyła oczy, nie
bardzo ogarniając sytuację. Andreas roześmiał się tylko, odkładając zakupy na
bok. – To tylko fałszywki, ale zawsze coś. No, jak wyglądam? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Pięknie wyglądasz, kochanie – rzekł Andreas, choć to nie do niego było skierowane
to pytanie. Niemniej Mia od razu potwierdziła jego słowa, kiwając przy tym
energicznie głową. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Mam nadzieję, że sukienka dobrze się będzie na nich układać. Mogłyby być
twardsze – stwierdziła jednocześnie, macając się po swoim biuście, który w
rzeczywistości był tylko specjalnym stanikiem mającym za zadanie utworzyć
prowizoryczne piersi. – Nie widać nic, nie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
W ogóle. Jest całkiem naturalnie – rzekła z przekonaniem Mia, co też
usatysfakcjonowało Rebeccę. Dziewczyna przestała drążyć temat swojego nowego
piersiowego nabytku i wraz ze swoim narzeczonym zabrali zakupy i udali się na
piętro, zostawiając Mię ponownie samą. Doskonale, znowu mogła się zadręczać. Albo
po prostu zadzwonić do Toma. Była też opcja otworzenia prezentu. A może
wykorzysta wszystkie na raz? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Westchnęła
i wsunęła rękę pod poduszkę, wyciągając spod niej z powrotem prezent od Toma. Skoro
już tak dzisiaj szalała z odważnymi decyzjami, pociągnęła za kokardkę, która
bez problemu się rozwinęła i pozwoliła jej zajrzeć do pudełka. W środku znajdowała
się srebrna bransoletka z zawieszką w kształcie serca, na którym wygrawerowane
były ich inicjały. Była trafiona idealnie w jej gust. Tom z pewnością bardzo
się starał, wybierając dla niej ten prezent. Coś ścisnęło ją w żołądku, gdy na
nią patrzyła. Na to błyszczące serduszko, tak banalne, a jednocześnie
wyrażające więcej niż tysiąc słów. Dla niej było czymś więcej niż tylko
symbolem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Długo
obracała bransoletkę w dłoniach, przyglądając jej się i myśląc o Tomie. Właśnie
tego się obawiała, że jak otworzy ten prezent, Tom znowu zawładnie jej umysłem.
I tak było. Ale jednocześnie nie widziała w tym nic złego. Towarzyszyły jej
przy tym same przyjemne odczucia. Chyba dokładnie tego potrzebowała. Pozwolić
sobie, by wypełniły ją uczucia do Toma, które od dłuższego czasu tak usilnie
próbowała w sobie stłamsić, wmawiając sobie, że tak będzie lepiej. A przecież
to nie one były powodem tego, że się pogubiła w tym wszystkim. To była tylko
kolejna wymówka. Ona sama dla siebie była problemem. Jeśli miała cokolwiek
naprawić, powinna zacząć właśnie od siebie. Bo to ograniczenia w jej głowie
były nieustanną barierą. Dopóki się tego nie pozbędzie, nigdy nie będzie
dobrze. A przynajmniej dopóki nie nauczy się z tym żyć i to przezwyciężać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Może
to był właśnie ten moment, w którym wiedziała już, jak powinien wyglądać nowy
początek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Zapięła
bransoletkę na nadgarstku i uśmiechnęła się do siebie, stwierdzając, że teraz
jest na właściwym miejscu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;">Cdn. <o:p></o:p></span></b></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
I oto jest ten przeklęty odcinek, który powstawał chyba z siedem razy. W efekcie końcowym nie jestem z niego w pełni zadowolona. Mam takie uczucie, że te ostatnie odcinki powinny mieć w sobie coś wyjątkowego a chyba sama nie umiem tego odnaleźć. Szkoda. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Zostały już tylko 4 do końca. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><br /></span></div>
Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-69946731498356210162017-03-28T17:41:00.000+02:002017-03-28T17:41:06.501+02:0075. To był JEJ TOM. <div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Nastolatka
opadła na kanapę tuż obok Billa, który chyba zdążył już się nieco rozbudzić i
spoglądał teraz na nią w dość specyficzny sposób. Gdy alkohol powoli zaczął
wyparowywać z jego krwi, wszystkie emocje wychodziły na światło dzienne.
Widziała to w jego oczach i na twarzy. Cały ten smutek i żal. I choć przed
chwilą sama odbyła najgorszą w swoim życiu rozmowę z człowiekiem, którego tak
mocno kochała, musiała zepchnąć to wszystko na bok. Bo mimo wszystko jej
problemy były niczym w porównaniu do tego, co przeżywają jej przyjaciele.
Począwszy od Billa i na Rebecce skończywszy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Jak się czujesz? – zagadnęła do niego, ignorując ciekawskie spojrzenia ze
strony Andreasa i Rebecci. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Oboje
byli zdziwieni, że Mia wróciła do nich sama, ale nikt nie zamierzał o nic
pytać. Postanowili nie wtrącać się w jej relację z Tomem i tego chcieli się
trzymać. Przynajmniej do chwili, aż nie będzie konieczna jakaś ingerencja lub
Mia sama nie zechce rozmawiać z nimi na ten temat... <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Ja? Chyba za dużo wypiłem – mruknął niewyraźnie Bill. – Ale to ty jesteś jakaś
zaczerwieniona – zauważył, nie spuszczając z niej wzroku. Kolejny dociekliwy
Kaulitz, nieźle jej się trafiło. – Co robiłaś w tej toalecie tyle czasu? –
Uniósł z zaciekawieniem brwi, a jego wyraz twarzy dawał jej do zrozumienia, że
chyba ma kosmate myśli. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Parsknęła
śmiechem. Bardzo by chciała, żeby sytuacja sprzed paru minut mogła być choć
trochę tak przyjemna, jak w wyobraźni Billa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Gorąco tu – ucięła temat, nie planując się nawet zagłębiać. Choć mogłaby mu
powiedzieć teraz, jak wielkim idiotą jest jego bliźniak… Tylko czy w głębi
serca naprawdę tak uważała? – A ty zdecydowanie za dużo wypiłeś. Czy to ma
związek z Vanessą? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Związki i Vanessa… - zakpił, wywracając przy tym oczami. – Wybacz. To po prostu
brzmi tak paradoksalnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Rozumiem. – Skinęła głową, uśmiechając się do niego przyjaźnie. – Nie
dogadaliście się, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Oczywiście, że nie – rzekł, jakby nigdy nawet nie brał pod uwagę innej opcji.
Jego twarz ciągle wyrażała ironię. Bez dwóch zdań, cały czas był wściekły na
Vanessę i każdy głupi by to dostrzegł. Mia była trochę zawiedziona, bo jednak
liczyła, że Bill zdoła się otrząsnąć przez tak długi czas. – Ona po prostu robi
wszystko, bym sam się odsunął. I chyba w końcu tak zrobię. Bo po co mi to
wszystko? Mam zespół, karierę… Gdzie w tym miejsce na rodzinę? Na dziecko? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie zapędzaj się tak, bo ciebie też trzepnę po twarzy, jak będzie trzeba –
zagroziła, spoglądając na niego nieprzychylnie. Nie zwróciła uwagi na to, że
prawie się wygadała, co zrobiła jego bratu. Ale to nie było w tej chwili
istotne. Teraz musiała po prostu przemówić Billowi do rozumu, bo wyraźnie
zbaczał z właściwej drogi i gubił się w tym wszystkim mocno. – Wiesz, od czego
powinieneś zacząć? Od wybaczenia – oznajmiła rzeczowo, na co on od razu
prychnął. – Bill. Nie możesz całe życie trzymać w sobie tej urazy. Powinieneś
jej wybaczyć. Dla waszego syna. Pamiętaj, że to jest jego matka. I nawet jeśli
teraz między wami jest tak źle… Kiedyś przecież było dobrze. Kiedyś coś między
wami było… nawet jeżeli nie była to miłość, to na pewno jakieś dobre uczucia.
Uczucia, które pozwoliły wam stworzyć tę małą istotę – wyrecytowała to wszystko
niemal na jednym oddechu, sama siebie zadziwiając tą wylewnością. Słowa po
prostu same niemal wyskakiwały z jej serca. Nie zauważyła nawet, że jej
przyjaciele przerwali swoje dyskusje, by przysłuchiwać się po cichu tej
rozmowie. – A ty jesteś na to za dobry, Bill. – Wbiła mu wskazujący palec w
klatkę piersiową, dokładnie w miejsce, gdzie biło jego serce. – Jesteś za dobry,
by to przegapić. By to stracić. I wiesz doskonale, że nie chcesz już dłużej się
na nią złościć. Skrzywdziła cię, ale… każdy popełnia błędy. Wiesz o tym… I
potrafisz wybaczać. – Sama już nie wiedziała, ile razy powtórzyła słowo dobry i
wybaczać, ale to nie miało znowu znaczenia. Po prostu chciała, by to zrozumiał.
A przede wszystkim, musiał wiedzieć, że ktoś inny go zna. Że ona wie, że taki
właśnie jest. Bo czasem tylko tego potrzeba. Usłyszeć od kogoś prawdę o sobie,
tę dobrą stronę prawdy. By mieć świadomość, że jest się przez kogoś cenionym,
podczas gdy samemu straciło się już wiarę we wszystko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Potrafisz to wszystko mówić… namawiać mnie bym jej wybaczył, mimo że zniszczyła
też twoją relację z Tomem? – zapytał cicho.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Bardzo
ją tym pytaniem zaskoczył. Nie spodziewała się, że mógłby sprowadzić tę rozmowę
na takie tory, ale właśnie to dało mu do myślenia. Mia mimo swojej cierpkiej
relacji z Vanessą, wcale jej nie przekreśliła. Choć mogłaby odwrócić się od
niej, mogłaby ją nienawidzić. Mogłaby ją teraz oczerniać w oczach Billa. A
tymczasem ona po prostu mówi mu, by jej wybaczył. Tak po prostu. Bo jest dobry
i mimo jego dużych obiekcji, co do tego, kto z ich dwojga jest tym dobrym. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Vanessa niczego nie zniszczyła. – Mimo emocji jakie w niej wzbudził tym
pytaniem, odpowiedziała mu całkiem spokojnie. Miała dużo czasu na przemyślenia
i była zbyt dojrzała na to, aby teraz obwiniać kogokolwiek za jej nadszarpniętą
relację z Tomem. – Związek to dwoje ludzi. Jeśli cokolwiek poszło między nami
nie tak, możesz szukać przyczyny tylko w nas. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Szukać przyczyny tylko w was… - powtórzył po niej, jakby nagle go coś olśniło.
I może faktycznie tak było. Podniósł się nagle z miejsca, chwiejąc się przy tym
jeszcze lekko. Wszyscy siedzący przy stole podążyli za nim swoimi zdumionymi
spojrzeniami. Nawet Mia, która już się przekonała, że pod wpływem alkoholu
lepiej darować sobie jakiekolwiek działania. A skoro Bill był bratem Toma, to
mogło się skończyć katastrofą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Okej, cieszę się, że zrozumiałeś… Ale siadaj, proszę cię. – Złapała go szybko
za rękę, ciągnąc w dół. Od razu opadł z powrotem na siedzenie. – Jutro, dobrze?
Jak będziesz się lepiej czuł. Poza tym musisz jeszcze pomyśleć nad tym
wszystkim. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Tak sądzisz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Jestem pewna! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
W porządku – mruknął, chyba nie bardzo mając ochotę się z nią wykłócać. Poza
tym właśnie uznał ją za swoją guru, więc tym bardziej nie chciał się jej
przeciwstawiać. Cokolwiek przyszło jej na myśl, na pewno miała rację. A on i
tak poczuł się już zbyt zmęczony, by czynić cokolwiek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Mia
odetchnęła i przeniosła wzrok na przyjaciół, którzy nadal milczeli. Chyba byli
trochę zdziwieni, ale nawet nie miała siły, by się poczuć głupio. Za dużo
wrażeń jak na ten wieczór. Chwyciła pierwszy z brzegu drink i opróżniła go do
końca. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Muszę powiedzieć, że nie doceniałem cię – skwitował Andreas, patrząc na nią
wciąż z niemałym podziwem. I teraz już był pewien, że dobrze zrobił,
odpuszczając sobie, gdy próbował zatrzymać Toma. Jego młodsza siostrzyczka
wcale nie jest już taka mała i doskonale potrafi zadbać nie tylko o siebie, ale
i o swoich przyjaciół także. Był z niej naprawdę dumny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Dzisiaj chyba przechodzę samą siebie. Ale mam już dosyć, więc mam nadzieję, że
nic więcej się nie wydarzy – oznajmiła bez ogródek i oparła się plecami o
oparcie kanapy. – Więc ślub w wakacje? – Zmieniła sprawnie temat, by zająć
czymś swoje myśli. Wciąż dręczyła ją miniona rozmowa z Tomem. I właściwie
zastanawiała się, co on teraz robi. Był przecież nieźle wstawiony, a nie wrócił
do stolika. I to głównie z jej winy. Na jego miejscu też nie chciałaby tu
wracać. Szczególnie gdyby ktoś uderzył ją wcześniej w twarz. Czuła się z tym
źle, mimo że sobie na to w pełni zasłużył. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Prawdopodobnie tak – Rebecca uśmiechnęła się do niej szeroko. – Szykuj się na
druhnę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
O mój Boże. Co za zaszczyt! – Ucieszyła się, niemal podskakując w miejscu.
Wcześniej nawet nie przyszło jej do głowy, że mogłaby otrzymać tak zaszczytne
miejsce. Rebecca była dla niej idealną bratową, nie mogła wyobrazić sobie
lepszej kandydatki na żonę dla swojego brata. I naprawdę była szczęśliwa, że
Andreas tak bardzo dojrzał. W dodatku przeszedł z Rebeccą to całe piekło, jakie
zgotował im parszywy los. Poradzili sobie. Przetrwali. Teraz już nic nie mogło
stanąć im na drodze. Takie sytuacje wzmacniają, zdecydowanie. – Nie mogę się
doczekać! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Ja też! Chyba oszalałam, że chcę wyjść za tego pajaca – roześmiała się
blondynka, a Andreas zgromił ją swoim spojrzeniem. Chyba tylko jemu się nie
podobało to określenie, bo cała reszta zawtórowała śmiechem Rebecce. Niektóre
rzeczy jednak się nie zmieniają. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Chyba… będę rzygał… - Niewyraźny głos Billa przerwał radość panującą przy
stole. Mia spojrzała niepewnie na przyjaciela. Wyglądał przerażająco blado i od
razu się zmartwiła, że zawartość jego żołądka za chwilę wyląduje na jej nowej
sukience. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Zabiorę go do łazienki… - zakomunikowała i skrzywiła się lekko do własnych
myśli. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Pomogę ci z tym – zaoferował się Gustav, który jakoś nie widział Mii samej
szarpiącej się z takim dryblasem, jakim był Bill.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">We
dwoje poszło im zdecydowanie łatwiej. Perkusista praktycznie sam podtrzymywał
przyjaciela, ale Mia się na pewno przyda do tej brudniejszej roboty. Nie było
to zbyt miłe, ale brzydziły go wymiociny i nie mógł zbyt wiele na to poradzić.
A jednocześnie nie chciałby, żeby Bill się zadławił i jeszcze wyrządził sobie
jakąś krzywdę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Niełatwo
było przecisnąć się między ludźmi, których wydawało się przybywać coraz więcej.
Bill cały czas coś mamrotał pod nosem i Mia obawiała się, że nie zdążą dotrzeć
na czas do toalety. Rozejrzała się sprawnie dookoła, szukając jakiejś bardziej
przejrzystej i jednocześnie najkrótszej drogi do łazienek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Jej
wzrok jednak przyciągnęło nagle coś zupełnie innego. A właściwie ktoś. I
wszystko byłoby w porządku, gdyby to był tylko jeden ktoś. Ale to był Tom i jakaś
nieznana jej dziewczyna – blondynka – która wyraźnie się do niego mizdrzyła. Nastolatka
po raz pierwszy w życiu poczuła napływ tak ogromnego uczucia zazdrości. Relacje
Toma z Vanessą przy tym, co teraz widziała, to był pikuś. Dopiero teraz dotarło
do niej, czym jest prawdziwy powód do zazdrości. Miała ochotę po prostu podejść
i wydrapać tej dziewczynie oczy, nie pytając nawet o nic. Zdecydowanie
przestawała trzeźwo myśleć. A szala goryczy przelała się, gdy twarz nieznajomej
niebezpiecznie zbliżyła się do twarzy Toma. JEJ TOMA. TO BYŁ JEJ TOM. Przez
chwilę miała ochotę się rozpłakać, ale to było bez sensu i miała tego
świadomość. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">–
Mia, co jest? Idziemy? – Gustav zmarszczył brwi, nie bardzo rozumiejąc, czemu
wciąż stali między ludźmi, zamiast spieszyć z Billem do toalety.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Zaczekaj chwilę. Zaraz wracam – rzuciła, jak w jakimś transie, nawet na niego
nie spoglądając. Nie było sekundy, by oderwała wzrok od stojącej pod ścianą
pary. Tylko czekała, aż te różowe usta zetkną się z ustami JEJ TOMA i wtedy jej
świat rozpadnie się na miliony kawałków. Nie mógł jej tego zrobić. Dopiero, co
błagał ją, by do siebie wrócili. Dopiero, co wyznawał jej miłość. Ale był
przecież pijany. Nie myślał trzeźwo, a ona go uderzyła. Mógł zrobić teraz wiele
głupich i nieprzemyślanych rzeczy. Mógł teraz ją pocałować. Mógł pójść z nią
nawet jeszcze dalej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Nigdy
tak sprawnie nie przemieszczała się między ludźmi, jak teraz. Miała wrażenie,
jakby czas zwolnił, a jej serce stanęło na ten moment, gdy blondynka próbowała
pocałować Gitarzystę. Próbowała, bo ją odepchnął. Odtrącił ją. Naprawdę to
zrobił. Mimo swojego pijanego, głupiego móżdżku. Nastolatce kamień spadł z
serca i choć mogła już zawrócić, nadal szła w ich stronę. I nawet nie
wiedziała, kiedy wręcz wtargnęła między nich. Nie zważając na Toma, stanęła
przed nieznajomą dziewczyną i odepchnęła ją jednym ruchem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Przykro mi, ale ten pan jest już zajęty – rzekła zdeterminowana w kierunku
zaskoczonej dziewczyny. Sam Muzyk nie bardzo ogarniał całą sytuację. Nie miał
nawet pojęcia, skąd Mia się tutaj wzięła. I właściwie przeraził się, że mogła
widzieć coś, czego nie powinna. Teraz by się nie zdziwił, jakby posłała go do
diabła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Cóż, jakbym miała takiego pana, to raczej bym go lepiej pilnowała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Jak zdążyłaś zauważyć, nie potrzebuje opieki. Świetnie sobie radzi – rzuciła
Mia, krzyżując ręce na piersi. Już dawno nie czuła się tak bardzo pewna siebie,
jak w tym momencie. Może to te drinki, a może po prostu znała już swoje
miejsce. Nie tylko na świecie, ale i w życiu Toma. A dodatkową motywacją był
dla niej sam fakt, że Tom nie dał się omotać jakiejś przypadkowej dziewczynie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Tak? Więc dlaczego tutaj jesteś? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Żeby wskazać ci drogę, bo chyba się trochę zagubiłaś. – Zasugerowała z
ironicznym uśmiechem. Nadal miała wielką ochotę wydrapać jej te wielkie
niebieskie oczy. Była naprawdę ładna, ale zupełnie nie w typie Toma. I skąd ona
o tym mogła wiedzieć? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Bez obaw. Już znikam. Wojny miłosne to nie moja działka – mruknęła z przekąsem
i mierząc Mię jeszcze swoim obojętnym spojrzeniem, wycofała się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Dopiero
gdy zniknęła gdzieś między ludźmi, do Mii dotarło, co właśnie zrobiła. Na pewno
miała nieodparte wrażenie, że się ośmieszyła. Zdecydowanie przesadziła. Chyba
nie robi się takich rzeczy, gdy wcześniej się kogoś od siebie odtrąca. Ani gdy
wymaga się od kogoś przerwy w związku. Trochę się pogubiła. Trochę bardzo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Mia?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie mów nic – powiedziała, nie mając nawet odwagi, żeby odwrócić się w jego
stronę. Jedyne, na co miała ochotę, to klepnąć się w twarz. Może to by ją
otrzeźwiło. Ale przypomniała sobie o Billu i to dało jej motywację do
działania. – Muszę wracać – stwierdziła bardziej do siebie niż do niego i po
prostu odeszła, zostawiając go zdezorientowanego i kompletnie bezradnego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Choć
Mia wróciła do Gustava oraz Billa najszybciej, jak się dało i tak okazało się,
że było już za późno. Zawartość żołądka Wokalisty leżała na podłodze i po
części również na butach Gustava. Nastolatka jęknęła żałośnie w duchu i
spojrzała przepraszająco na perkusistę, który po prostu postanowił przemilczeć
całą sprawę. Przynajmniej zrobiło się przy nich dużo więcej wolnej przestrzeni,
bo zniesmaczeni ludzie od razu ulotnili się w inne miejsce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Zabierzmy go stąd.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Ta… Liczyłem, że chociaż pobijesz tę laskę, skoro już nas zostawiłaś w takiej
sytuacji – stwierdził Gustav, na co nastolatka momentalnie poczerwieniała ze
wstydu. Nie spodziewała się, że perkusista to wszystko widział! A jeśli ktoś
jeszcze to widział? Przecież to było takie żenujące. – Spokojnie, nikomu nie
powiem. Po prostu… to było niezłe. Podobało mi się, mimo wszystko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Ta noc jest szalona. Powinna się jak najszybciej skończyć. – Westchnęła z
rezygnacją i popchnęła drzwi męskiej toalety, by Gustav mógł wprowadzić do niej
Billa. Sama weszła zaraz za nimi. Bill raczej nie zamierzał już rzygać, ale
pomogła mu trochę się odświeżyć, by mogli go odwieźć do domu w miarę
przyzwoitym stanie. Przynajmniej na tyle, na ile było to możliwe. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Sama
zaś czuła się kompletnie skołowana. Żałowała, że też nie jest pijana przynajmniej
w połowie tak jak Bill czy Tom. Nie musiałaby wtedy tego wszystkiego pamiętać z
taką dokładnością. A tymczasem czuła, że jeszcze długo będą prześladowały ją
wspomnienia tej nocy. I przede wszystkim… co ona teraz zrobi? Nie tak miała
wyglądać ich przerwa w związku. A może coś takiego, jak przerwa wcale nie istnieje.
Może to Tom miał rację...? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Nie
miała czasu, by akurat teraz to analizować. Bill był ledwo przytomny i wcale z
nimi nie współpracował. Zdziwiło ją, że wcześniej w ogóle potrafił przez kilka
minut normalnie z nią rozmawiać. Poleciła Gustavowi, by usadowił swojego
przyjaciela pod ścianą, a sama sięgnęła po papierowe ręczniki. Część z nich
dała blondynowi, aby mógł wyczyścić sobie buty, a to, co jej zostało, zmoczyła
w ciepłej wodzie i użyła do otarcia twarzy oraz części ubrań Billa. Niestety jedyne
czego nie mogła się pozbyć to nieprzyjemny zapach. Będą musieli to przeżyć. Na
szczęście już niedługo, bo zamierzała od razu odstawić Billa do domu. Zresztą
nie tylko jego. Zdaje się, że drugi pan Kaulitz też miał na dzisiaj dosyć. Na
samą myśl o nim odczuwała zażenowanie i to głównie ze swojego powodu. Mimo że
to on dziś zachowywał się jak kretyn. Zdawało jej się, że chyba mu dorównywała
chwilami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Zmywamy się stąd, nie? – rzucił luźno Gustav, zerkając na dziewczynę. Dla niego
także sprawa była oczywista.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Mia
pokiwała tylko twierdząco głową i wyrzuciła zużyte ręczniki do kosza na śmieci.
Następnie wszyscy troje opuścili pomieszczenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Zabierz go już na zewnątrz, a ja dam znać reszcie – poprosiła dziewczyna, na co
chłopak zgodził się bez problemu. Mia natomiast wróciła do przyjaciół, Toma
nadal z nimi nie było. Zaczynała się o niego poważnie martwić. – Wracamy do
domu. Odstawimy z Gustavem Billa i w sumie… Toma też by się przydało. – Spojrzała
wymownie w kierunku swojego brata, oczekując jakiegoś ratunku. Ten jednak
uniósł tylko brwi, nie bardzo rozumiejąc, co on ma z tym wspólnego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
No Andreas, rusz się. – Rebecca wbiła mu łokieć w żebro. – Idź po tego kretyna –
poleciła mu, jakby to było co najmniej oczywiste.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Nastolatka
uśmiechnęła się z wdzięcznością do przyjaciółki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Będziemy czekać przed klubem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Najlepiej wróćmy wszyscy razem. To znaczy, ja nie piłam, więc i tak prowadzę –
stwierdziła Rebecca, od razu podnosząc się z miejsca. – Andreas, wróćcie z
Georgiem taksówką – zwróciła się do swojego chłopaka, mając na uwadze, że nie
zmieszczą się wszyscy do samochodu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Nikt
nie miał nic przeciwko temu, więc wszyscy sprawnie rozeszli się w swoją stronę.
Mia oraz Rebecca opuściły klub, dołączając do Gustava oraz śpiącego na nim
Billa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">W
czasie, gdy Andreas miał sprowadzić im Gitarzystę, zdążyli wpakować jego
bliźniaka do samochodu. Gustav zajął
miejsce obok kierowcy, jako że sam Bill miał dzisiaj wiele uczuć do Mii i
dziewczyna właściwie nie miała wyjścia, jak siedzieć obok niego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Jestem tatą… – wymamrotał, opierając głowę na jej ramieniu, ale i tak nie był w
stanie jej utrzymać w miejscu. Objął ją, przytulając się do jej piersi, co było
przez chwilę dość niezręczne, ale doszła do wniosku, że już naprawdę jest jej
wszystko jedno. Nie, żeby miała ochotę trzymać głowę Billa na swoich piersiach,
lecz i tak był pijany, a ona nie zamierzała się z nim szamotać. Westchnęła
tylko i pogłaskała go po włosach. – A ty jesteś taka dobra… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Tak Bill, wszystko się zgadza – mruknęła do niego i w tym momencie otworzyły
się drzwi po drugiej stronie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Do
samochodu wsiadł Tom. Mia przełknęła ciężko ślinę, obawiając się niezręczności
tej całej sytuacji. Mężczyzna zmierzył ich dwójkę swoim półprzytomnym
spojrzeniem, ale chyba nie zamierzał się odzywać. Dziewczyna już tylko czekała,
aż ruszą i to wszystko się skończy. Zrobiło jej się nagle niesamowicie duszno,
a za każdym razem, gdy zdawała sobie sprawę z tego, jak Tom na nią patrzy,
mdliło ją w środku. Znowu to robił. Znowu się gapił, a ona nie mogła nigdzie
uciec. Miała ochotę odwrócić głowę i patrzeć całą drogę w szybę, ale czy
powinna ciągle się tak zachowywać? Właściwie kompletnie nie wiedziała już, jak
odpowiadać na jego spojrzenia. Nawet nie zauważyła, kiedy odjechali spod klubu.
Gus z Rebeccą rozmawiali o czymś, może nawet skierowali do niej kilka słów, ale
jeśli tak było, to i tak ich nie słuchała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Spojrzała
w końcu na Toma. Miała ochotę krzyknąć wprost do niego, żeby przestał tak na
nią patrzeć. Ale czy mogła tak naprawdę komukolwiek zabronić spoglądania w jej
stronę? Musiała zagryźć zęby i to przetrwać. Jednak nie była tak wytrwałym
graczem i po chwili odwróciła wzrok, skupiając go na zagłówku fotela przed
sobą. Zaczęła odliczać w głowie minuty z nadzieją, że to przyspieszy ich podróż,
a przynajmniej zajmie jej myśli. Niewiele to dało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Niemniej
w końcu nadszedł ten upragniony moment, gdy Rebecca zatrzymała się pod
apartamentowcem Bliźniaków. I gdyby nie wciąż leżący na nastolatce Bill, to
pewnie jako pierwsza wyskoczyłaby z tego pojazdu. Gustav jednak przejął
inicjatywę i pomógł jej z tym problemem. Odetchnęła głęboko orzeźwiającym
powietrzem, gdy tylko stanęła na twardym gruncie. Następnie poczekała, aż
Perkusista wydostanie z samochodu Billa. Jego brat zdążył już wysiąść z drugiej
strony i czekał cierpliwie, by przejąć swojego bliźniaka. Wbrew pozorom był w
dużo lepszym stanie niż on. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Poradzę sobie już. Dzięki – rzucił do Gustava, gdy ten podszedł do niego z
Billem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Mia
automatycznie podążyła za nimi, wciąż martwiąc się o przyjaciela. Tak naprawdę
martwiła się o nich dwóch. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Jesteś pewien? – wypaliła, niewiele myśląc. W sumie głupio byłoby wcale nie
odzywać się teraz do niego z powodu jakichś chorych nieporozumień, które wynikły
w klubie. Nadal zależało jej, aby było między nimi wszystko w porządku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Gustav
jakby pod wpływem przeczucia odsunął się trochę od nich, dając im więcej
prywatności. Nie, żeby jej teraz potrzebowali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Tom
w odpowiedzi kiwnął tylko głową, nie mając chyba ochoty na głębsze rozmowy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Mia
westchnęła cicho, patrząc wciąż na niego z niepewnością. Widziała na jego
twarzy smutek, a nawet nutę rozczarowania. Chyba też nie tak wyobrażał sobie
ten wieczór. I mimo wszystko, zrobiło jej się przykro. Bo może naprawdę na to nie
zasługiwał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Przepraszam za dzisiaj. Nie byłem sobą – odezwał się nagle, wyrywając ją z
zamyślenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Zamrugała
powiekami, zaskoczona jego przeprosinami. Niemniej było to pozytywne. Właściwie
kamień spadł jej z serca, bo zdawał sobie sprawę z tego, jak fatalnie się
zachował i naprawdę tego żałował. Wiedział, że teraz mógł ją stracić. Dał jej
dzisiaj wiele powodów, by mogła je wykorzystać do odejścia, gdyby tylko
chciała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
W porządku. – Posłała mu subtelny uśmiech, dając do zrozumienia, że nie musi
się już tym martwić. Była w stanie ot tak zapomnieć o wszystkim i iść dalej. Bo
przecież gdyby nie alkohol i żal w jego sercu, nigdy nie postąpiłby w taki
sposób. Był ostatnią osobą, która chciałaby zaszkodzić ich relacji. – Na pewno
sobie poradzicie? – zapytała raz jeszcze, jakby po cichu chciała, by poprosił
ją, aby z nimi została. To było głupie. Nie powinna nawet o tym myśleć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Tom
jednak nie zamierzał jej o to prosić. Po raz kolejny pokiwał twierdząco głową i
tym razem nie zwlekał dłużej, tylko po prostu zabrał brata i powoli odszedł w
kierunku wejścia do budynku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Mia
jeszcze długo patrzyła za nimi, walcząc ze swoimi pogmatwanymi uczuciami, aż w
końcu odwróciła się do Gustava. Chłopak wciąż stał dwa kroki za nią, posyłając
jej pokrzepiające spojrzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Zostałbyś z nimi? – Zrobiła całkiem niewinną minę, zdając sobie sprawę, że
prosi go o wiele.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Muzyk
jednak nie miał jej tego wcale za złe. Tym bardziej że bliźniacy byli także
jego przyjaciółmi. Poza tym, kto mógłby odmówić tej dziewczynie? Zwłaszcza gdy
patrzyła w taki sposób. Serce samo rwało się do pomocy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie ma sprawy. Bądź spokojna. – Uśmiechnął się do niej przyjaźnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Mia
uściskała go z wdzięcznością. Może ona nie była odpowiednią osobą, by mieć oko
na bliźniaków, ale ktoś zdecydowanie powinien je mieć. Nikt nie powinien być sam
w takim stanie, szczególnie gdy towarzyszą temu tak negatywne emocje, jak
smutek czy żal. Nie byłaby sobą, gdyby nie zadbała o towarzystwo dla nich. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Cdn. <o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;">W dniu, w którym zakończyłam to opowiadanie pisząc na końcu 80 rozdziału to magiczne słowo <i>koniec, </i>rozpoczęła się moja wielka walka. 76 rozdział stał się moim przekleństwem. Zdążyłam popaść w kryzys twórczy i znienawidzić to opowiadanie, wszystko zaczęło nie mieć w nim sensu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;">Ale przetrwałam. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-57447732938850578212017-03-22T13:31:00.002+01:002017-03-22T13:31:51.587+01:0074. Odurzeni. <div class="MsoNormal" style="mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<b><i><u><span style="font-family: inherit;">3 tygodnie później…<o:p></o:p></span></u></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<b><i><u><span style="font-family: inherit;"><br /></span></u></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Moment,
w którym poczuła, jak zderza się z czymś twardym, odesłał jej umysł w
przeszłość. Dokładnie do wspomnienia sprzed roku, gdy po raz pierwszy
przestąpiła próg tego klubu. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że ten jeden wieczór
odmieni całe jej życie. Wtedy była zupełnie inną osobą. Zagubioną i samotną.
Teraz by się tak nie określiła. Może i ostatnimi czasy była trochę pogubiona,
ale na pewno już nie tak bardzo, jak wspomnianego wieczoru.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">A
zwłaszcza nie była już samotna. Tym razem przyszła tu na spotkanie ze swoimi
przyjaciółmi. Nie odczuwała ani grama stresu. Była szczęśliwa i pewna swojego
miejsca. Trudno było uwierzyć, że tak wiele zmieniło się w jej życiu od tamtego
czasu. Może poza jednym… Poza Tomem. Nadal pachniał tak samo. Jego oczy nadal
były tak hipnotyzujące i głębokie, że traciła dla nich rozum. I uśmiech. Wciąż
zniewalający.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Wpadli
na siebie po raz kolejny, od razu mając uczucie deja vu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<b><i><span style="font-family: inherit;">Przeznaczenie? <o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<b><i><span style="font-family: inherit;"><br /></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Cześć – szepnęła, wpatrując się w niego oszołomiona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Ostatnio
widywali się znacznie rzadziej. Głównie przez pracę muzyka i oczywiście szkołę
Mii. Każde z nich skupiło się na swoich obowiązkach, dzięki temu przetrwali
ostatnie tygodnie, nie myśląc w kółko o sobie i swoich uczuciach. Udało im się
na chwilę przygasić ten żarzący się nieustannie płomień. W tej chwili jednak
obydwoje mieli wrażenie, jakby ktoś zalał ich serca benzyną i bez wahania
rzucił w nie płonącą zapałką. I sami nie wiedzieli, czy to bardziej tortura,
czy przyjemność. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Hej. Chyba już kiedyś to się wydarzyło – powiedział, uśmiechając się
delikatnie. Doskonale pamiętał tamtą sytuację. Tę zagubioną małą dziewczynkę w
tłumie pijanych ludzi. Była tak urocza, że już wtedy nie potrafił oderwać od
niej wzroku. I nie mógł opisać swojej radości, gdy okazało się, że to właśnie
ona jest siostrą Andreasa. Dzięki temu miał możliwość poznania jej bliżej.
Ponieważ już w chwili, kiedy od niej odszedł, zaczął żałować, że ta znajomość
musiała się tak skończyć. Los jednak miał dla nich zupełnie inny plan. I chyba
po raz pierwszy w życiu przyjmował coś od niego z taką przyjemnością. Jej
zielone oczy w ogóle się nie zmieniły. Może nie była już taka wystraszona i
zawstydzona, ale nadal była tą uroczą dziewczyną, która zawróciła mu w głowie w
pierwszej sekundzie, gdy ją ujrzał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Też masz takie wrażenie? – Uniosła niepewnie kąciki swoich ust. Serce biło jej
tak mocno, że dziękowała w duchu za głośną muzykę w tle, bo była pewna, że w
innym wypadku Tom usłyszałby to dudnienie w jej piersi. Czuła się przez chwilę,
jakby ich cała przeszłość nie istniała. Jakby to wszystko zaczynało się jeszcze
raz. Może tak byłoby prościej? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie
zdołali już zamienić ze sobą słowa, choć bardzo by chcieli. Całą magię tej
sytuacji przerwał im Bill, wpadając między nich i obejmując ich oboje
ramionami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Andreas się żeni! – zawołał, dzieląc się z nimi dobrą nowiną oraz całą swoją
radością. Zdecydowanie zdążył już opić te wieści, co dało się bez problemu
wyczuć. – Chodźcie wznieść toast, bo to jest najlepsza rzecz, jaka się
wydarzyła w tym popieprzonym roku! Oczywiście niemal na równi z tym, że Rebecca
pokonała pieprzony nowotwór. I chuj mu w dupę! Skurwiel jebany, nikogo już nam
nie zabierze! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Łooł, Bill. Ty to chyba już świętowałeś za nas wszystkich. – Tom chwycił brata
pod ramię, gdy ten zachwiał się niebezpiecznie, niemal przenosząc swój cały
ciężar na Mię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nastolatka
była trochę zaskoczona zachowaniem przyjaciela i dość mocnymi słowami
padającymi z jego ust, ale z drugiej strony, potrafiła znaleźć dla tego
logiczne wytłumaczenie. Bill naprawdę miał ostatnio trudny czas. Oczywiście nie
pochwalała zapijania wszystkiego alkoholem i doprowadzania się do takiego
stanu, ale rozumiała. Sama czasami miała ochotę zrobić coś, by przynajmniej
przez chwilę nie musieć pamiętać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Gitarzysta
przejął całkowicie kontrolę nad pijanym bratem i całą trójką dotarli do
stolika, gdzie już czekała na nich reszta paczki. Niesamowicie było zobaczyć
ich wszystkich w jednym miejscu. Na twarzy Mii automatycznie pojawiał się
szeroki uśmiech. A dodając do tego jeszcze zaręczyny jej brata i dobre wyniki badań
Rebecci, to już w ogóle, mogłaby tylko skakać z radości. Nastolatka od razu
wyściskała swoją przyjaciółkę, szepcząc jej przy tym do ucha, jak bardzo się
cieszy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Tak
naprawdę nie było osoby, która przy tym stole nie byłaby teraz szczęśliwa. Każdy
odłożył swoje problemy na bok i skupił się na tym, co dobre. A wszystko, co dobre siedziało przed nim i
ukrywało się w dwojgu ludzi. Jeszcze rok temu żadne z nich nie podejrzewałoby
tej pary o tak wielkie i poważne zmiany w swoim życiu. Dziś jednak kontrast między
ludźmi sprzed tych kilkunastu miesięcy a tymi, którzy siedzieli teraz na
czerwonej kanapie, był ogromny. Każdy był pod wrażeniem tej zmiany. I
jednocześnie zdawali sobie sprawę, że nie tylko życie Rebecci i Andreasa tak
bardzo się odmieniło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mia
była tak zaaferowana swoim bratem i Rebeccą, że nawet nie zwracała uwagi na
natarczywe spojrzenie Toma, który nie potrafił się powstrzymać. Lustrował ją
wzrokiem, odkąd tylko zajął miejsce naprzeciwko. Myślał, że jest silniejszy.
Ale gdy tylko ją zobaczył, wszystko się zmieniło. Nagle nie chciał być silny.
Miał ochotę wstać i zagarnąć ją w swoje ramiona, olewając wszelkie zasady.
Jeszcze przed paroma minutami miał nadzieję, że tego wieczoru coś mogłoby się
między nimi zmienić. Że może Mia i on mogliby zakończyć tę całą farsę z przerwą
i po prostu znowu być razem jak normalni, zakochani ludzie. Ale cała magia
zniknęła, w momencie, gdy zjawił się Bill. A Mia już nie patrzyła na niego tak,
jak wtedy. Teraz niemal w ogóle nie zwracała na niego uwagi. Czy to możliwe, by
mu się tylko wydawało? Może wcześniej wcale nie dostrzegł w jej oczach żadnej
tęsknoty. Może w ogóle za nim nie tęskniła. Może w ogóle już go nie
potrzebowała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Poderwał
się nagle z miejsca i już chciał odejść tak bez słowa, ale zatrzymał go Gustav
zdziwiony jego zachowaniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
A ty dokąd?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Do baru… Po drinki – rzucił krótko. Potrzebował ulotnić się stąd na jakiś czas.
A przede wszystkim, potrzebował po prostu wlać w siebie coś cierpkiego i
rozluźniającego. Czuł, że za chwilę eksploduje z buzujących w nim uczuć do
siedzącej naprzeciwko dziewczyny. I zastanawiał się, czy naprawdę jest jej tak
łatwo? Wydawało mu się, że zna ją na tyle dobrze, by odczytać z niej
jakiekolwiek emocje. Tymczasem patrzył na nią i nie miał pojęcia, o czym
myślała. Była szczęśliwa z powodu dobrych wieści, to oczywiste. Ale czy
naprawdę nie obchodził już ją ON? Zachowywał się teraz jak rozkapryszony
nastolatek. Wściekał się, że nie zwracała na niego uwagi. Że nie patrzyła na
niego z pragnieniem. Nie chciała go. I to wszystko frustrowało go jeszcze
bardziej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Zniknął
szybko w tłumie, zmierzając prosto do baru. I nie zamierzał wcale tak prędko
stamtąd wracać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mia
natomiast wcale nie ignorowała jego obecności. Bardzo by chciała umieć to
robić. Wówczas wszystko byłoby dużo prostsze. Nie musiałaby prowadzić ze sobą
tej ciągłej walki. Gdy Tom odszedł od stolika, automatycznie powędrowała za nim
wzrokiem, kompletnie odcinając się od rzeczywistości. Dopiero dłoń Rebecci, którą
poczuła na swoim ramieniu, nieco ją otrzeźwiła. Posłała przyjaciółce swój
promienny uśmiech, starając się nie dać niczego po sobie poznać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Prawie ci się udało. – Rebecca puściła jej oczko, nie dając się zwieść. Za
dobrze znała tę dziewczynę. Za dobrze znała tę parę. – Masz. Wypij za mnie, bo
mi jeszcze nie wolno. – Podsunęła jej jednego z kolorowych drinków,
znajdujących się na stole, co brunetka przyjęła bez wahania. Nie planowała się
upijać, ale zdecydowanie przyda jej się odrobina alkoholu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">W
tym czasie Tom zdążył już zadomowić się przy barze i pochłonąć kilka shotów.
Szło mu całkiem sprawnie. Nie chciał, by przyjaciele zaczęli się o niego
martwić, więc chciał „znieczulić się” w szybkim tempie i po prostu do nich
wrócić z nadzieją, że nie będzie już tak bardzo bolał go widok Mii. Zaklął pod
nosem, gdy po raz kolejny poczuł ucisk w żołądku na myśl o dziewczynie. Kolejny
łyk. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Niezły maraton, może potrzebujesz towarzystwa? – Drgnął, słysząc obok siebie
nieznajomy, kobiecy głos. Odwrócił głowę, spoglądając zdezorientowany na
dziewczynę. Była blondynką o niebieskich oczach i porcelanowej twarzy.
Przypominała mu lalkę, którą często widywał na babcinym regale. Miał ochotę się
roześmiać sam do siebie na to porównanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie, raczej nie – mruknął jedynie i ponownie skupił swój wzrok na pustym już
kieliszku. Nieznajoma chyba się nie zniechęciła, bo i tak zajęła miejsce obok i
przywołała do siebie barmana. Tom skrzywił się, czując nadmiar jej perfum.
Chyba był już zbyt pijany i wszystko zaczynało go drażnić. – Wezmę jeszcze
wódkę z colą – rzucił do barmana, zamierzając się już stąd zwijać, ale nie z
pustymi rękoma. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Czasem nie warto się tak starać. – Blondynka odezwała się ponownie. Nie bardzo
zrozumiał jej aluzję i chyba nawet nie miał ochoty próbować. – Kobieta, co?
Inaczej byś tak nie wyglądał – skwitowała z pewnością w głosie, po czym
opróżniła swoją szklankę niemal do dna. – Jakby co, jeszcze trochę tutaj będę –
dodała wymownie i wstała, następnie znikając w tłumie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Tom
zamrugał powiekami, próbując otrząsnąć się z chwilowego zaćmienia umysłu.
Złapał za szklankę, którą przed momentem postawił przed nim młody mężczyzna stojący
za barem i bez zwlekania ruszył do stolika, gdzie wciąż siedzieli jego
przyjaciele. Zdążyli się już rozkręcić w czasie, gdy go nie było. Rozmowy i
śmiechy trwały w najlepsze. Tylko Bill trochę przysypiał w kącie, ale może to i
lepiej dla niego. Gitarzysta bez słowa usiadł obok Gustava. Z tego, co zdążył
zauważyć, dyskusja dotyczyła imprezy zaręczynowej Andreasa i Rebecci, którzy
nie byli przekonani co do tego pomysłu. A jemu zdecydowanie było teraz wszystko
jedno. Po chwili nawet przestał ich słuchać. Jego wzrok automatycznie
powędrował na Mię, która teraz milczała jedynie, przysłuchując się temu, co
mówiła jej przyjaciółka. Uśmiechała się, a jej oczy błyszczały radośnie. I
właśnie dotarło do niego, że choćby wypił dzisiaj dziesięć litrów wódki, to
uczucie w głębi nigdy nie zniknie. Choć może gdyby tyle wypił, przynajmniej przeżyłby
tego nie i wówczas na pewno by zniknęło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Idę do toalety. – Nastolatka podniosła się ze swojego miejsca, informując
bardziej Rebeccę o swoich planach niżeli całą resztę, ale nie mogło to uciec
uwadze Toma, który przecież nie mógł oderwać od niej swojego wzroku. Co swoją
drogą zaczynała powoli dość mocno odczuwać i trochę już ją to peszyło.
Zauważyła, że Tom nie wrócił z baru w takim stanie, w jakim przyszedł do klubu.
Jego oczy były całkiem inne, nawet wyraz twarzy się różnił. Potrzebowała
odetchnąć na chwilę od jego natarczywego spojrzenia i toaleta była na to
świetną wymówką.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Rebecca
skinęła ze zrozumieniem głową, a Mia natychmiast oddaliła się od stolika.
Gitarzysta nie wahał się nawet przez chwilę. Wstał niczym robot, zamierzając
udać się za nią. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Tom. – Gromki głos przyjaciela, sprowadził go na ziemię. Przeniósł na niego
swój nieprzytomny wzrok. – Daj jej spokój, stary. – Andreas rzucił mu wymowne
spojrzenie. Zdążył już zauważyć, co się dzieje i wcale mu się to nie podobało.
Znał sytuację Mii i Toma. I choć bardzo im kibicował, tym razem nie uważał za
odpowiednie, by jego przyjaciel miał być, aż tak nachalny. Tym bardziej że
zdążył już wypić więcej niż oni wszyscy tu razem wzięci. Pomijając Billa, ale
to był całkiem inny przypadek. – Siadaj – polecił dosyć stanowczo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Tom
zawahał się przez chwilę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
O co ci chodzi? – rzucił z niezadowoleniem. Nie rozumiał, czemu Andreas w ogóle
się odzywa w tej sprawie i jeszcze próbuje mówić mu, co ma robić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
O to, żebyś dał spokój mojej siostrze – rzekł dobitnie blondyn. Reszta osób
siedzących przy stole zdążyła już ucichnąć, obserwując z uwagą tę nieciekawie
zapowiadającą się dyskusję. – Poważnie, stary. Pogorszysz tylko sytuację. Po
prostu siadaj. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Andreas… - Rebecca chwyciła swojego narzeczonego za ramię w razie, jakby
przyszło mu jeszcze do głowy wdawać się w jakieś rękoczyny. Widziała po Tomie,
że jest w złym stanie i trudno będzie go powstrzymać od tego, co zamierzał. Też
jej się nie podobało, że chciał iść za Mią, będąc pijanym, ale na szczęście
wiedziała, że i tak by jej nie skrzywdził. – Niech robi, co chce. Mia ma własny
rozum, sama podejmie decyzje – powiedziała spokojnie, wciąż niepewnie zerkając
na Toma. – Nie wtrącaj się – poprosiła jeszcze, zdając sobie sprawę, że
Andreasa jest to trudny orzech do zgryzienia. Rozumiała go, ale z drugiej strony, nie mógł tak naprawdę nic
zrobić. Tom był zbyt zdeterminowany i to wszystko mogło skończyć się tylko kolejną
katastrofą w ich relacjach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Blondyn
w końcu odpuścił, rzucając Tomowi jedynie ostrzegawcze spojrzenie. Muzyk
niewiele sobie z tego robił. Nikt go już nie zatrzymywał, więc po prostu ruszył
w kierunku toalet. Działał jak w jakimś amoku, niewiele przy tym myśląc. Daleko
też nie zaszedł. Mia akurat już wychodziła z łazienki, gdy stanął na jej
drodze. Nastolatka była wyraźnie zaskoczona jego widokiem i nie bardzo
wiedziała, czego ma się spodziewać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Mia… możemy porozmawiać? – zaczął.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Już
wiedziała, że ta rozmowa w ogóle nie powinna mieć miejsca. Przede wszystkim Tom
był pijany. Poza tym prowadziło to tylko do jednego, a ona zdecydowanie nie
była gotowa, by teraz przez to przechodzić. I to nie był nawet odpowiedni
wieczór! To był wieczór ich przyjaciół, a nie czas rozwiązywania miłosnych
problemów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Tom, to chyba nie jest dobra pora – odparła dość niepewnie. Nie chciała, by to
zabrzmiało zbyt chłodno w jego odczuciu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Proszę cię. – Odruchowo chwycił ją za nadgarstek, dając do zrozumienia, że nie
podda się tak łatwo. – Nie chcę dłużej czekać. Ta sytuacja doprowadza mnie do
szaleństwa… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Tom… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Przecież mnie kochasz. To wszystko nie ma sensu, Mia. Chcę być z tobą.
Normalnie. Bez żadnych głupich przerw. Nie potrzebujemy żadnego czasu. Kocham
cię. Nie potrzeba nam niczego więcej. Po prostu… - zaczął mówić, jak nakręcony,
nie zważając nawet na jej próby protestów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie
miała wyjścia. Musiała go słuchać, choć bardzo nie chciała. W dodatku
świadomość, że był pijany, pogarszała tylko sytuację. Miała ochotę po prostu
strzelić mu w twarz, żeby się opamiętał. Po raz pierwszy w życiu naprawdę była
tak bardzo na niego wściekła. Przyszedł
tu za nią i przytłacza ją swoją nagłą pijacką wylewnością. Bierze ją pod włos,
wyznając miłość. Podczas gdy sam obiecał jej zaczekać. Obiecał, że da jej ten
cholerny czas. O nic więcej go nie prosiła, a teraz tak po prostu zabierał jej
całą przestrzeń. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Tom, przestań. Proszę cię! – zawołała, nim ten zdążył po raz kolejny otworzyć
usta. Wyrwała swoją rękę z jego uścisku, spoglądając mu ze złością w oczy. –
Nie chcę tego słuchać. Jesteś pijany. To nie jest dobry czas na takie rozmowy.
Nawet nie będziesz tego jutro pamiętał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
A kiedy niby będzie dobry czas!? Mia, do cholery. Nie widzisz, jakie to jest
głupie? Oddalamy się tylko od siebie. Nic dobrego to nie wnosi! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie odbieram tego w ten sposób – rzuciła sucho, robiąc krok do tyłu. Ale im
dalej od niego odchodziła, tym on bardziej się do niej zbliżał, jak uparty
dzieciak. Doprowadzał ją tym do szału. – Proszę cię, Tom. Przestań, zanim
powiesz o kilka słów za dużo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Czego się tak boisz? – zapytał z wyrzutem, nie spuszczając z niej wzroku nawet
na sekundę. Miała wrażenie, że to spojrzenie za chwilę przygniecie ją do
ściany. – No powiedz. Czego się boisz, Mia? O co chodzi? Musisz mi to w końcu
powiedzieć. Przecież to jest niedorzeczne. Nie wierzę, że bez powodu
postanowiłaś zakończyć to wszystko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Ale ja niczego nie zakończyłam, Tom!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Jeszcze! – fuknął na nią poirytowany, aż drgnęła, nie spodziewając się z jego
strony takiej gwałtowności. – Jeszcze! Nazwałaś to PRZERWĄ! Myślisz, że jak
użyjesz innych słów, to będzie bezpieczniej? A do czego niby to prowadzi?! Do
jednego, wielkiego, pieprzonego końca! Tego chcesz!? Tego?! – Przestał już nad
sobą panować, a ona widziała go takiego pierwszy raz w swoim życiu. Nawet nie
zorientowała się, kiedy faktycznie znalazła się pod ścianą, a w oczach stanęły
jej łzy. Jeszcze tylko brakowało, by się przed nim rozpłakała. Nigdy w życiu. –
Powiedz. Po prostu to powiedz! Będzie dużo łatwiej! Skończmy to, skoro tak
bardzo tego pragniesz!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Myślę, że powinieneś zamilknąć. – Z trudem wydobyła z siebie głos, patrząc mu
przy tym prosto w twarz. Łzy niebezpiecznie drżały w jej kącikach oczu, ale ani
jednej nie pozwoliła wydostać się na zewnątrz. Zaciskała mocno dłonie w pięści,
starając się panować nad swoimi emocjami. Może Tom był pijany, ale ona była całkiem
trzeźwa. Nie zamierzała dać mu się sprowokować. Wszystko, co mówił, było
nielogiczne. I nigdy nie powinno paść z jego ust. – Za chwilę nie będzie odwrotu,
więc po prostu się zamknij – dodała jeszcze. Jej klatka piersiowa unosiła się
znacznie szybciej przez kołatające w piersi serce. Wbrew pozorom wcale się go
nie bała. Nadal mu ufała, mimo tego pijanego spojrzenia, mimo tego
rozzłoszczonego głosu. Mimo tej agresji, jaka od niego biła. Niemniej w tym
momencie nie zamierzała go usprawiedliwiać. Uznała, że powinna się na niego wściec,
bo na to sobie zasłużył i powinien to wiedzieć. Powinien przekonać się, że
popełniał błąd. I może coś do niego powoli docierało, bo przestał się odzywać.
Wpatrywał się już w nią jedynie swoimi ciemnymi oczami. Może po prostu nie miał
już odpowiednich słów, by wyrazić to, co chciał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mia
szybko się otrząsnęła, to była dobra okazja, żeby mu uciec. Nie wierzyła, że
naprawdę musi to robić. Nie wierzyła, że Tom w ogóle doprowadził do tak
idiotycznej sytuacji między nimi. Próbowała odbić się od ściany i po prostu
odejść, ale wtedy uwięził ją między swoimi rękami, które oparł na ścianie po
obu stronach jej głowy. Miała ochotę wywrócić oczami z irytacji. Zamierzała
właśnie mu wygarnąć, jak bardzo niedojrzale się zachowuje i jak bardzo przegina,
ale znowu ją uprzedził, zamykając jej usta pocałunkiem. Doznała szoku, który w
mgnieniu oka przerodził się w złość. Ten pocałunek wcale nie był przyjemny.
Wymusił go na niej, a to już przestało ją bawić. Bez chwili zastanowienia
odepchnęła go od siebie, a gdy spojrzał na nią zaskoczony, zrobiła coś, czego
próbowała uniknąć przez ostatnie kilkanaście minut. Uderzyła go w twarz. I to
porządnie. Nie planowała używać tyle siły, ale to wyszło samo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Obudź się, Tom – warknęła zdenerwowana i nie zwlekając już ani chwili, wyminęła
go, dopóki był na tyle zdezorientowany, by nie próbować już jej zatrzymywać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nadal
nie wierzyła, że to się wydarzyło. Miała ochotę od razu wyjść z klubu, ale nie
chciała psuć wieczoru swoim przyjaciołom. Nie tym razem. Zagryzła zęby,
odetchnęła głęboko kilka razy i postanowiła przetrwać ten czas. Powtarzając
sobie w kółko, że Tom jest po prostu pijany i wcale nie chciał się tak
zachowywać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;">Cdn.</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><b> </b>Spodziewajcie się odcinków teraz dwa razy w tygodniu, bo mam challenge zakończyć to opowiadanie przed koncertem! ;) </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-83442402724532998522017-03-18T19:24:00.001+01:002017-03-18T19:24:40.105+01:0073. Rozbitkowie. <div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Działanie
pod wpływem negatywnych emocji rzadko kiedy wychodziło na dobre. Człowiek
jednak niewiele myśli w takich chwilach. A impulsywność to akurat jedna z cech
Billa. Nie raz się już na niej przejechał, ale mimo to wciąż zdarzało mu się
popełniać ten sam błąd. Bardzo starał się tym razem nad sobą zapanować, gdy
dowiedział się, co zaplanowała Vanessa. Nie pojechał do niej od razu. Po tej
informacji odczekał do kolejnego dnia, co było dla niego wręcz nie do zniesienia.
W ogóle nie spał, nie mógł o niczym innym myśleć. Chodził wściekły. Tom już
dawno zszedł mu z drogi po ich ostrej wymianie zdań w kuchni. Obydwoje teraz
byli nabuzowani i woleli trzymać się od siebie z daleka. Przez to także nie
mogli nawzajem się wesprzeć. Wszystko było nie tak. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Odczekanie
tych ciągnących się w nieskończoność godzin, wcale niczego nie ułatwiło ani tym
bardziej nie sprawiło, że udało mu się ochłonąć. Miał w głowie jeden wielki
mętlik. I choć sam nie był gotowy na bycie ojcem, jednocześnie nie mógł znieść
myśli, że Vanessa miałaby zniknąć z jego dzieckiem. Już prawdopodobnie nigdy nie
zobaczyłby swojego syna. Po raz kolejny chciała mu coś odebrać. Nie wiedział
nic poza tym, że nie może pozwolić jej na to drugi raz. Nie obchodziło go, co
sobie zaplanowała. Miał na uwadze, że zrobiła to za jego plecami. Przekonał się
tylko, że nie zasługiwała nawet na jego wybaczenie. Niemniej, to dziecko było
tu najważniejsze. I ze względu na niego był w stanie spróbować dojść z nią do
porozumienia. Przestać jej wypominać, jak go oszukała. Nie mógł pozwolić, żeby
jego syn wychowywał się w rozwalonej rodzinie. Sam z doświadczenia wiedział, że
takie życie jest do kitu dla młodego dzieciaka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Dziewczyna
była zaskoczona jego widokiem. Był ostatnią osobą, której spodziewała się tego
ranka. On jednak bez słowa wszedł do jej mieszkania, nie oglądając się nawet za
siebie. Była skłonna to zaakceptować, bo jeszcze nie wiedziała, jakie miał
zamiary. Żywiła nadzieję, że przyszedł się z nią pogodzić i że uda im się jakoś
dogadać. Bolało ją cały czas, że Bill po prostu wykreślił ją ze swojego życia.
Mimo wielu lat ich przyjaźni. Mogła rozumieć jego wściekłość, ale na pewno nie
zachowanie, które z niej wynikało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Możesz mi powiedzieć, co ty sobie w ogóle myślisz? – naskoczył na nią od razu,
gdy tylko zamknęła drzwi i podążyła za nim do salonu. Cofnęła się zaskoczona
jego atakiem. – Najpierw oszukujesz wszystkich, zatajasz przede mną fakt, że
Javier jest moim synem, a teraz chcesz sobie go zabrać, Bóg wie gdzie, bez
słowa?! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Dopiero
wówczas dotarło do niej, że Tom musiał się po prostu wygadać. Nie zmieniało to
faktu, że nie spodziewała się, aż takiej reakcji ze strony jego brata. Sama nie
uważała też, by musiała tłumaczyć się ze swoich decyzji. Tym bardziej przed
Billem, który wypiął się na nią już dobre kilka tygodni temu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Po pierwsze, to moje dziecko i chyba nie sądzisz, że je tu zostawię samo? Po
drugie, nie żadne Bóg wie gdzie. Po prostu się wyprowadzamy. A po trzecie, na
pewno bym się z wami pożegnała, bo w przeciwieństwie do ciebie mam trochę
więcej rozumu – wyrecytowała, patrząc na niego ze wściekłością. Jeśli myślał,
że może sobie do niej przyjść i zrobić jej awanturę, był w wielkim błędzie. Nie
zamierzała znosić jego kolejnych kaprysów. Nie miała na to ani czasu, ani
ochoty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nigdzie go nie zabierzesz. To także mój syn, jeśli jeszcze o tym pamiętasz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Ja nie pamiętam?! – prychnęła z pogardą i skrzyżowała ręce na piersi w obawie,
że mogłaby za chwilę go nimi zamordować. – Popraw mnie, jeśli się mylę, ale to
ty się nim nie interesujesz od tygodni! Wątpię, że on w ogóle wie, kim ty
jesteś! – wyrzuciła z siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mocno
go to dotknęło. W mgnieniu oka znalazł się przy niej, stając z nią twarzą w
twarz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To moje dziecko – wysyczał, patrząc jej przy tym w oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Gdyby
go nie znała, mogłaby się przerazić. Jego tęczówki były ciemne, niemal czarne
ze złości. Nie dostrzegała żadnych pozytywnych emocji. Był nabuzowany. Jak
tykająca bomba, która nadal nie wybuchła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie twierdzę, że nim nie jest. Nie zmienia to faktu, że ja także mam prawo
ułożyć sobie życie – rzekła, trzymając swoje emocje na wodzy. Nie chciała już
pogarszać sytuacji, a wiedziała, że nigdy się nie dogadają, jeśli cały czas
będą na siebie wrzeszczeć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Tutaj też możesz sobie je układać, do cholery. Nie pozwolę, żeby moje dziecko
wychowywało się w rozbitej rodzinie! Nie zasługuje na to! Sam przez to
przechodziłem i nie zamierzam popełniać błędów swoich rodziców – oświadczył
dobitnie, ale już znacznie spokojniejszym tonem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Trochę
ją tym zaskoczył, nie bardzo wiedziała, co mu teraz odpowiedzieć. Ta rozmowa
zeszła w całkiem innym kierunku, niż się spodziewała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Nie chcę dla niego takiego życia. – Pokręcił głową. – I myślę, że ty też byś
nie chciała. Możesz tu zostać. Możemy spróbować stworzyć temu dziecku normalny
dom. Razem. Nie musimy walczyć ze sobą. Przecież może nam się udać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Co? O czym ty mówisz, do diabła? – Zamrugała powiekami, zdając sobie sprawę, że
Wokalista usiłuje zaproponować jej życie w jakiejś totalnej fikcji. Wspólne
życie. – Czy ty siebie słyszysz? To się nigdy nie uda. Myślisz, że możemy tak
po prostu udawać? Bez żadnych uczuć?! Że dziecko będzie szczęśliwe tylko
dlatego, że będziemy razem!? Przecież to jest niedorzeczne, Bill, i sam dobrze
o tym wiesz. To się nigdy nie uda! – Odsunęła się od niego, nie mogąc już
znieść tego spojrzenia. Nie wierzyła, że w ogóle coś podobnego przyszło mu do
głowy. To było chore. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Oczywiście, że nie. Bo nie jestem Tomem – prychnął z ironicznym wyrazem twarzy,
zwracając na siebie ponownie jej uwagę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Spojrzała
na niego zakłopotana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Co jesteś taka zdziwiona? Myślisz, że nie widzę, co się dzieje? Myślisz, że nie
wiem, jak na niego patrzysz? Że nie wiem, jak bardzo żałujesz, że to nie on
jest ojcem Javiera? Jesteś żałosna. Żałosna, zakochana dziewczynka, która obudziła
się, gdy już było za późno. – Nie zważał na słowa, nie zastanawiał się, jak
bardzo ją w tym momencie rani. Obydwoje już dawno przekroczyli granice. I było
już za późno, by się cofnąć. Dla nich było już za późno na wszystko. – Miałaś
swoją szansę i jej nie wykorzystałaś, a teraz zatruwasz wszystkim życie. Jak
możesz być taką wyrafinowaną… Dlaczego to robisz? Zniszczyłaś najpierw mój
świat, teraz niszczysz Toma. Wykorzystujesz to, że obiecał ci pomóc. Przez
ciebie jego związek się rozpada. Ale ciebie to nie obchodzi, prawda? Liczysz
się tylko ty. Tylko ty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
O mój Boże, dosyć – wyszeptała przerażona każdym kolejnym słowem padającym z
jego ust. Była w takim szoku, że nawet nie potrafiła się w żaden sposób bronić.
Oczy zaszły jej łzami, a serce już dawno zdążyło rozpaść się na kawałki. Miała
wrażenie, że patrzy na zupełnie obcego sobie człowieka. I nadal w to nie
wierzyła. Tylko te oczy, nadal tak łudząco znajome i bliskie. – Wyjdź stąd,
Bill. Odejdź. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Oczywiście, że odejdę – przyznał bez wahania, wciąż odważnie na nią patrząc. –
Ale nie myśl sobie, że pozwolę ci zabrać moje dziecko. I tak, w tym jednym masz
rację, nigdy by nam się nie udało. Nie jesteś warta, by o ciebie walczyć, ale
wiedz, że ja o swojego syna nigdy walczyć nie przestanę. Możesz być tego pewna
– rzekł jeszcze na koniec, nim zdecydował się na dobre wyjść z jej mieszkania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Dopiero
gdy usłyszała trzask drzwi, wszystkie emocje puściły i zalała się gorzkimi
łzami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">^^^<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Ciemne
audi stało na szkolnym parkingu, wzbudzając zainteresowanie każdego
przechodzącego obok ucznia. Nikt nie mógł się oprzeć, by ciekawsko nie
zlustrować wzrokiem zarówno samochodu, jak i jego właściciela nonszalancko
opierającego się o maskę. Kilka dziewcząt uśmiechnęło się nawet zalotnie w jego
stronę, a on tylko grzecznie odwzajemniał ten uśmiech. Na nieszczęście dla
nich, czekał tylko na tę jedną, wyjątkową dla niego osobę. Osobę, o którą warto
było walczyć, zwłaszcza teraz, gdy ona sama twierdziła inaczej i odpychała go
od siebie. Nie zamierzał się poddawać. Owszem, popełnił kilka błędów i zapomniał
się na trochę. Było mu po prostu tak dobrze i czuł się tak spokojnie, że
zgubiła go własna pewność siebie. Dotarło to do niego w nocy, gdy rozmyślał nad
wszystkim. Bo przecież nigdy się nie spodziewał, że Mia mogłaby od niego
odejść. Sądził, że miłość wystarczy. Że załata wszystkie dziury. Ale niestety
to nie było takie proste. Nawet z tak cudowną i dobrą osobą, jaką była jego
dziewczyna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie
liczył na to, że dzisiaj ucieszy się na jego widok. W końcu dopiero co posłała
go do diabła, twierdząc, że potrzebuje przerwy od ich związku. Miał trudny
orzech do zgryzienia. Nie chciał bowiem na nią naciskać, a z drugiej strony nie
chciał pozwolić, by oddalili się od siebie zbyt mocno. Postawił więc na to, że
postara się zachowywać tak, jak na początku ich znajomości. Tak całkiem
niewinnie. W końcu Mia zaznaczyła, że nadal są dla siebie ważni i ta przerwa
nie sprawi, że nagle wszystko, co ich łączyło, rozpłynie się w powietrzu.
Planował to wykorzystać. Sama zostawiła mu otwartą furtkę, choć nie była tego
świadoma. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Uśmiechnął
się na widok Mii, gdy ta wreszcie wyszła ze szkoły. Co prawda towarzyszył jej
też Daniel, ale Tom skrupulatnie ignorował ten fakt. Poczekał chwilę, aż
odległość między nimi zmniejszy się na tyle, by mogła go dostrzec i wtedy jej
pomachał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Dziewczyna
była wyraźnie zaskoczona jego widokiem. Sama przez moment zapomniała, że
właściwie się rozstali. Bo gdy tak stał, kilka metrów dalej i uśmiechał się do
niej, nie widziała w tym nic złego. Wahała się, czy powinna do niego
podchodzić, ale z drugiej strony, nie mogła ani nawet nie chciała udawać, że go
nie widzi. To byłoby głupie. Poza tym wcale nie chciała uciekać. Przeciwnie,
musiała się z tym zmierzyć. Gdy podejmowała decyzję o ich przerwie, wiedziała,
że to będzie trudne, więc teraz miała to, czego chciała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Pożegnała
się z Danielem, który jak tylko zobaczył Toma, wiedział już, o co chodzi.
Skinął jedynie głową i pozwolił jej odejść w stronę Gitarzysty, który już nie
mógł się doczekać tej chwili. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Hej. Co tu robisz? – Stanęła przed nim, spoglądając na niego niepewnie. Minęły
w sumie ledwo dwa dni, a ona już czuła, jakby to była cała wieczność. I to
dziwne uczucie, gdy musieli powstrzymywać swój odruch objęcia się, czy
pocałowania na powitanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Chciałem się z tobą zobaczyć – odparł z uśmiechem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">To
wzbudziło w niej pewne podejrzenia. Wcale nie wyglądało to, jakby przejął się
ich przerwą. Ba, jakby w ogóle robił sobie cokolwiek z tego, że nie planowała w
najbliższym czasie się z nim spotykać. W końcu na tym to miało polegać, prawda?
Czemu on wszystko tak komplikuje? I jak ona ma go ciągle odtrącać? To istne
tortury. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Spokojnie, nie będę cię namawiał na żadne nieodpowiednie rzeczy – dodał, widząc
jej nieufne spojrzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nieodpowiednie? – powtórzyła, nie bardzo rozumiejąc, co miał na myśli. – Zdaję
sobie sprawę, że ta sytuacja jest bardzo pogmatwana. Trudno jest zachować samą
przyjaźń i jednocześnie mieć przerwę w związku… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
No cóż… Nie bez powodu ludzie zwykle przerywają kontakt, gdy się ze sobą
rozstają – stwierdził, nadal uważając, że to wszystko jest bez sensu. Jednak
zachował to dla siebie, by jej nie denerwować. – Ale mówiłaś, że nic się nie
zmieni… To znaczy pod względem naszej przyjaźni, więc chciałem po prostu się
spotkać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Mam ci w to uwierzyć? – zapytała z lekkim uśmiechem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
A masz inne wyjście? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Chyba nie – mruknęła bez przekonania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Czuła
się naprawdę niezręcznie. Łudziła się, że to będzie łatwiejsze. Ale sama nie
wiedziała, jak powinna się teraz wobec niego zachowywać. Nie dało się utrzymać
odpowiedniego dystansu. Z jednej strony byli przyjaciółmi, a z drugiej bali się
na siebie spojrzeć. Wiedzieli, że długo tak nie wytrzymają. W końcu któraś
strona przeważy i albo do siebie wrócą, albo wszystko skończy się na zawsze. Na
samą myśl o końcu mdliło ją w żołądku. Nie do tego zmierzała. Nie tego chciała.
A co jeśli przez jej głupie pomysły wszystko straci? Co jeśli Tom na nią nie
zaczeka...? Co jeśli właśnie definitywnie niszczyła wszystko, co kiedykolwiek
między sobą stworzyli?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Hej, nie będę wracał do tego tematu. Obiecuję. – Dotknął jej ramienia,
dostrzegając, jak bardzo znowu ze sobą walczy. Kochał ją na tyle, że choć każda
część jego ciała pragnęła przekroczyć granicę, jaką między nimi wyznaczyła, nie
mógł tego zrobić. Chciał uszanować jej przestrzeń. Jeśli tak postanowiła,
musiała mieć do tego ważny powód. Każdy czasami musi pobyć sam ze sobą, by
odnaleźć właściwą drogę. Mia wciąż była młoda, wciąż szukała swojej ścieżki,
którą mogłaby zmierzać. A on wiedział, że gdy już ją odnajdzie, wyciągnie do
niego rękę, by mógł do niej dołączyć. Przynajmniej miał taką nadzieję, że go
nie opuści. Czy był wart tego, żeby po niego wróciła? Bardzo chciał być. I
poprzysiągł sobie, że uczyni wszystko, co w jego mocy, aby sobie na to
zasłużyć. – Odwiozę cię tylko do domu, porozmawiamy o głupotach i tyle. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Brzmi całkiem niewinnie. – Zmrużyła oczy, czując się znacznie spokojniej.
Pojawiła się nadzieja, że to jednak może się udać. I to on się do tego
przyczyniał. Zauważyła to i czuła się dzięki temu cudownie. Ten drobny gest z
jego strony znaczył dla niej teraz tak wiele. – Dziękuję. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Wsiadaj. – Wskazał ruchem głowy na samochód.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mimo
wątpliwości wykonała jego polecenie. W końcu chciał ją tylko odwieźć do domu.
Nie było w tym nic złego. I tego się trzymała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Ostatnio nie udało mi się dać ci prezentu… Noszę go ze sobą od kilku dni i
chyba czas by trafił w twoje ręce – odezwał się, gdy już obydwoje siedzieli na
swoich miejscach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mia
spojrzała na niego zaskoczona. Nie miała nawet czasu myśleć o takich rzeczach.
Ba, prezent, który otrzymała od Daniela, też gdzieś jeszcze leżał w jej pokoju
nieruszony. Chyba nie było to zbyt uprzejmie z jej strony, ale kompletnie o nim
zapomniała. A Daniel na szczęście nie dopytywał o jej wrażenia po rozpakowaniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Przepraszam, że spóźniony. Naprawdę chciałbym, żeby wyglądało to wszystko
inaczej… – próbował się tłumaczyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Wiem. Dziękuję… - Posłała mu delikatny uśmiech, przyjmując niewielkie
pudełeczko ozdobione złotą kokardką. Zaczynało robić się bardzo niezręcznie,
gdy wciąż przepraszał ją za tamten wieczór. W końcu to od niego wszystko się
zaczęło. – Jak się czuje Bill? – Zdecydowała się szybko zmienić temat, by przełamać
tę narastającą barierę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Tom
w międzyczasie ruszył, wyjeżdżając na ulicę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Chyba średnio… Pokłóciliśmy się ostatnio i powiedziałem trochę za dużo. Nie
powinien dowiadywać się takich rzeczy w taki sposób i ode mnie… - powiedział
nieco skruszony. Żałował, że przez swoją głupotę i impulsywność wygadał
wszystko bratu. Vanessa powinna była z nim o tym rozmawiać i rozegrać to tak,
jak tego chciała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
A coś się stało? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Vanessa postanowiła wyjechać. Na stałe – odparł dość niepewnie. Pamiętał cały
czas słowa Billa i zastanawiał się, czy poruszanie tematu przyjaciółki w
obecności Mii było dobrym posunięciem. Co jeśli o ich relacji naprawdę
przeważyła sytuacja z Vanessą? Co jeśli nic by się nie zmieniło, gdyby tamtego
wieczoru do niej nie pojechał, tylko został z Mią? To były pytania, na które już
nigdy nie pozna odpowiedzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nastolatka
natomiast była zdziwiona informacją od Toma. Nawet coś ukłuło ją w środku na
myśl, że Vanessa prawdopodobnie niebawem zniknie z ich życia. A przynajmniej z
otoczenia. To by oznaczało, że Tom już nie mógłby być na każde jej zawołanie. Ale
to przecież nie dlatego chciała przerwy, prawda? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
I mam rozumieć, że nie uzgodniła tego z Billem? O to chodzi? – zapytała,
otrząsając się szybko ze swoich zgubnych myśli. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Tak. Gdy mi o tym powiedziała, od razu próbowałem wybić jej to z głowy. Ale
tylko się pokłóciliśmy. A potem w złości powiedziałem o tym Billowi. Jestem
głupi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Może dobrze się stało, że mu powiedziałeś – stwierdziła, chcąc dodać mu otuchy.
– Tak naprawdę nie wiesz, kiedy i czy w ogóle Vanessa zdecydowałaby się na
rozmowę z Billem. A im dłużej się czeka, tym jest gorzej. I jesteś jego bratem.
Przede wszystkim jego bratem. Dlatego może lepiej, że dowiedział się tego od
ciebie i niczego przed nim nie zatajałeś. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Coś w tym jest… – przyznał, widząc w tym jakiś sens. Bill pewnie byłby wściekły
także na niego, gdyby okazało się, że znał prawdę i siedział cicho. Trudno
byłoby mu to wybaczyć. Może nie do końca to przemyślał, gdy mu wykrzyczał, co
planuje Vanessa, ale teraz czuł, że dobrze się stało. Ta dziewczyna nadal
otwierała mu oczy. Wystarczyło kilka minut w jej towarzystwie, by wszystko
zaczynało wyglądać inaczej. Chciał powiedzieć jej, jak dobrze jest ją mieć, ale
uznał, że to mogłoby naruszyć ich nowe, głupie zasady. Pewnie znowu poczułaby
się niezręcznie z takim wyznaniem. Czy on nie oszaleje, nim ta ich przerwa się
skończy? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dzięki za podwiezienie. Spróbuję odezwać się do Billa i jak coś, dam ci znać. –
Uśmiechnęła się do niego, odpinając swoje pasy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To ja dziękuję jak zwykle za dobrą radę i wsparcie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Daj spokój. Nadal jesteś dla mnie ważny i nadal jestem twoją przyjaciółką. Mimo
wszystko możesz na mnie liczyć – rzekła, starając się nie wykazywać jakichś
większych emocji. Trudno było nad sobą panować. Każda sekunda to była szaleńcza
walka, by wytrwać w swoim postanowieniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Obydwoje
walczyli. Tylko Tom za bardzo nie widział, dlaczego musi to robić. Dlaczego nie
może jej teraz powiedzieć, jak bardzo ją kocha. Bo tego chciał. To było jedyne,
co chciał w tym momencie jej wyznać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Do zobaczenia, Mia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Do zobaczenia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">I
choć obydwoje nie widzieli żadnego końca, w tym momencie coś jakby się dla nich
skończyło. Na tych kilku prostych słowach, które uświadamiały aż za wiele.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;">Cdn.<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><br /></span></b></div>
Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-60907555314493338892017-03-11T17:47:00.001+01:002017-03-11T17:47:12.181+01:0072. Zagubieni. <div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Dużo
czasu minęło i wiele łez zmoczyło poduszkę, nim w ogóle zdołała zasnąć. Gdyby
nie zmęczenie, możliwe, że nigdy by jej się to nie udało. Tom odwiózł ją do
domu i pożegnali się tak po prostu. Bo co jeszcze miałoby się wydarzyć? Jeśli
chodzi o ten wieczór i tak już wszystko poszło nie tak, jak tego chcieli.
Pierwszy raz w życiu, nie chciała go tłumaczyć. Nie chciała idealizować.
Pierwszy raz potraktowała go, jak winnego. To bolało, ale była już zmęczona
ciągłym bronieniem jego zachowania przed samą sobą. Ile można starać się kogoś
zrozumieć? Nawet jej wyrozumiałość miała swoje granice, które właśnie zostały
niebezpiecznie naruszone. Coś pękło. Czuła, że już nie będzie potrafiła po tym
wrócić do normalności, nawet gdy Tom obdarzy ją milionem kolejnych czułych
pocałunków. Kochała go, to było pewne. Ale czy to wystarczy? Wciąż była młodą
dziewczyną. Przyszłość stała przed nią otworem. A ostatnio jedyne na czym się
skupiała to jej związek. Związek, który wydaje się pozornie idealny. Skoro jest
taki idealny to dlaczego czuje się zmęczona? Nigdy nie spodziewała się, że nie
będzie żadnych problemów. Znała życie wystarczająco, by wiedzieć, że to jest po
prostu niemożliwe. I nie chodziło nawet o problemy. Bo gdyby jakieś były, można
by znaleźć dla nich rozwiązanie. To całkiem logiczne. Ale tu nawet nie było nic
konkretnego. Żadnego punktu zaczepienia. Była sobie Mia, był sobie Tom i była
sobie jego przyjaciółka. Wszystko wydawało się nieskazitelne. Można jedynie
przyczepić się tego, że Tom czasem zachowywał się słabo wobec swojej
dziewczyny, gdy musiał nagle gdzieś wyjść, zostawiając ją samą. Niemniej, czy
to był problem? To było życie. I ona o tym doskonale wiedziała. Wiedziała, że
zawsze będzie pojawiał się ktoś albo coś, dla którego Tom po prostu zdecyduje
się wyjść w trakcie ich spotkania. Takie sytuacje zwyczajnie zdarzają się w
życiu. Więc dlaczego sobie z nimi nie radziła? To było zbyt trudne do
ogarnięcia. Już nie chciała nawet próbować. Wolała odpuścić. Bo przecież jeśli
coś przestaje wychodzić, to czy warto brnąć w to na siłę? Pewnie tak. Większość
powiedziałaby <i>nie poddawaj się. </i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Myślała
o tym pół nocy i pół dnia. Mimo potwornego bólu głowy, który jej towarzyszył.
Snuła się po domu jak cień. Tom w tym czasie próbował się z nią kontaktować
kilka razy, ale nie czuła się na siłach, by jeszcze się z nim konfrontować.
Przeżywała wewnętrzną walkę z samą sobą. Musiała sobie wszystko poukładać.
Potrzebowała czasu. Dużo czasu… Próbowała być w końcu rozważna i dojrzała, ale
za każdym razem przypominały jej się najcudowniejsze chwile z Tomem. To
zakłócało całkowicie jej rozważność. Bo nie wyobrażała sobie, by mogła to
przerwać. By miała już więcej nie poczuć jego ust na swoich, nie zatopić się w
jego spojrzeniu, czy nie schować w jego ramionach. Nie chciała, żeby to wszystko
stało się tylko wspomnieniami. A czy chciała dalej patrzeć, jak idzie pomóc
swojej przyjaciółce, która potrzebuje tej pomocy tak często? To było tak bardzo
okropne uczucie, że miała ochotę wyrwać je ze swoich wnętrzności. Czuła się jak
najgorsza osoba na świecie, wciąż wracając myślami do Vanessy i Toma. Ale w
głębi siebie wiedziała dobrze, że to był tylko pretekst. Wcale nie chodziło
tylko o głupią zazdrość. Przecież była na to zbyt mądra. Musiała tylko przyznać
się do tego przed samą sobą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Dzwonek
do drzwi wyrwał ją z zamyślenia, gdy nalewała sok do szklanki. Spojrzała
odruchowo na swoją rodzicielkę krzątającą się po kuchni, jakby miała ją
wybawić. Obawiała się, kto może stać za drzwiami, mimo że wcale nikogo nie
zapraszała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Otworzysz? – Kobieta zwróciła się do niej, przyglądając jej się dość
podejrzliwie. Cały dzień tak na nią patrzyła. Na pewno wyczuwała tym swoim
matczynym zmysłem, że coś jest nie tak. Aż dziwne, że jeszcze nie próbowała
tego z niej wyciągać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mia
kiwnęła tylko głową i odkładając szklankę, bardzo niechętnie i bardzo powoli
udała się do przedpokoju. Była niemal pewna, że to Tom. I wcale jej to nie
cieszyło. Jego obecność w niczym teraz nie pomoże. Wręcz przeciwnie. Znowu
wszystko utrudni. Nie bez powodu unikała dziś z nim kontaktu. Widocznie on miał
inne zdanie w tej sprawie. Na pewno tak po prostu nie odpuści. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie
myliła się. Gitarzysta stał przed wejściem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Co ty tu robisz? – wypaliła, nie zastanawiając się nawet, że mogłoby to
zabrzmieć niegrzecznie. Trochę tak było, ale nie zraził się. Wiedział, że Mia
nadal była na niego zła. Może alkohol zdążył już wyparować, ale jej wspomnienia
raczej nie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie odbierasz ode mnie telefonów. Martwię się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Niepotrzebnie… Nic mi nie jest – odparła z naiwną nadzieją, że tyle mu
wystarczy i zwyczajnie sobie pójdzie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Porozmawiamy? Wiem, że nadal jesteś na mnie zła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Wcale nie jestem – zaprzeczyła, sama już nie wiedząc, w jaki sposób miałaby mu
to wyjaśnić. – Zaczekaj – dodała i zniknęła na chwilę w przedpokoju, by założyć
buty i jakąś kurtkę. Była tak zamroczona tym wszystkim, że nawet nie
powiadomiła swojej mamy, że wychodzi. Jeśli już miała rozmawiać z Tomem, to na
jakimś neutralnym, otwartym gruncie. Miała nadzieję, że świeże powietrze
pozwoli jej dłużej zachować przy nim trzeźwość myślenia. To wszystko teraz
brzmiało, jakby ten chłopak był dla niej toksyczny. Wcale tak nie było.
Uwielbiała, gdy zawracał jej w głowie. Naprawdę to uwielbiała. Po prostu teraz
potrzebowała być silna. Nie dać mu się przekonać. Ten jeden raz. Bo czuła, że
właśnie tego potrzebowała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Chcesz się przejść?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Gdziekolwiek – mruknęła, wsuwając ręce do kieszeni kurtki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie
patrzyła na niego zbyt wiele. Po prostu szła obok. I przez długi czas obydwoje
milczeli, aż to Tom ponownie nie zabrał głosu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Przepraszam cię za wczoraj, Mia. To wszystko nie powinno tak wyglądać. Wiem, że
zawaliłem. Vanessa po prostu…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To jest nieważne, Tom – przerwała mu, wiedząc, że będzie jej się tłumaczył,
dopóki nie powie mu, że wszystko jest w porządku. A wcale nie było. I ot tak
się nie stanie. – Tu nie chodzi już nawet o wczoraj.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie? – zdziwił się. Był przekonany, że to jedyny problem. Nawet nie miał
pojęcia, jak bardzo się mylił. – Więc stało się coś jeszcze? – Spojrzał na nią
pełen niepokoju. Od samego rana miał złe przeczucia. Mimo że starał się myśleć
pozytywnie. Może to za mało. <i>Może tym
razem, to za mało…</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nic się nie stało, Tom. – Westchnęła głęboko, nadal nie wiedząc, co mu powiedzieć,
by ją dobrze zrozumiał. Nigdy nie przeprowadzała takich rozmów. Nie miała nawet
podobnych sytuacji w swoim życiu. To było trudne z każdej możliwej strony. Nie
wiedziała, od której będzie właściwe zacząć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Dotarli
do jakiegoś parku, praktycznie nikogo poza nimi w nim nie było. Wydawałoby się,
że to idealne miejsce na trudne rozmowy. O ile w ogóle takie miejsce istnieje
na świecie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Mia. – Zatrzymał się nagle, wypowiadając jej imię i stanął naprzeciwko niej, by
móc widzieć jej twarz. Męczyła się. Nie umiała zacząć. A on był pewien, że nie
usłyszy nic dobrego. Ale jeśli miała mu to powiedzieć, był na to gotowy. Chciał
usłyszeć wszystko, co miała mu do powiedzenia. Chciał zrozumieć, co się dzieje.
Chciał pomóc. Naprawić, co się tylko da. – Co się dzieje? – Próbował dotknąć
jej policzka, ale spuściła głowę spoglądając w ziemię. To był bardzo słaby
unik, ale nie było ją stać na nic więcej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Ja chyba się pogubiłam Tom – wyznała, zdobywając się w końcu na odwagę, żeby w
ogóle zacząć mówić. – Potrzebuję trochę czasu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Jakiego czasu, Mia? Powiedz mi, co mogę dla ciebie zrobić, a na pewno to jakoś
rozwiążemy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie, Tom. – Uniosła głowę, by obdarzyć go swoim spojrzeniem. Skoro miała
dzisiaj wszystko zepsuć, to chociaż będzie patrzyła mu przy tym w oczy. Nie
będzie tchórzem. – Potrzebuję czasu bez <i>nas.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Głos
jej zadrżał, a on miał wrażenie, że się przesłyszał. Albo bardzo chciał się
przesłyszeć. Czy ona z nim zrywa? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie rozumiem, Mia. Czy ja zrobiłem coś nie tak? Możesz mi powiedzieć? – dopytywał
z przejęciem. Czuł, jak serce zaczyna bić w jego piersi nienaturalnie szybko. I
tym razem nie było to nic przyjemnego. Po prostu się bał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To zupełnie nie ma związku z tobą, Tom – zapewniła go od razu. Widziała, że
mężczyzna wciąż nie rozumie zbyt wiele. – Tu całkowicie chodzi o mnie. To ja po
prostu przestałam sobie radzić z tym wszystkim. Nie wiem, może to po prostu
zbyt wiele, za szybko… Zgubiłam siebie w tym i po prostu potrzebuję przerwy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Przecież możemy razem to wszystko poukładać… - zaczął, ale nie pozwoliła mu
nawet na dobranie odpowiednich słów, by ją przekonać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie, nie razem, Tom. Proszę cię… Nie utrudniaj tego. To i tak jest już
wystarczająco trudne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Wcale nie musi takie być, Mia. Nie musimy się rozstawać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Proszę cię, daj mi trochę czasu. Uwierz, że naprawdę nie chcę cię stracić – powiedziała
cicho, mając wrażenie, że jej serce za moment rozpadnie się na tysiąc drobnych
kawałków. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Więc nie zostawiaj mnie. – Złapał ją za dłonie, przyciągając ją bliżej siebie.
Miał wrażenie, że brzmiał totalnie desperacko. Ale jego serce aż rwało się, by
tylko ją przy sobie zatrzymać. Nie mógł jej teraz stracić. Nie widział powodu, aby
tak miało się stać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie zostawiam… Nadal będę. Tylko trochę inaczej…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Mia… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Proszę… Tom, potrzebuję tego. Daj nam trochę czasu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Ile właściwie to ma trwać? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie wiem. Muszę sama wiedzieć, czego chcę. A potem… jeśli obydwoje nadal
będziemy chcieli siebie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
O mój Boże… - Odsunął się od niej, nie wiedząc już, co ma powiedzieć. Czuł, że
zaczyna się rozpadać. Kochał tę dziewczynę. Naprawdę ją kochał. I nie
spodziewał się, że taki dzień nadejdzie w ich życiu. Całkowicie bez zapowiedzi.
Jakaś jego część gdzieś głęboko ukryta, rozumiała ją doskonale. Ale ta druga
część szalała na samą myśl o tym, że nie będzie mógł jej więcej pocałować,
przytulić. Ale przerwa kiedyś się skończy, prawda? To nie jest wieczność. – Nie
zmuszę cię… choć chyba bardzo bym chciał móc to zrobić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Przepraszam… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To ja przepraszam. Gdybym nie spieprzył, gdybym zachowywał się bardziej
odpowiednio, nigdy nie doszłoby do takiej sytuacji. A chyba sam zdążyłem cię
gdzieś zgubić po drodze… - wyznał, zdając sobie sprawę, że to on zawalił
sprawę. Zbyt wiele ostatnio się działo między nimi, a jeszcze więcej zostało
przez niego pominięte. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie obwiniaj się, Tom. To naprawdę wszystko leży po mojej stronie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie prawda. Wina nigdy nie leży po jednej stronie – zaprzeczył surowo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Ale tutaj nie ma żadnego winowajcy, Tom. Po prostu… tak się czasem zdarza. Może
naprawdę to wszystko potoczyło się zbyt szybko. Dajmy sobie czas… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Mam rozumieć, że nie chcesz mnie widzieć w tym czasie? – Z trudem te słowa
przeszły mu przez gardło. Naprawdę nie wyobrażał sobie nie móc się z nią
widywać. Znaczyła dla niego zbyt wiele, by mógł przyjąć to ot tak. A słowo
„przerwa” nie istniało dla niego, jeśli chodzi o związki. Miał już w tym zbyt
wiele doświadczenia, by wiedzieć, jak to się zawsze kończyło. Ludzie sobie po
prostu odpuszczają. Przestają się widywać, przestają dbać o swoją relację. I to
się po prostu samo rozpada. Potem nie ma nawet czego zbierać. Nie ma do czego
wracać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie mów tak. – Podeszła do niego. Zaczynała mieć już wątpliwości, czy w ogóle
robi dobrze. Krzywdziła ich oboje. – Nadal jestem twoją przyjaciółką. I nadal cię
kocham. To nie zniknie tylko dlatego, że nie będziemy się całować, czy nazywać
się parą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Więc po prostu muszę zaakceptować twoją decyzję – rzekł, starając się zepchnąć
emocje na bok, co było w tym momencie najtrudniejsze. Bo właściwie miał ochotę
rozpaczliwie ją teraz błagać, żeby tego nie robiła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- O nic więcej nie proszę… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dobrze. Skoro uważasz, że potrzebujesz tej przerwy… Ale nie mogę ci obiecać, że
nie będę próbował naginać twojej przestrzeni – oznajmił całkowicie szczerze. Bo
choć nie mógł jej do niczego zmusić, czy przekonać, nie zamierzał też stać
bezczynnie z założonymi rękami. Na pewno się nie podda. Bo jeśli to zrobi,
straci ją na zawsze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Tom…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Kocham cię, Mia. I nie widzę powodu, byśmy mieli się rozstawać. Po prostu… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Proszę…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Szepnęła
ledwo dosłyszalnie, ale słyszał ją. I choć tego nie rozumiał, wiedział, że jej
również nie jest łatwo. Kochała go, dlatego tym bardziej to wszystko wydawało
mu się niepotrzebne. Nie chciał jednak sprawiać jej jeszcze więcej bólu. Może
jedyne co mógł jej teraz dać to właśnie ten czas. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Wiem, wiem. Pójdę już, po prostu, pójdę… - Spojrzał na nią po raz ostatni. Nie
mógł dłużej tu stać i znęcać się nad nimi obojgiem. Najlepszym wyjściem w tym
momencie było wycofanie się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mia
skinęła jedynie głową. Co mogłaby więcej powiedzieć? Prawdopodobnie właśnie
zraniła faceta, którego kocha nad życie. I wyraźnie jest to miłość
odwzajemniona. Mogła już tylko patrzeć, jak odchodzi. A odchodził, bo właśnie o
to go poprosiła. I czy dzięki temu będzie lepiej? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<b><i><u><span style="font-family: inherit;">Kilka godzin później…<o:p></o:p></span></u></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Smutek,
żal, rozczarowanie, te wszystkie uczucia bardzo szybko potrafią zamienić się w
złość. I tak właśnie było w jego przypadku. Był wściekły. Miał wrażenie, że
ziemia osuwa mu się spod stóp. Mia była jego ostoją. Jego punktem zaczepienia.
Nie mógł wybaczyć sobie, że wcześniej niczego nie zauważył. Że nie zdążył tego
powstrzymać. Nie miał nawet pojęcia, kiedy to wszystko zaszło tak daleko. Czuł,
że ją traci. Mimo że ona nazywała to tak niewinnie <i>przerwą. </i>Wiedział, że to tylko początek wielkiego rozpadu. Chyba
tego nie zniesie. Dlaczego nie potrafił jej zatrzymać? Jak mógł tak bardzo
spieprzyć? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Czy ty nie potrafisz zachowywać się ciszej? – drgnął, gdy do kuchni wszedł
zaspany Bill. Zapewne zbudziło go trzaskanie drzwiczek od szafek, gdy Tom
próbował znaleźć cukier. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Jest po szesnastej to nie jest pora do spania – rzucił obojętnie, nawet na
niego nie spoglądając. Był tak nabuzowany, że jego brat wyczuł to z drugiej
strony pomieszczenia. – I gdybyś nie przestawiał cholernych rzeczy to nie
musiałbym ich szukać i hałasować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Okej – mruknął Bill, krzyżując ręce na piersi. – Co się stało? – zapytał prosto
z mostu, widząc, że Tom zachowuje się zupełnie jak nie on. Coś musiało za tym
stać. Negatywne emocje biły od niego na kilometr. Do tego drżały mu ręce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Mia ze mną zerwała – oznajmił ozięble, a te słowa jeszcze długo drapały go w
gardle.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Bill
zaniemówił, zaskoczony. To zdecydowanie ostatnia rzecz, jakiej by się
spodziewał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Gdybym wczoraj nie wyszedł… – ciągnął dalej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Zerwała z tobą? Tak po prostu? – Wokalista podszedł bliżej, cały czas będąc w
szoku. Nic mu tu nie pasowało. Znał Mię. Wiedział, jak wygląda jej związek z
Tomem. Przecież nie mieli żadnych większych problemów. Choć Tom ostatnimi czasy
lubił się skupiać bardziej na cudzych. No tak. To by wiele wyjaśniało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Powiedziała, że potrzebuje przerwy. Przerwy… - Musiał dwa razy powtórzyć słowo
„przerwa”, bo nadal wydawało mu się to takie niedorzeczne i jednocześnie
przerażające. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Co żeś zrobił, Tom? – Bill miał ochotę jęknąć żałośnie. Nie wiedział już, czy
jest mu go bardziej żal, czy raczej sam sobie na to zasłużył i Mia dobrze
zrobiła, kończąc to wszystko. Sytuacja była skomplikowana. Tym bardziej, że ich
związek był naprawdę dla niego pewnego rodzaju nadzieją. Nadzieją, że nie
wszystko musi być stracone, złe i ponure. Że jeszcze może być w życiu coś
dobrego. Coś, co będzie trwać mimo wszystko. Coś, co przezwycięży to całe zło
dookoła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nic! Nie wiem! Nie mam pojęcia! Mówiła cały czas, że to nie przeze mnie. Że to
ona. Nie wiem, Bill – wyrzucił z siebie, wymachując przy tym gwałtownie rękami,
jakby miało mu to w czymkolwiek ulżyć. Ale wcale tak nie było. Z sekundy na
sekundę czuł się tylko gorzej, a jego oczy wypełniły się łzami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
A Vanessa? – To było pierwsze, co przyszło Billowi na myśl. Bo nie dostrzegał
żadnych innych nieporozumień w ich życiu poza przyjaciółką, która obarczała
wszystkich dookoła swoimi problemami. A szczególnie jego brata. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Co Vanessa?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Latasz ostatnio do niej na każde zawołanie. Może Mia ma tego dosyć. Nie
pomyślałeś? – zasugerował całkiem pewny siebie. Dla niego było to oczywiste.
Mia była tylko dziewczyną, która stała z boku i przyglądała się temu, co
wyprawiał Tom. Nie mówiła nic, bo jest na to za dobra. Bo prędzej weźmie całą
winę na siebie, niż powie komukolwiek, że zrobił coś nie tak wobec niej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Powiedziałaby mi, gdyby tak było.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Jesteś tego pewien? Co niby miała ci powiedzieć? Że jest zazdrosna o twoją
przyjaciółkę? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Przestań. O co niby miałaby być zazdrosna? Była na mnie tylko zła, bo musiałem
wczoraj wyjść z jej urodzin, ale wróciłem… - Nie rozumiał, do czego cały czas
tak usilnie pił Bill. Przecież nic nie łączyło go z Vanessą. Nic, co mogłoby
wzbudzać niepokój. Ale czy z boku wyglądało to tak, jak on to widział? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Jesteś idiotą, Tom. To nie pierwszy raz, kiedy stawiasz Vanessę ponad Mię. W
ogóle ponad wszystkich. Każdy ma problemy, ale to Vanessa jest dla ciebie
priorytetem. – Wokalista bez wahania wyłożył bratu, co myślał, uderzając
jednocześnie w jego czuły punkt. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To nie prawda. Dobrze wiesz, że zależy mi na Mii. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Tak bardzo ci zależy, że wychodzisz z jej urodzin!? Czy ty jesteś normalny!? – fuknął
poirytowany. Nie mieściło mu się w głowie, że Tom może być aż tak ślepy i
głupi. To było niedorzeczne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Przecież powiedziała mi, że to nie dlatego! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Może i to nie było powodem, ale na pewno czynnikiem. Jednym z wielu. A Vanessa
nawet tobie już niszczy życie – skwitował ze złością. Najpierw jakieś
tajemnice, teraz wciąganie Toma w swoje problemy. Co będzie jej następnym
krokiem? Bo udało się jej już świetnie namieszać im w życiu i zepsuć, co tylko
mogła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Przestań. Niczego mi nie niszczy. Jest naszą przyjaciółką Bill! Pomagam jej,
jak mogę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
A czy ona na pewno potrzebuje tej pomocy, czy może raczej potrzebuje ciebie ?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Co ty pieprzysz, do cholery! – wybuchnął, uderzając dłońmi w stół. Nie mógł już
znieść tych wszystkich aluzji i oskarżeń. Rozumiał, że Bill czuł się
pokrzywdzony przez Vanessę, ale nie mógł tak po prostu wykreślić jej nagle z
ich życia. Nadal była ich przyjaciółką. Nie opuszcza się w taki sposób ludzi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Otwórz oczy! Ona zawsze znajdzie powód, byś rzucił dla niej wszystko. A ty za
każdym razem to robisz. To wcale nie jest przyjacielskie wsparcie. To już
manipulacja!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
I pewnie właśnie dlatego zamierza wyjechać?! – krzyknął doszczętnie wyprowadzony
już z równowagi. Dopiero to uciszyło Billa. <i>–
Z twoim dzieckiem</i>. Dokładnie dlatego wczoraj zostawiłem Mię. Żeby przemówić
Vanessie do rozsądku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;">Cdn. </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">No i tak Kochani... Ostatnio doszłam do wniosku, że zbliżamy się do końca tej historii. Już niebawem nastąpi wielki moment. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-9300179675850960542017-02-28T17:06:00.000+01:002017-02-28T17:06:34.460+01:0071. Rozczarowanie. <div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Słońce już dawno zdążyło schować
się za horyzontem, co sprawiło, że majowy wieczór stał się dużo chłodniejszy,
niż Mia początkowo przypuszczała. Nie do końca przemyślała swój dzisiejszy
strój. A właściwie nie spodziewała się, że będzie musiała czekać tak długo na
Toma przed klubem. Sądziła, że zdążą wejść do środka, nim na dworze się
ochłodzi. Tak się jednak nie stało. Tom został zatrzymany w studiu na nieco
dłużej, niż planował. Długo też sprzeczali się o to, że Mia w ogóle nie powinna
sama iść do klubu, ale dziewczyna i tak postawiła na swoim. Nie chciała być
ciągle prowadzana przez wszystkich za rączkę. Musiała przezwyciężać swoje
słabości, a nie chować się wiecznie za cudzymi plecami. Mimo że chowanie się za
plecami Toma zawsze było niebywale kuszące i przyjemne. Tym razem jednak
chciała postąpić inaczej. Tym bardziej że Tom obiecał się pospieszyć. Tak więc
czekała na niego przed wejściem, obserwując ludzi, którzy wchodzili się bawić.
Rzadko ktoś wychodził, bo jeszcze było dość wcześnie. Nikt nie zwracał na nią
szczególnej uwagi, co bardzo jej odpowiadało. Nie miała ochoty na głupie
zaczepki. To byłoby stresujące. A ona nie chciała dzisiaj się stresować. To
właśnie dziś wypada ten wielki dzień w jej życiu. Podobno staje się dorosła, bo
kończy osiemnaście lat. Żeby jeszcze to tak rzeczywiście łatwo działało. Tak
naprawdę to tylko zwykła liczba, którą ktoś uczynił magiczną, przyklejając jej
takie, a nie inne znaczenie w życiu młodych ludzi. Rozważałaby nad tym pewnie
znacznie dłużej, gdyby nie widok nadchodzącego z naprzeciwka Toma. Uśmiech
rozjaśnił jej twarz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Jesteś – rzekła z małą ulgą,
gdy już stanął przed nią. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Przepraszam cię, Bill jak
zwykle wszystko utrudniał i tak wyszło – wytłumaczył się raz jeszcze, czując
się potwornie z faktem, że musiał się spóźnić. To miał być ich wieczór, a już
od samego początku były jakieś komplikacje. – Ale teraz czas odpowiednio uczcić
ten dzień – dodał z uśmiechem, przy okazji lustrując ją swoim przenikliwym
spojrzeniem. Dopiero teraz spostrzegł, jak pięknie wyglądała. Miała na sobie
krótką, czarną sukienkę, która bardzo seksownie opinała się na jej zgrabnej
sylwetce. Do tego delikatnie upięła część swoich włosów, w taki sposób, że
odsłaniały jej twarz, ale jednocześnie także opadały na nagie ramiona. Na pewno
zapamięta ten widok na długo. – Ślicznie wyglądasz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Dziękuję. Chciałam dzisiaj
trochę zaszaleć – stwierdziła ze śmiechem, łapiąc jego dłoń. – Chodźmy już do
środka, bo jednak robi mi się zdecydowanie za zimno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- No tak, by wyglądać tak
olśniewająco, trzeba się poświęcać? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Dokładnie tak jest – przyznała,
przypominając sobie, jak długo walczyła w swoim pokoju, by dopasować
jakąkolwiek narzutę do swojej kreacji. Nie udało jej się to, więc zdecydowała
się po prostu zagryźć zęby. Wiosenne wieczory były jeszcze chłodne, ale uznała,
że raz się żyje, a ona przecież nie zamierzała przebywać na dworze tylko w
dusznym klubie. A dodatkowo to, w jaki sposób patrzył na nią Tom, było
zdecydowanie warte tego poświęcenia. Oczy aż mu się świeciły z wrażenia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Zamierzali właśnie wchodzić do
środka, gdy odezwał się telefon Toma. Nie pierwszy raz tego dnia. Dotychczas
udało mu się go skrupulatnie ignorować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Cholera. Znowu coś – zaklął pod
nosem, wyciągając z kieszeni urządzenie. – Wyłączę go… uh. To Vanessa. Dzwoniła
już kilka razy. – Uniósł na nią swoje zmartwione spojrzenie. – To zajmie
chwilę. Sprawdzę tylko, czy nic się nie stało – zapewnił ją, odbierając szybko
połączenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mia nie miała zbyt wiele do
powiedzenia w tej kwestii. Mogła jedynie się z tym pogodzić. Westchnęła cicho,
skupiając wzrok na ludziach zmierzających do klubu. Szukała jakiegoś punktu
zaczepienia, by nie musieć myśleć o Vanessie i tym, że znowu psuje ich wieczór.
To się robiło już ich tradycją. Tom zaczął krążyć, prowadząc żwawą dyskusję.
Nie miała pojęcia, o czym mówili, ale pewnie było to coś ważnego. Jak zawsze… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Hej, solenizantko! – Drgnęła
wystraszona, czując niespodziewanie czyjąś dłoń na swoich plecach. Ku jej
wielkiemu zaskoczeniu, a jednocześnie uldze, ujrzała zaraz przed sobą twarz
Daniela. – Czekacie na mnie? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Co? – wydukała, nie bardzo
rozumiejąc, o co mu właściwie chodzi. Dopiero po chwili dotarło do niej coś
bardzo istotnego. A mianowicie, że zapomniała powiadomić go o odwołaniu
spotkania… - O mój Boże… zapomniałam ci powiedzieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Czego? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Że nie będziemy świętować… to
znaczy w grupie. Wszystko się trochę pokomplikowało i zrezygnowaliśmy z tego – wyjaśniła
dość pokrętnie, czując się bardzo źle z faktem, że go spławia. A ewidentnie tak
to brzmiało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Och… No cóż. Tak czy siak, mam
dla ciebie prezent – stwierdził z uśmiechem i wręczył jej niewielkie pudełeczko
przyozdobione uroczą kokardką. – Mam nadzieję, że ci się spodoba. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Dziękuję, nie musiałeś… Teraz
jest mi naprawdę głupio.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Daj spokój. Przecież to nic
takiego – zapewnił ją, w ogóle się tym nie przejmując. Ona jednak odbierała to
inaczej jak zawsze. Nie należała do osób, które olewają przyjaciół. Nie mogła
sobie darować, że zapomniała go uprzedzić, że spotkanie jest odwołane. Tyle się
ostatnio działo, że całkowicie o nim zapomniała. To też było niedorzeczne. Jak
mogła zapomnieć o przyjacielu? Może nie znała się z Danielem aż tak długo, ale
zdążył już zaistnieć w jej życiu i wiele mu zawdzięczała. – Zobaczymy się w
szkole albo innym razem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie – zaprzeczyła, sama
podejmując kolejną decyzję. - Skoro już przyszedłeś, zostań. I tak zamierzamy z
Tomem trochę tutaj posiedzieć – zaproponowała, co bardziej brzmiało jednak jak
rozkaz. Nie widziała przeszkód, by Daniel mógł spędzić z nimi trochę czasu. Nie
musiała być sam na sam z Tomem. Tak naprawdę odwołali wszystko ze względu na
nieprzyjemną atmosferę w grupie, ale przecież Daniel był odrębną jednostką. I
zdecydowanie nie miał nic wspólnego z ową atmosferą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie będę wam psuł wieczoru,
przecież wiem, że chcecie być sami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Nalegam! Będzie nam bardzo
miło. Tom na pewno też tak uważa – stwierdziła, zerkając w kierunku swojego
chłopaka, który zdążył się już od nich oddalić o dobre kilka metrów. Krążył
cały czas i wyglądał na lekko zdenerwowanego. To było dosyć niepokojące. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Jesteś pewna?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Oczywiście. Poza tym to moje
urodziny więc nie powinieneś mi odmawiać. – Użyła argumentu, który zawsze
działał na każdego. Tak też było i tym razem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- No skoro tak stawiasz sprawę… -
Roześmiał się, nie zamierzając już dłużej się z nią sprzeczać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">W tym samym czasie Tom zdążył już
do nich dołączyć i wyraźnie zdziwił go widok przyjaciela nastolatki. Daniel
przywitał go od razu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Cześć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Cześć – odparł niepewnie,
spoglądając jednocześnie z zapytaniem na Mię. – Coś mnie ominęło?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Zapomniałam powiadomić Daniela,
że jednak nie robimy spotkania w gronie przyjaciół… - wyjaśniła skruszona. Nie ucieszyła
go ta informacja, bo przypuszczał, jak to się skończy. Niemniej miał teraz
większa zmartwienia na głowie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Ah. No tak. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Dlatego poprosiłam, by z nami
został. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- No cóż… w porządku – zgodził
się, i tak nie mając żadnego wyjścia. Nikt nawet nie pytał go opinię, ale to
też nie miało w tym momencie znaczenia. Może w innej sytuacji bardziej by się
tym przejął. Tymczasem w głowie cały czas rozbrzmiewał mu głos Vanessy.
Niestety. Tak bardzo nie chciał tego robić. Wszystko w nim wręcz krzyczało z
rozpaczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- To super. Chodźmy w końcu, bo
naprawdę jeszcze chwila i zamarznę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Chcesz bluzę? – Daniel od razu
się zaoferował, za co został zmierzony przez Toma jego mroźnym spojrzeniem, na
co też nawet nie zwrócił uwagi, skupiając się na Mii. Gitarzysta wciąż nie był
ku niemu przychylny. Miał wrażenie, że ta przyjaźń ze strony Daniela nie jest
całkowicie bezinteresowna. Może to tylko jego bezpodstawne przypuszczenia, ale
był tylko facetem. Każdy inny w pobliżu Mii mógł być dla niego potencjalnym
rywalem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie, dziękuję. Nie bez powodu
nie brałam niczego z domu. – Mia grzecznie odmówiła, co uspokoiło Toma. Wciąż
jednak musiał wszystko zepsuć i to bolało go najmocniej. Naprawdę nie chciał
tego robić. Czuł się rozdarty. Między ukochaną kobietą a przyjaciółką, której
chciał pomóc. Nie miał przecież złych zamiarów. Ale nie mógł się rozdwoić.
Choćby bardzo się starał, to było niewykonalne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-outline-level: 1; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Kobiety…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Mia. – Tom odchrząknął dość
znacząco, przerywając ich niewiele wnoszącą rozmowę. Przez chwilę zachowanie
Daniela było dla niego drażniące, ale miał teraz na głowie inne sprawy, które skutecznie
zepchnęły jego małą zazdrość na dalszy plan. – Możemy zamienić słowo?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Coś się stało? – Nastolatka
wyraźnie się zaniepokoiła, widząc wyraz jego twarzy. Miała najgorsze
przeczucia. I jak bardzo on nie chciał jej tego mówić, tak bardzo ona w tej chwili
modliła się, by tego nie usłyszeć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Niezupełnie – mruknął, nie
bardzo wiedząc, jak ma to powiedzieć. Czuł się jak debil. – Muszę na chwilę
zniknąć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Zniknąć? – powtórzyła, czując,
że głos jakby próbował odmówić jej posłuszeństwa. Więc jednak zrobił to.
Poczuła na sercu ukłucie rozczarowania, które bardzo szybko zaczęło
rozprzestrzeniać się po jej organizmie niczym okrutna trucizna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Na chwilę. Obiecuję, że zaraz
wrócę – zapewnił ją, patrząc na nią wręcz błagalnie. Bał się, że mu tego nie wybaczy.
I wcale by się nie zdziwił. Psuł ich plany. Coś, co sam wymyślił kilka dni
wcześniej. To nie mogło się dziać. Sam miał ochotę przywalić sobie w twarz. I
może tak właśnie to zrobi. Zaraz po rozmowie z Vanessą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Ah… - Tym razem to jej zabrakło
słów. Po prostu. Co miała mu powiedzieć? Mogłaby go prosić, żeby został, ale
wtedy rozczarowałaby się ponownie. Bo wiedziała, że by nie został. Mimo całej
miłości do niej nie chciałby zostać. Ta świadomość bolała ją jeszcze bardziej.
Czuła, że zbiera jej się na mdłości, gdy dłużej o tym myślała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Postaram się, jak najszybciej
to załatwić. Obiecuję, że potem już będę cały twój. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Skinęła głową. To nie była dla
niego satysfakcjonująca odpowiedź. I nienawidził siebie teraz najbardziej na
świecie. Bo doskonale wiedział, że ją rani. Nie tak miało to wyglądać. Jak mógł
jej to robić? Ten jeden raz nie powinien. Nie powinien i tak bardzo o tym
wiedział, że to aż rozrywało jego serce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Będziesz miał na nią oko? – zwrócił
się do chłopaka, nie mogąc dłużej tracić czasu. Musiał, jak najszybciej dotrzeć
do Vanessy i przemówić jej do rozumu, nim będzie za późno. Kolejny raz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Jasne. Będzie bezpieczna – zadeklarował
Daniel z kamiennym wyrazem twarzy. Co jak co, ale potrafił dobrze ukrywać swoje
emocje. Poza tym nie uważał, by należało się wtrącać w ich sprawy. Przyjaźnił
się z Mią, ale ten związek nie był dla niego tematem do dyskusji. Był ostatnią
osobą, która w ogóle powinna nawet sobie cokolwiek o tym myśleć. Przynajmniej
dopóki Mia sama nie zechce z nim rozmawiać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Zaraz wracam. – Musnął krótko
jej usta i po chwili zniknął jej z pola widzenia, udając się do swojego
samochodu. A ona stała wciąż w tym samym
miejscu, patrząc przed siebie i nie wierząc, że to naprawdę się dzieje. Nie
czuła już nawet chłodu. Przynajmniej tego zewnętrznego. Bo jej wnętrze właśnie
zamarzało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Mia?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Hm? – Tylko tyle zdołała z
siebie wydobyć. Zwykłe mruknięcie. Nawet nie miała odwagi spojrzeć na chłopaka.
Czuła się jak kretynka. I było jej wstyd, że Daniel musiał to wszystko widzieć.
To jak najważniejsza osoba w jej życiu zostawia ją przed klubem w dniu jej
urodzin. W dodatku bez mrugnięcia okiem powierzył ją pod opiekę innemu
mężczyźnie. To było w pewien sposób poniżające i pierwszy raz w życiu doznała
takiego uczucia. I nigdy nie spodziewała się, że dozna go z winy Toma. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Chodź do środka, napijemy się
czegoś. – Objął ją swoim ramieniem, dzięki czemu poczuła przyjemne ciepło na
swoich. – Poczekamy na niego – dodał, już nieco mniej pewnie. Odniósł
nieodparte wrażenie, że Tom stał się drażliwym tematem na ten wieczór. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Będę potrzebowała dużo tego
CZEGOŚ – skwitowała oschle. Prawdopodobnie jeszcze nigdy w życiu jej głos nie
brzmiał w taki sposób. Zbyt wiele w nim goryczy. Zbyt wiele żalu. Zbyt wiele
zawodu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- W porządku, da się załatwić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Odwróciła się w jego kierunku,
jej oczy błyszczały od zalegających w nich łez. Doskonale wiedział, o co
chodzi, ale nie zamierzał podejmować tego tematu, dopóki sama nie zechce. Było
mu przykro widzieć ją taką smutną i zawiedzioną. Nie powinno tak być. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Jeszcze jedno – odezwał się
nagle i nim się obejrzała, wylądowała w jego niedźwiedzim uścisku. –
Wszystkiego najlepszego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Teraz tylko miała jeden cel. Nie
płakać. Nie dzisiaj. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nigdy nie należała do osób, które
zapijałyby smutki alkoholem. Ba, nie była nawet miłośniczką takich trunków.
Każdy, kto ją znał, wiedział, że nie miała nawet mocnej głowy. I mimo że przez
ostatnie miesiące zdążyła się już przyzwyczaić do ostrego smaku, nie zawsze
dobrego, nadal za tym nie przepadała. Tego wieczoru jednak po raz pierwszy w
swoim życiu miała ochotę nagiąć swoje wszelkie zasady. I to wcale nie z okazji
urodzin. Danielowi mogła wciskać, że po prostu świętuje swoją dorosłość,
wznosząc kolejne toasty. Ale sama przed sobą wiedziała, że po prostu chce się
upić. Całkiem świadomie do tego dążyła. Bo zdarzyło jej się zaznać już tego
beztroskiego stanu upojenia. Okoliczności wówczas były zupełnie inne i ona sama
nie planowała wypić aż tak wiele, ale teraz miała ochotę być właśnie taką
głupią dziewczynką. Głupią, nieodpowiedzialną dziewczynką, która zapija swoje
rozdarte nadzieje. I w imię czego? Nie wiedziała. Nie była też pewna tego, co
się w ogóle wydarzyło. Dlaczego tak bardzo się przejęła? Tom nie pierwszy i nie
ostatni raz musiał ją zostawić na chwilę w związku z czymś ważniejszym w danej
chwili. I nie powinna być o to zła. Nie powinna czuć tego wszystkiego. A jednak
była tak cholernie zawiedziona. Tak strasznie ją to bolało, że nie potrafiła
tym normalnie funkcjonować. Dlatego chciała jedynie się upić. Mimo że miała świadomość,
iż Tom do niej wróci. Powiedział, że tak zrobi. Powiedział, że zajmie mu to
tylko chwilę. W to akurat nie wierzyła. Chwila? Czym tak naprawdę była chwila?
Miała tak bardzo to wszystko w nosie. I nie chciała tego brać, nie chciała tego
przezwyciężać. Ten jeden raz chciała po prostu sobie odpuścić. Nie walczyć. Bo
czuła, że nie powinna musieć tego robić. On nie powinien jej do tego zmuszać
swoim zachowaniem. Jeśli nawet była jeszcze nie dość dojrzała i nie dość
poukładana, miała swoje wartości. Miała swoje spojrzenie na świat. I chyba
ostatnio pozwalała mu to wszystko stłamsić. Bo on przecież jest tak bardzo
idealny. Nie chce dla niej źle. Sprawia, że czuje się przy nim cudownie.
Dlaczego więc miałaby próbować przebić się przez tę otoczkę perfekcyjności ze
swoim własnym zdaniem? Dlaczego miałaby mu powiedzieć, że jej się to wszystko
przestaje podobać? Że nie chce co chwilę być spychana na drugi plan? A wcale
nie oczekiwała, że będzie dla niego wszystkim. Wcale nie chciała być centrum
jego świata. Tylko po prostu miała dość tego uczucia… Jakby odkładał ją na
półkę za każdym razem, gdy ktoś inny potrzebował jego obecności. A tym kimś
zawsze i nieodwołalnie była Vanessa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Podniosła się gwałtownie i od
razu zachwiała, gdy zakręciło jej się w głowie. Daniel spojrzał na nią z
niepokojem, ale Mia uśmiechnęła się do niego, dając do zrozumienia, że nic się
nie dzieje. Sam już nie wiedział, kiedy powinien to przerwać. Nie znał jej
jeszcze aż tak dobrze, by wyczuć, ile jeszcze dziewczyna może w siebie wlać
alkoholu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Muszę się trochę poruszać, bo
inaczej będę bardzo pijana – stwierdziła, choć nie do końca widziała sens w
swojej wypowiedzi. Daniel chyba też nie za bardzo, ponieważ zmarszczył jedynie
swoje brwi, wciąż przyglądając się jej z uwagą. – Potańczysz ze mną? Sama się
wstydzę – wyznała bez ogródek. Chłopak wstał ze swojego miejsca i okrążył
stolik, by podać jej swoją rękę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Taniec z solenizantką, zawsze i
wszędzie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Czy skoro jestem solenizantką,
to mi dzisiaj wszystko wolno?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Teoretycznie – odparł dość niepewnie,
jako że obawiał się, co mogło kryć się za jej niewinnymi słowami. Mia jednak
nie powiedziała już nic, tylko zrobiła dziwną minę, której nie potrafił
rozgryźć. Zabrał ją na parkiet, znajdując trochę wolnego miejsca dla ich
dwójki. Tańczyli przez dłuższy czas obok siebie, dopóki nie zmieniła się
piosenka. Wówczas Daniel przejął inicjatywę i złapał ją za ręce, przyciągając
bliżej siebie, by mogli zatańczyć razem nieco wolniej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nastolatka nie miała nic
przeciwko temu. Właściwie chyba nie miała przeciwko niczemu, bo już trochę
zaczynała odpływać. Pozwoliła mu ułożyć dłonie na swoich biodrach i poruszać
nimi w rytm muzyki. Wszystko było dobrze do momentu, aż nie przypomniała sobie
o Tomie. O Tomie, który powinien tutaj z nią być. Wybrali właśnie to miejsce,
bo to tutaj się poznali. To w tym klubie wpadł na nią, komplementując jej
poplamioną sukienkę i to była najbardziej urocza rzecz, jaka jej się
przydarzyła. A potem wszystko zaczęło się już toczyć swoim własnym tempem.
Zatęskniła za nim. Chciała móc teraz właśnie z nim być na tym parkiecie.
Chciała móc spojrzeć w jego ciepłe oczy. Przytulić się do jego piersi i napawać
się jego zapachem. Dlaczego go tu nie było? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Chcę wracać do domu –
powiedziała nagle, gdy oczy już zachodziły jej łzami. Czuła, że dłużej nie
wytrzyma. Musiała stąd wyjść. Pragnęła już tylko znaleźć się w swoim pokoju, by
móc wypłakać się w poduszkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Coś się stało? – Daniel odsunął
się od niej, zaniepokojony. Jeszcze przed chwilą wyglądało, jakby świetnie się
bawiła. Czyżby zrobił coś nie tak?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie. Po prostu mam dość… - mruknęła,
spuszczając wzrok. Musiała jeszcze chwilę powalczyć, by przy nim nie płakać. Bardzo
nie chciała okazywać swojej słabości. – Odprowadzisz mnie? – poprosiła, nie
czując się mimo wszystko na siłach, by wracać sama.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Daniel bez wahania skinął głową i
złapał ją za rękę, prowadząc do wyjścia. Po drodze zgarnął jeszcze ich rzeczy.
A właściwie tylko niewielką torebkę Mii oraz prezent, który jej wręczył. Nie
zamierzał drążyć tematu. Chciała wrócić do domu, więc po prostu ją do niego
odprowadzi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Chłodne powietrze uderzyło w Mię,
gdy tylko znaleźli się na zewnątrz. To nieco ją pobudziło, ale jednocześnie
spowodowało dreszcze zimna na całym ciele. Daniel od razu ściągnął swoją bluzę,
narzucając ją na jej ramiona. Zamierzała się temu sprzeciwić, ale w końcu
stwierdziła, że nie ma na to siły. A Daniel i tak by jej na to nie pozwolił. Troszczył
się o nią i było to niesamowicie miłe. Przypominał jej trochę Toma. Naprawdę
musiała oszaleć na punkcie tego faceta, skoro nawet porównywała do niego
Daniela. Czy to było zdrowe? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Mia! – Zadrżała, słysząc
znajomy głos. Przez chwilę myślała, że to tylko jej wyobraźnia zaczęła płatać
figle. I może tak byłoby lepiej? Może byłoby lepiej, gdyby wcale się nie
zjawił. Naprawdę przeszło jej to przez myśl, gdy stanął przed nimi. –
Przepraszam, że tyle to trwało… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Wracamy właśnie do domu. –
Daniel zabrał głos, jako że brunetka wcale się do tego nie kwapiła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Już? Wszystko w porządku? –
Muzyk spojrzał z niepokojem na dziewczynę, która dopiero teraz uniosła głowę,
lustrując go swoim wzrokiem. Dlaczego jej oczy były takie szklane? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Chcę już wracać – oznajmiła bez
większych emocji. Choć patrząc na niego, miała ochotę natychmiast wybuchnąć
płaczem, a zaraz po tym przytulić się niego. Nie uczyniła jednak żadnej z tych
dwóch opcji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Trochę wypiliśmy – dodał jej
przyjaciel, specjalnie używając przy tym liczby mnogiej, by nie zabrzmiało to
jakoś nieodpowiednio w głowie pijanej Mii. Nie chciałby jej urazić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Tom zrozumiał aluzję. Zresztą, od
razu widział, że Mia nie jest sobą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Odwiozę ją. Dzięki za wszystko
– rzekł, uznając, że ta decyzja nie podlega dyskusji, ale wyraz twarzy Mii
wskazywał na coś zupełnie innego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Wrócę z Danielem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Mia… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Przecież to żaden problem.
Daniel chętnie mnie odprowadzi. Nie musiałeś w ogóle już przyjeżdżać, mogłam ci
napisać, że wracam do domu – wyrzuciła, nie myśląc już prawie wcale.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Zabolało go to. Nie musiał się
wiele wysilać, by zrozumieć, że wcale go tutaj nie chciała. Wolała wracać z
przyjacielem. Nie miała ochoty spędzić z nim nawet drogi powrotnej do domu. I
czy powinien się temu dziwić? Obiecał jej, że wróci za chwilę, a minęły co
najmniej dwie godziny. O ile nie znacznie więcej. Nawet już nie liczył czasu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Mimo wszystko nalegam… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Mia, myślę, że będzie lepiej,
jak pojedziesz z Tomem…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Świetnie! Trzeba było tak od razu!
– Dziewczyna przerwała mu ostro i zrzuciła z siebie jego bluzę, nagle ruszając
przed siebie. – Wrócę sobie sama! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Chyba za dużo wypiła – mruknął Daniel
w kierunku Toma. Było mu trochę głupio, że pozwolił Mii doprowadzić się do
takiego stanu. Miał mieć przecież na nią oko. Chyba Tom prosząc go o to, nie
miał na myśli, by potem zastać swoją dziewczynę w takim stanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- No cóż… Idę za nią, nim zajdzie
za daleko. Dzięki, że się nią zająłeś – rzucił na szybko i nie zwlekając, podążył
śladami dziewczyny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie miał problemu z jej
dogonieniem, bo Mia wcale się nie spieszyła. Tym bardziej że droga przed nią
wydawała się dosyć niewyraźna, a jej kroki niezbyt stabilne. Tom objął ją
niespodziewanie w pasie. Nie wystraszyła się, ale i tak postanowiła wyswobodzić
się z jego ramienia. Zaskoczyło go to, jednak nie zamierzał się poddawać.
Wiedział, że wszystko schrzanił, dlatego musiał to teraz po prostu naprawić. A
gdy jutro wyjaśni jej całą sytuację, na pewno go zrozumie i wybaczy. Bo to
przecież jego Mia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Proszę cię, chodźmy do
samochodu. Odwiozę cię do domu i jutro porozmawiamy…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Zostaw mnie w spokoju, Tom.
Sama sobie poradzę. Cały wieczór sobie radziłam. Myślisz, że bez ciebie nie
dotrę do domu!? I nie mamy o czym rozmawiać. – Uparcie szła dalej, mimo że
sprawiało jej to coraz większą trudność. Nie zamierzała dawać mu satysfakcji.
Była na niego naprawdę wściekła. I tym razem nie ubłaga jej swoimi słodkimi
słówkami. Nie pozwoli mu, żeby znowu zaczarował jej umysł. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Miaaa. – Złapał ją za rękę i
nim zdążyła się znowu wyrwać, przyciągnął ją do siebie, obejmując mocno w
pasie. Próbowała go odepchnąć od razu, ale nie miała wystarczająco siły.
Uwięził ją.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Puść mnie, do cholery. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie, dopóki się nie uspokoisz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Ale ja nie chcę się uspokajać!
– krzyknęła, uderzając go pięścią w klatkę piersiową. – Zostaw mnie! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Mia, proszę cię. Wiem, że
jesteś na mnie zła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Zła? A niby o co – parsknęła z
ironią, wcale nie oczekując od niego odpowiedzi. Chciała tylko wydostać się z
jego rąk. Bo znowu był zbyt blisko i znowu myślała tylko o tym, żeby wtopić się
w jego ciepłe ciało. – Możesz mnie puścić? Nie rozumiesz, że nie chcę, byś mnie
trzymał? Żebyś w ogóle mnie teraz dotykał? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Dlaczego? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Bo po prostu nie! – fuknęła i
ponownie go uderzyła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Ledwo to poczuł. Mimo że bardzo
się przejmował całą sytuacją, jej zachowanie zaczynało się robić naprawdę
zabawne. Była przesłodka, tak bardzo się na niego wściekając. W dodatku
doskonale wiedział, że walczyła ze sobą, by tylko mu nie ulec. Wystarczyłby
jeden jego gest, a znowu byłoby wszystko dobrze. Obydwoje to wiedzieli. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Przepraszam cię. Nie gniewaj
się na mnie. Wszystko ci jutro wyjaśnię. Nie chciałem, żeby tak wyszło… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- A ja nie chcę tego słuchać – mruknęła
niewzruszona. Miała gdzieś jego milion argumentów. Zawsze jakieś miał, a ona
zawsze w końcu uznawała je za ważniejsze. Bo wszystko zawsze było ważniejsze od
niej. – Więc pozwól mi wrócić do domu. Będzie mi się łatwiej szło, jak mnie
puścisz, do diabła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie zamierzam cię puszczać do
żadnego diabła – oznajmił, wciąż pełen determinacji. – Ani nigdzie indziej,
dopóki się nie uspokoisz. Proszę cię, kochanie… - Ujął jej podbródek, by unieść
jej głowę i zmusić do patrzenia na niego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Na chwilę się zapomniała, widząc
te ukochane oczy. Wiedziała, że są jej zgubą. To się pewnie nigdy już nie
zmieni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie – otrząsnęła się. - Nie
omamisz mnie znowu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Znowu? – zdziwił się, nie
bardzo już rozumiejąc, co ma na myśli. Ale była pijana, więc w ogóle nie był
pewien czy brać to wszystko na poważnie. – Mia. Może chociaż chcesz mi coś
powiedzieć? Wyzywać albo coś w tym stylu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie jestem dzieckiem. – Zmrużyła
oczy, czując, że powoli zaczęło brakować jej sił, żeby stać na własnych nogach,
a co dopiero dalej się z nim kłócić. Czy to w ogóle można było nazwać kłótnią?
Czy z nim da się pokłócić? Czy on nie mógłby też trochę na nią pokrzyczeć?
Byłoby łatwiej. Ale on musiał wszystko utrudniać! – Chcę iść spać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Odwiozę cię. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- I tak nic tym nie wskórasz – uprzedziła
go, bo nie zamierzała dłużej odmawiać podwiezienia. Wiedziała, że już nie
doszłaby o własnych siłach do domu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Dobrze. Biorę to na klatę. – Uśmiechnął
się do niej delikatnie i znowu prawie ją zaczarował. Dlaczego ciągle jej to
robił? Jak ma niby z tym walczyć? Jak długo jej się to uda? Gdy na niego
patrzyła, wydawało się to niemożliwością. Tyle uczuć i emocji się w niej
kotłowało. Z jednej strony cały czas była na niego niewyobrażalnie zła i czuła
się zraniona, a z drugiej nadal chciała, aby trzymał ją w swoich ramionach. I
nie tylko trzymał. Chciała, aby zabrał ją do siebie i kochali się całą noc. By
schował ją w sobie na zawsze i już nigdy nic nie zakłóciłoby ich spokoju. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Kocham cię – szepnął jej do
ucha, gdy zmierzali do jego samochodu. Nadal obejmował ją w pasie mimo
wszelkich prób, które podjęła, by się od niego odsunąć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Przeszył ją ciepły dreszcz i
miała ochotę rzucić mu się w ramiona. Naprawdę wystarczyły tylko dwa słowa. Czy
ona naprawdę była, aż tak naiwna? Nie wiedziała, jak ma sobie już to tłumaczyć.
Walczyła ze sobą. Bardzo mocno walczyła, ale nie mogłaby mu tego zrobić. Nie
mogłaby zrobić tego sobie. Jak mogłaby to przemilczeć? Jak mogłaby mu nie
odpowiedzieć? Nawet jeśli wciąż była pijana. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Ja ciebie też – odparła cicho,
gdy pochylał się nad nią, zapinając jej pas. Uchwycił jej spojrzenie i uniósł
dłoń, by pogładzić zarumieniony policzek. Westchnęła cicho, przymykając powieki,
a spod jednej wydostała się niespodziewanie łza. Sama się tego wystraszyła,
otwierając od razu szeroko oczy. Tom nadal był blisko i wytarł jej policzek,
następnie zaskakując ją czułym pocałunkiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;">Cdn. <o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "times new roman" , "serif";"><br /></span></b></div>
Unknownnoreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-50101710140676336522017-02-12T20:21:00.000+01:002017-02-12T20:21:33.607+01:0070. Właściwe ramiona.<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Znana
melodia wdarła się do jego snu bardzo powoli, ale za to skutecznie go
zakłócając. Próbował podświadomie wyprzeć ją ze swojego umysłu, ale nie
powiodło się. W końcu się poddał. Uchylił znużone powieki i oczywiście w tym
momencie jego telefon zamilkł. Sapnął z frustracją i przetarł dłońmi zaspaną
twarz. Dopiero po tym poczuł, że nie jest w swoim łóżku sam. Mia wciąż tu była.
Odruchowo spojrzał na zegarek, było dopiero po dwudziestej. Dosyć wczesna pora
jak na tak głęboki sen. Musieli być padnięci, skoro nawet nie spostrzegł, kiedy
zasnął. Miał nadzieję, że Mia nie będzie zła, że zatrzymał ją u siebie na
znacznie więcej czasu, niż obiecywał. Ale nie zamierzał jej budzić. Spała tak
spokojnie i beztrosko. Jeśli tylko mógł pozwolić jej zachować ten stan jak
najdłużej, nie miał zamiaru tego psuć.
Jej długie włosy rozsypały się na nagich ramionach oraz plecach. Była zakryta
tylko od pasa w dół i wyglądała niesamowicie seksownie w obecnym położeniu. Mógłby
tak patrzeć na nią bez końca, gdyby jego telefon po raz kolejny nie dał o sobie
znać. Niechętnie oderwał wzrok od ciała nastolatki i sięgnął do urządzenia, od
razu odbierając połączenie, nim jeszcze zbudziłby i ją. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Halo? – rzucił do słuchawki, jednocześnie wygrzebując się spod pościeli i
wciągając na tyłek bokserki. Następnie wyszedł z pokoju, zerkając jeszcze na
śpiącą dziewczynę, zanim zamknął za sobą drzwi. Nie obudziła się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Hej, Tom. Jesteś zajęty? – Z drugiej strony dotarł do niego głos Vanessy. Nie
zdążył jednak zarejestrować wszystkiego, gdy dziewczyna po raz kolejny zabrała
głos: – Tak właściwie to jestem
niedaleko i zastanawiam się, czy mogłabym wpaść… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Coś się stało? Jasne, że wpadaj – odparł lekko zmieszany, nie do końca jeszcze
kontaktując. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Dzięki. To za chwilę będę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
W porządku, czekam – zakończył rozmowę i odłożył telefon na stół. Nawet nie spostrzegł,
kiedy znalazł się w kuchni. Widocznie podświadomość sama go tam skierowała.
Musiał przede wszystkim zaspokoić swoje pragnienie, co też uczynił, sięgając do
lodówki po karton pomarańczowego soku. W czasie uzupełniania płynów, gdy już
wszystko sobie na spokojnie zaczął analizować, stwierdził też, że wypadałoby
się jakoś ubrać przed przyjściem przyjaciółki. W sumie nie spodziewał się, że
Vanessa będzie chciała jeszcze przychodzić do ich mieszkania po wszystkich
akcjach z Billem. Przeczuwał więc, że coś się musiało wydarzyć. Znowu. Ale nie
mógł jej odmówić. Nawet gdyby chciał, zobowiązywała go <i>obietnica</i>. Czy żałował? Sam nie wiedział. Coraz częściej łapał się
na tym, że chyba właśnie tak było. Trochę go to już przerastało. Dawniej ich
przyszłość wyglądała znacznie prościej. Nie spodziewał się tylu komplikacji po
drodze. I choć wciąż Vanessa była mu jedną z najbliższych osób, w którymś
momencie coś pękło. Powstała między nimi jakaś szczelina, która mocno utrudnia
ich relację. Mimo to się starał. Bo wciąż pamiętał, co jest w życiu
najważniejsze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Nie
zwlekając, wrócił do swojej sypialni. Już na wstępie powitały go szeroko otwarte, zielone oczy Mii,
którą chyba także sytuacja trochę zaskoczyła po przebudzeniu się. Posłał jej
swój uśmiech i pozbierał z podłogi wszystkie ubrania, oddzielając swoje od tych
należących do nastolatki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Co tu się wydarzyło? – zapytała, dosyć naiwnie, nawet jak na nią. Doskonale
znała odpowiedź na to pytanie. Ale chyba nie do końca chodziło jej w tej chwili
o to, co zaszło między nimi kilka godzin wcześniej. – Dlaczego ja tu śpię?!
Która jest godzina? Czy już jest piątek!? – Poderwała się nagle z miejsca jak
oparzona. Nie obchodziło jej nawet, że jest kompletnie naga. Poza tym, że
oczywiście zaczęła szukać swojej bielizny. Trudno było jej tego dokonać, skoro jej
chłopak trzymał wszystkie części ich garderoby w swoich rękach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Hej, nadal jest czwartek! – Tom postanowił ją uświadomić, nim w tym całym
popłochu, zrobiłaby sobie jakąś krzywdę. Podał jej również ubrania,
oszczędzając sobie zbędnych komentarzy, które cisnęły mu się same na usta. Nie
mógł oprzeć się widokowi nagiej Mii, biegającej po jego pokoju. – Zasnęliśmy na
trochę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Ładne mi trochę – stwierdziła, wgapiając się w ekran swojego telefonu. – Moi
rodzice dzwonili. Dlaczego ja mam wyciszony telefon? Jestem taka
nieodpowiedzialna. Boże, zawalę szkołę. Zawalę maturę. Wszystko po prostu
zawalę – zaczęła lamentować, wkładając na siebie po kolei wszystkie ciuchy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Tom
westchnął głośno i także się ubrał, wiedząc, że w tym momencie najlepsze dla
niego będzie milczenie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Dlaczego mnie nie obudziłeś? Przecież wiesz, że miałam wrócić do domu…
Chciałeś, żebym przespała całą noc? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Wstałem niecałe dziesięć minut temu, wiele by nie zmieniło, gdybym cię wtedy
obudził. WY-LU-ZUJ, ok? – Złapał ją za ramiona i pocałował krótko w usta. To
pomogło. Na sekundę, nim cały efekt został zepsuty jego kolejną wiadomością. –
Za chwilę będzie tu Vanessa. Zaczekaj jeszcze troszkę, bym mógł cię odwieźć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Vanessa? – Zmarszczyła brwi. – Czy ona nie powinna się zajmować o tej porze
swoim dzieckiem? – wypaliła, niewiele przy tym myśląc. Zrozumiała to trochę za
późno, gdy zdążyła się już poczuć, jak idiotka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Sama ją o to zapytaj – stwierdził, gdy po mieszkaniu rozniósł się dźwięk
dzwonka do drzwi. Mia wywróciła tylko oczami i poszła do łazienki, by ogarnąć
swoją twarz oraz włosy. Nie planowała nikogo o nic pytać. Najchętniej w ogóle
już by się ulotniła z tego miejsca. Wkurzało ją, że Vanessa znowu pojawia się
znikąd. Czy to normalne, że denerwują ją takie rzeczy? Nie była przekonana.
Naprawdę starała się to rozumieć. Bardzo się starała. Za każdym razem
tłumaczyła w sobie, że to jest po prostu naturalne. Że ta dziewczyna, jako
przyjaciółka Toma, już zawsze będzie odgrywała w ich życiu jakąś rolę. A
przyjaciele tak mają, że pojawiają się, kiedy chcą i robią, co chcą. Bo mogą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Tom
w tym czasie otworzył przyjaciółce drzwi i jak się okazało, przyszła wraz ze
swoim synem. Zaskoczył go ich widok. Właściwie to bardziej jej. Wyglądała
trochę podobnie do Billa, choć wciąż zdecydowanie lepiej. W każdym razie, było
źle. Tom miał ochotę jedynie wznieść ręce ku niebu, nie mogąc uwierzyć, że to
się dzieje po raz kolejny. Opamiętał się jednak. <i>Weź to dzień po dniu.</i> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Jest Bill? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Jest. U siebie. I raczej nie zamierza stamtąd wychodzić, więc nie musisz się
przejmować – uspokoił ją od razu, na co pokiwała tylko głową. – Co się dzieje?
– zapytał, wpuszczając swoich gości do środka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Chyba nie daję rady, Tom… - wyznała cicho, skupiając swoje spojrzenie na
śpiącym w nosidełku chłopcu. – To wszystko jest gorsze, niż myślałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Hej. – Obydwoje spojrzeli w kierunku wejścia, gdy stanęła w nich Mia. No cóż,
nie zamierzała się chować w łazience przez cały czas. Uznała, że wypadałoby się
przywitać. Przypomnieć tak delikatnie o swoim istnieniu. Niemniej, nie trudno
było dostrzec, że Vanessa nie zamierzała rozmawiać z Tomem w jej obecności.
Czemu ją to w ogóle nie dziwiło? Mogłaby być złośliwa i nie pozwolić im zostać
samemu nawet na pięć minut, ale przecież <i>nie
była.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Cześć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Współczucie
wzięło górę. Vanessa wyglądała jak siedem nieszczęść. I nic więcej nie trzeba
było do tego dodawać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Może wezmę go do pokoju, żebyście mogli spokojnie porozmawiać. – Mia podjęła
szybką decyzję, w mgnieniu oka znajdując się przy szatynce i odbierając od niej
nosidełko. – Nie spieszcie się – dodała jeszcze, mijając Toma. Już było jej
wszystko jedno, bo wiedziała, że i tak nic nie zdziała odnośnie nauki tego
wieczoru. Przepadło i tyle. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Poszła
do pokoju Toma, ale nie zamykała tym razem drzwi. Tak na wszelki wypadek. Choć
nie do końca wiedziała, jaki to miałby być <i>wypadek.
</i>Jej podświadomość natomiast chyba bardzo dobrze wiedziała. Miała ochotę
klepnąć się w czoło dla własnej głupoty. Położyła nosidełko na środku łóżka, a
sama usiadła obok, by mieć małego cały czas na oku. Miała teraz dużo czasu, żeby
mu się przyjrzeć. Tak naprawdę pierwszy raz widziała go z tak bliska. Ostatnim
razem mogła oglądać go z odległości kilku metrów, gdy był w ramionach Toma.
Kiedyś byłby to dla niej rozczulający widok. <i>Kiedyś.</i> Z innym dzieckiem i inną matką tego dziecka. Cokolwiek by
nie czuła i nie myślała, Javier był śliczny. Słodki i idealny jak jego ojciec
czy wujek. Trochę nawet mu współczuła, że już od samego początku ma rozwaloną
rodzinę. Nikt nie zasługuje na taki start. Nie wspominając już o jego komplikacjach
po porodzie. Życie nie ma litości nawet dla tak niewinnych istot. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Ciekawiło
ją, co tak naprawdę sprowadza Vanessę o tej porze do Toma. Czyżby kolejne
problemy? Wydawało się, że to Bill był jej jedynym zmartwieniem, odkąd
tajemnica wyszła na jaw. Dziwnie było patrzeć na taką Vanessę. Pogubioną,
wystraszoną. To była jedna z niewielu kobiet, którą Mia znała jako pewną
siebie, wyrazistą osobę. Do tego zawsze piękną i zadbaną. Zazdrościła jej urody
nie jeden raz, choć chyba bardziej ze względu na Toma niż samą siebie. Bo
przecież, zanim poznała Toma, wszystko jej w sobie pasowało. Nie miała
problemów z porównywaniem siebie do innych dziewczyn. Pasowało jej to, jak
wygląda. Związek jednak wiele zmienia. Choć niekoniecznie było to dobre w tym
przypadku. Doskonale zdawała sobie sprawę, że powinna, jak najszybciej się z
tym ogarnąć i przestać doszukiwać się czegoś, co tak naprawdę nie istnieje. Mogłaby
zacząć od tego, że Tom nie jest z nią ze względu na jej urodę, ale głównie
dlatego, że się w niej zakochał. <i>Tak,
Mia, naprawdę to zrobił. Zakochał się w tobie. </i>Westchnęła. Gdyby to mogło
być takie proste. Czemu zawsze jakieś złośliwe, niewidzialne chochliki w jej
głowie muszą wszystko psuć? Przez całą znajomość z Tomem zdążyła już widzieć go
w obecności wielu kobiet. Niemniej to za każdym razem Vanessa wywoływała u niej
tak paskudne uczucia, że miała ochotę samą siebie za nie jakoś ukarać. Uważała
ten rodzaj zazdrości za niezwykle idiotyczny. Może to wynikało z tego, że
Vanessę i Toma łączyły dawniej intymne relacje, a gdy z tym skończyli, ich
drogi wcale się nie rozeszły. Nadal są ze sobą bardzo blisko. Nessa jest
właściwie najbliższą przyjaciółką Toma. Nie licząc Mii. Kiedyś wierzyła, że i
ona mogłaby złapać lepszy kontakt z szatynką, ale to było po prostu niemożliwe.
Od początku obydwie miały do siebie dystans, jakby wyczuwały w sobie nawzajem
niezrozumiałe zagrożenie. Może właśnie tak było. Może wbrew tym wszelkim
pozorom są dla siebie zagrożeniem. Mia obawiała się tego najbardziej. Bo
niewątpliwe było, kto by zwyciężył ewentualną walkę. Mia nawet by nie wzięła w
niej udziału. I to jest ten punkt, który wszystko zamyka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Jej
głębokie rozmyślenia przerwało ciche kwilenie dziecka. Spojrzała na Javiera,
który teraz marszczył swoją słodką twarzyczkę na różne sposoby, wyrażając, jak
bardzo jest niezadowolony, że wciąż leży w tym nosidełku. Nastolatka chyba do
końca nie przemyślała swojej propozycji zajęcia się chłopcem, ponieważ nigdy
wcześniej nie zajmowała się żadnym niemowlęciem. Dopiero teraz to do niej
dotarło i bardzo szybko zapomniała o swojej głupiej zazdrości. Wstała z
miejsca, żeby odpiąć małemu szelki i ostrożnie wzięła go na ręce, uznając, że
pewnie właśnie tego się domagał. To było niesamowicie dziwne uczucie, ale
jednocześnie bardzo przyjemne i niezwykłe. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Mam nadzieję, że to nie twoja pora karmienia – zwróciła się cicho do chłopca,
który w tej chwili wpatrywał się w nią z zaintrygowaniem. Nowa twarz zawsze
była ciekawym obiektem do obserwacji. Przynajmniej już nie płakał, więc i Mia
mogła odetchnąć. Mimo to kołysała go lekko tak na wszelki wypadek. – Twoja mama
zaraz do ciebie wróci – zapewniła go, nie wiedząc nawet, czy takie maleństwo
było w stanie cokolwiek zrozumieć. Albo raczej, bardziej wyczuć. Za to ona
wyczuła, że nie jest już całkiem sama w pokoju, pomijając oczywiście Javiera.
Ktoś jeszcze ewidentnie na nią patrzył, ściągając ją tym spojrzeniem. Uniosła
głowę, odruchowo spoglądając w kierunku drzwi. Trochę zaskoczył ją widok Billa.
Nie wiedzieć czemu serce mocniej jej zabiło. Wokalista stał w wejściu i przyglądał
się chyba bardziej dziecku niż jej samej. To wyjaśniało wszystko. Uśmiechnęła
się do niego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Chcesz go potrzymać? – zaproponowała, właściwie nie mając bladego pojęcia, jak
mężczyzna zareaguje. Z tego, co wiedziała, od tygodni nie miał kontaktu z
Vanessą, nawet nie widywał swojego syna. Sprawa była mocno skomplikowana i
żadne z nich nie próbowało jej nawet w żaden sposób rozwiązywać. Niemniej,
chciała spróbować. Być może to była jedyna szansa, by Bill się otrząsnął. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Nie
zbeształ jej ani nie uciekł, więc to był niezły początek dla całej ich trójki.
Mimo mętliku w głowie i burzy uczuć podszedł do dziewczyny. Z bliska dużo
lepiej patrzyło się na dziecko. Uderzyło w niego, jak bardzo urósł od czasu,
gdy widział go po raz ostatni. Odjęło mu mowę. Coś ścisnęło go w żołądku.
Zapewne jakaś żałość. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Proszę. Chyba u ciebie będzie czuł się lepiej. – Mia nie zamierzała zwlekać,
jeszcze Bill zdążyłby się wycofać. Podała mu małego w taki sposób, że niemal
nie miał innego wyboru, jak go od niej przejąć. Kolejne dziwne uczucie rozeszło
się po jego ciele. Nie mógł zaprzeczyć, że było ono piękne i dobre. Naprawdę
trzymał na rękach swojego syna. Dziecko z jego krwi. Niewiarygodne było dla
niego, że mógł stworzyć coś tak wspaniałego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Co on tu robi? – Bill w końcu odważył się odezwać, odrywając na chwilę wzrok od
syna i usiadł z nim na łóżku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Vanessa niedawno przyszła… rozmawiają z Tomem w kuchni. – Nastolatka dość
niepewnie odpowiedziała przyjacielowi. Obawiała się, że imię dziewczyny mogłoby
wszystko zepsuć. I faktycznie twarz Billa spochmurniała, ale jednak nie zrobił
nic nieodpowiedniego. W milczeniu skupił się ponownie na dziecku, które już zaczynało
przysypiać w jego ramionach. Był naprawdę spokojny i pachniał tak słodko,
działał na niego niezwykle kojąco. I to był ten widok, który Mię rozczulał na
pewno. Wiedziała, że Javier znajdował się teraz we właściwych ramionach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">^^^<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Nastolatka
przez większość drogi powrotnej milczała, patrząc przez okno na ulicę. Nie
wiedział, dlaczego jej milczenie zawsze wydawało mu się takie niepokojące.
Czasem bał się poruszać ten temat, bo jeszcze dowiedziałby się prawdziwego
powodu tej ciszy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Jesteś na mnie zła? – zapytał, ściągając na siebie jej spojrzenie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie, dlaczego bym miała? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie wiem. Miałaś dzisiaj inne plany, a właściwie cały dzień spędziłaś ze mną. –
Wzruszył ramionami, sam do końca nie wiedząc, co mogłoby być powodem
ewentualnej złości dziewczyny. Ale przecież była kobietą, tak naprawdę wszystko
mogło nim być. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Mówisz, jakby spędzenie z tobą czasu było jakąś karą – stwierdziła, marszcząc
przy tym brwi. – Przecież wiesz, że to uwielbiam i najchętniej nigdy nie
wracałabym do domu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
No na pewno. W to akurat ci nie uwierzę – rzekł z przekonaniem w głosie. Znał
ją na tyle dobrze, by wiedzieć, że teraz koloryzowała. Mia nawet kochając go na
zabój, nie byłaby w stanie spędzać z nim czasu dwadzieścia cztery godziny na
dobę, bo by zżarły ją wyrzuty sumienia, wywołane przeróżnymi czynnikami. Nim
będą w ogóle mogli razem zamieszkać, minie jeszcze sporo czasu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Przecież wiesz, o co mi chodzi – westchnęła, spoglądając na niego z urazą, że
łapie ją za słowa. Teraz to chyba on doszukiwał się czegoś, co nie miało
miejsca. Czy jej zachowanie stało się zaraźliwe? – Nie jestem na ciebie zła,
Tom. Ten dzień był cudowny mimo wszystko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Cudowny? – drążył dalej, co wywołało kolejne westchnienie u dziewczyny.
Naprawdę nie bardzo wiedziała, o co dokładnie mu chodzi. Ale może po prostu
potrzebował jakiegoś zapewnienia? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Tak. Masz jakieś wątpliwości? Może nie w całości był idealny i wesoły, ale i
tak było cudownie. Wcale nie żałuję, że tak się potoczył. Naprawdę wolę być z
tobą niż siedzieć u siebie, gdy ojciec patrzy na mnie jak na zdrajczynię rodu.
A Andreasa prawie nie ma, bo już praktycznie zamieszkał z Rebeccą i wraca tylko
po to, by wypłakać się w poduszkę, bo nie może znieść tego, jak jego ukochana
cierpi. Naprawdę, czas z tobą to najlepsze, co może mnie teraz spotkać. <i>Sprawiasz, że wszystko jest dobrze</i> – wyrecytowała,
dodając nawet trochę więcej, niż w ogóle zamierzała. Ale wyraźnie właśnie
potrzebowała, by się tego z siebie pozbyć. A Tomowi to wystarczyło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie wiedziałem, że jest aż tak źle… - powiedział przygaszony i złapał wolną
ręką jej dłoń, chcąc dodać jej otuchy. Sytuacja naprawdę wyglądała dużo gorzej,
niż przypuszczał. Teraz zaczynał rozumieć, że opór Mii, co do grupowego
spotkania wcale nie był jakimś jej bezpodstawnym wymysłem. – Dlaczego nic mi
nie mówisz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Po co mam ci mówić? Mało masz zmartwień? Chciałam, żebyśmy chociaż gdy jesteśmy
razem, nie musieli się jeszcze dobijać. Ja sobie radzę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Ale nie musisz radzić sobie sama.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Wiem. Mam ciebie. Naprawdę z tego korzystam, nawet gdy nie opowiadam ci, jak
bardzo jest źle. Czas z tobą wynagradza mi wszystko. I nie chcę go psuć żalami.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Może miałaś rację z tą imprezą. Wszyscy są w rozsypce, nikt nie będzie miał
ochoty na zabawę – przyznał po chwili. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Przykro mi, ale tak właśnie wygląda sytuacja. Moje urodziny nie są w dobrym dla
nas czasie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Tak bardzo chciałem, żeby ten dzień był dla ciebie wyjątkowy. – Westchnął
smutno. Jak zwykle problemy wszystkich ludzi dookoła musiały się odbijać na
nich. Mimo całej swojej miłości do przyjaciół naprawdę go to wkurzało. Tym
bardziej że nawet jak będą świętować ten czas bez nich i tak te ciemne chmury
będą gdzieś nad nimi zwisały. Nie da się udawać, że jest w porządku, gdy za
plecami sypie się grunt. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Ale będzie Tom. Nie potrzebuję do tego wielkiej imprezy. Wystarczysz mi ty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Dobrze. Ale gdy już wszystko się ułoży w naszym popapranym świecie, jeszcze
wrócimy do tej imprezy. Choćby miała odbyć się za dwadzieścia lat! – oznajmił
hardo tonem, który nie znosił sprzeciwu ani nawet żadnego ALE. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie ma sprawy. – Roześmiała się, wyobrażając sobie ich za tak długi czas. To by
było coś. Nigdy nie odbiegała, aż tak daleko w przyszłość. Może powinna zacząć?
Trochę się jednak tego bała. Na chwilę obecną nie wyobrażała sobie życia bez
Toma, ale przecież życie jest pełne nieprzyjemnych niespodzianek. – Więc
spotkanie w sobotę odwołane, oficjalnie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie tak prędko! Możemy pójść razem do klubu. Tam się poznaliśmy, pamiętasz? To
będzie fajna okazja, do wspominania i świętowania. – Uśmiechnął się do niej.
Skoro nie mogą bawić się w grupie, będą bawić się we dwoje, jak jeszcze nigdy
wcześniej. Już on tego dopilnuje. Ten dzień miał być wyjątkowy i taki właśnie
będzie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Dobrze. – Mia tym razem zgodziła się bez żadnych dyskusji. Naprawdę cieszyło
ją, że doszli do takiego porozumienia i obydwoje są zadowoleni z tego powodu.
Trzeba było tak od razu. Następnym razem będzie wiedziała, że nie należy ulegać
Tomowi na siłę w pewnych kwestiach. Bo przecież wystarczy tylko szczerze
porozmawiać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
No, a teraz uciekaj. Mam nadzieję, że rodzice nie będą robili ci problemów – rzekł,
gdy zatrzymał samochód pod domem nastolatki. Bardziej miał na myśli jej ojca,
który od pewnego czasu już nie pała do niego swoją sympatią. To była poważna
strata dla ich związku, ale miał nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mu się
odzyskać zaufanie pana Hertzberga. Szczególnie gdy ma naprawdę poważne zamiary,
co do jego córki. Niemniej wcale mu się też nie dziwił. Zawiódł samego siebie,
a co dopiero ojca Mii. Czekało go dużo pracy, aby naprawić swoje błędy oraz je
zadośćuczynić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Jestem już dorosła! – zawołała odważnie brunetka i odpięła swój pas. – Wszystko
będzie dobrze – dodała jeszcze, zbliżając się do niego, by złączyć ich usta w
słodkim pocałunku. – Kocham cię. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Ja też cię kocham, Skarbie. Śpij dobrze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Dobranoc. – Posłała mu jeszcze swój najpiękniejszy uśmiech i wysiadła z
pojazdu, kierując się prosto do domu. Zaczekał, aż zamknie za sobą drzwi,
dopiero wtedy odjechał spod jej posesji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">CDN.<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><br /></span></b></div>
Unknownnoreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-12557462699589864822017-02-06T23:23:00.000+01:002017-02-06T23:28:55.556+01:0069. Sekunda po sekundzie.<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><u><span style="font-family: "times new roman" , "serif";">2
miesiące później…<o:p></o:p></span></u></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Za
każdym razem, gdy widzimy wyryte na nagrobkach daty śmierci, bliskich nam osób,
nachodzi nas myśl – zbyt wcześnie odeszła. Znał to uczucie, aż za dobrze. Towarzyszyło
mu nie tylko na cmentarzu, ale i w każdej innej chwili, gdy wspominał. Życie
naprawdę okazuje się zbyt krótkie. Nagle jest tyle rzeczy, które chciałoby się
powiedzieć, tyle czasu, który chciałoby się wspólnie spędzić. Tyle sytuacji, w
których chciałoby się postąpić zupełnie inaczej. Kiedyś obiecał sobie, że
będzie żył właśnie tak, by niczego nie żałować. A teraz stał nad jej grobem i
żałował. Gorzko i boleśnie. Minęło tak niewiele czasu od jej śmierci. Miał
wrażenie, jakby jeszcze wczoraj umierała na jego oczach. Chyba nie doświadczy
już niczego bardziej bolesnego w swoim życiu niż ten widok.<br />
Ustawił na grobie jej ulubione kwiaty i zapalił symboliczny znicz, choć nie do
końca dostrzegał w tym wszystkim sens. Westchnął ciężko, wpatrując się w
zdjęcie zamieszczone na pomniku. Wyglądała na nim na szczęśliwą. To było bardzo
stare zdjęcie, przypominające o tym, że bardzo dawno była szczęśliwa. Ciemne
chmury przysłaniające dotychczas jego myśli, rozproszyły się, gdy poczuł drobne
palce wplatające się w jego dłoń. Spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się
ciepło, dziękując w duchu, za jej obecność.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Wszystkiego najlepszego, mamo – wyszeptał w kierunku miejsca spoczynku swojej
rodzicielki. - Możemy już iść – szepnął do towarzyszącej mu brunetki, ściskając
mocniej jej dłoń.<br />
Jego niechęć do cmentarzy pozwalała mu odwiedzać groby bliskich tylko z jakichś
okazji, całkowicie symbolicznie, bo nadal średnio wierzył, że to ma
jakiekolwiek znaczenie dla zmarłych. Gdyby nie Mia, bardzo możliwe, że nie
przyjechałby dzisiaj w to miejsce. Nie mógł oprzeć się myśli, że tak niewiele
brakowało, a to ją musiałby odwiedzać na cmentarzu. Nadal miał ciarki na
wspomnienie feralnego dnia, gdy został napadnięty i jego ukochana była w to
wmieszana zupełnie przez przypadek. Coś musiało nad nimi czuwać. Chyba po raz
pierwszy wtedy uwierzył w istnienie jakiegoś Anioła <i>Stróża</i>. Nigdy nie zapomni momentu, gdy broń wystrzeliła w kierunku
nastolatki. Nie potrafił wówczas oddychać. Nawet gdy kula przeleciała tuż obok
niej, nie czyniąc jej najmniejszej krzywdy, nie był w stanie się pozbierać.
Patrzył na nią w szoku, nie mogąc się ruszyć. Zupełnie nie słyszał, co się do
niego mówiło. To była ta chwila, w której uderzają w człowieka wszystkie
wspomnienia i kończą się uczuciem, że już nigdy niczego nie przeżyjesz z tą
osobą. Gdyby tak się stało, chyba już nie wróciłby do normalnego funkcjonowania<i>. Jak mógłby żyć, gdyby jej już nie było?</i>
Nie byłoby jej przez niego. Kolejny raz zostałaby skrzywdzona z jego winy. Nie
potrafił jej wystarczająco dobrze ochronić. Powinna być przy nim bezpieczna. To
nasuwało wiele nowych wątpliwości. Mimo że nic złego się nie stało. On wciąż
wracał pamięcią do tamtego dnia i pluł sobie w brodę. <i>Bo tak niewiele brakowało, aby świat runął.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Tom, pamiętasz, co mi obiecałeś? - Mia sprowadziła go na ziemię, gdy już
wsiedli do samochodu. Spojrzał na nią, marszcząc brwi, sprawiając wrażenie,
jakby nie miał bladego pojęcia, o czym dziewczyna mówi. Jej głośne sapnięcie,
nie wróżyło niczego dobrego. - Już zapomniałeś. - Skwitowała obruszona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Oj, niczego nie zapomniałem. Droczę się tylko – oznajmił z uśmiechem. -
Pamiętam. Sobota, godzina 18.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Tylko bez żadnych niezwykłości, proszę. Wiesz, że nie chcę robić z tego
wielkiego wydarzenia. Szczególnie w okolicznościach, gdy wszyscy nasi przyjaciele
są w dość posępnych nastrojach od jakiegoś czasu...<br />
- Ech... Wiem, Skarbie. Obiecałem ci i dotrzymam słowa. Ale i tak wciąż uważam,
że nie powinnaś ograniczać się tylko ze względu na to, że ktoś ma gorszy czas w
swoim życiu. To jest twój dzień, jedyny taki w życiu i powinnaś świętować go na
całego. - Stwierdził, licząc po cichu, że może jeszcze uda mu się cokolwiek
wskórać, lecz Mia była nieugięta pod tym względem. Zarzekła się, że nie chce
żadnej hucznej imprezy na pięćdziesiąt osób. Najchętniej w ogóle udawałaby, że
ten dzień nie istnieje, ale to już by nie przeszło. Ostatecznie zgodziła się na
symboliczne spotkanie w jednym z klubów, w gronie najbliższych przyjaciół. <i>Tych, którzy mają przed sobą wiecznie jakieś
tajemnice. Tych, którzy mają między sobie niewyjaśnione kwestie i spięcia.</i>
I każdy z nich będzie musiał stawić się w ten wieczór, zapominając o wszelkich
nieprzyjemnościach. Zapowiadała się przednia zabawa. Niemniej, Tom także okazał
się nieugięty. Nie chciał nawet słyszeć, by w jakikolwiek sposób nie uczcić jej
osiemnastych urodzin. Na myśl o swojej osiemnastce miał naprawdę fajne
wspomnienia, uważał, że Mia też zasługuje na podobne. Ale ona nie należała do
tych osób, którym zależałoby na czymś takim. Nie przepadała za imprezami, nawet
jeżeli były z okazji urodzin. Nie odczuwała potrzeby świętowania takich
wydarzeń. Może wiele się zmieniło, ale na pewno nie to, że wciąż na swój sposób
była <i>inna</i>.<br />
- Moglibyśmy po prostu spędzić ten wieczór razem i też byłoby dobrze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Obiecuję, że po tej imprezie, spędzimy również czas tylko we dwoje – zapewnił,
posyłając jej swój pełen uroku uśmiech. Znowu westchnęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Po prostu nie wyobrażam sobie nas wszystkich, w jednym miejscu... Czuję, że to
nie skończy się dobrze. Za dużo się wydarzyło, Tom.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Nie możesz się tak tym przejmować, Mia. To nie jest twoja wina, że niektórzy z
nas postanowili okłamywać siebie nawzajem albo co lepsze, nie mówić, że mogą
umrzeć na raka piersi – rzekł już z lekką ironią, przypominając sobie o Rebecce
i Andreasie. Do tej pory ciśnienie mu skacze na samą myśl o tym, że wszystko
wydarzyło się tuż pod jego nosem, a jednocześnie tak bardzo za jego plecami.<br />
- Rebecce było ciężko... to był słaby czas dla was wszystkich, by o tym mówić.<br />
- To bez znaczenia... Co jakby operacja się nie udała? Nie wiem, mogła się
choćby wykrwawić, cokolwiek. Wszystko się teraz może zdarzyć w tym popapranym
świecie. I co wtedy? Nie mielibyśmy okazji nawet się z nią zobaczyć przed
tym... Uch, dlaczego my w ogóle o tym rozmawiamy? - Spojrzał na dziewczynę, czując,
że cała dyskusja zmierza w naprawdę złym, a przede wszystkim, przygnębiającym,
kierunku. Powinni po prostu cieszyć się życiem. Cieszyć się sobą. A ciągle
wracają do tego, co było. Może byłoby prościej, gdyby wszystko zostało już
wyjaśnione a ludzie, na których im zależy, zaczęliby się dogadywać między sobą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Bo uparłeś się, żeby zrobić wielkie zjednoczenie w dniu moich urodzin. -
Mruknęła, wzdychając przy tym ciężko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Myślę, że wszystkim nam przyda się takie rozluźnienie, Mia. Potrzebujemy jakoś
odbudować te relacje... ale przede wszystkim, wyluzować. Możemy przynajmniej
spróbować. Najwyżej wszystko znowu się posypie. Ale chociaż zaczynamy coś
działać. A ty znowu próbujesz zamknąć się na świat... wiesz, że nie możemy się
cofać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Dobrze już. Jedźmy do domu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Do mnie? - Uniósł brwi, zerkając na nią z tajemniczym uśmiechem. Zdawał sobie
sprawę, że zabrał jej już pół dnia i nie będzie łatwo ją przekonać do
poświęcenia mu kilku kolejnych godzin. Ostatnio miała zbyt wiele spraw
związanych ze szkołą i właściwie, nie mógł, wymuszać na niej tego czasu, który
przeznaczała głównie na naukę. Niemniej, zawsze pozostawała nadzieja, że
dziewczyna jednak się skusi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Mówiłam raczej bardziej ogólnie... - Zmrużyła oczy, ale mógł dostrzec po jej
twarzy, że miała trudny orzech do zgryzienia. Uwielbiał jej dylematy. Coś, co
dla każdej innej osoby wydawało się proste, dla Mii za każdym razem było walką,
niemal jak o śmierć i życie. Jakby jedna decyzja miała przeważyć szalę nad
całym jej losem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Tylko na chwilkę. - Zapewnił, choć chyba obydwoje mieli różne pojęcia na temat
wyrażenia chwila. - Spędziliśmy dziś tyle czasu w drodze, potem na cmentarzu...
Nie chciałbym tak ponuro kończyć naszego spotkania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Och, tak. Z pewnością właśnie o to ci chodzi – rzekła z lekkim rozbawieniem. -
Ale okej, niech stracę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Stracisz? Kobieto, chyba zyskasz!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
To się okaże.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Już ja się postaram, by się okazało. - Podsumował i odpalił w końcu silnik, by
nie tracić ani minuty więcej. Takie dyskusje mogły trwać między nimi całą
wieczność. I w sumie, nigdy by mu się nie znudziły. Co mogło wydawać się lekko
dziwne. Może już jest tak stary, że nie potrzebuje zbyt wielu szalonych
rozrywek...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><u><span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Kilka
godzin później...<o:p></o:p></span></u></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Powyciągany
dres, kilkudniowy zarost i twarz, która wyglądała, jakby od dawna nie zaznała
snu. Można by pokusić się o stwierdzenie, że czystej wody także nie widziała.
Czy to ten moment, gdy powinien zacząć martwić się o swojego brata? Nie był
pewien, w przeciwieństwie do tego, że mógł jednak odwieźć Mię do jej domu.
Oszczędziłby jej niepotrzebnych trosk i tego wołającego o pomstę do nieba,
widoku. Tymczasem posłał jedynie bratu swoje pełne dezaprobaty oraz
zniesmaczenia spojrzenie. Chyba brakowało mu słów, by jakkolwiek opisać to, co
czuł. I wątpił również, że Billa to obchodzi.<br />
- Może pójdziesz do mnie i za chwilę do ciebie przyjdę? - Zwrócił się do
dziewczyny, która dosyć niepewnie przyglądała się swojemu przyjacielowi. To
było lekko krępujące, więc nie sprzeciwiała się propozycji Toma. Wiedziała, że
specjalnie jej się pozbywa w ten delikatny sposób, ale jak najbardziej jej to
pasowało. To była wciąż sprawa między bliźniakami. Wolała się nie mieszać. A
przynajmniej nie teraz. Posłała więc Billowi delikatny, niewyraźny uśmiech i
zniknęła, kierując się do sypialni Gitarzysty.<br />
- Mógłbyś, chociaż nie wychodzić ze swojej jaskini, skoro już zamierzasz bawić
się w jaskiniowca. - Tom zabrał głos od razu po wyjściu nastolatki. Nie
zamierzał się patyczkować, czy choćby próbować być wyrozumiałym w tej sytuacji.
Miał swoje zdanie na ten temat i to dosadne.<br />
- O co ci chodzi? Jestem chory – odburknął mu, nie wyrażając większego
przejęcia. Tom parsknął wymownie, krzyżując ręce na piersi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Takie kity możesz wciskać Davidowi. Dobrze wiem, że jesteś zdrowy, jak ryba.
No, chyba że mówimy o zdrowiu psychicznym. Tu miałbym już porządne wątpliwości,
patrząc na twoje ostatnie zachowania.<br />
- Cóż, nie musisz mi wierzyć. Wracam do swojej jaskini – oznajmił wciąż
niewzruszony Wokalista, podkreślając jednocześnie ostatnie słowa. Tom jednak
chwycił go mocno za przedramię, nie pozwalając opuścić tak szybko
pomieszczenia. - Czego?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Przestań odpierdalać, Bill.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Odpierdolić to się ty możesz. Ode mnie. Pasuje?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Nie ciebie jednego dopadają gorsze chwile w życiu. Zacznij sobie z nimi radzić,
a nie od nich uciekać. Ile można? Zamkniesz się teraz na zawsze w tym
mieszkaniu? Pozwolisz, żeby twoje dziecko nigdy nie dowiedziało się o twoim
istnieniu? Stracisz wszystkich przyjaciół? Odsuwasz się nawet ode mnie. O to ci
chodzi? Chcesz zostać sam? - Wyrecytował niemal na jednym tchu, tracąc już
resztki swojej cierpliwości. Nie wiedział już, jak powinien do niego przemówić.
Czy w ogóle istniał taki sposób?<br />
- O, patrz. Jednak dotarło. - Skwitował ironicznie i wyszarpnął swoją rękę z
jego uścisku. Muzykowi odjęło mowę, a jego bliźniak korzystając z tej okazji,
wyszedł ponownie, zamykając się w swoim pokoju. Tom stał jeszcze długo w tym
samym miejscu, nie mogąc wyjść z szoku. Wszystko wyglądało dużo gorzej, niż
sądził. Czy miał jeszcze siłę, by się tym przejmować? By próbować zrobić
cokolwiek, by było lepiej? Jedyne co czuł to, to że ma dość. Po prostu dość
tych wszystkich dramatów. CUDZYCH dramatów, które wiecznie odbijają się na jego
życiu. Miał ochotę odciąć się od tego wszystkiego raz na zawsze. Odpuścić.
Udawać, że go to nie dotyczy. Może wtedy wszystko samo by się rozwiązało...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Ja pieprzę. - Wypuścił ze świstem powietrze i mimo że miał ochotę teraz
rozwalić najbliższą znajdującą się rzecz, dla samego zniszczenia jej, wybrał
jednak drogę do swojej sypialni, gdzie czekała na niego Mia. Jego oaza spokoju<i>. Gdzie indziej mógłby teraz uciec? I to
wcale nie była hipokryzja. Wcale pięć minut temu nie wypominał swojemu
bliźniakowi, że ucieka. Wcale.<br />
</i>Nastolatka siedziała na kanapie, miętoląc poduszkę na swoich kolanach i
wpatrywała się w ścianę przed sobą, do momentu, aż Tom nie zjawił się w
pomieszczeniu, wybudzając ją z transu, w jaki zdążyła już wpaść. Zamrugała
powiekami, spoglądając na niego. I od razu wiedziała, że rozmowa z Billem, nie
poszła dobrze. Nawet nie zamierzała pytać. Mężczyzna zamknął za sobą drzwi i
opadł obok niej, wydając z siebie ciężkie westchnienie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Musisz mnie nauczyć, jak znosić to wszystko i nie oszaleć – odezwał się po
chwili. Wtedy odwróciła się w jego kierunku, obdarzając go swoim spojrzeniem i
uśmiechnęła się lekko.<br />
- <i>I kiedy dosięgnie cię bezradność... Weź
to dzień po dniu. A jeśli dzień stanie się zbyt ciężki, godzina po godzinie.</i>
- Zaczęła powoli, a gdy chciał coś wtrącić, przyłożyła mu palec do ust, od razu
go uciszając. - <i>Jeśli godzina zacznie cię
przytłaczać... Weź to minuta po minucie. A jeśli minuta, to za mało, sekunda po
sekundzie.</i> * - Ostatnie słowa wypowiedziała już niemal szeptem, ale słyszał
to bardzo wyraźnie. Wpatrywał się w nią, jak w obrazek, nie spodziewając się,
że wywoła u niego takie emocje kilkoma zdaniami. To było tak prawdziwe, że aż
bolało. Dopiero teraz zdjęła swoją dłoń z jego ust, ale już nie wiedział, co
mógłby powiedzieć. Mógł tylko patrzeć w jej błyszczące oczy i zapomnieć o
wszystkim. Pocałował ją krótko raz i drugi, trzeci i czwarty. Za piątym, wsunął
język do jej buzi, całując ją długo i głęboko, aż do momentu, gdy obydwoje
musieli zaczerpnąć tchu. Dotknęła wówczas jego policzka i przesuwając dłoń na
kark, objęła go. Wykorzystał to, wciągając ją na swoje kolana. Czuł dreszcze na
całym ciele, gdy jej palce łaskotały go delikatnie po skórze na karku.
Przypatrywał się jej słodkiej twarzy i dostrzegał w niej kobietę, która pomimo
swojej całej delikatności i nieporadności, zdołała wywrócić jego życie
uczuciowe oraz emocjonalne, do góry nogami. Siedziała na nim okrakiem,
ocierając się piersiami o jego tors, pobudzała swoim dotykiem jego wszystkie
zmysły i wszystko wciąż leżało w jej rękach. <i>Wiedział, że nie pozwoliłby sobie na to z żadną inną kobietą. Nie w ten
sposób. Bo przecież, to on miał władzę. Nie wahałby się. Po prostu by brał. Nie
patrząc na nic, bo wówczas nic innego nie miało znaczenia. Dlaczego, więc teraz
ma? Najmniejsza drobnostka. Czy zdołał zakochać się, aż tak? Kiedy to
nastąpiło? Jak?</i> Czy w ogóle potrzebne mu odpowiedzi na te wszystkie
pytania? Może nie w tej chwili. Zamknął oczy, gdy opuszkami palców drugiej
dłoni, zaczęła muskać jego twarz, badając ją w każdym szczególe. Poczynając od
wielkiego czoła i kończąc na brodzie, pokrytej mocnym zarostem. Uchylił
powieki, dopiero gdy zatrzymała się na ustach, obrysowując dokładnie
ich kształt. Coś ścisnęło go w podbrzuszu. Nie wierzył, że tylko tyle
wystarczyło, by go podniecić. Miał ochotę wsunąć sobie jej palec między wargi,
ale nie był pewien, czy to niezbyt perwersyjne, jak na ich aktualną relację.
Niemniej, myślał już tylko o jednym. Bardzo skutecznie go do tego skłaniała,
choć nie wiedział, czy czyniła to całkiem świadomie. Mógł mieć jedynie
nadzieję.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Jesteś tu? - Zapytała cicho, z delikatnym rozbawieniem, gdy jego twarz
wyglądała, jakby całkowicie odpłynął na inną planetę. Pokiwał tylko głową, nie
mogąc jeszcze wydobyć z siebie głosu. Właściwie, to tak naprawdę go nie było i
wcale nie chciał wracać. Chciał porwać ją do tego miejsca ze sobą. Zbliżył
swoją twarz, pragnąc jeszcze raz zasmakować jej ust. Nie protestowała, więc
posunął się o krok dalej, przysysając się do jej szyi. I już ją miał.
Westchnęła cicho, opadając głową na jego ramię. Z satysfakcją zaczął pieścić
jej skórę jeszcze zachłanniej, powodując, że wręcz nie mogła usiedzieć na jego
kolanach, z buzujących w niej emocji. Po chwili wrócił do jej warg, wpijając
się w nie mocno a dłońmi w końcu, wdarł się pod jej bluzkę, zaspokajając swoją
wielką potrzebę poczucia nagiego kawałka jej skóry. Pozwoliła mu na zdjęcie
zawadzającego materiału, ale w zamian zażądała tego samego. Uwolnił więc jej
usta, by zdjąć swoją koszulkę. I, jako że miał już pewność, do czego to
wszystko prowadzi, podniósł się wraz z przywierającym do niego ciałem
dziewczyny i przeniósł ją na łóżko. Pozwolił jej leżeć tak przez kilka sekund,
aż nie pozbył się z siebie również swoich spodni. Gdy tylko opadły na podłogę,
powrócił do niej, całując na nowo wciąż jeszcze rozgrzane usta. Zadrżał, gdy
dotknęła jego nagiego torsu, rozpalając tym jego skórę. Oderwał się od niej
natychmiast i sięgnął do paska od spodni, które opinały jej nogi. Próbował
odpiąć go zdecydowanie zbyt szybko, przez co w ogóle mu to nie wychodziło. Mia
musiała wziąć sprawy w swoje ręce i w końcu sama się z nim rozprawiła.
Następnie uniosła biodra, by Tom mógł zdjąć z niej jeansy. Uwielbiała, gdy
ściągał z niej ubrania. Było w tym coś, co ją w pewien sposób ekscytowało.
Każde przypadkowe muśnięcie o nagą skórę jej ud. Jego dotyk był gorącym
płomieniem rozpalającym ją do granic możliwości. Chciała znowu poczuć jego
usta. W każdym miejscu swojego ciała. Pragnęła znowu pod nim płonąć. <i>Tak długo, aż ogień sam wygaśnie.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Zagryzł
wargę, lustrując bezwstydnie jej ciało, z góry na dół, gdy już leżała przed nim
w samej bieliźnie. Piękna, zgrabna, delikatna pod każdym względem. Pociągało go
to, niezaprzeczalnie. Tak samo, jak fakt, <i>że
wciąż była tylko jego</i>. Już nie krępowało ją, jego spojrzenie. Mimo że było
tak bezpośrednie, tak znaczące. Dosłownie pożerające. Podobało jej się to.
Czuła, że Tom niczego w tej chwili nie pragnie, poza nią. I to sprawiało, że
czuła się pewnie. Nie było wahań, wątpliwości, głupich myśli. <i>Był tylko on.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Przejechała
koniuszkiem języka po swoich wargach, dając mu do zrozumienia, że zdążyły już
wyschnąć od ostatniego pocałunku. Nie zwlekał, pochylił się, łącząc ich usta ze
sobą. Objęła go za kark, przyciągając do siebie mocniej. Jedna ręka mężczyzny
wylądowała na jej talii, drugą podpierał się o materac łóżka, by całkiem jej
nie przygnieść swoim ciałem. Nie przerywając pocałunku, sunął dłonią po jej
skórze, docierając powoli do zapięcia od stanika. Rozpiął go, na ślepo. Poszło
mu dużo sprawniej niż z paskiem od spodni, co lekko rozbawiło Mię, ale nie
miała okazji się na tym skupić, gdy język Gitarzysty wciąż penetrował wnętrze
jej buzi. Kochała te pocałunki. Nie rozumiała, dlaczego tak bardzo różniły się
od ich codziennych. Każdy pocałunek powinien tak wyglądać, bez wyjątku. Tak
bardzo się na nich koncentrowała, że nie spostrzegła, nawet gdy jej piersi
zostały pozbawione koronkowego materiału. Dopiero gdy Tom odsunął się od niej
lekko, poczuła subtelny chłód owiewający jej klatkę piersiową. Chłód, który
momentalnie został zastąpiony rozpływającym się po całym ciele ciepłem, gdy
tylko Muzyk zaczął majstrować przy dolnej części jej bielizny. Zsuwał ją
powoli, najpierw z jej pośladków, potem z ud. Miała wrażenie, że trwa to całą
wieczność. Ale wyraźnie sprawiało mu to wiele przyjemności, więc nie
protestowała. Przyglądała się w tym czasie jego męskiej twarzy, jego mimice.
Spojrzeniu przepełnionemu pożądaniem. I w końcu jego umięśnionej klatce oraz
ramionom. Nie zdążyła już skierować swojego wzroku niżej, ponieważ Tom wrócił
szybko do swojej poprzedniej pozycji, sprawiając, że miała przed oczami tylko
jego twarz. Pocałował ją delikatnie, powtarzając to jeszcze kilka razy.
Westchnęła, gdy chwycił zębami jej wargę, pociągając ostrożnie do siebie.
Podniosła lekko głowę, chcąc złapać na dłużej jego usta, ale on zdążył jej już
uciec. Teraz interesowało go coś zupełnie innego. Zrozumiała to, gdy jego silne
dłonie spoczęły na jej udach. Bez ostrzeżenia, rozchylił lekko jej nogi.
Jęknęła głośno, czując niespodziewanie jego język w najwrażliwszym miejscu jej
ciała. Odruchowo zakryła usta dłonią, zdając sobie sprawę, że za ścianą siedzi
Bill. Całkowicie o tym zapomniała. I zrobiła to ponownie w ciągu następnej
sekundy, gdy Tom dosłownie zatopił język do jej wnętrza. Miała ochotę położyć
sobie poduszkę na twarzy, by móc krzyknąć z podniecenia. Jakimś cudem jednak
zdołała zdusić to w sobie. Zacisnęła tylko ręce na pościeli, ale bardzo szybko
przeniosła je na ramiona mężczyzny. Były twarde, mogły znieść wbijane przez nią
palce. Na szczęście miała krótkie paznokcie. A to ugniatanie, całkiem mu
odpowiadało. Miał nieodpartą ochotę doprowadzić ją do szaleństwa. Dlatego
zaczął działać znacznie szybciej i sprawniej. Nie tylko penetrował ją językiem,
ale także ssał i całował, dokładając po chwili do wszystkich tych atrakcji
swoje palce. Sprawił, że odpłynęła w jednej chwili. Wiła się pod nim i jęczała
rozkosznie. Czuł, jak pulsuje i jak niewiele jej brakuje, by osiągnąć szczyt.
Podsycał, więc ten ogień. Bardziej i bardziej, aż doprowadził ją do krawędzi.
Wtedy dopiero przestał. Zdążył dostrzec jeszcze jej zszokowane spojrzenie. Była
wyraźnie zdezorientowana, gdy nagle pozbawił jej przyjemności. Nim jednak
wróciła do niej jakakolwiek kontrola nad świadomością, zdążył zrzucić z siebie
bokserki i włożyć prezerwatywę. Wygięła się, gdy wszedł w nią zdecydowanym
ruchem, nie myśląc o niczym. Jej kolejny jęk, był tylko dla niego
potwierdzeniem, że uczynił dobrze. Wypełnił ją całą, czując, jak napięcie
powoli rozchodzi się po całym jego ciele.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Nie powstrzymuj się, Skarbie... - Szepnął jej do ucha, powodując na jej ciele
kolejny dreszcz. - Uwielbiam, jak to robisz... - przygryzł delikatnie płatek
jej ucha i znowu mógł usłyszeć jej jęk. Kochał te dźwięki. Poruszał się powoli,
jednocześnie pieszcząc pocałunkami jej szyję. W tej pozycji słyszał idealnie
każde westchnienie i najcichszy jęk wydobywający się z jej ust. Nawet, jakby
bardzo chciała, nie byłaby w stanie się teraz powstrzymać. To było silniejsze.
Podniecenie wzięło górę nad wszystkim. Z każdym jego kolejnym ruchem, czuła, że
nie zniesie więcej, a jednak to więcej nadchodziło. Niepojęta była dla niej ta
przyjemność ogarniająca każdą komórkę jej ciała. Miała wrażenie, że w takich
momentach, stawała się zupełnie innym człowiekiem. Może coś w tym było. Może
każde z nich odkrywało swoją inną naturę i tonęło w świecie pożądania, rozkoszy
i ekscytacji. <i>Ale najważniejszym stał się
fakt, że byli w tym wszystkim razem. I nikt nie miał prawa im tego zabrać.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";"><br />
<b>Cdn.<br />
</b><br />
<i>*Cytat pochodzi z norweskiego serialu SKAM,
dodałam od siebie tylko ostatnie zdanie.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";"><i><br /></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Czasem
dwa zdania, zmieniają wszystko, wiecie? <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">I dziękuję za wsparcie! <3 Wy wiecie, o kim mówię :D </span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-68508046866415111952016-12-21T19:38:00.001+01:002016-12-21T19:45:40.992+01:0068. Przypadek. <div style="text-align: center;">
<i style="font-family: inherit;"><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i style="font-family: inherit;">Dla anonima, który chciał, abym opisała kolację Toma z rodzicami Mii ;p</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><b>68.</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie rozumiał, dlaczego obecność jednego człowieka wzbudzała w nim, aż taki respekt. Chciałby być w tym momencie tak pewnym siebie, jak zwykle. Nigdy przecież nie miał z tym problemów. A jednak Jon Hertzberg wywoływał zimne dreszcze samym swoim spojrzeniem. Mia z pewnością nie odziedziczyła oczu po swoim ojcu. I chwała Bogu. W końcu to głównie te zielone, wystraszone tęczówki przyciągnęły go do niej, już pierwszego dnia, gdy się poznali.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Siedząc przy jednym stole z Mią oraz jej rodzicami, przeżywał małe deja vu. Z tym że okoliczności były nieco inne niż ostatnio. Powinien czuć się już lepiej. Minęło sporo czasu, jego związek z Mią nie był już taki świeży. Ale może to te ich ostatnie problemy wzbudzały w nim wątpliwości. Jakby obawiał się, że jej ojciec o wszystkim wie i zaraz dostanie mu się po uszach. W sumie może trochę nawet zasłużył. Niemniej, nikt poza Mią i nim, nie powinien o tym wiedzieć. Dla jego dobra.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Pani Hertzberg zadbała, by wszystko wyglądało elegancko i smakowicie. Zastanawiał się, czy zawsze tak jadają. Wydało mu się to w jakiś sposób niezwykłe. Sam ostatni raz zasiadał przy stole z rodzicami, gdy był jeszcze dzieckiem. Potem już było tylko gorzej. A teraz właściwie nie miał już rodziców. Na wspomnienie o matce, zrobiło mu się niedobrze, ale szybko stłumił w sobie napływające emocje i skupił się na siedzącej obok dziewczynie. To ona była dla niego ratunkiem. Aniołem, który pojawił się w jego życiu, ratując go od zguby. Powinien bardziej o nią dbać. Zasługiwała na znacznie więcej. Miał szczęście, że wybrała właśnie jego. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Podobno twój brat jest w szpitalu, to coś poważnego? - Pytanie ze strony ojca Mii, drastycznie ściągnęło go na ziemię. Bill to ostatnie, o czym chciałby rozmawiać przy kolacji z rodzicami swojej dziewczyny. Nie chciałby wdawać się w szczegóły tej historii, to mogłoby tylko wszystko zepsuć. Z drugiej strony, przyjaźnił się z Andreasem, a Mia była jego dziewczyną, nieuniknione było, że ich rodzice będą wtajemniczeni w wiele spraw. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Oddawał część wątroby dziecku naszej przyjaciółki. Ale wszystko jest w porządku – odparł dość dyplomatycznie, z nadzieją, że temat zostanie na tym zakończony. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Bardzo dobry gest. - Stwierdził z uznaniem, ale nie wyglądał, jakby zamierzał zamilknąć. W jego spojrzeniu było coś niepokojącego, Tom wyraźnie to odczuwał. Chyba nie zdobył jak dotąd, jego sympatii. - To było wtedy, gdy Mia wracała od ciebie do domu? Musiałeś jechać do brata? - Wypowiedział te słowa z lekkością i stoickim spokojem, jakby naprawdę nie miały większego znaczenia. Nikt jednak nie był głupi, każdy wiedział, do czego pije. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Jon. - Pani Hertzberg od razu zwróciła się do męża z dość wymownym wyrazem twarzy. Mia zdołała tylko wytrzeszczyć oczy na ojca. Zdecydowanie się tego nie spodziewała. Żadne z nich. A Tom totalnie nie wiedział, co powinien powiedzieć. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Chciałbym wiedzieć. To dość istotne. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie sądzę, by miało jakiekolwiek znaczenie – mama Mii zdecydowanie przejęła inicjatywę, w pewien sposób, ratując Toma z opresji. Nie zmieniało to faktu, że czuł się z tym fatalnie. Najchętniej zniknąłby stąd w tej chwili i nigdy więcej nie pokazywał się im na oczy. - Jedyna winna osoba jest poszukiwana i na tym, powinniśmy zakończyć ten temat. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Och, wybacz, że nie mogę, gdy patrzę na twarz mojej córki. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Kolejny cios. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Jonathanie Hertzbergu! </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Bardzo mi przykro, że państwa rozczarowałem.- Gitarzysta przemógł się, wydobywając w końcu z siebie głos. Miał chwilę, by przemyśleć swoje słowa. Nie umniejsza to jednak trudności wypowiedzenia ich na głos, przed tak ważnymi osobami. Mimo wszystko rozumiał ojca Mii. Na jego miejscu też winiłby każdego. - Proszę mi wierzyć, że gdybym mógł cofnąć czas, postąpiłbym zupełnie inaczej. Oczywiście, to już jest bez znaczenia. Bardzo żałuję, ale nie mogę niczego więcej zrobić. Myślę, że już na mnie czas. - Zakończył, wstając od stołu. Uciekał, wiedział o tym, ale co innego mógł zrobić w takiej sytuacji? Dłuższe przebywanie w tym miejscu, nie przyniosłoby niczego dobrego. Nie był tu mile widziany przez głowę rodziny, a to znaczyło dużo więcej, niż mogłoby się wydawać. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Tom... </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Wszystko rozumiem, proszę się nie przejmować. Dziękuję za zaproszenie – Zwrócił się do pani Hertzberg, która wyraźnie była zakłopotana i chciała go jeszcze zatrzymać. Jej córka za to była w takim szoku, że zapomniała języka w buzi i chyba nie do końca wiedziała, co się wokół niej działo. To była chwila i nagle wszystko się posypało. Nawet nie zdążyli zjeść. - Zadzwonię. - Pochylił się jeszcze, by ucałować Mię w policzek. Dopiero to sprawiło, że wróciła do żywych, podrywając się z miejsca, chwytając go za rękę. Uśmiechnął się na ten gest. Dobrze było wiedzieć, że jest w tym razem z nim. - Dobranoc państwu – pożegnał się zgodnie z wymogami kultury, po czym udał się wyjścia wraz z towarzyszącą mu dziewczyną. Mia dopiero w przedpokoju uświadomiła sobie, co się właściwie wydarzyło. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie wiem, jak mam cię przepraszać, Tom... - wyznała, spoglądając na niego z przerażeniem. - Mój ojciec nie miał prawa tego wyciągać. Nie ma prawa cię obwiniać ani oceniać. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Spokojnie. Nie powiedział nic, czego byśmy nie wiedzieli. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie winię cię, Tom. Wiesz o tym, prawda? - Zapytała, wciąż patrząc na niego zatroskana. On uśmiechnął się tylko delikatnie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Dobranoc, skarbie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Złożył krótki pocałunek na jej czole i wyszedł. Nie musiał dodawać nic więcej, aby wiedziała, że go to wszystko dotknęło. Oczywiście, że czuł się cały czas winien. Nawet jeżeli tego nie okazywał. Nawet jeżeli ona nie dawała mu tego do zrozumienia. Wystarczył jeden wieczór, by się o tym przekonała. Stała w przedpokoju i nie wiedziała, co powinna ze sobą począć. Była wściekła na ojca, ale jej samokontrola nie pozwalała wrócić, do jadali i zrobić mu awanturę. Choć bardzo chciała. Znowu upchała emocje gdzieś głęboko w sobie i również wyszła z domu, lecz nie poszła za Tomem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><b><u>Kolejnego dnia, szpital. </u></b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Znowu biały sufit. Znowu białe ściany. Gdzie się nie odwrócił, tam było tylko gorzej. Dawno tak nie marzył o swoim własnym łóżku i pokoju, jak dziś. Przewracał się z boku na bok, szukając najwygodniejszej pozycji do snu. Tak, mógł tylko spać albo patrzeć w sufit. Nie miał, co ze sobą zrobić. Jeden obrót, drugi, trzeci. I jeszcze raz. Ściana, sufit, okno, ściana, sufit, okno, Kathrin... Kathrin!? Wytrzeszczył oczy, widząc stojącą w drzwiach kobietę. O ile Vanessa była ostatnią osobą, którą chciał widzieć, to Kathrin była ostatnią, której by się spodziewał. Przez chwilę miał wrażenie, że to po prostu jakieś omamy. Ale te omamy zaczęły iść w jego kierunku i otwierały usta, by do niego mówić. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Cześć, jak się czujesz? - Jej głos w pierwszej chwili sprawił, że serce zadrżało mu z radości. W głębi duszy cholernie za nią tęsknił i marzył o jej obecności. Mimo wszystko nie zapomniał o tym, co się wydarzyło pamiętnej nocy. Te wspomnienia wciąż nad nim wisiały i diametralnie zmieniały jego nastawienie. Poczuł odrazę. Kolejna kobieta, która budziła u niego wstręt. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Jak się czuję? Przychodzisz tu sobie i pytasz JAK. SIĘ. KURWA. CZUJĘ.?! - Wycedził, zaciskając dłonie na białej pościeli. Nie wierzył, że to się znowu dzieje. Miał jakieś cholerne deja vu. Znowu leży w tym przeklętym szpitalnym łóżku i nie ma dokąd uciec. I znowu przychodzi do niego kobieta z wyjaśnieniami. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Wiem o twoim zabiegu, martwiłam się... </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Martwiłaś!? - Fuknął, nadal nie dowierzając. - Skąd w ogóle... </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Od Toma. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- No jasne. - Parsknął. Czarnowłosa różniła się od Vanessy tym, że nie była tak pewna siebie. Trzymała się na dystans i patrzyła na Billa ze szczerą troską. Ale nawet to nie pozwalało mu zapomnieć. Nie mógł znieść wizji, która wciąż do niego wracała. Przyszedł do niej wtedy, łaknąc wsparcia od kobiety, którą kochał... I zastał ją ze swoim mężem. Mężem. Człowiekiem, który zniszczył jej życie, i z którym rzekomo się rozwiodła. Który rzekomo zniknął z jej życia. Miało go nie być. Nigdy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Posłuchaj... To, co zastałeś wtedy. Przysięgam, nic mnie z nim nie łączy. - Zaczęła. Jej oczy wręcz błagały o wybaczenie. Tylko, czy gdyby była niewinna, musiałaby o nie prosić? - Wiem, jak cholernie beznadziejnie to wyglądało. On przyszedł do mnie po pomoc. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie wątpię. Zapewne mu jej udzieliłaś i to nie jeden raz – nie oszczędził sobie ironii. Nie obchodziło go, że ją zrani. Już nie. To on był tutaj w najgorszej sytuacji i w dodatku nie mógł nawet zadecydować o tym, czy będzie jej słuchał. Bo jest w cholernym szpitalu i nie może stąd uciec. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Rozumiem, że jesteś wściekły... </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie, niczego nie rozumiesz – warknął. - Mam już dosyć zakłamanych kobiet, które mnie otaczają. Wszystkie jesteście siebie warte. Kończę z tym, rozumiesz? Nie chcę znać żadnej z was. To koniec, Kathrin. Wracaj tam, skąd przyszłaś. Wracaj do swojego popieprzonego, zakłamanego świata! Do swojego chorego męża! Żyjcie sobie w tej fałszywości! Byle z dala ode mnie – wyrzucił wszystko, nie zważając już na nic. Bo patrząc na nią, nie widział już kobiety, którą kiedyś pokochał. W ten sposób sprawił, że nie miała mu już nic więcej do powiedzenia. A nawet, gdyby miała, w tym momencie, głos ugrzązł jej w gardle. Serce przestało bić i jedyne, co musiała zrobić, to stąd uciec, by móc zacząć oddychać. Tak też zrobiła. Wybiegła, zostawiając go samego. Może trochę rozczarowanego. Spodziewał się, że będzie bardziej walczyła. Że znaczył dla niej nieco więcej. Najwyraźniej się mylił. Jak we wszystkim innym. Jego całe dotychczasowe życie, to jakaś jedna, wielka, śmieszna pomyłka. Właśnie to zaczynał rozumieć. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Sięgnął po telefon i wybrał numer brata. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Halo? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Załatw, żeby mnie stąd wypuścili – rzucił wprost, wręcz rozkazującym tonem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Bill, przecież nie możesz sobie tak wyjść. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie wytrzymam tutaj dłużej, Tom. One są wszędzie jak przeklęte robactwo. Muszę stąd wyjść. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- O czym ty teraz mówisz? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Nieważne. - Mruknął poirytowany. - Po prostu spróbuj pogadać z lekarzem. Obiecaj im, że będę leżał w łóżku, czy cholera wie, co. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Ale i tak byś musiał leżeć po wyjściu... </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Nieważne! Po prostu mnie stąd zabierz! Czy możesz, to dla mnie zrobić, do cholery!? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Okej. Spróbuję coś załatwić. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Dzięki. - Rozłączył się i rzucił telefon na szafkę. Opadł na pościel, wlepiając wzrok w sufit. Ilość emocji i uczuć, jaka się w nim kłębiła, zaczynała go rozrywać od środka. Przestawał sobie z tym radzić. W którym momencie jego życie wymknęło mu się z rąk? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><b>^^^</b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Każdy w życiu ma taką chwilę, gdy ma dość wszystkich ludzi dookoła. I to był właśnie ten moment dla Toma. Moment, w którym irytował go nawet jego własny brat, najbliższa mu osoba. Miał wrażenie, że głowa mu za chwilę pęknie od nadmiaru cudzych problemów. Nie było minuty, by przez jego myśli nie przewijała się Vanessa albo Bill. A do tego jeszcze gnębiły go własne troski i wyrzuty sumienia. Ciągle musiał się z czegoś tłumaczyć albo komuś coś wyjaśniać. Pomagać, słuchać żali, czy pretensji. Dawno nie czuł się tak zmęczony psychicznie. Miał ochotę zostawić to wszystko za sobą i uciec gdzieś daleko nikogo o niczym nawet nie informując. Bo po co? Wątpił, czy ktoś nawet spostrzegłby jego zniknięcie. Pewnie Mia też by nie zwróciła już na to uwagi. Na domiar złego jeszcze menadżer wisi mu nad głową i tysiąc innych spraw zawodowych.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Mógłbyś na przyszłość nie mówić moim byłym, gdzie jestem? - Zdenerwowany głos Billa wyrwał go z zamyślenia. Niechętnie spojrzał na niego, podejmując temat. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Od kiedy Kathrin jest twoją byłą? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Odkąd zastałem ją w środku nocy, w jej mieszkaniu, z facetem. - Rzucił otwarcie i zapiął zamek od swojej torby. Darował sobie szczegół, że tym facetem był jej mąż. Tom uniósł tylko brwi, wyrażając swoje zdziwienie. Nie spodziewał się po Kathrin zdrady. Mimo wszystko. Nie zamierzał jednak tego dłużej drążyć. Miał dosyć tego dnia i marzył jedynie o powrocie do domu oraz zanurzeniu się w ciepłej pościeli. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Wobec tego, na przyszłość wspomnij, że nie masz już dziewczyny – mruknął, podnosząc torbę z rzeczami brata. - Mam nadzieję, że jesteś pewien swojej decyzji. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Której? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Właściwie to każdej – stwierdził, dochodząc do wniosku, że ostatnio każda decyzja Billa jest dziwna i w ogóle do niego niepodobna. - Ale teraz głównie mam na myśli, wyjście ze szpitala na własne żądanie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Jestem pewien. W domu mogę sobie też leżeć. Tam, chociaż nie będę musiał oglądać niechcianych gości. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- W takim razie, idziemy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie pozostało mu nic innego, jak zabrać brata do domu. Na pewno nie zamierzał się z nim sprzeczać, czy w ogóle próbować namawiać do pozostania pod opieką lekarzy. Bill był dorosły, powinien wiedzieć, co robi. A on nie może go całe życie niańczyć. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Masz kluczyki, ja zaraz do ciebie dojdę. - Zatrzymał się w pewnej chwili, podając bratu breloczek ze swoimi kluczami od samochodu. Bill spojrzał na niego spod byka, ponieważ doskonale wiedział, dokąd zamierza się teraz udać jego bliźniak. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Zdaje się, że pora odwiedzin się dawno skończyła – rzekł kąśliwie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Poradzę sobie z tym. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Świetnie. Idź do tej zdrajczyni. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Chciałbym ci przypomnieć, że tam jest również mój bratanek a twój syn. A ty zachowujesz się jak rozkapryszone dziecko. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Wolę to niż oszukiwanie najbliższych. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Jak sobie chcesz, Bill – westchnął bezradnie i nie kontynuując dłużej tej bezsensownej dyskusji, skierował się na oddział, gdzie przebywała Vanessa wraz ze swoim synkiem. Bill nie miał wyjścia, musiał się z tym pogodzić. Zdusił w sobie złość i poszedł w swoim kierunku, pragnąc jak najszybciej opuścić szpitalne mury. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Tymczasem Tom dotarł na oddział, gdzie znajdował się jego bratanek. Chyba sam do końca nie chciał widzieć się jeszcze z Vanessą. Zdecydował się popatrzeć tylko na małego Javiera zza szyby. Nie przewidział jednak, że w sali będzie także dziesięcioro innych maluchów. Nie miał pojęcia, który z nich jest synem Billa. Niemniej nagle odkrył, że samo patrzenie na dzieci niesamowicie uspokaja. Stał, więc tak z dobre kilka minut obserwując wszystkie po kolei. Mimo upływu czasu nadal zastanawiał się, jak do tego wszystkiego doszło. Bill okazał się ojcem dziecka Vanessy, jego związek z Mią zaczynał przeżywać pierwsze kryzysy, do tego ktoś ją zaatakował... Nic nie działo się tak, jak powinno. A on? Już dawno przestał nadążać. Czuł się, jakby stał w miejscu, a wszystko wokół niego pędziło do przodu. I co mógł teraz zrobić? Stracił kontrolę. Mógł teraz tylko pluć sobie w brodę. Ale nawet to już w niczym nie pomoże. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Tatuś? - Kobiecy głos przerwał jego rozmyślenia, a gdy się odwrócił, ujrzał młodą pielęgniarkę. - Może pan wejść do środka, tylko trzeba założyć odzież ochronną. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie... Nie trzeba. Ja właściwie już idę... - Mruknął, nie wiedząc, co właściwie ma jej odpowiedzieć. Nie był ani ojcem, ani nawet nie wiedział, które dziecko przyszedł odwiedzić. To było, co najmniej żałosne a jakby jeszcze powiedział jej prawdę, uznałaby go za jakiegoś psychola gapiącego się na małe dzieci. Wolał się wycofać bez zbędnych tłumaczeń. I tak Bill na niego czekał i na pewno się niecierpliwił. - Do widzenia. - Rzucił, czym prędzej odchodząc. Towarzyszyły mu wyrzuty sumienia, że nie zajrzał do Vanessy. Nie potrafił się jednak przełamać. Choć w głowie ciągle słyszał swój własny głos z dnia, w którym obiecał jej swoje wsparcie. Nagle okazało się to niezwykle trudne do spełnienia. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><b>^^^ </b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Od wczorajszej kolacji, Mii towarzyszyły wyrzuty sumienia. Nie potrafiła przestać myśleć o tym, jak jej ojciec potraktował Toma. Była na niego wściekła. Te wszystkie aluzje były niesłuszne. Nie można winić kogoś za przypadek. Tom znowu milczał. Miała wrażenie, że co chwilę wracają do punktu wyjścia. Gdy zaczyna już być dobrze, za chwilę znowu coś się psuje i oddala ich od siebie. Zaczynało być to coraz bardziej męczące. A ona sama zaczęła doszukiwać się sensu, co było pierwszą oznaką nadchodzącego rozpadu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Odrzuciła na bok zeszyt i długopis, którymi jeszcze przed chwilą odrabiała pracę domową. Nie mogła dłużej siedzieć tak bezczynnie, nawet nie próbując jakkolwiek załagodzić sytuacji między nią a Tomem. I choć zdawała sobie sprawę, że to nie na nią Tom jest zły, musiała zrobić cokolwiek, by to wszystko naprawić. Postanowiła, że po prostu do niego pójdzie. Najlepiej będzie rozwiązać to twarzą w twarz. Miała dosyć ciągłych podchodów, niedomówień. Bawienia się w kotka i myszkę. Potrzebowała konkretów, bo na razie, ich relacje były nieustannie zmienne. To było dla niej za dużo do zniesienia, pragnęła zaznać choć trochę stabilizacji. W tym jednym przypadku nie powinna się martwić. To związek z Tomem, powinien być dla niej bezpieczną ostoją, w której może zawsze się ukryć przed całym złem tego świata. A tymczasem jest kolejnym aspektem życia, który przysparza jej trosk. Nie będzie tak dłużej. Drogi są tylko dwie i należy zdecydować się na tą właściwą. Nie ma nic pomiędzy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Wzięła swój telefon i wsunęła go w kieszeń dżinsów. Raczej nic innego w tym momencie nie potrzebowała. Choć przeszło jej przez myśl, by na wszelki wypadek zaopatrzyć się w jakiś nóż, którego mogłaby użyć do obrony, w razie konieczności. Nie mogła zapomnieć, co ostatnio spotkało ją na drodze prowadzącej do mieszkania Toma. Dotychczas była przekonana, że to jedna z najbezpieczniejszych okolic... bardzo się myliła. Skutki tego błędu widziała każdego dnia w odbiciu swojej twarzy. Już nawet nie spoglądała w lustro. Nie chciała pogrążać się w strachu i niepewności. Walczyła, by stanąć na nogi. Chciała być silna i odważna. Bo tylko tacy ludzie osiągają coś w życiu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Wychodzę – oznajmiła rodzicom siedzącym w salonie, a jej ton wskazywał wyraźnie na to, że nie zamierza dzielić się z nimi szczegółami. Ojciec spojrzał na nią surowo, ale zignorowała to, znikając w przedpokoju. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Może tak więcej szczegółów?! - Dotarło do niej wołanie mamy, na co przewróciła teatralnie oczami. Myślała, że czasy, gdy się ze wszystkiego tłumaczyła, minęły. Niestety, znowu stała się dla nich małą, bezbronną dziewczynką. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Idę do Toma. - Wychyliła się zza futryny i tak, jak się spodziewała, rodzicie, nie mieli już nic do powiedzenia. Wyraźnie widziała po ich twarzach, jak mocno powstrzymują się od komentarzy. Szczególnie ojciec. Ten wstał i opuścił salon. Zdecydowanie dobre czasy już minęły. Tom nie będzie pupilkiem w tym domu. Mia westchnęła, kręcąc głową i w końcu wyszła, zmierzając prosto do mieszkania Toma. Starała się przy tym nie myśleć o zagrożeniach, jakie mogą ją spotkać. Nadal trudno było jej poruszać się po mieście samej. Miała wrażenie, że z każdego rogu ktoś zaraz wyskoczy i rzuci się na nią. Walczyła z tym. Wiedziała, że nie może zamknąć się w domu, bo to najgorsza z możliwych opcji. Prawdopodobnie już nigdy, by nie wróciła do normalności. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Tymczasem Tom właśnie wracał do domu. Jak zwykle głowę miał pełną trosk i niewiadomych. Nie mógł skupić się na prowadzeniu auta, na szczęście zostało już mu do pokonania bardzo niewiele. Marzył już o znalezieniu się pod prysznicem i zamknięciu w swoim pokoju. Z dala od wszystkich problemów. Naiwnie wierzył, że znikną, choć na chwilę. Zapomniał tylko, że jeden z nich, mieszkał w pokoju tuż za ścianą i na imię miał Bill. Westchnął ciężko na tę myśl. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Cholera, co jest! - Zaklął, czując, że samochód nagle nie jedzie już, tak jak powinien. Niechętnie zatrzymał się na poboczu, by sprawdzić, co jest grane. Domyślał się, co się stało, ale jeszcze miał jakąś niewielką nadzieję, że może jednak to nic takiego i dotrze jakoś do domu. Niestety rzeczywistość, jak zwykle okazała się podła. Jedno z kół, ewidentnie było przebite. Najgorsza była myśl, że był już tak niedaleko. I akurat w tym momencie, życie postanowiło jeszcze raz pokazać mu, kto tu rządzi. - Ja pieprzę. Co jeszcze... - wymamrotał sam do siebie i nie mając innego wyjścia, otworzył bagażnik, by wyjąć z niego zapasowe koło. Miał jednak pewne wątpliwości, czy sam poradzi sobie z jego wymianą. A zdecydowanie nie chciał zostawiać w tym miejscu swojego samochodu. Mógłby zadzwonić po pomoc, ale zanim przyjadą, minie pewnie godzina. - Co za cholerny dzień! </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Hej stary, pomóc ci? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Odwrócił się, słysząc za sobą nieznajomy głos. Jakiś młody mężczyzna stał kilka metrów dalej, spoglądając w jego kierunku. Chyba spadł mu z nieba. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Byłbym wdzięczny, właśnie miałem dzwonić po kogoś. Jakbyś mógł, to byłoby super. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie ma problemu, nie jedno koło się w życiu zmieniało – rzekł chłopak, żwawo podchodząc do Muzyka. - Zaraz się z tym rozprawimy. Masz resztę sprzętu? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Jasne. Już wyjmuję. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Tom był nieco zdezorientowany uprzejmością mężczyzny, ale i tak był wdzięczny światu, że pojawił się na jego drodze i nie będzie musiał iść resztę drogi na nogach a jego samochód stanie bezpiecznie w garażu. Wyciągnął więc z bagażnika lewarek oraz klucz i wraz ze swoim pomocnikiem, zabrali się za wymianę koła. We dwójkę poszło im zdecydowanie szybciej i bezpieczniej, niż miałby zabierać się za to sam. Taki z niego facet, co sam koła nie potrafi w samochodzie zmienić. Chyba czas coś zmienić w swoim życiu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Wielkie dzięki za pomoc. Może mogę coś dla ciebie zrobić w ramach wdzięczności? - Zaproponował, wrzucając przebitą oponę do bagażnika. Chciał być miły. Uważał, że może to los zesłał mu tego faceta, by pokazać, że jednak jego życie nie musi być tak do końca beznadziejne i jeszcze mogą zdarzyć się dobre rzeczy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Właściwie to tak – rzucił chłopak, podchodząc do niego. Tom zatrzasnął bagażnik i otrzepał dłonie, spoglądając na niego z zapytaniem. Nieznajomy w tym czasie wsunął dłoń pod materiał swojej skórzanej kurtki. - Najpierw portfel. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">W pierwszej chwili Gitarzysta w ogóle nie wiedział, o co chodzi, do chwili aż poczuł nad swoim żebrem wbijający się metal. Wytrzeszczył oczy, nie wierząc, w to, co się dzieje. Chłopak w biały dzień mierzył do niego z pistoletu. Pomijając już fakt, że najpierw mu pomógł. Zdawał sobie sprawę, że to najmniej odpowiedni moment, ale miał przeogromną ochotę wybuchnąć śmiechem. Jego życie ostatnio jest jednym, wielkim, nieudanym żartem. To jakaś kpina. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie każ mi długo czekać! - Szturchnął go lufą pistoletu, jednocześnie sprowadzając trochę na ziemię. Tom odłożył wszystkie głupie myśli na bok i zaczął brać sprawę na poważnie. Mimo wszystko wolał nie trafić dzisiaj do szpitala. Podniósł ręce do góry, by dać mu do zrozumienia, że nie zamierza się sprzeciwiać. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Spokojnie, chłopie... </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Opuść ręce. Nie zwracamy na siebie uwagi. - Rzekł dobitnie, rozglądając się przy tym nerwowo na boki. - Dawaj ten przeklęty portfel! I wyciągnij telefon – polecił głosem, który wskazywał wyraźnie na to, iż traci cierpliwość. Tom dłużej nie zwlekając, wyciągnął z kieszeni portfel i posłusznie go oddał. W głębi narastała w nim złość, że musiał to zrobić, ale próbował cały czas myśleć o tym, że jego życie jest ważniejsze niż pieniądze. Najgorsza była świadomość, że przecież sam zapracował na to wszystko, a jakiś goguś z bronią tak po prostu sobie to zabierze i na jakiej podstawie? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Po co ci telefon? Na kartach masz tyle kasy, że kupisz sobie dziesięć takich... - stwierdził wyciągając swojego iphona. Zaczynał zastanawiać się, czy facet faktycznie byłby zdolny do tego, aby oddać strzał. Może to tylko jakiś pic na wodę. Wydawał się nieco zlękniony i niepewny swego. Nie było łatwo, ale odpędził pomysł, by się z nim zmierzyć. Nie będzie ryzykował. Ma przed sobą długie życie a strzał z tak bliskiej odległości mógł skończyć się tragicznie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Właśnie dlatego. Zapisz mi w nim wszystkie piny do kart. I pospiesz się! </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Już, spokojnie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Bez zbędnego ociągania, zaczął wykonywać jego polecenie. Może to było głupie i śmieszne, ale chciał mieć to jak najszybciej za sobą. Wrócić do domu i zgłosić to po prostu na policję. Był pewien, że go dopadną. Telefon i wszystkie karty są zarejestrowane, znajdą go w mgnieniu oka. Czy naprawdę koleś jest na tyle głupi, by nie zdawać sobie z tego sprawy? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mimo wszystko odczuwał lekki stres, czując przy swojej piersi broń. A co, gdyby przypadkiem palec mu się omsknął? Przełknął ciężko ślinę i rozejrzał się jeszcze ostrożnie, czy przypadkiem nie nadchodzi ktoś, kto mógłby mu jakoś pomóc i go wybawić. Choć ostatnia osoba, która właśnie się tak napatoczyła, stała teraz przed nim i groziła mu bronią... </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Serce mu stanęło a jego twarz w ciągu sekundy, przybrała kolor śnieżno białego sufitu. Nie wierzył, własnym oczom. Nie wierzył, że to dzieje się naprawdę. To nie mogła być ona. Każdy, tylko nie ona. Nie teraz. Szła w jego kierunku, a gdy go zobaczyła, posłała mu swój uśmiech. Czuł, że za moment zemdleje. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- No co jest, kurwa! Pisz ten cholerny pin! </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mia zatrzymała się kilka metrów przed nimi, dostrzegając niewyraźną minę Toma. Zmarszczyła brwi, zastanawiając się, dlaczego tak dziwnie wygląda i z kim w ogóle jest. Wydawało jej się dziwne, że facet stoi tak blisko Muzyka. Miała wrażenie, jakby Tom kręcił głową w sposób, jakby chciał ją, od czego odwieść. Ale kompletnie nie rozumiała, co się dzieje i o co mu właściwie chodzi. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Tom? - Zapytała niepewnie i dopiero teraz dostrzegła w jego oczach tak wielkie przerażenie, jakiego nigdy w życiu jeszcze nie widziała. Nie minęła chwila, jak przekonała się dlaczego. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mężczyzna stojący przed Tomem, na dźwięk jej głosu, odwrócił się zdezorientowany i wyraźnie spłoszony. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Mia, nie! Odejdź stąd! </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Gitarzysta zdążył jeszcze do niej krzyknąć, nim wszystkich ogłuszył huk. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><b>Cdn.</b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><i><b><br /></b></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><i><b>Wesołych Świąt. </b></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-38573002445257924492016-09-05T15:47:00.002+02:002016-09-05T15:49:03.338+02:0067. Zapomnij.<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Jak się czujesz?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Tak, jakbym za chwilę miała stracić cycki — mruknęła Rebecca, co zabrzmiało bardziej sarkastycznie niż zabawnie. Mia westchnęła tylko, nie wiedząc, w jaki sposób mogłaby jej choć trochę ulżyć. Niemniej dziewczyna i tak świetnie się trzymała, jak na sytuację, w której się znalazła. Może nawet lepiej od samego Andreasa, który ciągle gdzieś znikał albo miotał się po kątach. Mia czasem miała ochotę zdzielić go za to w łeb, bo powinien być bardziej ogarnięty i nieco lepiej okazywać swoje wsparcie ukochanej. Ale wiedziała, że on to po prostu wewnętrznie przeżywa, walczy. Nie mogła go za to winić. Bał się. Jak cała ich trójka. I nie chodziło tu wcale o mastektomię. Brak piersi był dla nich najmniejszym zmartwieniem, lecz cały czas mieli świadomość, że rozpoczęli walkę z nowotworem. I chociaż operacja daje im duże szanse na pozbycie się tego potwora, to i tak nie mogą mieć stuprocentowej pewności. Najgorsza jest świadomość. - Ogólnie to wszystko będzie super, byle bym nie musiała brać chemii. Więc tak, jeszcze nie jest najgorzej.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Może jednak zadzwonić do chłopaków i Vanessy?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Nie. Oni mają teraz swoje dramaty. - Rzekła ostro. - Zresztą, zdaje się, że stałaś się ich częścią.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Nie jestem częścią żadnego dramatu — zaprzeczyła, pochmurniejąc.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Tom to dupek — skwitowała ostro blondynka, na co Mia aż zesztywniała. - Znam go i dawno już nie był takim dupkiem, ale to pewnie tylko dlatego, że jesteś jego pierwszą dziewczyną od... - zawiesiła się na dłuższą chwilę, co tym razem zaintrygowało nastolatkę. Czy to możliwe, że minęło tyle czasu, że Rebecca nie może sobie przypomnieć?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Chyba te płyny, co ci podali, zaczynają działać, bo już bredzisz — wtrąciła się, stwierdzając, że chyba woli nie słuchać o tym, jaki z Toma dupek. Nawet jeśli była naiwna, chciała pozostać przy swojej własnej opinii.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Och, Mia, Skarbie. Nie mówię tego, by ci sprawić przykrość. Ale dlatego, że jesteś moją przyjaciółką. A ja widzę, jak cię męczy ta cała sytuacja. I on jest temu winien nie, nikt inny. Jest dupkiem, że nawet nie próbuje nic z tym zrobić. Tym bardziej że ty nie jesteś głupia i w końcu go zostawisz. Tak właśnie będzie — zakończyła, nie mając wątpliwości. W Mię uderzyły te słowa niczym meteoryt o ziemię. Wcześniej nawet nie myślała o rozstaniu z Tomem w taki sposób, jakby taka możliwość nawet nie istniała. Ale teraz, nagle wydało jej się to mieć sens. Aż nie mogła sama uwierzyć swoim odczuciom. Naprawdę poczuła, że zakończenie tego związku mogłoby być właściwym rozwiązaniem. - Najgorsze w tym wszystkim i tak jest to, że jesteś w nim cholernie zakochana...</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">Kolejny strzał i znowu miała rację. Nim jednak Mia zdążyła to przetworzyć w swoim umyśle, w sali zjawił się lekarz oraz pielęgniarka, przypominając, po co właściwie są w tym miejscu.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Gotowa? Musimy przygotować Cię do zabiegu, Rebecco.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Jasne — mruknęła. - Gdzie jest twój szurnięty brat? - Spojrzała na Mię, na co ta jak na komendę poderwała się z miejsca.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Zaraz go znajdę. Proszę zaczekać — rzuciła w kierunku lekarza, po czym wybiegła z pomieszczenia, jak burza. Nie mogła pozwolić, by Andreas nie widział się z Beccą przed mastektomią. To było ważne. Jej brat nie będzie dupkiem dla jej przyjaciółki. Nie będzie dupkiem dla swojej dziewczyny.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">Nie widziała go na korytarzu, więc skierowała się na schody z myślą, że pewnie siedzi gdzieś w barze na dole. I znalazła go, szybciej niż się spodziewała, właśnie wspinał się na górę z niebywale przejętym wyrazem twarzy. Na widok siostry ten wyraz pogłębił się jeszcze bardziej.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Gdzie ty się teraz szwendasz?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Musiałem coś załatwić.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Co takiego!? Akurat teraz!? - Zawołała pełna irytacji. Logika facetów naprawdę zaczynała ją przerażać. - Nieważne. Chodź do Rebecci, bo zaraz zaczynają. - Chwyciła go mocno za rękę i pociągnęła w kierunku sali, w której miała jeszcze nadzieję zastać blondynkę.</span></span></div>
<span style="color: #134f5c;"><b id="docs-internal-guid-6063dfaa-fa99-034c-27f9-dc3b3487d63e" style="font-weight: normal;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></b>
</span><br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">^^^</span></span></div>
<span style="color: #134f5c;"><b style="font-weight: normal;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></b>
</span><br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">Zegar wiszący na korytarzu zaczynał być coraz bardziej irytujący dla nastolatki, która wpatrywała się w niego od pół godziny. Nie rozumiała, po co ktoś go powiesił akurat w tym miejscu, gdzie ludzie czekają na swoich bliskich. Czas wydawał się dłużyć znaczniej niż zwykle. Zastanawiała się, czy Andreas też tak się czuje. Ciągle milczał, wydawał się za spokojny. Może wziął jakieś uspokajające leki? Spojrzała na niego podejrzliwie. Gapił się w drzwi.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Andreas, ty coś ćpałeś? - Wypaliła, niewiele już myśląc. Chłopak od razu odwrócił się w jej stronę, nienaturalnie mrugając powiekami.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Zwariowałaś?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Możliwe — mruknęła pod nosem, właściwie tego nie kontrolując. – Po prostu dziwnie się zachowujesz.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- I kto to mówi – odgryzł się. – Zamierzam się oświadczyć Rebecce – dodał zaraz, całkowicie poważnie, co tylko wzbudziło jeszcze większy szok u jego siostry. Mogła się spodziewać wszystkiego, ale nie tego. – Nie było mnie, bo szukałem odpowiedniego pierścionka.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Chyba nie tylko ja zwariowałam – skwitowała, nie dowierzając własnym uszom.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- O co ci chodzi? To chyba dobrze, że podjąłem tak ważną decyzję w życiu i że jestem szczęśliwy, zakochany na tyle, by chcieć spędzić z kimś resztę swojego życia… - zaczął swój monolog pełny przejęcia, nie dając nastolatce nawet dojść do głosu. Wiedziała, że go nie przebije, więc po prostu odczekała, aż skończy mówić. – Przemyślałem to wszystko i jestem pewien. Nie myśl sobie, że to jakaś spontaniczna decyzja. To znaczy, po części tak, ale zdaję sobie sprawę ze wszystkich konsekwencji i jestem na to w pełni zdecydowany, rozumiesz?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Rozumiem – potwierdziła bez wahania. – Wcale nie chciałam ci podcinać skrzydeł. Po prostu mnie zaskoczyłeś. A to naprawdę świetna decyzja – kontynuowała, a chłopak mimo pozytywnego nastawienia swojej siostry i tak przeczuwał jakieś „ale”. I nie mylił się. – Tylko że nie możesz tego zrobić teraz.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Jak to?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Twoja dziewczyna właśnie traci piersi, bo wykryto u niej śmiertelną chorobę. Jak myślisz, jak to będzie wyglądało, gdy teraz wyskoczysz jej z pierścionkiem? Poza tym… Każda dziewczyna chciałaby przeżyć coś takiego w zupełnie innych okolicznościach. Nie możesz jej tego odebrać. Teraz będzie to wyglądało, jakbyś się bał, że za chwilę ci się wymknie z rąk. Wiesz, co mam na myśli… - wyjaśniła najlepiej, jak tylko potrafiła i żywiła głęboką nadzieję, że jej brat odbierze to w najbardziej odpowiedni sposób. Chciała dla niego jak najlepiej. Podobnie również dla Rebeccki. Obydwoje byli dla niej ważni i niesamowicie cieszyło ją, że jej brat tak bardzo dojrzał i był w stanie podjąć takie ważne decyzje w swoim życiu. Nie wątpiła ani przez chwilę w szczerość jego uczuć, niemniej rozsądek musiał brać górę. W tej sytuacji nie można było kierować się wyłącznie sercem. Los ich nie oszczędzał, nie mogą tak po prostu nagle tego ignorować.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Chyba masz rację… Mogłoby to wyglądać, jakby chciał się z nią żenić z litości, albo co gorsza, z obawy, że umrze... Ale ona nie umrze. Dlatego mogę zaczekać. Na odpowiedni moment. – Oznajmił stanowczo, nie biorąc nawet pod uwagę innej wersji wydarzeń. – Wszystko sobie dokładnie zaplanuję. Zorganizuję najbardziej zajebiste zaręczyny na świecie. Zasługujemy na takie wspomnienie.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Jestem z ciebie dumna – uśmiechnęła się do niego przez łzy wzruszenia i nie pytając o pozwolenie, przytuliła go mocno. – Cuda się zdarzają.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Wiem… Dziękuję.</span></span></div>
<span style="color: #134f5c;"><b style="font-weight: normal;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></b>
</span><br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: italic; font-weight: 700; text-decoration: underline; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">Kilka godzin później…</span></span></div>
<span style="color: #134f5c;"><b style="font-weight: normal;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></b>
</span><br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">W pomieszczeniu panowała cisza, gdy niepewnym krokiem przekraczał jego próg. Mia stała przy oknie, najprawdopodobniej już się go spodziewając, ale nie rozpromieniła się na jego widok, ani nawet nie ruszyła w jego kierunku, jak uczyniłaby to jeszcze tydzień temu.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Hej kochanie — chłopak musnął jej policzek. Wydawała się tak chłodna, że bałby się uczynić cokolwiek więcej. Nawet ten drobny, czuły gest nie ocieplił wyrazu jej twarzy. Nie poznawał jej. Gdzie się podziała słodka i urocza dziewczyna, która skradła jego serce? O to pytać także nie zamierzał. Zdawał sobie sprawę, że na pewno wiele winy leży po jego stronie i teraz nie miał pojęcia, jak z tego wybrnąć. Nie wspominając już o wszystkim, co zdążyła już przejść w swoim krótkim życiu. Te przeżycia wcześniej, czy później musiały się na niej odzwierciedlić. - Co mówił lekarz? - Zapytał, nie zwlekając. Starał się, by ich relacje wróciły do normalności. Po ich ostatnim spotkaniu i tym, co od niej usłyszał, było to dużo trudniejsze niż kiedykolwiek.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Blizna się dobrze goi. Ale pewnie i tak nie zniknie całkiem — odparła krótko, wgapiając się uparcie w okno.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Więc jej w tym pomożemy...</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Co z Billem? - Zmieniła temat, nie mając ochoty dłużej myśleć o swojej oszpeconej twarzy. Tak naprawdę nie bardzo miała ochotę myśleć, a tym bardziej mówić o czymkolwiek. Z Tomem. Zdawała sobie z tego sprawę i lekko ją to przerażało. Nie powinno to wszystko tak wyglądać. Ale przecież nie potrafiła wpłynąć na swoje odczucia.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- W porządku. Jest już po zabiegu i wygląda na to, że wszystko skończy się dobrze.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Cieszę się. Może uda mi się go odwiedzić. Mam nadzieję, że nie ma nam za złe, że nie było nas przy tym wszystkim? – Kontynuowała temat, który był dla niej wystarczająco zajmujący. Martwiła się o Billa i właściwie, to teraz powinno być priorytetem.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Nie. Nikt już nie przebije jego złości na Vanessę...</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- No tak.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Czy możemy porozmawiać o czymś innym? – Zapytał, sam mając już dosyć wszelakich dyskusji o problemach innych ludzi, podczas gdy sam miał teraz własne. Obydwoje mieli. Zaczął dostrzegać to na tyle, że stawało się dla niego wręcz irytujące.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- O czym?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- O nas, na przykład.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- A masz coś do powiedzenia na temat "nas"? – Bolało go, w jaki sposób z nim rozmawiała. Bolało go nawet samo brzmienie słowa „nas” padające z jej ust. Nie było w tym żadnych pozytywnych uczuć. Poczuł się obco, ale nie zamierzał się jeszcze poddawać.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Nie rozumiem, co się dzieje Mia.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Tak bywa w życiu...</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Nie możesz mi po prostu powiedzieć, co jest nie tak?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Wszystko jest w porządku. Z nami. – Rzuciła stanowczo, ale i tak jej nie uwierzył. Nie był, aż tak głupi, a na pewno już nieślepy. Nic nie było w porządku, już od jakiegoś czasu.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Nie jest. Odsunęłaś się ode mnie. Jesteś oschła...</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Jestem tylko zmęczona.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Kochanie... - Objął ją od tyłu w pasie, przytulając się do jej pleców. Nie odtrąciła go. Mimo wszystko jej uczucia się nie zmieniły. Nadal kochała. I nadal jej zależało. Dużo myślała po rozmowie z Rebeccą, ale nie potrafiła wyobrazić sobie siebie bez Toma. Stał się częścią jej życia. I naprawdę chciała, aby tak już pozostało. - Pozwól mi być...</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Przecież ci nie zabraniam, Tom...</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Ale milczenie jest gorsze od jakichkolwiek słów.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Dużo się ostatnio dzieje... - Odwróciła się w końcu do niego przodem, jednocześnie od razu poddając urokowi jego spojrzenia. Znowu te oczy, dla których tak wiele razy traciła już głowę. - Przytłacza mnie to. Chcę, żebyś był. Kocham cię. Ale jeśli będę musiała walczyć... Nie mam w sobie na tyle siły. Po prostu się wycofam...</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Nie pozwolę — szepnął, obejmując jej twarz dłońmi. - Kocham cię, nie pozwolę ci uciec... Jesteś moja.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Jestem... - Przyznała, co było dla niej oczywiste. Te słowa ze strony Toma wzbudziły w niej wiele pozytywnych odczuć. Ponownie dawały wiarę w to, co jest między nimi. A co najważniejsze, poczuła to przyjemne mrowienie w żołądku, jak kiedyś. To było największym dowodem, że Tom nadal tkwi głęboko w jej sercu.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Moja słodka dziewczynka — uśmiechnął się uroczo, następnie kradnąc jej pocałunek.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Już nie taka słodka...</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Dla mnie zawsze taka będziesz — wymruczał w jej usta. Nie zdążyła już mu odpowiedzieć, bo uprzedziło ją pukanie do drzwi. Tom odsunął się wypuszczając ją ze swoich objęć a zaraz po tym ujrzeli panią Hertzberg.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Tom zostanie na kolacji?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Zostanie — mimo że pytanie było skierowane bardziej do Muzyka, Mia sama podjęła decyzję. Tom się temu nie sprzeciwiał, choć nadal nie czuł się zbyt pewnie w towarzystwie rodziców swojej dziewczyny. Niemniej, liczyło się teraz tylko to, żeby wszystko między nimi na nowo zaczęło się układać.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- W takim razie, zejdźcie za jakieś piętnaście minut – poleciła z wymownym uśmiechem, po czym zostawiła ich samych.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">Mia złapała Muzyka za rękę, ponownie zmniejszając między nimi dystans i obdarzyła go swoim zadziornym spojrzeniem. Wciąż zadziwiającym dla niej było, jak taki potężny i odważny facet maleje w ciągu sekundy, z chwilą pojawienia się na horyzoncie, któregoś z jej rodziców. Mimo wszystko zachowała tę zagadkę już dla siebie, nie chciała mu dokuczać z tego powodu. Wiedziała, że Tom naje się dzisiaj wystarczająco stresu podczas wspólnego posiłku z jej rodzicami. Tym bardziej że znała swojego ojca i była pewna, że nie obejdzie się bez poważnych rozmów. Dobrze było spędzić trochę czasu z dala od wszystkich problemów, dlatego cieszyła się na ten wspólny wieczór. Nawet jeżeli będzie trwał krótko. Ostatnio jest tak niewiele wspólnych chwil, które może zapamiętać, jako dobre, do których będzie mogła kiedyś powrócić. Obydwoje potrzebują czegoś prostego, życiowego, by mieć jakikolwiek punkt zaczepienia.</span></span></div>
<span style="color: #134f5c;"><b style="font-weight: normal;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></b>
</span><br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: italic; font-weight: 700; text-decoration: underline; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">Szpital.</span></span></div>
<span style="color: #134f5c;"><b style="font-weight: normal;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></b>
</span><br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">Ostatnie, czego się spodziewał, to znaleźć się w sytuacji, w której będzie musiał leżeć w szpitalnym łóżku z powodu rekonwalescencji po ważnym zabiegu. A czekał go jeszcze cały miesiąc odpoczynku, co wiązało się z mnóstwem czasu na myślenie. Mógł sobie to wszystko powoli zacząć układać w głowie, ale na chwilę obecną wydawało mu się to zbyt przerażające. Jego życie się zmienia z chwili na chwilę, a on nie miał zbyt wiele do powiedzenia na ten temat. Zbyt szybko został ojcem. Nikt nie dał mu czasu, żeby mógł oswoić się z tym, co miało nadejść. To po prostu się wydarzyło. Być może, gdyby nie choroba dziecka, nigdy nawet by się nie dowiedział, że łączą ich więzy krwi. Dorosłość. Kiedy to właściwie się stało?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">Jego ciężkie westchnienie zamieniło się w bezgłośny jęk, gdy ujrzał w wejściu Vanessę. Była ostatnią osobą, którą chciał teraz oglądać. Stała tam niczym zjawa. Wywołująca negatywne odczucia i niechciana. Zamknęła za sobą drzwi, wchodząc do środka. A on jedyne, co mógł, to odwrócić się w kierunku ściany, by dać jej do zrozumienia, że nic się nie zmieniło.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Tym razem nie możesz uciec. - Odezwała się, pewna siebie. Miała rację, ale jeśli sądziła, że w tej sytuacji, będzie mogła wszystko naprawić, była w błędzie. Nie dało się tego już naprawić. Mimo to usiadła na krześle przy jego łóżku. - Nie mogłam ci powiedzieć. To zniszczyło moje życie, a co dopiero zrobiłoby z twoim... Żadne z nas nie było gotowe na dziecko. Tym bardziej że nic nas nie łączy! To była jedna chwila słabości, nie mogliśmy nagle stać się rodziną. A wiem, że ty byś się przejął. Zaczęłoby ci zależeć. Zacząłbyś tworzyć przyszłość z dzieckiem i ze mną. Gdyby było konieczne, zamknąłbyś się w związku bez miłości, tylko po to, by dziecko miało rodzinę...</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">Milczał, zaciskając zęby i uparcie wpatrując się w białą ścianę. Z każdym kolejnym jej słowem, czuł rosnącą w nim wściekłość. Znowu miała rację, ale to nadal niczego nie zmieniało. Teraz też nie byli gotowi. Ale różnica polegała na tym, że teraz było za późno. Na wszystko.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Nie proszę cię byś mi, wybaczył, ale spróbuj chociaż zrozumieć. Jesteś moim przyjacielem od lat, Bill. Nigdy nie chciałabym cię zranić. Nieważne, jak bardzo mnie teraz nienawidzisz... Chociaż spróbuj.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">- Chciałaś, żebym nie wiedział o istnieniu swojego dziecka. - Wysyczał, spoglądając na nią gwałtownie. Przełknęła ciężko ślinę, widząc w jego oczach jedynie frustrację. Żadnych cieplejszych uczuć, żadnej nadziei na to, by jej wybaczył. - Powiedz, że to dla mojego dobra. Powiedz to.</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #134f5c; font-family: inherit;">Nic nie mogło zaboleć bardziej od tego zimnego spojrzenia. On naprawdę ją znienawidził. Nie potrafiła w to uwierzyć, mimo że widziała to na własne oczy, czuła to, siedząc teraz przed nim. Czy to był koniec ich przyjaźni?</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="color: #134f5c; font-family: inherit;"><span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">- Spójrz na siebie. Od zawsze marzyłeś tylko o muzyce. Żyjesz w innym świecie, sam go wybrałeś. Tak, do cholery, to było dla twojego dobra. - Wyrzuciła rozgoryczona i podniosła się z miejsca. - Powinieneś zapomnieć. Bo dobrze wiemy, że nie nadajesz się na ojca. - Dodała jeszcze, rzucając mu ostatnie pełne determinacji spojrzenie. Wyszła, pozostawiając go jeszcze bardziej rozjuszonego. </span><span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: italic; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nie nadajesz się na ojca. Powinieneś zapomnieć.</span><span style="background-color: transparent; font-size: 14.6667px; font-style: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Te słowa dudniły mu w głowie, jakby ktoś próbował je wyryć wiertłem na jego pamięci.</span></span></div>
<span style="color: #134f5c; font-family: inherit;"><br /><span style="font-size: 14.6667px; font-weight: 700; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Cdn.</span></span><br />
<span style="font-size: 14.6667px; font-weight: 700; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span>Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-66809917827482938942016-02-22T18:26:00.000+01:002016-02-22T18:26:07.350+01:0066. Nie jestem tu dla ciebie.<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Głośne
walenie w drzwi przerwało sen Muzyka. Sam czuł się, jakby ktoś uderzył go
młotem w głowę. Miał wrażenie, że zasnął jakąś godzinę może dwie temu. I z
pewnością nie była to dla niego wystarczająca ilość snu. Szczególnie, gdy tak
wiele wydarzyło się jednego wieczoru. Nie spieszył się zbytnio, jego ruchy
wciąż były ospałe a umysł chyba jeszcze nie do końca otrzeźwiał. Domyślał się,
że to ktoś znajomy musiał robić mu taką nieprzyjemną pobudkę, bo nikt inny nie
zostałby wpuszczony na piętro. Tylko, gdzie jest Bill? Dlaczego nie może
otworzyć drzwi i dać mu się wyspać? To prawda, że obydwoje wczoraj mieli ciężki
czas, ale mimo wszystko to nie powód, żeby znikać, tak jak uczynił to jego
brat. I to w momencie, gdy jest naprawdę potrzebny swojemu dziecku. Dziecku.
Bill ma dziecko. Chyba wciąż to do niego nie może dotrzeć. Musi to sobie
powtarzać, co najmniej kilka razy na godzinę, by jego świadomość tego nie
wyparła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Nie
mając lepszego wyjścia, zwlókł się z łóżka i poczłapał do przedpokoju. Przez
wizjer mógł dostrzec twarz przyjaciela. Nie wyglądał na szczęśliwego. Co tym
razem? Westchnął głęboko i otworzył mu. Nim jednak zdążył otworzyć usta, by
choćby się przywitać, czy zapytać, co się stało, Andreas na wstępie podarował
mu cios w twarz. Gitarzysta był tym na tyle zaskoczony, że niemal poleciał do
tyłu. Uratowała go komoda, o którą zdążył się złapać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Ja pierdole… - Syknął, czując jak po jego twarzy rozprzestrzenia się ból. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Należało ci się – usłyszał z ust blondyna, gdy uniósł na niego swoje wciąż
zamroczone spojrzenie. W gruncie rzeczy nie miał pojęcia o co chodzi i co mu
strzeliło do głowy, ale tak naprawdę już nic nie było w stanie go zdziwić.
Najwyraźniej rzeczywiście mu się należało. Może właśnie do tego został
stworzony, by całe życie dostawać po dupie. Jak nie od losu, to od własnych
przyjaciół. – Znamy się od lat, przeżyliśmy razem naprawdę sporo. Na pewno
nigdy nie pozwoliłbym, by poróżniła nas jakaś dziewczyna, ty zapewne również
nie. Ale jeśli nadal będziesz takim dupkiem dla mojej siostry, to będę musiał
witać cię w taki sposób codziennie i przysięgam, że zabronię ci się z nią
widywać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Co ty pieprzysz, Andreas? – Patrzył na niego w dalszym ciągu z niezrozumieniem.
Padło tu wiele słów, których nie potrafił ogarnąć w tym momencie. Z jego strony
wyglądało to w ogóle, jakby jego przyjaciel urwał się z choinki. Przychodzi tu
z samego rana i wypala z jakimiś farmazonami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie wnikam w wasze relacje, stary. Serio, każdy może mieć jakieś kryzysy.
Cokolwiek. Ale do cholery, jak mogłeś pozwolić jej wczoraj wracać samej do
domu!? – Wyrzucił rozwścieczony. Zdawał sobie sprawę, że Tom nie ma bladego
pojęcia o tym, co się wydarzyło. Nie miał pojęcia o niczym. Bo przecież
siedział cały czas w szpitalu i nikt go nie informował. A to tylko jeszcze
bardziej go wkurzało. Przestawało mu się podobać w jaki sposób Muzyk odsuwa
jego siostrę od siebie. – Uwierz mi, że rozumiem, co się dzieje z Vanessą i że
dziewczyna ma serio teraz przejebane, ale nie może nagle stać się centrum
wszechświata! Znam cię. Przecież cię znam, Tom. Nigdy byś nie pozwolił
dziewczynie wracać samej. A już na pewno nie o takiej porze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Zwolnij trochę, bo chyba zaczynasz lekko przesadzać. Przyszedłeś mi zrobić
awanturę i mnie pobić, bo Mia wracała wczoraj sama do domu? – Wypalił chcąc
wszystko uściślić, bo nie był już pewien, o czym właściwie rozmawiali. Wyglądało,
jakby Andreas cały czas pił do czegoś. I najprawdopodobniej właśnie tak było. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Mam ochotę przyjebać ci jeszcze raz. Właśnie za to, że nic nie wiesz –
parsknął, próbując jednocześnie pohamować swoje emocje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
O czym nie wiem? – Tom wbił w niego swoje spojrzenie, zaczynając się już
niepokoić. Ta rozmowa zaczynała stawać się dla niego coraz bardziej
frustrująca. – Co się stało? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Jak wczoraj stąd wracała, ktoś ją napadł. Napadł, rozumiesz? – Oświadczył
dobitnie, a Tom zamarł na chwilę. To była właśnie ta chwila, w której mózg
zaczyna wytwarzać wszystkie najgorsze z możliwych scenariuszy. Momentalnie
zrobiło mu się słabo, co widać było po jego twarzy. Zbladł do koloru sufitu nad
sobą. – Chciał od niej pieniędzy, niczego przy sobie nie miała. Chyba nie muszę
mówić, jak bardzo go to wkurzyło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Co z nią? Gdzie ona jest? – Wydobył w końcu z siebie głos. Mimo wszystko czuł,
że nie mogło dojść do najgorszego skoro Andreas stał teraz przed nim i go
jeszcze nie zamordował. – Zrobił jej coś? I dlaczego, do cholery, nikt do mnie
nie zadzwonił!?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Jest w domu, trzyma się jakoś. Miała z nim małą szarpaninę, skaleczył ją.
Broniła się, udało jej się uciec. Miała wiele szczęścia… Szczęścia, Tom. – Rzekł,
podkreślając ostatnie słowa. Nie musiał mu tego powtarzać. Doskonale zdawał
sobie z tego sprawę. Mia była drobną, wrażliwą dziewczyną. To, że poradziła
sobie z napastnikiem było nie lada wyczynem i ogromnym szczęściem. Nie mógł
znieść myśli, że to wszystko mogło skończyć się zupełnie inaczej. A jego głowę
zaczęły wypełniać wspomnienia z poprzedniego wieczoru. Te tuż sprzed chwili,
gdy wyszła z jego pokoju. Pozwolił jej wyjść. Tak po prostu. Nawet nie próbował
jej zatrzymać. Jak do tego doszło? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Kurwa… - Zaklął zaciskając dłonie w pięści. Miał ochotę skierować je na swoją
twarz i sam siebie ukarać, choć nawet to, by nie pomogło. Już nic nie mogło
cofnąć czasu, nic nie dało się zmienić. Był na siebie wściekły. – Dlaczego nie
zadzwoniliście? – Powtórzył pytanie, przypominając sobie, że wszystko wydarzyło
się zeszłego wieczora, a przecież od tego minęło tak wiele czasu. Mogli go
powiadomić już tysiąc razy, a jednak nikt tego nie zrobił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Może powinieneś ją zapytać, dlaczego zamiast do ciebie, zadzwoniła do kolegi –
stwierdził Andreas nie zamierzając owijać w bawełnę. Zabolało. Przecież to Tom
zawsze był tym, do którego dzwoniła. Kiedy to się zmieniło? Jak? – Jeśli cię to
pocieszy, do mnie też nie zadzwoniła. Ani do rodziców. Ani do Rebecci.
Zadzwoniła do jakiegoś typa ze szkoły. Nie mieści mi się w to w głowie. Ale
była w szoku, zapewne robiła pierwsze, co przyszło jej do głowy. Najważniejsze,
że jest już w domu i że dała radę się z tego wydostać… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">^^^<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Zdawać
by się mogło, że napięcie panujące w pomieszczeniu tak zagęszczało atmosferę,
że z chwili na chwilę, Vanessie trudniej było oddychać. Konfrontacja z Billem
okazała się być dużo gorsza, niż przypuszczała. To on zawsze był tym
rozważniejszym Kaulitzem, naprawdę liczyła na jego łaskawość. Najwyraźniej była
wciąż zbyt naiwna i głupia. Kiedy tylko Bill przekroczył próg jej sali, od razu
wiedziała, że to nie skończy się dla niej dobrze. Już samo jego zniknięcie było
sporym ostrzeżeniem. Ale co ona mogła? Teraz? Już było po wszystkim. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Zanim cokolwiek powiesz…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie. To ty zanim cokolwiek powiesz. – Przerwał jej ostro, a jego spojrzenie
przeszyło ją na wskroś. Zamilkła i nie zamierzała już nawet otwierać ust. –
Musisz wiedzieć, że cokolwiek zrobię… cokolwiek, rozumiesz? To będzie tylko dla
niego. Ty dla mnie nie istniejesz. – Oznajmił w taki sposób, jakby naprawdę
szczerze ją nienawidził. A przecież tak nie było. Nie mogło tak być. Serce
pękło jej na pół. Znała Billa od lat, on jeden, nie rzucał słów na wiatr. Chyba
dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak wielką zbrodnię popełniła. I to
dosłownie. – Nie jestem w stanie… zrozumieć, jak mogłaś być taką suką. Kurwa,
to było poniżej wszystkiego, Vanessa – kontynuował rozwścieczony, a od
podniesienia głosu powstrzymywała go jedynie świadomość, że znajdują się w szpitalu.
A dodatkowo, nie chciał, by ktokolwiek dowiedział się o tym, co jego
przyjaciółka mu zrobiła. Przyjaciółka. Nawet nie wiedział, czy powinien jeszcze
w ten sposób o niej myśleć. – A najgorsze w tym wszystkim jest to, że jesteś
matką mojego dziecka. Ty. Po tym, co mi zrobiłaś będę musiał oglądać cię przez
najbliższe lata mojego życia. Nigdy ci tego nie wybaczę, nigdy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Bill… - Ledwo słyszalny szept wydostał się z jej gardła, choć wiedziała, że nie
ma żadnych szans. On już wiedział wszystko. Zdążył ją ocenić tysiąc razy,
liczyło się dla niego tylko kłamstwo. Nie obchodziły go jej argumenty, wszelkie
powody. Przestała istnieć. Naprawdę przestała dla niego istnieć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie jestem tu dla ciebie – rzekł chłodno, po czym podniósł się ze swojego
miejsca. – I dla twojej wiadomości, mogę być dawcą. I będę nim, dla swojego
syna. – Dodał jeszcze, nim zamknął za sobą drzwi. Mimo płynącego z jego strony
jadu, kamień spadł jej z serca. Bo choć bolała ją utrata przyjaciela, mogła być
spokojna o zdrowie swojego dziecka. Niestety, nie mogło być idealnie. Wszystko
musiało się posypać. A wszystkie uczucia i emocje rozszarpywały ją od środka. Nie
była pewna, czy będzie potrafiła sobie z tym poradzić. Czy to w ogóle możliwe? Nic
nie raniło bardziej niż tyle gorzkich słów od przyjaciela. I najgorsze, że nie
miała prawa być na niego zła. Nie miała prawa zarzucać mu czegokolwiek. Bo to
ona spieprzyła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">^^^<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Serce
drżało jej już od chwili, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Pierwsze, co zrobiła,
to wyjrzała przez okno, przekonując się, że instynkt ją nie mylił. To był Tom.
I ktoś wpuścił go do środka. Coś podpowiadało jej, że chłopak nie przyszedł do
jej brata, ani tym bardziej rodziców. Wiedziała, że za chwilę zjawi się w jej
pokoju i będzie musiała spojrzeć mu w oczy. Mimo że nie wyrządziła mu żadnej
krzywdy, czuła się winna. Zdawała sobie sprawę, jak bardzo głupio wczoraj
postąpiła. Mogła usprawiedliwiać się działaniem pod wpływem szoku i stresu, ale
i tak jej uczucia widziały to inaczej. Dała się wciągnąć w chorą grę zazdrości i
okazała się zbyt dumna, by pokonać to nawet w najgorszym momencie życia. Znowu
miała powód, żeby być na siebie wściekła. Tak, jak jej rodzice, czy Andreas. W
pełni na to zasługiwała. Ale Tom... Bała się jego złości. Był ostatnią osobą,
którą chciałaby zawieść. Ale zawiodła. Siebie również. Tak wiele się w niej
zmieniało, że sama nie była już w stanie nad tym zapanować. I wcale jej się to
nie podobało, nie taką osobą chciała być. Była w błędzie sądząc, że w tym
świecie można jeszcze zachować swoje wartości i nie poddać się wpływom
otoczenia. Teraz widziała to aż za dobrze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Stała,
jak słup soli na środku swojego pokoju, wpatrując się w drzwi. Słyszała, że
rozmawiał przez chwilę z Andreasem i słyszała też jego coraz wyraźniejsze
kroki. A z każdym kolejnym jej serce biło coraz mocniej. Zdziwiło ją, że wcale
nie zapragnęła uciec, ani się schować. Chciała się z tym zmierzyć. Mimo
strachu, który wciąż skręcał jej wnętrzności. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">“Tom mnie kocha...
Kocha mnie.”</span></b><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">
Skupiła się na tej myśli, wierząc, że to jeszcze nie będzie koniec tego
związku. Nie mógł być. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Mia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Nie
pukał. Po prostu wszedł do jej pokoju, może nazbyt gwałtownie, jak dla niej.
Ale serce jej stanęło na chwilę, w której go ujrzała. Wpatrywała się w niego
bez słowa, bez ruchu. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że naprawdę
wstrzymała oddech. Dopiero, gdy Muzyk podszedł do niej żwawym krokiem i stanął
naprzeciw, tak blisko, że jego zapach niemal zawrócił jej w głowie, a jego dłoń
z czułością dotknęła policzka, wypuściła z płuc powietrze. Zaczęła ciężko
oddychać, zupełnie, jakby ktoś przed momentem z premedytacją zaciskał jej ręce
na szyi ograniczając dopływ tlenu do organizmu. Tak naprawdę w ogóle nie
chodziło już o oddychanie. Poczuła wielką ulgę mając go po prostu przy sobie.
Nie wściekłego, pełnego rozczarowań i nienawiści, a kochającego i czułego, jak
zawsze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Skarbie... - szepnął nie spuszczając wzroku z jej twarzy, a w niej coś pękło. Z
prędkością światła znalazła się w jego ramionach, dając upust wszystkim emocjom
w postaci łez. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Przepraszam... Przepraszam, przepraszam - wyłkała w materiał jego koszulki.
Chłopak objął ją mocniej, biorąc głęboki oddech. Nie przychodził tu, aby
musiała go przepraszać. Nie powinna nawet wypowiadać tych słów. Gdy ją
zobaczył, serce mu pękło na pół. Nie potrafił pogodzić się z myślą, że ktoś
skrzywdził tak niewinną istotę. Że ktoś w ogóle ośmielił się tknąć jego skarb.
Nie spodziewał się, że człowiek mógłby kiedykolwiek odczuwać tak ogromną
wściekłość, jaka wypełniła go całego w tej jednej sekundzie. I jedynie Mia, jej
przerażone spojrzenie, słodka buzia powstrzymywały go od tego, by nie wybiec na
ulicę i nie zacząć samemu wymierzać sprawiedliwość. Mimo wszystko, nie
zamierzał tak tego zostawiać. Ten dupek odpowie za to, co zrobił, choćby miał
go sam, gołymi rękoma wykopać spod ziemi. - Jestem taka głupia... Zupełnie nie
wiedziałam, co mam zrobić. On... On... Zniszczył mi telefon i potem nie miałam
jak... Nie wiedziałam... Nie pamiętałam nawet tych cholernych numerów... -
słowa same wypływały z jej ust, a on nie mógł dłużej słuchać tego, jak się
obwiniała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Mia - odsunął ją od siebie, zmuszając, by na niego spojrzała. - Wszystko
zrobiłaś dobrze, rozumiesz? - Zapytał stanowczo, oczekując tylko jednej
odpowiedzi. Pokiwała twierdząco głową, starając się uspokoić. - Wszystko
zrobiłaś dobrze. - Powtórzył i ponownie schował ją w ramionach. - Tak mi
przykro, że mnie nie było, Skarbie... Nie wiem, jak mam cię przepraszać...-
wyszeptał w jej włosy. - Jestem skończonym dupkiem, tak bardzo to spieprzyłem.
Nie mam nawet odwagi prosić cię, żebyś mi wybaczyła... Jak mogłem pozwolić ci
wtedy wyjść? O czym ja sobie myślałem? Co ja miałem w głowie... <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie możesz chronić mnie przed całym światem... - powiedziała cicho, wydostając
się z jego objęć. Chyba obydwoje czuli się winni za coś, na co właściwie nie
mogli mieć wpływu. Nie chciała, by tak to wyglądało. Wcale nie uważała, że Tom
powinien był wtedy ją zatrzymać. Tak naprawdę sama chciała wyjść. To była jej
własną głupotą. - Co ci się stało? - Zapytała nagle, dostrzegając na jego
twarzy spore zaczerwienienie w okolicach lewego oka. Przez te wszystkie emocje
nawet nie zwróciła na to wcześniej uwagi. Przesunęła opuszkami placów po
obolałym miejscu na twarzy Gitarzysty. Ten westchnął tylko cicho i ujął jej
dłoń odsuwając od swojej pamiątki po porannym spotkaniu z przyjacielem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
To nic - zapewnił, nie zamierzając nawet wdawać się w szczegóły. Nie on był
tutaj najważniejszy w tym momencie. A już na pewno nie jego podbite oko.
Właściwie dobrze, że Andreas postanowił w ten sposób go ukarać, bo sam miał
wielką ochotę sobie przywalić. - Co... z tym..? - Wskazał na jej policzek, a
ona dopiero teraz przypomniała sobie o istnieniu na nim rany zaszytej szwami.
Spięła się nagle, zdając sobie sprawę, jak okropnie musi wyglądać. To był
moment, w którym miała ochotę założyć sobie worek na głowę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Okazało się poważniejsze, niż wyglądało... - spuściła wzrok, a on jeszcze
bardziej zapragnął zemsty. Opamiętał się jednak na tą chwilę, skupiając swoją
uwagę wyłącznie na Mii.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Naprawimy to, Skarbie - uśmiechnął się do niej delikatnie i pogładził dłonią po
policzku. W duchu mógł tylko dziękować, że medycyna i chirurgia plastyczna tak
bardzo się rozwinęły. Dzięki temu chociaż w małym stopniu będzie można pomóc
Mii zapomnieć o tym, co ją spotkało. Choć niestety, usunięcie blizny nie może
wymazać pamięci. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie mówmy już o tym. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
W porządku - zgodził się, nie chcąc w żaden sposób na nią naciskać. - Może się
przejdziemy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie wiem, czy powinnam wychodzić... <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Boisz się? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie, z tobą się nie boję - uniosła na niego swoje ufne spojrzenie. - Po
prostu... Mam wrażenie, że wszyscy będą się gapić. I że już wiedzą, co się
stało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Więc jedźmy gdzieś, gdzie nie będzie nikogo - złapał jej dłoń. To było takie
przyjemne uczucie, że aż się zaskoczyła. Uśmiechnęła się do niego i już bez
wahania, wyraziła zgodę kiwając głową. Przecież tylko on potrafił sprawić, że
cały świat przestawał istnieć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Nie
było zaskoczeniem miejsce, do którego dotarli. Nie mógł trafić lepiej. Mimo że
do wiosny jeszcze daleko, pogoda dzisiaj i tak im wyjątkowo sprzyjała, jak na
początek marca. Bez względu na porę roku,
to wzgórze już zawsze będzie dla nich w jakiś sposób magiczne. Od razu
powróciły dobre wspomnienia, osłaniając ich przed troskami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie jest ci zimno? - Tom przerwał panującą między nimi ciszę, gdy siedzieli na
pniu drzewa. Mia pamiętała, jak byli tu ostatnim razem. Było ciemno, na ziemi
leżał śnieg a niebo rozświetlały miliony gwiazd. Nie można wyobrazić sobie
bardziej romantycznej scenerii. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie. Jest dobrze - uśmiechnęła się, odwracając głowę w jego kierunku. - Dobrze,
że tu przyszliśmy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Potrzebowałem tego - westchnął cicho spoglądając przed siebie na autostradę.
Mia oparła głowę na jego ramieniu, a on objął ją ręką w pasie przytulając do
swojego boku. Milczeli tak przez kilka minut pochłonięci własnymi myślami,
dopóki dziewczyna nie przypomniała sobie o Vanessie. Właściwie to był ostatni
temat, jaki chciałaby teraz poruszać, ale pomimo swojej zazdrości, wciąż miała
w sobie poczucie empatii. Poza tym, jakby nie patrzeć, Vanessa nigdy nie
zrobiła jej niczego złego. Odczucia Mii są już jej problemem, z którym musi w
końcu się uporać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Co z synkiem Vanessy? Nie dałeś w końcu znać... Albo dałeś, tylko straciłam
telefon - mruknęła uświadamiając sobie, że Tom też nie miał szansy się z nią
skontaktować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Będzie dobrze. Zrobią mu przeszczep wątroby i wszystko się ułoży - odparł
krótko, nie wdawał się w szczegóły, co już wydało się jej podejrzane. W dodatku
poczuła, jak spinają mu się mięśnie. Coś musiało być nie tak. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
To czym się tak przejmujesz? - zapytała, nie owijając w bawełnę i odsunęła się,
by móc na niego spojrzeć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Niczym, nie musimy o tym mówić... <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Tom - wypowiedziała jego imię, wystarczająco wymownie, by wiedział, że nie
zamierza mu odpuścić. Nie był do końca pewny, czy powinien w ogóle zaczynać ten
temat. Chyba jeszcze nie zdążył odetchnąć po ostatnich wieściach. Najpierw
informacja o tym, że to jego brat jest ojcem syna Vanessy a potem napad na Mię.
Za dużo tego wszystkiego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Bill jest ojcem - wyrzucił w końcu z siebie, choć te słowa nadal z trudem
przechodziły mu przez gardło. Brunetka spojrzała na niego zdezorientowana. Nie
była pewna, czy w ogóle dobrze go usłyszała. - Bill jest ojcem dziecka Vanessy
- uściślił, co tylko bardziej ją zszokowało. Zaniemówiła z rozchylonymi ustami.
Ponownie zrodziło się w niej multum różnorakich uczuć i emocji. Z jednej strony
ogromne zaskoczenie, z drugiej pewnego rodzaju ulga. Bo przecież nie raz
przychodziło jej na myśl, że dziecko może być Toma. Ale nigdy, by nie
podejrzewała o to Billa. - Też nie jestem w stanie tego pojąć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
To znaczy, że on przez cały czas o tym nie wiedział? - Odezwała się, gdy udało
jej się nareszcie otrząsnąć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Dowiedzieliśmy się o tym wczoraj. I wtedy Bill zniknął.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Mój Boże... Biedny Bill - szepnęła nie mogąc sobie nawet wyobrazić, jak jej
przyjaciel musi się teraz czuć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Biedny? Zrobił dziecko naszej przyjaciółce - skrzywił się, jakoś nie czując
żadnego współczucia dla brata. Mia, aż wstała z wrażenia. Prychnęła ze złością,
krzyżując ręce na piersi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
I to jest twój największy problem? Że zrobił jej dziecko? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Po prostu nie mogę zrozumieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Czego? - Nie zważała na to, że jej głos przepełniony był pretensjami. Coś w
niej pękło i nagle uzmysłowiła sobie, że ma powody do bycia zazdrosną. Nic
sobie nie wymyśliła i jest ostatnią osobą, która powinna czuć się winna. - Że
to Bill? Że twój brat spał z Vanessą? Że on jest ojcem jej dziecka a nie ty? -
Ostatnie słowa wypowiedziała już niemal szeptem, bo głos nagle zaczął odmawiać
jej posłuszeństwa i zanim w ogóle się zorientowała postać Toma przed jej oczami
rozmazała się przez łzy w jej oczach. Nie zamierzała przy nim płakać z takiego
powodu. Emocje ją tym razem poniosły, ale nie miała już siły, by z nimi
walczyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
O czym ty mówisz, Mia? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Odwieź mnie do domu - rzuciła ignorując jego pytanie i odwróciła się od niego,
ruszając w kierunku ulicy. Tom poderwał się z miejsca, by ją dogonić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Mia, do cholery - chwycił ją za przedramię, zmuszając do zatrzymania się i
odwrócił w swoją stronę. Na szczęście zdążyła już opanować łzy. - Co to miało
znaczyć? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
To co pokazuje twoje zachowanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Co pokazuje? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Przestań, Tom. Naprawdę nie mam ochoty o tym mówić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Musisz. Nie możesz mnie teraz takiego zostawić z niewyjaśnionymi sprawami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Tu nie ma nic do wyjaśniania. Bill wkroczył na twój teren a ty jesteś o to zazdrosny.
- Rzekła z przekonaniem i tym razem to jemu odjęło mowę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Cdn.<o:p></o:p></span></b></div>
Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-27416400395514347522016-02-08T18:00:00.000+01:002016-02-08T18:00:13.272+01:0065. Odwaga.<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Do
tej pory sądziła, że jej mózg nie jest w stanie wytworzyć więcej przerażających
scenariuszy niż w dniu, gdy po szkole grasował psychopata. Myliła się. „Karta
przetargowa”, huczały jej w głowie te dwa słowa, budząc przerażenie nie do
opisania. Już wiedziała, co się z nią będzie działo w czasie, gdy będzie tą
„kartą”. Nie, co BY SIĘ DZIAŁO, gdyby nią została. Ale nie zamierzała. Podczas
tego całego zdarzenia raczej sprawiła na napastniku wrażenie przestraszonego
kurczaczka, który nie myślał, aby się bronić. Brawo. Każdy bandyta na pewno
marzy o tego typu ofiarach. Ale teraz zamierzała się zreflektować. Wykorzystać
to, że mężczyzna nie spodziewa się żadnego ataku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "times new roman" , "serif";">„Nie będę niczyją
kartą. Nie będę popychadłem, ani niczym, czym chciałby uczynić mnie ten dupek.”<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Myśli
zawzięcie krążyły po jej umyśle, a ona zebrała w sobie wszystkie siły. Już się
nie bała. Nie obchodziło ją, że facet ma przewagę fizyczną i trzyma w ręce nóż.
Wolała zginąć teraz niż zostać przez niego uprowadzona. To miała być jej
wygrana, albo koniec. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Pierwszym
jej odruchem, najbanalniejszym, ale za to zawsze skutecznym, było kopnięcie go
między nogi. I nie oszczędzała przy tym siły. Facet, aż zaskomlał, zupełnie się
nie spodziewając takiego obrotu sprawy. Mia sama była pod wrażeniem swojego dzieła.
To trochę spowolniło jej dalsze działania. Odepchnęła go od siebie. Zatoczył
się, ale nie stracił równowagi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Ty mała zdziro! – Wrzasnął, ale ona już zaczęła uciekać. Bicie jej serca było
tak głośne, że zagłuszało już wszelkie myśli. Nagle poczuła, jak coś ciężkiego
powala ją na ziemię. Rzucił się na nią, a ona ledwo uniknęła wybicia sobie
zębów o twardą powierzchnię. Za to boleśnie odczuło to jej całe ciało. Mimo to
zaczęła wierzgać nogami, próbując się uwolnić. Był silniejszy. Przewrócił ją na
plecy i usiadł na niej okrakiem. Po raz kolejny tego wieczoru przyłożył zimne
ostrze do jej twarzy. – Teraz się na pewno nie dogadamy. A ty właśnie
przestałaś być słodka i urocza – wysyczał jej do ucha, aż przeszły ją zimne
dreszcze. Zamknęła oczy oddychając ciężko. Modliła się o cud. Ale tak naprawdę
żaden już się nie mógł zdarzyć. Powinna walczyć. Przecież to nie mógł być
koniec. – Twoja buźka też już nie – usłyszała jeszcze, jednocześnie czując, że
siła z jaką nóż dotykał jej skóry, niebezpiecznie wzrosła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Otworzyła
szerzej oczy i widząc jego perfidny wyraz twarzy, poczuła niewyobrażalną
złość. Nie zastanawiała się już. Zaczęła
okładać go pięściami z całych sił, praktycznie na oślep. Nie robiło to na nim
wrażenia, dopóki nie trafiła prosto w jego nos.
Ten cios okazał się niefortunny dla nich obojga. Facet poleciał do tyłu
staczając się na brudną ziemię, a Mia poczuła ostre pieczenie na swoim
policzku. Wiedziała, co to oznacza. Nie było jednak czasu, by w tym momencie
oceniać stan twarzy. Poderwała się gwałtownie i zaczęła biec tak szybko, jak
jeszcze nigdy w swoim całym życiu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Nie
myślała o niczym. Po prostu biegła przed siebie z szalejącym w piersi sercem.
Łzy płynęły z jej oczu, zamazując widok i powodując większe pieczenie jej rany
na policzku, ale nie zważała na to. Biegła tak długo, aż opadła z sił. I choć
mężczyzny już dawno nie było w pobliżu i tak schowała się w jakimś zaułku, w
niewidocznym miejscu. Nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Przez pierwsze
kilkanaście minut po prostu siedziała płacząc. Dopiero potem zaczęła myśleć o
tym, by kogoś powiadomić. I tu nagle pojawiał się problem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Nie
chciała niepokoić rodziców. Tom na pewno
był z Vanessą i też martwili się o zdrowie jej synka. Andreas i Rebecca mieli
swoje problemy. To było idiotyczne, ale naprawdę miała poczucie, że nie powinna
dzwonić do żadnego z nich. Dodatkowo,
nie miała telefonu. A co za tym idzie, nie miała żadnego numeru. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Zamknęła
oczy i odetchnęła głęboko. Wtedy w jej głowie pojawiły się cyfry. W tym
momencie dziękowała Bogu, że zapamiętała ten numer. Dziękowała, że podczas
ostatniego spotkania Daniel sam powiedział, że ma najbanalniejszy numer
telefonu na świecie i uargumentował to od razu prostymi cyfrowymi
skojarzeniami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">W
końcu wstała i odnalazła najbliższą budkę telefoniczną. W życiu nie odważyłaby
się teraz wracać sama do domu. Pozostała jej tylko nadzieja, że Daniel odbierze
i że w ogóle zechce jej pomóc. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><u><span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Szpital.<o:p></o:p></span></u></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Cholera. – Muzyk złapał się nerwowo za głowę, przeczesując włosy. Nie
spodziewał się usłyszeć dobrych wieści, gdy jechał do Vanessy. Niemniej, miał
jeszcze jakąś nadzieję. Tymczasem okazało się, że mały Javier potrzebuje
przeszczepu wątroby. I to w jak najszybszym czasie. Sytuacja była poważna i
kolejny raz, to właśnie czas odgrywał kluczową rolę. Czas oraz wszelkie inne
medyczne duperele. Przecież nie dadzą małemu pierwszej lepszej wątroby. To
również znacznie komplikowało sprawę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Powiedzieli, że nie mogę być dawcą – szept dziewczyny wyrwał go z zamyślenia.
Podszedł do niej, zajmując miejsce na skraju łóżka i chwycił drobną dłoń. Jej
oczy wciąż były mokre od wylanych łez. Ogólnie wyglądała naprawdę marnie. Była
przemęczona i widać było, że płakała dużo częściej, niż próbowała wszystkim
wmówić. – Przeszczep rodzinny byłby dla niego najlepszą opcją…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Ojciec – rzekł nagle. – Musisz znaleźć ojca. Przecież jeśli nie ty, on może… -
dodał, będąc przekonanym, że to może być najwłaściwsze. Nie miał pojęcia kto
był ojcem Javiera, ale właściwie to było bez znaczenia. Liczyło się tylko to,
aby mały wyzdrowiał. By w końcu mógł zacząć normalne życie. Zasługiwał na to.
Od samego początku. Szpital to nie miejsce, w którym niewinne dzieci powinny
spędzać pierwsze dni swojego życia. Nie miał wątpliwości, co do tego, ze
Vanessa powinna powiadomić ojca dziecka o całej sytuacji. Ona jednak nie
wyglądała na zachwyconą. Przeciwnie. Miał wrażenie, że zrobiła się jeszcze
bladsza niż była przed paroma sekundami. Odwróciła od niego wzrok, wbijając go
w ścianę. Nie podobało mu się to. – Nessa, ja wiem, że nie chciałaś go mieszać
w życie dziecka i w ogóle w swoje. Ale chodzi o zdrowie Javiera. To wyjątkowa
sytuacja… Musimy sprawdzić, czy ojciec może być dawcą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Tom… Ja… Nie mogę…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Co nie możesz? – Z trudem powstrzymał się, by nie poniosły go nerwy. Zaczynał
czuć się już tym powoli sfrustrowany. Według niego, Vanessa powinna rzucić w
cholerę swoje wszystkie wątpliwości i zrobić wszystko, co trzeba, byleby tylko
jej syn miał szansę na lepsze życie. – Przestań myśleć o sobie, chociaż ten
jeden raz. Pomyśl o dziecku. Od tego zależy jego życie! A ty nie możesz..?
Posłuchaj siebie… - Wyrzucił dosadnie, choć cały czas zachowując spokój. Wiedział,
że mógł jej tym sprawić przykrość, ale ktoś musiał otworzyć jej oczy. On czuł
się w obowiązku to uczynić. I oczywiście, że miał rację. Z tym, że strach był
silniejszy. Dziewczyna bała się konsekwencji, które nastąpią, gdy wyzna prawdę.
Ale tak jak Tom powiedział, powinna myśleć o swoim dziecku. Nie wybaczy sobie,
jeśli Javier nie przeżyje przez jej głupotę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
W porządku – rzekła w końcu, skupiając na nim swoje spojrzenie. – Obiecaj
tylko, że nie zrobisz niczego głupiego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Ja? Dlaczego miałbym..? – Nie bardzo rozumiał, co on w ogóle może mieć z tym wszystkim
wspólnego. Przecież miał w głębokim poważaniu tożsamość ojca Javiera, chodziło
tu tylko o kawałek wątroby. Może to bezduszne, ale właśnie tym był dla niego
ten facet. Kawałkiem wątroby, który mógł uratować życie temu chłopcu. Bo
szczerze wątpił, by mógł znaczyć coś więcej, jeżeli nie istniał w ich życiu
przez cały okres ciąży. Nie wiedział nawet, czy kiedykolwiek go widział. Musiał
być nikim dla nich wszystkich, skoro był nikim dla Vanessy. Nie bez powodu
nigdy nie powiedziała mu o ciąży, nie bez powodu od razu wykreśliła go z życia,
nie dając nawet szansy na bycie ojcem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Po prostu… Może to być dla ciebie zaskoczeniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Zaskoczeniem? – Powtórzył po niej, a serce nie wiedzieć czemu, podchodziło mu
już do gardła. Czuł jego szybsze bicie. I nie rozumiał, co się z nim dzieje.
Ale jego mózg zaczął wytwarzać dziwne myśli. Jedną z nich było to, że to
dziecko mogło być jego. Wydawało mu się to niemożliwe, gdy przeliczał czas, w
którym cokolwiek go jeszcze łączyło z Vanessą i porównywał to z trwaniem całej
ciąży, ale… - Czyje to dziecko, Vanessa? – Zapytał w końcu, nie mogąc dłużej
czekać. Nie chciał katować się własnym przypuszczeniami. Miał dosyć swoich
wizji, które zapewne były bezpodstawne. Nie wiedziałby nawet, jakby zareagował,
gdyby okazały się prawdą. Nie chciał wiedzieć. Bo chyba nigdy, by jej tego nie
wybaczył. Nigdy. Wszystko by runęło, w jednej chwili. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Bill. Bill jest ojcem Javiera. – Miała wrażenie, że te słowa przecinają jej
gardło. Nie wierzyła, że po tylu miesiącach zdobyła się na odwagę, by wyznać
prawdę. I to Tomowi. Nie on powinien dowiadywać się o tym pierwszy. Kolejny
błąd. Zamarła, gdy wstał odsuwając się od niej. Patrzył na nią w taki sposób,
jakby faktycznie wyrządziła mu w tym momencie wielką krzywdę. On sam zaś
walczył z chaosem, który kotłował się w jego wnętrzu. Czuł, jak żołądek mu się
skręca. Czy ona naprawdę to powiedziała? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Jak… Jakim, kurwa, cudem..? – Wykrztusił, ledwo w ogóle wydobywając siebie
głos. Kompletnie nie potrafił przetworzyć tej informacji. Nie umiał wyobrazić
sobie Vanessy z Billem. To było nie do pojęcia. Nie wierzył. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
To była jedna noc… Tylko jedna – powiedziała cicho, stwierdzając, że nie ma już
nic więcej do stracenia. I tak wszystko wyjdzie na jaw. Jej cały plan runął.
Widocznie tak miało właśnie być. Może dzięki temu jej syn chociaż zyska ojca… Zawsze
są jakieś dobre strony. Muszą być. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Byliście pijani? – Wypalił niewiele się nad tym zastanawiając, ale tylko to
było dla niego jeszcze jakkolwiek znośne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Nie… raczej zdesperowani – szepnęła, a on nie był w stanie dodać już nic
więcej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Wyszedł.
Musiał. Potrzebował chyba trochę świeżego powietrza, by móc to wszystko
ogarnąć. Musiał sobie poukładać to w głowie. Myśli, uczucia. Robiła się z tego
jedna wielka papka. Nadal nie wierzył. Miał ochotę stanąć i uderzać głową w
ścianę. Może to by jakoś poskutkowało. Jego brat ma dziecko z Vanessą. Bill
jest ojcem Javiera. Bill. Bill. Bill. Jego bliźniak spał z Vanessą. Bill spał
ze swoją przyjaciółką. Bill spał z dziewczyną, z którą wcześniej sypiał on sam.
Jak do tego doszło? Desperacja? Co to wszystko ma oznaczać? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Jakby
los śmiał mu się w twarz. Gdy tylko zamknął za sobą drzwi, zobaczył nadchodzącego
z naprzeciwka brata. Zamarł na moment. Stał nieruchomo, wpatrując się w niego,
jak w nadprzyrodzoną istotę. I robił to w dalszym ciągu nawet, gdy ten już do
niego podszedł.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Co jest? Dlaczego tak patrzysz? – Bill nie rozumiał wyrazu twarzy brata.
Wyglądał, jakby wydarzyło się coś niespodziewanego i niekoniecznie dobrego. Był
blady a jego oczy wciąż z niedowierzaniem lustrowały twarz brata. – Coś nie tak
z dzieckiem? – Dopytywał, gdy ten nadal milczał. Przez chwilę myślał, że jego
bliźniak doznał jakiegoś ciężkiego szoku i nie może się z niego otrząsnąć, co
wcale nie było takie dalekie od prawdy. Zaraz jednak przekonał się, że Tom
nadal jest w pełni swojej świadomości. Nagle chwycił go za materiał koszulki
przygwożdżając do ściany. Wokalista w tej chwili był już całkowicie
zdezorientowany i nie miał pojęcia, czego się teraz spodziewać. – Co jest Tom?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Jak… Jak mogłeś? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Co mogłem? O co chodzi? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Ty i Vanessa. Jak mogłeś się z nią przespać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Co?! – Bill niemal zakrztusił się powietrzem. – Jak… Skąd o tym wiesz?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Powiedziała mi – rzekł sucho i puścił go, odsuwając się o krok. Czuł się
rozczarowany, zmieszany a nawet zły. Nadal nie mieściło mu się to w głowie. –
Powiedziała mi. To ty… Ty. Jesteś ojcem Javiera. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Świat
ponownie tego dnia stanął w miejscu. Tym razem dla Billa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">^^^<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Masz prawo jazdy? – Zapytała wpatrując się w przednią szybę samochodu. Musiała
być wciąż w szoku skoro ze wszystkiego, w tym momencie, najbardziej
interesowało ją coś tak błahego. Ale może właśnie tego potrzebowała, więc
siedzący obok niech chłopak, nie zamierzał jej tego w żaden sposób odbierać. Na
pewno ostatnim, czego by chciała, to rozmowa o nieprzyjemnych zdarzeniach,
jakich doświadczyła kilka godzin wcześniej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Nie bój się, wszystko jest legalnie. To nawet mój samochód – zapewnił ją z
lekkim uśmiechem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
To ile ty masz lat? – Spojrzała na niego, dopiero teraz zdając sobie sprawę,
jak niewiele o nim wie. Prawie nic. A jednak to do niego zadzwoniła. Pozwoliła,
by ją stamtąd zabrał. Był z nią w szpitalu. I na komendzie. Teraz odwoził do
domu. Nie rozumiała, dlaczego mu ufa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Wystarczająco, by móc prowadzić auto – odparł krótko, wyraźnie nie zamierzając
wdawać się w szczegóły. – Boli? – wskazał ruchem głowy na jej opatrzony
policzek. Rana była na tyle głęboka, że trzeba było założyć szwy. Nie
zapowiadało się na szybkie wygojenie i zapomnienie. Kolejna rzecz, która będzie
prześladowała ją do końca życia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Nie tak bardzo, jak… - Nie dokończyła, nie będąc pewna, czy chce się przed nim,
aż tak otwierać, lecz ten skinął ze zrozumieniem głową. Nie oczekiwał niczego
więcej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Jesteś bardzo odważna, Mia – rzekł nagle, czego nawet się nie spodziewała
usłyszeć od kogokolwiek. Ona? Odważna? Przecież nie było na świecie większego
tchórza. Nie rozumiała, jak mógł dostrzegać w niej choć odrobinę odwagi.
Niedorzeczność. – Uratowałaś mi życie w tak beznadziejnej sytuacji. A dzisiaj
uratowałaś siebie. Nikt ci nie pomagał. Dałaś sobie radę. I nadal dobrze się
trzymasz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Nie wiem, czy to odwaga… - powiedziała cicho, spuszczając wzrok na swoje
dłonie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Ja ci mówię, że tak. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Resztę
drogi przemilczeli, bo chyba nie było nic więcej do dodania. Mię czekała
rozmowa z rodzicami, bratem. Znowu będzie musiała to wszystko opowiadać, a
najchętniej udawałaby, że nic się nie wydarzyło. Szkoda tylko, że blizna na jej
twarzy wszystko zdradzi. To było głupie, że po tym, co dziś przeszła,
przejmowała się rozmową z rodziną. Jakby to był największy problem. A przecież
dzisiaj niemal straciła życie. Może po prostu już powoli się przyzwyczaja do
takich sytuacji..? Los wyraźnie próbuje dać jej do zrozumienia, że już nigdy
nie będzie kolorowo. Widocznie odbiera sobie teraz za te wszystkie szczęśliwe
chwile, którymi pozwolił jej się dotychczas cieszyć. Może na tym to właśnie
polegało…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Była
wycieńczona. Całym dniem. Nie miała pojęcia, jak tyle w ogóle mogło wydarzyć
się w ciągu kilkunastu godzin. Najpierw dręczyła się swoimi myślami i
problemami, potem cieszyła się cudownym czasem w ramionach Toma i na koniec
została napadnięta przez jakiegoś psychopatę, który teraz zapewne krąży gdzieś
sobie na wolności. To wciąż ją przerażało. I mimo wszystko, szczerze wątpiła,
że policja go odnajdzie. Nie miała już siły na nic. Pozwoliła sobie zasnąć, w
gruncie rzeczy nie miała nawet na to zbyt dużego wpływu, po prostu w pewnej
chwili odpłynęła. I pewnie dzięki temu uniknęła konfrontacji z rodziną, bo gdy
się przebudziła, była już w swoim łóżku. Bezpieczna. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">^^^<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Kiedy
wychodził ze szpitala, nie wiedział nawet dokąd idzie. Nie miał żadnego celu.
Myślał tylko o jednym. O tym, co powiedział mu Tom. Po tej informacji, jakby
coś wyłączyło w nim trzeźwe myślenie. Nawet nie widział się z Vanessą. Nie mógł
się z nią widzieć. Czuł, że chyba, by ją rozszarpał. Nie potrafił uwierzyć, że
mogła wyrządzić mu takie świństwo. Nie miał pojęcia, dlaczego tak okrutnie go
oszukiwała przez tyle miesięcy. Nie było dla tego kłamstwa żadnego
usprawiedliwienia. Nie było. Mogła mu powiedzieć wszystko, co chciała, ale
nigdy jej tego nie wybaczy. W jednej chwili jego świat runął. Tak po prostu.
Czym sobie zasłużył na takie potraktowanie? Przecież to nie była błahostka,
którą można sobie ot tak zataić. Oni byli przyjaciółmi. Widywali się, a ona
potrafiła patrzeć mu w oczy mimo tajemnicy, jaką przed nim skrywała. Wiedział,
że już nic nigdy nie będzie takie samo. Miał dziecko. Miał syna. Syna, o którym
być może nigdy, by się nie dowiedział, gdyby nie był chory. Mało tego, jego
dziecko mogło umrzeć, a on nie miałby pojęcia, że w ogóle był jego ojcem. Gdy
te wszystkie myśli zbierały się w jego głowie, czuł, jak robi mu się niedobrze.
Nie wiedział, co ma ze sobą teraz zrobić. Na pewno nie był w stanie wrócić do
szpitala, dopóki się nie pozbiera. Dopóki nie będzie pewien, że nie rzuci się
na matkę swojego dziecka. Dziecko. Dziecko. Jego dziecko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Nogi
same poniosły go pod mieszkanie Kathariny. Nie obchodziło go, że nie byli
dzisiaj umówieni. Że ich spotkanie w ogóle miało wyglądać inaczej. Potrzebował
jej. Potrzebował wsparcia, w tym momencie, czuł, że tylko ona może mu pomóc.
Mimo że to wiele może zmienić w ich związku. Przecież teraz miał dziecko, był
tatą. Nie zastanawiał się, jak dziewczyna to przyjmie. Teraz nie to było dla
niego najistotniejsze. Nie zważał również na fakt, iż był środek nocy. Musiał
ją zastać w domu, od dawna nie pracowała w klubie. Zrobiła to przecież dla
niego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Zadzwonił
do drzwi i zaczął wpatrywać się w nie z wyczekiwaniem. Jednocześnie zastanawiał
się, co jej właściwie powiedzieć. Najchętniej nie mówiłby nic, tylko po prostu
schował się w jej ramionach, jak mały chłopiec. Czuł się zraniony i oszukany,
nie potrafił sobie z tym poradzić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Bill? – Szatynka była wyraźnie zaskoczona jego widokiem, co było dosyć
zrozumiałe w ich sytuacji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Wiem, że miałem być dopiero jutro, ale…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
To chyba trochę nieodpowiednia pora – wtrąciła, spoglądając na niego niepewnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Ja po prostu… Trochę mi się świat sypie i nie wiem, co mam robić, Kath. Ja… -
Urwał w połowie wypowiedzi, gdy dostrzegł, że dziewczyna wcale nie jest sama w
mieszkaniu. Kilka kroków za jej plecami dostrzegł postać mężczyzny. Automatycznie
cofnął się do tyłu. – To dlatego jest nieodpowiednia pora? – Mruknął z krzywym
uśmiechem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Nie… To znaczy, to nie tak – zaczęła, ale według niego, nie musiała mówić już
nic więcej. Czuł się teraz, jak w jakimś żałosnym serialu. Ile razy słyszało
się tekst: „to nie tak, jak myślisz”. Co za brednie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Jasne. To na pewno twój starszy brat. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Nie jestem jej bratem – męski głos dobiegł go z wnętrza mieszkania i po chwili
z nieco bliższej odległości mógł przyjrzeć się nieznajomemu. – Nazywam się
Victor.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Bill
kolejny raz tego wieczoru poczuł się, jakby dostał w twarz. Nie potrzebował
wiedzieć niczego więcej. Nie wiedział, czy ma teraz się śmiać, czy płakać. Co
za ironia losu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Cudownie odnaleziony mąż, co? – Rzucił oschle. – Powodzenia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Bill, przestań… Pozwól mi cokolwiek powiedzieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">-
Nie chcę tego słuchać, wiesz? Mam własne problemy od pewnego czasu, w których
ty nie bierzesz udziału. Może właśnie dlatego, że babrasz się znowu w tym
gównie ze swoim pożal się Boże, mężem. A przepraszam! Podobno, byłym mężem.
Taka pokrzywdzona byłaś, a teraz tak po prostu zastaję go w twoim mieszkaniu, w
środku nocy? Naprawdę? W porządku. Jestem idiotą. Zdecydowanie nim jestem –
wyrzucił nie mogąc dłużej powstrzymywać emocji, które nim już targały. I nie
zamierzał dawać jej dojść do słowa. Nie zamierzał pozwalać jej na cokolwiek.
Wycofał się, nim zdążyła w ogóle otworzyć usta. On nie miał żadnych
wątpliwości, wszystko było jasne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Cdn.</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "times new roman" , "serif";"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">Powiem Wam, że w tym odcinku tyle się wydarzyło, że aż nie wiedziałam, jaki nadać mu tytuł. Ale nareszcie, powoli dochodzę do tego, co chciałam wcielić w treść ;> No a resztę to już pozostawiam Wam do oceny :D</span><br />
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">A poza tematem, ożywiłam ostatnio swojego<b> <a href="https://m.ask.fm/Kavico" target="_blank">aska</a> </b>także w razie "W" zapraszam :D </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-22453608831384165092016-02-01T18:00:00.000+01:002016-02-01T18:00:26.167+01:0064. Karta przetargowa. <div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Za
oknami zdążyło się już ściemnić, ale żadne z nich nie zwróciło na to uwagi.
Leżeli wtuleni w siebie, milcząc i cieszyli się swoją bliskością. Ewidentnie
było to coś, czego obydwoje bardzo potrzebowali. Nie dało się żyć samymi
troskami, każdy łaknął chwili zapomnienia. Tym bardziej, gdy łączyło ich coś
więcej i żadne z nich nie chciało tego zaprzepaścić. Tom wiedział już, że
niewiele brakowało, by jego związek się rozsypał. Mimo że Bill według niego
przesadzał, dostrzegł w jego słowach sporo racji. A Mia go dzisiaj bardzo
zaskoczyła i właściwie też nieco mu pomogła, to wszystko ogarnąć. Przypominała
mu, że w jego życiu jest jeszcze szczęście i to nie małe. Nie mógł być dłużej
głupcem, który by to ignorował. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Ucałował
jej nagie ramię, uśmiechając się słodko. Dziewczyna wtedy odwróciła do niego
głowę, spoglądając na niego spod uniesionych brwi. Jego rozanielona twarz
wyglądała dość podejrzanie, ale może to tylko efekt uboczny ostatnich uniesień,
jakie przeżywali. Niebywałe, że jeszcze kilka godzin wcześniej tak bardzo
obawiała się o ich związek, a teraz leżała u jego boku, zupełnie naga i była
najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Z jednej strony czuła, że to nie jest do
końca odpowiednie. To tak, jakby wszystkie wątpliwości zostały zatuszowane
seksem. A przecież nie sprawiło to, że gdzieś zniknęły. Co jeśli nadal będą nad
nimi wisieć i w końcu spadną, ze zdwojoną siłą..? A co, jeśli tak naprawdę,
nigdy ich nie było. Może to tylko kolejny wymysł. Chyba tak powinna do tego
podejść. Tom ją kochał, ona kochała jego. Ich relacje wcale się nie zmieniły,
po prostu przechodzili trudniejszy okres w swoim życiu. To jest coś zupełnie
naturalnego, nie może być przecież wiecznie idealnie. Mimo że w tym momencie
było. Idealnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Powinniśmy się ogarnąć, zanim wróci Bill - odezwała się po chwili. Wcześniej
nawet do głowy jej nie przyszło, że Bill mógłby w każdej chwili wejść do
mieszkania i zwyczajnie przyłapać ich na gorącym uczynku. Chyba spaliłaby się
ze wstydu. Nie była jeszcze, aż tak odważna. To zdecydowanie za wiele, jak na
nią. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie wejdzie tutaj. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Ale wolę, by nie było takim oczywistym, co tutaj robiliśmy pod jego
nieobecność. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Jestem pewien, że by nam zazdrościł - uśmiechnął się całując jej policzek i
objął ją szczelniej swoimi ramionami, niemal nie mogła się ruszyć w tym
uścisku. To było kolejne dziwne uczucie czuć jego ciało tak blisko, gdy nie
mieli na sobie nawet bielizny. Cały czas było jej nieprzyzwoicie gorąco z tego
powodu. Mimo że starała się wcale nie skupiać na przyrodzeniu, które ocierało
się o jej udo. - Moglibyśmy tak już zostać do rana...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Muszę wrócić do domu... <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Twoi rodzice nie wiedzą, że jesteś taka niegrzeczna i nie pozwolą ci u mnie
nocować? - Zapytał zadziornie i trącił ją nosem w ramię. Jako że jej głowa była
wciąż odwrócona do okna, nie mógł dostrzec jej czerwonych policzków. Za to Mia
czuła je aż za dobrze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Wcale nie jesteś zabawny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Ale ty za to jesteś urocza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Ubierz gacie i podaj mi moje - Odwróciła się do niego twarzą. Nie przejmowała
się wcale, że dostrzeże jej zawstydzenie. To chyba było już częścią jej natury
i nie było sensu z tym walczyć, czy próbować za wszelką cenę ukrywać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
A może... - Zaczął z tajemniczym wyrazem twarzy a jego ręka wylądowała na jej
biodrze. Przeszył ją tak silny dreszcz, że sama była tym zszokowana. Nie
sądziła, że po dzisiejszych uniesieniach mogła odczuwać jeszcze tak silne
emocje. Czy to kiedykolwiek się wyczerpuje? - Wcale nie będziemy się ubierać
tylko... - Wpatrywała się już w niego na bezdechu, gdy jego dłoń wędrowała w
górę i dół po jej nagiej skórze. Znowu odbierał jej zdrowy rozsądek. - Porobimy
jeszcze kilka ciekawych rzeczy... <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Jakich..? - Sama nie wiedziała, jak udało jej się wydobyć z siebie głos.
Zaschło jej w gardle z wrażenia i czuła, że mogłaby zrobić z nim cokolwiek o co
by teraz poprosił. Nie musiała długo czekać na wyjaśnienia. Zadrżała, gdy jego
dłoń bez uprzedzenia znalazła się między jej udami sunąc się coraz wyżej... <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Na przykład takich - szepnął przysuwając się bliżej niej, by móc również
sięgnąć jej ust. Jęknęła, gdy ją pocałował i choć czuła się niezręcznie, nie
potrafiła powstrzymać się od rozchylenia nóg. Dała mu do siebie dostęp,
doskonale wiedząc, że tego nie pożałuje. - Ale skoro chcesz już wstać i... -
Nie dokończył, gdy złapała go mocno za nadgarstek nie pozwalając ani się
odsunąć ani tym bardziej zabrać ręki. W jej oczach widział pożądanie, a to
wywoływało u niego nie tylko sporą satysfakcję ale również szybsze bicie serca.
- Rozumiem, że zmieniłaś zdanie... - mruknął zmysłowo w jej usta. Ciepły oddech
musnął jej wargi i musiała wpić się w niego nie zważając na swoją zachłanność.
Czy to było ważne? Coś w jej głowie usilnie powtarzało, że ma u boku świetnego
faceta i nie powinna się ograniczać w żaden sposób dopóki obydwoje czują się z
tym dobrze. A czuli się nawet lepiej niż dobrze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Odwzajemnił
jej pocałunek, pogłębiając go jeszcze bardziej a palcami zaczął pocierać jej
czuły punkt między nogami. Była już na tyle podniecona, że od razu ją tym
obezwładnił. Oderwała się od niego a jej głowa opadła na poduszkę. Wtedy Tom pochylił
się nad jej piersią i chwycił w usta brodawkę. Westchnęła głośno zagryzając
wargi. Trudno było panować nad dźwiękami jakie chciało wydawać jej gardło. Mimo
wszelkich starań straciła nad tym kontrolę, gdy palce Toma znalazły się w jej
wnętrzu. Muzyk sprawnie odnalazł właściwe miejsce i nawet na chwilę nie
pozwolił zgasnąć rosnącej w niej rozkoszy. Sprawił, że zaczęła się pod nim wić
a on tylko całował jej piersi i dekolt, w międzyczasie obserwując z satysfakcją
to co działo się z jej ciałem. Sam odczuwał już spore podniecenie, jego członek
zaczynał domagać się uwagi. Jednak nie skupiał się na tym, widok Mii, która
szczytowała dzięki jego sprawnym palcom był ważniejszy. Kochał dźwięki jakie
wydawała, tym bardziej, że były przeznaczone wyłącznie dla niego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Wszystko w porządku, Skarbie? - Zapytał ją, gdy już leżała ciężko oddychając i
patrząc w sufit. Był przekonany, że sprawił jej przyjemność, ale niepokoiło go,
to milczenie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"> -Tak... To było... Nie musiałeś...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"> - Ale chciałem - uśmiechnął się uroczo,
całując jej policzek. - Kocham cię. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"> -Ja ciebie też - odparła i podniosła się na
łokciach, aby na niego spojrzeć. Jeszcze czuła się nieco oszołomiona po
wrażeniach, jakich jej dostarczył. Wydawało jej się to nawet nie do końca w
porządku, zważywszy, że ona sama nigdy jeszcze nie dostarczała mu przyjemności
w taki sposób. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Chciała
powiedzieć coś więcej na ten temat, lecz nie dał jej możliwości zamykając usta
pocałunkiem. Objął dłonią jej policzek, gładząc go subtelnie a jego język na
dobre rozgościł się w jej buzi. Jedyne, co mogła, to tylko się temu poddać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"> - Chyba cię już stąd nie wypuszczę - mruknął
kąsając lekko jej wargę, przez co westchnęła z rozkoszą. Właściwie sama chętnie
nigdy już nie wychodziłaby z jego łóżka. Jak do tego doszło? - Teraz na pewno
myślisz, że jestem niewyżyty i wyszła moja prawdziwa natura... <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Trudno mi narzekać, nawet jeśli byłaby to prawda - przyznała, na co ten się
roześmiał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Może nie tylko ze mnie coś wyszło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
To nie brzmi najlepiej, wiesz? - Spojrzała na niego wymownie, co tylko wywołało
szerszy uśmiech na jego twarzy. Chętnie pociągnąłby ten temat dalej i trochę
się z nią podroczył, ale cudowną atmosferę przerwał im telefon. Muzyk odsunął
się od ukochanej sprawdzając, kto dzwoni. Nie wiedzieć czemu, zamarł widząc
imię Vanessy. Jakby nagle coś drastycznie przywróciło go do rzeczywistości. I
chyba tak prostu się stało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Chyba powinieneś odebrać - głos Mii przedarł się przez natłok myśli, który go
zaatakował. Nie musiała pytać o to, kto dzwoni. Nie miała co do tego żadnych
wątpliwości. Czar prysł. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Odebrał,
starając się nie okazywać przerażenia przed tym, co może za chwilę usłyszeć.
Mia w tym czasie pozbierała swoje rzeczy i zaczęła się ubierać. Nie liczyła
nawet, że ten miły czas mógłby jeszcze dla nich potrwać. Tom nie rozmawiał długo,
ale po jego minie można było się łatwo domyślić, że wcale nie jest dobrze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
To Vanessa. Stan Javiera się pogorszył. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Nastolatka
pokiwała jedynie ze zrozumieniem głową. Nie wiedziała, co powiedzieć. Trudno
było w takiej sytuacji o jakiekolwiek odpowiednie słowa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Dlaczego to ciągle się dzieje... <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Jedź tam. - Rzekła krótko. Nie zamierzała go pocieszać, bo to i tak nic by nie
dało. Wolała sama z siebie polecić mu, żeby jechał do przyjaciółki i ją
wspierał. Miała nadzieję, że chociaż wtedy nie będzie czuła się z tym tak źle.
Udawała przed samą sobą, ale musiała to robić, by nie zwariować w tym
wszystkim. - Ja muszę wracać... Ale dawaj znać, czy wszystko w porządku z
małym.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Wcale
nie musiała. Przecież gdyby tylko chciała, mogłaby wszystko rzucić, żeby jechać
z Tomem. Ale wiedziała, że nie zniosłaby tego. Zamieniła się w zwykłą zazdrosną
sukę. Sama zaczynała czuć do siebie wstręt. Nie rozumiała, jak takie myśli i
uczucia w ogóle mogły się w niej zradzać. W każdej innej sytuacji, ale nie gdy
działa się tragedia. Czemu jej rozum i serce nie potrafiły tego odróżnić? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Podrzucę cię. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie trzeba. Przejdę się. Poza tym, to zupełnie nie po drodze. - Rzuciła,
starając się, aby zabrzmiało to naturalnie. - Dzwoń albo pisz, trzymaj się -
cmoknęła go szybko w policzek i nim się obejrzał, już jej nie było. Nie do
końca ogarniał tą sytuację, ale nie miał czasu na analizowanie tego. Musiał
jechać do szpitala. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">^^^<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Mia! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Nastolatka
opuściła budynek w tak szybkim tempie, że nawet nie spostrzegła, jak niemal
staranowała po drodze Billa. Chłopak był lekko oszołomiony jej pośpiechem i
faktem, że nie zwróciła na niego uwagi. Zawołał więc za nią, by upewnić się że
wszystko w porządku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Dokąd się tak spieszysz? - Zapytał, gdy ją dogonił. - Coś się stało?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Co się miało stać? Idę do domu po prostu - rzekła spoglądając na niego spod
uniesionych brwi. Nie zabrzmiało to przekonująco, sama zdawała sobie z tego
sprawę, lecz i tak łudziła się, że Bill jej uwierzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Odniosłem wrażenie, jakbyś przed kimś uciekała. Pokłóciliście się z Tomem? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie. Z nami wszystko ok. - zapewniła go dodając w myślach, że tylko z nią jest
coś nie tak. Ale kto by zwracał na to uwagę. – Lecę, bo mam jeszcze parę rzeczy
do zrobienia… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie powinnaś udawać, że jest w porządku, gdy tak nie jest – skwitował nagle,
bacznie lustrując ją swoimi czekoladowymi tęczówkami. Zbił ją tym z tropu, a
jego wzrok był wręcz onieśmielający. Jak miała go okłamywać? To już nie było
takie proste. Poza tym, kłamstwo, to za duże słowo. Ona tylko starała się nie
zawracać nikomu głowy bzdurami. – Też masz prawo, by coś ci się nie podobało. I
chyba czasem trzeba mówić o tym na głos.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Przecież wszystko gra – posłała mu swój uśmiech. – U ciebie też?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie zmieniaj tematu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Och, nie zmieniam, Bill. Po prostu też się o ciebie troszczę – oznajmiła
posyłając mu swój ciepły uśmiech. – Idź lepiej do Toma, coś się dzieje z małym
Vanessy. Na pewno będzie potrzebował wsparcia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
I na pewno mojego? – Mruknął, przyglądając jej się niepewnie. Brunetka tym
razem wzruszyła jedynie ramionami. Nie zamierzała wdrążać się w ten temat, ani
też próbować kolejny raz go oszukać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Po prostu bądź tam – rzuciła i podniosła się na palcach, żeby sięgnąć jego
policzka. Cmoknęła go szybko i zwróciła się w swoim kierunku. Bill jedynie
westchnął ciężko. Czuł, że powinien zrobić coś więcej. Sprowokować, by w końcu
wyrzuciła to z siebie. Doskonale wiedział, że duszenie w sobie wszelkich emocji
nie jest dobre. Każdy w końcu wybucha, a wtedy jest ryzyko, że nie uda się
ugasić wielkiego pożaru. Nie mógł jej jednak zmusić. Poza tym, Tom. Jego też
trzeba było pilnować. Za dużo ostatnio się dzieje, a po śmierci ich mamy,
bardzo się zmienił. Czasem strach zostawiać go samego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Zamierzał
mu towarzyszyć w szpitalu, lecz okazało się, że będzie musiało nastąpić to z
małym opóźnieniem, gdyż jego brat właśnie wyjechał z garażu, zostawiając za
sobą tylko chmarę kurzu. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">^^^<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Wiele
myśli nadal nie dawało jej spokoju, gdy wracała do domu. Mimo że starała się za
wszelką cenę wyprzeć je wszystkie ze swojej głowy, teraz dla odmiany miała
wrażenie, że wszyscy zaczęli zauważać, że coś się z nią dzieje. Bill był na to
największym dowodem. Przyjaźnili się, ale z drugiej strony cały czas był bratem
bliźniakiem jej chłopaka. Z nim także nie potrafiłaby podzielić się swoimi
chorymi wymysłami. Czyli w dalszym ciągu musiała ogarnąć to sama. Musiała.
Postawiła sobie za cel, że przestanie skupiać się na bzdurach. Liczyło się
tylko to, że Tom ją kocha. A do tego jest wspaniałym człowiekiem i
najcudowniejszym przyjacielem, o jakim marzy nie jedna osoba na świecie. I to
były priorytety. Nie jakaś głupia, bezpodstawna zazdrość. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">„Dokładnie tak, Mia.
Czas dorosnąć. Twój facet już dawno jest dojrzałym mężczyzną i ostatnie, czego
mu trzeba, to rozkapryszona, mała zazdrośnica.”<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Wciągnęła
głęboko powietrze wypuszczając je zaraz ze świstem. Łatwo było postanowić coś w
głębi siebie niż ziszczać to z rzeczywistością, ale nie zamierzała się
poddawać. Bo miała o co walczyć. O kogo. Związek z Tomem i ogólnie cała ich
znajomość bardzo wiele zmieniły w jej życiu. Na lepsze. Ba, miała wrażenie, że
przez siedemnaście lat nie spotkało ją tyle, co w ciągu tych kilku miesięcy. I
choć czasem zdawała sobie nagle sprawę, jak to szybko się dzieje, może nawet
zbyt szybko… Nigdy nie żałowała. Nie odbiegała też w zbyt daleką przyszłość, bo
wolała nie budować nowych nadziei, które w każdym momencie mogłyby prysnąć,
niczym mydlana bańka. Próbowała chronić siebie sama przed własnymi naiwnymi
marzeniami. Już taka była jej natura, że zawsze liczyła na zbyt wiele. Jej
wizje nigdy nie kończyły się ot tak. Zawsze dostrzegała coś dalej… ale trzeba
chyba postradać rozum, by pomyśleć, że spędzi się życie ze swoim pierwszym
chłopakiem. I to jeszcze takim. Gdy uderzała w nią rzeczywistość uświadamiając,
że jej związek z Tomem kiedyś na pewno się rozpadnie, robiło jej się gorzej.
Idiotyczne było już samo to, że w ogóle o tym myślała. Kto normalny mówi sobie,
że wcześniej czy później rozstanie się z osobą, którą kocha?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">„Idiotka.”<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Byłaby
w stanie katować się tak jeszcze do samych drzwi swojego domu, ale coś, a
raczej ktoś brutalnie sprowadził ją do świata realnego. Z jej ust zdążył
wydobyć się jedynie ledwo słyszalny pisk, bo zakryła je szorstka, wielka dłoń.
Z pewnością należała do mężczyzny, o czym Mia bardzo szybko się przekonała, gdy
została przyparta do muru. Serce zaczęło bić jej, jak oszalałe. Nie miała
pojęcia, co się właśnie dzieje, ale nie było to nic dobrego. Czuła to każdą
komórką swojego ciała. Z prawdziwym strachem w oczach patrzyła na twarz
mężczyzny stojącego przed nią. Właściwie miażdżył ją swoim ciałem, a jego
dziwnie przyspieszony oddech nie wróżył niczego, co miałoby przyjemne
zakończenie. Dziewczyna nie miała złudzeń. Jakby mogła porównać do czegoś swoje
uczucia, na myśl przychodziło jej tylko jedno. Strzelanina w szkole. Wtedy
myślała tylko o tym, że umrze. Właściwie niewiele brakowało, by sama z własnej
woli, położyła się na szkolnym korytarzu, oczekując na swój koniec. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">W
dzikim spojrzeniu swojego oprawcy nie dostrzegała jednak szaleństwa, a zwykłą
desperację. Oczy zaszły jej łzami, gdy zaczął nią lekko szarpać, przeszukując
jedną ręką wszystkie kieszenie, jakie tylko miała. Rozszarpał nawet jej kurtkę.
Nie miała pojęcia, czego chciał, ale czuła wstręt, gdy dotykał jej przez sam
materiał ciuchów i modliła się w duchu, by nie okazał się gwałcicielem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nic nie masz, kurwa – warknął w pewnym momencie, a jego wściekły głos niemal ją
sparaliżował. O ile dało się jeszcze bardziej. – Nic, poza pieprzonym telefonem
– kolejne warknięcie, a wspomniane urządzenie uderzyło z dużą siłą o ścianę,
tuż przy jej głowie. Nie rozleciał się, ale ekran pękł od razu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Mężczyzna
zabrał rękę z jej twarzy, ale była w takim szoku, że w pierwszej chwili nawet
tego nie poczuła. Zanim w ogóle zorientowała się, że może krzyczeć, albo
próbować mu uciec, przed oczami zabłysnęło jej coś srebrnego. Nóż. On miał nóż.
Momentalnie osłabła i nawet nie myślała, by pisnąć słowem. Była zbyt
sparaliżowana strachem, by zacząć się ratować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Jak to, kurwa, możliwe, że mieszkasz w dzielnicy tych pieprzonych milionerów, a
nie masz przy sobie nawet 10 euro – wyrzucił, wyraźnie wciąż rozwścieczony tym
faktem. A ona już przynajmniej wiedziała, co jest przyczyną tego napadu. Mimo
wszystko jakiś ciężar spadł jej z serca. Bo skoro chciał tylko pieniędzy, może
uda jej się wyjść z tego cało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie mieszkam tam… - wydusiła, zbierając się w końcu do kupy. Dopiero zaczynała
odzyskiwać zdrowy rozsądek, który podpowiadał jej, że czas zawalczyć o swój
dalszy los. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
No jasne – parsknął. – Co za pieprzona pomyłka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Mogę ci dać pieniądze. Ile chcesz. Tylko mnie wypuść – wyszeptała drżącym
głosem. To było z jej strony bardzo naiwne, czego dowodem był jego śmiech. Nie
brzmiał, jakby był szczęśliwy. Wcale. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Jesteś przeurocza. – Skwitował. – To nie film, słoneczko. – Zadrżała, gdy
mówiąc to przysunął ostrze noża do jej policzka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Proszę… - Z jej ust wydobył się błagalny szept. Bardzo chciała móc go
przekonać, albo wymyślić cokolwiek innego, co mogłaby zrobić w tej sytuacji. Ale
po pierwsze nie mogła się skupić z ostrzem przystawionym do twarzy, a po
drugie… czuła się na straconej pozycji. Była tylko drobną dziewczynką, a on
ogromnym facetem. Jak miała dać mu sama radę? Mogła przekonać go jedynie swoimi
słowami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie byłoby problemu, gdybyś nosiła ze sobą forsę. Nawet nie wiesz, jak bardzo
jej potrzebuję, teraz, kurwa – wywarczał pełen frustracji i uderzył pięścią w
mur. Aż poczuła wibracje z tyłu głowy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Dam ci pieniądze. Słyszysz? Dam ci je! Tylko nie rób mi krzywdy. Powiedz tylko,
ile chcesz…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Po
jej policzkach płynęły już łzy. W tym momencie już nie tylko on był
zdesperowany. Mia łapała się swojej ostatniej nadziei. Skoro chciał pieniędzy,
była w stanie mu je dać. Byleby tylko wyjść z tego cało. Naprawdę nie miała
pojęcia, dlaczego to akurat ją musiało spotkać. Choć nie życzyła czegoś
podobnego nikomu innemu i tak nie rozumiała swojego losu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Mam lepszy pomysł, słoneczko – facet uśmiechnął się kpiąco, co przyprawiło ją o
mdłości. – Ty zostaniesz moją kartą przetargową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Cdn.</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif;">Za szybko uznaliście, że wszystko się ułożyło xD</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif;">Ale i tak uwielbiam Wasze komentarze <3 </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif;"><br /></span></div>
Unknownnoreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-49567639268820438592016-01-25T00:00:00.000+01:002016-01-25T00:00:06.390+01:0063. Kochaj mnie.<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Nie
rozumiała dziwnego napięcia, które tliło się gdzieś w jej głębi, gdy siedziała
obok Toma. Czuła się trochę tak, jak na początku ich znajomości. Nieswojo,
nieśmiało, obco. A przecież nie był obcy. Nikt inny nie znał jej do tego
stopnia, co on. Dzielili tak wiele wspaniałych wspomnień, niezapomnianych
chwil, a mimo to nagle coś zaczęło pękać. Przerażało ją, jak szybko może
stworzyć się coś z niczego. I jak łatwo można dopuścić do rozpadu tak ważnych
relacji między dwojgiem ludzi. Nie chciała tego. Nie potrafiła wyobrazić sobie
najbliższej przyszłości bez Toma. Kochała go, nadal tak samo mocno. To się nie
zmieniło. I być może to jedyna rzecz, która się nie zmieniła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Milczała,
gdy wszyscy rozmawiali o Vanessie i jej dziecku. Nie umiała się na tym skupiać
mimo że było jej bardzo przykro, że dziewczyna musi przechodzić przez to
wszystko. Nie uważała jednak, by jej głos był niezbędny w tej sprawie. Nikt
nawet nie zauważył, że się nie odzywa, co przyjęła z ulgą. Tak było dobrze.
Choć chyba wolałaby martwić się zdrowiem synka Vanessy niż myśleć o swoich
własnych, głupich problemach. Miała wyrzuty sumienia, że przejmuje się takimi
błahostkami podczas, gdy obok dzieją się dużo poważniejsze rzeczy. Tym
bardziej, że większość swoich trosk tworzy sama w swoim naiwnym móżdżku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Dobra, my uciekamy. Przekażcie Ness, że niedługo do niej wpadniemy - Andreas
podniósł się z kanapy, ciągnąc za sobą Rebecce. Mia dopiero teraz powróciła do
rzeczywistości. - Mia, ty nie miałaś spotkać się dzisiaj z tym Danielem?
Podrzucimy cię - zwrócił się do niej, przez co niemal zakrztusiła się własną
śliną. Nie miała bladego pojęcia o czym mówił jej brat. Mimo że nadal widywała
się w szkole z Danielem, w dalszym ciągu nie umówili się na żadne wyjście. A
jeśli by tak w ogóle było, to Andreas dowiedziałby się o tym jako ostatni.
Dlatego patrzyła w tym momencie na niego, jakby właśnie spadł z kosmosu, nie
wiedząc, co powiedzieć. Niemniej i tak została uprzedzona przez Toma, któremu w
przeciwieństwie do niej, wcale nie odjęło mowy. Można by rzec nawet, że nagle
się ożywił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Jakim Danielem? - Spojrzał najpierw na przyjaciela, a dopiero potem na Mię,
która miała ochotę kolejny raz rozszarpać swojego brata. Ale tylko do czasu, aż
nie ujrzała na jego twarzy tego specyficznego uśmiechu. Wtedy dotarło do niej,
że to był głupi podstęp. Tylko co właściwie chciał tym osiągnąć? - Czy ja o
czymś nie wiem?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
To może wy sobie pogadajcie, a my się zmywamy - stwierdził Andy, w międzyczasie
jeszcze zdążając puścić siostrze oczko. Rebecca także nie kryła swojego
zadowolenia, czego Mia nie potrafiła zrozumieć. Czy oni naprawdę sądzili, że
taka głupota zrobi wrażenie na Tomie? Właściwie, gdyby tak się stało, to nie
byłoby wcale takie głupie. Czy Tom kiedykolwiek był już o nią zazdrosny? Nie
powinna myśleć w ten sposób, ale ostatnio było między nimi tak beznamiętnie, że
traktowała to już niemal, jak ostatnią deskę ratunku. Mimo wszystko, nie
zamierzała wcale koloryzować i specjalnie wzbudzać jego zazdrość. Zdecydowanie
nie była tym typem kobiety.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
No to trzymajcie się. Widzimy się jutro.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
To ja was odprowadzę i tak muszę iść do sklepu - rzucił Bill, wstając z
miejsca. Czuł, że lepiej będzie się ulotnić na trochę a sam miał kilka spraw do
przemyślenia, więc dobrze mu się to kalkulowało. Mia odnosiła teraz wrażenie,
jakby wszyscy spiskowali za jej plecami. Nie miała na to jednak wpływu i
wiedziała, że za chwilę zostanie z Tomem sam na sam, a wtedy zrobi się jeszcze
bardziej niezręcznie. Nie pamiętała już nawet kiedy ostatnio mieli okazję być
sami. Zdecydowanie wiele się zmieniło.
Właściwie miała ochotę wyjść razem z bratem i jego dziewczyną, ale nie
pozostawili jej wyboru. Sami ją w to wpakowali, zapewne myśląc, że w ten sposób
pomogą. Ewidentnie każdy widział, że coś jest nie tak mimo jej wszelkich starań
udawania, jak bardzo jest w porządku. Po co w takim razie tak się męczyć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
To co z tym Danielem? – Głos Toma wyrwał ją z ponownego zamyślenia. Tak, to był
ten moment, w którym zostali sami. A ona przypomniała sobie, dlaczego udaje, że
wszystko gra.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nic – odparła nawet na niego nie patrząc. Wolała unikać kontaktu wzrokowego,
dla własnego dobra. – Zwykły znajomy ze szkoły.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
I tylko tyle?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Czuła,
jak kanapa ugina się pod jego ciężarem, gdy usadawiał się bokiem, by móc widzieć profil jej twarzy.
Wcale jej nie pomagał gapiąc się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Tak, a co jeszcze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie wiem. Po prostu nigdy wcześniej o nim nie mówiłaś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie było okazji. Poza tym ja też nie znam wszystkich twoich znajomych, to chyba
normalne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Właściwie tak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
No właśnie – mruknęła, uznając temat za zakończony. Coś w głębi podpowiadało
jej, żeby wstała i stąd wyszła, ale nogi odmawiały posłuszeństwa. Może tak
naprawdę wcale tego nie chciała. Miała mętlik w głowie, a jej uczucia stały się
jednym wielkim chaosem. Przez chwilę miała ochotę zachować się, jak obrażona,
wściekła dziewczynka, krzycząc mu, co go w ogóle to wszystko obchodzi. Z
drugiej strony wiedziała, że to niedorzeczne. Nie chciała pogarszać sytuacji.
Tęskniła za nim, za ich dawnymi relacjami. Chciała go z powrotem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Już ci się nie podobam, że nawet na mnie nie patrzysz? – Serce stanęło jej na
kilka sekund, gdy usłyszała to pytanie. Odruchowo odwróciła głowę w jego
stronę. To zadziałało momentalnie. Jedno spojrzenie, te ukochane oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Co za głupoty… - Powiedziała cicho, bo głos także postanowił przestać z nią
współpracować. Mimo tych wszelkich barier, jakie ostatnimi czasy powstały
między nimi, teraz, patrząc na niego, znowu czuła, jak wszystko się ulatnia.
Znała tą twarz, te oczy, usta… Ta chwila budziła to, co zdążyło już między nimi
zasnąć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Też tak myślę – uśmiechnął się, chwytając w palce kosmyk jej włosów. Dopiero
teraz zauważyła, jak jest blisko. Ta świadomość wystarczyła, by z jej umysłu
wyparowały wszystkie wątpliwości i troski. A szybsze bicie serca w piersi tylko
to potwierdzało. Może to jakiś wieczór cudów i spełniają się teraz najskrytsze
pragnienia. Chciała go znowu mieć i miała… Był tu, patrzył na nią. Widział ją.
Tak jak zawsze to robił, budząc emocje i dreszcze na ciele. A ona rozpływała
się, nim jeszcze dokonał czegokolwiek więcej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Jej
usta samoistnie rozchyliły się, lecz nie odpowiedziała mu już nic. Kosmyk jej
włosów opadł z powrotem na swoje miejsce, a jego dłoń wylądowała na jej
policzku. Świat przestał istnieć. Jego twarz nagle znalazła się jeszcze bliżej,
aż poczuła ciepły oddech na swoich wargach. Pozwoliła, by jej powieki opadły a
wraz z tym obudziły się wszystkie zmysły. Pocałował ją delikatnie najpierw w
policzek, potem w nos a następnie przesunął ustami po linii jej szczęki.
Zaśmiała się cicho, wiedząc, że się z nią droczy. Wiedziała, że jeszcze chwilę
potrwa, nim dostanie od niego, to czego naprawdę chce. Chyba, że sama sobie to
weźmie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Otworzyła
oczy, od razu napotykając jego czekoladowe tęczówki. Uśmiechnęła się szeroko
jednocześnie wchodząc na kanapę i zarzuciła mu ręce na szyję, przyciągając
mocno do siebie, aż sama opadła do tyłu a Tom nie mając zbyt dużego wyboru,
wylądował na niej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Podparł
się jedną ręką, by jej nie zgnieść i przy okazji móc dobrze widzieć jej
rozanieloną twarz. Jeszcze właściwie nic nie zrobił a już była szczęśliwa. Nie
spodziewał się, że to będzie takie proste. Posłał jej uśmiech i ucałował w
końcu słodkie usta. Nie spełniało to jednak wciąż jej oczekiwań, bo nie pozwoliła
mu się od siebie oddalić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Kochaj mnie – szepnęła wpatrując się w niego bez opamiętania. Była pewna, że
słyszał a nawet czuł, jak wali jej serce. Sama miała wrażenie, że za chwilę po
prostu sobie wyskoczy i zacznie odbijać się po całym pokoju. Ta wizja jednak
nie kojarzyła jej się zbyt radośnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Kocham, kocham, kocham – powtarzał, a z każdym kolejnym „kocham” muskał jej
usta i czuł, że mógłby już nigdy nie przestawać. Ani wyznawać jej miłości, ani
całować. To było szalone, co działo się w jego wnętrzu. Ale tym razem, nie
chodziło jej o deklaracje uczuć. Nie umiała jednak wyrazić tego w inny sposób,
mimo że bardzo chciała. Wciąż nie była na tyle odważna. Multum myśli znowu
kotłowało się w jej głowie, ale emocje były teraz o wiele silniejsze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Kochaj się ze mną, Tom…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Sama
nie wierzyła, że udało jej się wypowiedzieć to na głos. Jednak zrobiła to, a on
z pewnością usłyszał. I o dziwo, wcale nie miała ochoty uciec, czy zapaść się
pod ziemię. Nawet nie odwróciła wzroku. Cały czas patrzyła w jego oczy. Mogła
dostrzec w nich nutę zaskoczenia, ale nie wyraził tego w żaden inny dosadny
sposób. I nie zamierzał mimo że to było ostatnim, czego się dzisiejszego dnia
spodziewał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Bez
słowa wsunął ręce pod jej plecy, unosząc ją do pozycji siedzącej. Z uśmiechem
na twarzy zaczepił jej nogi o swoje biodra, sam obejmując dziewczynę w pasie
tak, by móc razem z nią wstać z kanapy. Nie była do końca pewna, co zamierzał.
Ale nie żywiła żadnych obaw. Tymczasem on po prostu zaniósł ją do swojej
sypialni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Przyjemne
mrowienie wypełniło jej żołądek, gdy opadła na miękką pościel. Myśl o tym, co niedługo będzie się działo,
budziła w niej ekscytację. Już dawno pragnęła powtórzyć z Tomem te magiczne
chwile, które wydarzyły się podczas ich wyjazdu. Niestety w międzyczasie
wydarzyło się wiele sytuacji komplikujących ich relacje. Tom na pewno nawet nie
rozmyślał o tym, w taki sposób, jak ona. Poza jednym wieczorem po pogrzebie
jego mamy, nie mieli ze sobą więcej żadnych intymnych chwil. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Muzyk
nie pozwolił jej się nad tym zbyt długo rozwodzić. Przesunął dłonią po jej
włosach i policzku, gładząc je z czułością.
Mimo że pierwszy raz mieli już za sobą, nadal traktował ją w wyjątkowy
sposób. Była tym wprost oczarowana. Nie mogła wątpić, że jego uczucia wobec
niej wciąż są żywe i szczere. Przynosiło jej to wielką ulgę. Teraz mogła już
całkowicie się rozluźnić, co też uczyniła, mając pewność, że jest w
odpowiednich rękach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Zadrżała,
gdy jego usta ponownie tego wieczoru znalazły się na zarysie jej szczęki, lecz
tym razem schodził nimi coraz niżej zostawiając za sobą najsłodsze, pełne
czułości pocałunki. Odchyliła lekko głowę czując go na swojej szyi a zaraz
potem dekolcie. Jej skóra nagle stała się niebywale wrażliwa i rozpalona.
Zaczął pieścić jej dekolt, zadzierając jednocześnie materiał jej bluzki do
góry. Serce niemal wyskoczyło jej z piersi, gdy dotknął nagiej skóry na brzuchu sunąc dłonią w górę.
Zatrzymał się pod linią stanika i przyciągnął palcem w jej wzdłuż a jego usta
nagle znalazły się między piersiami. Przez chwilę zabrakło jej tchu. Coraz
silniejszy ucisk u dołu brzucha sprawiał, że nie potrafiła uleżeć dłużej w
bezruchu. I nie tylko tam zaczynała odczuwać podniecenie. Automatycznie już
chwyciła krawędzie jego koszulki podciągając ją znacznie. Wtedy Tom oderwał
usta od jej skóry i sam pozbył się materiału przez głowę, odrzucając go na
pobliskie krzesło. Kolejny już raz zaparło jej dech w piersi, tym razem na
widok jego umięśnionego torsu. Widziała już go. Nie raz. A jednak nadal robiło
to na niej wrażenie, co też nie umknęło jego uwadze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Uśmiechnął
się z zadowoleniem i nim w ogóle się zorientowała, zaczął ściągać z niej
bluzkę. Teraz ich szanse były prawie wyrównane, poza tym, że Mia wciąż miała na
sobie stanik. Niemniej, przypomniała sobie o swojej nieśmiałości, dopiero, gdy
Tom zaczął majstrować przy guziku jej dżinsów. Mimo to nie zamierzała go wcale
powstrzymywać. Przecież robił dokładnie to, czego chciała. Musiała tylko przełamać
swoje wewnętrzne bariery. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Na pewno chcesz, bym posuwał się dalej? - Drgnęła zaskoczona dźwiękiem jego
głosu. Nie spodziewała się raczej, że będą jeszcze padać między nimi
jakiekolwiek słowa. Ale to był Tom. Jej Tom. Troskliwy i kochany. Nie mógłby
przejść do rzeczy, nie upewniając się wcześniej kilkukrotnie, że wszystko robi
właściwie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Tak. I nie musisz się upewniać, co kilka minut. - Posłała mu delikatny uśmiech,
który miała nadzieję, był wystarczająco przekonujący. - Nie jestem porcelanową
lalką... <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Jesteś - szepnął z rozbawieniem i oparł się czołem o jej, następnie ocierając
nosem o gładką skórę na policzku. Rozpływała się darzona taką ilością czułości
z jego strony. I całkowicie odpłynęła, gdy złączył ich usta w słodkim
pocałunku. Objęła jego twarz dłońmi, zatrzymując przy sobie na dłużej. Pogłębili
pocałunek, pozwalając, by ich języki odnalazły wspólny rytm w dzikim tańcu do
czasu, aż zabrakło im obojgu powietrza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Oderwał
się od niej ciężko oddychając i chyba obydwoje uznali, że to odpowiedni moment
na pozbycie się reszty ubrań i dokończenie tego, co od kilkudziesięciu minut
się miedzy nimi rodziło. Wystarczyła minuta, by zostali całkiem nadzy.
Gitarzysta nie mógł oderwać wzroku od ciała swojej dziewczyny, choć doskonale
wiedział, jak ją to krępuje. Była dla niego piękna, tak po prostu piękna. I nie
potrafił odmówić sobie tej przyjemności. Jednak nie zaprzestał na samym
wpatrywaniu się w nią. Zaczął również badać jej ciało swoimi dłońmi. Wtedy jej
powieki opadły i całe spięcie z niej spłynęło. Uwielbiała czuć jego dotyk. Cała
drżała, gdy obejmował jej piersi, specjalnie zahaczając o sterczące już sutki.
Drażnił je, wywołując u nastolatki mocniejsze bicie serca i jeszcze większe
pożądanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Mimo
że miał już ją pod swoimi dłońmi, nadal było mu mało. Zwilżył swoje wargi
językiem a następnie pochylił się nad jej biustem, chwytając jedną z brodawek.
To było już zbyt wiele na jej wytrzymałość, a jęk który wydostał się z jej ust
był tylko potwierdzeniem tego. Tom słysząc tak piękny dla niego dźwięk,
przyssał się do niej jeszcze mocniej jednocześnie chowając w dłoni drugą pierś.
Przy okazji niemalże opadł na nią całym swoim ciałem, co najbardziej odczuła
między swoimi nogami. Jego męskość ocierała się o jej uda co chwilę zbliżając
bardziej do najczulszego miejsca. Miała wrażenie, że za chwilę oszaleje jeśli
nie poczuje go w sobie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Wejdź we mnie, proszę... - Wyszeptała między kolejnymi cichymi westchnieniami,
nie miała pojęcia czy w ogóle ją usłyszał. Ale w pewnym momencie odsunął się od
niej, sięgając ręką gdzieś za jej głowę. Jak się okazało, po zabezpieczenie.
Przynajmniej on myślał rozsądnie w tym związku. Bez słowa założył prezerwatywę
i mógł znowu powrócić na swoje poprzednie miejsce. A to między jej nogami stało
się zdecydowanie jego ulubionym. Wyraźnie ze wzajemnością. Mia westchnęła
głęboko, gdy tylko rozsunął jej uda, by się zmieścić. Zamierzał od razu spełnić
jej prośbę, chwycił ją więc za biodra i zsunął niżej. Pochylił się i zaczął
powoli w nią wchodzić nie tracąc kontaktu wzrokowego, co nie było takie proste,
gdy powieki dziewczyny co chwilę opadały. Odpływała. Nie miał co do tego
najmniejszych wątpliwości. Była jego. Jęknęła znacznie głośniej w momencie, gdy
wypełnił ją całą. A kiedy już miał pewność, że sprawia jej przyjemność, nie
wahał się dłużej. Zaczął poruszać się rytmicznie, wyznaczając im odpowiednie
tempo. Jej piersi unosiły się w górę i w dół, od czego nie umiał oderwać
spojrzenia. Musiał ponownie ich dotknąć a tym sposobem pobudził ją jeszcze
bardziej. Zacisnęła dłonie na kołdrze czując, że jest już bliska swojego
spełnienia. Zatracała się w tym uczuciu. Zapomniała o wszystkim innym, już nie
było żadnych blokad. Była tylko ona i Tom. Ich wspólna rozkosz. To znowu się
działo i było jeszcze cudownej niż ostatnim razem. Marzyła o tym, by tego z nim
doświadczyć. Chciała mieć go w sobie i doznać spełnienia. Nigdy nie wątpiła, że
Tom będzie w stanie jej tego dostarczyć, ale niesamowite było móc to w końcu
przeżyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">On
również czuł się o wiele lepiej z myślą, że tym razem im obojgu będzie dobrze.
Nie musiał być już nad wyraz ostrożny, ale jednak starał się, by każde jego
kolejne pchnięcie nie było zbyt gwałtowne. Chciał zrobić to powoli i dokładnie.
Nie chodziło tu tylko o seks, ale przede wszystkim, ich uczucia. Liczyło się
to, że wcale nie musiał się na tym skupiać. Działał w ten sposób automatycznie,
jego ciało samo nim kierowało. Robił, to co czuł. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Wszystko
było idealne, prawdziwe i szczere. Nic więcej nie było potrzebne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">^^^<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Nie
miał pojęcia, jak długo krążył po parku i jak wiele tych okrążeń zdążył już
zrobić. Zapomniał rękawiczek, więc dłonie mu przemarzły, lecz nie przejmował
się tym. Walczył ze swoimi myślami. Coś usilnie nakazywało mu zadzwonić do
Kathariny a z drugiej strony, nie potrafił zdobyć się na odwagę. Minęło tyle
czasu, że tracił nadzieję na to, by było jeszcze cokolwiek ratować. Najgorsze w
tym wszystkim było to, że jego związek po prostu przestawał istnieć z w
milczeniu. Bez żadnych kłótni, dyskusji, rozmów. Jednego dnia byli, a drugiego
już nie. Zdawał sobie sprawę, że głównie jest to jego wina. Choć nie od dziś
wiadomo, że relacje w związku budują dwie osoby i to one zawsze wspólnie
ponoszą odpowiedzialność. Niemniej, on pierwszy się odsunął. Praktycznie zaczął
ignorować Katharinę. Teraz, gdy o tym myślał, czuł się jak ostatni dupek.
Wyznawał jej miłość, namawiał do wspólnego mieszkania, planował poważną
przyszłość a potem po prostu sobie zniknął. Niemalże bez słowa. Nie mógł
postąpić gorzej. Nie sądził, by jego zachowanie zasługiwało na wybaczenie. A
Kath przecież była dumną kobietą. Potraktował ją, jakby nic nie znaczyła. Więc
i on przestał dla niej cokolwiek znaczyć. To było logiczne. Nie rozumiał, więc
czemu w ogóle jeszcze się nad tym zastanawia. Powinien zapomnieć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Zapomnieć.
Nie mógł znieść tej myśli. Obudziła w nim frustrację. To nie mógł być koniec.
Nie po tym wszystkim i nie w tak żałosny sposób. Nawet jeżeli miałaby nigdy mu
nie wybaczyć, czy wyzwać od najgorszych prosto w twarz, chciał to usłyszeć.
Jeśli ich związek ma się rozpaść, to niech chociaż stanie się to, jak należy.
Nie mogą nagle udawać, że nigdy nic ich nie łączyło. To nie była żadna fikcja.
Żywili do siebie prawdziwe uczucia. I to nie byle jakie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Dopiero
teraz go to tknęło na tyle mocno, by wyciągnął w końcu telefon i wybrał jej
numer. Oczywiście nie liczył, że w ogóle odbierze. Niemniej, zamierzał próbować
do skutku a ostatecznie, zjawi się w jej mieszkaniu. Był skłonny sterczeć pod
jej drzwiami, jak jakiś psychopata, dopóki z nim chociaż nie porozmawia. Taki
właśnie miał plan.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Halo? - Serce mu zadrżało, gdy usłyszał jej głos. Naprawdę nie sądził, że
odbierze. Mimo że zdecydował się zadzwonić, chyba nie był na to przygotowany.
Nagle odebrało mu mowę. - Billl, to ty? - Katharina nie wydawała się być zbyt
cierpliwa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Tak - potwierdził ochrypłym głosem. Bił się z myślami, szukając odpowiednich
słów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Aha. Więc..? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Myślę, że powinniśmy porozmawiać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Rychło w czas. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Zdaję sobie z tego sprawę, wierz mi - zapewnił ją, jednocześnie nabierając na
nowo pewności siebie. - Ale powinniśmy zrobić to jak ludzie. Wpadnę do ciebie
jutro, nie masz nic przeciwko? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Nie, w porządku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Świetnie... w takim razie, do zobaczenia - rzucił niepewnie, dziwiąc się cały
czas, że tak łatwo mu poszło. Czy to możliwe, by nie była na niego, aż tak
wściekła? A może jest bardziej wyrozumiała, niż sądził..? Może jeszcze nie wszystko
stracone? Musiała go bardzo kochać, skoro zgodziła się z nim rozmawiać i w
ogóle go widzieć. Miał wiele szczęścia. Kamień spadł mu z serca, choć nie miał
bladego pojęcia, co wyniknie z jutrzejszego spotkania. Przed nim cała noc na
przygotowania. Nie było mowy, żeby udało mu się zasnąć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Cdn. <o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif;">Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że jeszcze czytacie to opowiadanie, a już najbardziej, że komentujecie <3 Dziękuję! I zapowiadam, że szykuję tutaj jeszcze kilka małych rewolucji hyhy ]:-></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif;"><br /></span></div>
Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-46016720034775533222016-01-18T22:25:00.001+01:002016-01-18T22:25:42.923+01:0062. Jesteśmy siebie warci.<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Kilka dni później...<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Vanessa była kolejną
osobą, która nienawidziła szpitali. Nikt nie powinien się temu dziwić. W
dodatku nie tak miał wyglądać jej pobyt w tym miejscu. Miała przebywać tu góra
trzy dni i zaraz po tym wrócić wraz ze swoim dzieckiem do domu. Jednak wszystko
potoczyło się zupełnie inaczej. Nie tak, jak planowała. O ile można w ogóle
zaplanować takie rzeczy. Ale przecież wiedziała, że niedługo na świat przyjdzie
jej syn, szykowała się na ten moment. Czytała artykuły, oglądała programy. Nie
chciała być czymkolwiek zaskoczona, nie chciała się czegokolwiek wystraszyć. I
mimo tego wszystkiego, los i tak postawił ją pod ścianą. Kolejny raz udowodnił,
że nic nie ułoży się po jej myśli. A ona nie miała wyboru, musiała to przyjąć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Leżała teraz na niewygodnym
łóżku, w tym okropnym pomieszczeniu, od którego zapachu ciągle ją mdliło. Nie
miała ochoty nic jeść, ani z nikim rozmawiać. Była sfrustrowana. Prawie nie
widywała swojego syna przez co traciła cierpliwość. Wiedziała, że coś jest nie
tak. Coś się działo i nikt jej o tym nie mówił. Ale przecież jest matką, czuje
to. Przyjaciele rzadko pozwalali jej na chwile samotności i dlatego też nie
miała czasu rozmyślać o ewentualnych komplikacjach ze zdrowiem swojego dziecka.
Była pewna, że to także robią w pełni świadomie. Z jednej strony szczerze ją
wspierali i dotrzymywali towarzystwa, a z drugiej zwyczajnie chcieli odciągnąć
jej myśli od wiszącej w powietrzu katastrofy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Hej, piękna. - Do
pomieszczenia wszedł Tom, wyrywając ją z zamyślenia. Uniosła na niego swoje
przygaszone spojrzenie. Przed nim nie musiała udawać, że coś jest nie tak. On
wszystko rozumiał i chyba jako jedyny potrafił tak dobrze ją wesprzeć. -
Przyniosłem trochę koloru do tego brzydkiego pokoju - dodał podchodząc do niej
z bukietem kolorowych kwiatów. - Mam nadzieję, że teraz będzie ci tu
przyjemniej. Chociaż trochę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Dziękuję -
uśmiechnęła się do niego blado, a on zaczął rozglądać się za jakimś wazonem. Co
najmniej, jakby w takim miejscu faktycznie wazony czekały na okazję, aż ktoś
przyniesie ze sobą kwiaty. Oczywiście niczego nie znalazł. Zrezygnował więc i
położył bukiet na razie na stoliku obok łóżka, a sam usiadł na krześle przy
Vanessie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Jak się czujesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Dobrze. Nie wiem po
co tu jeszcze mnie trzymają.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Lepiej dmuchać na
zimne...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Jasne... - mruknęła
bez przekonania. - Pójdziemy do małego? - Zapytała po chwili ciszy. Tom skinął
głową uśmiechając się delikatnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Jasne, zaraz
pójdziemy. Pewnie znowu urósł.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Naprawdę nie wiem,
jak twoim zdaniem takie maleństwo mogło tyle urosnąć w ciągu kilku dni -
skwitowała z rozbawieniem, ale zaraz spoważniała. - Moim zdaniem jest bardzo
kruchy... I niknie w oczach - dodała ciszej, odwracając od niego swoje
spojrzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Hej, co ty
opowiadasz - ujął jej podbródek, odwracając twarz z powrotem w swoją stronę.
Jej niebieskie tęczówki były szklane i smutne. Ten widok ściskał go za serce,
ale musiał być twardy. Obiecał sobie, że będzie. - To silny chłopak. Ma to po
swoim wujku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Powinnam nadać mu
jakieś imię. Ale boję się...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Czego?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Że... go zaraz
stracę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Boże, Ness. Nie myśl
w ten sposób, nie ma w ogóle takiej opcji, dziewczyno. Wszystko będzie w
porządku, rozumiesz? - Chwycił jej twarz w obie dłonie, zmuszając, by patrzyła
mu w oczy. - Wymyśl mu to imię. Zasługuje na to. Zrób to teraz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Ale... Ja nie mam
pojęcia, jak go nazwać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Zawsze możesz nazwać
go po wujku - wyszczerzył się do niej, rozluźniając tym żartem atmosferę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- A potem będzie taki,
jak ty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- No i bardzo dobrze!
Kobieto, twój syn będzie chodzącym ideałem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Właściwie... Byłabym
całkiem zadowolona - przyznała z uśmiechem. Tom był naprawdę dobrym facetem.
Nie tylko urodziwym i inteligentnym, ale miał w sobie coś więcej. Bardzo
cieszyłaby się, gdyby to on był ojcem jej syna. Nawet jeżeli nigdy nie mieliby
tworzyć razem prawdziwej rodziny. To było bez znaczenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Siedzieli razem
jeszcze tak przez pół godziny, wspólnie zastanawiając się nad imieniem dla
dziecka, aż w końcu zgodnie stwierdzili, że Javier jest najlepszą opcją. Potem
Tom pomógł Vanessie wstać z łóżka i razem udali się na oddział, gdzie leżał jej
synek. Niestety mały wciąż przebywał w inkubatorze, z tej oraz wielu innych
przyczyn też nie mogli go wziąć na ręce. To kolejna rzecz, która gnębiła
Vanessę. Miała dosyć patrzenia na swoje dziecko przez kawałek plastiku. Chciała
móc w końcu przytulić go do siebie, poczuć. Nie mówiąc już o karmieniu...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Stała obok Toma w
milczeniu i ze łzami w oczach wpatrywała się w maleńkie stworzenie. Trudno było
jej uwierzyć, że to naprawdę jest jej dziecko. Przeszła przez to wszystko.
Zdecydowała się zostać matką. A teraz... Nie ma pewności, czy jej synek w ogóle
wróci z nią do domu. Serce jej pękało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Tom objął ją w pasie,
w obawie, że może być nadal zbyt słaba, by stać sama tak długo. Troszczył się o
nią cały czas, jak nikt inny. Dopełniał swojej obietnicy, nie zawiódł jej.
Właściwie obiecał pomagać jej w wychowaniu syna, nie musiał być tu przy niej
akurat w tym momencie. Miał własne sprawy, własne życie. Mimo to był, poświęcał
swój czas. Teraz żałowała, jak nigdy, że kiedyś im nie wyszło. Że ta relacja od
początku była źle ustawiona. Gdyby zabrali się za to zupełnie inaczej, może
teraz wszystko wyglądałoby inaczej. Może miałaby wspaniałego faceta i byłaby
szczęśliwa. Niemniej, to już przeszłość.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Witam państwa, mam
nadzieję, że nie przemęcza się pani za bardzo. Wiem, że trudno się powstrzymać
od odwiedzin synka, ale musi pani jeszcze na siebie uważać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Dobrze im znany
mężczyzna zjawił się nagle obok, zwracając na siebie uwagę. Nie wiedzieć czemu,
Tom za każdym razem, gdy go widział, miał ochotę wyładować swoją frustrację na
jego twarzy. Mimo że lekarz wykonywał dobrze swoją pracę i tak był na niego
wściekły. Cały czas towarzyszyło mu nieodparte wrażenie, że mógł robić to
znacznie lepiej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Wiem, uważam na
siebie - Vanessa uniosła na niego swoje spojrzenie. - W jakim on jest stanie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Właśnie o tym
zamierzałem z państwem porozmawiać - oznajmił, a jego wyraz twarzy nie był już
taki promienny. - Może przejdziemy do mojego gabinetu? - Zaproponował, a
szatynce serce już podeszło do gardła. Spojrzała na Toma z przerażeniem w
oczach. Ten jednak zachowywał spokój. Skinął głową w kierunku lekarza, a
dziewczynę objął szczelniej w pasie i poprowadził do wyjścia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">^^^<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Ostatni deszcz w
połączeniu ze śniegiem i nocnym przymrozkiem spowodował, że trudno było utrzymać
równowagę na chodnikach, czy wszelakich innych drogach. Mia z wielkim trudem
poruszała się swoją ścieżką, modląc się w duchu, by tylko nie wywinąć orła.
Jeszcze tego brakowało, by miała sobie coś złamać. Przynajmniej skupiając się
na drodze, nie myślała o pozostałych problemach, które z pewnością były
poważniejsze niż śliska powierzchnia pod nogami. Chociaż teraz mogła odetchnąć
od kotłujących się w jej głowie myśli, które nie dają jej spokoju. Z jednej
strony Rebecca, z drugiej Vanessa. A z trzeciej jeszcze Tom. Nie wiedziała już
kim najpierw powinna się martwić. Przytłaczało ją to powoli. Niemniej, doszła
do wniosku, że Rebecca powinna być dla niej na pierwszym planie. Przyjaciółkę
czeka teraz trudny czas, a o jej kłopotach wie tylko ona i jej brat. Nie może,
więc liczyć na wsparcie innych. A Vanessa... Vanessa ma wszystkich innych. I
Toma. Ma jej Toma. W całości. Wbrew sumieniu, za każdym razem coś ściskało jej
żołądek, jak sobie to uświadamiała. Mimo że zdawała sobie sprawę z sytuacji i
wiedziała o tym, że Tom jest przyjacielem Vanessy, że znają się wiele lat i
jest jej zwyczajnie teraz potrzebny... Czuła się z tym nieswojo. To normalne że
w takiej chwili została zepchnięta na bok, ale jednak coś cały czas nie dawało
jej spokoju. I nie potrafiła się tego pozbyć, choć bardzo chciała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Hej! - Radosny krzyk
przyprawił ją niemal o zawał serca. Podskoczyła gwałtownie i gdyby nie czyjeś
silne ramię, które w samą porę chwyciło ją w pasie, skończyłoby się to dla niej
bolesnym upadkiem, którego tak bardzo starała się dzisiaj uniknąć. - O Boże,
spokojnie, to tylko ja... Przepraszam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Co ja ci zrobiłam,
że chcesz mnie zabić! - Zawołała spoglądając na niego wciąż zszokowana. -
Zawału prawie dostałam. Nie wiem czemu ludzie mają tendencje do pojawiania się
znikąd i jeszcze krzyczenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Ale ja nie
krzyczałem. I serio, podszedłem normalnie tylko ty idziesz zamyślona, jak
zwykle.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Skupiam się na
drodze, żeby się nie pośliznąć - wyjaśniła i orientując się, że chłopak wciąż
trzyma ją w pasie, odsunęła się w końcu od niego. - Niemniej, dzięki, że mnie
złapałeś przy okazji. To odkupuje twoje winy, że niemal mnie zabiłeś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Całe szczęście!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Co słychać? -
Zagadnęła ponownie ruszając przed siebie. Chłopak dotrzymywał jej kroku,
również patrząc pod nogi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Wszystko w porządku.
Pomyślałem, że moglibyśmy spotkać się na jakimś lepszym gruncie niż szkoła, czy
droga powrotna z niej - zasugerował, trochę ją tym zaskakując. Ale na dobrą
sprawę, nie powinno wydawać jej się to dziwne. Znają się już trochę, zdążyła go
polubić. I faktycznie ich znajomość opierała się wyłącznie na spotkaniach w
szkole lub chodniku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- W sumie byśmy mogli.
Tylko ostatnio mam trochę ważnych spraw...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Spokojnie, nigdzie
mi się nie spieszy. Przecież możemy spotkać się, kiedy nam pasuje. A coś się
dzieje? - Zerknął na nią niepewnie. Nie wiedział, czy odpowiednim było zadawać
takie pytania na tym etapie ich znajomości. Nie byli nawet przyjaciółmi. Mia
jednak nie wydawała się być o to zła, więc mógł odetchnąć z ulgą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Moi przyjaciele mają
trochę kłopotów i staram się pomóc. A u mnie chyba wszystko okej - uśmiechnęła
się lekko. Choć miała wrażenie, że oszukiwała samą siebie. Wcale nie czuła,
żeby było okej. Gnębiła ją sytuacja z
Tomem. Ich relacje ostatnio są takie nijakie, że aż ją to boli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Prawie mnie przekonałaś
- szturchnął ją zadziornie w bok. - Ale rozumiem. Nie musisz nic mówić jeśli
nie chcesz, w końcu jestem facetem. Pewnie wolisz gadać z przyjaciółkami o
takich rzeczach. W każdym razie, jak coś, zawsze możesz się do mnie zgłosić -
zadeklarował puszczając jej oczko. Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością.
Cieszyła się, że nie ciągnął ją za język. Faktycznie nie był osobą, do której
chciałaby się zwracać ze swoimi wątpliwościami, co do związku z Tomem. Nie była
pewna nawet, czy jest gotowa rozmawiać na ten temat z kimkolwiek. - To, co,
widzimy się jutro w szkole? - Zatrzymał się, stając przed nią, gdy doszli już
pod dom dziewczyny. Ta skinęła twierdząco głową. Dobrze było mieć kogoś z kim
można pogadać i oderwać się od codzienności. Szkoła już nie wydawała się taka
denna i straszna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Tak...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- No witam! - Znajomy
głos przerwał jej, nim zdołała w ogóle cokolwiek mu odpowiedzieć. Nie musiała
się nawet odwracać, by wiedzieć, że za jej plecami stoi Andreas. Zamknęła na
moment oczy wiedząc już, że to nie potoczy się dobrze. Nie mogło, bo to w końcu
jej brat. - Jestem Andy. Dobrze, że w końcu mogę cię poznać - wyciągnął rękę w
kierunku zdezorientowanego chłopaka, który mimo wszystko uścisnął jego dłoń.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Daniel...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Jestem bratem Mii.
Byłem ciekaw, z kim się zadaje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Świetnie, to już
wiesz - skwitowała dziewczyna nie wyrażając swojego zadowolenia. - Właściwie,
Daniel już idzie do domu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Dokładnie tak -
potwierdził. - Także, miło było cię poznać. I mam nadzieję, że już jesteś
spokojny o swoją siostrę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- To się jeszcze okaże
- Andreas uśmiechnął się głupkowato, a Mia zgromiła go swoim spojrzeniem
jednocześnie posyłając przepraszający uśmiech w kierunku Daniela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Jasne. To do
zobaczenia - chłopak nie zamierzał już przedłużać, choć miał wiele do
powiedzenia. Nie chciał jednak utrudniać życia nastolatce. Widział, że czuła
się niezręcznie w tej sytuacji. Pożegnał się więc i odszedł w swoim kierunku,
chowając jednocześnie dumę do kieszeni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Dzięki, dzięki,
dzięki - Mia obdarzyła brata sztucznym uśmiechem i nie czekając, także udała
się do domu. Blondyn dogonił ją zaraz i chwycił pod ramię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Nie podoba mi się
on.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- To dobrze, nie
jesteś gejem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Bardzo zabawne -
mruknął. - Tom o nim wie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Myślę, że ma
zupełnie inne zmartwienia na głowie niż poznawanie moich znajomych ze szkoły -
oznajmiła dość rozgoryczonym głosem. Aż za bardzo. Trochę się zagalopowała,
wcale nie chciała, aż tak okazywać swojej niechęci. Nie miała w planach, by
Andreas miał się czegokolwiek domyślić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- No tak... - Ku jej
zdziwieniu, brat przyznał jej rację i wcale nie wypytywał o nic więcej.
Sądziła, że będzie próbował ciągnąć ją za język. Może nawet gdzieś w głębi,
nieświadomie, tego chciała. Móc wygadać się ze swoich głupich, bezpodstawnych
obaw i otrzymać kilka słów otuchy. By ktoś w końcu przemówił jej do rozumu i
powiedział, że sobie wszystko wymyśla. - Ale i tak on mi się nie podoba. Skąd
go w ogóle wytrzasnęłaś? - Kontynuował, gdy już zamknęła za nimi drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Mówiłam ci, że
chodzimy do jednej szkoły. Ty nie miałeś znajomych w szkole? Wyluzuj. On jest w
porządku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Mimo wszystko,
uważaj na niego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Zawsze uważam -
zapewniła go, choć sama nie widziała nic podejrzanego w swoim nowym koledze.
Andreas jak zwykle przesadzał. Może jednak mają ze sobą dużo więcej wspólnego,
niż sądziła. Jej braciszek też miał niezłą tendencję do wymyślania. - Co z
Beccą?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Jutro idziemy do
lekarza...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- To dobrze.
Koniecznie daj znać, co i jak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Wiem, dzięki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Będzie dobrze -
uśmiechnęła się do niego ciepło i przytuliła na moment, chcąc dodać otuchy.
Andreas był twardy, całkiem nieźle zniósł wiadomość o guzie Rebecci i trzeba
przyznać, że stanął na wysokości zadania. Wszystko było na dobrej drodze. Nie
zawiódł. Mia była z niego dumna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Jedziesz dzisiaj do
Vanessy? - Zapytał, gdy już wypuściła go ze swoich objęć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Nie... Raczej dam
jej odpocząć. Myślę, że i tak wystarczy jej wasza obecność.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Może wymienię Toma i
do ciebie podjedzie - rzucił z uśmiechem, ale nie wywołał tym jakiegoś
entuzjazmu u siostry. Nie bardzo cieszył ją fakt, że Tom miałby się z nią
spotkać tylko dlatego, że Andreas przypomni mu o jej istnieniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Pozdrów ją ode mnie
- odparła, nie podejmując nawet tematu swojego chłopaka i posyłając mu jeszcze
blady uśmiech, skierowała się do swojego pokoju. Ostatnio zaszywała się w nim
na całe dnie. Uczyła się, odrabiała lekcje i w międzyczasie pisała wiersze. To
była jej ucieczka, jej ukojenie. Albo kolejne złudzenie...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><u><span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Kilka godzin później...<o:p></o:p></span></u></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Co za masakra! Takie
małe dziecko, dopiero się urodziło a już musi przez tyle przechodzić... - Bill
pokręcił z niedowierzania głową, krążąc w kółko po pokoju. Tom nie przyniósł
dobrych informacji, a wszyscy tylko na nie czekali. Każdy chciałby w końcu
odetchnąć. Mieć pewność, że już nic złego nie może się stać. A okazuje się, że
wszystko działa przeciwko ich szczęściu. - Co mówią lekarze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Nic konkretnego,
wkurzają mnie tylko. Jakby sami nie wiedzieli, co się dzieje – mruknął
poirytowany, następnie zaciągając się papierosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Mam nadzieję, że to
się jakoś ustabilizuje...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Ja też. Nessa jest w
rozsypce. Nie wiem, jak jej pomóc. Czy w ogóle się da...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- W takiej sytuacji
trudno jest zrobić cokolwiek, Tom. Myślę, że ona docenia nasze wsparcie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Ale to ciągle za
mało – westchnął głęboko, spoglądając wymownie na brata. Ten znał to spojrzenie
i wiedział o czym Tom myśli. Ich mama. Wracał do niedawnych wydarzeń, a to nie
było dobrym kierunkiem. – Może powinniśmy poszukać jakichś specjalistów?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Może tak. Ale
powinniśmy zaczekać na jakieś konkrety.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Bill mimo wszystko
wolał unikać pochopnych decyzji. Poza tym obawiał się, że Tom znowu popadnie w
jakąś obsesję, podobnie, jak działo się podczas leczenia ich mamy. Sam bardzo
chciał pomóc przyjaciółce i jej dziecku, ale musieli myśleć rozważnie. Jeszcze
tak naprawdę nie wiedzą nawet, czy małemu Javierowi jest w ogóle potrzebna
jakakolwiek dodatkowa pomoc.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Gitarzysta na
szczęście nie próbował go przekonywać do swoich pomysłów, najwyraźniej tym
razem nie dał się złapać w sidła swojej małej paranoi. Bill mógł odetchnąć z
ulgą. Chciał jeszcze coś dodać, lecz w tym momencie jego uwagę przykuł
dzwoniący telefon. Serce mu mocniej zabiło na widok imienia Kathariny, jednak
mimo to, nie odważył się odebrać połączenia. Zbyt dużo czasu minęło i zbyt
wiele się wydarzyło, teraz bał się konfrontacji. A z drugiej strony, wolał, by
odbyła się ona w cztery oczy a nie podczas telefonicznej rozmowy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Pokłóciliście się? –
Zachowanie brata nie mogło umknąć uwadze Toma. Jak posklejał wszystkie fakty,
doszedł do wniosków, że dawno nie słyszał nic na temat Kath. I z tego co się
orientował, sam Bill również się z nią nie widywał. Wydało mu się to dosyć
dziwne. Co prawda, obydwoje mieli trudny czas, ale tym bardziej sądził, że
dziewczyna Billa, powinna go wspierać. Przecież Mia była przy nich cały czas,
szczególnie przy Tomie. Nie wierzył, że Kath mogłaby być obojętna na to, co się
działo w ich życiu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Blondyn wzdrygnął
tylko ramionami nie otwierając nawet ust, by udzielić mu jakiejkolwiek
odpowiedzi i przeczesał nerwowo palcami swoje włosy. Jedynie głupiec mógłby nie
zauważyć, że coś jest nie tak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Czy ty aby
przypadkiem trochę jej nie zaniedbałeś? – Zasugerował delikatnie, nie poddając
się tak łatwo. Wokalista spojrzał na niego krzywo. – No co..? Wydawało mi się,
że jest wam razem dobrze…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Owszem. Tylko trochę
się sprawy pokomplikowały od kiedy mama zachorowała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- A co to ma ze sobą
wspólnego? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Nie drąż. Mamy teraz
inne zmartwienia niż mój związek - stwierdził, starając się uciąć temat. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Trochę się na
starałeś o ten związek, szkoda by było, gdyby miało to się skończyć bez
powodu...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Och, naprawdę! I kto
to mówi. - Uniósł się zirytowany i krzyżując ręce na piersi, wbił spojrzenie w
bliźniaka. Ten jednak wydawał się być zdziwiony, wyraźnie nie wiedząc o co mu
chodzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Co masz na myśli? -
Mruknął, gasząc papierosa w popielniczce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Na przykład to, że
sam się trochę starałeś o swój związek a teraz nie wydaje mi się, byś o niego
dbał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Przecież ze mną i z
Mią jest okej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- No jasne, bo nawet
nie macie kiedy się pokłócić - uśmiechnął się krzywo. Tom naprawdę był ślepy,
albo głupi. Wszyscy dookoła zauważyli, jak wielkiej zmianie uległy jego relacje
z nastolatką, tylko nie on sam. - Boże, według ciebie, to jest w porządku? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Ale co? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- To jak bardzo
odsunąłeś ją od siebie. Z dnia na dzień. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Pieprzysz -
skwitował krótko, choć tym razem coś go w środku ruszyło. Zaczął zastanawiać
się nad tym, co usłyszał od brata. - To ty odsunąłeś od siebie Kath.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- No widzisz! Jesteśmy
siebie warci - rzucił z goryczą, po czym opadł na kanapę wbijając wzrok w
ciemny ekran telewizora. - Ale Mia na to nie zasłużyła... <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Przecież nic jej nie
zrobiłem! - Starszy Kaulitz powoli tracił już cierpliwość. W tym momencie czuł
się oskarżany o coś, czego nawet nie zrobił. - Nadal jesteśmy razem, widujemy
się, rozmawiamy. O co ci chodzi, Bill? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- To też moja
przyjaciółka, więc się martwię - oznajmił spokojnie. - Nie skrzywdź jej, Tom.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- Nie zamierzam i
skończ te głupie gadki. Między mną a Mią jest wszystko w porządku, a ty zajmij
się lepiej swoją dziewczyną. Bo jeśli, któryś z nas rozpieprza swój związek, to
na pewno w tym przypadku jesteś nim ty - wyrecytował stanowczo, na co Bill już
tylko westchnął z rezygnacją. Może Tom miał rację w kwestii jego związku, ale
na pewno nie swojego. Tak naprawdę obydwaj popełnili ostatnio sporo błędów,
które nie tak łatwo będzie teraz, czy później naprawić. On sobie poradzi,
Katharina również. Nawet Tom sobie poradzi. Tylko miał wątpliwości, czy Mia da
radę. Tak, czy inaczej, Tom dostanie jeszcze po dupie. Był tego pewien.</span><span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222; font-family: "Times New Roman","serif"; mso-bidi-font-style: italic; mso-bidi-font-weight: bold; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><br /></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Cdn.<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif;"><br /></span></div>
Unknownnoreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-23018383861205994012016-01-12T13:06:00.002+01:002016-01-12T13:06:32.941+01:0061. Zawsze będę. <div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Myśl, że straci kolejną bliską osobę, paraliżowała
go. Mimo że lekarze zapewniali go, że wszystko będzie dobrze i zrobią co w ich
mocy. Przecież zawsze tak mówili. Dokładnie te same słowa słyszał, gdy leczyli
jego matkę. A ona teraz nie żyła. Jak miał temu ufać? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Znowu
stał na szpitalnym korytarzu, znowu czekał. Znowu był przerażony. Nie był w
stanie trzeźwo myśleć, więc do tej pory wciąż nikogo nie powiadomił o tym, co
się dzieje. Zupełnie nie przyszło mu to do głowy. Jego umysł w kółko powtarzał
te same obrazy, doprowadzając go tym do szaleństwa. Przez to trudno było mu w
ogóle ustać w miejscu i nie zacząć demolować wszystkiego na swojej drodze. Mimo
strachu i wielkiej niewiadomej, zrodziła się w nim wściekłość. Miał dosyć bezczynnego
stania, oczekiwania… Na kolejną śmierć. Za ścianą była jego najbliższa
przyjaciółka i jej dziecko. To już dwie osoby. Dwa życia. Sam miał ochotę
strzelić sobie w łeb z wizją tego, że mógłby stracić ich oboje w jednej chwili.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Przepraszam pana…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Drgnął
gwałtownie, gdy drobna dłoń pielęgniarki dotknęła jego ramienia. Młoda kobieta
wpatrywała się w niego z troską, której w ogóle nie rozumiał. Nie znała go, co
ją mógł w ogóle obchodzić. Czuł obrzydzenie do całego personelu medycznego
odkąd stracił matkę. Nie ufał już nikomu. Uważał, że w dużej mierze odpowiadają
za jej śmierć. I nie miało znaczenia, że ta ocena była cholernie
niesprawiedliwa. Bo dla niego jedyną na świecie niesprawiedliwą rzeczą była
śmierć. Ta nieoczekiwana, ta w najmniej odpowiednim momencie, ta zbyt wczesna… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Pomyślałam, że trochę się pan uspokoi, jak przekażę, że z żoną jest wszystko w
porządku. Lekarze zatrzymali krwawienie i teraz przygotowują się do odebrania
porodu. Niestety nic więcej nie mogę powiedzieć, ale wszystko jest na dobrej
drodze – powiedziała wciąż trzymając dłoń na jego ramieniu. Zapomniał na chwilę
o tym, jak bardzo jej nienawidzi. Skupił się tylko na Vanessie. Vanessie, która
żyła. Żyła. Uratowali ją. Udało im się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Mogę tam wejść? – Mruknął patrząc na nią szeroko otwartymi oczami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Niestety to nie będzie możliwe. Musi pan cierpliwie poczekać. Jak tylko dziecko
przyjdzie na świat, lekarz do pana przyjdzie i udzieli wszelkich informacji –
rzekła, czego mógł się spodziewać. Może Vanessa nie była w krytycznym stanie,
ale jednak wciąż działo się coś, co nie powinno mieć w ogóle miejsca. Poród
nigdy nie rozpoczyna się w tak drastycznych okolicznościach. Jak miał więc
wierzyć, że wszystko będzie w porządku? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie
odpowiedział już nic, więc kobieta odeszła zostawiając go samego. Udało jej się
uspokoić go jedynie na chwilę, bo zaraz i tak powróciły czarne wizje. Nie
potrafił skoncentrować się na niczym innym. Stał jak kołek, wpatrując się
beznamiętnie w jakiś punkt przed siebie i umierał wewnętrznie za każdym razem, gdy
widział w swojej głowie najgorsze z możliwych zakończeń. Powinien do kogoś
zadzwonić. To był ten moment. Nim w ogóle jeszcze był w stanie i zanim sam
wyrządzi sobie jakąś krzywdę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Z
automatu wybrał numer brata. Nie musiał się nawet nad tym zastanawiać, to było
oczywiste, że właśnie do niego, jako pierwszego zadzwoni. Każdy kolejny sygnał
przyprawiał go o szybsze bicie serca. Co jeśli nie odbierze? Co jeśli Vanessa
tu umrze, a on będzie z tym sam…? Co jeśli nikt inny nie będzie mógł się nawet
z nią pożegnać… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Halo? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Uczucie
ulgi zalało go na kilka sekund, przez które nie był w stanie wydobyć z siebie
głosu. Teraz kompletnie nie wiedział, co ma w ogóle mu powiedzieć i jak to
zrobić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Halo, Tom? Wszystko w porządku?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie – zaprzeczył ochryple. Musiał zebrać się w sobie i jak najszybciej
powiedzieć bratu, że coś się dzieje. – Vanessa jest w szpitalu. Coś nie tak z
jej ciążą… Nie wiem. Po prostu ją zabrali i nie wiem co się dzieje. Musisz tu
przyjechać, Bill. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Boże, jasne, zaraz tam będę! Już jadę, trzymaj się tam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Okej, pospiesz się – rzucił jeszcze, kończąc rozmowę. Odetchnął głęboko i opadł
na plastikowe krzesło, czując, że za chwilę nogi odmówią mu posłuszeństwa. Zrobiło
mu się niedobrze, a widok przed oczami zaczął się niebezpiecznie rozmazywać. Był
na granicy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">^^^<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Brunetka
oderwała się od swojego wypracowania, gdy drzwi od jej pokoju otworzyły się bez
wcześniejszej zapowiedzi. Nie było jej dziś łatwo się skupić na czymkolwiek,
więc od razu się rozproszyła. Mimo to, uśmiechnęła się na widok Rebecci. Odłożyła
długopis i odwróciła się w jej stronę, zapraszając ją do środka samym swoim
spojrzeniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Hej – blondynka przywitała się z nią, odwzajemniając uśmiech, lecz wyglądał on
dość podejrzanie. Mia nie dostrzegała w przyjaciółce zbyt wiele entuzjazmu.
Wydawała jej się bardzo przygaszona, co zupełnie do niej nie pasowało. –
Podobno masz do mnie jakąś sprawę – dodała po chwili, siadając na skraju jej
łóżka. Nastolatka uniosła brwi, kompletnie nie wiedząc, o czym mowa. Jaką
sprawę..? – Andreas tak twierdzi przynajmniej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Andreas? – Nie ukrywała swojego zdziwienia. Potrzebowała kilku sekund, żeby sobie
to przeanalizować i dojść do tego, co mógł mieć na myśli jej kochany braciszek.
Wytężyła umysł, by przypomnieć sobie jakieś istotne fakty z ich życia i w końcu
przypomniała sobie o jednej rozmowie, którą odbyła ze swoim bratem. – Ah… Tak…
- Westchnęła głęboko. Pamiętała, że Andy prosił ją o delikatną rozmowę z
Rebeccą, ale nie sądziła, że rozegra to w taki głupi sposób. Jak ona miała
teraz z tego wybrnąć? Przecież nie ma żadnej sprawy do Rebecci a nie wypali
prosto z mostu, o co jej chodzi. W końcu to miało być ostrożne wybadanie
sytuacji. Widocznie jej brat nie myśli zbyt trzeźwo. Co zresztą nie jest żadną
nowością. Cóż, w takiej sytuacji, nie ma mowy o owijaniu w bawełnę. Ponownie
westchnęła, co już znacznie bardziej zainteresowało blondynkę. Spojrzała na nią
spod uniesionych brwi, najprawdopodobniej oczekując już czegoś więcej od
ciężkich westchnień. – Dobra, nie ma sensu kręcić – Przyznała otwarcie. –
Zauważyłam ostatnio, że nie jesteś zbyt
szczęśliwa… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie chcę się czepiać, ale… Nie widziałyśmy się ostatnio zbyt często, więc jak
to zauważyłaś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">- Och… No Andreas zauważył – wyznała, uznając,
że nie ma sensu już nic zatajać. Postawiła na szczerość. To chyba nie powinno
niczego utrudniać, zważywszy, że są przyjaciółkami. Miała nadzieję, ze Rebecca
ufa jej wystarczająco, by chcieć rozmawiać o swoich problemach. – Ale on widocznie
uważa, że nie jest odpowiednią osobą, której chciałabyś się zwierzyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
No tak… - mruknęła spuszczając wzrok na swoje dłonie, co było tylko
potwierdzeniem na to, że Andreas się nie mylił i faktycznie coś się działo.
Niebywałe, że miał takiego nosa. Mimo wszystko było to w pewien sposób
zaskakujące dla Mii. Jej brat naprawdę czynił postępy. – To nie tak, że mu nie
ufam, czy coś. Po prostu to dosyć trudny temat, dlatego… Jeszcze po prostu nie
zebrałam się w sobie, by z nim o tym porozmawiać – wyjaśniła krótko, co tak
naprawdę niewiele mówiło, ale Mia cieszyła się, że dziewczyna w ogóle odważyła
się powiedzieć cokolwiek i nie próbowała wcale unikać tego tematu. – Macie rację,
że nie jest za dobrze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Więc… co się dzieje? Masz jakieś problemy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Można tak to nazwać… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Powiesz mi, co się stało? Jeśli chcesz, mogę na razie nic nie wspominać Andreasowi
– zaproponowała, widząc, że Rebece nie jest łatwo wyrzucić z siebie to, co jej
tak ciąży. Zapewne towarzyszyło jej wiele obaw, co nie wróżyło nic dobrego. Mia
obawiała się tego, co mogłaby usłyszeć, ale musiała spróbować dowiedzieć się o
co chodzi i w miarę możliwości, wesprzeć przyjaciółkę. Nie mogła pozwolić, by
Becca męczyła się z tym sama. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nic się nie stało… To znaczy, pewnie niedługo się stanie – wyznała unosząc na
nią swoje smutne spojrzenie. – Jakiś czas temu miałam badania… I one nie wyszły
zbyt dobrze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Jakie badania? Co masz na myśli, mówiąc, że nie wyszły zbyt dobrze? – Mia starała
się być cierpliwa i nie ciągnąć przyjaciółki za język, ale to zaczynało
poważnie ją niepokoić. Serce podchodziło jej do gardła na samą myśl o
badaniach, które nie wyszły dobrze. To budziło najgorsze myśli. Dlatego musiała
jak najszybciej wyjaśnić całą sytuację. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie denerwuj się tylko. To nie jest jeszcze, aż tak poważne… Właściwie jak
poddam się zabiegowi, to jest duże prawdopodobieństwo, że całkowicie pozbędę
się tego problemu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Jakiemu zabiegowi..? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Rebecca
milczała przez dłuższą chwilę, jakby zbierając w sobie siły do odpowiedzi na to
pytanie. W końcu wzięła głęboki oddech i ponownie spojrzała na przyjaciółkę,
zdając sobie sprawę, że musi komuś o tym powiedzieć. To trwało już zbyt długo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Mastektomii. – To jedno słowo wystarczyło, by sytuacja stała się jasna. Mia
pobladła, wątpiąc, czy naprawdę usłyszała to, co usłyszała. Domyślała się, że
dzieje się coś złego ze zdrowiem Rebeccki, ale nie przypuszczała, że sytuacja
jest poważna, aż do tego stopnia. Nie potrafiła znaleźć żadnych słów, by
powiedzieć cokolwiek w tym momencie. Patrzyła na nią w szoku, a jej serce w
piersi waliło, jak oszalałe. – Spokojnie. Lekarz mówił, że guz został wykryty w
najlepszym momencie i po prostu wystarczy… Kurwa, PO PROSTU muszę pozbyć się
swojej piersi. To jest śmieszne… Śmieszne jest to, że się tym przejmuję. Przecież…
to tylko głupie cycki! Dlaczego to ma być dla mnie ważniejsze od mojego
życia..? Zdrowia..? – Wyrzuciła z siebie, najwyraźniej nie mogąc dłużej dusić w
sobie tych wszystkich emocji. – To wszystko jest tak bardzo popieprzone. Powinnam
zrobić to bez wahania. A jednak… Boję się. Bardziej się boję utraty piersi,
tego jak to wszystko potem będzie wyglądać, jak odzwierciedli się na moim
życiu, niż tego cholernego nowotworu. Chociaż dopiero co pochowaliśmy matkę
naszych przyjaciół z powodu pieprzonego raka! Jestem skończoną idiotką, dlatego
nie umiem powiedzieć o tym Andreasowi. Ani nikomu… Nie wiem co robić, więc nie
robię nic. Czekam, wiedząc, że czas działa na moją niekorzyść. Mam pieprzone
szczęście, Mia, że dowiedziałam się o tym tak wcześnie i jeszcze mam ogromne
szanse na stu procentowe wyleczenie, a ja… ja zamiast iść na ten cholerny
zabieg, nie robię nic… - Zakończyła, ze świstem wypuszczając powietrze. Po
części, czuła ulgę, z drugiej strony jednak to wciąż w niej tkwiło. Milion
myśli, uczuć i wątpliwości. Strach. Okropny strach, który ograniczał trzeźwość
myślenia i jakiekolwiek rozsądne działanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To wcale nie tak… Przecież, to zrozumiałe, że się boisz – Mia nareszcie zdołała
oprzytomnieć i wydobyć z siebie głos. Musiała zepchnąć teraz własne uczucia,
rozterki na dalszy plan. Rebecca potrzebowała jej wsparcia, pocieszenia. Musiała
pomóc jej się z tym uporać. – Każda dziewczyna na twoim miejscu miałaby takie
same myśli, wątpliwości – rzekła z przekonaniem i podniosła się ze swojego
miejsca, by podejść do niej. Sama nie miała bladego pojęcia, jak czułaby się na
jej miejscu, ale wydawało jej się, że zachowałaby się bardzo podobnie. Rozsądek
w takich chwilach po prostu oddalał się od człowieka. – Nawet jeśli to
idiotyczne, głupie cycki są dla nas ważne i nie ma co ukrywać. Jesteśmy kobietami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Do tego jeszcze… Andreas. To jest jeszcze bardziej idiotyczne, ale… naprawdę
pomyślałam, że przez to, coś się między nami zmieni. Dlatego tak cholernie boję
się o tym z nim rozmawiać – wyznała, a z jej niebieskich tęczówek wypłynęły
pierwsze krople łez. Rozsypywała się już całkowicie. I chyba nie miała siły
dłużej z tym walczyć. Potrzebowała tej słabości, chociaż przez kilka minut. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Boże… Jestem pewna, że jakby to usłyszał, to by się na ciebie porządnie wściekł
– Mia chwyciła ją za obie dłonie ściskając mocno w swoich. – Mój brat kocha
cię, jak wariat. I to od lat! To on będzie tym, który będzie bezwarunkowo kazał
ci się poddać temu zabiegowi. I zrobi wszystko, byś potem czuła się, jak
najlepiej. Czasem jest cholernym dupkiem, ale okazuje się, że to jest
wyleczalne. Spójrz na niego, jak się zmienił. A ty jesteś dla niego wszystkim.
I nie tylko jemu na tobie zależy. My wszyscy…
Kochamy cię i nie pozwolimy byś dała się pokonać swoim lękom.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dziękuję… - Szepnęła, przytulając się do niej. – Tego potrzebowałam. Powinnam
była od razu przyjść z tym do ciebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Jeszcze nie wszystko stracone.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Wiem. Ale… proszę cię, żebyś nie mówiła o tym nikomu – odsunęła się od niej, by
spojrzeć w jej oczy. – Z Andym muszę porozmawiać sama… A reszta… Nie wyobrażam
sobie, bym miała przekazać coś takiego bliźniakom, po tym jak dopiero co
pochowali swoją mamę. Niech to zostanie między nami. – Poprosiła, co mimo
wszystko, było dla Mii zrozumiałe. Nawet po części się z tym zgadzała. Miała
nadzieję, że Rebecce wystarczy samo wsparcie jej oraz Andreasa. Musiało. W
każdym razie ona zrobi wszystko, by tak było. Skinęła więc głową, zgadzając się
na to. Ale sama nie mogła dłużej powstrzymywać swoich emocji. Tym razem to ona
rzuciła jej się w ramiona, tuląc z całych sił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Wszystko będzie dobrze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><u><span style="font-family: inherit;">Kilka
godzin później, szpital.<o:p></o:p></span></u></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Szpitalny
korytarz zdążył się już wypełnić. Mimo że Tom powiadomił tylko brata, za nim zjawiła się cała reszta przyjaciół,
czego można było się spodziewać. Każdy był w stanie rzucić wszystkie swoje
zajęcia, by tylko wspierać Vanessę. To jedna z tych sytuacji, gdy przyjaźń
znaczy dużo więcej od czegokolwiek innego. Choć wiedzieli już, że Nessa ma się
coraz lepiej i nic już nie zagraża jej życiu, nadal byli przejęci. Wciąż nie
mogli się z nią zobaczyć, a nikt nie chciał udzielić im żadnych informacji o
dziecku. Wiedzieli tylko tyle, że już się urodziło. Teraz znowu czekali na
jakieś wieści, a najbardziej na możliwość zobaczenia przyjaciółki. Każdy byłby
spokojniejszy, gdyby mógł na własne oczy zobaczyć, że żyje. Szczególnie Tom,
który był już cieniem człowieka. Nadal sobie nie radził. Mimo że wszyscy
dookoła powtarzali mu, że już jest w porządku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Witam państwa – wszyscy spojrzeli na lekarza, który w końcu zjawił się na
korytarzu. Mężczyzna nie bardzo wiedział, do kogo powinien kierować swoje
słowa. Rozpoznawał jednak Toma, więc to do niego podszedł uznając, że jest
najbliższy jego pacjentce. – Myślę, że może pan zobaczyć żonę – uśmiechnął się
do niego ciepło. O ile Tom zdołał dzisiaj przywyknąć, że został „mężem”
Vanessy, Mia poczuła się bardzo dziwnie słysząc, to określenie z ust lekarza.
Coś ukłuło ją boleśnie w środku. Starała się to zignorować, sytuacja była
trudna i nie powinna przejmować się takimi pierdołami. Takie pomyłki przecież
często się zdarzają i nie mają najmniejszego znaczenia. Ale… miło byłoby, gdyby
Tom jednak zaprzeczył temu. Nie zrobił tego i nie mogła mieć mu tego również za
złe. – Mam nadzieję, że zrozumieją państwo, że na razie mogę wpuścić tylko
jedną osobę. Pacjentka potrzebuje dużo odpoczynku i spokoju… Ale zapraszam
jutro. Wówczas na pewno każdy będzie miał okazję się z nią zobaczyć – zwrócił się
do całej reszty, która patrzyła na niego z nadzieją. Nikt nawet nie spodziewał
się, że dziś zostanie wpuszczony do Sali Vanessy, ale mimo to nie zamierzali
jeszcze wychodzić. Każdy czuł, że powinien zostać. Tak długo, jak będzie
trzeba. – A pana, proszę za mną – skinął na Toma, który bez słowa, ruszył w
jego ślady. Nawet się nie zastanawiał. Działał, jak robot. Nadal był
oszołomiony i chyba już nie do końca wiedział, co się dzieje. W głowie
pozostała mu tylko myśl, że za chwilę zobaczy Vanessę. Całą i zdrową. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Tak
też było, gdy przekroczył próg pomieszczenia, w którym się znajdowała. Leżała
na szpitalnym łóżku, a jej ciemne włosy wyraźnie odznaczały się na białej
pościeli. Do ręki miała poprzypinane jakieś kabelki. Nie wyglądała najlepiej,
ale również nie liczył na nic innego. Najważniejsze było, że żyła. Była nawet
przytomna. Patrzyła na niego. A on widząc to spojrzenie miał ochotę rozpłakać
się, jak dziecko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Podszedł
do niej żwawo, a lekarz nawet już nie wchodził za nim do środka. Zamknął drzwi,
pozwalając im zostać samym. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Jesteś… - Na twarzy dziewczyny pojawił się lekki grymas, przypominający
uśmiech. Tylko na tyle było ją teraz stać, ale wiedział, że był to szczery
gest. Usiadł przy niej, od razu chwytając jej drobną dłoń. – Mam synka… Podobno,
bo jeszcze go nie widziałam… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Jesteś mamą – uśmiechnął się do niej przez łzy wzruszenia, które cisnęły mu się
do oczu. – Udało ci się… Zrobiłaś to. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie mam pojęcia, co będzie dalej… Ale zrobiłam. To dzięki tobie… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Przestań – uciszył ją natychmiast. – To była twoja decyzja. Najlepsza, jaką
mogłaś podjąć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dziękuję – szepnęła. Nie miała siły zbyt wiele mówić, co było widać. Wyczerpanie
dawało o sobie znać. – Dobrze, że jesteś Tom. <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Jestem… zawsze będę – zapewnił ją, ściskając mocniej jej dłoń. Kilka łez
zdążyło już spłynąć po jego policzkach, ale zupełnie się tym nie przejmował. – Nie
strasz mnie tak więcej… - Powiedział cicho i przysunął się jeszcze bliżej, by
móc się do niej przytulić. Musiał poczuć ją jeszcze bardziej. Tylko tego
potrzebował, by móc się pozbierać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><b>Cdn.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Kurczę, wiem, smutno. I tak... to jeszcze nie koniec smutków. Wybaczcie... </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
Unknownnoreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-36083653062448706112015-11-03T22:15:00.000+01:002015-11-03T22:15:05.317+01:0060. Kolega ze szkoły. <div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Blondwłosy
mężczyzna przymknął powieki, wsłuchując się w ostatnie dźwięki gitary, które z
każdą kolejną sekundą powoli cichły, aż w końcu w pomieszczeniu nie było
słychać niczego poza jego własnym oraz Toma oddechem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
To było idealne – powiedział cicho, spoglądając wreszcie na brata. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Tom
także miał przez dłuższą chwilę zamknięte oczy, a gdy tylko je otworzył i
uchwycił wzrok Bliźniaka, poczuł dokładnie to samo. Niebywałe ukojenie rozlało
się po jego sercu, zagłuszając tlący się w nim od tygodni ból. Przychodząc
tutaj tego dnia, nie oczekiwał cudów. Chciał tylko zająć się czymś przez
chwilę, oderwać od rzeczywistości. Siebie i brata. Obydwaj przecież tego
potrzebowali. Okazało się to jeszcze lepszym pomysłem, niż mógł w ogóle
przypuszczać. Muzyka działała na nich niemal jak lekarstwo. A przecież nie ma
żadnego lekarstwa na smutek, cierpienie, żal, złość, czy jakiekolwiek inne
uczucia. Nie ma. Jednak to, co teraz czuli, było niezwykłe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Możesz zagrać to jeszcze raz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Myślę, że tak – stwierdził dość niepewnie. Nie miał przed sobą nigdzie zapisanej
kompozycji. Każda nuta, którą przed chwilą grał, wypływała samoistnie spod jego
palców. Miał nadzieję, że zdołał to w sobie zapamiętać. Nie chciałby tego
stracić. Melodii, która była dla niego lekarstwem. Skoncentrował się, ponownie
zamykając oczy, a jego palce właściwie same zaczęły sunąć po strunach
akustycznej gitary. Bill jeszcze raz wsłuchał się w melancholijne brzmienie,
czując, jak słowa wypełniają jego umysł. Nie musiał się nawet zastanawiać,
analizować, myśleć. Nie musiał układać zdań, dobierać odpowiednich, pasujących
do siebie wyrazów. Był jak natchniony. Rozchylił tylko lekko wargi i pozwolił,
by jego głos wydostał się na zewnątrz. Prosto z jego serca, prosto z duszy.
Każde słowo przepełnione emocjami i uczuciami, których nie zdołałby wyrazić w
żaden inny sposób niż śpiew.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">Byliśmy tam, gdzie
strach<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">Gdzie ciemna
otchłań otaczała nas<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">I tak bardzo
tęskniliśmy za domem<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">Ciepłem Twoich
ramion<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">Otulających nas do
snu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Tom
uchylił powieki, słysząc ciepły głos Bliźniaka, wiedział, o kim śpiewa. Znał
sens każdego słowa. I choć to był tylko kawałek tekstu, który być może nie był
nawet w minimalnym stopniu dobry, przemawiał przez nich, wypełniając ich dusze.
Był tym, co tkwiło w nich od lat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">Byliśmy tam
samotni, choć zawsze razem<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">We dwóch, nierozłączni<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">Z dala od Ciebie,
opuszczeni<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">Ukryliśmy się w
ciemności<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">A Ty nie chciałaś
nas zobaczyć<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">Teraz, gdy
przestałaś istnieć<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">Z dnia na dzień<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">Teraz, gdy nigdy
nie powrócisz<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">My nadal jesteśmy
tu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">Samotni, we dwoje<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">Ukryci w ciemności*<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: inherit;">^^^<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Pierwsze
szturchnięcie mogła uznać za przypadek i zwyczajnie je zignorować, bo przecież
każdemu może się zdarzyć. Tym bardziej na szkolnym korytarzu, gdzie co chwilę
robi się tłoczno i czasem nie ma jak swobodnie przejść. Jednak po zakończonych
zajęciach, bardzo szybko dotarło do niej, że przypadki na tym popapranym
świecie nie istnieją. Kiedy tylko przekroczyła granice szkoły i zmierzała
dobrze znanym jej parkiem w stronę domu, nagle, nie wiadomo skąd, pojawiły się
obok niej znajome twarze ze szkoły, a o ich obecności zorientowała się dopiero,
gdy kolejny raz ktoś szturchnął ją w ramię. Tym razem zdecydowanie mocniej i z
pełną premedytacją. Zatrzymała się wówczas i wyjęła z uszu słuchawki,
spoglądając niepewnie na trzy dziewczyny, które stały teraz przed nią. Widywała
je już wcześniej, ale nigdy nie zwracała szczególnej uwagi. Mało ją
interesowało takie towarzystwo, miała swoje sprawy i zawsze trzymała się na
uboczu. Dlatego nie miała pojęcia, czego mogłyby od niej chcieć. Nawet się nie
znają. Sama nie wiedziała, jak mają na imię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
O co chodzi? – zapytała, zabierając głos jako pierwsza. Nie wyglądały na chętne
do rozmów, a nie miała ochoty sterczeć przed nimi bezczynnie przez pół dnia.
Zależało jej, żeby wrócić już do domu i spotkać się z Tomem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Nigdy bym nie pomyślała, że taka szara myszka mogłaby wyrwać gwiazdę rocka –
zaczęła w końcu jedna z dziewczyn. Wysoka blondynka o niebieskich oczach.
Wyglądała jak żywcem wyjęta ze stereotypowych opowieści.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Pseudo rocka – wtrąciła kolejna, dla odmiany brunetka. Ta nie była już tak
perfekcyjna, jak jej koleżanka. Mia westchnęła ciężko, nie mając już
wątpliwości, o co chodzi. A raczej o kogo. Przez jakiś czas miała spokój od
tego typu zaczepek, ale ostatnio w gazetach znowu zaczęło pojawiać się sporo plotek
na temat jej związku z Tomem. Oczywiście, oni się tym nie przejmowali, ale nie
mieli wpływu na pozostałych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
A konkretnie, czego chcecie? – mruknęła, nie zważając na ich kąśliwe uwagi.
Właściwie, w ogóle ją to nie ruszało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Zależy, co masz do zaoferowania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Słucham? – parsknęła, spoglądając w tym momencie na blondynę, jakby naprawdę
była główną bohaterką wszystkich dowcipów na temat blondynek. Naprawdę
wierzyła, że te dziewczyny mogą być normalne. Przez chwilę. – Z jakiej racji
miałabym wam cokolwiek oferować..?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Z takiej, że nas jest trzy, a ty jesteś jedna? – zasugerowała, co wcale nie
brzmiało już ani trochę dobrze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
To ma być groźba? – Uniosła brwi, nie okazując wcale swojego strachu, mimo iż
przestało jej się to podobać i nie wiedziała, czego może się spodziewać. Faktem
było, że miały rację. Była sama. A w pobliżu nie było nikogo, kto w razie
potrzeby mógłby zareagować. Przynajmniej
z pozoru.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Cześć, Mia – Nim którakolwiek z dziewczyn zdążyła jej odpowiedzieć, u jej boku
zjawił się jakiś chłopak. W pierwszej chwili, gdy na niego spojrzała,
kompletnie nie miała pojęcia kim jest. Przecież nie ma wielu znajomych, a ze
szkoły nie zadaje się prawie z nikim. Jednak szybko połączyła fakty i
uświadomiła sobie, że zna go lepiej, niż sama mogła się spodziewać. – Mam
nadzieję, że nie czekałaś zbyt długo – dodał, a ona wtedy zrozumiała, że
chłopak tylko się zgrywa, by odstraszyć niechciane towarzystwo. Mimo iż mu do
końca nie ufała, była wdzięczna za pomoc. Kto wie, jak mogło się to dla niej
skończyć, gdyby się nie wtrącił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Nie. Akurat koleżanki dotrzymały mi towarzystwa – uśmiechnęła się ironicznie w
kierunku dziewczyn. – Ale przykro mi, pora już na nas – rzuciła jeszcze i, nie
patrząc już na nic, ruszyła przed siebie, wymijając je szerokim łukiem. Mało ją
też interesowało, czy chłopak również poszedł w jej ślady. Właściwie bez
oglądania się za siebie, była pewna, że tak uczynił. W końcu robił to od kilku
dobrych miesięcy. Zwyczajnie za nią łaził, jak jakiś cień. Już dawno przestała
się tym przejmować, bo nie stwarzał żadnego zagrożenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–Nie
porozmawiasz ze mną?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Jednak
ją dogonił i tym razem najwyraźniej nie zamierzał milczeć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
O czym? – mruknęła, nawet na niego nie spoglądając. Nie chciała być
nieuprzejma, ale jego osoba budziła w niej przykre wspomnienia. Nie chciała
znowu o tym myśleć i na nowo toczyć walkę. – To znaczy… Dzięki za pomoc z tymi
dziewczynami. Miło z twojej strony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
W porządku. Ty też mi kiedyś pomogłaś – oznajmił, idąc już równo z nią. Coś nią
wstrząsnęło w środku na te słowa. Mimo że nie powiedział nic złego, wzbudziło
to silne emocje. Zatrzymała się gwałtownie, odwracając w jego kierunku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Ja ci pomogłam? – Wbiła w niego swoje zielone, błyszczące spojrzenie, które,
nie wiedzieć czemu, zaszło łzami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
No tak… Wtedy, w szkole… Przecież musisz to pamiętać – odparł dość niepewnie.
Nie rozumiał jej gwałtownej reakcji. Trochę zmieszał się tą sytuacją.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Nic wtedy nie zrobiłam – powiedziała cicho, ale za to stanowczo. Doskonale
pamiętała tamten dzień. Strzały, krzyki, chaos, krew. Nie zapomni tego do końca
życia. Jego twarzy też. Jego oczu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Gdyby nie ty, pewnie bym tam zginął.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Przecież ja nic nie zrobiłam. Zostawiłam cię tam! – Uniosła się, nie mogąc
pojąć, w jaki sposób ten chłopak może być jej za cokolwiek wdzięczny.
Frustrowało ją to, bo sama czuła się winna. Uważała, że nie zachowała się wtedy
odpowiednio, a już na pewno mu nie pomogła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Musiałaś. Byłem za ciężki, żebyś mogła zabrać mnie ze sobą. Przecież ty ważysz
z pięćdziesiąt kilo. A i tak zrobiłaś wszystko, by przenieść mnie w bezpieczniejsze
miejsce. Byłem ranny, bez ciebie nie dałbym rady. Uratowałaś mnie, dziewczyno –
wyrecytował z przejęciem, łapiąc ją jednocześnie za ramiona i spoglądając w
zaszklone oczy. Widział, że przywołał w niej wspomnienia i że nie radziła sobie
z nimi zbyt dobrze. Mimo minionego czasu, ona nadal to przeżywała. Nie rozumiał
jednak, jak mogła siebie za cokolwiek winić. Jak mogła nie dostrzegać tego, jak
wiele dla niego zrobiła tamtego dnia? – Chyba się nie obwiniasz? Nie bądź
głupia. Mój Boże, uratowałaś mi życie, nigdy tego nie zapomnę. I zabraniam ci
winić się za to, co się tam stało. Rozumiesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Mogłam zrobić więcej…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Nie mogłaś – zaprzeczył stanowczo. – Zrobiłaś wszystko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Uwierzyła
mu. Nie wiedziała, dlaczego, ale uwierzyła. W jednej chwili coś z niej spadło,
jakiś wielki ciężar, który spoczywał od miesięcy na jej duszy. Nagle już go nie
było. Dopiero teraz przyjrzała się jego twarzy. Stał tak blisko, że bez
problemu mogła zauważyć ciemny błękit jego tęczówek, zgrabny nos, ozdobiony
kilkoma ledwo widzialnymi piegami. Miał nieco dłuższe, ciemne blond włosy.
Pamiętała, że w dniu strzelaniny były dużo jaśniejsze. Zapewne po prostu słońce
je rozjaśnia każdego lata. Nie rozumiała, czemu w ogóle się nad tym zastanawia.
Czemu analizuje kolor jego włosów . To jednak działo się mimowolnie. Może
dlatego, że stał tak blisko, wciąż się w nią wpatrując. W innej sytuacji wydałoby jej się to bardzo niezręczne i na
pewno szybko by się wycofała. Teraz jednak wcale tego nie czuła. Żadnego
skrępowania. Przeciwnie – wszystko było w porządku. Zupełnie jakby właśnie miało tak być.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
To dlatego wciąż za mną chodzisz? – Zapytała, w końcu wydobywając z siebie
głos. Była już znacznie spokojniejsza, emocje powoli opadały.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Ja wcale… To nie tak… Boże, nie chciałem wyjść na psychopatę. Przepraszam – Był wyraźnie zakłopotany, co nie mogło
dziwić w tej sytuacji. – Ja tylko… czuję jakąś więź od tamtego dnia. Nie
odbierz tego źle. Naprawdę nie chcę nic złego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
W porządku – skinęła głową, odsuwając się od niego. – Chyba większości z nas
mogło coś się poprzewracać w głowie po tej strzelaninie – stwierdziła, dziwiąc
się sama sobie, że potrafi wspominać to wydarzenie w tak spokojny sposób.
Niemal bez emocji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Tak, chyba tak – zaśmiał się, nie uznając tego za obrazę. Miała rację, to było oczywiste.
– Mogę cię odprowadzić? Tym razem bez chodzenia za tobą jak psychol?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
To chyba dobry pomysł, żebyś z tym skończył.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Też tak myślę – przyznał, uśmiechając się w dość uroczy sposób, jak na faceta.
Przynajmniej ona tak sądziła. Dziwnie się przy nim czuła. Inaczej niż przy
kimkolwiek. Może faktycznie połączyła ich jakaś więź? Może było coś w tym, co
on odczuwał? Coś głębszego i dopiero teraz zdołała to zauważyć? W końcu takie
wydarzenia łączą ludzi, tym bardziej, gdy działają razem, próbując chronić
swoje życie. – Tak w ogóle, jestem Daniel. Może od tego powinniśmy zacząć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Moje imię zapewne już znasz. Ale dobrze jest poznać twoje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Czego właściwie od ciebie chciały te dziewczyny? Nie wyglądały zbyt przyjaźnie – zmienił
temat, gdy już ruszyli w stronę jej domu. Zdążyła zapomnieć o nieprzyjemnej
rozmowie sprzed kilkunastu minut, ale prędzej czy później i tak by na pewno
sobie o tym przypomniała. Może więc lepiej, że poruszył na nowo tę kwestię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Dokładnie to sama nie wiem. Dyskusja nie rozwinęła się za bardzo, bo wkroczyłeś
ty. Może to i lepiej… Ale raczej ma to związek z moim chłopakiem – rzekła z
niezadowoloną miną. To było dosyć dołujące, że ktoś czepiał się jej relacji z
Tomem. Naprawdę nie potrzebowała jeszcze takich idiotycznych zmartwień.
Wiedziała jednak, że nie ma na to wpływu. Niektórzy ludzie potrafią tworzyć
problemy z niczego. Szkoda tylko, że to ona musiała stać się ich ofiarą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Z tym Tomem, tak? Widziałem was w jakiejś gazecie. Chyba byliście w górach… To
znaczy, przypadkiem. W kiosku. Co prawda często chodziłem twoimi śladami, w
sensie… bo właściwie mój dom jest po drodze do twojego, więc… Boże, po prostu
chodzi o to, że to wszystko przypadek. Wcale cię nie śledzę ani nie szpieguję.
Ale chyba właśnie się pogrążam – zaczął mówić, plącząc się przy tym.
Zdecydowanie nie wychodziło mu tłumaczenie się, a naprawdę nie chciał, by
myślała o nim, jak o jakimś szaleńcu. I tak dziwiło go, że jeszcze nie uciekła
i zgadzała się na jego towarzystwo. Zdawał sobie sprawę, że to wszystko musiało
wyglądać z jej perspektywy bardzo dziwnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Mimo wszystko wierzę, że nie jesteś psychopatą – skwitowała z powagą. – Ale
przyznam, że na początku wydawało mi się to dziwne. Nigdy wcześniej po prostu
nie zauważyłam, byś chodził tą samą drogą. To jednak nic jeszcze nie znaczy, bo
przecież zwykle ignoruję wszystko dookoła, więc mogłam tego nie widzieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Chyba obydwoje siebie nie widzieliśmy do pewnego czasu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
To prawda. Ale w moim przypadku to akurat normalne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy… Jakoś właśnie tak normalnie, a nie
tylko, gdy będę za tobą szedł do domu – powiedział, gdy już zbliżali się do jej
posesji. – Właściwie, mógłbym codziennie cię odprowadzać, jednocześnie
odstraszając te twoje „koleżanki” – zaproponował, co nie było według niego
takim głupim pomysłem. Przynajmniej mieliby pewność, że te dziwne dziewczyny
nie wyrządzą jej żadnej krzywdy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Dzięki, to miłe. Myślę, że możemy się jakoś dogadać w tej kwestii – uśmiechnęła
się do niego, stając już pod swoją bramą. – Cieszę się, że mogliśmy w końcu
normalnie się poznać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Ja też…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
W takim razie do zobaczenia w szkole.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Tak, do zobaczenia. Miłego dnia – pożegnał się z nią, nie przedłużając już, bo
wydawało mu się, że za chwilę może zrobić się niezręcznie. Mimo wszystko, nie
znali się jeszcze zbyt dobrze. Trudno było jakkolwiek określić ich relacje,
ale póki co, nie czuli się jeszcze w niej
zbyt pewnie. Szczególnie Mia, co było po niej łatwo dostrzec. Nie chciał jej
tego utrudniać, tym bardziej, że sam miał podobne odczucia. Posłał jej jeszcze
przyjazny uśmiech i odszedł w swoją stronę, pozwalając jej spokojnie wejść do
domu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Wbrew
wszelkim dziwacznym i niezrozumiałym uczuciom, które dziś się w niej zrodziły,
była w całkiem dobrym nastroju i cieszyła się z nowej znajomości. Było jej to
potrzebne. Przypadki chyba naprawdę nie istnieją. Te dziewczyny na pewno nie
zaczepiły jej przypadkowo akurat dzisiaj i Daniel nie zjawił się też przypadkowo.
Wszystko się ze sobą łączyło. Musiało tak być.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
A co to za chłopak?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Podskoczyła
gwałtownie, a serce niemal podeszło jej do gardła, gdy ledwo zamknęła za sobą
drzwi i napotkała swojego brata wpatrującego się w nią, jakby właśnie popełniła
największe przestępstwo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Andreas, oszalałeś!? Wystraszyłeś mnie!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Ha, boisz się, bo masz coś na sumieniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Nie bądź głupi – zmierzyła go swoim rozzłoszczonym spojrzeniem, po czym zaczęła
zdejmować wierzchnie odzienie oraz buty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
No, ale serio. Co to za typ?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Kolega ze szkoły – oznajmiła krótko, nie zamierzając wdawać się z nim w dalsze
dyskusje. – Rozmawiałeś z Tomem?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Nie. Od kilku dni razem z Billem siedzą w studiu. Myślałem, że prędzej z tobą
będzie gadał – odparł, podążając za nią do kuchni. Mia wzruszyła tylko
bezradnie ramionami. Co prawda, Tom się do niej odzywał, ale nie było to zbyt
częste i wystarczająco satysfakcjonujące. Trochę się od niej odsunął i nie była
do końca pewna czy powinna już zacząć się tym niepokoić, czy po prostu dać mu
więcej czasu. – Wiesz, w sumie muzyka jest tym, co kochają. Pewnie im to bardzo
pomaga.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Wiem. Idę się pouczyć – rzuciła i wyminęła go, udając się do swojego pokoju.
Znowu miała mieszane uczucia, co do zachowania Toma, ale przecież nie mogła mu
mieć tego za złe. Może po prostu nie potrzebował jej towarzystwa, ani wsparcia.
Jeśli byłoby inaczej, na pewno dałby jej o tym znać. Usiadła przy swoim biurku
i wyciągnęła książki, musiała się czymś zająć, żeby przestać myśleć.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: inherit;">^^^<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Gitarzysta
gwałtownie uniósł powieki, wyrwany drastycznie ze snu przez dzwoniący telefon.
Przespał właściwie pół dnia i w sumie
zamierzał już nie wychodzić z łóżka. Niechętnie też spojrzał na
wyświetlacz, gdzie teraz widniało imię jego przyjaciółki. Przez chwilę coś
kusiło go, by zignorować połączenie… Ale nie mógł. To była jego przyjaciółka.
Nie mógł odciąć się od wszystkich, tym bardziej, że nikt mu w niczym nie
zawinił. Odebrał więc i zamarł na chwilę, słysząc jej niewyraźny, słaby głos.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Tom… Przyjedź do mnie, proszę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Co się stało, Vanessa? – Podniósł się do pozycji siedzącej, czując, jak serce
mocniej mu bije ze strachu. Przed oczyma miał już tylko same najgorsze
scenariusze. Od śmierci mamy, nie umiał myśleć pozytywnie. To działo się wbrew
jego woli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Myślałam, że odeszły mi wody… Ale ja krwawię, Tom. Proszę cię, boję się… Jestem
zupełnie sama. Wiem, że to nieodpowiedni czas, ale… proszę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Mój Boże, oczywiście, że przyjadę! – Niemal okrzyknął, w ogóle nie mogąc pojąć,
jak mogła uważać to za nieodpowiedni czas. Nie było jednak czasu, by teraz
przeprowadzać w tym temacie jakiekolwiek analizy. Zerwał się z łóżka, nie
tracąc połączenia i w pośpiechu zaczął szukać swoich spodni. – Słuchaj, musisz
wezwać pogotowie. Będę u ciebie za jakieś dziesięć minut, ale trzeba wezwać
kogoś, kto się na tym zna, rozumiesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Tak… Ja przepraszam, powinnam od razu tam zadzwonić zamiast do ciebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Przestań, bardzo dobrze, że zadzwoniłaś. Już do ciebie jadę. Proszę, zadzwoń po
karetkę i zaraz po tym od razu do mnie oddzwoń, dobrze? – Mówił jak nakręcony,
jednocześnie ubierając się do wyjścia. Przerażenie z sekundy na sekundę coraz
mocniej ściskało go za gardło, z trudem udawało mu się powstrzymać atak paniki.
Nie miał pojęcia, co powinien robić, jak się zachowywać, jak z nią rozmawiać.
Miał w głowie tylko jedną myśl – dzieje się coś złego. A Vanessa musi jak
najszybciej znaleźć się w szpitalu. I najważniejsze, że nie zniesie kolejnej
straty. Nikt nie zniesie. To nie mogło w ogóle się wydarzyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Dobrze, dziękuję… Tylko proszę, pospiesz się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Za chwilę będę, obiecuję – zapewnił bez wahania i rozłączył się, by jego
przyjaciółka mogła wezwać pomoc. A gdy tylko zdał sobie sprawę, że zakończył
połączenie i wszystko zaczęło do niego docierać, przeraził się jeszcze
bardziej. Co, jeśli nie zdąży..? Co, jeśli nikt jej nie zdąży pomóc i wykrwawi
się tam, zupełnie sama? Co, jeśli za późno trafi do szpitala..? Dziecko. Dziecko.
Co z dzieckiem? Tysiąc myśli zaczęło przeplatać się w jego głowie, czego w
żaden sposób nie mógł ogarnąć. Nawet nie wpadł na to, by zadzwonić do Billa czy
kogokolwiek. Po prostu zgarnął kluczyki od samochodu i wybiegł z mieszkania,
następnie z piskiem opon opuszczając teren parkingu. – Błagam, niech wszystko
będzie dobrze… Błagam… – szeptał pod nosem. Był tak roztrzęsiony, że nawet nie
zwrócił uwagi, jak jego oczy wypełniły się łzami. Zdążył już do nich przywyknąć
w ciągu ostatnich tygodni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Zerknął
z niepokojem na telefon, miała do niego oddzwonić. Musiał ją słyszeć, wiedzieć,
że jest przytomna i że żyje. Dlaczego
nie dzwoniła? Powstrzymał się od uczynienia tego samemu tylko dlatego, że był
już prawie na miejscu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Byle
jak zaparkował pod jej domem, niemal natychmiast wyskakując z auta. Nie
wyłączył nawet silnika, licząc się z tym, że za chwilę będzie musiał jechać do
szpitala. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Na
szczęście drzwi od jej domu były otwarte, więc mógł bez problemu dostać się do
środka. Pierwsze, co zamierzał, to udać się wprost do jej sypialni, lecz nie
wszedł nawet na schody, dostrzegając plamy krwi prowadzące do salonu. Wyglądało
to jak w jakimś horrorze. Czy kobieta w ciąży może aż tak krwawić..? Czy to
jest normalne? Czy to jest bezpieczne..? Oczywiście, że nie. Nie rozumiał, jak
bardzo niedorzeczne może być w tej chwili jego myślenie. Serce podeszło mu do
gardła, gdy odwracał się w kierunku salonu. W domu było cicho. Nie zauważył
tego wcześniej, będąc zbyt przejętym całą sytuacją.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">–
Vanessa?! – Zawołał ją głośno, licząc, że usłyszy jakikolwiek odzew. Jeśli nie,
miał też nadzieję, że może po prostu już pojechała do szpitala. Może pogotowie
było tu przed nim. Nie, przecież nie wierzy już w cuda. Nie po śmierci swojej
matki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Tym
razem cud również się nie zdarzył. Szatynka leżała na dywanie, tuż obok kanapy.
Nieprzytomna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;">Cdn.<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;"><br /></span></b></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><b>*</b>Tekst mojego autorstwa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><br /></span></div>
Unknownnoreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-31363562596952129582015-10-18T22:32:00.001+02:002015-10-18T22:32:07.792+02:0059. Zamierzam cię chronić. <div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><u><span style="font-family: inherit;">Kilka
tygodni później…<o:p></o:p></span></u></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Salon
tego wieczoru wypełniała intymna atmosfera. Zdawała się ona być jednak tylko
cienką warstwą pokrywającą multum negatywnych i nieprzyjemnych uczuć, które
skrywał w sobie chłopak. Mimo słodkich pocałunków, gorącego dotyku i zapachu
podniecenia, krążącego w powietrzu, Mia nie potrafiła uwierzyć w szczerość tego
wszystkiego. Oczywiście nie wątpiła w to, że Tom ją kocha, tego akurat była
pewna. Sama wciąż darzyła go tym samym, silnym uczuciem. I naprawdę nie miała
nic przeciwko romantycznym wieczorom, czy nawet powtórzeniu nocy z ich
feriowego wyjazdu, ale… Przecież on znowu uciekał. W tym momencie. Całując jej
skórę na szyi, sunąc dłonią po jej talii. Spijając pocałunki z ust. To była
jego ucieczka od żalu, smutku, od bólu, który rozdzierał jego serce. I ona o
tym wiedziała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Tom… - szepnęła, starając się powrócić do trzeźwego myślenia. Mimo rozsądku,
nie było jej łatwo zapanować nad reakcją swojego organizmu. Przecież jego dotyk
był tak cudowny, a jego usta doprowadzały ją do szaleństwa. Jak miała się temu
oprzeć..? W innej sytuacji na pewno, by się poddała. – Tom, proszę…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
O co? – sapnął odrywając się od niej a jego nieprzytomne spojrzenie spoczęło na
jej twarzy. – Nie chcesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie o to chodzi – zaznaczyła od razu i wyprostowała się, naciągając czarny
materiał sukienki na uda.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Więc o co? – Jego ton wydawał się zniecierpliwiony i zbyt chłodny, jak na
niego. Nie podobało jej się to. Tak samo, jak jego oczy. Puste, niewyraźne,
nieobecne. Właśnie dlatego nie mogła pozwolić mu się zatracić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To nie jest dobry czas.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Jaki czas, Mia? O co ci chodzi?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Pochowałeś dzisiaj swoją matkę – Oznajmiła dobitnie, czując, że i w niej
zaczyna powoli już narastać złość. Muzyk na te słowa odsunął się gwałtownie,
lecz nie odwrócił od niej swojego wzroku. Tym razem dostrzegła w nim emocje
złości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
I w związku z tym, nie wolno mi już uprawiać seksu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie wolno ci w ten sposób leczyć swojego cierpienia – rzuciła poirytowana, po
czym wstała z kanapy odchodząc kilka kroków dalej. Starała się go rozumieć, ale
jego zachowanie było dla niej przykre. Złościło ją, że pozwalał sobie mówić do
niej w ten sposób, tylko dlatego, że czuł się pokrzywdzony. Nie ona była winna
jego cierpieniu. A sama robiła wszystko, by wspierać go jak najlepiej umiała. –
To nie jest właściwa droga.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Co za pieprzenie, Mia – mruknął pod nosem, również wstając. – Jak nie chcesz,
to po prostu powiedz. Nie musisz wymyślać, jakichś głupot.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To nie są… - urwała, nawet nie zamierzając już kończyć. Przestała widzieć sens
w tłumaczeniu mu czegokolwiek podczas, gdy był nabuzowany agresją. – Po prostu
nieważne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Świetnie – fuknął i nim się obejrzała, wyszedł. Tego na pewno się nie
spodziewała. To była ich pierwsza sprzeczka, o ile w ogóle można tak to
określić. Stała jeszcze chwilę wpatrując się otępiale w wyjście od salonu, za
którym przed chwilą zniknął Tom. Naturalnie musiał trzasnąć drzwiami
opuszczając mieszkanie i najwyraźniej mało go obchodziło, że to jego
mieszkanie, w którym zostawił swoją dziewczynę samą. Nastolatce trudno było ogarnąć
to, co między nimi zaszło. Nie widziała nawet powodu, by Tom miał zachowywać
się w taki sposób. Frustrowało ją to jeszcze bardziej. Ale nie zamierzała tym
razem wyciągać do niego ręki. Nie mogła całe życie mu pobłażać we wszystkim.
Była wyrozumiała w wielu sprawach, szczególnie zważając na śmierć jego mamy,
lecz nawet to nie mogło być już dłużej wymówką.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Westchnęła
ciężko i odwróciła się w kierunku okna, licząc na to, że za chwilę ujrzy
wychodzącego z budynku Muzyka. Była ciekawa dokąd się udał. Jedyne co
przychodziło jej do głowy, to jakiś bar, w którym będzie mógł się upić. W końcu
skoro nie pozwoliła mu zatopić swoich żali poprzez seks, to została mu druga
opcja. Czuła się bezsilna. Bo naprawdę chciałaby móc mu pomóc, jakkolwiek.
Zrobiłaby wszystko, żeby poczuł się lepiej. Gdyby tylko jej na to jeszcze
pozwolił. A on zamykał się, przed nią, przed Billem, przed całym światem.
Uciekał, chował. I choć fizycznie był, jednocześnie nie było go wcale. Niestety
zaczęło się to odbijać na jego relacjach z bliskim, a nawet z Mią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Trudno
było jej powstrzymać się od tego, by za nim nie wybiec. Chciała chociaż
zadzwonić, żeby spróbować go zatrzymać. Perspektywa Toma zapijającego smutki
alkoholem, była dla niej przerażająca i niewłaściwa. To w ogóle nie powinno
mieć miejsce. Ten facet nie musi tego robić. On nie jest sam, ma rodzinę,
bliskich, ma ją… Nie tak to powinno wyglądać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Miała
ochotę się rozpłakać z bezsilności. Nim jednak pozwoliła sobie na upust
zgromadzonych w sobie emocji, drzwi
mieszkania zdążyły ponownie się otworzyć. Nie miała okazji przeanalizować, kto
mógłby o tej porze zjawić się bez pukania w mieszkaniu Kaulitzów, ponieważ sam
Tom wyłonił się z przedpokoju. Zdziwiła się jego widokiem, ale nie dała tego po
sobie poznać. Wciąż stała przy oknie, milcząc i czekając, co będzie dalej.
Obserwowała go uważnie, on zresztą także skupiał na niej swoje spojrzenie. Nie
było już puste i chłodne. Oczy miał szklane, przepełnione tysiącem uczuć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Przepraszam – wydobył z siebie drżący głos i zrobił kilka kroków w jej stronę.
Zapach papierosowego dymu podrażnił jej nozdrza przez, co wiedziała, że wyszedł
tylko zapalić. A może planował zupełnie, co innego, ale po prostu zdążył
wszystko sobie przemyśleć przy papierosie. – Bardzo cię przepraszam… To w ogóle
nie powinno mieć miejsca. Jestem jakimś dupkiem, Mia. Zamieniam się w
prawdziwego skurwiela… - mówił, patrząc jej przy tym w oczy. Bolało ją, gdy
słyszała jakimi wyrazami określa swoją osobę. Mógł zachowywać się, jak
najgorsza świnia na świecie, ale dla niej nigdy nie byłby dupkiem, a już na
pewno nie skurwielem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie mów takich bzdur, Tom – powiedziała cicho i sama zbliżyła się do niego,
przykładając dłoń do szorstkiego policzka. – Jest ci teraz bardzo ciężko.
Gubisz się. Ale nie jesteś z tym sam… I wiem, wiem… Nie mam pojęcia, co
czujesz. Straciłeś matkę. To najgorsza rzecz jaka mogła ci się przytrafić… i
jest mi tak cholernie przykro, tak strasznie przykro, Tom. Boli mnie to, że nie
mogę nic zrobić. Pomóc ci… jakkolwiek. Ale jestem… jestem tutaj – ostatnie
słowa wyszeptała już przez łzy, które niekontrolowanie zaczęły wypływać spod
jej powiek. Gitarzysta nie odpowiedział nic, również nie mogąc powstrzymać
cichego szlochu. Ujął jej twarz dłonie i oparł się swoim czołem o jej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Musisz przez to przejść…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie chcę się rozpaść… Proszę, nie pozwól mi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie pozwolę, nie pozwolę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Obiecując
mu to, obiecywała również samej sobie. Nie miała pojęcia, jak tego dokonać. W
jaki sposób ochronić go przed otchłanią, która tak zacięcie próbowała go
wciągnąć. Nigdy nie była w podobnej sytuacji. Miała dopiero, ledwo osiemnaście
lat. Nie zrażało ją to jednak. Miała w sobie wystarczająco dużo siły, by
udźwignąć ból Toma, by poświęcić się dla niego na tyle, żeby było mu lepiej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><u><span style="font-family: inherit;">Kolejny
dzień.<o:p></o:p></span></u></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Zaczerwienione,
opuchnięte oczy, były jedynym co dostrzegał tego ranka w swoim odbiciu.
Dodatkowo miał wrażenie, że głowa mu za chwilę pęknie i jedyne co miał ochotę
zrobić, to wrócić do łóżka. Zakopać się w pościeli i pozostać tak już do końca
życia. Tylko tyle. Dlaczego nie mógł tak po prostu tego uczynić? Wydawało mu
się, że ma do tego święte prawo. Jego żałoba była usprawiedliwieniem na
wszystko. Szkoda, że przyjaciele mieli do tego nieco inne podejście. Niby
rozumieli, ale i tak nie pozwalali mu się zatracać w smutku. A on nie widział w
tym nic złego. Mógł spędzić resztę życia, płacząc w poduszkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Bill – Drgnął niespokojnie, słysząc za sobą głos brata. Równie słaby i pełny
smutku, co jego. Z tym, że on wolał od kilku dni milczeć. Czasem jedynie
mruczał coś w odpowiedzi, gdy już nie miał innego wyjścia. Tom wszedł do jego
pokoju, nie pytając nawet o pozwolenie. – Może pojedziemy do studia? Teraz nie
ma tam nikogo, będziemy sami – zaproponował, patrząc na jego odbicie. Blondyn
nawet nie drgnął, ale w jego oczach pojawił się znajomy błysk. To wystarczyło,
by wiedział, że trafił w sedno. Właśnie tego potrzebował. Oboje potrzebowali.
Tylko tak mogli oderwać się od przytłaczającej rzeczywistości, oddając się
swojej pasji. Razem, bez żadnej publiczności. – Ogarnij się tylko trochę, będę
na ciebie czekał w samochodzie – dodał, uznając jego wymowne spojrzenie za
zgodę i wycofał się z pokoju, zamykając za sobą ostrożnie drzwi. Po drodze do
przedpokoju, wysłał wiadomość do Mii, w której powiadomił ją, gdzie dzisiaj
będzie i zapewnił, że wszystko jest w porządku. Miał nadzieję, że nie będzie
się o niego martwiła. Chyba nie miała już powodu. Tak przynajmniej mu się
wydawało… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Włożył
buty i zarzucił na siebie kurtkę, a następnie wyszedł z mieszkania. Nim jeszcze
dotarł na parking, odpalił papierosa. Znowu zaczął palić, jak smok. Nie umiał
jednak tego w sobie powstrzymać. Nadal miał wrażenie, że palenie pomaga mu
złagodzić stres, choć podobno to tylko jakaś bzdura, którą wmawiają sobie
nałogowi palacze. Nie wnikał w to. Dla niego to było coś w rodzaju dodatkowego
zajęcia, zajmującego mu czas, ręce i… płuca. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><i>Fuck, jeszcze ja
zejdę na pieprzony nowotwór przez to gówno, </i> pomyślał
spoglądając z pogardą na białą rurkę trzymaną w dłoni. Zawahał się przez
chwilę, a przez głowę przeszły mu, niczym tornado, tysiące wspomnień i każde z
nich poruszało jego serce. Zacisnął powieki, a papieros sam wypadł mu z między
palców na beton. Przydeptał go butem i wziął głęboki wdech, następnie ze
świstem wypuszczając powietrze z płuc. Wtedy usłyszał, że Bill wychodzi z
mieszkania, więc ruszył żwawym krokiem do samochodu, od razu go otwierając. To
nie był czas na jego przemyślenia i ewentualne postanowienia dotyczące rzucenia
palenia. Miał teraz inną misję. Musiał pomóc bratu i samemu sobie, w najlepszy
dla nich sposób, jaki znał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">^^^<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">Proszę, nie zamykaj
oczu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">Nie pozwól, by Twe
powieki opadły dziś bezwiednie<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">By Twój głos ucichł
między słowami<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">Proszę, nie
zaciskaj warg<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">Nie pozwól, by Twe
usta przestały wyginać się w uśmiechu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">By policzki zapadły
się w bladości<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">Proszę, nie trać
oddechu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">Nie pozwól, by Twe
serce nie zabiło więcej<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">By Twoja dusza
przeniknęła w nicości<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">Proszę, nie
odchodź*<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nastolatka
zamrugała powiekami, gdy jej oczy zaczęły odmawiać posłuszeństwa i widok stawał
się coraz bardziej zamazany. Na kartkę leżącą przed nią na biurku, spadła jedna
łza. Szybko wytarła policzki i pociągnęła nosem, nie chcąc całkowicie zamoczyć
i rozmazać znajdujących się na białym papierze, napisów. Odłożyła długopis na
bok i wzięła głęboki wdech, chcąc się uspokoić. Nie spodziewała się, że
napisanie tego wiersza, wywoła w niej takie emocje. Ale przecież nie raz
zdarzało jej się tak boleśnie odczuwać emocje, jakie przekazywała poprzez słowa
w swoich wierszach, piosenkach, czy opowiadaniach. Dlaczego, więc teraz miałoby
to ją obejść..? Śmierć mamy Bliźniaków, dotknęła również ją. I może przy nich
starała się tego nie okazywać, bo nie o to wówczas chodziło, by się załamywać i
pogrążać wspólnie w żalu… Potrzebowali wsparcia, a nie dodatkowych łez. Ale
teraz, gdy była sama, miała czas na przemyślenia i wszystko zaczynało ją
przytłaczać, czuła się okropnie. Nie potrafiła się na niczym skupić, bo
natrętne słowa wciąż pojawiały się w jej głowie. Musiała je gdzieś zapisać,
wyrzucić to z siebie. Przynosiło to pewnego rodzaju ulgę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: inherit;">„Jedziemy dziś z
Billem do studia, potrzebujemy tego. Myślę, że dobrze nam to zrobi… Pewnie nie
będę dawał znaku życia do wieczora, może dłużej. Nie martw się, wszystko jest w
porządku. Kocham Cię, Twój Tom.” <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Wiadomość
od Toma również wywołała w niej mieszane odczucia. Z jednej strony, dodawało
jej otuchy, że znalazł jakiś sposób, by poczuć się lepiej, z drugiej jednak
wciąż się o niego martwiła. Zresztą, o Billa tak samo. Obydwaj byli dla niej
ważni i naprawdę zrobiłaby dla nich wszystko. Niestety, nie wszystko jest w
mocy zwykłego człowieka. Nawet jeżeli jest w stanie darzyć kogoś szczerą,
bezgraniczną miłością.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Ciche
pukanie, wyrwało ją z zamyślenia. Oderwała wzrok od swojego telefonu i
spojrzała w kierunku drzwi, które akurat uchyliły się lekko ujawniając
stojącego za nimi Andreasa. Wyglądał dość markotnie, co nie było codziennym
widokiem w jego przypadku. Nie widząc sprzeciwu ze strony siostry, wszedł w
końcu w głąb pokoju, uprzednio zamykając za sobą drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Możemy pogadać? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Jasne – wzruszyła ramionami i odłożyła swój telefon, następnie odsuwając się od
biurka. Andreas usiadł na jej łóżku, wzdychając głośno. – Coś się stało?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie. To znaczy… Sam nie wiem. Mam tylko złe przeczucia – odparł, sam do końca
nie wiedząc, co chciałby przekazać. – Nie chodzi o bliźniaków, bo to zupełnie
inna kwestia. Spotkało ich coś strasznego i bardzo im współczuję, ale wiem też,
że się z tego podniosą. Martwi mnie coś innego… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Co takiego?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Becka – rzekł krótko, ale wiedział, że samo imię jego dziewczyny niewiele
pozwoli zrozumieć Mii. Musiał się z nią podzielić wszystkimi swoimi
obserwacjami oraz przemyśleniami, by mogła jakkolwiek odnieść się do sytuacji.
A to już nie było takie proste zadanie. – No więc… Na początku myślałem, że
może jest w ciąży – zaczął, na co Mia wytrzeszczyła zaskoczona oczy. – Ale nie
jest! Nie myśl sobie. To było tylko moje przypuszczenie, bo zachowywała się
dosyć dziwnie i miała różne objawy. Po prostu… Ona nic mi nie mówi, więc sam
zacząłem dorabiać sobie teorie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dlaczego po prostu ją o to nie zapytasz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Bo się boję.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Czego?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Że usłyszę najgorsze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Czyli co..?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Że jest chora – odparł, spoglądając na nią wystraszony. – To po prostu… Ja
pieprzę, Mia. Najpierw choroba Simone… a teraz… Boję się, że Becka jest chora. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Andreas, co ty w ogóle pieprzysz? – uniosła się już kompletnie niczego nie
rozumiejąc. Nie miała pojęcia, skąd jej brat miał tak idiotyczne pomysły. To
była już jakaś paranoja. – Wiem, że wszyscy bardzo przeżywamy, to co się stało
z mamą bliźniaków, ale do cholery… Nie wymyślaj takich rzeczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Ale naprawdę to nie ma nic wspólnego z Simone. Po prostu Rebecca ostatnio nie
wygląda za dobrze. Martwię się o nią. Już od pewnego czasu jest… jakaś inna. I
gdyby to nie było nic poważnego, to przecież po kilku tygodniach wróciłaby do
siebie. Znowu byłaby… normalną Rebeccą. Ale ona… Naprawdę coś jest nie tak. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Mój Boże… Nawet jeśli masz rację, to przecież nie dowiesz się, jeśli z nią nie
porozmawiasz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Wiem… Dlatego tutaj jestem. Chciałem ciebie o to prosić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Mnie? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Proszę, Mia… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Cholera. Dlaczego ja? – Wbiła w niego swoje przeszywające i zniecierpliwione
spojrzenie. Czuła się przyparta do muru. Wcale nie uważała, by rozmowa z
Rebeccą na takie tematy należała do najprostszych. Oczywiście jej również
zależało na przyjaciółce, ale nie była pewna, czy ma w sobie wystarczająco dużo
siły, aby dopytywać o takie szczegóły dotyczące jej życia. Tym bardziej, że
wydawało jej się, że przecież Becka powinna sama z siebie powiedzieć
najbliższym, jeśli coś działoby się nie tak w jej życiu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Bo Vanessa lada moment będzie rodzić. Poza tym ty… najbardziej pasujesz do tej
roli. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
O świetnie… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Proszę… - Cały czas patrzył na nią błagalnie, a dodatkowo w jego oczach mogła
dostrzec, jak bardzo się martwi o swoją dziewczynę. Naprawdę mu zależało i nie
było wątpliwości, co do szczerości jego uczuć. W takiej sytuacji, nie potrafiła
mu odmówić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
W porządku. Pogadam z nią, ale niczego ci nie obiecuję, Andy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dobrze, dziękuję. Będę naprawdę wdzięczny… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
I tak uważam, że nie powinieneś takich spraw załatwiać przeze mnie –
zaznaczyła, sama do końca jeszcze nie wiedząc, jak miałaby to wszystko
rozegrać. Przecież nie może wyciągnąć od Rebecci informacji, a potem tak po
prostu wszystko wypaplać bratu. Jeśli Becka o czymś im nie mówi, to na pewno ma
swoje powody. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Wiem, ale to wyjątkowa sytuacja. Po prostu spróbuj chociaż wybadać sytuację, a
resztą już zajmę się sam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Niech będzie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dzięki, mam u ciebie dług – Podniósł się i podszedł do niej, by ją objąć.
Odwzajemniła uścisk, bo przecież takie chwile nie zdarzały się zbyt często.
Właściwie ich stosunki od niedawna są na tyle dobre, by nazwać je przyjaznymi. –
Jakbyś czegoś potrzebowała, zawsze możesz na mnie liczyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Och, naprawdę? – mruknęła bez przekonania. Nie do końca wiedziała w czym
Andreas w ogóle mógłby jej kiedykolwiek pomóc. Nawet nie potrafiła sobie tego
wyobrazić. Zawsze radziła sobie sama. Niemniej, to miłe uczucie, że już nie
musi i ma do kogo się zwrócić. Choć pod tym względem już dawno zaszło sporo
zmian, głównie dzięki Bliźniakom oraz Rebecce. – W każdym razie, będę pamiętać.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
A tak zmieniając temat… - zaczął, wracając na swoje poprzednie miejsce.
Zdziwiło ją, że nie zamierzał jeszcze wyjść. Zwykle tak właśnie to wyglądało.
Przychodził do niej, dostawał to czego w danym momencie od niej chciał i
wychodził. Tym razem zapowiadało się na dłuższą wizytę, a niepewny wyraz jego
twarzy nieco ją niepokoił. – Jak było na wyjeździe z Tomem? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Och… to było wieki temu – stwierdziła, nie rozumiejąc czemu akurat teraz o to
pyta. Sama już od dawna nie wspominała ferii. Tyle się ostatnio działo, że
zupełnie nie miała do tego głowy. – Czemu pytasz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Z ciekawości – wzruszył niewinnie ramionami, lecz jego spojrzenie wyrażało
zupełnie coś innego. – Nawet nie było okazji, żeby o tym pogadać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Ale o czym ty chcesz gadać? – zaśmiała się. – Przecież to tylko kilka dni w
górach. Które zresztą musieliśmy przerwać z bardzo niefajnych powodów…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
No tak, wiem. Ale jednak spędziliście tam we dwoje trochę czasu. Chciałem po
prostu wiedzieć, czy dobrze się bawiłaś… Jak w ogóle jest ci z Tomem… I jak w
ogóle on cię traktuje… Czy wszystko w ogóle jest okej… No… Sama rozumiesz… -
zaczął mówić, jak nakręcony i plątał się przy tym niemiłosiernie. Ewidentnie do
czegoś pił, ale jeszcze nie wyłapała do czego konkretnie. Zmarszczyła brwi
wpatrując się w niego z niezrozumieniem. – No… Kurwa. Nie umiem z tobą
rozmawiać o takich rzeczach, Mia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Ale jakich? – Mimo wszystko, w dalszym ciągu była lekko rozbawiona. Andreas
wydawał się być bardzo zakłopotany i nie miała pojęcia co powoduje u niego taki
stres. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Naprawdę..? – westchnął zrezygnowany, spoglądając na nią z niedowierzaniem.
Sądził, że domyśli się o co mu chodzi i nie będzie musiał mówić wszystkiego na
głos. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Naprawdę nie wiem o co ci chodzi. Powiedz konkretnie, a nie mieszasz. Co chcesz
wiedzieć? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
O Boże, Mia – Wywrócił teatralnie oczami i odetchnął głęboko. – Okej. Ty i On.
Sami, we dwoje. Tylko we dwoje. Gdzieś daleko. Góry, śnieg. Romantyczna atmosfera…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
O Boże, nie wierzę! – pisnęła, przerywając mu natychmiast. Nie chciała nawet
słyszeć całej reszty. Jej policzki już zaczęły płonąć z zawstydzenia, choć tak
naprawdę jeszcze nic nie wyszło na jaw. – Ty naprawdę chcesz ze mną rozmawiać o
takich rzeczach..?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Jestem twoim bratem. Starszym.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
No właśnie! Kurde, nie interesowałeś się mną przez tak wiele lat, a teraz
wypytujesz o moje życie… intymne! – Niemal się zapowietrzyła wypowiadając
ostatnie słowa. Spodziewała się wszystkiego po tej rozmowie, ale widocznie nie
zaszła, aż tak daleko skoro była teraz w szoku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie wypominaj mi tego do końca życia, proszę cię – mruknął urażony. – Wiem, że
nie byłem idealnym bratem, ale staram się. Przecież wiesz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Wiem, po prostu… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Strasznie się zdenerwowałaś. Czy to znaczy, że Tom i ty…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Andreas, błagam cię. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
No przecież… Och, nie proszę cię o żadne szczegóły, broń Boże! – zawołał w
poruszeniu, bo już sam nie wiedział, co mogło zrodzić się w głowie jego siostry
przez ostatnie pięć minut ich rozmowy. – Ja tylko… Boże, Mia. Czemu to wszystko
musi być takie trudne? – spojrzał na nią uważnie. Widział po niej, że czuła się
skrępowana i najchętniej zapadłaby się pod ziemię. Nie to było jego celem, ale
najwyraźniej nie potrafił rozegrać tego lepiej. Obydwoje chyba nie byli
przyzwyczajeni do takich rozmów, stąd te wszystkie niedogodności. – Chcę tylko
mieć pewność, że Tom nie robi niczego wbrew tobie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Co ty w ogóle opowiadasz..? Przecież on taki nie jest…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Okej, ja nie twierdzę, że jest. Nie podchodzę do niego poprzez te wszystkie
plotki. Przecież to jest mój kumpel, ja też go znam, Mia. Ale jednak to jest
facet, jak każdy inny. TYLKO FACET. Dlatego wolę się upewnić, od ciebie
wszystkiego. Że jest okej, że czujesz się dobrze… Że nie wyrządził ci żadnej
krzywdy. Rozumiesz? – wyrecytował tak szybko, że ledwo pamiętał przy tym o
oddychaniu. Nie było to dla niego proste, dlatego chciał zrobić to jak
najszybciej, nim całkiem by stchórzył. Jakkolwiek, by się to nie skończyło,
czuł, że po prostu musi z nią porozmawiać na ten temat. Nawet jeżeli to nie
była jego sprawa. Przynajmniej po części. Bo od pewnego czasu uważał, że to co
jest związane z Mią, jest w pewnym stopniu również jego sprawą. Była jego
siostrą. Młodszą siostrą. I może kiedyś nie był dla niej zbyt dobrym starszym
bratem, ale kiedyś… to było kiedyś. Minęło. Ona jest innym człowiekiem, on jest
innym człowiekiem. Wszystko jest inaczej. I to się liczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Och, Boże… Andy… - westchnęła cicho, nie wiedząc, co ma mu odpowiedzieć. Choć
czuła się wciąż zawstydzona tą sytuacją, z drugiej strony jej serce okryło się
przyjemnym ciepłem. Wzruszył ją mimo że nawet nie był tego świadomy. Naprawdę
zmienił się tak bardzo, że był w stanie wywołać w niej łzy poruszenia. I to
pozytywne. Pierwszy raz od lat miała ochotę rozpłakać się z jego powodu, ze
szczęścia. Nagle poczuła, że naprawdę ma brata. Prawdziwego brata. Takiego,
któremu na niej zależy. Takiego, który obił by twarz swojemu najlepszemu
kumplowi, gdyby choćby spróbował zrobić coś nie tak w stosunku do niej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Przepraszam cię, wiem, że to cholernie głupie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Wcale nie takie głupie. Właściwie to cholernie urocze i zupełnie do ciebie nie
pasuje, ale w sumie… czy to ważne? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
O Matko…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
No już nie możesz się z tego wycofać – skwitowała z szerokim uśmiechem. – A ja
na pewno tego nie zapomnę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
O Boże… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Przestań! – roześmiała się i wstała, by do niego podejść. – Chyba skoczyliśmy
na wyższy level i to tak szybko… Stąd to całe zaskoczenie i zakłopotanie. Ale
mimo wszystko… Bardzo się cieszę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Mówisz teraz o nas, czy o tobie i o Tomie? – wypalił bez zastanowienia, za co
dostał od razu mocnego kuksańca w ramię. Wtedy domyślił się, że Mia
zdecydowanie mówiła o nich, a nie o swoim związku. – No tak… Sorki? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Głupek z ciebie, nadal. To się akurat nie zmieniło – wytknęła, ale nie brzmiało
to wcale złośliwie. – Ale i tak mnie dziś uszczęśliwiłeś. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
O Boże…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Przestań ciągle nawoływać Boga, bo jeszcze do nieba pójdziesz – oznajmiła mu,
wciąż rozbawiona i usiadła obok ocierając się zadziornie o jego ramię. – Przytul
mnie teraz i powiedz, że mnie kochasz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Serioo? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Tak, bo nie mogę czuć na sobie twojego spojrzenia, gdy ci powiem…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
O Boże, dobra! – zawołał, nie pozwalając jej dokończyć i czym prędzej schował
ją w swoim niedźwiedzim uścisku. Objął ją tak ściśle i mocno, że jej cała twarz
utonęła w jego grubym materiale bluzy. – Zrób to szybko i bezboleśnie… Chociaż,
nie. Przecież to jest oczywiste. Przecież ja już wiem, że wy tam…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Andy… - wymamrotała jego imię, a w jej głosie mógł wyczuć błaganie, by nie
mówił nic więcej. Tak też uczynił, zamilkł. – Dziękuję ci za troskę. Na razie
nie masz się czym martwić. Nikt nie wyrządził mi krzywdy, a Tom nadal jest
fantastyczny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Aż trudno w to uwierzyć, że jest, aż tak idealny. Ale cóż… wy kobiety inaczej
do tego podchodzicie – skwitował, odsuwając się w końcu od niej, dzięki czemu
mogła trochę odetchnąć. – W każdym razie, cieszę się, że jest okej. Naprawdę
mnie to dręczyło. I uwierz, sam nie rozumiem dlaczego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Bo mnie kochasz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Pff… Chciałabyś. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
No przyznaj to w końcu! – oburzyła się, marszcząc groźnie brwi. Naprawdę
chciała to usłyszeć. To kolejna bariera do przeskoczenia. Ale była pewna, że
jej brat jest w stanie tego dokonać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Przecież wiesz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Ale powiedzenie tego wcale nie boli tak mocno, serio.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Naprawdę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Naprawdę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
No dobra, ale nie myśl sobie, że będzie zawsze już tak słodko! Nie jestem Tomem
– zaznaczył. Nie byłby sobą, gdyby nie dorzucił kilku swoich groszy. Mia tylko
wywróciła teatralnie oczami i wbiła w niego swoje wyczekujące spojrzenie,
uśmiechając się przy tym najsłodziej, jak tylko potrafiła. Pochylił się lekko w
jej kierunku, by lepiej go słyszała, gdyż zamierzał znacznie przyciszyć swój
głos. To było dużo trudniejsze niż wyznawanie miłości ukochanej dziewczynie.
Choć nawet i tamto przychodziło mu z trudnością i raczej nie należał do typu
facetów, którzy powtarzają to kilka razy dziennie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
No dalej, bo nas tu wiosna zastanie – mruknęła, ponaglając go. – Powinieneś zacząć
od „Koo”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Bardzo zabawne – zmrużył oczy. – I tak już to wiesz. Kocham cię i to wcale nie
od dziś, ani od niedawna. Jesteś moją siostrą i wbrew całej naszej przeszłości…
wbrew wszystkiemu, zawsze będziesz dla mnie ważna. Skoro już chcesz wszystko
wiedzieć i słyszeć. To tak właśnie jest. Kocham cię i zamierzam chronić –
zakończył, chyba sam nie spodziewając się, że powie, aż tak wiele. Jego siostra
również była szczerze zdumiona. Kiedy na nią spojrzał, jej usta były lekko
rozchylone w zaskoczeniu i nie była nawet świadoma, że z jej oczu znowu
popłynęły łzy. – Cholera, Mia. Nie becz mi tutaj, teraz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Co? – szepnęła, powracając gwałtownie do rzeczywistości i orientując się o co
mu chodzi, szybko otarła policzki rękawami bluzki. – Przepraszam, ja już tak
mam. To było… Wow. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Prawda? – Uśmiechnął się dumnie. – Też umiem czasem powiedzieć coś konkretnego
i do rzeczy. Takiego z uczuciem, poruszającego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To zdecydowanie takie było. Dziękuję. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie masz za co, Mia – Uścisnął lekko jej dłoń, ale zaraz odsunął się, żeby
wstać. – Ale powinniśmy chyba teraz trochę odetchnąć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
No tak, tak… Powinieneś się z tym przespać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie było tak źle – stwierdził z przekonaniem. – Ale tak… Idę się dotlenić.
Pamiętaj tylko o Rebecce, proszę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dobrze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dzięki – rzucił jeszcze i wyszedł, pozostawiając ją samą. Znowu miała w sobie
tysiące uczuć i myśli, ale czuła się niesamowicie szczęśliwa. Jeszcze
kilkanaście minut wcześniej chciałaby zapaść się pod ziemię z myślą, że Andreas
wie o tym, co wydarzyło się między nią a Tomem w Austrii. Ale teraz… Teraz był
jej bratem, do którego mogła przyjść w każdej chwili z najmniejszą błahostką. Jej
życie zaczynało być naprawdę idealne. A przynajmniej takie, o jakim marzyła, by
było. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;">Cdn. <o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">*Wiersz mojego autorstwa.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Bardzo proszę o Wasze opinie. Nie było łatwo wrócić tutaj po tak długiej przerwie... Nie zdarza mi się znikać na taki czas, ale tym razem coś pękło i właściwie nie wiem, czy jestem tutaj teraz na stałe.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mimo wszystko liczę na Wasze wsparcie. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Pozdrawiam :)</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif;"><br /></span></div>
Unknownnoreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-44034103295576313512015-05-26T13:48:00.000+02:002015-05-26T13:48:08.310+02:0058. Każda walka z samym sobą, nas umacnia.<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Dziewczyna
w zamyśleniu, od dłuższego czasu, zupełnie nieświadomie wpatrywała się w wyraźnie
odznaczający się brzuch Vanessy. Termin porodu zbliżał się wielkimi krokami a
Mię właściwie dopiero teraz zaczęła nurtować kwestia ojcostwa dziecka. Nigdy
wcześniej jakoś nie przywiązywała do tego wagi. Mimo wszystko Vanessa wciąż była
jej najdalsza z całej paczki przyjaciół. Od początku trzymała się od niej raczej
na dystans. Nie budziła w niej zaufania, choć miały ze sobą całkiem niezłe relacje.
Intrygująca jednak dla niej była przyjaźń Vanessy z Tomem. Specyficzna więź
między nimi była widoczna na każdym kroku. Zastanawiało ją, dlaczego to właśnie
Nessa jest tak bliska Gitarzyście. Jego relacje z Rebeccą różniły się znacznie,
dlatego tak bardzo rzucało się to nastolatce w oczy. I niestety, czasem nachodziły ja dosyć dziwne
myśli, które nie wpływały zbyt pozytywnie na jej podejście do całej sprawy. Ostatnio
jednak była tak pochłonięta czasem spędzonym z Muzykiem, że nie myślała nawet o
takich bzdurach. Wszystko się zmieniało, gdy Vanessa pojawiała się w pobliżu.
Dziś złożyła wizytę Bliźniakom, lecz zastała tylko Mię. Nastolatka wahała się
czy w ogóle powinna otwierać drzwi, skoro nie jest u siebie. Niemniej, wiedziała,
że do apartamentowca nie wpuszcza się byle kogo. Siłą rzeczy, więc musiał być
to ktoś z bliskich znajomych. A jako, że znała większość przyjaciół braci Kaulitz,
zdecydowała się zwlec z łóżka i wpuścić, jak się okazało przyjaciółkę, do środka.
Obydwie chyba były zaskoczone wzajemnie swoim widokiem. Żadna jednak nie okazała
tego jakoś dobitnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Myślałam, że ich jeszcze złapię. Chciałam jechać do szpitala, ale Tom mi zakazał,
stwierdzając, że to nie jest miejsce dla kobiety w ciąży – rzekła wywracając
przy tym teatralnie oczami na wspomnienie słów przyjaciela. – Po prostu nie
wierzę, że to ich spotyka. Jak on sobie z tym radzi? Musi być totalnie rozbity…
- Westchnęła głęboko wpatrując się pustym wzrokiem w bliżej niezidentyfikowany
punkt przed sobą. Mia dopiero teraz skupiła swoje spojrzenie na jej twarzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Jest rozbity – potwierdziła, nie będąc pewna, czy powinna dodawać cokolwiek
więcej. Nie umiała swobodnie rozmawiać z Vanessą. Czuła się niekomfortowo w jej
towarzystwie. Towarzyszyło jej nieustające wrażenie, że powinna być ostrożna zarówno
w doborze słów, jak i zachowaniu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To głupie, ale nachodzi mnie czasem myśl, że ta kobieta specjalnie mu to zrobiła
– wyznała nagle, co też lekko wstrząsnęło Mią. – Wiesz o jego relacjach z matką,
prawda? – spojrzała na nią z zapytaniem, na co brunetka przytaknęła skinieniem
głowy. Wiedziała, aż za dużo. – No właśnie. Od lat go potępiała… a teraz nagle
zamierza umrzeć i… Mój Boże, co za beznadziejna sytuacja. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Myślę, że tego raczej nie planowała… - stwierdziła cicho nastolatka. Podejście
Vanessy było dla niej zbyt chłodne i rzeczowe. Rozumiała, że Tom nie miał
dobrych relacji ze swoją mamą, ale mimo wszystko… nie pojmowała toku rozumowania
szatynki. – ale Tom nie zamierza jej niczego wypominać. Czasem w życiu tak się
dzieje, że niektóre żale i uczucia, należy odłożyć na półkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To dobry facet. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Właśnie… - przytaknęła w zamyśleniu. – Wiesz już, jaka płeć? – Zmieniła temat,
ponownie spoglądając na jej brzuch. Nie widziała sensu, by dłużej rozmawiać o
samopoczuciu Toma, tym bardziej pod jego nieobecność. Mia nie czuła potrzeby
dzielić się swoimi zmartwieniami z przyjaciółką Muzyka i chyba nawet wolałaby,
żeby Vanessa trzymała się na dystans od tej całej sytuacji. Budziły się w niej
egoistyczne instynkty, nad którymi nie panowała. Nagle była przekonana, że sama
będzie w stanie wystarczająco wesprzeć swojego ukochanego, a wszelka pomoc ze
strony przyjaciółki mogłaby być wadliwa. Pytanie tylko, czy tak naprawdę dla
niej, czy dla niego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Chłopiec – Brunetka uśmiechnęła się lekko, od razu też podejmując temat. – Nie
mogę uwierzyć, że ten czas tak szybko upłynął… Niedługo maluch przyjdzie na
świat, a ja nawet nie mam dla niego imienia… Ba, ja kompletnie nie wiem, jak
się zająć takim dzieckiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Wszystko podobno przychodzi samo, z czasem… Instynkt macierzyński i tak dalej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Być może… Czułabym się pewniej, gdyby już nadszedł – skwitowała, nie ukrywając
swojego lekkiego przerażenia nadchodzącymi, wielkimi zmianami w jej życiu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To pewnie dużo trudniejsze, gdy nie ma ojca dziecka… Nie chciałabyś, by
wiedział? By miał szansę? – Odważyła się w końcu wypowiedzieć na głos nurtujące
ją pytania. Vanessa nie wydawała się być wcale tym zaskoczona. O dziwo też,
wcale się nie zdenerwowała. Zamyśliła się na dłuższą chwilę, prawdopodobnie
sama zastanawiając się dopiero nad swoją sytuacją. Nastolatka przyglądała jej
się z uwagą, cały czas wyczekując odpowiedzi. To nie była sama ciekawość, dużo
bardziej niepokoiło ją samo istnienie tajemnicy wokół tej ciąży. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Może i teraz bym chciała. Po tych kilku miesiącach wiele się zmieniło… Ale jest
już też na to za późno. Nie mogę rozwalać komuś życia, bo nagle uświadomiłam
sobie, jak wielki błąd popełniłam, milcząc – rzekła unosząc na nią swoje
przenikliwe spojrzenie. To zdecydowanie było dla Mii zaskakujące i jednocześnie
budziło milion nowych wątpliwości. Zupełnie nie rozumiała, dlaczego coś w głębi, nieustannie próbowało nakłonić ją do
myśli, że to ktoś z zespołu jest ojcem tego dziecka. A co gorsza, najbliżej
tych podejrzeń znajdował się Tom. Jej Tom. Mdliło ją na samą myśl o tym. Paradoksem
było, że wydawało się to takie niedorzeczne a jednocześnie najbardziej
prawdopodobne. – Dobrze się czujesz? Może powinnaś się położyć… niepotrzebnie
zawracam ci głowę, gdy jesteś przecież chora – Głos Vanessy wyrwał ją
drastycznie z chwilowego otępienia. Potrzebowała kilkunastu sekund, by słowa
dziewczyny w ogóle do niej dotarły i mogła jakkolwiek na nie zareagować. W tym
czasie sama brunetka zdążyła już wstać z miejsca z zamiarem wyjścia. – Przekaż
chłopakom, że byłam i niech koniecznie do mnie zadzwonią… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Vanessa… - Wypowiedziała z automatu jej imię wstając zaraz za nią. Zupełnie już
jej nie słuchała. W głowie miała tylko
jedną wizję. A żeby mieć, co do niej jakiekolwiek podstawy, musiała wyjaśnić,
niektóre kwestie. Nikt nie mógł być w tym momencie lepszym źródłem informacji od
samej przyjaciółki Toma. – Co tak właściwie łączyło cię z Tomem? – To pytanie z
trudem w ogóle przedostało się przez jej gardło. Stojąca przed nią dziewczyna,
uniosła brwi, będąc wyraźnie zaskoczona przebiegiem sytuacji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie mówił ci? – Wbrew pozorom te słowa, były dla Mii lekkim ciosem. Bo chyba
faktycznie tą kwestią Tom powinien był się z nią podzielić już dawno. Tymczasem
nigdy o tym nie rozmawiali, a ona musiała domyślać się wszystkiego sama. – To
była skomplikowana relacja. Żaden związek…To znaczy… Obydwoje mieliśmy taki
dziwny czas w życiu i obydwoje potrzebowaliśmy drugiej osoby u boku. Każdy
chyba łaknie trochę bliskości i ciepła, wiec… Po prostu sobie to dawaliśmy. To
nie było nic zobowiązującego… ale myślę, że Tom nie potrafi się nie angażować
na dłuższą metę. Więc… zakończyłam to wszystko, nim przekroczyłby granicę. Ot
cała historia. Myślę, że o wszelkich szczegółach powinnaś już rozmawiać z nim –
zakończyła z nikłym uśmiechem. Zielonooka patrzyła na nią w milczeniu. Głos
całkowicie ugrzęzł jej w gardle a głowę zaatakował natłok myśli. Serce również
nie szczędziło jej napięcia, bijąc w piersi jak oszalałe. Nagle zdała sobie
sprawę, że chyba wolałaby tego wszystkiego nie wiedzieć. Mimo iż było to
przeszłością, dotykało ją dogłębnie. I sama nie wiedziała co bardziej. Same
fakty, że coś takiego kiedykolwiek miało miejsce w życiu Toma, czy to, że
kompletnie o niczym jej nie wspomniał. – I na Boga, Mia… Tom nie jest ojcem
mojego dziecka – Te słowa natomiast uderzyły w nią, jak grom. Przecież wcale o to
nie pytała. – To chciałaś wiedzieć, prawda? – dodała z przekonaniem. Dziewczyna
jednak w dalszym ciągu nie potrafiła wykrztusić z siebie najmniejszego słowa. I
choć miała już odpowiedzi na wszystkie dręczące ją pytania i były one właściwie
najlepsze, jakie mogła otrzymać w tej sytuacji… Nadal coś budziło w niej
niepokój. Nie umiała do końca zaufać Vanessie. – Trzymaj się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Odprowadziła
ją w milczeniu do drzwi a gdy tylko je za nią zamknęła, potrzasnęła głowa,
chcąc odgonić od siebie dręczące myśli. Wiedziała, że to niedorzeczne. Vanessa
nie zrobiłaby Tomowi takiego świństwa, milcząc w tak istotnej sprawie. Jak
mogłaby wtedy patrzeć mu w oczy? Z drugiej strony jednak, czym Tom różnił się
od innych mężczyzn. Dlaczego jego mogłaby nie okłamać a każdego innego, tak?
To wszystko traciło sens. Przerażało
ją, z jaką prędkością jej mózg wytwarzał nowe domysły, co do których nie miała
żadnych podstaw. A mimo to, były one dla niej tak bardzo prawdopodobne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Z
posępną miną wróciła do łóżka. I choć jej samopoczucie znowu się pogorszyło a
organizm domagał się snu, była pewna, że nie uda jej się już zmrużyć oka. Miała
nadzieję, że Tom niedługo wróci i to pomoże jej trochę się ogarnąć. Przy nim
nie miała tak idiotycznych wizji, nie zadręczała się głupotami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To wszystko przez tą gorączkę… - mruknęła do siebie i zerkając jeszcze na
telefon, by sprawdzić godzinę, wtuliła głowę w poduszkę, zaciskając mocno
powieki. – Proszę, śpij mózgu… śpij… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: inherit;">^^^<o:p></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mimo
nie dających spokoju myśli, znużenie w końcu wzięło górę. Nie spostrzegła
nawet, gdy poddała się objęciom Morfeusza. Dlatego zaskoczyło ją, gdy została
przypadkiem obudzona przez Toma. Chłopak próbował ostrożnie przykryć ją kołdrą,
która zsunęła się z jej ciała podczas snu. Mia jednak nie spała zbyt mocno.
Ledwo ją dotknął, a zielone oczy otworzyły się szeroko. Uśmiechnął się do niej
delikatnie, kiedy lustrowała jego twarz swoim zaspanym spojrzeniem. Minęła
chwila, nim cała sytuacja do niej dotarła. Zamrugała powiekami, podsuwając się
do półsiadu. Tom mimo swojego uśmiechu, wydawał się być dużo bardziej
przygnębiony niż przed swoim wyjściem. Zaniepokoiło ją to, miała nadzieję, że
nie stało się nic złego. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby jej wtedy przy nim nie
było… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Jak było..? – Przerwała ciszę swoim lekko zachrypniętym głosem. Jej serce
zaczęło bić znacznie mocniej oczekując, jakichś dobrych wieści. Niestety wyraz
twarzy Toma, wcale takich nie zapowiadał. Gitarzysta westchnął cicho, po czym
usiadł obok niej, na skraju łóżka. Nie miał odwagi spojrzeć jej w oczy, przez
to co dziś zrobił. Albo raczej, czego nie zrobił. Nie chciał by i ona
postrzegała go, jako tchórza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie zgodziła się na przeniesienie – Postanowił zacząć od najistotniejszych
informacji. – Niczego od nas nie chce. Naszych pieniędzy nie chce. Jakby o
pieniądze w tym wszystkim chodziło… - Pokręcił z niedowierzaniem głową. Choć
upłynęło już trochę czasu od jego wizyty w szpitalu, nadal to do niego nie docierało. Uważał, że
zachowanie matki za największą głupotę. Kto o zdrowych zmysłach nie chciałby
przyjąć pomocy w takiej sytuacji? Nadal był wściekły. I nie wiedział komu ta
kobieta robiła większą krzywdę, jemu, czy samej sobie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Przykro mi… ale tutaj na pewno też się nią dobrze zaopiekują. Lekarze zrobią
wszystko… - Ułożyła dłoń na jego ramieniu, nie wiedząc zupełnie w jaki sposób
mogłaby mu teraz ulżyć. To była jedyna rzecz, na której mu tak bardzo zależało.
Pamiętała przejęcie w jego głosie, gdy o tym mówił. Miał tym pomóc nie tylko
swojej mamie, ale i sobie samemu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To jedyne co umiałem dla niej zrobić. A ona to po prostu odrzuciła… i teraz,
nie mogę nic więcej. Muszę siedzieć i czekać. Może umrze, a może stanie się cud
i wyjdzie z tego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie zawsze można coś zrobić… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie widziałem się z nią, Mia. Nie wszedłem nawet do tej przeklętej sali. Ani razu
mnie tam nie było, nawet na pieprzona chwilę – wyrzucił z siebie rozgoryczony,
nie mogąc dłużej tego ukrywać. Mógł się oszukiwać, ale to w tym momencie, było
dla niego dużo bardziej destruktywne niż sam fakt odrzucenia przez matkę jego
pomocy. Bo może ona oczekiwała czegoś innego. Może czekała na niego. Aż się
pojawi. Może chciała tylko tego, niczego więcej. – Stchórzyłem… - dodał
szeptem. Wbrew pozorom, dla dziewczyny nie było to jakimś wielkim zaskoczeniem.
Gdzieś w głębi, przeczuwała, że to może się tak potoczyć. I choć osobiście nie
uważała tego za jego porażkę, miała świadomość, że dla Toma to kolejna rzecz, z
którą będzie musiał się uporać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To nic… następnym razem. Następnym razem, Tom… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Co jeśli nie będzie następnego razu, Mia? – Przeniósł na nią swoje przeszywające
spojrzenie. Pełne smutku i żalu. Żalu do samego siebie i całego świata.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Oczywiście, że będzie. Nie gadaj takich głupot – skarciła go surowo i uniosła
dłoń, przykładając ją do jego szorstkiego policzka. – Nic się nie stało, Tom. Nie
obwiniaj się… Po prostu potrzebujesz jeszcze jednej chwili. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Albo ciebie… Z tobą jest łatwiej – wyznał cicho. Mimo wszystko, to też mógł
uznać za swoją słabość. I trudno było mu się do tego przyznawać na głos. Faktem
było, że stał się ostatnio zagubionym chłopcem, potrzebującym non stop, by ktoś
trzymał go za rękę. Pomagał wkraczać na odpowiednie ścieżki. Kogoś, kto będzie
prowadził go w dobrym kierunku. – Gdybyś tam była, nie pozwoliłabyś mi się tak
łatwo wycofać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie mów, że to było takie łatwe. Gdyby było, ta rozmowa nie miałaby miejsca – powiedziała,
doskonale wiedząc, jak wiele musiało go to wszystko kosztować. Miał to
wymalowane na swojej zmęczonej od emocji twarzy. Poza tym znała go, aż za
dobrze. Nie musiała tam być, żeby mieć pewność, co do tego, jak to musiało
wyglądać. – Każda walka z samym sobą, nas umacnia. Wbrew pozorom i ty dziś
jesteś silniejszy, niż byłeś wczoraj. I nie zawsze będziesz czuł, że mnie potrzebujesz w takich sytuacjach.
Co nie zmienia faktu, że zawsze mnie masz… - Uśmiechnęła się do niego
delikatnie, próbując dodać mu otuchy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Kocham cię – Westchnął głęboko, przytulając się do niej mocno. To cudowne
uczucie mieć u swojego boku, osobę,
która zawsze cię wysłucha i nigdy nie będzie oceniała. Wsparcie Mii było dla
niego teraz największym szczęściem, jakie mógł otrzymać od życia. A właściwie
ona cała. Nie miał wątpliwości, że dokonał dobrego wyboru. Mimo wszelkich
dzielących ich różnic, to była właściwa kobieta. A na pewno najcudowniejsza,
jaką kiedykolwiek spotkał na tym świecie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><u><span style="font-family: inherit;">Kilka
godzin później…<o:p></o:p></span></u></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Wokalista
z nietęgą miną przekraczał próg mieszkania, jednocześnie sprawdzając listę
nieodebranych połączeń oraz wiadomości. Niemal wszystkie były od Kathariny. Czuł
się beznadziejnie z tym, że ostatnio nie traktuje jej odpowiednio. Właściwie
wysłał jej tylko jedną wiadomość od ich ostatniego spotkania i do tamtej pory
nie rozmawiali ani nie widzieli się wcale. Miał świadomość, że zachowuje się
jak dupek i to wcześniej, czy później odbije się na ich związku. Nie potrafił
jednak się przemóc, by cokolwiek z tym zrobić. Zbyt wiele myśli i uczuć
dręczyło jego umysł. Tak bardzo skupił się na swojej matce, że zapomniał już o
tym, że inni również zasługują przynajmniej na odrobinę szacunku z jego strony.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Dopiero
dziś, gdy wyszedł ze szpitala i uderzył w niego chłód zimowego powietrza,
poczuł się nad wyraz samotny, przy czym zdał sobie sprawę, że sam odpycha od
siebie najbliższe mu osoby. Najpierw Katharinę, później Toma… Co do niego,
również miał wyrzuty sumienia. Gdy emocje opadły, doszedł do tego, że
potraktował go zbyt ostro. Nie powinien był w ten sposób z nim rozmawiać. Nawet
jeżeli miał rację. Każdy z nich przeżywa tę sytuację na swój sposób i powinni
obydwoje, wzajemnie to szanować. A on znowu się nie popisał. Frustracja wzięła
górę, dał się ponieść i jak zwykle wszystko schrzanił. Zamierzał właśnie od
tego zacząć, jeśli chodzi o naprawianie swoich błędów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Odłożył
telefon na szafkę w przedpokoju i pozbywając się wierzchnich ubrań, włącznie z
butami, udał się w kierunku kuchni. Przypuszczał, że właśnie tam zastanie Toma.
Świadczyły o tym przyjemne zapachy jedzenia, które unosiły się po całym
mieszkaniu. A jako, że Mia była chora, raczej nie mogłaby nic gotować. Tom na
pewno by jej nawet na to nie pozwolił. I jak się okazało, instynkt go nie
mylił. Kiedy wszedł do pomieszczenia, ujrzał swojego brata stojącego przy
kuchence. Nie miał pojęcia, co takiego gotował, ale pachniało smakowicie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Cześć – rzucił na wstępie, by zwrócić na siebie jego uwagę. Tak naprawdę
zupełnie nie wiedział, jak ma zacząć z nim rozmowę. Był pewien, że Tom jest na
niego zły i nie będzie zbyt przychylny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Cześć – Jego krótka odpowiedź, nie pozwoliła mu zbyt wiele wyczytać na temat
nastroju bliźniaka. Gitarzysta nie odwrócił się też w jego kierunku, więc nie
mógł zobaczyć wyrazu jego twarzy. To dużo komplikowało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Możemy porozmawiać?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To mów, przecież słucham – wzruszył ramionami, w dalszym ciągu nie odrywając
się od garnka stojącego na kuchence. Billowi nie uśmiechało się mówienie do
pleców muzyka, ale chyba nie miał lepszego wyboru. Dobrze, że w ogóle się do
niego jeszcze odzywał. To zawsze choć trochę ułatwiało sprawę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Chciałem cię przeprosić za to, co dziś powiedziałem – rzekł dość poważnym
tonem. Wypowiedzenie tych słów nie było dla niego wcale takie proste, jego duma
na tym znacznie cierpiała. Niemniej, Toma skłoniło to, do odwrócenia się w
kierunku brata. – Nie, żebym nie miał racji… ale niepotrzebnie się tak
uniosłem, można było załatwić to zupełnie inaczej. Nie chciałem cię urazić –
dodał, dla większej jasności. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
W porządku, nic się nie stało – Tom skinął głową. Ostatnie czego się dziś
spodziewał, to przeprosiny ze strony Billa. Nawet mu nie przyszło do głowy, że
Wokalista mógłby mieć jakieś wyrzuty sumienia przez ich spięcie w szpitalu. Sam
zdążył o tym zapomnieć. – Mam rozumieć, że z mamą nic się nie zmieniło? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Jeśli masz na myśli, czy zdecydowała się zmienić szpital, to nie. W dalszym
ciągu nie chce o tym słyszeć, a ja nie chcę jej już tym denerwować. W jej
stanie… sam rozumiesz – oznajmił, zajmując miejsce przy stole. – Chcą zacząć
chemioterapię… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To chyba najwyższa pora… - mruknął niepewnie. Na samo słowo: chemioterapia,
przechodził go nieprzyjemny dreszcz. Wiedział jak to działa i wiedział również,
że w tym przypadku na niewiele się zda. – Chcesz zupę? – wypalił, z nadzieją,
że już dziś nie będą musieli rozmawiać o chorej matce. Był zmęczony tym tematem.
Potrzebował chwili oddechu, jak chyba wszyscy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie wierzę, że zrobiłeś zupę – stwierdził podkreślając wyraźnie ostatnie słowo.
– Spodziewałem się prędzej makaronu… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Podobno na przeziębienie zupa jest dobra… Znalazłem coś w Internecie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Boże, jaki ty się kochany zrobiłeś – Bill wyszczerzył się ukazując rząd swoich
zębów. Naprawdę był pod wrażeniem zmian, jakie zachodzą w zachowaniu jego brata.
Tom zignorował tą uwagę, nie będąc w nastroju do żartów. – Z tego wszystkiego, nie mieliśmy nawet okazji
pogadać o waszym wyjeździe. Jak było? – zagadnął po chwili, gdy Muzyk wyciągał z
szafki miski. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Świetnie. Tylko za krótko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
No niestety… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Ale jeszcze sobie to kiedyś odbijemy – oznajmił z przekonaniem, zanim atmosfera
znowu by się popsuła. Wspomnienia z wyjazdu, zdecydowanie poprawiały mu nastrój.
Może warto to wykorzystać, by się trochę odstresować. – Smacznego. Jedz i powiedz,
czy dobre, bo nie wiem czy mogę podać to Mii – Postawił przed nim miskę z zupą.
Bill spojrzał na niego z oburzonym wyrazem twarzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Mam być twoim królikiem doświadczalnym? Własnego brata wolisz otruć, niż
dziewczynę?! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Przecież nie dodałem tutaj nic niejadalnego! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dobra. Tylko pamiętaj, że jak coś mi się stanie, ty śpiewasz – zaznaczył dobitnie,
po czym złapał za łyżkę. Zupa pachniała dosyć ładnie, więc miał nadzieję, że
również dobrze smakuje. Poza tym, był naprawdę głodny. Pokładał dużo wiary w
umiejętności kulinarne swojego brata. W końcu Tom gotował z miłości! To musiało
się udać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
I co? – Gitarzysta niecierpliwił się coraz bardziej, świdrując cały czas Billa
swoim wzrokiem, podczas, gdy ten w milczeniu, powoli konsumował posiłek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dobre, ale gorące – podsumował, w końcu dając mu odpowiedź. Tom odetchnął z ulgą
i wziął z blatu drugą miskę z zupa, by zanieść ją swojej dziewczynie. Ufał swojemu
Bliźniakowi i liczył na to, że się nie wygłupi przed Mią. Naprawdę się starał,
by wyszło mu to jak najlepiej. Lubił być dobrym w każdej dziedzinie, nawet w
gotowaniu. A nie ma większej przyjemności, niż uzyskanie podziwu od swojej własnej
dziewczyny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;">Cdn.<br /></span><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: inherit;"><br /></span></b></div>
Unknownnoreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-89382916260600110232015-04-22T16:15:00.002+02:002015-04-22T16:15:19.105+02:0057. Pieprzone wszystko.<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Planowany
poranek, nie wiadomo nawet kiedy, zamienił się w południe. Po ostatnich
wyczerpujących przeżyciach, cała trójka potrzebowała zdecydowanie więcej snu
niż się spodziewali. Dlatego Gitarzysta doznał lekkiego szoku, gdy po
przebudzeniu spojrzał na zegarek, który wskazywał kilka minut po jedenastej. Od
razu zerwał się z łóżka, gdy rzeczywistość po raz kolejny w niego uderzyła. Nadal
miał wrażenie, że czas odgrywa w tym wszystkim istotną rolę. Choć tak naprawdę
chodziło jedynie o to, by nie siedzieć bezczynnie. Jakiekolwiek działanie było
mu potrzebne, by móc normalnie funkcjonować w zaistniałej sytuacji. Nim jednak
zdecydował się obudzić brata oraz Mię, sam postanowił się ogarnąć, zaczynając
od gorącego prysznica. Nie tracił przy tym jednak zbyt wiele czasu, ponieważ każda
kolejna minuta wiązała się z dręczącymi go przemyśleniami. A tych wolał unikać.
Gdy był już gotowy, udał się do kuchni, żeby zaparzyć kawę. Przy okazji sprawdził,
czy w lodówce znajduje się cokolwiek do jedzenia. Niestety jego przeczucia się
sprawdziły i ujrzał w niej pustkę. Westchnął ciężko. Nigdy nie zrozumie, jak
Bill może przetrwać bez choćby kartonu mleka w domu. Nie pozostało mu nic
innego, jak udać się na małe zakupy. Przy okazji pamiętał, aby zahaczyć o aptekę.
Lekarstwa dla Mii, były teraz priorytetem. Jeśli ma zostawić ją na kilka godzin
samą, to musi być pewien, że będzie miała wszystko co niezbędne. Bardzo szybko
udało mu się uwinąć z zakupami, w aptece uprzejma pani wydała mu odpowiednie, najlepsze
według niej oraz dostępne bez recepty, lekarstwa i po tym mógł spokojnie wrócić
do domu. Jak się okazało, Bill już nie spał. Muzyk zastał go wlewającego w
siebie kubek kawy, co było do przewidzenia. Pokręcił tylko z dezaprobatą głową
na ten widok i zaczął rozpakowywać zakupy, od razu odkładając je na właściwe
miejsca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Zjedz coś porządnego, jeśli chcesz jechać do szpitala – mruknął w jego kierunku,
sam w przelocie podjadając jedną z wcześniej kupionych przez siebie, świeżych
bułek. – Zobaczę tylko co u Mii i możemy się zbierać – dodał jeszcze i
zabierając ze stołu małą reklamówkę z lekami, udał się do swojej sypialni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Ostrożnie
przekraczał jej próg w obawie, że dziewczyna może jeszcze spać. Ale gdy tylko
zjawił się w pokoju, jej powieki automatycznie się uniosły i ujrzał parę
zielonych oczu wpatrujących się w jego osobę. Uśmiechnął się do niej i podszedł
bliżej, już dużo pewniej stawiając swoje kroki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Jak się czujesz? – zapytał pochylając się nad nią, aby złożyć na jej czole
długi, soczysty pocałunek. Przy okazji również przekonując się o tym, że nastolatka
znowu ma wyższą temperaturę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Może być… - odparła bez przekonania. <b><o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Po tym będzie lepiej – zapewnił ją, wyciągając z reklamówki kilka różnych opakowań
z lekami. – Tylko musisz najpierw coś zjeść – zastrzegł na co ta skrzywiła się
z niezadowoleniem. Ostatnie na co miała ochotę to jedzenie. Jej stan zdrowia od
wczoraj zdecydowanie uległ pogorszeniu. – Poradzisz sobie? – mówiąc to, zaczął
układać wszystkie leki na etażerce obok łóżka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Przecież nic mi nie jest. Mogę nawet jechać z wami… - oznajmiła podnosząc się
lekko do pozycji siedzącej. Zupełnie ignorowała fakt, że jej głowa sprawiała wrażenie
tykającej bomby. Trudno jej było zostawić Toma samego z tym wszystkim. Wiedziała
ile go to kosztuje i była pewna, że będzie potrzebował wsparcia jeszcze nie raz.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
O tak, na pewno – skwitował z ironią. – Masz leżeć dzisiaj w łóżku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Skoro muszę… - westchnęła cicho nie chcąc go denerwować i wszczynać
niepotrzebnych dyskusji. Miał już na głowie wystarczająco dużo zmartwień, może
to i lepiej, że dziś pojedzie do szpitala sam i nie będzie przynajmniej myślał
o jej samopoczuciu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Kochanie, nie bądź smutna… Szybciej wyzdrowiejesz jeśli dziś zostaniesz w
łóżku. Nie mogę ci pozwolić wrócić do domu w takim stanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Wiem, nie przejmuj się tym. Dam sobie radę – zapewniła go posyłając mu lekki
uśmiech. – Leć już. Pozdrów ode mnie swoją mamę… O ile w ogóle to dobry pomysł
– stwierdziła marszcząc przy tym brwi. Pamiętała, że ich ostatnie spotkanie nie
skończyło się zbyt dobrze. Może lepiej, by nie przypominała sobie o jej
istnieniu..?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dobrze. Pamiętaj, żeby coś zjeść. W kuchni masz wszystko… Czuj się jak u siebie
– polecił składając na jej ustach krótki pocałunek. – Wrócę za kilka godzin. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie spiesz się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Odpoczywaj grzecznie i dzwoń, gdyby coś się działo – poprosił jeszcze na
odchodnym, na co jedynie skinęła mu głową. Oczywiście nie uważała by cokolwiek
miało się dziać. Tom naturalnie troszczył się o nią, jak zawsze nad wyraz. Ale
to chyba normalne. Sama postąpiłaby podobnie w odwrotnej sytuacji. Miłość lubi
odbierać zdrowy rozsądek, niemniej to wciąż jest na swój sposób piękne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Kiedy
tylko wyszedł, dziewczyna zakopała się z powrotem w pościeli, marząc o tym, by
przespać ten cały dzień i obudzić się już w lepszym stanie. To nie było jednak
takie proste. Tym bardziej, że w głowie cały czas miała zatroskany głos Toma,
który przypominał jej o śniadaniu oraz lekarstwach. Nawet gdyby chciała, nie
mogłaby tego zlekceważyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Po
kilkunastu minutach przewracania się z boku na bok, w końcu zwlekła się z łóżka.
W mieszkaniu panowała cisza wskazująca na to, że Bliźniacy już wyszli. Dziwnie
się czuła przebywając samotnie na ich prywatnym terytorium. Nie należała do
ludzi, którzy bezwstydnie potrafili przekraczać granice cudzej prywatności. Miała
poczucie, że są rzeczy, z których nie powinno się obdzierać siłą, nawet najbliższych
sobie osób. Dlatego nawet po ich kuchni poruszała się z niebywałą ostrożnością.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Zaczęła
od zaparzenia sobie herbaty, która akurat leżała na wierzchu więc nie musiała nawet
szukać jej po szafkach. Nie była głodna albo raczej, nie miała na nic ochoty
przez swoje złe samopoczucie, niemniej musiała zjeść cokolwiek, by dodać sobie
po pierwsze trochę energii a po drugie, by móc przyjąć lekarstwa. Kanapka z masłem
była tego poranka idealną opcją na śniadanie. W międzyczasie znowu zaczęła
myśleć o mamie Toma i o nim samym. Zastanawiała się, jak chłopak sobie dzisiaj
poradzi. Martwiła się o niego. Ostatnio coraz częściej wydawał jej się taki…
kruchy, nieporadny. Choć bardzo się starał, nie radził sobie z tym wszystkim co
na niego spadło. Nie zasługiwał na to. Ale chyba pora się przyzwyczaić, że los
nie zważa na ludzkie uczynki. Bez względu na to, czy ktoś jest dobry, czy zły i
tak dostanie swoją porcję cierpień oraz problemów. Szkoda, że nie zawsze to się
równoważy ze szczęściem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Westchnęła
głęboko, drobnymi kęsami zjadając przygotowany przez siebie, skromny posiłek i
popijając go gorącą herbatą. Jej spowolnione ruchy sprawiły, że zajęło jej to
znacznie więcej czasu niż zamierzała na to poświęcić. Naprawdę było kiepsko z
jej zdrowiem. Po kilku minutach, gdy w końcu udało jej się wmusić w siebie jedną
kanapkę, wstała, by posprzątać po sobie. Dopiero teraz poczuła, jak bardzo jest
osłabiona. Szybko więc wróciła do sypialni Toma. Naszpikowała się zakupionymi
przez niego lekarstwami, po czym weszła pod kołdrę. Nie zdążyła jednak nawet
zamknąć oczu, kiedy po mieszkaniu rozległ się donośny dźwięk dzwonka,
oznajmiający, że ktoś stoi za drzwiami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><u><span style="font-family: inherit;">Szpital.<o:p></o:p></span></u></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Tykanie
naściennego zegara wydawało się być wyjątkowo irytujące dla Gitarzysty, który
od kilku minut bezczynnie siedział w gabinecie lekarza i obserwował jedynie, jak
ten przegląda w skupieniu jakieś papiery. Z minutę na minutę coraz bardziej tracił
swoją cierpliwość a starszy mężczyzna siedzący za biurkiem nie wydawał się
zbytnio spieszyć. Czy naprawdę tylko jemu tak cholernie zależało na czasie..? Może
to faktycznie było idiotyczne. Może coś sobie wmówił. Ale miał ostatnio nieodparte
wrażenie, że sekundy mijają w dużo szybszym tempie niż zwykle. I że każda następna
przybliża jego matkę do znalezienia się w drewnianej trumnie na cmentarzu w Loitsche.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Rozumiem pana zaangażowanie, panie Kaulitz. Chce pan dla swojej matki, jak najlepiej…
- Tom zamrugał powiekami wyrwany z zamyślenia, gdy lekarz w końcu przerwał panującą
w pomieszczeniu ciszę. Nareszcie. Zdążył już zapamiętać ze wszystkimi szczegółami
kolor ścian, mebli a nawet ułożenie długopisów na biurku. – ale gwarantuję panu,
że zmiana kliniki nie jest tutaj żadnym priorytetem ani tym bardziej,
czynnikiem, który mógłby poprawić stan zdrowia pani Trümper. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Przeniesienie może go pogorszyć? – zapytał rzeczowo, nie zamierzając nawet brać
pod uwagę opinii lekarza, jeśli nie miałaby ona związku ze zdrowiem jego matki.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Więc w czym problem? Proszę załatwić wszystkie formalności. Chcę zabrać ją już
dzisiaj – oświadczył, dając jednocześnie do zrozumienia, że nie zmieni swojej
decyzji. Postanowił zapewnić Simone najlepszą opiekę medyczną w kraju i
osobiście tego dopilnuje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Oczywiście. Z tym, że pana mama nie jest ubezwłasnowolniona. To do niej należy
decyzja – zaznaczył, co już całkowicie nie spodobało się muzykowi. Miał prosić
swoją matkę, by zechciała się przenieść do najlepszej kliniki w Niemczech..? Oczywistym
było dla niego, że nie powinna mieć co do tego żadnych obiekcji. Najwyraźniej
jednak jego osobiste odczucia w tym przypadku nie wystarczą i ktoś będzie musiał
zapoznać Simone z jego planami. Już nawet wiedział kto to będzie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Rozumiem. Proszę dać nam chwilę… ale może pan w międzyczasie zacząć już
przygotowywać papiery – stwierdził pełen przekonania i podniósł się ze swojego
miejsca. – Niedługo tu wrócę – zastrzegł jeszcze nim opuścił gabinet. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Gdy
tylko znalazł się na korytarzu, od razu zaczął poszukiwać wzrokiem Billa. Na
szczęście, ten szedł akurat w jego kierunku chcąc zapewne dowiedzieć się czegoś
nowego o stanie zdrowia ich matki. Tom jednak miał na uwadze nieco inne tematy
do rozmowy na chwilę obecną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
I co ci powiedział? – Blondyn stanął przed nim, wbijając w niego swoje przejęte
spojrzenie. Jego oczy od kilku dni nieustannie były rozbiegane i świeciły
niezrozumiałą pustką. Z trudem mógł w ogóle w nie patrzeć. Unikał kontaktu
wzrokowego z bratem, jak ognia. Ten widok wzmacniał tylko ból, który sam odczuwał.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Musimy… - zawiesił się na chwilę, zastanawiając się, czy użył odpowiedniej
formy tego słowa, po czym odchrząknął, zabierając ponownie głos. – Musisz z nią
porozmawiać i powiedzieć jej, że chcemy ją przenieść do lepszego miejsca. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Och, a ty dalej swoje, Tom… - Wokalista westchnął ciężko. W przeciwieństwie do
swojego brata, nie uważał zmiany szpitala za priorytet w tej sytuacji. Wiedział
jednak, że nie przemówi mu do rozumu. Jak Tom sobie coś wmówi i się na to
uprze, to nie ma mocnych. To była jego osobista walka. Sam zapewne do końca nie
wiedział o co właściwie walczył. Nie mógł jednak przestać, nie mógł się poddać.
– Dobrze, pogadam z nią – zgodził się po chwili, widząc jak bliźniak przeszywa
go swoim spojrzeniem na wskroś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Zrób to teraz, Bill… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
W porządku. Chodź ze mną, nie zajrzałeś do niej jeszcze ani razu – zauważył a
Tom poczuł, jak coś ściska go w żołądku na samą myśl o spotkaniu z matką. To prawda,
nie wszedł do jej sali nawet na moment. Cały czas przebywał na korytarzu albo
krążył po gabinetach specjalistów, wykonywał telefony. Zajmował się wszystkim
tylko nie swoimi relacjami z Simone. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Muszę jeszcze zadzwonić do kliniki… - rzucił, co brzmiało jedynie jak kolejna
wymówka. Miał tego świadomość i Bill również. – Za chwilę przyjdę… - uzupełnił
i sięgnął do kieszeni po swój telefon, by przekonać tym najbardziej chyba samego
siebie. Wokalista westchnął tylko ciężko i nie mówiąc nic więcej, udał się do sali,
w której leżała ich mama. Nie mógł zmusić Toma do zobaczenia się z nią. Naprawdę
starał się go rozumieć, ale czasem i jego to przerastało. Gubił się w tym chaosie,
który Tom sam tworzył wokół siebie swoim nielogicznym postępowaniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: inherit;">„Jak się czujesz?”<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mężczyzna
wystukał krótką wiadomość na swoim telefonie, po czym wysłał ją do Mii. A gdy
jego Bliźniak zniknął za jednymi z drzwi, schował telefon z powrotem do
kieszeni. Spojrzał w kierunku pomieszczenia, w którym leżała Simone i nie mógł
zdobyć się na to, by uczynić choć jeden krok do przodu. Niewidzialna siła
blokowała go całego. Ściskała za nogi, ręce, czasem czuł, jakby nawet za szyję.
Dusił się. Nie umiał się przełamać i poradzić sobie z tym. Bał się stanąć z nią
twarzą w twarz po tym wszystkim co
między nimi zaszło. Bał się spojrzeć w jej oczy, gdy stan jej zdrowia był tak
poważny. Stała na krawędzi, wiedział o tym. Miał również świadomość, że być
może to jest jedna z niewielu szans na ich pojednanie. Może to jedna z niewielu
szans na to, by mógł jeszcze w ogóle się z nią kiedykolwiek zobaczyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Impuls,
który w niego uderzył zmusił go w końcu do ruszenia się z miejsca. Przypływ tej siły nie trwał jednak zbyt długo. Kiedy
tylko dotarł pod właściwe drzwi, na nowo poczuł, jak coś dosłownie go paraliżuje
a jego dłoń zawisła w powietrzu, tuż nad klamką. <i>Nie zrobi tego. Wiedział, że tego nie zrobi.</i> Zacisnął mocno powieki
biorąc głęboki oddech i łudząc się, że to w czymkolwiek mu pomoże. Nie pomogło.
Zupełnie nie wiedział co się z nim dzieje, dlaczego reaguje, aż tak mocno. Naprawdę
nie był w stanie nawet drgnąć. Przerastało
go to, z minuty na minutę coraz bardziej. Czuł to każdą cząstką swojego ciała. I
im dłużej tak stał w bezruchu, z natłokiem myśli wypełniającym jego głowę, to
uczucie zamieniało się w niewyobrażalny ból. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Kurwa, kurwa, kurwa… - wyszeptał zaciskając dłonie w pięści i zrobił krok w
tył, gdy dotarły do niego bliżej niezidentyfikowane dźwięki zza drzwi. Jak się
okazało to Bill wychodził z sali. Po chwili stał już przed nim zdziwiony, że
Tom znajduje się tak blisko wejścia. Mało brakowało a dostałby od niego drzwiami.
Przyjrzał mu się uważniej, z przerażeniem dostrzegając, jak jego twarz zbladła.
Wyglądał, jak trup.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dobrze się czujesz? – dotknął niepewnie jego ramienia, wciąż nie spuszczając z
niego wzroku. Ten skinął tylko niemrawo głową, nie zamierzając mu się z niczego
zwierzać. Uznał to za swoją porażkę. Z tym także nie potrafił sobie poradzić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
I co? – mruknął spoglądając na niego nieprzytomnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Powiedziałem jej o wszystkim – rzekł a z tonu jego głosu już można było
wywnioskować, że coś nie poszło po jego myśli. – Odmówiła. Powiedziała, że nie
potrzebuje tego. Że jest jej tutaj dobrze i nie będzie brała od nas żadnych
pieniędzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Co? – wydukał czując, jak ciśnienie we krwi
gwałtownie mu wzrasta. Nie brał w ogóle pod uwagę takiej opcji. Nie tylko go to
zaskoczyło, ale jeszcze bardziej rozzłościło. – Przecież nie daję jej żadnych
pieniędzy, do cholery. Chcę tylko wyciągnąć ją z tego gówna!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Tłumaczyłem jej wszystko… ale jest równie uparta co ty – skwitował wymownie. Tom
rzucił mu swoje wściekłe spojrzenie, zupełnie nie wiedząc, co teraz robić. Jego
idealny plan, który sobie tworzył starannie od wczoraj właśnie się rozpadał i
nie miał już nad tym żadnej kontroli. Nie tak miało być. – Tom… przecież to nie
koniec świata. Ten szpital jest naprawdę dobry… Tutaj też ją z tego wyleczą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Przestań pieprzyć! – fuknął kompletnie nie przyjmując do wiadomości tego, co
próbował przekazać mu blondyn. – Jeśli możesz zrobić wszystko co się da, to
robisz to. Wszystko. Wszystko, Bill. To było wszystko, co możemy zrobić w tej
pierdolonej sytuacji! Dać jej najlepszą opiekę! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To ty przestań – syknął, tracąc już resztki swojej cierpliwości. Teraz to on patrzył
na niego rozwścieczony i nie zamierzał dłużej traktować go ulgowo. – Wiesz
czego ona potrzebuje? Cudu! Cholernego cudu. A nie najlepszej kliniki! A jedyne
co my możemy zrobić, to przy niej, kurwa, być.
To jest wszystko co możesz dla niej zrobić. Będąc tam, w tej cholernej sali,
przy jej łóżku. A nie wrzeszcząc na korytarzu i próbując odkupić swoje winy płacąc
za najlepszą opiekę na świecie! – wyrzucił z siebie nie zastanawiając się nad
tym ani przez chwilę. Doskonale wiedział co mówi, bo tkwiło to w nim już od
dłuższego czasu. Nie chciał jednak burzyć wizji brata. Miał nadzieję, że to
wszystko jakoś mu pomoże, że dzięki temu będzie czuł się lepiej. Ale wcale tak
nie było. Zatracał się w swoich wymysłach. Osiągał zupełnie odwrotne efekty od
zamierzonych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Gitarzysta
patrzył na niego jedynie w milczeniu. Widział jak zaciska mocno zęby a jego
oczy w ciągu sekundy zapełniają się łzami bezsilności. Chciał go jeszcze
uspokoić, powiedzieć coś, co mogłoby go wesprzeć. Zagarnąć w swoje ramiona, ale
Tom nie dał mu nawet na to szansy. Odwrócił się napięcie i odszedł od niego
szybkim krokiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Bill
miał rację. Co do słowa. Oczywiście, że ją miał. A on wiedział, że jedyne, co
może zrobić dla swojej matki, jest dla niego na ten moment nieosiągalne. Bo był
tchórzem. Nie potrafił się przełamać. Nie umiał otworzyć tych cholernych drzwi,
przekroczyć progu przeklętej sali. Wejść tam i spojrzeć jej w oczy. Po prostu
nie umiał. <b><o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><span style="font-family: inherit;">A
to było pieprzonym wszystkim. <o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;">Cdn. </span><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">Jest tu ktoś jeszcze?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Bo j<span style="text-align: justify;">a wci</span><span style="text-align: justify;">ą</span><span style="text-align: justify;">ż t</span><span style="text-align: justify;">ak ;)</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="text-align: justify;"><br /></span></div>
Unknownnoreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-6017685141437357639.post-41439338146737793652015-03-05T17:54:00.003+01:002015-04-09T18:31:40.239+02:0056. Przeznaczenie.<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Ten
poranek wyjątkowo nie należał do najciekawszych. I z pewnością przyczyniła się
do tego rozmowa z Billem. Informacje, jakie przekazał bratu doszczętnie
zniszczyły mu dobry nastrój. Na nowo przywróciły nieprzyjemne wspomnienia i dodatkowo
sprawiły, że czuł się rozdarty w środku. Rozdarty między swoim gniewem i
upartością a zdrowym rozsądkiem oraz sumieniem. Po tej rozmowie stał się ponury
i milczący. Mia z trudem wydobyła od niego wiadomość o tym, co się stało. Niemniej,
tyle jej też wystarczyło, by zrozumieć jego późniejsze zachowanie. Niestety nie
mogła zbyt wiele z tym zrobić. Nie chciała się zbytnio narzucać, czy w jakiś
sposób na niego naciskać. Zdawała sobie sprawę, że chłopak potrzebuje trochę czasu,
żeby oswoić się z tym wszystkim. Tyle, że w tym wypadku tego czasu nie było. Dlatego
tym bardziej ją to gnębiło. Nie chciała, aby Tom musiał żałować kiedyś swojej
decyzji. Sama była w podobnej sytuacji, ze swoim bratem. I nie miała
wątpliwości, że gdyby nie zdecydowała się wtedy na wyciagnięcie w jego kierunku
ręki, a coś poszłoby nie tak, nigdy więcej już by go nie mogła nawet zobaczyć… To
nie jest coś, co można sobie wybaczyć. Z czym można normalnie żyć. Bo za tymi
wszystkimi niedoskonałościami, wadami, przykrymi słowami, odpychającymi gestami…
zawsze kryje się człowiek. A rodzice czy rodzeństwo, to bez wątpienia najbliżsi
ludzie dla każdego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie
rozmawiali zbyt wiele. Przyczyniało się do tego również niewyspanie z powodu
wczesnej pobudki przez telefon od Wokalisty. Wbrew pierwszym myślom zarówno
Mii, jak i Billa… Gitarzysta wcale nie zerwał się z łóżka i nie wsiadł w samochód,
by wracać do Niemiec. On po prostu odłożył komórkę i położył się z powrotem,
przytulając głowę do poduszki. Dziewczyna wiedziała, że to wcale nie jest jego
obojętność. Znowu chował wszystkie uczucia do siebie. Nie potrafił się tym od razu
podzielić, nie potrafił też podjąć odpowiedniej decyzji. To była akurat jedna z
niewielu rzeczy, w których mogła mu jakoś pomóc. Niekoniecznie mówiąc co ma
robić, ale po prostu dzieląc się z nim swoimi odczuciami i doświadczeniami. Nie
zrobiła tego jednak od razu. Pozwoliła mu na chwilę słabości, bo czuła, że
właśnie tego potrzebował. Przez te kilka godzin, po prostu z nim była, towarzysząc
mu w milczeniu. Bezczynność nie jest prostą rzeczą, gdy ma się świadomość, że
ukochana osoba cierpi od wewnątrz i nie można na to w żaden sposób zaradzić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Dopiero
przy śniadaniu postanowiła delikatnie poruszyć temat. Nie mogła dłużej patrzeć
na jego przygaszoną twarz pogrążoną w zamyśleniu. Miała nadzieję, że jeśli się
wygada choć trochę mu ulży. W każdym razie musiał wiedzieć, że nie jest z tym sam.
Nie musi być. Będzie z nim niezależnie od decyzji, jakie podejmie. Zawsze po
jego stronie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Może dziś wybierzemy się na łyżwy? – odezwał się w pewnej chwili, jako pierwszy
przerywając ciszę. Nastolatka uniosła na niego swoje zdziwione spojrzenie. Właściwie
mogła się tego spodziewać. Oczywistym było, że będzie chciał zająć sobie czas
czymkolwiek, by tylko nie myśleć. A najlepiej udawać, że zupełnie nic się nie
wydarzyło. To nie była dobra droga, wiedziała o tym. I chyba czas, żeby go o
tym uświadomić. Niekoniecznie subtelnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Myślę, że powinniśmy jednak wrócić – rzekła nieśmiało, obawiając się trochę
jego reakcji. Nie lubiła, gdy jego oczy były ciemne a twarz pochmurna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dlaczego? Mamy jeszcze kilka dni wolnego – mruknął wbijając widelec w sałatkę,
którą miał na talerzyku przed sobą. Mia westchnęła cicho. – Jeśli chodzi ci o
tę sytuację z moją matką, nie musisz się przejmować. Złego diabli nie biorą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Poczuła
jak przechodzi ją zimny dreszcz, gdy dotarły do niej jego słowa. Nie, to nie
był on. Nie pozwoli mu stać się bezwzględnym, zimnym dupkiem. Nigdy nie założy
już tej maski. Nie przy niej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Tom – zwróciła się do niego ze stanowczością i odsunęła od stołu, by wstać. Gitarzysta
wbił w nią swoje czekoladowe spojrzenie, uważnie śledząc jej ruchy. Przez
moment miał wrażenie, że po prostu teraz zostawi go i wyjdzie. Zdawał sobie sprawę
z tego, że się nie popisał. Może nawet przegiął. Rozsądne myślenie jednak nie
było dziś jego mocną stroną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mógł
odetchnąć z ulgą, gdy dziewczyna jedynie zrobiła kilka kroków w jego kierunku. Bez
słowa ujęła jego twarz w dłonie, unosząc lekko głowę ku górze i wpatrując się w
jego oczy. Jedyne czego potrzebował to odrobina czułości, która stopi taflę
lodu porastającą jego serce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Wiem, przepraszam – powiedział cicho, jeszcze zanim ta zdążyła otworzyć usta. –
Ja… po prostu nie wiem co mam robić – dodał i objął ją rękoma w pasie,
przytulając głowę do jej brzucha. Znowu znalazł się w beznadziejnej dla siebie sytuacji i nie
było to zdecydowanie coś, z czym umiał sobie dobrze radzić. Czuł się jednak
dużo lepiej mogąc się do kogoś na chwilę przytulić, zamknąć oczy i odetchnąć
głęboko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Wiem, rozumiem cię – Pogładziła delikatnie dłonią jego kark, pomagając mu się
uspokoić. – Nie mogę ci powiedzieć co powinieneś zrobić, czy do czegokolwiek
zmusić. To musi wyjść od ciebie. Ja tylko… nie chcę, żebyś cierpiał. Wiem, że
twoja mama zadała ci wiele bólu. Sama chyba nie umiałabym sobie z tym poradzić
na twoim miejscu. Ale ty wiesz, że jesteś inny… Wiesz, jaki jesteś. Wiesz kim
jesteś. I nie jest ważne, co inni o tobie myślą. Nie jest ważne co mówią. Chodzi
o to byś ty widział w sobie tego właściwego człowieka, którym jesteś. By
widzieli go w tobie ludzie, którzy chcesz by widzieli. A jeśli są tacy, co
jeszcze nie potrafili tego dostrzec… To im to po prostu pokaż. Niech zobaczą, jakim
jesteś wspaniałym człowiekiem. Niech zobaczą, że jesteś ponad to. Ponad
wszelkie żale i złości, ponad wszelkie brudne słowa… - mówiła cicho i powoli
pozwalając mu się oswoić z każdym słowem, zapisać je w jego pamięci. Nawet nie
zdawała sobie sprawy z jaką zachłannością je pochłaniał całym sobą. Słuchał jej
ze łzami w oczach. Wiedząc, że ma rację. A co najważniejsze, że ona właśnie
widzi w nim tego, którym w rzeczywistości jest. – I naprawdę nie musisz robić
zbyt wiele… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Powinienem tam po prostu być… - szepnął unosząc na nią swoje spojrzenie. Nie
musiała mu odpowiadać. Wszystko widział w jej oczach. – Zepsuję nam ferie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
I tak nigdy w życiu lepszych nie miałam – uśmiechnęła się do niego. – Pojadę tam
z tobą, dobrze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dziękuję – chwycił ją za dłonie z czułością obdarowując je pocałunkami. – Już
chyba nie umiem bez ciebie funkcjonować…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Myślę, że dałbyś radę – zaśmiała się mrużąc przy tym zabawnie oczy. – ale
powinniśmy się już zbierać. Podróż trochę trwa…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dobrze. Zadzwonię jeszcze do Billa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To ja pozbieram nasze rzeczy – oznajmiła całując go jeszcze w czoło i odsunęła
się, by wykonać wcześniej wyznaczone przez siebie zadanie. Tom uśmiechnął się
tylko i z ciężkim westchnieniem sięgnął po telefon. Było mu lepiej, ale to
wciąż nie było jeszcze to całkowite uczucie spokoju. Nadal czegoś w głębi mu
brakowało, coś doskwierało. Może to minie, gdy już znajdzie się w szpitalu. Dużą
ulgę przynosił mu fakt, że Mia chciała jechać tam z nim. Przyda mu się jej wsparcie.
Patrząc na nią będzie cały czas pamiętał o tym co mówiła. Będzie czuł się
pewnie. Czyli tak jak powinien.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><b><i><u>Niemcy,
kilka godzin później. Szpital.</u></i></b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><u><span style="font-family: inherit;"><br /></span></u></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Długa
podróż, po kilku nużących i wyczerpujących godzinach, nareszcie dobiegła końca.
Nie rozmawiali podczas niej zbyt wiele. Każde z nich było pogrążone we własnych
myślach, przeżywając zaistniałą sytuację z osobna. Bo nawet, gdy mieli siebie,
musieli przez chwilę pobyć z tym zupełnie sami. Wiedzieli już, że lekarze
podejrzewali u mamy Bliźniaków nowotwór żołądka. Nie znali szczegółów, lecz to
nie było konieczne, by domyślić się jak bardzo jest to poważne. Najgorsze w tym
wszystkim było, że to jeden z najczęściej zabijających nowotworów. Tom czuł jak
coś ściska go za gardło, za każdym razem, kiedy te myśli nawiedzały jego umysł.
Mimo że nie miał dobrych kontaktów z rodzicielką, nie życzył jej śmierci. I nie
wyobrażał sobie, żeby miało jej nagle nie być. To chyba było oczywiste, był jej
synem. A Mia miała rację co do słowa. Nie mógłby podjąć teraz innej decyzji.
Zapewne, gdyby nie jej pomoc, zwlekałby z tym. Potrwałoby to może kilka dni,
ale wcześniej czy później i tak by się otrząsnął. Bo nie był człowiekiem, który
potrafi na dłuższą metę topić się we własnym żalu, tracąc przy tym zdrowy rozsądek.
Nie był człowiekiem, który potrafił w potrzebie, bez mrugnięcia okiem, opuścić
najbliższych. Przeszłość przestawała mieć znaczenie. O pewnych rzeczach nie da się zapomnieć, ale
również nie trzeba nimi nieustannie żyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Niepewnie
przekraczał oddział onkologii, zupełnie nieświadomie ściskając przy tym dłoń
swojej dziewczyny. Denerwował się i sam nie wiedział już, co było tego głównym
powodem. Choroba matki, czy w ogóle samo spotkanie z nią. Widok roztrzęsionego Billa
na korytarzu tylko pogorszył sytuację. Dawno nie widział go w takim stanie a
Mia, po raz pierwszy. Obydwojgu serca drżały z niepokoju, gdy podchodzili do
niego. Tom starał się zachowywać zimną krew, myśleć trzeźwo. Przecież jeszcze
nie wydarzyło się nic strasznego… Jeszcze nawet nie usłyszeli ostatecznej
diagnozy. Nie powinni zachowywać się tak, jakby już nadeszło najgorsze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Bill…- Gitarzysta wypowiedział imię brata spoglądając na niego niepewnie. Jego
czekoladowe tęczówki wypełnione były łzami. Patrzył na niego w tak specyficzny
sposób, że nie musiał używać żadnych słów, by Tom domyślił się, iż wszystko już
jest jasne. Wokalista po prostu nie chciał mu tego przekazywać telefonicznie. I
słusznie… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Zacisnął
dłonie w pięści przenosząc swój wzrok na lekko obdrapaną ścianę. Czuł jak
wzbiera się w nim złość. Złość na przeklęty los, który cały czas uparcie
próbuje zaburzać spokój w jego życiu. Nie mógł uwierzyć, że to właśnie musiało
przytrafić się jego matce. Nikt nie zasługiwał na takie cierpienie i bolało go
niemiłosiernie, że ktoś z jego bliskich będzie musiał się z tym zmagać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Opadł
na plastikowe krzesło pod ścianą, nie wiedząc co innego ze sobą począć w tym
momencie. W jego głowie panował istny mętlik, nie wspominając o uczuciach. Nie
umiał nawet wesprzeć roztrzęsionego brata. Nie potrafił zrobić niczego. Bo czy
w takiej sytuacji można cokolwiek..? Na szczęście nie był z tym sam. Obydwoje
nie byli. Podczas, gdy on próbował zebrać w sobie siły, by się w końcu ogarnąć,
Billem zajęła się Mia. Chłopak niemal od razu wylądował w jej ramionach nie
wahając się ani chwili. Potrzebował tego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Powiedzieli, że to jest typ jelitowy… - Choć powiedział to cicho, w materiał
kurtki dziewczyny, Tom usłyszał doskonale każde słowo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
I co to niby znaczy? – mruknął wciąż nie mając w głowie żadnej pozytywnej
wizji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Że niby jest lepiej – Bill odsunął się od Mii, spoglądając w kierunku
bliźniaka. – Nie jest dziedziczny… i są lepsze rokowania…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Trzeba będzie przenieść ją do lepszej kliniki – skwitował po chwili starszy
Kaulitz i podniósł się ze swojego miejsca. W końcu go olśniło a przynajmniej
tak mu się wydawało. Nie zamierzał jednak tego analizować. Chciał po prostu
zrobić cokolwiek… Cokolwiek, czyli wszystko co w jego mocy, by Simone
wyzdrowiała. – Dobra… Jest już późno. Ty tu pewnie siedzisz od wczoraj, więc
zabieram cię teraz do domu. Jutro się wszystkim zajmę – zarządził z pełną
determinacją podchodząc do brata i ułożył dłoń na jego ramieniu, chcąc dodać mu
tym otuchy. – Bill, wyleczymy ją. To jeszcze nie jest wyrok… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Wiem… - skinął niepewnie głową. Bardzo chciałby mieć w sobie tyle pewności co
jego brat. Dla niego jednak to wszystko nie było takie proste. Wiedział, że
żadne pieniądze nie sprawią cudu. Leczenie wszędzie wygląda tak samo. Nawet
najlepsza klinika na świecie może zawieść. Nie chciał jednak dzielić się tym z
Tomem. Bo to była jego mała nadzieja i nie miał prawa mu jej niszczyć. Poza
tym, zdawał sobie sprawę ile to wszystko musiało go kosztować. Przełamał się.
Był tu i robił wszystko, żeby uratować ich mamę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
To teraz zbieraj się, musisz się wyspać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Bez
zbędnych dyskusji, cała trójka skierowała się do wyjścia. Wiedzieli, że
spędzając noc w szpitalu, w niczym nie pomogą. Potrzebowali odpoczynku, w
szczególności Bill, który nie widział swojego łóżka od dwóch dni. Dla niego czas
całkowicie się zatrzymał poprzedniego wieczora. Czuł się zbyt słaby na to, żeby
ogarnąć całą tą sytuację. Od dawna nic tak bardzo go nie złamało. I choć zawsze
wierzył w cuda, tym razem nie potrafił. Nawet jemu czasem zdarzało się po
prostu zwątpić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Całą
drogę powrotna milczał, siedząc z tyłu i opierając się czołem o zimną szybę.
Jego spojrzenie było puste i beznamiętne. Nawet nie rejestrowało tego, co działo
się za oknem. Po prostu patrzył przed siebie bez celu. Ironią losu było to, że
zawsze w takich sytuacjach w głowie pojawiają się cudowne wspomnienia, które
ukazują jak wiele człowiek może stracić. To jeszcze bardziej rozdziera serce i
nie można zrobić niczego, by było lepiej. Ludzie umierają… każdego dnia. Jest
to naturalną koleją rzeczy. Wiedział o tym. Od zawsze… Pamiętał przecież
rodzinne pogrzeby. Do tego, teraz był dorosłym facetem. Dorosłym, dojrzałym facetem.
I nagle przestał rozumieć. Nagle nie wiedział, dlaczego. Nagle nie umiał sobie
z tym poradzić. Tak po prostu… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Bill, przestań o tym myśleć – Głos brata sprowadził go na chwilę na ziemię. Zobaczył
wtedy jego przeszywające spojrzenie w przednim lusterku. Tom nie musiał o nic
pytać, doskonale znał wszystkie myśli Wokalisty. – Nikt nie umrze, rozumiesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Przecież… - zawahał się, sam nie wiedząc co powiedzieć. – Wiem…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Więc po prostu przestań. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Bill
skinął tylko głową. Dla świętego spokoju. Reakcja jego Bliźniaka wciąż nie była
odpowiednia. Bronił się przed rzeczywistością. Usilnie blokował w sobie świadomość
tego, co ich czeka. Może tak było łatwiej, ale to nie będzie trwało wiecznie. W
końcu pęknie. A wtedy może sobie nie poradzić z kumulacją tych wszystkich
uczuć, których tak bardzo się teraz wypiera. Nie mógł go jednak zmusić. Być
może to był jego sposób na przetrwanie tego. Być może jedyny, który pozwoli mu
na zachowanie zimnej krwi i odpowiednie działanie, by jak najlepiej pomóc ich matce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><b><i><u>Berlin,
Niemcy. </u></i></b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><u><span style="font-family: inherit;"><br /></span></u></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><span style="font-family: inherit;"><br /></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Jedynym
źródłem światła w sypialni Muzyka, był blask ulicznych latarni wpadający do
pomieszczenia przez niezasłonięte okna. Nie miał głowy do tego, by zajmować się
takimi błahostkami. Właściwie było już mu wszystko jedno. Bez przerwy myślał
tylko o matce i o tym, co może zrobić, żeby jej pomóc. Żałował, że było już
zbyt późno, aby dzwonić po szpitalach. Chciał znaleźć dla niej jak najlepszą
klinikę. To był dla niego priorytet. Naiwnie wierzył, że zmiana lekarzy i szpitala,
zdziała dla niej cuda.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Choć
wiedział, że ta jedna noc niczego nie zmieni i tak nie mógł się uspokoić, by
pójść normalnie spać. Siedział, bezczynnie na kanapie już od dobrej godziny i
jakoś nie potrafił się z niej ruszyć, by zrobić cokolwiek. Udało mu się położyć
brata a dla odmiany sam teraz siedział i przeżywał. Może to działa właśnie w
ten sposób, że gdy jeden z nich śpi, drugi przejmuje wartę i czuwa. By przypadkiem
te wszystkie przygnębiające wizje i uczucia nie zdążyły odejść zbyt daleko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Tom… - Głos Mii wyrwał go na chwilę z głębokiej zadumy. Uniósł swoje niewyraźne
spojrzenie na dziewczynę, która właśnie zmierzała w jego kierunku z kubkiem gorącego
kakao w ręce. Posłał jej swój słaby uśmiech, gdy usiadła obok niego i podała mu
wcześniej przygotowany przez siebie napój. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dziękuję – odparł z wdzięcznością, przejmując od niej kubek. Dobrze, że miał
jeszcze ją. Ostatnio to Mia myślała właściwie za niego o wszystkim tym, o czym
sam zapominał lub czego po prostu nie zauważał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie będziesz dziś spał? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Na razie się na to chyba nie zapowiada – mruknął ponuro a nastolatka ostrożnie
ułożyła głowę na jego ramieniu, obejmując go rękoma w pasie. Muzyk westchnął
cicho całując ją we włosy. Wszystko wydawało się zmieniać na lepsze, gdy była
przy nim. Jego wiara wtedy umacniała się jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki. Była jego małym cudem, który pozwalał mu wierzyć w istnienie
kolejnych. Bo przecież ona niegdyś była dla niego czymś niemożliwym… a jednak
miał ją. Rozświetlała mu życie. Zupełnie, jakby spotkał swojego własnego,
żywego anioła. Może tak było. Przecież ludzie tyle mówią o przeznaczeniu. O
tym, że nic na świecie nie dzieje się bez przyczyny. Że wszystkie wydarzenia mają
jakiś swój cel. Co prawda, często niezrozumiały… ale mają. Nadszedł moment, kiedy
i on musiał chwytać się wszystkiego. Każdej najmniejszej nadziei. Nawet jeżeli
miałby stać się przez to naiwnym głupcem. Potrzebował nim być. – a ty dobrze
się czujesz? – zapytał zerkając na nią z troską. Czuł bijące od niej ciepło, ale
miał wrażenie, że było zdecydowanie zbyt nienaturalne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Mhm… czemu pytasz? – odparła cicho, nie odrywając nawet głowy od jego ramienia.
Była wykończona, ale nie potrafiła tak po prostu pójść spać, gdy Tom zadręczał
się w samotności. Nie mogła nic dla niego zrobić. Bo nikt, w żaden sposób, nie
potrafił zmienić rzeczywistości. Chciała więc po prostu trwać u jego boku i
wspierać go, jak tylko się da. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Wydaje mi się, że masz temperaturę – stwierdził rzeczowo, od razu również
przykładając rękę do jej czoła. Dziewczyna skrzywiła się nieznacznie,
niechętnie odsuwając się od niego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nic mi nie jest, Tom. Po prostu ciepło tu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Zupełnie nie potrafisz kłamać, wiesz? – Spojrzał na nią z dezaprobatą, na co
wywróciła teatralnie oczami. To prawda, że nie czuła się najlepiej. Niemniej,
nie to było dla niej teraz ważne. Jak mogła przejmować się głupim
przeziębieniem w takiej sytuacji a szczególnie, zawracać tym jeszcze głowę
Tomowi. Szkoda tylko, że on był innego zdania. W dodatku zawsze wiedział, gdy
coś jest nie tak. To było z jednej strony urocze, ale mimo wszystko wolałaby
teraz, by nie skupiał się na jej samopoczuciu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dobrze, może lekko mi skoczyła temperatura. No ale co z tego? To nic wielkiego
– rzekła z przekonaniem, mając nadzieję, że chłopak sobie odpuści.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Połóż się a ja poszukam czegoś w apteczce – polecił jednocześnie podnosząc się
ze swojego miejsca. W ogóle nie zamierzał jej słuchać. Może i miał problemy, ale
to nie oznaczało, że wszystko inne teraz nagle spadnie na trzeci plan. A już na
pewno nie jej osoba. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Tom, ale…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Bo sam cię położę – zagroził przerywając jej stanowczo. Jego spojrzenie było
wystarczająco wymowne, by ją przekonać. Momentalnie straciła ochotę na dalsze
dyskusje. Sapnęła tylko nerwowo i wstała, żeby przenieść się posłusznie na
łóżko. Gitarzysta dopiero, gdy to zobaczył uznał, że może wyjść z pokoju. W dodatku
był całkiem zadowolony ze swojego daru przekonywania. I nawet udało mu się zapomnieć
na jakiś czas o chorej matce. Żwawym krokiem doszedł do łazienki, w której od razu
dopadł apteczkę. Przekopał ją całą w poszukiwaniu czegokolwiek na
przeziębienie. Niestety nie znalazł zbyt wiele. Jedynie jakieś tabletki, typu apap*.
I z tym też wrócił do Mii, która leżała już grzecznie pod kołdrą, prawie
przysypiając. Na jego widok jednak otworzyła szeroko oczy starając się być twarda.
– Nie mamy nic lepszego… Może skoczę do apteki, powinna być gdzieś całodobowa…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Ani mi się waż! – zaprotestowała momentalnie się rozbudzając. – Jest środek
nocy, nie będziesz jeździł po mieście za głupimi tabletkami. Musisz odpocząć,
wyspać się – wyrecytowała w pośpiechu. Jeszcze tego jej brakowało, żeby Tom w takim
stanie siadał za kierownicę, w dodatku z jej powodu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Przecież to ty jesteś chora – mruknął podając jej opakowanie z tabletkami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nie umieram jeszcze, wiesz? – spojrzała na niego wymownie chcąc jedynie, żeby w
końcu przestał panikować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Bardzo zabawne – zmrużył groźnie oczy. – Nie chcę, żebyś się źle czuła albo
jeszcze bardziej rozchorowała – wyjaśnił już znacznie łagodniej. Czuł się po
części winien, bo przecież do niedawna obydwoje szaleli w śniegu, na mrozie. A
przez to, że tak dobrze się bawili, tracili również poczucie czasu i oto są
tego efekty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Nic mi nie będzie. Połóż się koło mnie – poprosiła, odkrywając mu kawałek
kołdry. Patrzyła na niego w taki sposób, że nie potrafił się już z nią spierać.
– Wytrzymam do rana, obiecuję – dodała jeszcze, by go bardziej przekonać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Dobrze, rano pojadę – powiedział cicho i ułożył się obok, od razu się w nią
wtulając. Gdy tylko przyłożył głowę do jej piersi, poczuł jak ogarnia go
znużenie. W jednej chwili wszystko z niego zaczęło opadać, odbierając mu
jednocześnie całą energię. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-
Spróbuj zasnąć – szepnęła gładząc go po plecach. Jej subtelny dotyk tylko spotęgował
pragnienie snu. Zdołał tylko wymruczeć coś niezrozumiałego pod nosem, nim
powieki mu opadły i odpłynął do krainy Morfeusza. Tej nocy był na tyle wyczerpany,
że spał, jak zabity. Plusem tego było, że nie miał tym razem żadnych koszmarów ani
też nie budził się zlękniony przed niewiadomym. Pierwszy raz od dawna miał całkiem
spokojną noc i nie wadziło temu nawet to, co czekało go następnego dnia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;">Cdn.<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">*Nie jestem pewna, czy ten lek jest dostępny w Niemczech. Nie mogłam nic znaleźć na ten temat, więc proszę o wybaczenie tego ewentualnego niedoci</span>ą<span style="font-family: inherit;">gnięcia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">***</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: inherit;">Drogi Czytelniku, </span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">będzie mi bardzo miło, gdy zostawisz swoja opinię w komentarzu.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">Kilka słów od Ciebie jest dla mnie jedyna nagroda za moja pracę oraz motywacja do dalszego publikowania swojej twórczości.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">***</span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com2