Mężczyzna
zaciągnął się papierosem, po chwili wypuszczając z ust tytoniowy dym. Spalił
już kilka pod rząd ze złudną nadzieją, że pomoże mu to ukoić nerwy. Niestety,
jedyne co osiągnął to uczucie zemdlenia od nadmiaru nikotyny. Czuł się
okropnie. Miał wrażenie, jakby wszystko, co budował przez lata, dzisiaj
rozsypało się na kawałki. A wszystko przez kilka niepozornych słów, które
ledwie chociaż musnęły o prawdę. Myślał, że jest bardziej odporny. Nie
spodziewał się, że matka mogłaby go tak łatwo doprowadzić do białej gorączki.
Nawet na chwilę zapomniał, że Mia była tam z nim. Zostawił ją i po prostu sobie
wyszedł. Jak ostatni tchórz… Zwyczajnie uciekł. Nie tak powinno być. Powinien
był tam zostać i walczyć o siebie. Właśnie dla niej… Udowodnić jej, że to wszystko
jest tylko stekiem bzdur. Udowodnić to każdemu z osobna przy tym stole.
-
Tom? – Bill wypowiedział jego imię zjawiając się niespodziewanie na tarasie. –
Zostaw już te fajki, bo będziesz cuchnął, jak cep – rzucił, stając obok niego.
Gitarzysta obdarzył go swoim zamglonym spojrzeniem. Wolał chyba palić, niż
płakać z bezradności jak dziecko. – Mia…
Wiesz co zrobiła twoja dziewczyna? – zaczął po chwili z uśmiechem,
wzbudzając tym jednocześnie zainteresowanie swojego brata. – Tak po prostu
wygarnęła wszystko naszej matce. Broniła cię, jak największego skarbu –
oznajmił szturchając go przy tym zaczepnie w ramię. – Widzisz, jakie masz
szczęście? A stoisz tu i się trujesz, zamiast do niej iść – dodał wymownie. Nie
musiał dwa razy tego powtarzać. Reakcja Toma była natychmiastowa. Zgasił
niedopalonego jeszcze papierosa o barierkę i bez słowa wszedł do domu
pozostawiając Billa samego na tarasie. Ten uśmiechnął się tylko do siebie i
westchnął przeciągle wyciągając telefon z kieszeni. Postanowił skorzystać z okazji
i zadzwonić do swojej dziewczyny. Sam potrzebował chwili relaksu od tego
wszystkiego. A Kath była najlepszym lekarstwem na wszystko.
-
Tak? – po krótkiej chwili mógł już słyszeć jej głos, który wciąż wywoływał
dreszcze na jego ciele. Na jego twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. Tak
dobrze było ją usłyszeć. Teraz z podwojoną siłą odczuwał tęsknotę. Nie było to
zbyt normalne, gdyż nie widział jej zaledwie parę dni. Miał wrażenie, że to
świadomość kilometrów, jakie ich dzieliły, miała na to duży wpływ.
-
Cześć, Piękna. Tęsknisz?
-
Oh, Bill! I to jak! – zawołała pełna entuzjazmu, wyraźnie ciesząc się z jego
telefonu. – Nie widziałam cię całe dwa dni, tragedia – zażartowała, a on
wyobrażał sobie jej uśmiechniętą twarz, roziskrzone oczy i rumiane policzki.
Właśnie taką chciał ją w tym momencie widzieć i być może właśnie tak wyglądała…
-
Ja też. Chyba wolałbym zostać w Berlinie z tobą i olać to wszystko tutaj… -
wyznał wzdychając przy tym cicho. Zważając na wszystkie ostatnie wydarzenia
sądził, że może lepiej byłoby tu nie przyjeżdżać, a z dziadkami spotkać się w
jakichś innych okolicznościach.
-
Czemu? Coś się stało? – zapytała wyczuwając w jego głosie, że coś jest nie tak.
Nie wiedział, czy powinien jej o tym opowiadać. Jeszcze mógłby ją odstraszyć.
Chociaż, jeśli Mia to przetrwała… A Katharina jest przecież odważną kobietą.
Nie łatwo ją przestraszyć.
-
Mama zafundowała nam dodatkowe atrakcje, mówiąc w skrócie – odparł dość
niepewnie postanawiając jednak nie zagłębiać się na razie w ten temat. – Opowiem
ci jak wrócimy. A teraz ty. Powiedz mi coś fajnego.
-
Właśnie leżę naga w wannie…
-
Ej! No to jest przegięcie, moja droga… Nie mówi się takich rzeczy, gdy jestem
kilkaset kilometrów z dala od ciebie – przerwał jej z oburzeniem. Już słysząc
ten zmysłowy ton głosu poczuł dreszcze na całym ciele, nie mówiąc o wyobraźni,
która natychmiast przestawiła swój tryb, na zboczony.
-
To wsiadaj w samochód i przyjeżdżaj. Sam mówiłeś, że ci tam źle.
-
Nie zostawię Toma. I tak pewnie z rana wracamy… - stwierdził zdając sobie
sprawę, że ani Mia, a już szczególnie jego brat, nie będą mieli ochoty
przebywać w tym domu ani chwili dłużej. Dziwił się, że Tom nie postanowił od
razu wyjechać. Widocznie jednak słucha swojego rozsądku.
-
Szybki ten wasz wyjazd.
-
Tak wyszło. Chyba nie jesteśmy tu mile widziani.
-
Jak to? Ty? Ja bym mogła na ciebie patrzeć bez przerwy – rzekła ze zdziwieniem,
lecz w jej głosie można było słyszeć rozbawienie. Uwielbiał ją. Była tak bardzo
pozytywna i zawsze zarażała go swoim humorem. Jego ukochana, słodka endorfinka.
Tylko jego.
-
Oh, Kath... Jutro jadę prosto do ciebie. Masz wolne, prawda?
-
Może, może – wymruczała tajemniczo. Dałby sobie rękę uciąć, że przygryzała
teraz seksownie wargę wyglądając przy tym naprawdę pociągająco. Nie mógł
uwierzyć, co ta dziewczyna z nim wyprawia. W dodatku podczas rozmowy
telefonicznej!
-
Jak nie, to cię porwę!
-
Dobrze, dobrze. To zawsze jakaś atrakcja – roześmiała się nie mając nic
przeciwko takiemu rozwiązaniu.
-
Kocham cię – wyznał z rozmarzonym wyrazem twarzy.
-
Ja ciebie też, mój mężczyzno – odparła wyraźnie akcentując ostatnie słowo. –
Ale woda mi już stygnie, Skarbie…
-
No tak, zapomniałem, że siedzisz zupełnie naga w wannie. Ehh… Jakie to
przygnębiające, że mnie tam nie ma – westchnął ciężko. – Dobra, czekaj na mnie
jutro. Wymyślę coś ciekawego na spędzenie tego dnia.
-
Wnioskując po tej rozmowie, to chyba zamkniesz mnie w sypialni.
-
To również! – potwierdził bez wahania. – Ale deser na koniec, prawda? – dodał
retorycznie. – To miłego wieczoru, Piękna. Do zobaczenia.
-
Do zobaczenia – pożegnała go i od razu się rozłączyła. Chłopak zapalił jeszcze
papierosa, delektując się jego smakiem przez kilka minut i przy okazji
rozmyślając nad wieloma sprawami. Na szczęście, już tak bardzo nie zadręczał
się problemami w rodzinie, teraz jego myśli zajmowała Katharina. Cieszył się,
że spotkał ją na swojej drodze i nie musi być dłużej samotny. To wielka ulga
mieć kogoś bliskiego poza bratem i przyjaciółmi. Może to nie jest najbardziej
romantyczna miłość, jaka zdarzyła mu się w życiu… Ale nie oszukujmy się, nigdy
mu się taka nie przytrafiła i zapewne już by się tak nie stało. Nie mógł czekać
całą wieczność. Tym bardziej, że już raz to czekanie i cierpienie z braku
miłości, skłoniło go do popełnienia głupoty. To była naprawdę wielka chwila
słabości. Sam nie wierzył, że był zdolny do czegoś takiego. Na szczęście jakoś
udało się mu o tym zapomnieć i wrócić do normalności. Zresztą, nie tylko jemu.
Katharina pojawiła się w jego życiu w samą porę. I doznał swojej wymarzonej
miłości od pierwszego wejrzenia… Co prawda, zawsze wyobrażał to sobie nieco
inaczej. Rzadko kiedy jednak cokolwiek dzieje się dokładnie tak, jak widzimy to
w swojej głowie.
Jedynym,
co go niepokoiło na dany moment, to praca jego dziewczyny. Nadal nie potrafił
jej w pełni zaakceptować. Nie wiedział też, jak ma się zachowywać. Co mówić
ludziom, którzy pytają. Nawet dziś na przyjęciu czuł się przyparty do muru i
nie potrafił wykrztusić z siebie słowa. Był na siebie zły. Co, gdyby Katharina
była tu razem z nim? Co, jeśli byłaby świadkiem tego, że jej chłopak boi się
przyznać do tego, w jaki sposób ona zarabia na życie? Straciłby ją. Przez
własną głupotę. Nie mógł do tego dopuścić. Musiał coś zrobić, aby ta sytuacja
nigdy więcej się powtarzała. Albo zaakceptuje fakt, że jego dziewczyna pracuje
jako striptizerka, albo… Zmieni ten fakt. Przy czym, druga opcja jest
zdecydowanie trudniejsza. Nie może przecież nagle zmieniać jej całego życia. I
tak już wiele namieszał… Ale jest tylko facetem, który chce dla swojej ukochanej,
jak najlepiej. Chciałby jej udowodnić, że jest warta dużo więcej. Miał
nadzieję, że w końcu mu na to pozwoli… W każdym razie, on nie zamierza
odpuścić.
Brunetka
siedziała na łóżku składając ubrania, które Tom w pośpiechu zostawił w
nieładzie. Nie miała ciekawszego zajęcia na tą chwilę. Czekała, aż jej chłopak
zjawi się w pokoju. Bill miał o to zadbać, a przynajmniej tak zapewniał. W tym
czasie, emocje zdążyły jej już znacznie opaść. Zdołała też doprowadzić swoje
myśli do względnego ładu i patrzyła na wszystko nieco trzeźwiejszym okiem.
Chciała teraz tylko przytulić Toma i powiedzieć mu, jak bardzo go kocha. Nic
innego nie miało już znaczenia.
Gitarzysta
zjawił się po niespełna dziesięciu minutach. Uniosła na niego swoje lekko
wystraszone spojrzenie, gdy wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. Następnie
od razu podszedł do łóżka zajmując miejsce obok niej. Dziewczyna odłożyła
koszulkę, którą przed momentem składała na bok, aby móc skupić na nim swoją
całą uwagę.
-
Bill mi o wszystkim powiedział… - rzekł na wstępie, a ona miała wrażenie, że
serce podchodzi jej do gardła. Obawiała się, że Tom może mieć jej to za złe. W
końcu to już drugi raz, kiedy pozwoliła sobie na zbyt wiele wobec jego matki.
Może miała dobre intencje, ale nie powinna zachowywać się w taki sposób.
Spuściła wzrok oczekując najgorszego. – Nigdy jeszcze… Nigdy jeszcze nie miałem
kogoś, kto by mnie w taki sposób bronił. A ty… Wiem, jak wiele musiało cię to
kosztować – złapał ją za dłonie zaskakując jednocześnie swoimi słowami.
Patrzyła teraz na niego szeroko otwartymi oczami. Zupełnie nie spodziewała się
takiego obrotu sprawy. Serce biło jej nienaturalnie mocno, chyba obydwoje byli
tak samo przejęci w tym momencie. – Przepraszam, że musiałaś być świadkiem tego
wszystkiego… Że zostawiłem cię potem. Nie chciałem, żeby to tak wyglądało…
Naprawdę chciałem cię przed tym wszystkim ochronić…
-
Nie przepraszaj mnie, przecież to nie jest twoja wina. Nie zasłużyłeś na to
wszystko… Ja po prostu nie mogłam tego znieść.
-
Kocham cię bardzo, wiesz? – spojrzał na nią błyszczącymi od łez oczami.
Widziała w nich tyle cierpienia, jak jeszcze nigdy. Serce jej pękało. Ujęła
jego twarz w dłonie gładząc policzki, a chłopak przymknął powieki czerpiąc
przyjemność z tego drobnego gestu. Nastolatka zbliżyła się do niego, po czym
złożyła czuły pocałunek na jego ustach, następnie pozwalając mu się do siebie przytulić.
Gitarzysta niemal od razu wtulił się w nią, jak małe dziecko chowając swoją
twarz w zagłębieniu jej szyi. Nie mogła zrobić zbyt wiele, ale mogła chociaż
być przy nim i go wspierać. Sama z własnego doświadczenia wiedziała, jak bardzo
pomaga taki drobny gest. Miała nadzieję, że w jego przypadku również działa.
Chłopak
rzeczywiście czuł się spokojniej, gdy ich serca były tak blisko siebie. Była
teraz jedyną osobą, której potrzebował. Nigdy nie był tak bardzo pewien swoich
uczuć i nie spodziewał się, że kiedykolwiek przekona się o nich w taki sposób.
Właściwie patrząc na swoje całe życie, nie wiedział, czym sobie na nią
zasłużył. Dlaczego los w końcu tak się do niego uśmiechnął. Nie był przecież
zbyt dobrym człowiekiem. Jego matka nie bez powodu odnosi się do niego w taki
sposób. Może faktycznie to ona ma rację, mimo wszystko. Nawet jeżeli wierzyła
tylko w idiotyczne plotki. Chyba miała do tego prawo… Mogła dać się zwieść, jak
każdy. Jest przecież tylko człowiekiem. A czy to nie on powinien dopilnować
tego, aby mu zaufała? Wychodził z założenia, że jeśli jest jego matką, to kocha
go bezgranicznie. I nic, co by uczynił, nie byłoby w stanie tej miłości
naruszyć w żaden sposób. Może to był właśnie błąd. Bolało go to, jak został
potraktowany. Nie tylko dzisiaj, ale i za każdym razem odkąd ich sława
przybrała mocniejszych obrotów. Za pierwszym razem sądził, że to jakiś żart.
Nie potrzebował jednak wiele czasu, aby się zorientować, że wcale tak nie jest.
Wystarczyło spojrzeć w jej oczy, zobaczyć wyraz twarzy. Była wściekła,
rozgoryczona, pełna żalu. Pierwszy raz od dawna widział wtedy w niej aż tyle
emocji i uczuć na raz. I na nic zdały się jego tłumaczenia. Bo nawet jeżeli mu
uwierzyła, to było za mało. Zawiodła się. A ludzie nie byli dla niej łaskawi i
nie pozwalali dalej wierzyć, że jej syn jest bez skazy. Potem było już tylko
gorzej. Każde ich spotkanie kończyło się okropną kłótnią, która tylko
pogłębiała ranę w jego sercu. Z Billem było nieco lżej. Do jego ekscentrycznego
wyglądu ludzie zdążyli przywyknąć jeszcze przed tym, jak założyli zespół i
wkroczyli do show-biznesu. Matka zdążyła go zaakceptować, bo przecież był taki
od zawsze. Nie miała mu tego za złe. A wszelkie późniejsze wyskoki młodszego
syna i tak zostały przysłonięte przez Toma. To na nim skupiała się cała jej
uwaga, niezadowolenie i rozczarowanie. Potrafiła doprowadzić nawet do tego, aby
czuł się winny. Zupełnie, jakby cała odpowiedzialność za to wszystko spoczywała
wyłącznie na jego osobie. A przecież tak nie było. Prawdopodobnie, gdyby się
temu przyjrzeć i doszukiwać się winowajców, podzielić to na wszystkich ludzi,
którzy mieli jakikolwiek związek z tą sprawą, to on byłby tym, który ponosi
najmniejszą część winy. Tylko kogo to obchodzi? Najwygodniej jest oceniać, z
góry postawić wyrok. Dlatego tak bardzo cieszył się, że ma jeszcze obok siebie
ludzi, którzy potrafią patrzeć na niego z normalnej, ludzkiej perspektywy, a
nie przez pryzmat jego kariery i tych wszystkich bzdur wypisywanych w gazetach.
Oczywiście, nie wzięły się one zupełnie z niczego. To była część jego
wizerunku, lecz miało to wyglądać nieco inaczej. Niestety nie zawsze wszystkie
plany do końca wypalają. W tym przypadku to po prostu wymknęło się spod
kontroli i w pewnym momencie już nic nie zależało od niego. Musiał się w końcu
przyzwyczaić, zaakceptować sytuację. Nie miał jednak ochoty dłużej brać w tym
udziału, więc po prostu się odciął. Zamilkł pozwalając jednym dać sobie spokój,
a drugim kontynuować to, co zaczęli. Tyle, że tym razem wszystko musieli
wymyślać sobie sami. Nie chciał uzależniać od tego całego swojego życia, też
pragnął odrobiny normalności. Nie zamierzał całe życie udawać. Bardzo długo nie
mógł odnaleźć szczęścia. Dlatego pojawienie się Mii w jego życiu było pewnego
rodzaju przełomem. Nie mógł tego ot tak zignorować. To była dla niego szansa,
czuł to od samego początku. Od momentu, gdy wpadł na nią w klubie. Nie często
znajduje się takie skarby w tłumie. Musiał teraz walczyć, aby go nie stracić.
I, aby nikt inny nie próbował zniszczyć tego, co sobie powoli i spokojnie
tworzył. Wiedział, że jest wystarczająco silny, żeby walczyć o swoje życie.
Musiał je wygrać.
Spędził
w jej ramionach tego wieczoru bardzo dużo czasu. Cisza panująca w pomieszczeniu
sprzyjała jego przemyśleniom, jak i również kojeniu nerwów. Chciałby, aby już
zawsze była przy nim w takich chwilach. Jeśli czułby potrzebę ucieczki od
problemów, to właśnie w jej ramionach chciałby się ukrywać.
-
Chyba powinniśmy kłaść się spać – odezwał się przywracając tym samym dziewczynę
do rzeczywistości. Sama zdążyła już odpłynąć w swoich myślach. – Rano stąd
wyjedziemy…
-
Dobrze – odparła cicho, a on odsunął się od niej obdarzając ją swoim
spojrzeniem.
-
Dziękuję za wszystko – uniósł swoją dłoń w kierunku jej policzka i pogładził go
delikatnie. Brunetka uśmiechnęła się do niego czule, nie mówiąc już nic. Było
jej lżej, gdy widziała, że chłopak czuje się dużo lepiej. Jego twarz znowu
zaczęła nabierać koloru, a oczy nie były już takie smutne. Wszystko powoli
wracało do normy, o ile jeszcze można nazwać to normą… Wciąż miała nadzieję, że
jakoś się ułoży. Ośmieliła się nawet łudzić, że może jeszcze relacja Toma z
mamą się jakoś poprawi. To wydawało się w tym momencie bardzo nierealne, lecz
ona wiedziała, że na wszystko potrzeba czasu. Nie liczyła na żadne cuda.
Chciała tylko, aby Gitarzysta chociaż spróbował coś zmienić… Sama dziwiła się
sobie, że w ogóle coś takiego przyszło jej do głowy. Tym bardziej, że to nie on
był winien. Znała jednak już trochę życie. Nic nie jest proste i oczywiste.
Czasami trzeba poświęcić swoją dumę i wyciągnąć dłoń. Albo chociaż wyjaśnić
pewne sprawy. Bo jeśli się tego nie zrobi, będą się ciągnęły za człowiekiem do
końca życia. Męcząc go, niszcząc od środka. Nie chciała tego dla Toma. Sama
pamiętała swoje uczucie ulgi, gdy wygarnęła wszystko bratu. Wszystko między
nimi wtedy na chwilę runęło, ale to był jednocześnie początek czegoś nowego.
Zaczęła powstawać nowa budowla. Czuła, że w tym przypadku mogłoby być podobnie.
Może jeszcze nie teraz, ale w niedalekiej przyszłości…
Kolejnego
dnia, rano.
-
Hej, śpiochy! Wstawać na śniadanie – Wokalista wkroczył żwawo do pokoju brata
przerywając jednocześnie jego słodki sen. Było już po ósmej, a Tom z Mią wciąż
spali podczas, gdy Bill nie mógł się już doczekać powrotu do domu. Nic nie
trzymało go w tym domu, przeciwnie, atmosfera, która tu panowała wręcz
nakazywała mu, aby stąd uciekał jak najdalej. Nie miał więc skrupułów budząc
smacznie śpiącą parę. Tworzyli naprawdę uroczy obrazek leżąc przytuleni do
siebie na łóżku. Może w innym przypadku rozczulałby się nad nimi, lecz nie tym
razem. Miał inne plany. Poza tym był pewien, że Tom mu głowy nie urwie za tą
nagłą pobudkę, gdyż zapewne sam chciał wracać jak najwcześniej.
Blondyn
podszedł do okna i rozsunął zasłony wpuszczając do pomieszczenia trochę
światła. Gitarzysta w tym czasie powoli się rozbudzał, jednocześnie
przecierając zaspane oczy. Bardzo późno wczoraj zasnęli. Rozmawiali jeszcze
długo przed snem. Opowiedział Mii trochę więcej szczegółów na temat swojej
matki i ich dziwnej relacji. Zrobiło mu się nawet dzięki temu lżej.
Potrzebował, aby ktoś go wysłuchał i zrozumiał. Nie osądzał. A Mia dodatkowo
stała po jego stronie bez mrugnięcia okiem.
-
Bill, spać nie możesz? – mruknął w stronę brata nie wyrażając zbytniego
entuzjazmu.
-
Coście robili w nocy? – spojrzał na niego podejrzliwie dziwiąc się, że jest, aż
tak bardzo zaspany. Jego oczy wyglądały, jak małe szparki. Mia zaś leżała z
twarzą w poduszce nawet nie drgając. Zastanawiał się przez chwilę, czy w ogóle
żyje.
-
Na pewno nie to, co tam sobie wymyśliłeś w swoim genialnym móżdżku – odparł z
przekąsem jednocześnie zrzucając z siebie kołdrę i siadając na skraju łóżka
przetarł twarz dłońmi. Wtedy też dotarł do niego perlisty śmiech bliźniaka.
Uniósł więc na niego swój pełen niezrozumienia wzrok, a leżąca obok brunetka
przekręciła się na plecy otwierając w końcu szeroko oczy. Nie była
przyzwyczajona do takich hałasów z samego rana.
-
Co ty masz na sobie!? – zawołał młodszy Kaulitz wyjaśniając jednocześnie powód
jego nagłego wybuchu radości. Teraz nawet Mia zaśmiała się lekko pod nosem.
-
Piżamę! – prychnął oburzony Muzyk, po czym podniósł się z miejsca. – Coś ci się
nie podoba? – rzucił wyzywająco, na co Bill przybrał całkiem niewinnego wyrazu
twarzy.
-
Po prostu… Nie wiedziałem, że coś takiego w ogóle posiadasz w swojej garderobie
– stwierdził wciąż bardzo rozbawiony.
-
Daj mu spokój, przecież wygląda w tym świetnie – Mia, jako że miała swój wkład
w to, w czym Tom ostatnimi czasy sypia, poczuła się do odpowiedzialności, aby
stanąć w jego obronie. Nie mogli spodziewać się przecież innej reakcji. Dla
niej Tom wyglądał uroczo, ale dla większości, mógł wydawać się w tym stroju
zabawny. Szczególnie dla płci męskiej, która w ogóle nie potrafi docenić uroku
takich rzeczy. – To prezent ode mnie.
-
Ohh, to wiele wyjaśnia – pokiwał z uznaniem głową. – Normalnie uwielbiam cię,
dziewczyno!
-
Nie zapędzaj się tak – Tom obdarzył go surowym spojrzeniem. – Poza tym, mógłbyś
już wyjść. Wyobraź sobie, że moja dziewczyna nie ma na sobie, aż tyle
materiału, co ja – dodał wymownie przez, co nieświadomie lekko zawstydził
brunetkę. Sama zupełnie nie myślała o tym, że leży w łóżku w swojej koronkowej
koszuli. Teraz dopiero poczuła się skrępowana.
-
Widziałem ją w stroju kąpielowym, a w piżamie nie mogę? – zapytał retorycznie
unosząc przy tym swoje brwi. Spojrzenie Gitarzysty jednak mówiło wszystko. –
Wiesz co, nawet bym nie zauważył, jakbyś nie powiedział! – rzucił kierując się
już do wyjścia. – Zbierajcie się, musicie jeszcze coś zjeść.
-
No już – wywrócił teatralnie oczami i westchnął ciężko, gdy brat w końcu
opuścił jego sypialnię. Zerknął na Mię, która teraz leżała zakryta kołdrą po
samą szyję mając przy tym dość naburmuszoną minę. Wyglądało to przezabawnie. –
Obraziłaś się?
-
Nie – zaprzeczyła choć jej wyraz twarzy i głos sprawiał wrażenie zupełnie
czegoś innego. Tom zaśmiał się cicho kręcąc przy tym z dezaprobatą głową.
Postanowił już jej nie męczyć. Wyciągnął ze swojej torby potrzebne mu rzeczy i
udał się do drzwi.
-
Możesz skorzystać z tej łazienki, co zawsze – oznajmił jej z uśmiechem, lecz
nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Nie przejmując się tym zbytnio, wyszedł, aby
wykonać poranną toaletę i doprowadzić się do porządku. Wiedział, że nastolatka
wcale nie będzie się długo na niego gniewała. Bardzo rzadko jej się to w ogóle
zdarzało. Czasem jednak musi, prawda? Na szczęście miał w sobie wystarczająco
dużo uroku, żeby zawsze w takich sytuacjach ją przekonać.
Cdn.
Przeczytałam :D
OdpowiedzUsuńWszystko jest lepsze niż szóstka na Idolu <3
To nie fair, że ludzie oceniają człowieka po pozorach, nie zamieniając z nim nawet słowa w najbardziej istotnych kwestiach. Unosząc się dumą można zaliczyć upadek i takowy zaliczą bliźniacy i ich matka, jeśli się nie opamiętają. Tyle kłótni, niefortunnych słów i nieprzespanych nocy... Przecież to wszystko nie jest tego warte.
OdpowiedzUsuńZnowu zmieniłaś szablon? Bo wydaje mi się, że był taki jakiś jaśniejszy? A może nie...Ale co by to nie było i tak jest genialny. Odcinek jak zwykle fenomenalny, nic dodać nic ując. Autostrada jest jednym z moich ulubionych blogów jakich czytam wraz z burzą uczuć. Mia jest coraz to bardziej odważna co mi się podoba, ale coś mi się wydaje, że Tom z ukochaną zamienili się rolami. Ona robi za portki tego związku, a on no cóż... Za wiele to on nie robi. Ogólnie jestem ciekawa co ty tam jeszcze wymyślisz droga koleżanko. Znając twoją twórczość jestem pewna na 100%, że to będzie znowu coś skomplikowanego, co bardzo mi przypadnie do gustu :) Więc działaj! A Tom w tej piżamce.... Wyobraziłam sobie to... Ha ha ha XD Bezcenne ♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Jak własną matka może tak oceniać swoje dzieci? Dobrze, że Tom ma Mię, która broniła go.
OdpowiedzUsuńHaha Tom w piżamie, probuje sobie to wyobrazić ale nie mam aż tak bujnej wyobraźni :D
Co do Billa i Kath to mam nadzieje, że im też się wszystko ułoży.
Czekam na następny odcinek ;)
Całuje ;** Love
Super odcinek i w ogóle to jestem dumna z Mii no i Tomuś w piżamie hmmm szczerze to ja Go widzę w tym jakoś hahaha. Czekam na nexta Caroline P.S. Przepraszam ze tak krótko...
OdpowiedzUsuńSuper, ze Mia stanela w obronie Toma przed jego wlasna rodzina. Swoje droga to okropne nie miec oparcia we wlasnej matce... Dobrze, ze Tommy spotkal na swojej drodze kogos takiego jak Mia. Wgl jestem z niej dumna, ze dala rade przed zupelnie obcymi jej ludzmi powiedziec tyle dobrych slow o swoim mezczyznie.
OdpowiedzUsuńI zal mi sytuacji Billa i Kath, bo niby super zwiazek, ale znajdzie sie taki wujek, ktory chce byc zabawny i wszystko spierdzieli, bo trudno wyjsc z takiej sytuacji, szczegolnie przy takiej rodzinie.. Zadna praca nie hanbi, ale taki zawod na pewno nic nie ulatwia. Dobrze, ze ich relacje sa dobre, a uczucia pewne ;)
QB
Niesamowite. Zawsze jak tu zaglądam jest inny nagłówek.
OdpowiedzUsuńBo ja tak szybko się nudzę ^^ Jak coś zrobię, po jakimś czasie stwierdzam, że wcale nie jest tak idealnie jak chciałam... A teraz jest <3
UsuńBill i te jego spaczone kubki smakowe... Jak można delektować się smakiem papierosa, chłopie?! Nie wiesz co dobre!
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o związek jego i Katheriny... Niby słyszy się, że żadna praca nie hańbi i w ogóle, ale mało kto na głos powie osobie pracującej jako striptizerka (itp.), że na jej miejscu wstydziłby się pracować. To nie jest praca, jak każda inna. Ja zawsze się zastanawiałam, dlaczego dziewczyny wybierają taką pracę... Tylko powodu wysokich zarobków? Bo nigdy nie pomyślałabym, że ktoś to robi z przyjemności... :c No ale czasami życie zmusza do podejmowania takich a nie innych decyzji. Nie sądzę, że Bill jest zbyt zaślepiony tym uczuciem (swoją drogą dlaczego myśli, że nikogo innego nie znajdzie? A JA?!!! xDDD) i mam nadzieję, że nie zrobi nic, co zepsuje tę ich relację, żeby tylko nikt wokół nie rozpowiadał, czym zajmuje się Kath.
Relacja Toma z Mią – ideał po prostu, kto by nie chciał takiego zrozumienia w związku :D Ta piżamka naprawdę musi być urocza *.*